-
Postów
1361 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Vennor
-
Do opisu może pasować .
-
Animaes, jeżeli szukasz złożonej strategii dla sześciu lub więcej zawodników, to przyjrzyj się grze planszowej . Mimo że 4 godziny to za mało na przeprowadzenie kosmicznego podboju, warto rozważyć skumulowanie trzech takich spotkań w jedno 12-godzinne i zawalczyć o panowanie nad Mecatol Rex.
-
Beetle Crazy Cup!
-
Można to zmienić, zanurzając się w stary dobry setup.exe. Tyle że u mnie - z jakiegoś powodu - oś pionowa jest mniej precyzyjna niż pozioma i nawet zmiana czułości nie doprowadziła do wyrównania.
-
Mimo że GOG i DOSBox umożliwiają łatwy dostęp i dostatecznie komfortową rozgrywkę, źródło Blooda to coś, na co społeczność zgromadzona wokół silnika Build czeka od dawna. Source port to znakomita wieść i zdecydowanie lepszy pomysł niż kontynuacja czy remake, dlatego że wyrwanie Blooda ze świata tamtych gier skończyłoby się fiaskiem. Wystarczy spojrzeć na Duke Nukem Forever albo zapowiedzianą niedawno odświeżoną wersję Rise of the Triad - zachowują niewiele tego, co dobre w oryginałach. Jednocześnie deklasyfikują je darmowe gry budowane wciąż przez fanów na fundamentach Build, z którego zresztą wyciskają ostatnie soki; za przykłady niech posłużą , czy powstający .
-
Gameplay wygląda solidnie, a poziom trudności "classic" zapowiada się zajmująco! Z kolei eksponowanie akcji prędko stanie się uciążliwe. Również modele kosmitów pozostawiają sporo do życzenia.
-
Część zrzutów w podejrzanym stopniu przypomina początek Legendary: The Box. Edit: Obejrzałem wszystkie zrzuty. Lokacja jest tylko podobna.
-
Będę zaskoczony, jeśli to coś innego niż port na iPada.
-
Znany problem. Jeżeli jeszcze sobie z nim nie poradzili, to powinno pomóc.
-
Wprawdzie nie miałem okazji wypróbować, ale wiele dobrego mówi się o Eigen.
-
Drobna uwaga. Nie zapominajmy, że Blizzard należy do Activision-Blizzard, na czele którego stoi największy dusigrosz branży gier komputerowych. Twórcy zawsze chcą jak najlepiej, rzecz w tym, że w wielkich firmach ich zdanie nie jest tak istotne jak powinno być.
-
No to się przeliczyłem.
-
Absurdalny poziom trudności to akurat jeden z tych elementów, z których oryginalna seria słynie i które nowy X-Com powinien zachować. Istotne jest również, aby nowa gra nie oferowała swobodnego obrotu kamery, a jedynie ustaloną perspektywę, która przyczynia się do budowania atmosfery niepewności i niepokoju. Przydałaby się jej również rewizja ilustracji kosmitów, ponieważ "szaraki" w wysokiej rozdzielczości nie będą już tak zatrważający jak zlepki pikseli napędzające maszynę wyobraźni. Liczę, że nowy zespół postara się także o muzykę równie wirtuozerską co we wczesnych częściach, bo bez dwóch zdań ma ona znaczny udział w budowaniu nastroju grozy. Podobnie część ekonomiczną - w szczególności prowadzenie badań nad technologią obcych - uważam za nierozłączną część rozgrywki. Po prezentacji - rozczarowującej - formy X-Com-owego FPS-a liczę, że Firaxis - złożone wszak w pewnym stopniu z byłych członków MicroProse - nie zawiedzie. I szczególnie: nie zrobi konsolowego portu na PC. Swoją drogą ten temat dotyczy gry UFO: Enemy Unknown, a nie X-Com: Enemy Unknown.
