Skocz do zawartości
Gość -X-

Przegięcia Na Zabezpieczeniach Antypirackich To Dobry Powód Do Niekupowania Oryginałów Gier [dyskusja]

Czy łamiesz zabezpieczenia antypirackie w oryginałach?  

374 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Łamię aktywację windowsa?

    • TAK
      190
    • NIE
      187
  2. 2. Łamię aktywację office?

    • TAK
      192
    • NIE
      185
  3. 3. Używam N0-CD Crack?

    • TAK
      298
    • NIE
      79
  4. 4. Używam montowanych plików obrazów .mds itd...?

    • TAK
      320
    • NIE
      57
  5. 5. Czy denerwują cię zabezpieczenia antypirackie?

    • TAK - bardzo, jestem legalnym użytkownikiem a one mnie tylko denerwują!!!
      90
    • TAK, ale tylko te najbardziej agresywne.
      160
    • NIE, uważam, że autorzy mają prawo do takich zagrywek antypirackich i szanuje to.
      68
    • NIE, teraz mnie to wali bo nie mam nic oryginalnego co ma zabezpieczenia więc na oczy nie widziałem utrudnień...
      59


Rekomendowane odpowiedzi

1. Be jest karanie za piractwo jak za kradzież.

2. Ale z tego co widzę on nie napisał że "w wyniku piractwa koncerny zyskują tyle i tyle bo część ludzi kupuje potem oryginały". On tylko stwierdził że proceder piractwa ma też tą jasną stronę mocy. Polega ona na tym, że część ludzi po pobraniu pirata i wypróbowaniu produktu kupuje oryginał. Ot tak. By docenić pracę twórców/ bo lubią kolekcjonować gry/ bo chcą zagrać na necie itd. Sporo ludzi tak postępuje.

3. I standard "jak byś się poczuł jakby: to Twoją ciocie rozjechało auto/ to Twoją córkę zgwałcili/ to Twój program spiracili/ etc". To granie na uczuciach i próba wpędzania w poczucie winy jest wręcz flagowym sposobem wtłaczania w ludzi dowolnej głupoty.

 

2. ale sporo to znaczy ile? 2, 10, 15? jak to wyliczasz? tak jak koncerny wyliczają straty?

3. uciekasz od problemu. poza tym jakie wpędzanie w poczucie winy? ja tylko pytam - jeśli nie poczułeś nic - ok, luzik. jeśli masz poczucie winy to znaczy, że coś jednak jest nie tak z twoim postępowaniem. no ale tak szczerze ;) to jakbyś się poczuł?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Pigmej

2. ale sporo to znaczy ile? 2, 10, 15? jak to wyliczasz? tak jak koncerny wyliczają straty?

3. uciekasz od problemu. poza tym jakie wpędzanie w poczucie winy? ja tylko pytam - jeśli nie poczułeś nic - ok, luzik. jeśli masz poczucie winy to znaczy, że coś jednak jest nie tak z twoim postępowaniem. no ale tak szczerze ;) to jakbyś się poczuł?

 

2. Ty. Co z Tobą? Przeczytaj raz jeszcze. On stwierdził sam FAKT istnienia zjawiska pt. "niektórzy kupią oryginał jak wypróbują na piracie". Producenci nie stwierdzają FAKTU że "dużo tracimy" (choć też) tylko podają liczby. Konkretne kwoty jakie tracą. I te kwoty są z kosmosu bo nie da się tego wyliczyć.

Natomiast faktu istnienia piractwa i tego że ktoś BYĆ MOŻE zamiast pirata kupiłby oryginał nikt nie kwestionuje.

3. Nie uciekam. Stwierdzam tylko że stosujesz paskudny styl retoryki. Taką psychomanipulację która polega na tym że się nie mówi "nie kradnij" tylko "jakbyś się czuł jakby Ciebie okradziono". 90% społeczeństwa nie zareaguje na pierwsze stwierdzenie, bo ma charakter neutralny. Drugie stwierdzenie dotyka uczuć, wrażliwości, sumienia itp. W sposób podstępny implikuje człowiekowi poczucie winy i powoduje że zgadzamy się z tym o co chodzi serwującemu taki przekaz (w tym wypadku chodzi o wpojenie nawyku że to kradzież).

Na mnie taka metoda nie działa dlatego nie czuję się niczemu winny. I nie będę się też tłumaczył.

 

Taki piękny przykład z Bastiata. Należy karać za używanie światłą słonecznego bo szkodzi to producentom lamp naftowych.

I do tego można dorobić taką nagonkę jak do softu:

- A jakbyś się czuł jako producent lamp jakbyś nie mógł utrzymać rodziny. Bo Ci wredni ludzie korzystają ze słońca i przez to sprzedaję mało lamp.

- Trzeba nałożyć kary surowe na korzystających ze słońca.

- Policja musi takich ścigać z urzędu i do więzienia.

- Itd.

Otóż oczywiście z punktu widzenia producentów lamp jest to genialne prawo. Tylko że tak by chcieli producenci lamp, producenci krzeseł (zakazać taboretów), taksiarze by chcieli zakazać sprzedaży aut, itd.

Prawo nie ma służyć zaspokajaniu wyimaginowanych roszczeń pewnych grup nacisku tylko ma zapewniać bezpieczeństwo, ochronę mienia. Musi być rozsądne i kara musi być adekwatna do czynu. Tak nie jest.

