okazało się, że z naszej klasy na wagary poszło tylko !!!5 słownie pięć!!! osób licząc mnie i mojego kumpla. Z tego jeden synek uciekł z jednej godziny, a potem wystraszył się i wrócił do szkoły z usprawiedliwieniem od mamusi... Żałosne... A tak wszyscy się chwalili, jakto oni w dzień wagarowicza pójdą na wagary. Nie dość że te koły myślą, że jak się pochwalą, że pójdą sobie na wagary to mogą szpanować, że są cool ziomale co się niczego nie boją, to jeszcze jak przyjdzie co do czego to się boją robią zupełnie co innego... Dobrze, że wychowawca był wyrozumiały i nie ukarał wagarowiczów. Ehh... Takie są uroki chodzenia do siódmego gimnazjum w Małopolsce pod względem wyników testów gim. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że wiedziałem jak będzie w mojej szkole i nie chciałem tam iść ale zadziałały siły wyższe... :( Sorry za częściowy OT