-
Postów
1161 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez LordFury
-
Dosłownie "utrzymać się" da radę. Gorzej jeśli ma się jakieś ambicje i mierzy się wysoko. Wówczas trzeba mieć sporo szczęścia i ostro zapier$#lać, a i znajomości w żadnym wypadku by nie zaszkodziły (taka smutna prawda).
-
Wiesz co, to nawet nie jest kwestia jakiegoś celowego blokowania reklam. Też ich nigdy nie widziałem i aż z ciekawości ustawiłem przed chwilą w Operze dopuszczenie wszelkich wyskakujących okien (domyślnie jest blokowanie niechcianych) i wszystkich skryptów, jakie ten świat widział i... ciągle nic. Ani na portalu, ani na forum żadnych reklam nie widzę. Może akurat te reklamy tylko pod IE oraz odblokowanym FF chodzą? Żadnego dodatkowego softu do ich zwalczania nie używam. I jeszcze z innej beczki. Rozumiem, że serwis/forum utrzymuje się z reklam itd. i bynajmniej nie mam nic przeciwko, żeby jakieś widniały, od czasu do czasu klikam w googlowe na górze (a co mi szkodzi - dla dobra forum). Ale obecnej treści punktu "Niedopuszczalne jest także blokowanie w jakikolwiek sposób reklam w serwisie..." po prostu nie sposób przestrzegać. No bo niby jak? Przed każdym wejściem na forum preferencje -> włączyć dopuszczanie okienek i skryptów, przed wyjściem ponownie to wyłączać i tak za każdym razem? Ej, no bądźmy realistami, to nie zadziała... Pozdr. EDIT: A, poprawka, faktycznie jest banner na portalu. Nie zwróciłem na niego uwagi - spodziewałem się raczej jakiego pop-upa albo czegoś skryptowego.
-
Ku.wa, panowie, dajcie sobie siana, bo przez te pyskówki już się tematu nie da czytać... :mur:
-
Oj, ledwo się powstrzymałem. Widać zdecydowanie za dużo supermarketowych haseł się naoglądałeś. Zasada brzmi: ZEGARÓW SIĘ POD ŻADNYM POZOREM NIE SUMUJE!!! C2D posiada dwa rdzenie działające w tym przypadku z zegarem 2,13GHz (każdy z nich). I tyle, koniec, kropka.
-
Byzydura :wink:. Było już momentami ponad 70*C na liczniku, na forum pojawiały się też prawie że 80-tki, więc nie ma problemu. Ktoś (Devilek? Sorry, nie pamiętam dokładnie) też testował przy jakich temp. się wyłaczy i bodajże przy 85*C włączał się throttling, a dopiero od 90*C zwisy itp. Więc 60*C w stresie to ledwie takie przyjemne ciepełko B-)
-
Oj, na pewno nie są one zawyżone o kilkaset zł. Może porównując do jakiejs rudery na głębokiej Pradze, to i owszem, bo tam można wynająć i za 500zł. Ale wówczaj pojawiają się kompensujące to koszty rzeczy skradzionych/uszkodzonych i ew. leczenia/dodatkowych wizyt u dentysty :wink:. Ot, np. moja dziewczyna ze współlokatorkami kilka dni temu z powodu dłuższego wyjazdu przekazała w inne ręce przyzwoite mieszkanko na Kabatach (a więc blokowisko -> ceny jeszcze dość normalne). Żaden luksus, po prostu zadbane mieszkanie w dość nowym bloku, tylko podstawowe wyposażenie, blisko metra (absolutna konieczność) 3 pokoje (na 4 osoby). Za wynajęcie płaciły 1700 + opłaty, w praktyce ok. 2000zł. Więc to moje 1000zl + opłaty za 1-/2-pokojowe, małe przyzwoite mieszkanie w okolicy, gdzie nie będe bał się o swoje zdrowie i skąd nie będę dojeżdżał 1,5 godziny to wcale nie jest dużo. Tak samo z cenami za m^2. Również mam dość dobre porównanie, bo obok mnie powstały ostatnio dwa bloki. Jeden to faktycznie apartamentowiec z klasą, wygląda to naprawdę elegancko, ale ceny równie eleganckie: 12-15k/m^2. Majątek, ale oczywiście wszystko poszło na pniu :rolleyes:. Ja jednak nie mierzę tak wysoko i dlatego bardziej skupiłem się na drugim, "zwykłym" bloku. Ot, normalne, nieduże