Skocz do zawartości
xacti

Naloty policyjne - nielegalne oprogramowanie

Rekomendowane odpowiedzi

nie chciałem tworzyć nowego tematu, więc dopiszę się tutaj:

 

mój ojciec zaniósł blaszaka do sklepu komputerowego, bo coś się wieszał... mój ojciec się nie zna, a mnie nie było w mieście... na dysku windows, dwie gry i trochę filmów (soft legalny, os z msdn) - świeżo po formacie

sprzedawca zaczął najeżdżać mojego ojca, że ten ma pirata i że nie weźmie komputera, dopóki ten nie kupi legalnego systemu (nie obchodziło go, że sprzęt kupowany był u niego... dla mnie mega lol)... mój ojciec oczywiście się nie zgodził, bo wiedział, że system legalny... sprzedawca jednak dalej swoje - "windows bez naklejki na obudowie jest nielegalny", więc mam sobie z uczelni załatwić naklejkę jak system jest legalny... sic! więc komputer został przyniesiony do domu, kazałem ojcu wykręcić dysk i zanieść bez niego

 

problem z kompem jest - freezuje w pulpicie co jakiś czas... więc chyba bez dysku mogę go oddać... smart dysku ok.

 

pytanie zasadnicze - czy musimy się tłumaczyć z legalności posiadanego oprogramowania?

Edytowane przez grzechuk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja wygląda następująco, ten sklep gdzie kupowałeś kompa nie ma prawa odmówić przyjęcia sprzętu na serwis, jak się czepiają legalności oprogramowania (brak naklejki na budzie to żadne wytłumaczenie, bo możesz posiadać wersję box i tam nie ma takiej naklejki )

Poza tym jak chcą się zabezpieczyć przed ewentualną kontrolą policyjną w sklepie, mogą wziąć od klienta oświadczenie na piśmie, że dostarczone oprogramowanie jest legalne.

Wygląda na to, że po prostu nie chcą serwisować sprzętu może się kończy gwarancja i może nie ma już w produkcji określonych podzespołów i specjalnie wymyślili tę akcję z windowsem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat, po prostu sprzedawca wykorzystuje panującą psychozę i chciał wcisnąć własną windę...

Zgadza się, pamiętam jak bardzo dawno temu ale jednak [; koleś w sklepie wymusił na moim ojcu zakup legalnego win98 przy kupnie nowego komputera gdyż twierdził że bez tego w razie czego nie przyjmie PC na serwis.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 tysięcy pobrań to nie 17 tysięcy niekupionych płyt

Przełomowe orzeczenie sędziego stanowego Jamesa P. Jonesa w USA - firmy fonograficzne nie mogą żądać odszkodowania za każdy pobrany nielegalnie utwór.

Całość:

http://dobreprogramy.pl/index.php?dz=15&am...ekupionych+plyt

 

Prosty i logiczny wniosek. W tym temacie takie stwierdzenie padło już kilka razy, jednak sędzia to sędzia. Lepiej późno niż wcale.

Edytowane przez mr^_^max

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skądinąd sędzia.. kalosz... ;)

 

Nie wypada się nie zgodzić co do ilości pobrań... Ale teraz jak wyznaczyć jaki procent został by zakupiony gdyby nie było możliwości ściągnięcia.. Bo stawiam własny procesor i ram dorzucę, że jest to liczba większa od 0 - czyli jakieś straty są.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że są, tylko właśnie ich wysokości nie da się oszacować.

 

Gdyby Windowsa można było zdobyć tylko w sposób legalny, to zdecydowana większość by go jednak kupiła. Ale ta sama większość obyła by się zapewne bez jakiejś gry czy płyty z muzyką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo stawiam własny procesor i ram dorzucę, że jest to liczba większa od 0 - czyli jakieś straty są.

http://news.torrent.pl/n1034-udostepnianie...przedaz_cd.html

http://nt.interia.pl/internet/wiadomosci/n...rzystne,1078415

 

Poproszę procek i RAM :wink:

 

Akurat Win jest tu kiepskim przykładem ze względu na swoją pozycję na rynku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dlaczego.. to że coś akurat pasuje w 100% do mojej teorii nie znaczy że jest złym przykładem.

