Skocz do zawartości
djsilence

Emigracja Do Londynu / Uk / Ue

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie, będę ogromnie wdzięczny, jak mnie ktoś pokieruje w mojej życiowej ścieżce.

 

Jestem w niedobrej sytuacji. Mam 20 lat i za dwa tygodnie poprawki w sesji (filologia angielska). Problem polega na tym, że poprawek jest dość dużo, ale z drugiej strony nie chce już studiować, okazało się, że w trakcie nauczania zmienili specjalizację z translatora na nauczyciela, a to dla mnie żadna przyszłość.

 

Zostanę zatem bez studiów, ale wojsko czeka. O pracę ciężko, ponieważ mieszkam w małej mieścininie 10 tysięcznej, ale i tak wojsko by mnie dopadło.

 

Myślę po prostu wyjechać, nie wiem, czy to najlepsze wyjście, ale po prostu czuję, że nie nadaję się do życia w takim chaosie, chce na siebie zarobić, mieć własne mieszkanie i w końcu się uniezależnić.

 

Chciałbym wyjechać, ale jest problem - myślę o UK, głównie o Londynie. Niech mi ktoś opisze, czy warto, jak było w Waszej sytuacji. Komuś się może wydawać, że jestem rutynowy, ale ja muszę obecnie zdecydować, bo nawet idąc do wojska i wracając zostaję bez niczego - brak pracy, studiów.

 

Będę ogromnie wdzięczny za pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w niedobrej sytuacji. Mam 20 lat i za dwa tygodnie poprawki w sesji (filologia angielska). Problem polega na tym, że poprawek jest dość dużo, ale z drugiej strony nie chce już studiować, okazało się, że w trakcie nauczania zmienili specjalizację z translatora na nauczyciela, a to dla mnie żadna przyszłość.

Zakuj i zdaj, da sie. Ja zakulem wszystkie przedmioty do matury w 2 miesiace, choc bylem nieukiem ktory nie zdal 2 razy. Skoncz studia jesli dasz rade finansowo, a w tym czasie zalap sie albo na jakis wolontariat, albo sproboj zlapac jakas prace na pol etatu. Tutejsi pracodawcy dobrze na to patrza. Poza tym nie bedziesz zielony w obsludze klienta - co z pewnoscia bedziesz w UK robil.

 

Po latach w Anglii mozesz otworzyc w polsce szkole o ile nie pojdziesz w inna strone i zostaniesz w UK.

 

Nie warto marnowac lat spedzonych na studiach. Wiem, ze Ci sie nie chce. Jestes dosc mlody jak na emigracje - wiem po sobie, jak bylem zakrecony jak tampon w piz...e. Poza tym wyjezdzajac zamykasz i definitywnie konczysz okres "dziecinstwa" i funu. Od tego punktu jest juz dorosle zycie, praca, trudne decyzje i czasem troche zwiedzania i funu (przy czym to zwiedzanie to cos tysiac razy lepszego, niz nasze laki, zamki, jeziora i szare miasta)

np. Szkocja, do morza z Londka jest poltorej godziny, poza tym sporo fajnych rzeczy jest w Londynie (teatry, opery, kluby, fitnes kluby, restauracje, puby, skate parki, plywanie lodzia itd itp moglbym tak dlugo.)

Edytowane przez djsilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już sam nie wiem, wydaje mi się, że jak zrobię te studia to tym bardziej wtedy nie wyjadę, a mam już dość tego wszystkiego. Pracuję w jednym serwisie komputerowym oraz robię staż, pieniądze śmieszne, a ja chcę już na siebie zarobić, mieć mieszkanie.

 

Co to za życie, nie stać mnie absolutnie na nic, nie mogę kupić lepszych spodni za ponad stówkę, nie mogę kupić PSP, nawet abonamentu nie mogę wziąć. Za 800 zł na rękę to ja pieprzę taką sprawę.