mieszkania, a architekta powinni za jaja powiesić, bo budynek wygląda kiepsko (po prostu staro w negatywnym sensie) tuż po samym wybudowaniu. Ceny: od okrągłych 10k/m^2 za mieszkania na wyższych piętkach i od gorszej strony wzwyż. Również wyprzedane od ręki. Fakt, przyznaje, że lokalizacja jest bardzo dobra (Stary Mokotów, blisko do metra, dobre dojazdy w różne strony), ale to ciągle tylko "zwykłe" mieszkania. Dlaczego podalem akurat ten przykład? Ponieważ jak napisałem wcześniej - kupienie mieszkania na Ursusie czy innym końcu miasta, gdzie musiałbym spędzać >2h dziennie w autobusie/tramwaju na dojazdach nie wchodzi w grę. Zbyt duża strata czasu po prostu, a raczej przez pierwsze parę lat i tak nie będę raczej pracował po 8h dziennie (podejrzewam raczej 10-12 => świeżych doi się do oporu). W takiej sytuacji każda chwila się liczy i powiedzenie "czas to pieniądz" staje się prawie że namacalne. Znam kilka takich osób i w ich przypadku w pełni się z Tobą zgadzam. Dostali się (albo mogli się dostać) bez problemu na dzienne, ale potem zmienili tryb na zaoczny, ponieważ mieli już po prostu sprecyzowane możliwości zawodowe i szansę, by wcześniej zacząć "karierę". W takiej sytuacji jak najbardziej, chwała im za umiejętność wzięcia życia za jaja i wykorzystania szansy. Ale z drugiej strony, znakomita większość studentów zaocznych (przynajmniej na SGH) trafiłą tu, bo nie dostali się na dzienne. Taka jest smutna prawda, na zaocznych poziom merytoryczny zajęć jest sporo niższy, a ilość materiału już znacznie skromniejsza. Ktoś szacował kiedyś z paru przedmiotów matematycznych, jak to wygląda i wyniki były koszmarne (w niektórych przypadkach robili np. ok. 30% pełnego zakresu z dziennych :?). Niestety, na niekorzyśc zaocznych działa też znacznie większa niż na dziennych liczba matołów, którzy się tam trafiają. Oczywiście tacy znajdą się wszędzie, ale statystyki nie da się oszukać (no dobra, da się, ale wiadomo, o co mi chodzi :wink:) i skoro na zaocznych jest ich istotnie więcej, to o czymś to też świadczy. Najbardziej szkoda mi w tym przypadku tych "świadomych", ponieważ ci słabsi siłą rzeczy obniżają poziom ogółu i mimo wszystko tamci są równani do średniej. W rezultacie z zajęć wynoszą mniej niż by teoretycznie mogli i muszą dodatkowo "niepotrzebnie" pracować i nadrabiać sami. Dokładnie. Za miesiąc, po mojej ostatniej szalonej sesji, zostaną mi do absolutorium na obu kierunkach 3 - słownie: trzy - przedmioty ("odrobinę" przyspieszyłem sobie studia, jestem na IV roku). Ale oprócz tego plan zapełniony będzie całym zestawem innych, nieobowiązkowych, "technicznych", np. z serii wykorzystanie narzędzi xxx w yyy. Poza tym, wreszcie plan baaardzo się rozluźni i motto przewodnie kolejnego pół roku brzmi "tydzień bez warsztatów/szkolenia to tydzień stracony". No i oczywiście praca/praktyki jakieś. Raczej kilka krótkoookresowych niż jedna na stałe, bo chcę jeszcze posmakować różnych rzeczy i zobaczyć, co mi najbardziej odpowiada w praktyce. A może akurat uda się gdzieś przy okazji załapać na firmowe kursy itp. Konkluzja mojego ględzenia brzmi: inwestować w siebie, Panowie, ile tylko się da! @Przemol^N Mało płacą? Oj, to byś sie zdziwił. Oczywiście nie mówię tu o przysłowiowym okienku, ale np. zarządzaniu ryzykiem czy wycenie pochodnych. Tam, jeśli jesteś dobry, pensje robią się naprawdę soczyste. O co bardziej prestiżowych bankach inwestycyjnych już nawet nie wspominając (ech, rozmarzyłem się :rolleyes:). Ufff, to się elaborat kolejny urodził B-). Pozdr.