Bujda, to piszą ludzie, którzy mają dysk po brzegi wypełniony nielegalnymi filmami i mp3.

 

Istnieje pewna grupa ludzi, którzy kradną treści, ale gdyby tego nie robili to z różnych powodów i tak by ich nie kupili. Jednak będą oni opowiadali znajomym o tych treściach, co może przyczynić się do zwiększenia ich sprzedaży. Informacje o tych treściach dotrą więc do kolejnych osób bez konieczności ponoszenia przez producenta wydatków na reklamę.

No to teraz wyobraźmy sobie gdyby absolutnie nie było na świecie piractwa... to co.. sugerujecie, że nikt by nie posiadał legalnego windowsa, legalnej muzyki, bo nie wiedziałby o jej istnieniu? Argumenty podawane w tych artykułach opierają się na istnieniu piractwa. Gdyby nie było piractwa, znalazła by się inna droga promocji. Ktoś by to kupił, pokazał innemu (wtedy zakup legalnej gry było by to wydarzenie na skalę wioski - cała osada przybiegła by popatrzyć).

 

Oczywiście moje powyższe stwierdzenie też tyczy się jakiegoś konkretnego typu treści. Więc tu ciężko przyznać kto i kiedy ma rację. Racja leży gdzieś po środku, a jedyne co można powiedzieć z dużą dozą pewności, to jeśli za coś nie zapłaciłeś, a autor chce za to pieniądze (i ma prawo chcieć) - ukradłeś i tyle. Bez wnikania czy zabrałeś komuś jabłko czy skopiowałeś muzykę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dlaczego.. to że coś akurat pasuje w 100% do mojej teorii nie znaczy że jest złym przykładem.

Jest przykładem nieadekwatnym do ogólnej sytuacji ponieważ na szczęście na rynku istnieje mało nisz w których dzieli i rządzi tylko jeden producent.

Bujda, to piszą ludzie, którzy mają dysk po brzegi wypełniony nielegalnymi filmami i mp3.

Widzę że zabrakło argumentów więc próbujesz zdyskredytować rozmówcę :damage_wall:

To czy ja czy ktokolwiek inny ma na dysku 100.000 TB pirackich danych czy ma wszystko full legal nie ma tutaj nic do rzeczy.

No to teraz wyobraźmy sobie gdyby absolutnie nie było na świecie piractwa... to co.. sugerujecie, że nikt by nie posiadał legalnego windowsa, legalnej muzyki, bo nie wiedziałby o jej istnieniu?

Nikt nic takiego nie sugeruje, sam to sobie ubzdurałeś.

Gdyby nie było piractwa, znalazła by się inna droga promocji.

Zapewne bardzo kosztowna dla autora/wydawcy.

Ktoś by to kupił, pokazał innemu (wtedy zakup legalnej gry było by to wydarzenie na skalę wioski - cała osada przybiegła by popatrzyć).

Teraz to każdy może sobie w domu wszystko przetestować, no ale na pewno przesiadywanie po kolegach całymi dniami byłoby znacznie wygodniejsze i wydajniejsze.

a jedyne co można powiedzieć z dużą dozą pewności, to jeśli za coś nie zapłaciłeś, a autor chce za to pieniądze (i ma prawo chcieć) - ukradłeś i tyle. Bez wnikania czy zabrałeś komuś jabłko czy skopiowałeś muzykę.

:damage_wall:

No sęk właśnie w tym że nie zawsze. Była już o tym dyskusja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby to była kradzież, to by w prawie się nazywała kradzieżą a nie naruszeniem praw autorskich.

 

Oglądając przez szybę obrazy w galerii z płatnym wstępem niby z czego okradam autorów? Z potencjalnych zysków? Abstrakcja.

 

Kradzież to przywłaszczenie cudzej własności z bezpośrednią jej stratą przez właściciela. Nazywanie piractwa kradzieżą ma tylko i wyłącznie na celu wzbudzenie jak najbardziej negatywnych skojarzeń.

 

Z resztą całe te dyskusje są guzik warte, bo "najbardziej poszkodowanych" odgrywają koncerny które biorą dla siebie lwią część zarobku na utworze i lobbują tworzenie prawa pod siebie i własne zyski, z których ani myślą rezygnować. Dystrybucja bezpośrednia (vide Valve i steam) i ceny lecą w dół, a autorzy wychodzą na swoje nie narzekając na piractwo.

