Skocz do zawartości
Hanu

Zarobki, praca

Rekomendowane odpowiedzi

Wiadomo, ze jesli rodzina jest glodujaca a za pieniadze kupi jedzenie to w takim przypadku jest to szczescie. Ale to sa raczej ekstremalne przyklady, bardziej chodzilo mi o to, ze czasy w jakich przyszlo nam zyc sa takie, ze wszystko w okolo powoduje cisnienie na zdobywanie pieniedzy a to z kolei powoduje zepchniecie na dalszy plan innych (w moim odczuciu) duzo wazniejszych wartosci w zyciu jakim sa np rodzina. Po prostu uwazam, ze jesli ktos pracuje i zarabia 10k miesiecznie ale kosztem wlasnie swojego otoczenia to tego niestety nie zastapi wspolny 2tyg wypad na Hawaje czy prezent w postaci nowego samochodu w garazu. Juz wiesz o co mi chodzi?

 

@ snoopy : przynajmniej jedna osoba chwycila o co kaman...

Edytowane przez maSTHa212

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No z tym egoizmem to zes przegial troche, po prostu jest to inna forma okazywania tego ze sie o kogos dba, po prostu ludzie wychodza z zalozenia ze pieniedzmy wszystko mozna kupic rowniez szczescie rodziny, a to niestety nie jest prawda. I wszyscy to w koncu zrozumieja, wczesniej czy pozniej, ale jednak. Gorzej wlasnie dla czlowieka (i jego rodziny) gdy zdarzy sie to pozniej i np w wieku 60 lat stwierdzi ze spieprzyl zycie wlasnie w taki sposob. Poza tym prawda jest taka ze ojcu nie zalezy na pieniadzach, gdy zmienia robote to pieniadze w ogole nie sa wyznacznikiem tego czy ja wezmie czy nie, po prostu przy pewnym poziomie ludzie juz o to nie dbaja. I tylko teraz kto ma racje: ja, z ktorego perspektywy, poswiecil rodzine dla pracy czy on, myslac ze swoja praca moze wszystko zapewnic rodzinie (wszystko co materialne of course).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co to ma do rzeczy czy rozmawialem czy nie, teraz to juz ciut za pozno jest nie uwazasz? A poza tym to nie jest narzekanie, bardziej ostrzezenie i chec pokazania ze dobro materialne to nie wszystko i jest pare rzeczy, ktorych jednak nie warto poswiecac dla pieniedzy, znaczy czy nie warto to kazdy sobie odpowie sam, ale pod koniec zycia myslac o nim wolalby wspominac wspolne chwile spedzone z dziecmi i zona czy to ze miales fury po 300k kazda i dom pod Warszawa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co to ma do rzeczy czy rozmawialem czy nie, teraz to juz ciut za pozno jest nie uwazasz?

Nie no, spoko, tylko jestem ciekaw czy ta sytuacja boli cię od iluś tam lat, czy z perspektywy czasu tak to oceniasz.

 

A poza tym to nie jest narzekanie, bardziej ostrzezenie i chec pokazania ze dobro materialne to nie wszystko i jest pare rzeczy, ktorych jednak nie warto poswiecac dla pieniedzy, znaczy czy nie warto to kazdy sobie odpowie sam, ale pod koniec zycia myslac o nim wolalby wspominac wspolne chwile spedzone z dziecmi i zona czy to ze miales fury po 300k kazda i dom pod Warszawa?

Relatywizm. Niektórzy mogą być naprawdę szczęśliwi z posiadania jachtu, zegarka, czy nowego merola. Odbija się to na rodzinie. Ale kazdy jest egoistą, każdy ma swój system wartości, i każdy tak a nie inaczej definiuje szczęście. Tylko tak to zazwyczaj jest, że najpierw nie masz nic, potem zdobywasz coraz więcej, więcej, a po latach stwierdzasz - że poza furą, domem i jachtem - tak naprawdę G masz i twoje życie było bez sensu. Taki świat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i teraz gadasz jak czlowiek ;) o to mi wlasnie chodzilo. Nadal nie zgadzam sie z tym egoizmem, no ale masz prawo do takiej opinii. A to wszystko mowie z perspektyw czasu, inaczej nie daloby sie dojsc do takich wnioskow jak wlasnie spojrzeniem na wszystko z pewnego dystansu. Poza tym wiesz, mnie tez cieszy posiadanie dobrego sprzetu czy fajnych ciuchow, ale to zupelnia inna liga szczescia niz radosc z posiadania wspanialej rodziny. A ze swiat jest taki...ku..wa, no jest, niestety...