-
No to co, przyznać się - kto jeszcze nie śpi i siedzi o 4:30 na forum? :ph34r:
-
lukk_, to postaw się teraz w mojej przykładowej sytuacji i przemyśl jeszcze raz swoją powyższą wypowiedź. W miarę niedługo kończę "dziennie" jedną z bardziej "perspektywicznych" uczelni w tym kraju, mam już jakieś tam doświadczenie zawodowe, praktyki w miejscach raczej robiących pozytywne wrażenie na pracowawcy, jakieś swoje umiejętności "zawodowe", biegle/bdb 2 języki + w planach kolejne 2 itp. itd. - słowem, CV w miarę przyzwoite. Z dużym prawdopodobieństwem czeka mnie po skończeniu uczelni praca w dużej firmie/korporacji w Warszawie za standardowe na tych pozycjach 4-4,5 tys. złotych brutto, co daje w najlepszym wypadku 3,5 tys. zł netto. Startuję tutaj absolutnie od zera, a więc nie mam domu po rodzicach/dziadkach a najbliższa rodzina mieszka jakieś 250km stąd, rodzice są nauczycielami, więc też raczej nie mogą mi jakoś nadzwyczajnie pomóc finansowo. Zakładam wariant łatwiejszy, a więc nie mam rodziny/dzieciaków na utrzymaniu - "wszystko dla mnie". I w tej chwili zaczynają pojawiać się koszty: 1. Muszę gdzieś mieszkać - o zakupie czegokolwiek nie mam co marzyć, zdolnośc kredytowa praktycznie żadna, więc tylko wynajem. Standardowo 1000zł/mies za małe mieszkanie. Zostaje 2,5 tys zł 2. Opłaty stałe - wypadałoby się umyć od czasu do czasu, bez prądu/gazu/telefonu/netu/biletów na komunikację nie da rady. Zostaje 2,2 tys zł. 3. Trzeba by coś zjeść od czasu do czasu. Zakładam wariant "max. oszczęności", więc zaopatruję się w supermarketach i gotuję wyłacznie sam, żadnych wyjść do knajp/pubów itd. Zostaje 1,7 tys zł 4. Ubrania/buty mają głupi zwyczaj zużywania się, więc trzeba je co jakiś czas wymieniać (oczywiście tylko to, co naprawdę niezbędne, żadnego szpanowania markowymi). Zostaje 1,5 tys. zł Powiedzmy, że to tylko tyle wydatków. A więc mamy sytuacje, gdzie żyję za absolutne możliwe minimum i poświęciłem się całkowicie gromadzeniu oszczędności. Nie mam znajomych i życia towarzyskiego, bo oczywiście nigdzie nie wychodzę (za droga to rozrywka), a zdrowie mi siada, bo odżywiam się do [gluteus maximus]. I przy takim poświęceniu po całym roku harówki oszczędzam... 18 tysięcy złotych. Osiemnaście ku.wa tysięcy złotych. W takim tempie, zanim będę w stanie kupić sobie jakiekolwiek choć w miarę przyzwoite autko i będę mógł choć zacząć oszczędzać na mieszkanie (ceny 10k+/m2), zdążę wykończyć się fizycznie i psychicznie (nie wiem, co nastąpiłoby wcześniej). No ale nie oszukujmy się - opisany powyżej tryb życia jest po prostu nierealny! Przecież od czasu do czasu po prostu trzeba gdzieś wyjść, spotkać się ze znajomymi, zabrać gdzieś dziewczynę (o ile by ze mną tak długo wytrzymała), mogą pojawić się też dodatkowe, nieprzewidziane wydatki. W efekcie z tych 1,5k robi się kilkaset złotych miesięcznie max. I co, dalej uważasz, że te przecież "spokojnie wystarczające" pieniądze to taka przyjemna pensja? Przykro mi, że może zburzę Twój światopogląd, ale to naprawdę nic specjalnego, nawet bez rodziny na utrzymaniu. Owszem, w sytuacji gdy można mieszkać z rodzicami/dziadkami albo otrzymuje się po nich w spadku mieszkanie, to sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Ale gdy musisz po prostu dorobić się SAM i zaczynając OD ZERA w Warszawie, te wspaniałe 4k nie dają żadnych oszałamiających możliwości. Pozdr.
