Skocz do zawartości

scazi

Stały użytkownik
  • Postów

    611
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez scazi

  1. A mi dyski Seagate'a i Samsunga sypały się jak nie powiem co, do 10.000 godzin prawie żaden nie dociągnął (był jeden wyjątek). Za to WD były nie do zdarcia... i według Ciebie to jest powód żeby mi ubliżać? Oczywiście, że wnioski dotyczą tylko tych modeli dysków, które miały szanse przepracować 10.000 godzin, masz mnie za idiotę? BTW: A skad u Ciebie pewność że nowe dyski, takie jak F1, dociągną do 10.000 godzin? Ja mogę bazować przynajmniej na cokolwiek mało imponującej reputacji producenta jeśli chodzi o urządzenia wyposażone w ruchome części... a na czym Ty opierasz swoje wnioski? Sorry, ale "mam 2 stare dyski Samsunga, nadal działają więc te nowe muszą być rewelacyjne" jakoś mnie nie przekonuje. Nawet pomimo tego że sam mam stary dysk Samsunga, który przepracował już ponad 20.000 godzin i ma się dobrze. Niestety poza tym jednym były jeszcze 3 czy 4, które padły na dłuuugo zanim na liczniku zaświeciło 10.000. A Ty widziałeś? Bo jeśli nie to po kiego grzyba dyskutujesz? :blink: ... ech, panie kolego... tego to nawet nie powinienem komentować. Wybacz, ale sam dajesz popis "etyki stadionowej", traktując ludzi z góry tylko dlatego, że mają odmienne zdanie na jakiś temat. EOT
  2. Nie, jeździłem Ferrari, nie mam takiego auta i na pewno nie będę miał. Pomijając cenę, jakbym miał wydać 500.000 zł na samochód, to wydałbym je na coś wykonane lepiej niż przeciętny Fiat (wiem, bo widziałem - nówki na wystawie wyglądają świetnie, po 3 latach już nie). O awaryjności proponuję poczytać, porozmawiać z ludźmi którzy znają temat - naprawdę JEST aż tak źle, niektóre historie nadają się wręcz do kabaretu. To jednak jest raczej typowe dla aut tego rodzaju... i o to właśnie chodziło w całej tej offtopicowej analogii do Ferrari. Te samochody po prostu nie są budowane po to by trwać. Decydując się na coś takiego trzeba mieć tego świadomość i się z tym pogodzić. Z dyskami jest podobnie (i nie tylko z dyskami). Jeśli ktoś zmienia dysk raz na rok, to taki "ścigacz" jest jak znalazł. Będzie najszybszy z możliwych, przepracuje rok i się go wymieni. W tym czasie najprawdopodobniej się nie zepsuje (zakładając że nie padnie w ciągu pierwszych paru tygodni, co z kolei zazwyczaj oznacza że albo oberwał w czasie transportu, albo kontrola jakości u producenta się nie popisała). Jeśli jednak zależy Ci na niezawodności, potrzebujesz dysk do pracy a nie do zabawy i trzymasz na nim naprawdę istotne dane, to niestety ale najrozsądniejszym wyborem nie jest ten "szybki i wściekły". Wybacz, ale jeśli na dysku są np. dane księgowe firmy, to ten kawałek żelastwa jest bezwartościowy w porównaniu ze szkodami jakie wyrządziłaby jego nagła i niespodziewana awaria... i TAK, wiem że trzeba robić back-up'y, to żaden argument. Ja również miałem "taki" dysk, nawet niejeden. Jakbym podliczył wszystkie dyski, na których kiedykolwiek pracowałem, to byłoby ich przynajmniej kilkadziesiąt, różnych typów i od różnych producentów - Seagate, Samsung, WD, Hitachi, IBM, Toshiba, Fujitsu, Quantum... trochę tego było. Wcale nie bazuję jedynie na raportach SMART z forum, ale głównie na własnych doświadczeniach. Ze wszystkich dysków jakich używałem, WD "żyły" zdecydowanie najdłużej - zazwyczaj 2 razy dłużej niż jakiekolwiek inne... no, może nie licząc Seagate i Fujitsu 15K SCSI, ale to zupełnie inna bajka. Zdarzały się