 

Ja nie zamierzam do Polski wracać, chyba, że z wizytą wakacyjną na kilka tygodni, moim marzeniem jest zarobienie kasy i zdobycie doświadczenia, a potem wyjazd do Japonii :)

 

P.S: Ze studiami trochę zawaliłem, zacząłem w tamtym roku pierwszy rok i zapisywałem się na specjalizację translator, okazało się po jakimś czasie, że nie ma takiej możliwości i tylko nauczyciel jest dostępny (powiedzieli o tym po 3 miesiącach nauki!), to studia zaoczne, jeżdżę ze znajomą nauczycielką niemieckiego na zajęcia i wiele słyszę od niej, że jest ciężko, bo ona musi robić teraz angielski, bo niemiecki znika ze szkół, poza tym żeby coś zarobić trzeba mieć dyplomowanego, a to wiele lat. Ja po prostu nie chce nauczyciela, celowałem w translatora, a innych studiów nie wybiorę, bo mieszkam 30 km od Rzeszowa i tyle samo od Krosna, a na Kraków mnie po prostu nie stać.

Edytowane przez Cloud

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prosto się mówi, ale mam doświadczenie w dziedzinie IT oraz GSM - nic więcej tak naprawdę nie potrafię. Swego czasu pisałem dla pclaba, ale to już nieważne.

 

Myślałem o założeniu biura tłumaczeń, ale niestety gdyby nie te studia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro masz doswiadczenie to widze pewna droge, lecz decyzje pozostawiam Tobie (ktora i tak juz podjales):

 

Wyjechac z tym CV jakie masz i na sile szukac czegos w swoim obecnym zawodzie. Jesli sie nie uda to coffee shop albo cokolwiek aby sie utrzymac.

 

Niezaleznie od wykonywanej pracy (z racji Twego wieku) zapraszam do college-u. Studia mozesz tutaj skonczyc. Znam nawet ludzi ktorzy przyjechali do Uk robic doktorat, wiec luzik ;)

Edytowane przez djsilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Studia mozesz robic w uk i jednoczesnie pracowac, Z UE musisz sie wystarac o stypedium. Stypedium oplaci czesne, na mieszkanie bedziesz musial zarobic.

 

Masz doswiadczenie w IT, napisz ile.

 

Powiem wprost jesli nie jestes dobrze obcykany w tym, to tu w IT o prace bedzie ciezko. Jak pisal DJ, coffee shop, pub albo jakas kuchnia - praca bez wymaganego doswiadczenia, za minimalna stawke. Wiec zaleyz ile mozesz wytrzymac na takiej pozycji. Jak trafisz zle to w pracy bedziesz mial towarzystwo, ktore ledwo skonczylo secondary school - czyli bedziesz sie cofal umyslowo. Zreszta anglistyka tu by sie znowu az tak duzo nie przydala - wiadomo znajomosc jezyka - ale w czym trzeba byc konkurenyjnym.

Wiec albo wyjezdzasz do UK (co tanie nie jest, musisz miec kase na rent, depozyt i na zycie) znajdujesz jakakolwiek prace + robisz volentariat w serwisie z komputerowym na przyklad, lub starasz sie o stype od EU i studiujesz tu dorabiajac na zycie gdzie sie da.

 

Oba warianty zapowiadaja ciezka prace, bez miejsca na obijanie sie.

Zastanow sie mocno czy dasz rade i jakie masz mozliwosci. My tu mozemy Ci tylko radzic, decyzje podejmusz sam, a potem musisz przyjac ich konsekwencje.

 

Nie wiem jak DJ ale ja swoje przepracowalem za minimalna stawke majac dyplom w kieszeni - bo jakos nikt od razu nie dal pracy w IT, a za cos zyc trzeba bylo. Na szczescie tamte czasy odeszly i jest duzo lepiej - ale mgr + doswiadczenie z Polski w tym duzo mi pomoglo.

 

Anglia jest krajem wielu mozliwosci, i nie jeden sie przekonal - kluczem jest ciezka praca i optymizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Quick, ja pracuje jako recepcjonista w Hotelu mimo specjalizacji w ochronie osób w Polsce. Tutaj licencja na CP kosztuje od £3500 w gore, wiec jeszcze chwile zaczekam.

 

Nie ma co, jest mnostwo nader wykwalifikowanych ludzi pracujacych ponizej swych kwalifikacji. Zapraszamy do ponizlandu :] i zyczymy mocnych nerwow lub dobrej olewki.

 

PS. For the record ;) nie wstydze sie przyznac gdzie pracuje. Znam swoja wartosc i wiem, ze jakos trzeba pracowac. Wciaz pamietam gdy przymieralem glodem w UK przez miesiac, wiec doceniam to co mam. Biore kolejne kroki i nabieram predkosci. Trzeba wierzyc w siebie i starac sie realizowac, mimo iz to wszystko trwa, a zapal mija. Zderzenie z rzeczywistoscia tez bylo ciezkie, ale dalo duzo zyciowego doswiadczenia, ktorego jako dwudziestolatek nie moglem miec.