Edytowane przez Pigmej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2. Ty. Co z Tobą? Przeczytaj raz jeszcze. On stwierdził sam FAKT istnienia zjawiska pt. "niektórzy kupią oryginał jak wypróbują na piracie". Producenci nie stwierdzają FAKTU że "dużo tracimy" (choć też) tylko podają liczby. Konkretne kwoty jakie tracą. I te kwoty są z kosmosu bo nie da się tego wyliczyć.

Natomiast faktu istnienia piractwa i tego że ktoś BYĆ MOŻE zamiast pirata kupiłby oryginał nikt nie kwestionuje.

3. Nie uciekam. Stwierdzam tylko że stosujesz paskudny styl retoryki. Taką psychomanipulację która polega na tym że się nie mówi "nie kradnij" tylko "jakbyś się czuł jakby Ciebie okradziono". 90% społeczeństwa nie zareaguje na pierwsze stwierdzenie, bo ma charakter neutralny. Drugie stwierdzenie dotyka uczuć, wrażliwości, sumienia itp. W sposób podstępny implikuje człowiekowi poczucie winy i powoduje że zgadzamy się z tym o co chodzi serwującemu taki przekaz (w tym wypadku chodzi o wpojenie nawyku że to kradzież).

Na mnie taka metoda nie działa dlatego nie czuję się niczemu winny. I nie będę się też tłumaczył.

 

Taki piękny przykład z Bastiata. Należy karać za używanie światłą słonecznego bo szkodzi to producentom lamp naftowych.

I do tego można dorobić taką nagonkę jak do softu:

- A jakbyś się czuł jako producent lamp jakbyś nie mógł utrzymać rodziny. Bo Ci wredni ludzie korzystają ze słońca i przez to sprzedaję mało lamp.

- Trzeba nałożyć kary surowe na korzystających ze słońca.

- Policja musi takich ścigać z urzędu i do więzienia.

- Itd.

Otóż oczywiście z punktu widzenia producentów lamp jest to genialne prawo. Tylko że tak by chcieli producenci lamp, producenci krzeseł (zakazać taboretów), taksiarze by chcieli zakazać sprzedaży aut, itd.

Prawo nie ma służyć zaspokajaniu wyimaginowanych roszczeń pewnych grup nacisku tylko ma zapewniać bezpieczeństwo, ochronę mienia. Musi być rozsądne i kara musi być adekwatna do czynu. Tak nie jest.

 

Ty. Co z Tobą. on pisze wprost, że piractwo nakręca branżę. a żeby jakiś nakręcać CAŁA branżę w grę wchodzić muszą (tak myślę) setki tysięcy sprzedanych egzemplarzy. i ty to przyjmujesz za pewnik.

 

nie wiemy tak naprawdę czy te liczby (straty producentów) są z kosmosu bo nie wiemy jak oni to wyliczają. ty stawiasz tezę, że te liczby są do bani, ale nie podajesz argumentu żadnego typu oni stosują taką to a taką metodologię, która jest błędna. ty sie upierasz, ze wyliczenia są be i koniec. podobnie podchodzisz do prawa - zostało opracowane za łapówki i jest do bani. je wiem, ze w zyciu nie wszystko jest czarno białe, a argument, że coś mi się nie podoba więc pewnie opracowali to łapówkarze do mnie nie trafia. już widze jak kolesie z EA jadą do sejmu z walizką kasy i przekupują kogoś. bądźmy poważni, prosze...

 

dlaczego paskudny styl. piszę o faktach, pytam. to teraz ty starasz się nazwać to o co pytam czymś paskudnym.

 

a na taki podany Ciebie przykład czekałem :) i dostrzegam w nim poważne luki. mam nadzieję, że przyznasz mi rację. zostańmy w świecie gier. ty podajesz przykład w stylu: producenci gier planszowych protestują przeciw produkowaniu gier komputerowych bo to szkodzi ich biznesowi.

 

- A jakbyś się czuł jako producent gier planszowych jakbyś nie mógł utrzymać rodziny. Bo Ci wredni ludzie korzystają z gier na pc i przez to sprzedaję mało gier planszowych.

- Trzeba nałożyć kary surowe na korzystających z gier komputerowych.

- Policja musi takich ścigać z urzędu i do więzienia.

- Itd.

 

mam nadzieję, że dostrzegasz podstawowe błędne złożenie tego przykładu i jego bezsens. poza tym mamy XXI wiek. pozbawić kogoś zysku i zarobku można na różne sposoby. i nie musi to oznaczać ukradzenia gry ze sklepowej półki.

 

w naszej dyskusji nie chodzi o to, ze producenci gier zakazują komuś robić coś innego, tańszego, lepszego, bardziej wydajnego. chodzi o to, że ktoś bierze sobie ich produkt za darmo choć normalnym jest w naszej kulturze, że za towar (jabłka, dostęp do kablówki, pizzę, bilet autobusowy) płaci się. chyba, ze jego twórca postanowi inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uziel - uparcie nie widzisz rznicy miedzy slowami "byc moze", "niektorzy" itp. a podawaniem konkretnych kwot. Ogarnij sie chlopie, bo cos sie zapetliles ;)

 

ale nie podajesz argumentu żadnego typu oni stosują taką to a taką metodologię, która jest błędna. ty sie upierasz, ze wyliczenia są be i koniec.