też chlubne wyjątki, np stary poczciwy Samsung SV3064D który przebił 20.000 godzin, choć nigdy bym się tego po nim nie spodziewał :rolleyes: A co do użytkowników WD... Po pierwsze: to, że w twoim sklepie nie mają tych dysków świadczy tylko o zaopatrzeniu w Twoim sklepie - w mojej okolicy (a mieszkam raczej na zadupiu) nie ma najmniejszych problemów z dostaniem tych dysków. Po drugie: skąd wiesz ilu naprawdę jest użytkowników dysków WD? To, że na forum jest najmniej postów na ich temat może równie dobrze świadczyć o tym, że użytkownicy dysków WD mają z nimi najmniej problemów :wink: Mi do tej pory padły tylko 2 takie dyski... obydwa z przebiegiem ponad 20.000 godzin i obydwa zabił płonący zasilacz. Parę lat temu nawet znalazłem gdzieś zabytkowy już 80 MB (tak, 80 MEGAbajtowy) dysk WD, który nadal działał i nawet badów nie miał :lol2: O gwarancji mogę powiedzieć tyle, że jej długość dość dokładnie odzwierciedla zaufanie producenta do własnych produktów. Jeśli popatrzysz na raporty SMART na forum, to pewnie zauważysz pewną prawidłowość: Dyski z 3 letnią gwarancją "na 8 godzin na dobę" zazwyczaj poddają się po przepracowaniu około 8-10 tyś godzin, te z 5-cio letnią gwarancją na podobnych warunkach wytrzymują nieco dłużej... ciekawe, bo w przeliczeniu na godziny pracy to niemal dokładnie tyle, na ile producent dał gwarancję. Jeśli zaś chodzi o egzekwowanie takiej gwarancji to nie masz się czym martwić. Mało który serwis w ogóle sprawdza SMART. Po prostu im się to nie opłaca. Taniej jest wymienić dysk niż zatrudniać sztab ludzi tylko po to by dochodzić czy na pewno są do tego zobowiązani. Uszkodzone dyski są odsyłane do producenta, któremu tymbardziej nie opłaca się ich sprawdzać i ewentualnie ponownie odsyłać. Sorry jeśli moje te moje wypociny stworzyły wrażenie jakbym robił firmie WD darmową reklamę. Nie o to mi chodzi. Po prostu w moim przypadku te dyski zawsze deklasowały konkurencję jeśli chodzi o bezawaryjność. pozdro.
  3. Widać niewiele jeszcze widziałeś :wink: (no offense) Może wspomogę się małą analogią do motoryzacji: Ferrari to jedne z najszybszych dostępnych samochodów... i fajnie, ale spróbuj tym przejechać 30.000 km bez wizyt w serwisie i "drobnych" napraw (jak np. wymiana pompy paliwa, sprężarki, pierścieni i takie tam drobiazgi) :rolleyes: A z drugiej strony weź pod uwagę starego poczciwego Merca 190 diesel... żadne cudo - stary, głośny i powolny, ale zajedzie wszędzie, po 30.000 km nie był nawet dobrze dotarty i można - za przeproszeniem - nasikać do baku, a on i tak pojedzie (nie żebym próbował, ale taryfiarze jeżdżą nawet na wysmarzonym oleju od frytek). Wiem, to dwie zupełnie różne kategorie samochodów, ale z drugiej strony Samsung/Seagate i WD również prezentują zupełnie różne podejścia do swoich produktów. Zarówno na podstawie własnych doświadczeń jak i wieeelu raportów SMART z tego forum mogę powiedzieć tyle, że jak Seagate/Samsung przepracuje bez awarii ponad 10.000 godzin, to właściciel zaznacza to sobie w kalendarzu, żeby miał co świętować. Właściciel WD ma trochę mniej do świętowania, bo 10.000 godzin to dla tych dysków żadna rewelacja. Ba, 20.000 godzin to również raczej standard. Mam kilka takich dysków pracujących 24/7 w niskobudżetowych serwerach od 2-3 lat i nawet się nie zająkną. BTW: Porównaj gwarancje jakie daje WD i Seagate/Samsung. Z tego co wiem, to tylko WD daje 3/5 lat gwarancji bez zaznaczania drobnym drukiem, że tyczy się to pracy 8 godzin na dobę.