Edytowane przez djsilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...)

Nie ma co, jest mnostwo nader wykwalifikowanych ludzi pracujacych ponizej swych kwalifikacji. Zapraszamy do ponizlandu :] i zyczymy mocnych nerwow lub dobrej olewki.

Dokładnie mocne nerwy i dystans do otaczających ludzi :wink:

 

Ja również swoje przepracowałem za "minimalną" i poobcowałem z "elitą intelektualną" Anglii :-| Było bardzo ciężko chociaż pierwszą robotę dostałem po pierwszym dniu poszukiwań. Po pół roku bycia mechanikiem wypaliłem się i podziękowałem kolegom za współpracę, a miałem tej roboty serdecznie dość :sad: Potem przyszła pora na bycie elektronikiem (jakąś tam szkołę skończyłem, więc robota "prawie" w zawodzie) :) Oczywiście praca w okolicach minimalnej, aż w końcu po prawie roku poszukiwań i słania cv gdzie popadnie, dostałem szansę pracy w zawodzie (żeby była jasność, żadnego doświadczenia z Polski nie wywiozłem, no może prócz doświadczenia akademickiego :wink: ). Podsumowując można dostać dobrą/godną pracę, ale to może trochę potrwać, a okres oczekiwania nie należy do najprzyjemniejszych :-| pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no niestety u mnie problem jest bardziej złozony, przyjechałem do UK konkretnie Nottingham w wieku 17 lat... 4 miesiące temu...Miałem zamiar się zapisac do collegu, lecz niestety po rozmowie z nauczycielem wyszło na to, ze mam bardzo słaby poziom języka angielskiego.Po czym zacząłem szukac pracy...Nie mogłem znalezc przez 3 miesiące, to było trochę uciązliwe siedziec w miejscu bez zadnego celu...Oczywiscie sytuacja nie jest taka trudna bo przyjechałem z rodzicami...Teraz znalazłem sobie prace za stawkę minimalną, dobry to sposob do podszkolenia języka i tym samym w przyszłym roku rozpoczęcia nauki w collegu.Oczywiscie ambicje mam o wieeele większe, chciałbym się skoncentrowac na elektronice/informatyce ale obecnie musze jakos zacząc, zapewnic sobie ten start... Najwazniejsze to się nie poddawac :)

Edytowane przez M@+

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakby nie patrzec. to gratuluje dobrego startu. :)

 

Widze, ze kompa masz niezlego, wiec wiemy na brak czego nie narzekasz :)

 

Masz jeszcze sporo czasu przed soba i to świetnie, ze zaczales tak wczesnie. Ze wsparciem rodzicow jestes na dobrej drodze. Don't loose focus :)

 

EDIT

 

w kwestii BROADBAND. Znalazłem doskonałą stronkę ze wszystkimi exchange-ami BT na mapie

http://www.samknows.com/broadband/viewmap.php?ecode=LNADK

Przejrzyjcie też samą stronkę. Sporo dobrego info.

Edytowane przez djsilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam forumowiczow

 

Widze, ze kazdy sie zwierza jak zaczol przygode w uk to pomyslalem, ze ja tez napisze :)

 

Siedzialem sobie w pl pracujac w fabryce chemicznej, i pewnego dnia koles do mnie zadzwonil i sie spytal czy bym pojechal do uk.

Odpowiedz byla prosta - jade, ale gdzie i po co?.

 

Praca w magazynach, minimalny ang., zakwetorowanie itp

No to sie zgodzilem, pojechalismy na rozmowe, i sie okazalo ze ja moge a on nie bo za slaby ang.

Mowie sobie - sprobuje.. no i wyjechalem do bedford :)

Sam jak palec, ale poznalem ludzi z ktorymi mieszkalem ( dom - masakra) ale praca byla spoko :)

Zapomnialem, wyjechalem 2 latka temu :), po miesiacu czasu wynajolem chatke z poznanym kolega i kolezanka, full wypas, 3 bedroomy, furnished itp

Do grudnia bylo normalnie marzenie, dostalem zwrot nadplaconego podatku ( zmiana z BR na 489L ( ponad 1k funow ), pojechalem do pl na urlop i jak wrocilem w styczniu to sie zaczelo wsio walic :(

W styczniu przepracowalem az... 1 dzien, w lutym z 1.5 tygodnia, pracy zero, z kazdej agencji odsylali mnie z kwittkiem ( czyli: zadzwonimi do pana ), pod koniec marca zdesperowany podjalem sie pracy na farmie w walii przy zbieraniu truskawek :mur: , pojechalem, zobaczylem i wymieklem.