Edytowane przez maSTHa212

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to nie chodzi o taki egoizm w sensie - liczę się tylko ja, tylko o egoizm w sensie chęci do jak najlepszego zaspokojenia swoich potrzeb. Każdy człowiek woli mieć więcej aniżeli mniej (Hello, Mr. Adam Smith), i najłatwiej to widać właśnie na poziomie materialnym. Jest faktem że czesto im więcej się ma, tym więcej się chce, podobno apetyt rośnie w miarę jedzenia. Może dlatego jak się ma mniej, to można bardziej docenić rodzinę. Np. święta - chodzi raczej o atmosferę, aniżeli o jak najdroższe prezenty pod choinką.

 

Poza tym są dwa ekstrema, na jednym końcu są ludzie którzy pracują cały dzień żeby zarobić na chleb, a na drugim ludzie którzy są pracoholikami, i pomimo posiadania kasy, zabezpieczenia finansowego, nadal dążą żeby mieć jak najwięcej. Wnioski? Być po środku?

 

Nie pozostaje nic innego, jak wyciągać wnioski, i samemu postępować inaczej. Zresztą masz jeszcze czas żeby nadrabiać, dopiero po stracie kogoś/samemu umierając można tak naprawdę narzekać i żałować. Masz takie a nie inne wnioski, pogadaj, wykombinujcie coś razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację Sarkazz.

 

To życie jest takie popier... Wszystko opiera się na tych cholernych pieniądzach, a człowiek całe życie usiłuje coś zarobić, jakoś dociągnąć. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Trzeba się nie dać zwariować i twardo stać na nogach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pieniądze szczęścia nie dają

... tym, którzy ich nie mają, że przypomnę złośliwy komentarz :>

Ale poważniej - był taki czas w mej wspaniałej karierze, jakieś dwa miesiące, gdzie zamiast normalnej czterobrygadówki były "zmiany" po 12 godzin, od 6 do 18 i od 18 do 6 (czy gimnazjaliści szlochający z powodu siedmiu lekcji dziennie mnie słyszą?). Za nadgodziny nam płacą, to nie "Biedronka", więc wypłaty za oba te miesiące poraziły mię swoją tłustością, cóż jednak z tego, skoro byłem zbyt sfilcowany, by choćby myśleć o sposobach wydawania gotówki? Cóż z tego, że konto puchnie, skoro moja Pani się wścieka (ma prawo), najczęściej oglądam kolegę z pracy (ale morda) i praktycznie z nim żyję, skoro w domu pytają, czy mnie wymeldować, bo rzadko tu bywam? Po diabła starego mi forsa, za którą niczego nie zwojuję, bo nie mam kiedy, a jeśli mam kiedy, to śpię? Cóż po drogich zabawkach, jeśli nie mam kiedy się tym bawić?

Potem, kiedy już skończył się "maraton uśmiechu", można było zaplanować jakieś rozsądne rozdysponowanie złota. Ale nie wyobrażam sobie pracować w ten sposób latami.

 

Mój stary, z racji zaangażowania w swoją pracę, prawie w niej mieszkał przez ładnych parę lat, jakoś przez całą moją średnią szkołę. Efekt był taki, że choć "robił to dla nas" i głodu nie było, wychowywała i pielaszyła nas mamełe, bo on albo spał, albo pracował. I teraz to wychodzi, kiedy nie wiem nawet, o czym miałbym z nim rozmawiać. On zresztą też nie wie.

 

Nie powielajcie tego błędu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chciało mi sie czytac wszystkich 4 stron temtu (skonczyłem w połowie 2).