  4. Hmm... zastanawiam się skąd ta pogoń za dodatkowymi kilkoma % wydajności, jaką daje zakup "super-hiper-ultra-szybkiego-małotalerzowego" dysku...? Z tego co widzę po raportach SMART, to jak tego typu "wyścigowy" dysk dociągnie do 10.000 przepracowanych godzin zanim zacznie się sypać to jest co świętować. Zwłaszcza jeśli to Samsung lub Seagate... a przeciętny nawet dysk WD bez problemu dobija do 20.000 godzin. Fakt, może i jest te parę % wolniej i może nie aż tak cicho, ale to sprzęt nie do zdarcia (zwłaszcza seria RE). Ludzie, awaria HDD oznacza trochę więcej niż tylko wycieczkę do serwisu, a w najgorszym wypadku utratę paru stówek. Warto o tym pomyśleć zanim się kupi "Ferrari", bo (podobnie jak w przypadku samochodów tej marki) może być szybko i "czadowo"... ale krótko :wink: pozdro.
  5. Co do dysku: TRUP, na gwarancję z nim Co do temperatury: wystarczy umieścić dysk w miejscu, gdzie nie będzie miał on żadnej wentylacji i KAŻDY dysk rozgrzeje się do 50-60 stopni. Tak naprawdę nie trzeba montować wentylatorów żeby chłodzić dyski. To prawda, HDD potrafi rozgrzać się do 60*C, ale zajmuje mu to godzinę. Wystarczy zapewnić HDD minimalny przepływ powietrza i gwarantuję że temperatura utrzyma się poniżej 50*C. Dla potwierdzenia powiem, że mam budę big tower chłodzoną JEDNYM wentylatorem 12cm na tylnej ścianie skręconym na 800 RPM, do tego 6 dysków z przodu i ŻADEN nie grzeje się powyżej 45*C nawet w stresie. Jak widać skuteczne chłodzenie nie musi bazować na małej wentylatorowni :wink: pozdro.
  6. hehe :lol2: ... a jak odpalisz 2 programy (np 2 filmy) naraz to idą po kolei (drugi czeka aż pierwszy skończy pracę)? Chyba nie... no, chyba że używasz DOS'a, ale wtedy z filmami byłby problem. Oba programy (plus kilkadziesiąt programów działających w tle) działają jednocześnie. Dzieje się tak dlatego, że każdy program dzieli się na wątki i można przetwarzać naprzemiennie wątki z obydwu programów (szczegóły w necie - milyjony stron). Przełączanie pomiędzy programami odbywa się tak szybko, że dla na - ludzi - programy te wydają się działać jednocześnie. W przypadku PCI działają podobne mechanizmy, np. bus mastering (tu też szczegóły w sieci). pozdro.
  7. Może ujmę to tak: Skoro do tej pory "wytrzymałeś" na sprzęcie klasy Sempron 2800, to znaczy że nie jesteś maniakiem prędkości i te 5-10% procent praktycznego wzrostu wydajności jaki daje RAID 0 możesz sobie z czystym sumieniem odpuścić. Różnica między jednym a dwoma dyskami jest taka, że przy jednym jest dokładnie o jedną rzecz mniej która może się zepsuć :wink:
  8. Z Twojego opisu wnioskuję, że masz WD 120 GB JB... one do najcichszych nie należały, zwłaszcza po jakimś czasie intensywnej eksploatacji (wiem bo mam 2 sztuki), więc cokolwiek wybierzesz i tak będzie ciszej. Jeśli wybierzesz WD to dodatkowo będzie trwalej - Seagate schodzi na psy jeśli chodzi o niezawodność. pozdro.
  9. Wygląda toto dokładnie tak samo... a pod "obudowę" nie zaglądałem :wink: Kupowałem na Allegro, ale u innego gościa. Używam od około pół roku. Wykonanie przyzwoite. Nie jest imponujące, ale też i nie tandetne. Ot, po prostu narzędzie do pracy a nie szpan. Transfery nie zachwycają - oscylują w okolicach 20-25 MB/s (nie mierzyłem dokładnie). Nie próbowałem nagrywać DVD z prędkością 16x, natomiast 8x szło bez żadnego "ale".
