Skocz do zawartości
Dyferencjal

Amnestia Maturalna - Niezgodna Z Prawem.

Rekomendowane odpowiedzi

...

czyli teraz nauczyciele wchodza do klasy i mowia: "nie uczcie sie, giertych jest, wiec nawet jak nie zdacie to i tak zdacie"?

a jak nie bedzie matur giertychowych to bedzie placz, zgrzytanie zebow i sraczka, bo ludzie zaczna sie óczyc nagle w obawie, ze jak ktos nie zda to nie zda? :lol2:

człowiek sam się zastanów co ty piszesz!!

 

óczyc

 

nie zrozumiałeś co napisałem! przeczytaj jeszcze raz, tym razem ze zrozumieniem.

Edytowane przez AAF

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek sam się zastanów co ty piszesz!!

nie zrozumiałeś co napisałem! przeczytaj jeszcze raz, tym razem ze zrozumieniem.

to napisz tak, zeby kazdy rozumial co chcesz przekazac (jedna z umiejetnosci wymaganych na maturze).

"przestawić" zdających, że jednak muszą zdać wszystko żeby dostać maturę

kiedy piszesz "przestawic na {zdac wszystko zeby miec mature}" oznacza to, ze przestawiasz z innego rozumowania. innym stwierdzeniem dla "zdac wszystko" jest "nie zdac wszystkiego"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sam mam mature 'gierychową' i jestem wdzięczny romanowi :). poza tym, że mam mniej niż 30% z polskiego niczym nie różni się ona od 'zwykłej' matury. dzięki panu romanowi mogę studiować administrację (oblałem polski pisemny - zabrakło 4% czy jakoś tak...niezbyt mnie to teraz obchodzi bo z polskim nie mam nic wspólnego :D) i jak narazie radzę sobie nieźle.

Z polskim masz wspolne bez przerwy - zakladam, ze po angielsku nie studiujesz. Swoja droga, jakbys nie wiedzial, to w jezyku polskim zdania zaczyna sie z wielkiej litery, tak samo pisze sie imiona <_<

 

co do maturzystów z tego roku to ich jeszcze amnestia obejmie, bo nie można zmieniać takich rzeczy zaraz przed egzaminem (już prawie luty).

Ale amnestie po fakcie wprowadzic mozna?

 

EDIT: do napisania czegokolwiek jest wymagana znajomość ortografii a z tym u mnie jest nawet OK. nie wiem co mają "chłopi" do zawodu urzędnika :P (bo właśnie z tej debilnej lektury nie zdałem, z resztą przez jeden błąd rzeczowy)

Tak, widac wlasnie po Twoich postach jak jest u Ciebie "OK" z ortografia...

 

A Chlopi maja tyle, ze wypadalo by znac kulture wlasnego kraju - i to w kazdym zawodzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to napisz tak, zeby kazdy rozumial co chcesz przekazac

chodzi o to, że teraz przed maturą nagle ministerstwo nie zmieni reguł (o to mi chodziło z przestawianiem uczniów), bo tak nie wolno. to byłoby wprowadzanie uczniów w błąd. wiem bo sam przed moją maturą bałem się o to, że wprowadzą nam matme, a potem dowiedzieliśmy się, że aby coś zmienić trzeba rok czasu minimum.

 

@ costi

 

Ale amnestie po fakcie wprowadzic mozna?

tak, bo nie jest to zmianą prawa - odsyłam do źródeł prawa w polsce. tak więc mówienie w tym przypadku, że prawo nie działa wstecz jest błędem z resztą tak mówili dziennikarze gdy ten temat był na czasie.

 

a pisać sobie moge jak chcę bo to forum internetowe a nie egzamin..poza tym od zawsze piszę z małej litery bo tak lubię i co ci do tego? z resztą nie po to się tu udzielam żeby się kłócić :D

 

co do chłopów to twoje prywatne zdanie, ja nie czuje się w ogóle polakiem także wali mnie kultura i cały ten 'kraj' i jego zabobony. zastanów się co mi dadzą w życiu chłopi? chyba papier na rozpałkę. w szkole powinno się czytać książki z całego świata a przede wszystkim książki młodych i nowych autorów, chłopi jak i pan tadeusz czy reszta tych bzdetów powinny już dawno opuścić szkoły. lubię czytać ale nie takie bzdury.

 

pozdrawiam

PS

moja ortografia nie jest aż taka zła jak u większości wypowiadających się na forum ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chodzi o to, że teraz przed maturą nagle ministerstwo nie zmieni reguł (o to mi chodziło z przestawianiem uczniów), bo tak nie wolno. to byłoby wprowadzanie uczniów w błąd.