Alez podajemy argument: wyliczenia producentow opieraja sie na liczbach wzietych z tylka, nie majacych zadnego pokrycia w rzeczywistosci; mechanizm tego wyliczenia jest chyba wszystkim tu znany: cena detaliczna gry x ilosc osob, ktore ja rzekomo sciagnely (zwracam uwage na slowo "rzekomo").

 

- A jakbyś się czuł jako producent gier planszowych jakbyś nie mógł utrzymać rodziny. Bo Ci wredni ludzie korzystają z gier na pc i przez to sprzedaję mało gier planszowych.

- Trzeba nałożyć kary surowe na korzystających z gier komputerowych.

- Policja musi takich ścigać z urzędu i do więzienia.

- Itd.

 

mam nadzieję, że dostrzegasz podstawowe błędne złożenie tego przykładu i jego bezsens.

Ten przyklad tez jest przejaskrawiony, ale on ma bardzo duzo sensu. jest to strywializwane przedstawienie zasady dzialania lobbingu: przychodzi przedstawiciel jakiejs grupy interesow (dajmy na to: producentow planszowek) do ministra i mowi "sluchaj, napiszcie no ta planowana ustawe o grach tak, zeby to nam bylo dobrze" (tu sie moze jeszcze pojawic "a nie bedziesz zalowal", ale nie o lapowkarstwie jest temat ;) ). Do teg mozna zamowic w prasie kilka dramatycznych artykulow o szkodliwym wplywie gier komp. na mlodziez, zeby stworzyc poparcie stoleczne, a moze nawet wypchnac jakiegos mlodego i glupiego aktywiste zeby zrobil akcje pisania listow popracia dla nowej ustawy i tak by mozna jeszcze dlugo, ale nie o tym jest temat. Oczywiscie w cywilizowanych krajach lobbing wyglada pewnie subtelniej, ale oglna idea jest taka sama: przefrsowac prawo takie, zeby nam bylo dobrze, a konkurencje udupialo.

 

EDIT; a piractwo naprawde w jakims tam stopniu ma pozytywny wplyw na rynek, i to nie tylko taki, ze ktos sciagnie, a potem kupi, ale moze tez np. polecic film znajomym, ktorzy go kupia. Aczkolwiek podawanie w tym kontekscie jakikolwiek liczb jest jeszcze wiekszym wrozeniem z fusow niz wyliczenia producentow o stratach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydawcy są święcie przekonani, że ich produkty są szczytem marzeń dla rynku masowego i stąd te kosmiczne "straty". Każdy tytuł ma się sprzedać w siedmiocyfrowej liczbie egzemplarzy :) Wychodzą z idiotycznego założenia, że zmuszą kodeksem karnym dzieciaki i młodzież do kupowania legalnego softu (tak jak "zakazują" narkotyków i alkoholu). Stawiam piwo, że największy procent oryginałów mają pracujący ludkowie po 20.

 

Dowcip w tym, że firmy idące w drugą stronę, tj. tworzące specjalistyczne oprogramowanie mają się bardzo dobrze - patrz Adobe, Autodesk itp. Tylko że ich klienci wiedzą co kupują, w przeciwieństwie do graczy biorących często kota w worku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mówienie o tym, ze piractwo napędza rynek sprzedaży gier czy muzyki jest tak samo mało wiarygodne jak wyliczenia koncernów dotyczących strat. No bo jak to wyliczysz?

Nie potrzeba wyliczeń. Teoria liczb i prawdopodobieństwa wystarczy. Poza tym - pirate buys more - Szukaj w Google

....

 

9. „Widzisz, tylko że adidas jest stratny przez chińskie podróbki bo one są sprzedawane, są sprzedawane zamiast produktu Adidasa.”a więc możliwe jest, że jeśli ktoś gra na piracie to gra na nim zamiast na oryginale? Chyba, że potrafisz udowodnić, że jest inaczej?

 

Oczywiście. Świetnym przykładem jest ostatnio wydany Assasin's Creed - lepiej się gra w single'a na piracie przez te głupie zabepieczenia niż na oryginale ;D

„piractwo podtrzymuje rynek...” super relatywizm… kradnę i wspieram branżę

Totalnie nie czytasz tego co ja mówię.

Udowodnij że w piractwie jest zawarty akt kradzieży.

 

krótko mówiąc ciekaw jestem jak gdybyś się czuł gdybyś wpakował kawałek swojego życia i sporo kasy w produkt, który uzywa wiele ludzi nie płacąc ci za to. Ciekaw jestem czy wtedy byś też twierdził, ze ci kolesie wspierają twoją branżę

Czuję się świetnie wiedząc że ktoś ściągając mój program kupi go, tak mu się spodoba, czuję się świetnie kiedy ktoś ściągnie mój album i stwierdzi że jest tak dobry że go kupi, albo kupi go znajomej, lub kobiecie specjalne wydanie/re-edycję.

 

Widzisz, sam fakt że ktoś używa oprogramowania bez uiszczenia zapłaty - jest to jak najbardziej irytujące, ale to nie jest akt kradzieży, tylko kopiowania.

I znów zresztą mnie nie słuchasz - udowodnij mi że poprzez piractwo wiele osób nie kupuje oryginałów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uziel - uparcie nie widzisz rznicy miedzy slowami "byc moze", "niektorzy" itp. a podawaniem konkretnych kwot. Ogarnij sie chlopie, bo cos sie zapetliles ;)

 

 

Alez podajemy argument: wyliczenia producentow opieraja sie na liczbach wzietych z tylka, nie majacych zadnego pokrycia w rzeczywistosci; mechanizm tego wyliczenia jest chyba wszystkim tu znany: cena detaliczna gry x ilosc osob, ktore ja rzekomo sciagnely (zwracam uwage na slowo "rzekomo").