Mieszkalem w jakiejs karawanie, cieplej wody brak a prad na karte.

Zrezygnowany zjechalem do kraju i znalazlem prace w szkocji.

Praca tez na magazynach jak poprzednio ( mialem atut bo juz mialem doswiadczenie ), pojechalem wiec do szkoclandi ( livingstone k. edynburga ), praca byla calkiem spoko, ale caly czas w temp 2-3 stopni, czasem troszke ciezka. Z agencji dostalismy calkiem ladnego flacika ( naprawde domek spoko- 3 bedy, jadalnia, kuchnia, saloon, ogrod, garaz ). Pracowalem tam pol roku, juz mieli dawac nam "full timea" i odezwal sie moj tel :)

Dostalem propozycje w fabryce ciastek w departamencie hygieny w worcester :)

Oczywiscie przyjolem i na drugi dzien juz bylem na miejscu ( 8h w pracy+pakowanie+podroz z edynburga do birmingham+pociag do worcester+i5h treningu) wygladalem jak zombie :)

Przez agencje pracowalem z 1 miesiac i dostalem fulla :)

Pracuje od niedzieli do srody z tym ze niedziela - wtorek po 11.5h a w srode 5,5h i reszta wolne :D

Naturalnie agencja zapewnila nam zakwaterowanie itd, ale w lutym wynajolem ze znajomymi chatke nie opodal miejsca pracy, okolica spokojna, angielska ( zero ciapatych :)) W domu mamy caly pakiet SKY`a i inet up to 8Mbit i jest poprostu super :)

Po splaceniu kompa ( config ponizej ) zbieram na moje wymarzone subaru :)

 

I to chyba tyle :)

 

Pozdrowionka :)

 

BTW: Szkocja to naprawde ladny kraj :) tylko troszke dziwnie mowia :P

Edytowane przez picus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam pytanie do bardziej doswiadczonych...

 

nie zarabiam duzo ale załapałem sie na BR1...!!! jak to zmienic gdzie dzwonic gdzie isc....

moj menadzer psia jego mać robi to juz od 4 tygodni i jakos zawsze zbraknie czasu nikt nie odbiera albo bylo "to busy" i jakos nie potrafi mi tego zmienic albo nie chce albo juz sam nie wiem co. a mi jak zabierali najwyzsza stawke tak zabieraja a chyba kazy wie jak na poczatku kasa sie przydaje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak masz NIN, to employer powinien ta sprawe zalatwic. Dzwon do H&M Revenue & Customs po wiecej info. Podaj im NIN i przedstaw sprawe rzeczowo. Mozliwe ze skieruja Cie do Citizens Advice Boreau.

Przeczytaj takze strone Citizen advice guide.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Liptonti jak bardzo Ci się spieszy (nie lubisz tracić kasy) to idź najlepiej do najbliższego biura H&M Revenue z jakimś odcinkiem wypłaty i przedstaw sprawę, umówią Cię na interview i po tym poczekasz miecha, oddadzą kasę i zaczną poprawnie naliczać podatek :) pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam takowe pytanko:

Czy gdzies na wyspach - Anglia , Irlandia , Szkocja mozna załapac sie do roboty przy np skladaniu kompow , serwisie komputerowym itp ? Mając ofc umiejetnosci i komunikatywny angielski .

Robota na budowie mi sie nei uśmiecha a jedyne na czym naprawde sie znam to kompy :) ewentualnie gry :D

Moze ktos juz szukał takowej roboty i ma jakies rozeznanie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja startowałem tu http://www.overclockers.co.uk/jobs.php i oczywiście mnie olali :) Ogólnie wiedza panów stojących za ladą jest skromna, ale może serwis coś potrafi (w co wątpię) :D Serwis komputerowy wymaga doskonałej (nie komunikatywnej) znajomości angielskiego, głównie chodzi o odbieranie telefonów od klientów :wink:

 

BTW. Jak wybierasz jakieś miasto na przyjazd to tą dziurę omijaj wieeeelkim łukiem :lol: pzdr

Edytowane przez chemiczny_ali

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Angielski komunikatywny, to duuuuzo za malo, zadzwoni ci koles z manchaster czy szkot i sie nie dogadasz na temat jego kompa.

