Skocz do zawartości
ZiMatik

Frutti Di Mare

Rekomendowane odpowiedzi

No wlasnie - ja uwielbiam owoce morza, najbardziej osmiorniczki i kalmary. Wymyslilam saletke :

 

Skladniki:

Opakowanie mieszanki owoców morza, opakowanie paluszkow krabowych - ugotowac z przyprawami (wegeta, papryka, sol i pieprz)

4 łyżki stołowe majonezu, 2 lyżki stołowe śmietany 12%, 1,5 lyżki oliwy z oliwek - do tego 4-5 zgniecipnych ząbków czosnku, pieprz biały i sól i oczywiści sok z cytryny - wymieszać.

1 puszka owoców Lichy - owoce poprzekrawac, pomieszać z sosem i dodać owoce morza, całość wymieszać - wlozyc do lodówki na 30 minut i potem można jeść :]

 

Owoce lichy naprawde wyjatkowo pasuja do owocow morza ..mniaaam Polecam :}

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Pioorek

Ja ryb nawet nie lubie, krewetki chyba bym do ust nie wzial, nie wiem dlaczego ale nie moge na nie patrzec... o osmiornicy nawet nie mowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdzie ta małpa Szymon. Mechliczku, opowiadaj jak sie zajadalismy osmiornicami w Chorwacji ;]

Że tak powiem - baaaa.. ;]

Pyszne rzeczy - krewetki, ośmiornice i małże w sosiku + ryż + pyszny chleb.. Jak ta potrawa sie nazywała.. hmm.. :>

Ale genialna była z piwkiem.. [;

Ofcors pocemon chcial schabowego zamowic - dał sie jednak namówic..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak sobie szukam jakiegoś ciekawego przepisu i z checią bym sie pobawiła w kuchni...moze wy zapodacie jeszcze cos spradzonego?a poza tym do smakoszy,to dzialaja na was frutti di mare jako afrodyzjak ? :D

Edytowane przez Monisia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak sobie szukam jakiegoś ciekawego przepisu i z checią bym sie pobawiła w kuchni...moze wy zapodacie jeszcze cos spradzonego?a poza tym do smakoszy,to dzialaja na was frutti di mare jako afrodyzjak ? :D

Jako afrodyzjak - wątpie ;>

 

Natomiast ogólnie problem w Polsce z owocami morza jest z ich zakupem. Jadalne w sklepach są tylko mrożone krewetki i kałamarnice. Podejrzewam, że najbliższy sklep z żywszymi okazami będzie w berlinie. Szczególnie przestrzegam przed ostrygami jeśli nie ma się pewności co do źródła i świeżości. Sensacje żołądkowe mogą być długie i skutecznie wyleczyć z chęci eksperymentów kulinarnych.

 

Problem numer 2 to przygotowanie. Szorowanie i ogólne czyszczenie np. muli to robota na 2 godziny jak nie gorzej.

 

Z sprawdzonych i prostych przepisów to oczywiście raki. Problem jest tylko ze znalezieniem żywych i nie zmęczonych tym życiem. Szorujemy i ładnie czyścimy i do osolonego wrzątku.

 

Wygląda to mniejwięcej tak:

SL_home_jemy_raki2.jpg

 

To jest porcja na jedną osobę. Ten talerz sobie wsuwałem kiedyś na obiad jak kupiliśmy parę kilo czerwonych ;> Wagowo było tego strasznie dużo, ale jadalnego mięsa jest niewiele i jest to bardziej zabawa niż jedzenie (absolutnie nie na głodniaka bo człowieka szlag trafi ;) - polega głównie na łamaniu w odpowiednim miejscu pancerzyka i wysmoktywaniu zawartości.

 

Równie ciekawe są homary i pochodne, ale tutaj już trzeba odpowiedni osprzęt do łamania pancerza i generalnie za cholerę bym sam się nie podjął robienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie bardzo niemile przejechalem na krabie... dosc duze toto bylo, a miesa prawie zero :|

Fakt, smaczne bylo, tylko co z tego, skoro zamiast miec z tego jakas porcje wrzucilismy to do salatki, bo do niczego innego sie nei nadawalo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie bardzo niemile przejechalem na krabie... dosc duze toto bylo, a miesa prawie zero :|

Fakt, smaczne bylo, tylko co z tego, skoro zamiast miec z tego jakas porcje wrzucilismy to do salatki, bo do niczego innego sie nei nadawalo?

Bo to się nie nadaje do najedzenia się. To jest zabawa z łamaniem pancerzyka, wysysaniem czy w wersji eleganckiej chrzanieniem się z różnymi szczypcami (większość ludzi po 10 minutach przestaje się zastanawiać i bierze normalnie w łape ;)

Ale ogólnie jak się jest gdzieś gdzie podają świeże specjały tego typu to trzeba korzystać - w polsce tym bardziej się nimi nie najesz. Albo skończysz z lekkim podtruciem ;) Więc korzystaj póki siedzisz w Lizbonie ;) (swoją drogą do dzisiaj nie mogę się nadziwić jak portugalczycy mogą jeść te ich bacalau czy jak to się pisze czyli dorsza który pachnie i smakuje (ale przede wszystkim "pachnie") jak by się zdążył pare razy przewrócić w grobie ;> )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dorsza to oni jedza chyba w kazdej mozliwej postaci (moze lodow nie robia) - ksiazka kucharska pt. "1001 potraw z dorsza" to nie zart...

Zreszta, "bacalhau" to nie jest nazwa dania - znaczy to po portugalsku "dorsz" i wszystkie potrawy z tej ryby maja bacalhau w nazwie. Jakby ktos mial zamiar probowac, polecam "bacalhau a braz" - najpopularniejsza i IMHO bardzo dobra wersja.

 

A wbrew pozorom to wcale nie jest zle, wrecz przeciwnie. Do wielu popularrnych wersji stosuje sie zasolona rybe (fajnie to wyglada, takie wielkie platy zasolonego miesa), ktora na dobra sprawe moze lezec tygodniami, wiec moze stad ten zapach, ale zazwyczaj mozna zamiast tego zastosowac swieza. Albo i ta Twoja rybka sie zdazyla pare razy przewrocic w grobie ;>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...