:lol:

Pewnie, a zmiana reguł PO napisaniu matury jest już jak najbardziej w porządku:/

Nie jest to, w żadnym razie, wprowadzanie uczniow w błąd:/

 

Zdajesz sobie sprawę ile osob zrezygnowało ze zdawania jakiegos przedmiotu bo bało się, ze go nie zdadzą?? Gdyby od razu wiedzieli, ze ewentualny brak punktow z jednego przedmiotu mozna będzie nadrobic innym, to zdecydowaliby się zdawac wiekszą ilosc przedmiotow, dzięki czemu mogliby dostać się na lepsze kierunki/uczelnie. Zresztą wybacz, ale TK orzekł, iż amnestia nie była legalna i Ty jako giertychowy maturzysta naprawdę nie musisz tego rozumiec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a pisać sobie moge jak chcę bo to forum internetowe a nie egzamin..poza tym od zawsze piszę z małej litery bo tak lubię i co ci do tego? z resztą nie po to się tu udzielam żeby się kłócić :D

Logujac sie na forum akceptujesz jego regulamin - polecam go przeczytac.

 

co do chłopów to twoje prywatne zdanie, ja nie czuje się w ogóle polakiem także wali mnie kultura i cały ten 'kraj' i jego zabobony. zastanów się co mi dadzą w życiu chłopi? chyba papier na rozpałkę. w szkole powinno się czytać książki z całego świata a przede wszystkim książki młodych i nowych autorów, chłopi jak i pan tadeusz czy reszta tych bzdetów powinny już dawno opuścić szkoły. lubię czytać ale nie takie bzdury.

Wg. obecnej pisowni to chlopi daja Ci np. zboze na chleb.

 

Jest pewien kanon literatury, ktory dojrzaly czlowiek powinien znac, chociaz pobieznie. I nie mowie tylko o literaturze polskiej - nie uwierze w zaden sposob, ze w szkole nie omawialiscie zadnej literatury swiatowej, bo spora ilosc takiej literatury jest w programie nauczania.

 

A propos "bzdetow" - gwarantuje Ci, ze bez znajomosci pewnej dozy literatury nie zrozumialbys w pelni takiego Sapkowskiego na przyklad - trylogia o Reynevanie z Bielawy jest wprost naszpikowana roznymi aluzjami (glownie do literatury sredniowiecznej i renesansowej).

 

Zebysmy sie zle nie zrozumieli - nie gloryfikuje dawnej polskiej literatury (Sienkiewcza uwazam za przerazliwego nudziarza i grafomana, Lalke i Nad Niemnem znam ze streszczen, bo czytac sie tego na dluzsza mete nie dalo), ale pewne rzeczy po prostu znac trzeba, chocby z tych nieszczesnych opracowan, zeby wiedziec "o co biega". Jakkolwiek gornolotnie to zabrzmi, tylko wlasna kultura i historia pozwola nam jakos przetrwac w epoce wszechobecnej macdonaldyzacji i zalewu amerykanskiej tandety. A teksty w stylu "wali mnie kultura i caly ten kraj" uwazam za szczeniackie...

 

Z jedna Twoja mysla, przemycona pomiedzy wierszami, sie zgodze - warto by spojrzec na kanon lektur szkolnych i nieco go odsiwezyc. Czesc rzeczy sie zdezaktualizowalo, pare rzeczy nadal jest nauczanych tak, ze noz sie w kieszeni otwiera (ze szczegolnym naciskiem na "Ksiecia" Machiavellego - polecam przeczytac, bo w szkole wygaduje sie o tym niesamowite brednie) przydaloby sie tez dodac pare nowych (szczegolnie z literatury wspolczesnej).

Tyle, ze pewnie jakby Ci dac do reki np. Jose Samarago, to bys rzucil to w kat i stwierdzil, ze "nie bedziesz czytal bzdur".

 

EDIT: djsilence - piekne :D padlem i leze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:lol:

Pewnie, a zmiana reguł PO napisaniu matury jest już jak najbardziej w porządku:/

Nie jest to, w żadnym razie, wprowadzanie uczniow w błąd:/

 

Zdajesz sobie sprawę ile osob zrezygnowało ze zdawania jakiegos przedmiotu bo bało się, ze go nie zdadzą?? Gdyby od razu wiedzieli, ze ewentualny brak punktow z jednego przedmiotu mozna będzie nadrobic innym, to zdecydowaliby się zdawac wiekszą ilosc przedmiotow, dzięki czemu mogliby dostać się na lepsze kierunki/uczelnie. Zresztą wybacz, ale TK orzekł, iż amnestia nie była legalna i Ty jako giertychowy maturzysta naprawdę nie musisz tego rozumiec.

zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę ale nie do mnie pretensje. ja tylko miałem szczęście i wykorzystałem okazje jaka się trafiła ;)

 

@ costi

 

Jest pewien kanon literatury, ktory dojrzaly czlowiek powinien znac, chociaz pobieznie.

nadal będę twierdził, że jest to twoje prywatne zdanie. nie każdy myśli tak jak ty.