 

 

Ten przyklad tez jest przejaskrawiony, ale on ma bardzo duzo sensu. jest to strywializwane przedstawienie zasady dzialania lobbingu: przychodzi przedstawiciel jakiejs grupy interesow (dajmy na to: producentow planszowek) do ministra i mowi "sluchaj, napiszcie no ta planowana ustawe o grach tak, zeby to nam bylo dobrze" (tu sie moze jeszcze pojawic "a nie bedziesz zalowal", ale nie o lapowkarstwie jest temat ;) ). Do teg mozna zamowic w prasie kilka dramatycznych artykulow o szkodliwym wplywie gier komp. na mlodziez, zeby stworzyc poparcie stoleczne, a moze nawet wypchnac jakiegos mlodego i glupiego aktywiste zeby zrobil akcje pisania listow popracia dla nowej ustawy i tak by mozna jeszcze dlugo, ale nie o tym jest temat. Oczywiscie w cywilizowanych krajach lobbing wyglada pewnie subtelniej, ale oglna idea jest taka sama: przefrsowac prawo takie, zeby nam bylo dobrze, a konkurencje udupialo.

 

EDIT; a piractwo naprawde w jakims tam stopniu ma pozytywny wplyw na rynek, i to nie tylko taki, ze ktos sciagnie, a potem kupi, ale moze tez np. polecic film znajomym, ktorzy go kupia. Aczkolwiek podawanie w tym kontekscie jakikolwiek liczb jest jeszcze wiekszym wrozeniem z fusow niz wyliczenia producentow o stratach.

 

 

 

costi litości... czy myślisz, że branża podaje swoje straty spowodowane piractwem co do centa? To też są tylko szacunki nikt kto jest poważny nie będzie twierdził, ze są to dokładne wyliczenia.

 

Cały czas twierdzę, że poza argumentami, że są to „liczby wzięte z tyłka” nikt w sposób konkretny nie zakwestionował wiarygodności tych danych.

 

Moi rozmówcy w dwóch ważnych kwestiach okazali się mało wiarygodni – dlatego mam prawo twierdzić, że ich podważanie (powtarzam – bez argumentów) danych producentów też jest niewiarygodne.

 

A już rady typu ogarnij się to możesz sobie darować. Wolałbym, żeby ta dyskusja trzymała się jakiegoś poziomu.

 

Przkład podany o lampach jest całkowicie pozbawiony sensu. Bo rozmawiamy o piractwie, a schodzi już na lobowanie itp. No i o co chodzi w tej kwestii?: „idea jest taka sama: przefrsowac prawo takie, zeby nam bylo dobrze, a konkurencje udupialo”. Czy jako konkurencję mam rozumieć tutaj piratów? Oni nie są konkurencją bo konkurencja wytwarza konkurencyjny produkt, a piracie nic nie wytwarzają. Czy jako społeczeństwo mamy jakieś korzyści z piractwa – zapłacone podatki, miejsca pracy w sklepach? A może jako konkurencję widzisz w tym przypadku inną branżę?

 

Z editem zgadzam się całkowicie poza zdaniem: „moze tez np. polecic film znajomym, ktorzy go kupia” – bądźmy realistami plizzzz….

 

edit.

 

Widzisz, sam fakt że ktoś używa oprogramowania bez uiszczenia zapłaty - jest to jak najbardziej irytujące, ale to nie jest akt kradzieży, tylko kopiowania.

I znów zresztą mnie nie słuchasz - udowodnij mi że poprzez piractwo wiele osób nie kupuje oryginałów.

 

nie mam już czas za bardzo na dyskusję, ale powiedz mi jaka jest róznica dla osoby, której program jest masowo używany przez piratów - czy jest dla niej pocieszeniem, ze nie otrzymuje kasy za swoją pracę bo to nie jest kradzież tylko kopiowanie. na bardzo was proszę, można nazwać wszystko tak jak się chce, ale fakty są faktami. producent jest robiony w jajo i choć ktoś używa jego programu on nie ma z tego ani złotówki. dla ciebie to jest kopiowanie dla mnie kradzież. ja jestem w plecy.

 

co do twojego ostatniego pytania to poruszasz się ciągle w takiej abstrakcji - wiele , niewiele - to znaczy ile? jeśli śledzisz tę dyskusję to widzisz, że cały czas kwestionowane są wyliczenia producentów gier, a ty chcesz, żebym ci wyliczył ilu piratów kupuje oryginały? :lol2:

Edytowane przez uziel101

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Pigmej

uziel101- costi w zasadzie udzielił wyczerpującej odpowiedzi. Nie będę się powtarzał.

 

 

w przeciwieństwie do graczy biorących często kota w worku.

 

Zgadza się. Producenci gier zamiast robić produkt dłużej, dopracować, zoptymalizować to wolą wydać go szybko, z babolami i by był maksymalnie zasobożerny. Do sektora przedsiębiorstw taki soft jest nie do pomyślenia. Sami sobie kręcą bicz. Nie dziwota że ludzie wolą zassać pirata i sprawdzić co i jak.

Zauważ uziel, że gry dobre, dopracowane (oraz tgz. klasyki) sprzedają się bardzo dobrze. To samo filmy. Ludzie mają poczucie że nie zostali oszukani. Że produkt zrobiono dobrze. Doceniają to i kupują oryginały.

