-
Postów
1787 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez borsuczy_król
-
Właśnie te MAGowe wydania Hyperiona i Endymiona są przesadzone. <_< Ładne i w ogóle, twarda oprawa, ale za wielkie tomiszcza i czcionka duża i rozstrzelona.
-
Wspominam Hyperiona jako świetną lekturę z dawnych lat, ale teraz gdy czytam ponownie to coś go zmęczyć nie mogę. Ilion/Olimp mi dużo lepiej wchodził, polecam.
-
District 9 - wypas. Ale nie jest to film do którego powinna powstać kontynuacja. 9/10.
-
Män som hatar kvinnor (The Girl with the Dragon Tattoo) - film sensacyjny produkcji duńsko-szwedzkiej, zatem pozbawiony hollywoodzkiego blichtru. Jak dla mnie trochę przynudzał (jest długi, ponad 2h) i był nieco zbyt ponury, taki "ciężki realizm". 6/10. Night at the Museum: Battle of the Smithsonian - jeżeli chcecie jedynie się zrelaksować i pogapić w ekran to film się sprawdzi. Ani on mądry, ani śmieszny, ale ożywające eksponaty oraz całe to zamieszanie w muzeum mogą być miłe dla znużonego oka. 6/10.
-
Osobiście boję się narkozy bardziej niż choćby nawet poważniejszego zabiegu np. usunięcie zęba chirurgicznie (rozcinanie dziąsła) wykonywanego w świadomości. Na szczęście znieczulenie miejscowe zadziałało w moim przypadku poprawnie.
-
Tylko zasłyszana opinia: początek trudny ale warto przebrnąć. Jak obejrzysz to podziel się wrażeniami, bo się do tego przymierzam i zabrać nie mogę.
-
Płytkie ubytki mogą nie boleć. Poza tym nie sądzę, żeby stomatolog polegał na subiektywnym poczuciu bólu. Grzebiąc w zębie widzi co jest grane. Czasami badają ubytki przed rozpoczęciem leczenia, uciskają w dziurę, ale myślę, że potem spokojnie ze znieczuleniem robią. A podejrzenie zapalenia i konieczności leczenia kanałowego to chyba raczej sprawdzają rentgenem. Najgorsze jest to wolnoobrotowe wiertło, które wprowadza całą szczękę w wibracje. Brr. :D
-
Tak. Szczególnie ostatni sezon był wypasiony.
-
Jim Butcher - The Dresden Files - a konkretnie, przeczytałem 9 z wydanych jak do tej pory 11 części serii. W kolejności: Storm Front Fool Moon Grave Peril Summer Knight Death Masks Blood Rites Dead Beat Proven Guilty White Night Pierwsza uwaga dla osób które obejrzały serial. Nie należy się za bardzo nim sugerować, nie jest on ekranizacją powieści. Owszem, poznajemy podstawowe fakty i postacie, parę scen zostało zaczerpniętych z kartek, ale to wszystko. Na dodatek bardzo wiele w serialu jest pozmieniane i spłycone. Sama treść odcinków tylko częściowo, i to dość luźno, nawiązuje do treści książek. Podsumowując, jeśli ktoś uznał serial za interesujący tematycznie ale słaby, z niewykorzystanym potencjałem, koniecznie powinien zapoznać się z powieściami. The Dresden Files to urban fantasy - czyli połączenie naszego, rzeczywistego świata z elementami nadprzyrodzonymi. Ludzie żyją w ignorancji, ale świat jest o wiele większy niż im się wydaje. Magia, wampiry, wilkołaki, demony, Sidhe - wszystko to jest jak najbardziej rzeczywiste, choć ukryte przed oczami śmiertelników. Bohater powieści, Harry Dresden, to jedyny prawdziwy czarodziej w Stanach wykonujący jawnie swoją profesję. Jest w ogłoszeniach, taki też szyld ma na drzwiach - Wizard. Zlecenia sprowadzają się zazwyczaj do pracy detektywistycznej - poszukiwanie zaginionych osób czy przedmiotów, ale też i ochrona klientów przed nadprzyrodzonymi zagrożeniami. Ciągle zmaga się z kłopotami finansowymi, ale okazjonalnie jest również zatrudniany przez jednostkę Special Investigations z Chicago PD w charakterze konsultanta od spraw "dziwnych". Porucznik Karrin Murphy, choć nie za bardzo wierzy w magię, wie z doświadczenia, że Dresden bywa pomocny gdy np. pojawiają się trupy, zamordowane w niewyjaśniony sposób. Przeczytałem 9 tomów w niecały tydzień i chciałbym czytać dalej ale więcej już nie mam. Poziom kolejnych pozycji nie spada, a rośnie. Już pierwsze częsci to nie są banalne historyjki, a z kolejnymi rośnie zarówno poziom fabularny jak i rozmach przygód Dresdena i jego (również ciekawych) kompanów. Znającym angielski polecam w oryginale (dostępne w Empiku), ponieważ po polsku wydane zostały chyba tylko 4 czy 5 pierwszych tomów.