2. Potrzebujesz doswiadczenie, ze pracowales w serwisie lub sklepie z kompami. Co kolwiek co moze udowodnic ze znasz sie na rzeczy. Bo nikt na interview nie da ci kompa do zlozenia. Doswiadczenie z domu sie b. malo liczy.

3. Bardzo malo ludzi przyjezdza do GB i ma prace w zawodzie od kopa. Przewaznie zaczyna sie duzo nizej. Wyjatek jak praca zalatwiona z Polski.

4. Rzeby dobra prace dostac (a praca w serwisie to takich mysle ze nalezy) trzeba sie troche nachodzic i powypelniac formularzy.

 

Wyzej wymienione na oparte na wlasnych doswiadczeniach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na 100% lece w te wakacje na pare tygodni do Blackpool z dziewczyną. Jak znajde jakąs lekką prace to spoko, jak nie to bedzie to wyjazd wypoczynkowy;] Dziewczyna na bank znajdzie prace (3 języki obce + zapał + aparycja;]) ale ja kompletnie sie nie widze w większosci takich typowo sezonowych zajęć :lol:

No to wróciłem, tydzien temu (w UK nie wchodzilem na Pure, bo wi-fi nie lapalo mi w mieszkaniu, łazic z lapkiem po okolicy mi sie nie chcialo, a w bibliotece 90% uzytkownikow neta to Polacy i dlatego stronilem od tego miejsca). Wyszło rowno dwa miesiące, a wiec ciut dluzej niz planowalem, ale jak "mus" to "mus" ;) . Tak jak pisałem miałem ze sobą wystarczającą ilość kasy, aby przez te dwa miesiące nic nie robic, jednak uznałem, ze byloby to glupie, gdybym jako jedyny domownik sie obijal, podczas gdy reszta "zyly se wypruwa";] . Dlatego też również sobie cos znalazłem, a co! No ale po kolei (a nuż kogoś to interesuje;]). Zakwaterowanie: pięcioosobowe, trzypokojowe mieszkanie (budynek bardzo ładnie utrzymany i sprawial wrazenie stosunkowo nowego, ale moze tylko wyremontowany) z kuchnią i łazienką. Wynajmowalismy je w 5 (co dla emigrantow nie jest wcale takie oczywiste ;) ) osob, czyli: ja i dziewczyna (duzy pokoj), kumpel dziewczyny ze swoją dziewczyną (duzy pokoj) i jego kuzynka (maly pokoj, a nawet bardzo maly;]). Lokum w pelni wyposazone z wyjątkiem pralki i zmywarki - wszelkie naczynia i inne sprzety jakich spodziewalbym sie po takim mieszkaniu obecne i dzialajace jak trzeba;]. Standard zycia podniosl sie dodatkowo po ok. trzech tygodniach, kiedy to pewien mily Anglik pozyczyl nam do konca pobytu PS2 i gry (sam kupil se PS3), a od innego milego Anglika bralismy za darmo filmy DVD, wiec luksus;]. Widok z okna niczym z drogiego hotelu, bo na morze i taki mini(acz-bardzo-malowniczy)-park z polem do mini-golfa. Cena za całość - 200 funtow/tydzien czyli 40 na głowę. Do tego dochodzila oplata za prad, ktora wynosilaby jakies 4-5 funtow na glowe, gdyby nie fakt, ze licznik sie popsul i prad byl za darmo :lol: . Lokalizacja - 15 min spaceru od ścisłego centrum, 3 minuty spaceru do SPARa, 1,5 minuty spaceru do plazy ;) . A propos lokalizacji - doprawdy nie sądziłem, ze jest az tak źle. Oczywiście piszę teraz o liczebności Polakow w stosunku do liczebności ogółu:>. Specjalnie chcialem jechac gdzies, gdzie bedzie mozliwie wysoki odsetek Anglikow (dlatego nie chcialem nawet slyszec o Londynie) i