  10. Pozwolę sobie na parę wyjaśnień, może kiedyś komuś się do czegoś przydadzą... Zeby zmienić rozmiar partycji systemowej XP wcale nie trzeba reinstalować systemu. Owszem, jest to lepsze rozwiązanie, ale nie jedyne. Są programy do zmiany rozmiarów partycji... i nie mówię to tylko o Partition Magic. Całkowicie darmowy parted/gparted również radzi sobie świetnie. Po takiej operacji najlepiej jest zrobić defrag, bo system plików potrafi być naprawdę nieźle zmasakrowany. Głowy nie dam, ale zauważyłem że jeśli pozwoli się instalatorowi zostawić te 8 MB wolnego miejsca, to przy reinstalacji XP na tym samym dysku instalator nie pyta ponownie o serial. Podejrzewam więc, że te 8 MB wcale nie jest "bezużyteczne" Nie trzeba usuwać, wystarczy zmienić jej typ na 83: fdisk -> "t" -> nr partycji -> "83" -> "w". Niewielka różnica, ale czemu by nie działać "optymalnie" :wink: pozdro.
  11. Mam, używam, "zazwyczaj" działa :wink: Problemy miałem tylko pod USB 1.1 na jednej starej płycie (jak już wspomniałem wcześniej). Poza tym śmigało na wszystkim: Windows/Linux; ATA/SATA; HDD/DVD-RAM - żadnych problemów. W porównaniu ze zwykłą kieszenią może trochę nieporęczne, ale na pewno bardziej uniwersalne. pozdro.
  12. Małe sprostowanie: Low level format nie istnieje odkąd dyski mają aktuatory poruszane bezpośredinio przez elektromagnes (bez żadnych mechanizmów pośredniczących), więc właściwie odkąc ich pojemność przekroczyła 500 MB... czyli trochę więcej niż ot "kilku" lat :wink: Druga sprawa, to że żaden format nie kasuje danych z całej powierzchni dysku, a jedynie zapisuje od nowa MFT/FAT/inode table/root node. Różnica między krótkim a pełnym formatem polega jedynie na tym, że pełny skanuje dysk w poszukiwaniu błędów. Na badsectory nie pomoże nawet zerowanie dysku. Znikną, bo zostanie usunięty zapis o nich, ale przy pierwszej próbie odczytania/zapisania sektorów które były oznaczone jako uszkodzone najprawdopodobniej "wrócą"... i najprawdopodobniej jakieś dane pójdą w diabły. Tak więc sami decydujcie czy takie "usuwanie" badsectorów ma jakikolwiek sens. pozdro.
  13. Trudno powiedzieć, zależy co dla kogo jest głośne. Bez badania "na słuch" ciężko będzie dojść do jakichś konkretnych wniosków. Na pewno wszelkie metaliczne dźwięki potencjalnie oznaczają kłopoty, bo dyski zazwyczaj takich dźwięków nie wydają. "Trykanie", nawet głośne, może być normalną pracą dysku. Nawet dziś zdarzają się modele dysków, które chodzą jak małe wytrząsarki :wink: Możliwe też, że gość który składał komputer oszczędzał na śrubkach i nie przykręcił dysku jak należy.
  14. Sorry, to głupie pytanie ale... napisałeś że masz 1 hdd i chcesz stawiać RAID... Może czegoś nie doczytałem, ale do RAID potrzebne są minimum 2 :wink: A co do samego RAID'u - wątpię czy przyrost szybkości wynagrodzi Ci całe zamieszanie z reinstalacją systemu i zwiększone ryzyko że wszystko się posypie.
  15. Ja również polecam - bardzo fajna i praktyczna rzecz. Moja ma dodatkowo złącze SATA, więc można do tego podłączyć praktycznie wszystko co da się podłączyć do PC'ta. Niestety z kompatybilnością bywa różnie... sypie się zwłaszcza przy podłączeniu pod USB 1. Pod UST 2.0 jak dotąd nie miałem problemów na żadnej płycie.