Nie twierdzę że gorsza jakość jest uzasadnieniem do piractwa- NIE JEST. Można nie kupować. Ale to się przenosi na całą branżę. Nie wiadomo który produkt jest ok, który film jest ok itd, więc ludzie ssają i sprawdzają. A potem kupują te dobre.

 

I niech to będzie powodem do zastanowienia dla wytwórców. To jest właściwa droga. Wziąć się do porządnej roboty. Dobry produkt obroni się sam. Ludzie go docenią. Produkt zły i tandetny nie będzie doceniony więc i zysk niższy. I metody policyjne nie nakręcą sprzedaży.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uziel101- costi w zasadzie udzielił wyczerpującej odpowiedzi. Nie będę się powtarzał.

 

 

 

Zgadza się. Producenci gier zamiast robić produkt dłużej, dopracować, zoptymalizować to wolą wydać go szybko, z babolami i by był maksymalnie zasobożerny. Do sektora przedsiębiorstw taki soft jest nie do pomyślenia. Sami sobie kręcą bicz. Nie dziwota że ludzie wolą zassać pirata i sprawdzić co i jak.

Zauważ uziel, że gry dobre, dopracowane (oraz tgz. klasyki) sprzedają się bardzo dobrze. To samo filmy. Ludzie mają poczucie że nie zostali oszukani. Że produkt zrobiono dobrze. Doceniają to i kupują oryginały.

Nie twierdzę że gorsza jakość jest uzasadnieniem do piractwa- NIE JEST. Można nie kupować. Ale to się przenosi na całą branżę. Nie wiadomo który produkt jest ok, który film jest ok itd, więc ludzie ssają i sprawdzają. A potem kupują te dobre.

 

I niech to będzie powodem do zastanowienia dla wytwórców. To jest właściwa droga. Wziąć się do porządnej roboty. Dobry produkt obroni się sam. Ludzie go docenią. Produkt zły i tandetny nie będzie doceniony więc i zysk niższy. I metody policyjne nie nakręcą sprzedaży.

 

cieszę się z tego co napisałeś bo zgadzam się praktycznie ze wszystkim (nie licząc tego co napisał) costi.

 

producenci gier przeginają z zabezpieczeniami, robią niedopracowane tytuły, gry są zdecydowanie za drogie i sam czesto czuję się oszukany. policja też przegina. 100% prawdy i przybijam ci piatkę za to co napisałeś.

 

do każdej gry powinno być demo full wersja dostępna np. przez 5 godzin grania (czy jakoś tak ;) ) żeby można było sobie wyrobić zdanie.

 

mi chodzi tylko o to, że piractwo jest przestępstwem i jeśli ktoś zasysa grę przechodzi ją całą i ma w du@@ie producenta to jest nie porządku. a niestety wiele osób tak robi i śmieje się w twarz - jak np. przy okazji wyżej wspomnianego AC2. i to mnie wkurza.

 

pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Pigmej

uziel- jeszcze taka kwestia tytułem uzupełnienia powyższego. Porównujesz piractwo do kradzieży mienia. "Towar to towar" piszesz. No to ja pytam o gwarancję, rękojmię na ten "towar". Na każdy towar dostajemy gwarancję jego należytego działania. Towary kupione w necie możemy nawet odesłać w ciągu 10 dni jak nie spełnią naszych oczekiwań.

 

Co z grami itp? Nie słyszałem o gwarancji na dobre działanie gry, czy o możliwości zwrotu rozpakowanej gry do sklepu "bo źle działa". Spójrz w drugą stronę. Każe się ludziom kupować kota w worku, bez drogi powrotnej. I równocześnie nazywa ich przestępcami gdy po prostu się na takie traktowanie nie godzą.

 

Co do tych którzy graja i mają w pupie. No cóż. Zawsze będzie pewna grupa która tak zrobi. I na nich mandaty. Ale wara od określania piractwa kradzieżą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uziel- jeszcze taka kwestia tytułem uzupełnienia powyższego. Porównujesz piractwo do kradzieży mienia. "Towar to towar" piszesz. No to ja pytam o gwarancję, rękojmię na ten "towar". Na każdy towar dostajemy gwarancję jego należytego działania. Towary kupione w necie możemy nawet odesłać w ciągu 10 dni jak nie spełnią naszych oczekiwań.

 

Co z grami itp? Nie słyszałem o gwarancji na dobre działanie gry, czy o możliwości zwrotu rozpakowanej gry do sklepu "bo źle działa". Spójrz w drugą stronę. Każe się ludziom kupować kota w worku, bez drogi powrotnej. I równocześnie nazywa ich przestępcami gdy po prostu się na takie traktowanie nie godzą.

 

Co do tych którzy graja i mają w pupie. No cóż. Zawsze będzie pewna grupa która tak zrobi. I na nich mandaty. Ale wara od określania piractwa kradzieżą.

 

od początku było wiadomo, ze każdy z nas zostanie przy swoim określeniu.

 

ale dziękuję za dyskusję pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Pigmej

powiedz mi jaka jest róznica dla osoby, której program jest masowo używany przez piratów - czy jest dla niej pocieszeniem, ze nie otrzymuje kasy za swoją pracę bo to nie jest kradzież tylko kopiowanie. na bardzo was proszę, można nazwać wszystko tak jak się chce, ale fakty są faktami. producent jest robiony w jajo i choć ktoś używa jego programu on nie ma z tego ani złotówki. dla ciebie to jest kopiowanie dla mnie kradzież. ja jestem w plecy.