 

Wg. obecnej pisowni to chlopi daja Ci np. zboze na chleb.

ha ha, dobrze wiesz o co mi chodziło...

 

A teksty w stylu "wali mnie kultura i caly ten kraj" uwazam za szczeniackie...

dobrze powiem to inaczej: nie odpowiada mi obecna sytuacja w tym kraju, nie odpowiada mi władza i nie odpowiada mi to co się dzieje w mediach, nie odpowiada mi również stan miast, dróg oraz wiele innych spraw. nie cierpię mentalności tego kraju i nie mam zamiaru na siłę akceptować co się dookoła dzieje.

 

i wkurza mnie pisanie przez niektórch o, że "ci z tą giertychową to debile i el0 ziomy spod bloku", uwierzcie mi, że tak nie jest!

 

nie wypowiadam się więcej w tym temacie, bo wszystko co chciałem powiedzieć to powiedziałem.

 

PS kiedyś maturę zdam ponownie tak o, dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę ale nie do mnie pretensje. ja tylko miałem szczęście i wykorzystałem okazje jaka się trafiła ;)

Przecież nie kieruję do Ciebie tych slow "od tak sobie" - odpowiedziałem na Twojego posta <_<

 

Co do tego kanonu literatury to jest to dyskusyjna sprawa... Nie uważam np., aby matematyczny/fizyczny geniusz, ktory kazdą wolną chwilę poswieca na badania musiał koniecznie znac utwory Sienkiewicza czy Miłosza. Podobnie poeta czy muzyk nie musi potrafic wykreslac funkcji kwadratowych. Polski system edukacji za bardzo skupia sie na wpajaniu wiedzy ogolnej - "dzięki" temu mozemy np. smiac sie z Amerykanow, co to nie wiedzą gdzie Polska lezy. Jednak prawda jest taka, ze w USA jest to lepiej rozwiazane. Fakt, przecietny Amerykanin nie wie gdzie jest Polska, ale po co niby miałby to wiedziec? Na co mu ta wiedza potrzebna? Od tego są przeciez atlasy... Ja np. musialem sie w gimnazjum uczyc na pamięc stolic i polozenia państ afrykańskich - po cholere pytam? Jak będe chcial wiedziec jaka jest stolica Wybrzeza Kosci Słoniowej (chociaz to akurat pamietam do dzis ;) ) to sobie looknę do atlasu/encyklopedii/google. Dlatego moim zdaniem dyskredytowanie kogos z powodu brakow "podstawowej" wiedzy (Kto napisał "Chłopow"? Gdzie leży Kamerun? Jak sie nazywa piąta planeta od Słońca? Co to jest indukcja?) jest pewnym przejawem głupoty - ktoś moze nie znac odpowiedzi na zadne pytanie w nawiasie, ale za to będzie potrafił w kilka minut namalowac swietny obraz albo rozwiązać skomplikowany problem matematyczny. I co, jest gorszy od osoby znającej wszystkie wiersze Mickiewicza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale idac dalej tym tropem to po co w ogole chodzic do szkoly? Sa przeciez ksiazki, encyklopedie, Internet, atlasy, albumy...

 

Ja tam nadal uwazam, ze pewne minimum tzw. wiedzy ogolnej jest potrzebne - chociazby po to, zeby zrozumiec artykul w czasopismie.

 

A system amerykanski wcale nie jest taki wspanialy, bo produkuje wyspecjalizowanych debili - polecam odszukac na youtube filmik, w ktorym koles chodzi ze specjalnie spreparowana mapa (poazmieniane nazwy panstw) i pyta "ktore panstwo powinnismy zaatakowac nastepne?" z prosba o wskazanie go na mapie.

 

Z dwojga zlego wole byc przeedukowanym polaczkiem niz majacym problemy ze zrozumieniem instrukcji obslugi amerykancem...

 

Trzeba miec jakies rozeznanie w swiecie, bo inaczej stanie sie po prostu takim matolkiem, jak ci ze wspomnianego filmiku (ktorzy radosnie wbijaja choragiewke w napis Francja wymalowany na Australii i jeszcze sie ciesza, ze nie wiedzieli, ze Francja taka duza...). Liceum ogolnoksztalcace, jak sama nazwa wskazuje, ma dostarczyc wiedzy ogolnej, ktora pozwoli na swobodny wybor przyszlego kierunku studiow. Stad tez program jest taki, a nie inny.