Blackpool wydalo mi OK, bo nigdy nie slyszalem, ze ten "kurort" to jakies kolejne cholerne centrum polskiej emigracji (no chyba, ze to nie jest zadne centrum i cale Wyspy tak teraz wygladają, ale poki co nie dopuszczam do siebie takiej mysli ;) ). Pewnie przesadzę jesli powiem, ze w sezonie pracuje tam wiecej Polakow niz Anglikow, ale takie odnioslem wrazenie, bo: pierwsza praca - 3/4 staffu to Polacy, łącznie z managerem; druga praca - 3/4 staffu to Polacy (doszlo do tego, ze wszelkie wazniejsze ogloszenia i dokumenty w firmie byly w dwoch jezykach, a nieliczni Anglicy uczyli sie polskich pozdrowien). Do tego doslownie wszedzie slyszy sie Polski, co po jakims tygodniu zaczelo mnie mocno irytowac (ale moze jestem przewrażliwiony). Co do pracy to oczywiscie niczego będąc w Polsce nie załatwiałem. Pierwszego dnia pobytu poszlismy wszyscy do klubu i wtedy stwierdzilem, ze skoro mam juz pracowac, to pasowalaby mi posadka w takim wlasnie klubie (nocny tryb zycia zawsze mi odpowiadal), wiec pierwsze co znalazłem to robota jako Glass Collector (moglem tez juz drugiego dnia miec prace w KFC, ale z gory sobie zalozylem, ze nie bede pracowal w zadnych fast-foodach). Nie moglem narzekac (45-50 funtow za noc, czyli 7-8 za godzine, w zaleznosci od bonusow; praca lekka, bo polegajaca tylko na krzątaniu sie po klubie, sluchaniu muzyki i zbieraniu szklanek i butelek, jak sama nazwa wskazuje ;) ), jednak pracodawca wymagal ode mnie NIN (ktorego ostatecznie sobie nie wyrobilem, nie chcialo mi sie), wiec dlugo tam nie zabawilem i znalazłem sobie prace w Pleasure Beach, co bylo mi bardzo na reke i nie chceli NIN. Stawka co prawda mniejsza (5,60/h + Holiday Pay), ale bardzo ciekawe dodatki, takie jak darmowy wstęp na wszystkie atrakcje parku (np. takie, takie, albo takie ;) ) i masa roznorakich znizek (kino, restauracje, itp.). Juz pierwszego dnia dostalem wejsciowki na przedstawienia warte w sumie 100 funtow, co bardzo mi sie spodobalo, musze przyznac. Na drugą pracę tez narzekac nie moglem, ze wzgledu na owe bonusy oraz fakt, ze mialem max 30 godzin tygodniowo (dla mnie to zaleta), a jak chcialem to moglem miec i 4 dni wolne w tygodniu, z czego czasem korzystalem, bo nie zalezalo mi specjalnie na kasie (wiec fakt, ze jestem te pare tysiecy na plusie uznaje za wynik wyjątkowo korzystny, bo nie moge powiedziec, zebym sie w Anglii zmeczył). Jednak faktem jest, ze znalezienie pracy sezonowej przy takiej ilosci Polakow zalezy w duzej mierze od szczęścia - moja dziewczyna teoretycznie rzecz biorąc mogla przebierac w ofertach (dostala ich chyba z szesc), pracowala w sumie w czterech firmach, a kazda kolejna praca byla gorsza od poprzedniej (a to cos krecili ze stawką, a to manager byl ch****), mimo iz na poczatku zapowiadala sie lepiej. Plus jest przynajmniej taki, ze CV ladnie sie rozrosło ;) . Za rok moze znowu sie tam przejedziemy, bo teraz prace dostaniemy juz raczej od ręki i mamy spore znajomosci.

 

Ps.

djsilence - szkoda, ze wszyscy Anglicy nie mowią tak wyraźnie po angielsku jak Ty :lol: ;) .