Mój ojciec od 31 lat robił w branży instalatorskiej (hydraulika), prowadził włąsna działalnosc (oprócz pracy w elektrocipłowni) i zawsze udawało mu sie wyciagnac jakiej 2500 - 3000 na miesiac. Na poczatku grudnia zmieniła prace, nie ma juz czasu na prywatną działalnosc (poza sobotami). Pracuje w firmie zajmującej sie obsługą techniczna duzych magazynów (regały, bramy itp.). Wg. szacunków zarabiac powinien miesiecznie ok. 4000zł do ręki (nie liczac premii). Ma do dyspozycji słuzbowy samochód (Fiat Doblo z listopada tego roku) i telefon.

Matka pracuje jako nauczycielka w wiejskiej szkole. Zarabia 2200 (równiez do reki).

Nigdy nie było u mnie w domu takiej sytuacji zeby czegos nie było. Zapsuje sie telewizor - jedziemy po nowy; kamera jest juz troche stara (3 lata) trzeba kupic nowa; itp. itd. Ogólnie rzecz biorąc mój ojciec kocha elektroniczne zabawki, potrafi kupic (na abonament, w promocji) telefon za 700-800zł, teraz po tym jak zamówił N-ke chce po swietach jechac po (juz 4) telewizor HDTV.

 

Żeby miec takie 4-5k wcale nie potrzebne sa studia, ba, wcale nie potrzebna jest matura - wystarczy zawodówka.

 

Ja po liceum zamierzam założyc własna dzialalnosc (firma hydrauliczna) i pracowac w jakiejs firmie w tej branzy (pracodawcy bedzie sie to opłacało - nie płac za mnie ZUS-ów itp. i mnie sie bedzie opłacało - bede wicej zarabiał) i za zarobione pieniadze chce opłacic sobie zaoczne studia (Ciepłownictwo, Ogrzewnictwo, Wentylacja i Gazownictwo na PW) w miedzyczasie robiąc kursy (pierwszy juz mam - Dobór i montaż solarnych instalacji grzewczych (jakby ktos chciał takie cos sobie załozyc to walic do mnie :) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój stary, z racji zaangażowania w swoją pracę, prawie w niej mieszkał przez ładnych parę lat, jakoś przez całą moją średnią szkołę. Efekt był taki, że choć "robił to dla nas" i głodu nie było, wychowywała i pielaszyła nas mamełe, bo on albo spał, albo pracował. I teraz to wychodzi, kiedy nie wiem nawet, o czym miałbym z nim rozmawiać. On zresztą też nie wie.

 

Nie powielajcie tego błędu.

Dokladnie taki mesydź sam chciałem przekazać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wniosek, nasuwa się jeden:

Każdy marzy o pracy dzięki, której zapewni dobrobyt rodzinie, ale również by nie zabierała mu cennego czasu, który można jej poświęcić.

 

Niestety pracoholików się nie da wyleczyć, ale można ich podzielić na 2 typy tych mądrzejszych i tych mniej zaradnych. Pierwszy to przykład ojca maSTHa212, drugi to taki ktoś kto poświęca się całkowicie pracy, aby zapewnić choć minimalny dobrobyt rodzinie, jako że nie potrafi założyć dobrze prosperującej firmy, poświęca swoją siłę i zaangażowanie. Różnica, polega na tym, że pierwszego stać na dom dla syna, a drugiego na opłacenie synowi dziennych studiów.

maSTHa212, oby twój syn nie zaliczył cię do żadnego. masz ułatwiony start, to lepiej abyś tego nie zmarnował.

 

Pozdrawiam wszystkich i na przyszłość nie piszcie jaki to można być biednym, bo zmarnowany czas, nie przynosi żadnych korzyści.

Edytowane przez J.O.H.N.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chciało mi sie czytac wszystkich 4 stron temtu (skonczyłem w połowie 2).