 

Najśmieszniejsze jest to, że prawo autorskie i patenty hamują rozwój cywilizacyjny - np. leczenie chorób genetycznych - patentowanie genów (sic!)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby to była kradzież, to by w prawie się nazywała kradzieżą a nie naruszeniem praw autorskich.

 

Oglądając przez szybę obrazy w galerii z płatnym wstępem niby z czego okradam autorów? Z potencjalnych zysków? Abstrakcja.

 

Kradzież to przywłaszczenie cudzej własności z bezpośrednią jej stratą przez właściciela. Nazywanie piractwa kradzieżą ma tylko i wyłącznie na celu wzbudzenie jak najbardziej negatywnych skojarzeń.

 

Z resztą całe te dyskusje są guzik warte, bo "najbardziej poszkodowanych" odgrywają koncerny które biorą dla siebie lwią część zarobku na utworze i lobbują tworzenie prawa pod siebie i własne zyski, z których ani myślą rezygnować. Dystrybucja bezpośrednia (vide Valve i steam) i ceny lecą w dół, a autorzy wychodzą na swoje nie narzekając na piractwo.

 

Najśmieszniejsze jest to, że prawo autorskie i patenty hamują rozwój cywilizacyjny - np. leczenie chorób genetycznych - patentowanie genów (sic!)

 

1. Tak to jest wielki spisek wydawców i wielkich koncernów

 

2. Zadanie domowe : Napisz wpływ patentowanie genów na piractwo w Polsce

 

3. Masz brata, brat ładnie śpiewa ale wstydzi się zgłosić się do jakiegoś konkursu w którym nagroda jest nagranie płyty...zgłaszasz brachola on wygrywa ty dostajesz trochę kaski od każdej sprzedanej płyty brata dlatego że go zgłosiłeś/namówiłeś/ nieważne... przychodzi zdzichu z pod trzepaka i przegrywa jedną płytę pożyczoną od kazia i sprzedaje po piątaka. Czy Ty nie czułbyś się poszkodowany nie potrafiąc śpiewać ? Hmm ?

 

4. Piosenkarze zarabiają głownie na koncertach a aktorzy za role a nie za to czy sprzedał się film

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli wierzysz że prawo jest przygotowywane dla ludzi, a nie dla lobbujących koncernów, to życzę szczęśliwego życia w świecie ułudy. Czasy starożytnej Grecji i DEMOkracji minęły dość dawno temu.

 

Nie próbuję porównywać patentów na geny do piractwa w Polsce, tylko pokazuję co może wyniknąć ze zbytniej swobody w zabranianiu innym członkom społeczeństwa dostępu do własnych pomysłów pod kątem własnych korzyści.

 

Gaża piosenkarza czy aktora jest tylko i wyłącznie wymysłem producenta/dystrybutora który promuje daną personę - czy naprawdę goście zgarniający grube miliony $ są lepsi od tych którzy grają w teatrze czy w klubach? Dobre sobie.

 

No i skoro Ci wszyscy biedni artyści/twórcy/programiści mają aż tak źle, wszyscy ich "okradają", to czemu nie zmienią zawodu jak to czynią wszyscy normalni ludzie w kapitaliźmie?

 

Jeśli ma zostać zamknięta fabryka nart, bo np. klimat się ociepla, czy też po prostu produkcja się nie opłaca, bo konkurencja nas wygryzła, to co? Nikt nie stworzy sztucznych tworów prawnych i przepisów, które czyniłyby przestępcami osoby jeżdżące na sankach, czy też wyjeżdżające na wakacje na Bahamy, a nie na stoki. Albo te zjeżdżające na dwóch sztachetach z płotu sąsiada i pozbawiające *potencjalnego* zarobku właściciela zagrożonej fabryki :)

 

Wystarczy poczytać sobie EULA przy instalacji jakiegokolwiek komercyjnego softu i człowiek od razu widzi że jest dymany przez autora/wydawcę aż miło - nie ma gwarancji że program w ogóle zadziała, ani jakiejkolwiek odpowiedzialności za poniesione straty. Wyobraź sobie taką klauzulę przy kupnie samochodu...