Edytowane przez und3r

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczytałem sobię ten wątek i powiem szczerze trochę zmąciły mi w głowei :D. No cóż właściwie sam stanąłem przed ciężką decyzją. Końcem września obronię pracę magisterską na Politechnice Rzeszowskiej. Na wakacjach w przerwach między imprezowaniem i pisaniem pracy magisterskiej składałem CV i listy motywacyjne szukając pracy. Niestety w jednych firmach rekrutacja trwa nadal i nie wiedzą kiedy będą umawiać się na jakieś testy, albo rozmowy kwalifikacyjne zbywając tym, że się odezwą, inni żądali 25 lat i 3 lat doświadczenia na podobnym stanowisku :D, dla innych za młody bla bla bla. Powiem szczerze, że troszkę mnie to zmartwiło bo nie mam zamiaru siedzieć na garnuszku, a praca w hipermarkecie jako merchendiser czy na kasie mnie nie interesuje ze względu na niskie zarobki za które nie zdołam stanąć na własne nogi. Dałem sobie czas do końca października jeśli czegoś nei znajdę to rozważam bardzo poważnie wyjazd na obczyznę prawdopodobnie właśnie UK. Teraz pytanie do ludzi, którzy są/byli pracowali. Oczywiście na początku miałbym zamiar dać się przygarnąć znajomym, którzy są na miejscu , znaleźć cokolwiek żeby jakoś się tam zaaklimatyzować. No i właśnie pytanie czy są później szanse na jakąś bardziej ambitną pracę w biurze czy jako menedżer/ kierownik. Czy raczej nie za bardzo ? No i pytanie może banalne i bez sensu, ale czy naprawdę za tą wodą jest dużo lepiej niż w Polsce ?? Chodzi oczywiście o komfort życia, ale i o samą otoczkę bo powiem szczerze, że to się ostanio wyrabia w służbie zdrowia w sejmie itp jeszcze bardziej nakręca mnie na chwilowe rozstanie z tym krajem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to wróciłem,[...] teraz prace dostaniemy juz raczej od ręki i mamy spore znajomosci.

 

Ps.

djsilence - szkoda, ze wszyscy Anglicy nie mowią tak wyraźnie po angielsku jak Ty :lol: ;) .

Gratuluje udanej wycieczki :) Co do "PS." to mimo skromnosci tez tak uwazam. Niejednokrotnie łapię anglikow za jęzor jak robią błąd, a o wymowie w stylu "ua-ewa" juz nie wspominam. :)

 

"Kill a chav today !" :D

 

[...] praca w hipermarkecie jako merchendiser czy na kasie mnie nie interesuje ze względu na niskie zarobki [...]

£6/h w UK przy 6 dniach w tygodniu (choc shifty sobie raczej wybierasz) @8 lub 10h dziennie i wierz mi ze staniesz na nogi :) wydaje sie nieduzo, lecz rocznie daje przyjemna sume, ktora po wydatkach pozostawia tyle, ze starczy na 5 mocnych kompów :] Z reszta nie musze Ci tlumaczyc - nie bez powodu ludzie chorują tu na funcice.

 

[...]czy są później szanse na jakąś bardziej ambitną pracę w biurze czy jako menedżer/ kierownik.

To zalezy co juz masz w CV i jaki jest twoj background. Osobiscie jestem przekonany, iz tu sa wieksze szanse na awans, gdyz jest tu prowadzony na szeroka skale system "equal opportunities" (mimo iz ma swoje zady i walety). Angielski + umiejetnosci interpersonalne (przychodza z czasem, gdy poznasz tutejsza kulture - ogromnie rozniaca sie od kaczygrodu) + glowa na karku podparta solidnym, budowanym z rozmyslem CV.

Wiem to, bo zbyt wielu polakow widzialem na wyzszych stanowiskach (takze w City), aby w to watpic.

Interesujacy jest ten podzial na szeregowych polakow i kaste kierownicza. Skok jest ogromny i nagly. Widac tych wszystkich bankierow, inwestorow, projektantow i managerow na bankietach na ktorych wstep wynosi powyzej £200/os., w bogatych dzielnicach - wspaniale ubrani w boskich autach itd. Sa to ludzie czesto bardzo inteligentni, lecz odnosze wrazenie iz odseparowuja sie rekami i nogami od szeregowcow.

 

[...]No i pytanie może banalne i bez sensu, ale czy naprawdę za tą wodą jest dużo lepiej niż w Polsce ?? Chodzi oczywiście o komfort życia, ale i o samą otoczkę bo powiem szczerze, że to się ostanio wyrabia w służbie zdrowia w sejmie itp jeszcze bardziej nakręca mnie na chwilowe rozstanie z tym krajem.

Odpowiedz jest banalnie prosta lecz ma jedno zalozenie. Jesli jestes typem emigranta* to JEST lepiej. Ba, potrafi byc cudownie, lecz to Ty musisz sprawic, aby tak bylo.