Mój ojciec od 31 lat robił w branży instalatorskiej (hydraulika), prowadził włąsna działalnosc (oprócz pracy w elektrocipłowni) i zawsze udawało mu sie wyciagnac jakiej 2500 - 3000 na miesiac. Na poczatku grudnia zmieniła prace, nie ma juz czasu na prywatną działalnosc (poza sobotami). Pracuje w firmie zajmującej sie obsługą techniczna duzych magazynów (regały, bramy itp.). Wg. szacunków zarabiac powinien miesiecznie ok. 4000zł do ręki (nie liczac premii). Ma do dyspozycji słuzbowy samochód (Fiat Doblo z listopada tego roku) i telefon.

Matka pracuje jako nauczycielka w wiejskiej szkole. Zarabia 2200 (równiez do reki).

Nigdy nie było u mnie w domu takiej sytuacji zeby czegos nie było. Zapsuje sie telewizor - jedziemy po nowy; kamera jest juz troche stara (3 lata) trzeba kupic nowa; itp. itd. Ogólnie rzecz biorąc mój ojciec kocha elektroniczne zabawki, potrafi kupic (na abonament, w promocji) telefon za 700-800zł, teraz po tym jak zamówił N-ke chce po swietach jechac po (juz 4) telewizor HDTV.

 

Żeby miec takie 4-5k wcale nie potrzebne sa studia, ba, wcale nie potrzebna jest matura - wystarczy zawodówka.

 

Ja po liceum zamierzam założyc własna dzialalnosc (firma hydrauliczna) i pracowac w jakiejs firmie w tej branzy (pracodawcy bedzie sie to opłacało - nie płac za mnie ZUS-ów itp. i mnie sie bedzie opłacało - bede wicej zarabiał) i za zarobione pieniadze chce opłacic sobie zaoczne studia (Ciepłownictwo, Ogrzewnictwo, Wentylacja i Gazownictwo na PW) w miedzyczasie robiąc kursy (pierwszy juz mam - Dobór i montaż solarnych instalacji grzewczych (jakby ktos chciał takie cos sobie załozyc to walic do mnie :) )

Z tej wypowiedzi nie ma żadnego morału:)

 

Za to od cholery chwalenia się:) Rozumiem, że w kiblu też masz HDTV :mur:

Edytowane przez PiPoL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jedyne co można powiedzieć, to, że człowiek jest istotą pazerną, masz 5k chcesz 10k, masz 1k marzysz o 2k i nawet nie próbujcie zaprzeczać, bo kiedyś pracowałem w miejcu obnażającym ludzkie słabości i spotkałem niewiele osób które mając pieniądze były w stanie powiedzieć jestem zadowolony i tyle mi wystarcza.

 

A co do wydawania pieniędzy, wczoraj w tvn24 był wywiad z twórcą/właścicielem sieci Ikea i jedną z ciekawszych rzeczy jest to, że gość jeździ kilkunastoletnim volvo i nawet nie myśli, żeby je zmienić, bo jest zadbane i na razie się nie psuje, zawsze lata klasą ekonomiczną, jada w tanich barach itd. Jakby to powiedzieć całkowite zaprzeczenie posła Misztala.

 

P.S. Co do kwestii szkolnictwa poruszanej kilka postów wcześniej niestety nie zgodzę się, że ze studiów można coś wynieść, bo w obecnej formie jest to w większości całkowita strata czasu i dopóki ministrami edukacji będą debile, taki stan rzeczy niestety będzie się utrzymywał.

Uwidocznie to na przykładzie studiów informatycznych (większość osób ma coś wspólnego z tym kierunkiem), nauka sieci komputerowych polegała na wykuciu protokołów, zadań administratora itp., na ćwiczeniach praktycznych oczywiście za wiele nie dało się zrobić, bo przecież było za mało czasu. Na programowaniu z kolei nie można korzystać z notatek i innych pomocy, bo wszystko jest w help'ie, gdy pokazałem, że niektóre funkcje wogóle nie są opisane, nawet nie ma przykładów, usłyszałem, że wykładowca nic na to nie poradzi i żebym nauczył się tego na pamięć.

