Aquarium

Trudno, kolejna klasyczna seria idzie w stronę efekciarstwa. Liniowo do bólu, mimo wszystko najbardziej w TR ceniłem swobodę eksploracji. Ale i tak zagram w kolejną część :)

Trailer super :)

The raid - 8/10 - w skrócie: OMG, esencja kina azjatyckiego - fabuła niby jakaś jest, ale esencją jest totalna naparzanka, najpierw na kule a potem wręcz. Do tego dynamiczna muza i kontuzje rodem z "Fail compilation of ..." że aż człowieka ciarki przechodzą. Fatality nam autorzy oszczędzili, ale i tak jest ostro :)

Safe - 6/10 - Jason Statham w kolejnej "copy and paste" roli twardziela. Klasyczne mordobicie z postaciami jak z kreskówki. Sprawnie zrealizowane z dość ciekawym - komiksowym podejściem. Część filmu składa się z krótkich, urywanych scen - coś jak kadry historyjki rysunkowej. Niestety od połowy filmu wszyscy walczą ze wszystkimi, a końcówkę mamy rodem z filmu familijnego. Standard amerykańskiego kina akcji :)

Ja kupiłem na Amazonie w poniedziałek - właśnie zainstalowałem :)

Na amazon.co.uk się pojawiły po 35 funtów - darmowa wysyłka do Polski. Zamówiłem, zobaczymy.

John Carter - 7/10. Lepszy od Avatara? Bez jaj :) Mi podszedł, bo zajeżdża na kilometr Stargatem. Niestety infantylność, przesłodzony wątek miłosny i brak większego sensu w całej zadymie wywołały u mnie ziewanie w połowie filmu. Muzyka też jakaś była, ale żeby któryś kawałek zapadł w pamięć to już nie bardzo. Solidne pomieszanie fantastyki z fantasy ale z półki dla 12-latków.

Może głupie pytanie, ale czym taka zmodyfikowana dll-ka od directX różni się od modyfikowanej wersji sterowników karty graficznej. Swojego czasu było to bardzo popularne, teraz to chyba raczej tylko sterowniki od kart dźwiękowych ludzie przerabiają. Np ja używam zmodyfikowanych driverów od X-Fi, bo na tych od Creative cały czas gubiłem dźwięk - no i co z tego, jestem potencjalnym cheaterem? :D PCet to nie konsola.

A ja wybrałem Iron Sky - 8/10 - film był dokładnie taki jakiego się spodziewałem - twórcy drą łacha z USej i współczesnego świata, bardzo fajne CGI i muzyka. Na minus braki w statystach, drugoplanowi aktorzy dostali się na plan przez przypadek, a dialogom brakuje ręki jakiegoś scenarzysty-wyjadacza. Jak na film klasy B jest super. Gdyby obraz zrealizowano w Hollywood z budżetem Avengersów byłoby może i lepiej, ale straciłby sporo na klimacie - wide nazistowscy astronauci w prochowcach spacerujący po księżycu :D No i wielki plus jak dla mnie - zakończenie.

Chyba miałeś na myśli pensji minimalnej ;)

Jakoś nie sądzę żeby zatrudnienie U2 czy Madonny miałoby większy wpływ na grę naszej "reprezentacji". A tak będzie taniej i fajnie popatrzeć jak eurogimbusy na forach dają upust swoim kompleksom. Zawsze możemy zaśpiewać Bogurodzicę :D

Nie bijcie, ale wolę się upewnić zanim kupię - będzie można tak jak w SC2 ściągnąć sobie z konta na BN wersję EN po zarejestrowaniu klucza? :)

Chronicle - 3/10 - nawet nie chce mi się komentować, może dla amerykańskiego nastolatka jest to strawne, ja wysiadam. Battleship - 6/10 - ale tylko za efekty (+2) i spore podobieństwo do klimatów z Crysisa (+1). Właściwie to jest to jedna wielka reklamówka US Navy i pokaz SFX :D i rodzynek: Kaydara - 7/10 - jako film "amatorski" osadzony w realiach Matriksa kopie zad swoją oprawą. Niestety aktorstwo przyprawia o paroksyzmy śmiechu. Nie traktować broń boże jako "poważne kino".