  16. Najprawdopodobniej kontroler nadpisał coś w MBR kiedy zakładałeś te 2 macierze od nowa (np informacje o tych macierzach, pozwalające je zidentyfikować bez konieczności polegania na bios'ie kontrolera). Jeśli tak, to poleciała tylko tablica partycji, a to da się odzyskać np. testdiskiem. Gorzej jeśli kontroler nabałaganił też gdzieś indziej - w MFT lub obszarze danych. W tym wypadku możliwe że stracisz to i owo.
  17. Programy zobaczą tylko to, co im "zaprezentuje" kontroler... a jeśli kontroler widzi 3,5 GB zamiast 1 TB to żaden program nie pomoże... przynajmniej nie program typu fdisk, testdisk itp. Teoretycznie da się te dane odzyskać, ale nie wiem na ile "domowymi" sposobami. RAID 0 jest - przynajmniej w teorii - bardzo prostą strukturą. Nie wiadomo tylko na ile "wzbogaconą" przez metadane Twojego kontrolera. Osobiście zacząłbym od kombinacji Linux + dd + jakiś skrypt do odczytywania naprzemiennie stripe'ów z jednego i drugiego dysku. Odpalić to, zgrać parę MB danych po czym podmontować przez loopback i sprawdzić fdisk'iem czy toto posiada normalny MBR. Jeśli tak, to sytuacja jest opanowana - skombinować 1 TB przestrzeni dyskowej, zgrać wszystko, podmontować ... itd... Panowie z firm typu Ontrack na pewno by coś na ten temat wiedzieli. Jeśli to naprawdę ważne dane a Ty nie czujesz się na siłach do takich operacji jak wcześniej wspomniana, to się do nich odezwij. Może coś poradzą. pozdro.
  18. Trudno powiedzieć. Przenoszenie macierzy "sprzętowej" między kontrolerami to generalnie kiepski pomysł, ale ma szanse się udać. Szanse zdecydowanie większe jeśli nowy i stary kontroler są identyczne. W Twoim wypadku nie są, więc osobiście odradzam. Najlepiej byłoby pożyczyć gdzieś parę dysków, skopiować na nie dane z macierzy, a na nowej płycię od nowa zbudować macierz i ponownie skopiować na nią dane. W ten sposób na pewno nic nie stracisz. pozdro.
  19. Powiedz coś więcej na temat tego co próbujesz zrobić. Np czego używasz do ingerowania w układ partycji, jakie to partycje (czy systemowa itp), w jakich okolicznościach się to odbywa... Bo jeśli np próbujesz ruszyć partycję z której masz uruchomiony system, to są raczej marne szanse na to żeby Ci się udało. pozdro.
  20. Zakładając, że używasz Windows (im nowszy tym to bardziej prawdopodobne) to raczej normalne że co jakiś czas dysk coś czyta/zapisuje - najprawdopodobniej to sam OS korzysta ze swap'u, a jeśli tak to nie będzie tego widać w menagerze zadań czy czymś podobnym. Z Linux'em byłaby większa zagadka, bo ten system generalnie korzysta ze swap'u dopiero, kiedy mu się RAM skończy... a Windows tak jakby "dla sportu" praktycznie przez cały czas ;-) BTW: Jakim cudem odpaliłeś RAID 0+1 na dwóch dyskach?
  21. Dzięki za pomoc. Udało mi się wyhaczyć 2 Pentagramy QV-100 AlCu+... A już myślałem, że nie da się znaleźć takich nowych :rolleyes: pozdro.
  22. Witam! Poszukuję dwóch niskobudżetowych coolerków. Najlepiej żeby każdy zmieścił się w kwocie 100 zł. Jeden na Socket A, a drugi na Socket 478. Obydwa mają pracować w komputerach biurowych, więc nie zależy mi na wyszukanym wyglądzie. Natomiast kluczowym parametrem jest cisza. Coolerki powinny być możliwie bezgłośne. Jestem gotów puścić je na najniższych możliwych obrotach, przy których komputery będą pracować stabilnie, byle tylko były jak najcichsze. Jest jeszcze jedno ograniczenie - gabaryty. Ze względu na błyskotliwość projektantów zarówno obudów jak i płyt głównych zastosowanych w tamtych komputerach nie ma szans pomieścić tam takich konstrukcji jak np. TT BigTyphoon. Podejrzewam, że pod względem wymiarów bocznych wejdzie niewiele więcej niż box'owy cooler, więc mogę "budować" tylko w górę. To chyba tyle. Szukam w sieci od ładnych paru dni, ale nie mogę znaleźć nic konkretnego na te podstawki. Jest masa fajnych konstrukcji na LGA 775, Socket 939,940 czy AM2, ale nic na te starsze. Jeśli ktoś ma jakieś pomysły to będę wdzięczny za pomoc. pozdro.