Dodatkowo, wspolczesny swiat staje sie coraz bardziej skomplikowany i zeby sie w nim swobodnie poruszac i nie dac sobie zrobic wody z mozgu trzeba miec coraz wieksza wiedze. Tu widze zalete polskiej edukacji, bo jak biore Polityke czy Wprost i trafiam na artykul o np. genetycznie modyfikowanej zywnosci to nie mam wrazenia, ze jest to po chinsku, tylko mam odpowiednia wiedze, zeby zrozumiec podstawy zagadnienia (nawet jesli ta wiedza troche zasniedziala, to cos tam zostalo w glowie).

Ba, przejrzyj sobie nawet Osla i zobacz, o czym byly dyskusje - o ITER, o polityce, o ekonomii, o alternatywnych zrodlach energii. Uwazasz, ze pogadalibysmy o tym sensownie, gdybysmy od poczatku celowali tylko w jedna, jedyna uczelnie/kierunek, ignorujac wszelkie inne galezie wiedzy?

 

Dalej - moim zdaniem wymaganie od ludzi w podstawowce, zeby juz mysleli o studiach, to przesada i jakas swoista paranoja. Przez ten 6 lat miedzy podstawowka a studiami rynek pracy sie moze diametralnie zmienic, tak samo i zainteresowania takiego delikwenta - i katastrofa, bo koles wkuwa historie, a wolalby sie zajmowac mechanika. W mojej klasie w liceum wiele osob do konca nie bylo zdecydowanych, gdzie wlasciwie chca isc - pod koniec drugiej klasy trzeba bylo wybrac fakultety (w domysle pod katem matury i egzaminow na studia), myslisz,ze ktos byl sprecyzowany? Gdzie tam... tez zlapalem matme (bo to i tak bym zdawal, gdzie bym nie poszedl) i geografie (cos trzeba bylo, a myslalem o pojsciu na ekonomie), po czym na poczatku trzeciej klasy stalem z tlumem innych przed gabinetem dyrektorki, zeby zmienic fakultet (geografia->fizyka). Zdecydowalem sie jednak isc na telekomunikacje i nie zaluje - na SGH bym sie meczyl niesamowicie.

Swoja droga, jak w czwartej klasie bylem zdecydowany, na jakie studia chce isc, to bylem jedna z kilku osob w 36-osobowej klasie. Wiekszosc precyzowala swoj wybor (do czegos blizszego niz "moze SGH, a moze UW") na krotko przed skladaniem papierow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

costi dobrze gada, wódki mu.

 

Cytacik: "w nauce jest teraz taki ścisk i specjalizacja, że w kolejce po Nobla zna się tylko najbliższych sąsiadów". Jonasz Kofta & Stefan Friedman :>

Naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, by wybrać sobie jakiś jeden kierunek czy zawód i w nim się specjalizować, zachowując przy tym pewną dozę elastyczności i szeroko pojętej wiedzy ogólnej, by w razie czego móc się w miarę sprawnie przekwalifikować, a także "dla higieny". Geografię przejechałem na naciąganych trójkach, ale nawet ja umiem odróżnić glinę od wapienia i znaleźć na mapie własny kraj. Przy czym z tego miejsca chciałbym życzyć cementowego fallusa w rzyć pani Urszuli, która robiła nam kartkówki z rzek Szwecji i jezior Hiszpanii.

Wystarczy umiejętnie znaleźć środek w tym wszystkim. I czasem łechtaczkę :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie nie odnieść się do żadnego konkretnego posta, lecz ogólnie do tematu.

 

Przede wszystkim, najprostszym uzasadnieniem zbrodniczego działania amnestii jest to, że osłabia ona zapał uczniów do nauki. Po prostu, pojawią się typki, którzy założą sobie z góry że obleją jeden przedmiot więc "zaoszczędzą" sobie czasu na naukę.

 

Co do progów, to litości, 30%? Na studiach 50% to minimum, więc Ci którzy chcą studiować powinni na dobry początek mieć dużo więcej, a Ci którzy chcą mieć tylko maturę, powinni chociaż połowę umieć. Ilość materiału jaką się przerabia teraz w liceum i tak jest okrojona w porównaniu do tego jaki obowiązywał dawniej.