 

Nie zauważyłem edyty to jeszcze wtręt bo "mnie się wątroba kraje" jak to czytam. Otóż różnica ta jest dla tej osoby żadna, ale dla społeczeństwa krytyczna. Dlatego się wprowadza różne kategorie czynów zabronionych, nazywa je i opisuje ich znamiona. Taka jest idea prawa. Prawdziwego prawa.

W gruncie rzeczy nie ma różnicy dla zmarłego czy go ktoś zasztyletował za 5zł w bramie, przez przypadek potrącił śmiertelnie na przejściu, czy też utopił się ratując niewiastę z topieli. Wszak gość w każdym z tych przypadków nie żyje. JEDNAKOWOŻ NIE JEST TO TO SAMO. I kara w każdym z tych przypadków musi zdecydowanie inna. Patrzenie na wymiar kary przez prezentowany przez Ciebie pryzmat jest po prostu żenujące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uziel- jeszcze taka kwestia tytułem uzupełnienia powyższego. Porównujesz piractwo do kradzieży mienia. "Towar to towar" piszesz. No to ja pytam o gwarancję, rękojmię na ten "towar". Na każdy towar dostajemy gwarancję jego należytego działania. Towary kupione w necie możemy nawet odesłać w ciągu 10 dni jak nie spełnią naszych oczekiwań.

 

Co z grami itp? Nie słyszałem o gwarancji na dobre działanie gry, czy o możliwości zwrotu rozpakowanej gry do sklepu "bo źle działa". Spójrz w drugą stronę. Każe się ludziom kupować kota w worku, bez drogi powrotnej. I równocześnie nazywa ich przestępcami gdy po prostu się na takie traktowanie nie godzą.

 

Co do tych którzy graja i mają w pupie. No cóż. Zawsze będzie pewna grupa która tak zrobi. I na nich mandaty. Ale wara od określania piractwa kradzieżą.

 

kasę za źle działającą grę odzyskasz tylko wtedy jak gra jest zwalona np. jak dragon age którego sam kupiłem :) kasę oddali ale jeśli gra się wali na twoim konfigu jedyne co możesz wydusić to wymiana na inny towar. Ewentualnie jest opcja, że idziesz do sklepu i żądasz zwrotu gotówk ibo nie zgadzasz się z eulą ale problem polega na tym że żyjemy w polsce gdzie gry to uber Hightech i w rozrywka ludzi nie godnych boga w związku z czym jakiś bełkot i oglądasz regulamin sprzedaży który nijak się ma do euli i gry ale nie przetłumaczysz pospolitemu gruntowi o co biega bo to nie jego shop i on shit może i przyjedź jak bos będzie bo to ... i jak sobie człowiek podliczy to prędzej pogoni grę na allegro niż będzie się bawił w odzyskanie gotówki.

Pigmej ja się z tobą zgadzam piractwo to nie kradzież i nigdy kradzieżą nie było tak zostało przepchnięte.

Co do określania ile kopii pirackich poszło często jest tak, że producent sprawdza ile osób połączyło się z serwem na identycznym kluczu i wiedzą mniej więcej co i jak a co bardziej perfidni sprawdzają snatch listy na popularnych publicznych trackerach przez co liczba jest powiększona o x10.

 

Ja się ogólnie zastanawiam, ludzie mogą wystąpić z inicjatywą obywatelską czy jakby zebrać 100 tysięcy podpisów bo tyle o ile mnie pamięć nie myli trzeba i wystąpić z ustawą, że piractwo nie jest kradzieżą ! sprzeczne z konstytucją RP to nie jest na 100%.

Ciekawe czy by przeszło bo żadnych przesłanek nie widzę aby nie została taka ustawa zatrzymana czy to przez sejm czy przez senat czy prezydenta no chyba że pojawi się silne lobby którego interesy reprezentują osłowie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do postu z tematu o Assassin's Creed 2, by nie robić tam większego bajzlu.

 

 Tez prawda ;) ostatnio wyszedl bioshock, avp, napoleon, bc2 i ac2...

 

@mortex nie kazdy uzywa obrazow plyt i crackow do legalnych gier ;) mozna dyskutowac ile to jest, ale na bank nie 30% ;) do tego raczej o wiele wiecej osob niz pirackiego windowsa, posiada pirackie gry. No i oczywiscie ten obraz plyty - skad go masz?

 

Nie wiem, bo to nie image.:huh:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasę za źle działającą grę odzyskasz tylko wtedy jak gra jest zwalona np. jak dragon age którego sam kupiłem kasę oddali ale jeśli gra się wali na twoim konfigu jedyne co możesz wydusić to wymiana na inny towar. Ewentualnie jest opcja, że idziesz do sklepu i żądasz zwrotu gotówk ibo nie zgadzasz się z eulą ale problem polega na tym że żyjemy w polsce gdzie gry to uber Hightech i w rozrywka ludzi nie godnych boga w związku z czym jakiś bełkot i oglądasz regulamin sprzedaży który nijak się ma do euli i gry ale nie przetłumaczysz pospolitemu gruntowi o co biega bo to nie jego shop i on shit może i przyjedź jak bos będzie bo to ... i jak sobie człowiek podliczy to prędzej pogoni grę na allegro niż będzie się bawił w odzyskanie gotówki.