 

Autorzy zostali postawieni de facto ponad prawem, ustawodawcy nie nadążają tylko z wprowadzaniem nowych metod egzekwowania przepisów ze względu na szybki rozwój. Nasza ustawa o prawie autorskim ma ~10 lat i nie za bardzo przystoi do obecnych czasów. A wprowadzona była jako jeden z warunków członkostwa we wspólnocie europejskiej (a dalej w EU). I na pewno nasi twórcy nie mieli większego wpływu na jej kształt.

Edytowane przez Aquarium

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy naprawdę goście zgarniający grube miliony $ są lepsi od tych którzy grają w teatrze czy w klubach? Dobre sobie.

Wiesz, nie bez powodu jedni aktorzy biorą po 50mln za rolę (J. Depp), a inni 5000 ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skądinąd sędzia.. kalosz... ;)

 

Nie wypada się nie zgodzić co do ilości pobrań... Ale teraz jak wyznaczyć jaki procent został by zakupiony gdyby nie było możliwości ściągnięcia.. Bo stawiam własny procesor i ram dorzucę, że jest to liczba większa od 0 - czyli jakieś straty są.

Wcale nie, jest szereg programów, których bym nie kupił i pewnie nigdy nie używał, gdyby nie było możliwości ich ściągnięcia. Taki Photoshop, na pewno bym nie kupił tego za 700dolarów (czyli aktualnie ponad 2tys) i szeregu innych, które fakt, przydają się, ale w razie braku po prostu bym nie używał, jedynym wyjątkiem jest chyba tylko windows, aczkolwiek linux mi się podoba, tylko strasznie dużo zabawy z nim, to tyle, i to samo powie Ci większość użytkowników, chyba nie myślisz, że gimnazjalistki będą kupowały oprogramowanie za 2k żeby sobie zdjęcia na naszą-klasę przerobić???

kupiła by zdecydowana mniejszość ludzi i dobrze o tym wiecie

 

Bez wnikania czy zabrałeś komuś jabłko czy skopiowałeś muzykę.

Myślisz że sadownik obraziłby się za skopiowanie jabłka na Twój własny użytek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Photoshop to akurat kiepski przykład, bo jestem pewien że znaczna część osób posiadająca pirata nie wykorzystuje nawet 10% możliwości tego programu. Dla studentów jest za 175 zł, poza tym jest dużo innych programów graficznych tańszych lub nawet darmowych jak Gimp, które do obrobienia zdjęć w pełni wystarczą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dlaczego.. to że coś akurat pasuje w 100% do mojej teorii nie znaczy że jest złym przykładem.

Bujda, to piszą ludzie, którzy mają dysk po brzegi wypełniony nielegalnymi filmami i mp3.

 

No to teraz wyobraźmy sobie gdyby absolutnie nie było na świecie piractwa... to co.. sugerujecie, że nikt by nie posiadał legalnego windowsa, legalnej muzyki, bo nie wiedziałby o jej istnieniu? Argumenty podawane w tych artykułach opierają się na istnieniu piractwa. Gdyby nie było piractwa, znalazła by się inna droga promocji. Ktoś by to kupił, pokazał innemu (wtedy zakup legalnej gry było by to wydarzenie na skalę wioski - cała osada przybiegła by popatrzyć).

I tu dochodzisz do jednej rzeczy której twórcy nienawidzą jeszcze bardziej niż piractwa czyli rynku wtórnego dalej już nie muszę pisać dlaczego rynek wtórny jest solą w oku jeszcze gorszą niż piractwo ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby dlaczego piractwo dużo gorsze? Praktycznie jednakowe. Ktoś słucha a nie kupił sobie nowej kopii tylko odkupił od kogoś. Czo za tym idzie artysta (w sensie wytwórnia płytowa) już sobie nie zarobi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj nie wiem, duzo gorsze jest piractwo. Ale ilu ludzi tyle opinii, wg mnie piractwo jest przestepstwem i konic - nikt mi nie wytlumaczy ze sciaganie z rapida czy z wrzuty nim nie jest.