 

Argument za obowiązkową matematyką jest również nieskomplikowany. Matematyka jest bowiem (przynajmniej teoretycznie) przedmiotem, który ma nauczyć myśleć. Po prostu, każdego innego przedmiotu można się wkuć na pamięć, a matematyka uczy logicznego myślenia, gdyż trzeba ją zrozumieć (nie wiem jak to się ma do rzeczywistości teraz w liceach, ale taka jest teoria). Poza tym, matematyka na poziome podstawowym to naprawdę są podstawy, trygonometrię i równania kwadratowe powinien umieć każdy.

 

I jeszcze taki bardzo ogólny komentarz odnośnie edukacji:

Kiedyś nie do końca rozumiałem, po co mam się uczyć biologii, szczegółowej geografii, wkuwać daty na historii, czytać nudne lektury itp. Jednakże z biegiem czasu okazuje się, że taka wiedza procentuje w dalszym życiu, chociażby żeby nie musieć się zastanawiać gdzie i po co jest trzustka, gdzie na mapie jest jakieś państwo o którym mówią w wiadomościach, itp (proszę się nie czepiać przykładów, nie mam weny żeby wymyślić lepsze). I szczerze, czasem nawet żałuję że bardziej na lekcjach nie uważałem.

 

Serio, nie podążajmy za USA, którego mieszkańcy mają problemy ze wymieniem kraju zaczynającego się na "U". ;) Oby koniec amnestii był początkiem końca Romana, przydałoby się aby ktoś z głową na karku zajął się Polskim szkolnictwem bo mnóstwo jest do naprawienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale idac dalej tym tropem to po co w ogole chodzic do szkoly? Sa przeciez ksiazki, encyklopedie, Internet, atlasy, albumy...

Owszem - chodzenie do szkoły samo w sobie nie jest konieczne ;)

 

A system amerykanski wcale nie jest taki wspanialy, bo produkuje wyspecjalizowanych debili - polecam odszukac na youtube filmik, w ktorym koles chodzi ze specjalnie spreparowana mapa (poazmieniane nazwy panstw) i pyta "ktore panstwo powinnismy zaatakowac nastepne?" z prosba o wskazanie go na mapie.

Myślisz, że nie oglądałem tego filmu? ;) Po pierwsze pokazuje on tylko wybrane akcje (nie ma ciąglosci), a po drugie zapewniam Cię, ze jakby przejsc sie z nieopisaną mapą po centrum Warszawy i pytac ludzi, gdzie lezy dane panstwo to material do takiego filmu zebralby sie w kilka minut :)

 

Z dwojga zlego wole byc przeedukowanym polaczkiem niz majacym problemy ze zrozumieniem instrukcji obslugi amerykancem...

Nie generalizuj... Jesli już porownywać to polskich magistrow z tamtejszymi "magistrami". Zauważ, ze w Polsce studiuje niezwykle wysoki procent ludzi, podczas gdy w USA stosunkowo niewielki. Dlatego też ogólny poziom wykształcenia społeczenstwa jest u nas wyzszy - nie przekłada się to jednak na gospodarczy sukces Polski ;)

 

Liceum ogolnoksztalcace, jak sama nazwa wskazuje, ma dostarczyc wiedzy ogolnej, ktora pozwoli na swobodny wybor przyszlego kierunku studiow. Stad tez program jest taki, a nie inny.

Prawda, jednak brakuje u nas odpowiedniego systemu "wyłapywania talentow" - w tej kwestii moglibysmy sie uczyc od USA. Jesli np. w LO "objawi sie", powiedzmy, swietny matematyk, to prawdopodobnym jest, że nie zda np. z biologi (czy tam z niemieckiego). Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Taka osoba powinna być traktowana na specjalnych zasadach. Imho laureaci olimpiad (z dowolnego przedmiotu, na poziomie min. krajowym) powinni mieć możliwość (należałoby uwzglednic zachowanie, itp.) otrzymania ocen dopuszczających z innych przedmiotow automatycznie, aby mogli przystąpic do egzaminu kompetencji/matury (ktorej zasady tez nalezałoby zmienic).

 

Dodatkowo, wspolczesny swiat staje sie coraz bardziej skomplikowany i zeby sie w nim swobodnie poruszac i nie dac sobie zrobic wody z mozgu trzeba miec coraz wieksza wiedze. Tu widze zalete polskiej edukacji, bo jak biore Polityke czy Wprost i trafiam na artykul o np. genetycznie modyfikowanej zywnosci to nie mam wrazenia, ze jest to po chinsku, tylko mam odpowiednia wiedze, zeby zrozumiec podstawy zagadnienia (nawet jesli ta wiedza troche zasniedziala, to cos tam zostalo w glowie).

Racja, ale są też ludzie, ktorych genetycznie modyfikowana zywnosc interesuje tyle co zeszloroczny snieg :) . Są ludzie, ktorzy "od początku" wiedzą, ze chcą związac zycie np. ze sztuką. Polski system edukacji im nie pomaga, a powinien, bo tacy też są potrzebni - moze nawet bardziej niz ci "od wszystkiego" ;) .