I teraz moje pytanie, skoro studia mają zwiększyć naszą wartość na rynku pracy, to jako pracodawcy kogo byście zatrudnili:

- idiotę - bezmyślnie recytującego z pamięci regułki itp., czy

- człowieka, który posiłkując się książkami, internetem siada do komputera i w akceptowalnym czasie konfiguruje sieć, stawia serwer, ustala tablice routingu, pisze program itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jedyne co można powiedzieć, to, że człowiek jest istotą pazerną, masz 5k chcesz 10k, masz 1k marzysz o 2k i nawet nie próbujcie zaprzeczać, bo kiedyś pracowałem w miejcu obnażającym ludzkie słabości i spotkałem niewiele osób które mając pieniądze były w stanie powiedzieć jestem zadowolony i tyle mi wystarcza.

 

A co do wydawania pieniędzy, wczoraj w tvn24 był wywiad z twórcą/właścicielem sieci Ikea i jedną z ciekawszych rzeczy jest to, że gość jeździ kilkunastoletnim volvo i nawet nie myśli, żeby je zmienić, bo jest zadbane i na razie się nie psuje, zawsze lata klasą ekonomiczną, jada w tanich barach itd. Jakby to powiedzieć całkowite zaprzeczenie posła Misztala.

Sam sobie zaprzeczasz. :?

 

Ja napiszę tak, że to zależy od człowieka. Jeden będzie chciał zarabiać 5k, a innemu nawet 500k nie wystarczy.

 

I teraz moje pytanie, skoro studia mają zwiększyć naszą wartość na rynku pracy, to jako pracodawcy kogo byście zatrudnili:

- idiotę - bezmyślnie recytującego z pamięci regułki itp., czy

- człowieka, który posiłkując się książkami, internetem siada do komputera i w akceptowalnym czasie konfiguruje sieć, stawia serwer, ustala tablice routingu, pisze program itd.

Rozsądny człowiek odpowie, że tego drugiego.

 

Pamiętam jedno ogłoszenie pracy w jakiejś gazecie. Brzmiało ono tak: zatrudnię osobę do sprzątania budynku, wymagany język angielski/niemiecki. Chore? Tak i u nas w Polsce tak właśnie jest. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do wydawania pieniędzy, wczoraj w tvn24 był wywiad z twórcą/właścicielem sieci Ikea i jedną z ciekawszych rzeczy jest to, że gość jeździ kilkunastoletnim volvo i nawet nie myśli, żeby je zmienić, bo jest zadbane i na razie się nie psuje, zawsze lata klasą ekonomiczną, jada w tanich barach itd. Jakby to powiedzieć całkowite zaprzeczenie posła Misztala.

Nie można porównywać mentalności skandynawów do mentalności Polaków/ większości europejczyków.

Skandynawowie są skromni. Taka tam już kultura. "Wszyscy równi wobec Boga". To dlatego mówią sobie na Ty, niezależnie od stanowiska. Pod wieloma względami mentalność skandynawów jest niemożliwa do przyjęcia dla europejczyka, podobnie jak japończyków ale to już zupełnie inna bajka :)

Morał z tego taki, że są na świecie narody, które nie obnoszą się ze swym bogactwem na każdym kroku.

Edytowane przez EXO3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Sam sobie zaprzeczasz. :?...

chyba nie, ale fakt, powinienem napisać większość ludzi (głównie Polaków) jest pazerna, nie czepiajmy się słówek, bo wyjdzie to samo co w topicu o nalotach policji :lol:.

Przykład ze Szwedem miał po prostu pokazać, to co napisał EXO3, że nie wszyscy obnoszą się ze swoim bogactwem, a nie być zaprzeczeniem moich słów, że wszyscy są pazerni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oni nie są skromni, tylko kupują to co jest naprawdę potrzebne.

oczywiście, że są :-P

co nie oznacza, że obie rzeczy nie mogą iść ze sobą w parze :)

Edytowane przez EXO3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak tak czytam to mi sie usmiech pojawia na twarzy

mam 24 lata

wyksztalcenie srednie i oblane studia mieszkam na slasku w tarnowskich gorach (taka mala miescina kolo bytomia)

puierwsza moja praca byla jako dostawca pizzy w katowicach (po zanjonmosci dostana praca) robilem na niby pol etatu ale na miesiac wychodzilem po 1400 - 1500zl praca lekka i przyjemna ale dojazdy i 13 godzin pracy 7 dni w tygodniu mi niebardzo odpowiadaly...