Na szczęście nie Ty ustanawiasz prawo :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby dlaczego piractwo dużo gorsze? Praktycznie jednakowe. Ktoś słucha a nie kupił sobie nowej kopii tylko odkupił od kogoś. Czo za tym idzie artysta (w sensie wytwórnia płytowa) już sobie nie zarobi.

dokładnie oni jakby mogli to by zakazali jakiegokolwiek rynku wtórnego ba jakby mieli możliwość to wprowadzili by zakaza by słuchać muzyki czy oglądać film mogła tylko osoba posiadająca licencje.

Piractwo dla niech jest to miejsce "naboru potencjalnych nowych klientów" wyławianych pod wpływem gróźb, kar, zastraszania ale też edukowania jak to cool jest być oryginalnym choć tego nie muszą tłumaczyć pudełko i ogólnie oryginał to sprawa fajna sama w sobie ale znowu osoba która kupuje produkt używany od poprzedniego kupującego jest większym zagrożeniem od pirata bo ona już jest w gronie korzystającym z oryginałów = odkupując np. płytę uszczupla "realny" dochód wytwórni który miałby miejsce gdyby nie rynek wtórny i to potencjalnie kilkukrotnie ! bo nie ma gwarancji, że ona też nie sprzeda a takie zachowanie według firm to zuo najwyższe godne ukrzyżowania a pirat to pirat w większości przypadków nie kupiłby oryginała nigdy a całe pokazy strat mają charakter czysto wirtualny za to pomagają prowadzić prostą propagande dzięki czemu łatwiej jest lobbować na rzecz wprowadzania bardziej restrykcyjnych przepisów godzących w obywateli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja rzucę jednym, starym cytatem:

"Kto kupuje płyty od złodzieja,jest kutasem i niech sp***ala.Po dwakroć"

Czy to naprawdę taki majątek wydać 30 zł na płytę CD?? Albo film z wypożyczalni za 6 zł /dobę?? Bilet do kina za 12zł?? Przeca i tak nie oglądacie tego samego filmu po 100x na tydzień, żeby trzymać go na dysku.

Czy to nie paranoja kupować komputer za 3-4k zł po to żeby zainstalować na nim piracki system, gdy oryginał kosztuje 300zł??

Po prostu ludzie się do tego przyzwyczaili i dali powszechne przyzwolenie na piractwo. Gdyby kradzież samochodu była również niską szkodliwością społeczną czynu to też nikt by się nie jebał z kupowaniem nowego w salonie...

Edytowane przez Janisław

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bilet do kina za 12zł??

Ta, zapłać te 12zł i oglądaj sobie półgodzinny bloczek reklamowy przed seansem. Skoro kupuję bilet na 19.30 to spodziewam się, że o tej godzinie rozpocznie się film (no spoko, można puścić 2-3 trailery). Jednak po kilku wyjściach do multipleksu i takich 30-40minutowych seansach podziękowałem. Wolę być kutas i złodziej, niż marnować czas na oglądanie nowej reklamy Dosi. Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja rzucę jednym, starym cytatem:

 

Czy to naprawdę taki majątek wydać 30 zł na płytę CD?? Albo film z wypożyczalni za 6 zł /dobę?? Bilet do kina za 12zł?? Przeca i tak nie oglądacie tego samego filmu po 100x na tydzień, żeby trzymać go na dysku.

Czy to nie paranoja kupować komputer za 3-4k zł po to żeby zainstalować na nim piracki system, gdy oryginał kosztuje 300zł??

Po prostu ludzie się do tego przyzwyczaili i dali powszechne przyzwolenie na piractwo. Gdyby kradzież samochodu była również niską szkodliwością społeczną czynu to też nikt by się nie jebał z kupowaniem nowego w salonie...

z tym cytatem to pijesz do złodziei dystrybutorów czy co ? bo chyba tylko tępe wałki kupują u mitycznych piratów bo nie umieją nagrać płyty.

A zapewniam cię, że wytwórnie to nie twój przyjaciel, popatrz na zaopatrzenie w kraju, choćby muzyka której słucham w naszym kraju jej dystrybucja praktycznie nie istnieje, ceny filmów na dvd to rozbój w biały dzień tłumaczenia są nie rzadko kropka w kropkę pożyczone z niewdzięcznych plików txt od torrentów bo po co tłumaczyć coś drugi raz ;) dystrybutorzy i cała reszta ma nas w dup*ku tylko kasa się liczy, jak zgadzam się ogólnie z twoją wypowiedzią i tak marzę o traktowaniu konsumenta w Polsce na takim samym poziomie jak w Europie i USA ba nawet chce aby ceny były takie same a nie drożej i do d*py.