 

Ba, przejrzyj sobie nawet Osla i zobacz, o czym byly dyskusje - o ITER, o polityce, o ekonomii, o alternatywnych zrodlach energii. Uwazasz, ze pogadalibysmy o tym sensownie, gdybysmy od poczatku celowali tylko w jedna, jedyna uczelnie/kierunek, ignorujac wszelkie inne galezie wiedzy?

Przejrzalem - postow bezsensownych też nie brakuje ;) . A tak na serio to oczywiscie masz racje, ale ja nie o tym ;) . Nie kwestionuję przecież nigdzie "wszechstronności" polskiego społeczeństwa. Chodzi o to, ze wszechstronnosc niekoniecznie musi być lepsza od ukierunkowanej, doglębnej wiedzy na dany temat. Jest nawet takie powiedzenie, ze jak cos jest do wszystkiego, to jest do niczego ;)

 

Dalej - moim zdaniem wymaganie od ludzi w podstawowce, zeby juz mysleli o studiach, to przesada i jakas swoista paranoja. Przez ten 6 lat miedzy podstawowka a studiami rynek pracy sie moze diametralnie zmienic, tak samo i zainteresowania takiego delikwenta - i katastrofa, bo koles wkuwa historie, a wolalby sie zajmowac mechanika. W mojej klasie w liceum wiele osob do konca nie bylo zdecydowanych, gdzie wlasciwie chca isc - pod koniec drugiej klasy trzeba bylo wybrac fakultety (w domysle pod katem matury i egzaminow na studia), myslisz,ze ktos byl sprecyzowany? Gdzie tam... tez zlapalem matme (bo to i tak bym zdawal, gdzie bym nie poszedl) i geografie (cos trzeba bylo, a myslalem o pojsciu na ekonomie), po czym na poczatku trzeciej klasy stalem z tlumem innych przed gabinetem dyrektorki, zeby zmienic fakultet (geografia->fizyka). Zdecydowalem sie jednak isc na telekomunikacje i nie zaluje - na SGH bym sie meczyl niesamowicie.

Swoja droga, jak w czwartej klasie bylem zdecydowany, na jakie studia chce isc, to bylem jedna z kilku osob w 36-osobowej klasie. Wiekszosc precyzowala swoj wybor (do czegos blizszego niz "moze SGH, a moze UW") na krotko przed skladaniem papierow.

Nie twierdzę, ze należy wszystkich zmuszac do wstępnego wyboru studiow w gimnazjum, tylko ze nalezy umożliwic to tym, ktorzy chcą i stworzyc rozbudowany system zajęć pozalekcyjnych (obecnie ten element kuleje). Jeśli uczeń będzie wykazywał szczególne umiejętnosci w danej dziedzinie, to powinno się rozważyc "taryfe ulgową" z innego przedmiotu (takiego, ktorego uczen nie lubi), aby mógl rozwijac swoje zainteresowania. Myślę, ze cos takiego mogłoby sprawnie funkcjonowac...

 

Ps.

Nie odpowiedziałeś na ostatnie pytanie z mojego poprzedniego posta ;)

Edytowane przez und3r

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@logray

Jakos nie sadze aby matematyka na maturze jakos mi sie przydala, np dla tego ze zanim zdaze praktycznie wykorzystac ta wiedze, to juz ja zapomne bo bede mial inne wazniejsze sprawy na glowie, zdodnie z zasada "you don`t use you lose" Nie wiem moze tylko ja mam tak krotka pamiec ? :D

Takie teksty pojawiają się w Polsce co najmniej od 1950. Efekt tego jest taki, że nawet klasy mat-fiz nie przygotowują do studiów na politechnice. Co przeczy teorii, że licea przygotowują do studiów. Teraz pierwszy rok na niej to nadrabianie braków. Odnoszę wrażenie, że matematyki najbardziej boją się uczniowie którzy stosują zasadę 3xZ (zakuć, zdać, zapomnieć). Tego tak się nie da zaliczyć, to trzeba albo zrozumieć albo wyćwiczyć. A to oznacza, że za te kilka lat jak już w teorii nic nie będziesz pamiętał i napotkasz jakiś problem to pomyślisz: zaraz zaraz to jakoś tak było. Przypomnisz sobie wzory i dasz radę bo gdzieś w głowie masz informację co to jest i jak to się liczy. Tłumacząc na parametry RPG to dla mnie matematyka jest testem na inteligencję, a np. geografia, czy historia na wiedzę.