Taaa. Akurat z robienia niezoptymalizowanych gier to oni słyną... Ciekawe jak to będzie chodziło na konsolach skoro takie GTA IV nie trzymało nawet 25 klatek :)

Zeitgeist: Moving Forward - 9/10 - trzecia część Zeitgeist, tym razem autorzy "dorośli" i porzucili teorie spiskowe dziejów na rzecz propagowania nowego ładu społecznego nieopartego na pieniądzu. W perspektywie nieustannego wzrostu populacji i ograniczonych ilości ropy idea wcale nie jest tak utopijna jakby to wyglądało na pierwszy rzut oka. Do tego mam ciekawą część poświęconą tzw. "uwarunkowaniom genetycznym". Warto poświęcić te 2,5 godziny i pomyśleć trochę nad tym jak będzie wyglądał świat za 20-30 lat. Haywire - 4/10 - Patrząc na obsadę drugoplanowych ról: Michael Douglas, Antonio Banderas, Ewan McGregor można pomyśleć sobie - jest podstawa pod solidny film szpiegowski. Niestety poza popisami walki wręcz głównej bohaterki (Gina Carano) i ciekawymi zdjęciami dostajemy do rąk nudny jak flaki z olejem kryminał, do tego z banalną fabułą. Jedynymi żwawszymi momentami są wspomniane bijatyki. Zero humoru, bohaterka to ex-komandos o posturze robota plus trochę fajnych miejscówek.

Z Sherlockiem muszę się zgodzić - jedynkę obejrzałem w kinie z ciekawością, do dwójki podchodziłem na dwa razy. Nie czuć wogóle klimatu prowadzonego dochodzenia, mamy tylko głupie bijatyki i wycieczkę po szaro-burych miejscówkach w Europie. Za bardzo odbiega od ducha oryginału - 5/10

Sam się ściągnie - gra jest przecież na steamie. Luknij na ichniejsze forum, jest 600-postowy wątek o kłopotach z wydajnością na kartach ATI.

Nowy sezon Borgias nieźle się zaczął - na razie najlepszy jest trzeci odcinek - wymiata :)

Przedwczoraj doleciałem raptem do drugiego levelu i jestem jak najbardziej "za". Jedyne czego brakuje to porządnego manuala - na początku nie wiadomo co się z czym je. No i fajnie by było w dalszej części gry z kimś pogadać, nawet w tak lipny sposób jak w EoB. Jak na swoją cenę gra warta polecenia każdemu wyjadaczowi Dungeon Masterów & CO :)

Intouchables - 9.5/10 - to się nazywa prawdziwe kino o relacjach międzyludzkich :) Dla takich filmów warto chodzić na seanse.

Na GOGu jeszcze nie mogę ściągnąć... Edit - już leci, raptem 500MB.

Mark Robert Michael Wahlberg. Na IMDB jest też jakiś Robert Wahlberg, nie moja wina że zbiegły się nazwiska - może brat (?).

Heh, faktycznie gra tam Robert Wahlberg, ale podobni do siebie ździebko są :)

Contraband - 7/10 - Matt Damon w roli ex-przemytnika zmuszonego do jeszcze jednego numeru z powodu siostrzeńca, który wyrzuca szmuglowane narkotyki psychopatycznego zleceniodawcy. Schemat ograny w X filmach sensacyjnych, fart bohaterów jak na "poważny" film momentami kosmiczny, fabuła przewidywalna pół godziny naprzód, ale całość toczy się gładko i na koniec pozostaje tylko lekki grymas niesmaku przez zakończenie. Man on the ledge - 6/10 - kolejny standardowy amerykański film sensacyjny, tyle że z domieszką humoru dla rozładowania napięcia i dużo mniej brutalny. Mamy policmana za kratkami skazanego za kradzież brylantu. Problem w tym, że nasz bohater uważa się za niewinnego i nawiewa z odsiadki podczas przepustki na pogrzebie ojca. Jednakże zamiast zmykać z kraju wspina się na dwudzieste piętro hotelu w NY i wychodzi na gzyms sugerując że będzie naśladować Batmana. Dziwnym przypadkiem obok znajduje się siedziba finansisty, którego brylant miał rzekomo nasz hero ukraść. Film z gatunku łatwych i przyjemnych, z lekkim twistem na koniec.

Z mniej radykalnych posunięć to możesz zrobić clear cmos i upgrade biosa.