Nie jestem wojujacym polonista, choc zdarza mi sie kogos poprawic, ale, na zad wielblada, w jakim jezyku to powyzej jest napisane? :huh:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem wojujacym polonista, choc zdarza mi sie kogos poprawic, ale, na zad wielblada, w jakim jezyku to powyzej jest napisane? :huh:

 

Costi w tym cytacie, który podałeś pada odpowiedź na Twoje pytanie, "bełkot":lol: I to chyba jakiś nowy język jest.

 

A wracając do zabezpieczeń antypirackich i kochanych DRMów to jak podaje Benchmark za GamesIndustry:

 

"Stało się! Krytykowany przez graczy system zabezpieczeń autorstwa Ubisoftu ma spore szanse uzyskać miano standardu, symbolu gier komputerowych XXI wieku.

 

Następnym wydawcą, który zdecydował się - choć dość rozsądnie, bo nieoficjalnie i bez rozgłosu - na tego typu system jest Electronic Arts, a więc kolejny gigant w sektorze rozgrywki elektronicznej.

 

Po raz pierwszy z tego typu zabezpieczeniami możemy się spotkać w czwartej cześci Command & Conquer. Gra wymaga stałego połączenia z internetem. Dlaczego? Dyplomatycznie - dzięki innowacyjnemu systemowi statystyk gracza, który magazynuje i analizuje wszystkie jego postępy. Dosadnie - gra pauzuje się kiedy odłączamy symboliczny "kabelek".

 

Electronic Arts to szczwany lis na marketingowym rynku, zaś po wpadkach Ubisoftu i bardzo negatywnych opiniach graczy z całego świata lepiej się tego typu rozwiązaniami nie chwalić. Zabezpieczenia stosowane przez Ubisoft są obecnie najskuteczniejszym mechanizmem do walki z piractwem. Z drugiej strony prędzej czy później zostaną one złamane, a najbardziej cierpieć będą - co powoli staje się regułą - uczciwi nabywcy. Źródło: GamesIndustry "

 

 

Niedługo nie wejdziemy do WC jak nie będziemy mieli stałego łączą, bo woda się za nami nie spłucze.:lol2:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym dożyć momentu kiedy pojmę motywację panów decydujących o wstawianiu zabezpieczeń (które: 1-utrudnią życie uczciwym, 2-zmniejszą sprzedaż, 3-zwiększą koszty produkcji, 4-zostaną złamane po tygodniu czy trzech przez jednego z drugim zapaleńca.) oraz uznam to za sensowne rozwiązanie.

Na chwilę obecną jest to dla mnie jedna z większych zagadek rynku gier. Co prawda mogę spać w nocy ;) ale o ile mój świat byłby prostszy. Co najmniej o jedno głupie pytanie. Pewnie robią to przez tych złośliwych złych piratów, którzy wolą wgrać crack i nie mieć problemów, zamiast kupić oryginał i irytować się zabezpieczeniami które tak pieczołowicie dla nas przygotowano. Ci zdegenerowani piraci chcą to tak po prostu ominąć i zwyczajnie grać. Jakie to pospolite. a fe!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mniejsza o to, ja się boję jakie dane będą sobie mogli nadzorować w czasie rzeczywistym. Keylogger to pikuś przy czymś takim.

 

A czy to jest zgodne z prawem?

 

Ubisoft.com codziennie nawala i nie można się na niego zalogować żeby pograć :P źle się dzieje z dzisiejszymi grami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym dożyć momentu kiedy pojmę motywację panów decydujących o wstawianiu zabezpieczeń (które: 1-utrudnią życie uczciwym, 2-zmniejszą sprzedaż, 3-zwiększą koszty produkcji, 4-zostaną złamane po tygodniu czy trzech przez jednego z drugim zapaleńca.) oraz uznam to za sensowne rozwiązanie.

Na chwilę obecną jest to dla mnie jedna z większych zagadek rynku gier. Co prawda mogę spać w nocy ;) ale o ile mój świat byłby prostszy. Co najmniej o jedno głupie pytanie. Pewnie robią to przez tych złośliwych złych piratów, którzy wolą wgrać crack i nie mieć problemów, zamiast kupić oryginał i irytować się zabezpieczeniami które tak pieczołowicie dla nas przygotowano. Ci zdegenerowani piraci chcą to tak po prostu ominąć i zwyczajnie grać. Jakie to pospolite. a fe!

 

Zastanawia mnie, jaki jest sens "zabezpieczenia" oryginałów przed rozpowszechnianiem, kiedy zostaną one złamane. Taki HL2 to w sumie najlepszy przykład z jakim się spotkałem - mamy oryginał, ale żeby pograć w głupiego singla, trzeba mieć połączenie z netem. Kilka lat temu, w naszym kraju, stałe łącze było czymś rzadszym, więc gra mogła nie być możliwa. Te wszystkie wspaniałe zabezpieczenia dały radę całe 3 dni - na piracikach można było sobie pośmigać - na oryginałach już nie. Oczywiście zabezpieczenia pozostały, mimo, że już zostały złamane. Po co więc dalej to ciągnąć i ogłupiać ludzi? Przecież każdy, kto zechce, znajdzie sobie nielegalną kopię w necie - nieważne czy w sklepach nagle pojawi się ta gra, ale już z zabezpieczeniami nie do złamania czy nie (pomijam już jakieś patche etc.. - wątpię, żeby ludzie przerzucili się na oryginały, bo pojawi się łatka, która coś naprawia - w końcu jest "darmowa" wersja, więc można to przeboleć). Faktem jest, że zabezpieczenia wystarczy złamać tylko raz - nie tysiąc, nie milion (ale producent ma to w nosie).