 

Trzeba zrozumieć, że matura ma być egzaminem dojrzałości. Przy takim podejściu, jak widzę u co poniektórych forumowiczów (a po co, a na co?) do zdawanych na maturze przedmiotów, to za kilkanaście lat do jej zdania będzie się trzeba tylko podpisać i to niekoniecznie bezbłędnie.

 

<edit>

Widzę, że moja odpowiedź to powielanie postu Plasmy.

 

Tak przy okazji wykuwanie na blachę trenuje naszą pamięć a to oznacza, że coraz łatwiej jest nam się uczyć. To też się przydaje.

Edytowane przez logray

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@costi

Dales przyklad dokladnie odwrotnego systemu nauczania, nikt nie twierdzi ze powinno to wygladac dokladnie tak samo jak w usa, potrzebny jest zloty srodek :wink: .

Takie teksty pojawiają się w Polsce co najmniej od 1950. Efekt tego jest taki, że nawet klasy mat-fiz nie przygotowują do studiów na politechnice. Co przeczy teorii, że licea przygotowują do studiów. Teraz pierwszy rok na niej to nadrabianie braków. Odnoszę wrażenie, że matematyki najbardziej boją się uczniowie którzy stosują zasadę 3xZ (zakuć, zdać, zapomnieć). Tego tak się nie da zaliczyć, to trzeba albo zrozumieć albo wyćwiczyć. A to oznacza, że za te kilka lat jak już w teorii nic nie będziesz pamiętał i napotkasz jakiś problem to pomyślisz: zaraz zaraz to jakoś tak było. Przypomnisz sobie wzory i dasz radę bo gdzieś w głowie masz informację co to jest i jak to się liczy. Tłumacząc na parametry RPG to dla mnie matematyka jest testem na inteligencję, a np. geografia, czy historia na wiedzę.

 

Trzeba zrozumieć, że matura ma być egzaminem dojrzałości. Przy takim podejściu, jak widzę u co poniektórych forumowiczów (a po co, a na co?) do zdawanych na maturze przedmiotów, to za kilkanaście lat do jej zdania będzie się trzeba tylko podpisać i to niekoniecznie bezbłędnie.

 

<edit>

Widzę, że moja odpowiedź to powielanie postu Plasmy.

 

Tak przy okazji wykuwanie na blachę trenuje naszą pamięć a to oznacza, że coraz łatwiej jest nam się uczyć. To też się przydaje.

Szkoda ze nie odniosles sie do mojej wypowiedzi o jezyku polskim.

 

Nie wiem czego ma dowodzic to ze klasy mat-inf nie ucza sie matematyki. Jestem wlasnie za tym aby kazdy zaja sie swoja mocna strona. Zapomniales o 4 Z :wink: . Cos czuje ze zaraz kazdy kto nie chce zdawac matmy bedzie uwazany za debila. Naprawde nie mam ochoty uczuc sie czegos tylko dla tego ze kiedys byc moze mi sie to przyda. Z powodzeniem moge sie tego nauczyc później, czy tylko mlodzi ludzie potrafia sie uczyc ?

Zapewniam Cie ze swietnie wycwicze swoja pamiec uczac sie biologii i chemii, nie potrzeba mi do tego matmy i polskiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A widzisz - tylko, ze matma nie cwiczy pamieci, tylko zdolnosc logicznego myslenia i, ze tak powiem, "uzywania mozgownicy". Ot, chociazby taka zdolnosc przeprowadzania dowodu jakiejs tezy.

 

Mlodym ludziom jest sie o wiele latwiej uczyc, niz doroslym - mozg caly czas sie rozwija i latwiej im przyswajac wiedze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A widzisz - tylko, ze matma nie cwiczy pamieci, tylko zdolnosc logicznego myslenia i, ze tak powiem, "uzywania mozgownicy". Ot, chociazby taka zdolnosc przeprowadzania dowodu jakiejs tezy.

Jeśli juz, to powinieneś napisać "matma nie ćwiczy tylko pamięci". Co do proporcji to imho jednak wiecej jest nauki pamięciowej niz zdolności logicznego myślenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A widzisz - tylko, ze matma nie cwiczy pamieci, tylko zdolnosc logicznego myslenia i, ze tak powiem, "uzywania mozgownicy". Ot, chociazby taka zdolnosc przeprowadzania dowodu jakiejs tezy.

 

Mlodym ludziom jest sie o wiele latwiej uczyc, niz doroslym - mozg caly czas sie rozwija i latwiej im przyswajac wiedze.