A porównanie do samochodu jest nie na miejscu bo samochodu nie da się skopiować czy zreplikować choć jeśli już pijesz do samochodów i piratów to Chińczycy "piracą/kopiują" z drobnymi zmianami europejskie auta aby było taniej, ten przykład jest bardziej na miejscu jeśli chodzi o kradzież pracy intelektualnej i wkład dużych pieniędzy nad wdrożeniem konkretnego modelu do produkcji a nie jakieś tam kradnięcie fury bo to przykład uproszczony na maxa chyba tylko dla "tempoka" z osiedla który inaczej nie zrozumie bo musi przykład brzmieć znajomo do sytuacji z podwórka a tak jednym wspólnym mianownikiem między walnięciem samochodu a skopiowaniem programu jest słowo kradzież nic więcej.

Temat bardzo trudny i szczerze powiedziawszy nie do rozwiązania bo sama kradzież rzeczy nie ma miejsca za to kradzież pracy włożonej w tworzenie ma i można sobie tak gdybać jak czy jest Bóg czy go nie ma itp. ale ogólnie to chyba OT robimy

 

edit: przecinki

Edytowane przez Art385

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta, zapłać te 12zł i oglądaj sobie półgodzinny bloczek reklamowy przed seansem. Skoro kupuję bilet na 19.30 to spodziewam się, że o tej godzinie rozpocznie się film (no spoko, można puścić 2-3 trailery). Jednak po kilku wyjściach do multipleksu i takich 30-40minutowych seansach podziękowałem. Wolę być kutas i złodziej, niż marnować czas na oglądanie nowej reklamy Dosi.

Nie wpadłeś nigdy na to, że można się spytać ile reklam będą dawać i przyjść odpowiednio później? :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przypomniało mi się jeszcze jedno. Dlaczego policja nie łapie i nie wsadza do więzienia ludzi noszących podróbki? Przecież to gorsze niż piractwo na własny użytek - praktycznie paserstwo i obnoszenie się z nim publicznie(!).

 

Znaki firmowe są jak najbardziej chronione prawem autorskim, ale co ważniejsze dla ich właścicieli mają ogromną wartość rynkową, poprzez to, że są powszechnie kojarzone i znane.

 

No więc dlaczego nie ścigamy? Bo to się nie opłaca to właścicielowi - lepiej żeby dziewięć osób na dziesięć miało podróbkę, a jedna oryginał, niż tylko jedna oryginał w ogóle. Wtedy byłaby to marka dla snobów.

 

Czyli da się, trzeba tylko patrzeć szerzej niż na "potencjalne zyski". A tak mamy bardzo wybiórcze wybieranie winnych i palenie na stosie. Pojawiają się tylko pojedyncze głosy rozsądku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwaga! Nawet za podrabianą bawełnianą koszulkę znanej marki, kupioną np. w Turcji grozi wam aż do trzech lat więzienia i 300 tysięcy euro grzywny - słychać regularnie ostrzeżenia we francuskiej telewizji. W praktyce kary są na ogół łagodniejsze, ale na tyle bolesne dla portfela, że podróbek odechciewa się na całe życie. Tamtejsze władze uznały bowiem, że francuscy konsumenci muszą sobie zdawać sprawę, że cudów nie ma – luksusowe produkty sprzedawane za ¼ , czy 1/10 ceny to bez wątpliwości podróbki.

Taki kawałek artykułu odnośnie noszenia podróbek we Francji :wink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wpadłeś nigdy na to, że można się spytać ile reklam będą dawać i przyjść odpowiednio później? :P

Ależ oczywiście, że wpadłem. Pani podała godzinę zgodną z tą podaną w repertuarze. Na pytanie o ilość reklamy nie była wstanie odpowiedzieć - wiadomo czemu. To celowy zabieg, by można było zarobić więcej na kukurydzy i piciu (które zazwyczaj znikają zanim się jeszcze film zacznie) :lol:

No ale wszystkiemu winni piraci. Argh!

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie



×
×
  • Dodaj nową pozycję...