Dopóki w Sieci nie pojawi się gra, która raczej nie powinna tam się pojawić - teoretycznie nawet najbardziej idiotyczne zabezpieczenia mają sens. Ale wystarczy, że pojawi się choć jedna nielegalna kopia - to wszystko traci rację bytu. Niektórzy idą w dobrym kierunku (w przypadku np. Battlefielda 2 czy Wiedźmina) - i po pewnym czasie wychodzą oficjalne patche, które pozwalają na grę bez płyty etc. Idea dobra, choć moim zdaniem trochę spóźniona - taki BF2 powoli kończył żywot, gra mocno staniała, zyski mniejsze - ale ew. straty także. Skoro ktoś potrafi wypuścić cracka w kilka dni po premierze, nie powinno być problemu z wypuszczeniem odpowiedniego patcha. A jeśli ktoś chce dalej utrudniać życie legalnym użytkownikom - to niech zlikwiduje przyczynę problemu i uniemożliwi ludziom pobranie pirackich kopii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Informacja z serwisu Benchmark.pl za Eurogamer.net

 

Command & Conquer 4 i problemy z DRM

 

Gorączka wokół najnowszego systemu zabezpieczeń antypirackich wymagającego stałego połączenia z Internetem cały czas rośnie. Oliwy do ognia dolał właśnie Electronic Arts i najnowsza odsłona serii Command & Conquer.

 

Po sporych kłopotach Ubisoftu z nowym systemem zabezpieczeń DRM opierającym się na stałym dostępie do sieci mało kto przypuszczał, że kolejni wydawcy zdecydują się na podobne rozwiązanie. A jednak. Najnowsza, czwarta już części jednej z najsłynniejszych serii strategii RTS – Command & Conquer, której premiera miała miejsce w ubiegły piątek, wykorzystuje taki sam system DRM. Gra wymaga od nas zalogowania się na założone wcześniej konto EA przy każdym jej uruchomieniu. W przypadku utracenia połączenia z siecią podczas zabawy rozgrywka zostaje przerwana do czasu ponownego nawiązania połączenia. A przynajmniej tak miało to wyglądać wedle zapowiedzi Electronic Arts.

Niestety rzeczywistość okazała się zgoła inna. W sieci zaczęły pojawiać się głosy wzburzonych graczy, którzy „na własnej skórze” doświadczyli utraty połączenia z Internetem podczas rozgrywki. Pomimo zapowiedzi producenta gra nie przechodzi wówczas w stan pauzy, lecz „wysypuje się” brutalnie kończąc zabawę. Nie trzeba chyba dodawać, że pociąga to za sobą utratę niezapisanych postępów w grze. Co ciekawe, niektórzy gracze donoszą, że rozgrywka może zostać przerwana nawet gdy mamy połączenie z Internetem, lecz przez dłuższą chwile nie dotykamy klawiatury lub myszki (AFK). Winę ponoszą tu najprawdopodobniej serwery EA.

I choć Electronic Arts ponoć już pracuje nad naprawieniem dostrzeżonych błędów trudno oprzeć się wrażeniu, że promując ten system DRM wydawcy powoli grzebią PC jako platformę do bezproblemowej gry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

drm to dla tych pacanow digital restrictions management a nie rights....bo chodzi o restryckcje a nie zasrane prawo autorskie i o utrate wymyslonych i zawyzonyz zysków przez piractwo...

 

JAK GRA JEST CRAPEM(dla mnie) to i tak nie kupie, ta swiat warezowy przynajmniej często daje pomacać towar przed kupnem( i w[gluteus maximus]niem głupim kasy) własnie.

W roku kupuje może z 10-15 gier, na więcej mnie nie stac i nie mam czasu, nie wspominam tu o mmo w które też gram. Kupiłem nawet SF4 sobie, bo mi spodobała, to jak dobrze zrobiono konwersję, klimat....ale przestałem grać bo ma wkurzający GfW, kolejne ciach!o które nie powinno mieć miejsca...

I tak, SF4 pomacałem przed zakupem, jestem piratem....

takiego ac, czy bioshocka to bym kijem nie tknał, te gry mi nie podchodzą...ale ja starej daty jestem, mnie krecił HL i Fallaut a nie te nowe badziewia :P

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luzik, tylko kwestia czasu az ktos napisze emulator serwera Ubi czy EA, tak jak bylo z HL2 i Steamem :P

 

Już jest emulator dla localhosta w pythonie do AC2, tylko nad db pracują, bo muszą przechodzić grę całą, razem z misjami pobocznymi i na bieżąco dodawać do bazy(podobno już sekwencja 5)- źródło: ruskie forum. :razz:

 

Podsumowując, nic się nie zmieni, poza tym, że wersje pirackie będą wychodziły z opóźnieniem... Najgorzej na tym wyjdą oczywiście legalni użytkownicy, bo wątpię żeby firma wydała patcha offline, to by było z ich strony przyznanie się do błędu, że drm był pomyłką i wyrzuceniem ogromnej kasy w błoto.

W złą stronę firmy idą, bo tego typu sytuacje mogą wpłynąć negatywnie na sprzedaż, ponieważ pirackie wersje będą bardziej przyjazne użytkownikowi(niezależne od netu) - ciekawe czy potrafią się uczyć na błędach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...