-
Stare? Tyrian 2000, Sinistar, Raptor, Stargunner, Katharsis, IRONCLAD (Neo Geo CD). Nowe? Hydorah, Satazius, ALTCODE, Last Hope: Pink Bullets (Dreamcast), wkrótce: They came from Verminest. Nie są to jednak bullet hell jak Ikaruga.
-
Wyciągnij zbindowany miecz i zwyczajnie dobierz do niego tarczę. Po powrocie do miecza poprzez bind postać powinna wyciągnąć też tarczę. Działa z łączeniem czarów i broni, to i z tarczą powinno.
-
Zatem tak jak napisałem: zmiana widoku na trzecioosobowy i ustawienie jej przed postacią pozwala obejrzeć, jak wygląda w nowym ekwipunku.
-
Mówiąc o braku widoku postaci w menu, macie na myśli inwentarz? Jeśli tak, to wystarczy użyć rolki przed otwarciem jego okna. To powiedziawszy - coś takiego powinno być naturalne i osiągalne bez dodatkowych czynności w RPG. Ale skoro Skyrim to RPG, w którym nie ma statystyk, to chyba nie ma się czemu dziwić. Jednak scenerie i muzykę ma wyśmienite. To tyle z wrażeń po godzinie grania. Ja to mam taki kłopot, że dostałem strzałą w oko, a postać najwyraźniej ją polubiła, bo bez troski przemierza w jej kompanii krainę Skyrim.
-
Zielone kwadraty, bomby... Supaplex?
-
Możesz to sprawdzić, klikając na "Log in through Steam". System przed rejestracją oblicza wartość konta.
-
Ja po rejestracji zostałem automatycznie zalogowany. Sprawdź, czy nie blokujesz skryptów na stronie, jeśli używasz na przykład NoScripta. Ponadto zmiana jest subtelna i łatwo ją przeczyć. Edit: A to ciekawe, bo status zaproszenia, które ci wysłałem, to "Not Activated".
-
Zalogowanie przez Steam powinno przenieść cię do strony z wyliczoną wartością gier na koncie, która musi przekroczyć $50. W tym samym miejscu podasz kod z zaproszenia, adres mailowy i pseudonim, pod którym zechcesz się ukryć. Od tej pory konto steamgifts.com będzie przypisane do twojego konta Steam.
-
Przekazuję dalej. Na aktualnej liście widnieją: Sarkazm (zaproszenie wysłane) ViruS001 @Sarkazm: Harry wspominał na początku, że łańcuszek jest dla użytkowników, którzy są na forum nie od wczoraj, co jest zasadne. ViruS001 do nich nie należy.
-
Czas spisać wrażenia. Słowem wstępu zaznaczę, że przed Enemy Territory nie zdarzało mi się grywać online w FPS-y - wyłączywszy kooperację w Quake czy Hexenie - przy tej jednak grze spędziłem bardzo dużo czasu. Później skubnąłem już tylko Call of Duty 2 oraz 4 - na tym skończył się nie tylko mój kontakt z multiplayerem w FPS-ach, ale również z gradem nowych strzelanek. Nigdy nie grałem również w Battlefielda. Żadnego. Poniższa opinia nie uwzględnia zatrzęsienia błędów, z których zasyłynęła beta, ponieważ bez wątpienia zostaną - prędzej czy później - naprawione. Skupię się na wrażeniach i interfejsie. Zacznę od Battlelogu - absurdem jest zmuszanie graczy do włączania gry poprzez przeglądarki, które, jak wiemy, łase są na pamięć. W dodatku to wcale niewygodne. Nie należy również zapominać o koniecznej wtyczce do obsługi systemu oraz potrzebnym jak dziura w moście Origin. Resztę wątpliwych dobrodziejstw Battlelogu jestem w stanie zrozumieć, żyjemy wszak w erze internetowego ekshibicjonizmu. Pierwszym, co przykuło moją uwagę po rozpoczęciu gry, był "ślimaczy" i uciążliwy interfejs. Ekran dostosowania klasy jest niepotrzebnie podzielony na wiele części - ułożenie wszystkiego na jednej planszy znacznie przyspieszyłoby wprowadzanie zmian, co dzieje się przecież