  23. "Naprawa" gwarancyjna zwykle sprowadza się do wymiany. Ewentualnie odesłaniu do producenta... co jeszcze częściej kończy się wymianą :wink: Naprawa tego typu sprzętu jest po prostu nieopłacalna. Sama diagnostyka trwa parę dni, za które trzeba by komuś zapłacić. Potem trzeba jeszcze zdobyć części, których praktycznie nie da się nigdzie kupić (czy jest ktoś, komu udało się w Polsce kupić np. układ mostka południowego ICH6-R B-) ). Tak więc serwisy nawet nie próbują się bawić w naprawy takich usterek. Odsyłają sprzęt do producenta albo od ręki wymieniają na nowy. Jeśli mają taką płytę na miejscu, to mozliwe że wymienią Ci od ręki. Jeśli nie to potrwa to od paru dni do miesiąca czy dwóch (w zależności czy tylko sprowadzą nową płytę czy odeślą starą do producenta i będą czekać na werdykt). pozdro.
  24. Sposób alternatywny... jakby kiedyś ktoś znów o to pytał :wink: Skoro dysk pochodzi z rozbitego RAID 0, to zakładam, że na danych Ci nie zależy. Jeśli nie ma możliwości ponownie wpiąć go pod kontroler żeby "zdjąć" RAID, to wystarczy go wyzerować (zapisać w całości zerami). Jest do tego sporo narzędzi, a najprostszym jest Linux'owy "dd". Przykład (zakładając, że to dysk ATA podpięty jako primary master): dd if=/dev/zero of=/dev/hda // można jeszcze dorzucić na końcu: "bs=1M", wtedy operacja potrwa trochę szybciej Potem należy udać się na dłuższą kawę :wink: Po powrocie dysk będzie "czysty jak łza" pozdro.
  25. ... panowie z Ontrack'a pewnie by tu podyskutowali B-) A żeby nie było całkiem OT: Zakładając, że na karcie był system plików fat16 lub fat32 (bardzo prawdopodobne), oraz że dysponujesz sporym zapasem cierpliwości i wolnego czasu :wink: - możesz spróbować "łopatologicznie"... Przede wszystkim zrób obraz systemu plików z karty pamięci (najlepiej przy pomocy "dd" - prosty i skuteczny). Podmontuj obraz (mount -o loop itd...) i wyczyść (shred -n 1 -z itd...) zawartość tych 3 nowych plików, tablicy alokacji i tablicy partycji. Do czyszczenia tablicy alokacji najlepiej użyć zwykłego szybkiego formata. Ten i kolejny etap najłatwiej byłoby zrobić pod Win, ale pod Win nie podmontujesz systemu plików z pliku :sad: (chyba, że o czymś nie wiem). Dlatego mile widziana byłaby druga karta o tym samym rozmiarze. Jeśli takowej nie masz to też sobie jakoś poradzimy. "Format" można zastąpić przez mkfs.vfat czy cokolwiek innego to tworzenia fat32 pod Linuxem (zależy czym dysponuje Twoje distro). Poczciwego Scandisk'a można z kolei zastąpić przez fsck.vfat (lub cokowiek co tam masz). Jeśli "naprawiacz" odmówi współpracy z plikiem zamiast partycji, użyj "losetup" - po tym nie ma prawa odmówić B-) Huh... trochę tego wyszło. Jakby ktoś był ciekaw dlaczego to ma szanse powodzenia to mogę wyjaśnić... ale nie teraz. Na razie życzę Tobie powodzenia. W razie czego nic nie ryzykujesz, bo cały czas pracujesz na obrazie systemu plików z karty, a nie na samej karcie. pozdro.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...