Pojsc do opery, usiasc w parku, stworzyc cos, zapisac sie na kurs rzezbienia/malowania/tanca/IT/fotografii itp. Kup rower/rolki/aparat SLR/ 6-ciometrowy latawiec...

Po prostu aktywnie zyj. Rob to raz/dwa razy w tygodniu, ale rób, bo to sprawia iz czujesz, ze zyjesz.

 

Przeprowadzka daje Ci okazje na zmiany w tym kim jestes. Daje Ci szanse na odkrycie samego/nowego siebie. Polski marazm nas mocno ogranicza i zabija wewnętrznie.

TO jest główną różnicą - MOŻLIWOŚCI, a co Ty z nimi zrobisz, zalezy od Ciebie.

 

Mam tylko jedna rade - nie marnuj czasu.

 

* - Nie płaczesz w poduszkę za mamusia i podstawionym pod ryjek obiadkiem oraz wysprzątanym mieszkaniem, masz silniejsze niż ogól nerwy, potrafisz docenić mniejsze rzeczy zdobyte praca własnych rąk, masz głowę na karku i starasz sie kierować swoim życiem, zamiast pozwalać aby przeleciało.

Edytowane przez djsilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ps.

djsilence - szkoda, ze wszyscy Anglicy nie mowią tak wyraźnie po angielsku jak Ty :lol: ;) .

Tak to ty nie słyszałeś Irlandczyka, jak babka do mnie coś powiedziała to się z 15 minut zastanawiałem o co jej chodziło :lol2:

 

Ogólnie und3r fajne miałeś :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i właśnie pytanie czy są później szanse na jakąś bardziej ambitną pracę w biurze czy jako menedżer/ kierownik

Jasne ze sa. Sam jestem przykladem. Po 6 miechach pracy, w ktorej nie potrzeba mozgu, wskoczylem do pracy gdzie moglem wykorzystac doswiadczenie i tego co sie nauczylem na studiach - praca w zawodzie. Po 2 latach dostalem awans na kierownicze. Co roku podwyzka, przez nastepne 5 lat. Pozniej rewizja stanowiska i drabinki placowej - czytaj mozliwe dalsze podwyzki.

Ogolnie sa szanse, trzeba pokazac ze sie ma glowe na karku i pokazac zaangazowanie. Dyplomy, doswiadczenie bardzo sie przydaje, no i oczywiscie bardziej niz komunikatywny angielski - musisz znac slownictwo zawodowe.

 

Co do tego czy jest lepiej? Mi jest , nawet duzo lepiej. W PL handlowie/sprzedawca w sklepie z notebookami za 700zl + prowizja. Srednio nie wiecej niz 1300zl. Swiezo po slubie, bardzo ciezko wystartowac z takimi dochodami. Co prawda w UK przewaznie zaczyna sie od minimalnej, ale da sie z tego zyc. Zawsze sa mozliwosci zeby cos robic za lepsza kase. No i to co powiedzial DJ, mozna bvardzo sobie urozmaicic czas wolny. Z zona jezdzimy na rolkach, w weekendy gramy w Tenisa (juz dlugo nie pogramy chyba), w pracy raz w tygodniu gramy w pilke halowa, 2 x w tygsie w Squasha. W PL na wiekszosc by nie bylo mnie stac, nie bylo by kasy na sprzet. Bo wywal na rolki 300-600 zl, przy 1200 zl to polowa pesnji - nigdy by nie bylo mnie stac.

Trzeba jednak byc typew tzw imigranta, poradzic sobie z lekka samotnoscia itd. I mysle, ze trzeba sobie powiedziec, zostaje tu na stale czy na 2 - 3 lata, zarbiam kase i wracam. Ja wybralem opcje pierwsza, wiec nie ogladam kazdego funta dwa razy, zanim go wydam. Staram sie zyc tak abym byl szczesliwy. W PL po prostu wielu ludzi na to nie stac. Tu jest znacznie mniej stresu jak sie juz ma stala prace, nawet za takie 6 funtow/h - bo z tego da sie zyc, nie jedzac tylko fasolki z puszki :D

 

Ale sa tez takie osoby, ktorym sie tu nie podoba. Bo koledzy nie tacy, bo rodziny nie ma. Bo wszyscy na okolo mowia w innym jezyku itp. Takie osoby dlugo nie zostaja, zarobia troche i wracaja.

 

Powodzenia w emigracji, mozna jesli sie bardzo chce :)

 

PS. Sorry za braki interpunkcyjne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...