najczęściej między śmiercią a spawnem! Szczytem niefunkcjonalności jest jednak guzik "DEPLOY", który reaguje z ogromnym opóźnieniem, a w dodatku trzeba go nacisnąć przynajmniej dwa razy; i odczekać między kliknięciami. Punkty życia stały się najwyraźniej nieistotne, bowiem napis wyrażający ich liczbę jest mikroskopijny i upchnięty w rogu ekranu. Mapa jest zgoła niepraktyczna. Mała i nieczytelna, a jej powiększenie niewiele pomaga. Czat - czat jest pod klawiszem "j" (także: "k" oraz "l")... W dodatku okno jest źle umiejscowione i za małe, przez co ledwo widoczne (jego spartański wygląd sugeruje jednak, że ulegnie to zmianie w oficjalnej wersji). Ponadto nie można wejść do opcji przed spawnem (czego zmiana została już potwierdzona przez autorów gry) ani wybrać konkretnego squadu (co również zostanie zmienione). Bieg jest wolny. Za wolny. Na trailerach wygląda zupełnie inaczej, co sugeruje że akcja jest na nich przyspieszona. Ciężko odróżnić przyjeciela od przeciwnika, co na serwerach z friendly fire kończy się, niestety, częstymi teamkillami. Różnice w umundurowaniu powinny być bardziej widoczne. Hitboksy to wielka niewiadomo. Bywa, że strzelam w tułów, a trafiam w głowę. Na dodatek trafienie w głowę nie jest już tym samym co w Enemy Territory czy Counter Strike'u. Po trafieniu w inne cześci ciała zabija się porównywalnie szybko. Warto przy okazji wspomnieć o... opóźnieniu w otrzymywaniu obrażeń. Nierzadko zdarza się, że będąc pod ostrzałem, rzucam się za przeszkodę. I kiedy jestem już za nią - ginę. Specyficzne i niezupełnie przyjemne zjawisko, ponieważ rozbija podbudowaną nadzieję czy satysfakcję w pył. A przeskakiwanie przez przeszkody kompletnie pozbawia orientacji, bowiem kamera wówczas szaleje i kręci się we wszystkie strony. Podobnie jest przy wstawaniu. Okropna rzecz. Nie podoba mi się również (zbugowany potężnie) killcam, głównie dlatego, że jestem zmuszony się weń wpatrywać, podczas gdy mógłbym zmieniać dodatki broni. A samoloty latają jak te papierowe, które każdy z nas robił w dzieciństwie. Przewolone drzewa powinny zostawać na swoim miejscu! Aktualne ich znikanie doprowadza do zabawnych sytuacji. Istotny pozostaje fakt, że brakuje podstawowych operacji serwerowych: możliwości wymieszania zespołów, głosowania nad zmianą mapy czy wyrzuceniem gracza. Podoba mi się atmosfera w grze - prawdziwie wojenna - na którą składają się znakomite efekty dźwiękowe i świetlne (rakieta przelatująca tuż nad głową w tunelu metra to nie lada przeżycie!), pokrzykiwania żołnierzy, latające wokół pociski, zdarzenia specyficzne dla map (jak odpalane na Operation Metro rakiety) oraz rozbłyski latarek czy smagnięcie celownika laserowego. Należy zauważyć, że ta znakomita grafika ulega zaskakującemu pogorszeniu, gdy użyje się lunety do przyjrzenia się odległym terenom na mapie Caspian Border. Początkowo beta Battlefielda 3 nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia, lecz im dłużej gram, tym bardziej mi się podoba. Nie rozpatrzę bezpośredniego przyrównania BF3 do ET, ponieważ uważam, że to zupełnie inne gry, których autorzy obrali różne cele. Ubolewam jednak nad faktem, że zaniknęło zjawisko tak dobrze mi znane z Enemy Territory, a nawet Call of Duty: specyficzne publiczne serwery stanowiące miejsce spotkań, rozmów i pojedynków. Battlefield oferuje ich zatrzęsienie, acz wszystkie takie same.