Chyba że najtańszy 50mm f/1.8D + adapter odwrotnego mocowania lub pierścienie dystansowe (tych nie praktykowałem, więc mogę napisać jedynie coś o pierwszym sposobie).
Zalety? Niesamowita skala odwzorowania (blisko 1:1, jeżeli się nie mylę), niski koszt, świetny obiektyw, który jest pozycją obowiązkową dla każdego szanującego się portrecisty z ograniczonym budżetem.
Wady? Nieco więcej - bardzo mała GO, mała ilość światła docierająca do matrycy (chyba że chcesz fotografować przy maksymalnym otworze, ale wtedy GO wyniesie najwyżej milimetr), konieczność zbliżenia się do fotografowanego obiektu na parę centymetrów, 0 możliwości ustawiania ostrości (tylko przez zbliżanie, oddalanie aparatu i/lub ustawienie przysłony na f/22), obraz ostry jedynie w środku kadru (monstrualna koma po bokach obrazu), konieczność posiadania bardzo stabilnego statywu oraz pilota/wężyka zdalnego wyzwalania + mirror lockup (wstępne podnoszenie lustra) celem wyeliminowania drgań. Konieczne będzie także używanie trybu M, który może odstraszyć początkującego posiadacza lustrzanki (ale od czego jest metoda prób i błędów + nauka czytania wykresu histogramu?)
Konieczne będzie także zewnętrzne źródło światła.
Nie przeraź się ilością wad :D Jak widać, profesjonalne efekty da się uzyskać.