-
Na p5p800se (865PE) wiele dzielników pojawiało się faktycznie dopiero powyżej fsb 200MHz. Więc np. z D805 i pamięciami już trochę zabawy było.
-
Dokładnie. Też jakiś czas temu kusiło mnie, żeby zrobić profy, bo nie byłby to problem, ale... po jaką cholerę? Kupa kasy, a pracodawcy, którzy mnie interesują raczej nie zwracają na to uwagi - na porządnym Assessment Centre oraz rozmowie i tak wszystko wyjdzie. W papierki wierzą pracodawcy z bardziej "zacofanym" (z braku lepszego słowa) systemem rekrutacji... W takim razie jesteś IMO na jednej z tych nielicznych, które faktycznie zasługują na miano "uczelni", a nie "sklepu z dyplomami" (no bo nie oszukujmy sie, takich jest również pod dostatkiem). Pogratulować!
-
Nie ma prawa być widać różnicy, bo ta zależy od częstotliwości, której w końcu nie zmieniałeś. Napięcie jest tu bez znaczenia. Pozdr.
-
Tego nikt Ci nie powie - raczej wszystko zależy od konkretnego egzemplarza proca. Najwyraźniej aż przesadziłeś. Po prostu na razie zostaw częśtotliwośc w spokoju i ustaw w biosie napięcie o jeden stopień poniżej fabrycznego, wejdź do windowsa i przelicz SuperPi16M. Jesli policzy - ponownie do biosu, kolejne małe oczko na napięciu w dół i znowu PI. I tak do skutku. Za pierwszym razem gdy nie policzy poprawnie albo komp nie wstanie wracasz do ostatniego "poprawnego", o jedno oczko wyższego i tam odpalasz test procesora w Stress Prime / Othosie (na oba rdzenie oczywiście). Jeśli pochodzi bez błędów 2 godziny i więcej, powinno być ok.
-
Kurde, to IMO trochę ryzykowana "terapia". Sam lubię od czasu do czasu, przy dobrej okazji sobie wypić oczywiście, ale takie picie "żeby zasnąć" to już głupota raczej. Powtórzę się może - na zaśnięcie nie ma to jak wieczorem godzina dobrego seksu. Od powyższego znacznie "bezpieczniejsze", d tego o ile większa frajda :D. W przypadku braku, ew. chwilowej niedostępności kobiety też przecież poradzić sobie można... Przy okazji jest pewność kondycji łóżkowej na odpowiednim poziomie (w końcu trening czyni mistrza :wink:). Szczerze polecam, a nie alkoholem/chemią się faszerować... Co do samego sypiania - u siebie zauważyłem, że lubię skrajności. Najlepiej się czuję, gdy śpię ok. 5-6 lub powyżej 10 godzin. Jeśli 6-10, to jestem później trochę padnięty. Więc krótko i intensywnie albo już naprawdę długo najlepiej działa...
-
Powiedziałbym racze, że wreszcie po prostu "normalnie". Bo dotychczasowe wyniki cienkie były niestety... 3,65GHz na 1.55v to też do szczytu marzeń trochę brakuje. No ale to ciągle ES tylko (już prawie mantra taka :wink:)
-
I tu jest właśnie pies IMO pogrzebany.
-
A może jakąś taką jebitną reklamę na stronie głównej forum? Np. na samej górze po prawej, na poziomie logo? Na krótki czas, żeby każdy zobaczył, od razy z linkiem do tematu odpowiedniego. Powinno uświadomić/pomóc...
-
...albo jakąś dziewicę ofiarować? :blurp:
-
Bartolomiusowi chodziło zapewne o to, że skoro topowy i przeznaczony niejako "fabrycznie" do ekstremalnego kręcenia 680i nie osiąga kosmicznych zegarów, to "fabrycznie gorszy/biedniejszy" 650i tym bardziej może mieć problemy. Z drugiej strony, teoretycznie tak samo powinno być z 975X i 965, ale jak jest w praktyce wszyscy wiemy...