-
Jestem przekonany, że dla wszystkich klas będzie można wybrać płeć.
-
Shakugan no Shana II. Drugi sezon to naturalna kontynuacja i ogólnie rzecz biorąc raczy nas tym samym co pierwszy. Początkowo jest dosyć spokojnie, sporo high school i romance drama z tendencjami haremowymi (w wydaniu dla małoletnich otaku). W drugiej połowie jest dynamicznie, dużo akcji i walk (trochę Bleacha przypomina). 7/10.
-
No właśnie, czy czasem na anidb nie jest tak, że jedno anime jest wprowadzane wiele razy? Zdaje mi się, że kiedyś tak było, powtarzały się wpisy. Shakugan no Shana Movie - skompresowana i nieco pozmieniana (na początku to samo co w serii, im dalej tym więcej zmian, końcówka mocno inna) wersja tej samej historii. Sam w sobie film jest ok, oceniam go również na 7/10. Ale przynudzał bo większość jego zawartości dopiero co widziałem. ;)
-
Pewnie, że tak. Aczkolwiek rzeczywiście zaburzył on nieco tok akcji, taki jakby drugi, niemalże oddzielny wątek. Ale wg mnie wyszło to filmowi na plus - nietypowe, niczego bynajmniej nie popsuło. Świetny film.
-
Po japońsku z angielskimi napisami oczywiście. :) Spokojnie, w przyrodzie nic nie ginie. :lol: Moja rada dla tych co mają problemy z anidb - przenieść się na MALa. Oczywiście nikt z niej nie skorzysta, ale powiedzieć sobie mogę. ;) Shakugan no Shana - mocne skojarzenia z Zero no Tsukaima. Luise=Shana, Saito=Yuji, Alastor=Derflinger. Nie chodzi oczywiście o to, że te postacie to kalki, ale podobieństwa w wielu aspektach są duże - charaktery, role, relacje. No i tak ogólnie, wrażenia podczas oglądania miałem takie same jak przy Zero no Tsukaima, może Shana jest ciut bardziej... stonowane. Jest to zresztą, jak widzę, powszechna opinia - ZnT to najczęstsza rekomendacja dla SnS na MALu. 7/10, obejrzę z chęcią drugi sezon, i to chyba z marszu. :)
-
Wszystkie One Piece są na torrentach.
-
Może jakiś speed watching... przewijanko tu i tam. :ph34r: Podobną opinię słyszałem o Gintama, że po 20 czy 30 odcinkach robi się z tego niezła komedia. Sam dotarłem jednak do ~10 i mi się znudziło...
-
No właśnie, plus filmy, ten chyba 10 jest? Toż to nawet długiego urlopu nie starczy na to. ;)
-
Widziałem gdzieś z 10 odcinków Wangana. Słabe, nie ma tych emocji co w Initial D. Wangan to jest jakaś wielka autostrada - wyścigi w tym anime polegają na pruciu po trasie, kto ma szybszą brykę. Postacie mało ciekawe, ogólnie mdłe. Tragedią bym nie nazwał, ale po prostu Initial D do pięt nie sięga. - to na plus. Sugeruje ekscytującą zabawę ale potem samo anime zawodzi. ;) No tak, teraz będę musiał Capetę sprawdzić, ale nie wiem kiedy się za to zabiorę, teraz zupełnie nie mam na to ochoty. :P Eden of the East dwoma pierwszymi odcinkami mnie jakoś nie przekonał, na razie przerwałem. Ponoć dobry jest więc do niego wrócę jeszcze...
-
A ja słówko o Bakemonogatari. Dopiero 5 odcinków obejrzałem i już uwielbiam. Forma zupełnie jak Zetsubou Sensei - taka sama kreska, plansze ze sporą ilością tekstu pokazujące się na pół sekundy żeby nie można było nic przeczytać, nietypowe jak na anime dialogi. Tematyka zaś już inna. Nic więcej nie będę pisał, trzeba obadać. Aczkolwiek na całość trzeba będzie poczekać, obecnie jest bodaj 6/15. Z tego powodu trochę żałuję, że się rozpędziełem i już za to zabrałem.
-
"Niestety" :D PT nie skupia się na mechanice, a na fabule, postaciach i świecie. Dużo dialogów, niezbyt wymagający gameplay. Pamiętam, że za którymś razem ładowałem praktycznie wszystko w INT i CHA żeby niczego nie "przegapić" i nie miałem większych problemów z przejściem gry, walki nie są zbyt trudne. Jakby ktoś nie wiedział, to jest esencja RPG, a o tym jest temat. :P Także zwolennicy tzw. "action RPG" jak kolega powyżej mogą być zawiedzeni.
-
Ale właściwie o co chodzi z tymi Koreańczykami? :P Zresztą mogą nawet Aborygeni rysować mnie to bez różnicy. :lol:
-
Niezłe, fajna kreska, jak w Index.
-
Taa... ;) » Naciśnij aby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler « - tylko obrazek