No tak w koncu kazdy debil potrafi zinterpretowac wiersz, zrozumiec co autor chcial przekazac itd. I to wszystko bez używania mózgu :-|

Duza dawke matematyki dostane juz na egzaminie z chemii, który w wiekszej czesci sklada sie z zadan, gdybym chcial jeszcze zdawac na medycyne to dodatkowo musial bym pisac fizyke, która tez nie wymaga myslenia :? . Nie widzi mi sie specjalnie pisanie dodatkowo jeszcze jednego egzaminu. Sadze ze stawianie matmy jako jedynie slusznego miernika inteligencji jest co najmniej na wyrost. Podążając dalej Twoim tokiem myslenia moge stwierdzic ze ktos jest debilem i nie zasluguje na mature, bo nie umie zinterpretowac tekstu poetyckiego, a np jest rewelacyjnym matematykiem.

 

Masz racje mlodym ludziom latwiej jest sie uczyc, ale mówimy to o umiejetnosciach, które wykorzysta sie w ciagu najblizszych lat wiec nie sadze aby ten czas dokonal az tak strasznego spustoszenia w moim umysle :D .

Edytowane przez WestCoach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli juz, to powinieneś napisać "matma nie ćwiczy tylko pamięci". Co do proporcji to imho jednak wiecej jest nauki pamięciowej niz zdolności logicznego myślenia.

Niestety - to jest chyba najwieksze przeklenstwo polskiej edukacji. Za duzo pamieciowki i schematow, za malo wlasnej inwencji i tworczego myslenia.

 

 

No tak w koncu kazdy debil potrafi zinterpretowac wiersz, zrozumiec co autor chcial przekazac itd. I to wszystko bez używania mózgu :-|

Oczywiscie - pod warunkiem, ze debil ten bedzie mial jakas wrazliwosc na sztuke. W tym momencie wylazi drugi problem polskiej edukacji, a konkretnie zenujace moim zdaniem nauczanie literatury (celowo nie uzywam okreslenia "polski"). Caly czas pokutuje nauczanie wg. schematu "Slowacki wielkim poeta byl" (pytanie bonusowe dla tegorocznych maturzystow - skad to cytat? :P ) i zastanawianie sie "co autor mial na mysli".

Aby odpowiedziec na to wiekopomne pytanie trzebaby sie go zapytac, co niestety zazwyczaj jest niewykonalne. Zreszta odpowiedz moglaby byc czasami nieco odmienna od oczekiwanej, jakby sie okazalo ze ten i ow mial w momencie tworzenia przed oczami przede wszystkim rozowe slonie maszerujace po parapecie :P

Niestety dla nauczycieli, obcowanie ze sztuka jest doznaniem indywidualnym i to samo dzielo rozni ludzie moga rozumiec w rozny sposob - co otwiera pole do dyskusji. Niestety wiekszosc belfrow, zamiast prowadzic na lekcji wymiane pogladow i zachecac uczniow do wyrazania wlasnego zdania, woli tluc wspomniany wyzej schemat. A sprawdzanie wypracowan maturalnych wg. klucza wcale nie pomaga w przelamaniu tego stereotypu <_< (swoja droga, autora tego pomyslu nalezaloby dla dobra narodu powiesic na najblizszej latarni).

 

Sadze ze stawianie matmy jako jedynie slusznego miernika inteligencji jest co najmniej na wyrost.

Oczywiscie, tym bardziej, ze jest wiecej niz jeden rodzaj inteligencji.

 

Masz racje mlodym ludziom latwiej jest sie uczyc, ale mówimy to o umiejetnosciach, które wykorzysta sie w ciagu najblizszych lat wiec nie sadze aby ten czas dokonal az tak strasznego spustoszenia w moim umysle :D .

Ale pewne umiejetnosci wykorzystuje sie przez cale zycie, czesto nawet nieswiadomie. A takich w nauce matematyki jest moim zdaniem dosyc sporo.

Poza tym, zycie plata rozne figle - juz pewnie pare razy wspominalem, ze na 3. roku radiokomunikacji musialem sobie przypomniec budowe aparatu widzenia i slyszenia u czlowieka (zajecia z multimediow), a na 4. roku budowe aparatu mowy (znow multimedia, tym razem kodowanie i synteza mowy); na 2. roku zas mialem szybka powtorke z budowy atmosfery jako wstep do propagacji fal. Aha, w ramach przedmiotu Systemy Pomiarowe uczyli nas robic i odczytywac EKG ;) Za to z fizyka senso stricte pozegnalem sie po dwoch semestrach.

 

Nauka w wieku 50 lat jest bardzo trudna - wiem, bo moj ojciec uczy sie do egzaminu na zarzadce nieruchomosci (sama pamieciowka w zasadzie) i idzie mu to bardzo ciezko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...