-
Przy Pentium D można było niekiedy przez taki myk podnieść max. OC, bo zazwyczaj jedno jajco kręciło się słabiej od drugiego. Oczywiście pod warunkeim, że zablokowało to słabsze :wink:. W praktyce opcja mało przydatna, ale do SuperPi i owszem. Ciekawe, jak to wyglada w przypadku C2D. Podejrzewam, że może nie być tego efektu, bo tu jajka są bardziej "zintegrowane" ze sobą...
-
Hmm, a ja byłem mocno przekonany, że oficjalna premiera sklepowa jest 21. stycznia <_< Ale skończy ten OT, to nie temat o E4300 (tam są daty)
-
Przy okazji odpada ograniczenie wymogu mocnych pamięci do słabszych procków na płytach bez dzielnika niższego niż 1:1. Można tu też więc nieco zaoszczędzić, bo 800 to nie problem raczej nawet na tańszych kościach...
-
Dżizys ku%wa ja pie#&olę, jak to Maiuczyński mawiał, naprawdę nie rozumiem ludzi biadolących, że w Polsce nie ma szans, jest się skazanym na porażkę i marną robotę za psie pieniądze. No do jasnej cholery, z takim podejściem to faktycznie tylko w łeb sobie strzelić albo spieprzać do Afryki banany zbierać :mur: Gófno prawda, szanowni koledzy, w Polsce jak najbardziej są szanse, ale na pewno nikt ich na złotej tacy nie poda. Bo najpierw muszą pomyśleć trochę za Ciebie (nie kieruję tego do nikogo konkretnego, żeby nie było potem) rodzice i Cię odpowiednio ukierunkować / nastawić i wpoić choć nieco ambicji. A potem trzeba po prostu ruszyć dupsko i zabrać się do roboty. Dostać się na jakieś przyzwoite studia albo po prostu znaleźć jakąś pasję i przy okazji pomysł na własną działalność. I konsekwentnie trzymac się swoich celów zamiast narzekać, że tu po prostu się nie da. Owszem, wyjazd np. po liceum czy w trakcie studiów na standardowe wakacje do roboty jest IMO całkiem fajny. Z jednej strony mozna sobie przyzwoicie zarobić i nie martwić się o kolejne pół roku pod względem kasy, z drugiej nabierasz pewnego doświadczenia i wiesz, z czym to się je po prostu. Osobiście też przesiedziałem jedne wakacje w Stanach w jakiejś tam knajpie i przy paru innych zajęciach i całkiem nieźle to wspominam. Ale jednocześnie już wiem, że na pewno nie powtórzę tego - po prostu chcę zająć sie czyms ambitniejszym, bardziej rozwijającym i przy takiej "prymitywnej" robocie po prostu by mnie rozsadzało od środka. A w naszej uroczej, IV czy którejtamkolwiek, RP naprawdę są IMO takie możliwości. Tylko trzeba po prostu ciągle przeć do przodu i umieć skutecznie się uchylić / oddać, gdy ktoś próbuje Cię kopnąć w dupę. Czytaj: umieć zawalczyć o swoje.
-
E tam, pitolenie... książkę :rolleyes:. Na problemy z późnym chodzeniem spać proponuję... KOBIETĘ. I piszę jak najbardziej poważnie. Naprawdę nie wiem, dlaczego nikt jeszcze tego tutaj nie wspomniał (albo przegapiłem, sorry). Mój naturalny - że tak powiem samotniczy - tryb spania to 2-7, po prostu tak mam. Natomiast w momencie, gdy nie mieszkam/sypiam sam, do łózka wskakuje się powiedzmy o 23., po dobrej godzinie śpisz na bank :wink:. Przyjemne z pożytecznym po prostu :lol2:
-
NB? A generalnie przyjemnie to wyszło, nap$#%&ala po oczach aż miło :wink:
-
I ponownie kiszka - upload/download wisi... Na szczęście trochę się dziś już ściągnęło. 2007-01-03 01:31:25||Access to reference site succeeded - project servers may be temporarily down. BTW. http://setiathome.berkeley.edu/results.php...1&offset=20 Pełne 6 stron wyników za 15 i 26-29 punktów. Chyba faktycznie taka "moda" ostatnio... BTW.2. Panie kolego eXecutorR, proszę z łaski swojej wreszcie na tym świeżym sysie bońka zainstalować, bo kredyty uciekają B-)