Potem pracowalem jako sprzedawca a z czasem jako kierownik sklepu obowniczego (LaStrada) i tez zarabialem okolo 1200 -do 1500zl potem nieudane studia na kierunku inzynieria sieci informaqtycznych na GWSH (niezly w praktyce ale do bani w teori) obecnie pracuje jako monter w sieci internetowej w moim rodzimym miescie (duza siec 1500 uzytkownikow ekipy po dwie osoby auto i wszelakie wygodki do dyspo) zarabiam 800zl pracuje po 7- 8 godzin i na dzien dzisiejszy bym sie niezamienil bo wszystko jest tak jak powinno (czego niemoge powiedziec o wczesniejszych pracach

szef wysyla nas na szkolenia CISKO placi za wszelakie szkoly zwiazane z informatyka wiec i tak nie jest zle jak na slask

mama pracuje w duzym szpitalu wielospecjalistycznym w dziale administracji (starszy specjalista cos tam cos tam w kazdym razie robi przetargi na grube miliony ) i zarabia 1200zl wiec jak slysze ze ludzie zarabiaja po 2 tys i jeszcze marudza to proponuje sie przejechac na slask i zyc tu z przcietnej wyplaty a nie fanzolic ze 3 -4 tysiace to malo

Edytowane przez Running

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znajomy mojego ojca mieszka w Katowicach. Jest włąscicielem firmy PRO-EKO-TERM (branża hydrauliczna). Zatrudnia pare(nascie) osób (spawacze, automatyk, elektryk, projektant) i nikomu nie wiedzie sie źle, nikt nie narzeka na brak pieniedzy/niegodziwe zarobki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kto powiedział, że na Śląsku nie można dobrze zarabiać?

Nawet z badań statystycznych wynika, że Śląsk to po Warszawie najlepiej opłacany region w kraju. Ale tak jak wszędzie jest różnie. W wawie też nie każdy zarabia po 2-3 k

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko tak to zazwyczaj jest, że najpierw nie masz nic, potem zdobywasz coraz więcej, więcej, a po latach stwierdzasz - że poza furą, domem i jachtem - tak naprawdę G masz i twoje życie było bez sensu. Taki świat.

Szczera prawda aczkolwiek jacht zamienił bym na coś mniejszego i mamy esencje tematu zawartą w paru zdaniach:D

A odnosnie zarobków zgodze sie że 4k na łape to zamało by utrzymać rodzine

pzdr 4 all i dużych zarobków życze :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem cały temat i trochę się dziwię jak niektórzy starają się udowodnic ze jak się zarabia minimum krajowe to też może byc OK. A gdzie ambicja?? Oczywiście zdrowa ambicja, na pierwszym miejscu rodzina, prywatne życie itp...

 

Ja mieszkam w Wawie od 5-6 lat. Zaczynałem pracując za kilkaset zł miesięcznie przy wpisywaniu danych - to mi nie wystarczało na utrzymanie się tutaj i studia, pomagali mi rodzice. Później handel IT - sprzedawca, serwisant itp. Kasa cienka ale praca ciekawa... Tylko co z tego? Człowiek dorasta, trzeba pomyślec że niedługo pojawi się żona, dzieci itp. Zmieniałem pracę 6 razy w ciągu ostatnich 3 lat (liczę tylko umowy na stałe) i w końcu pracuję w dużej firmie jako informatyk. Mam ponad 5k i dośc dużo wolnego czasu na własne życie. Studia do tej pory nieskończone :angry: ale tak wybrałem i nie żałuję... Oczywiście można skończyc studia dzienne, nic w międzyczasie nie robiąc i wejśc na rynek pracy z założeniem że "mi się należy". Ale niestety w czasach kiedy prawie każdy ma papierek to trzeba wykazac się czymś więcej - doświadczeniem, zaangażowaniem, inteligencją itp. I jak ktoś wcześniej napisał - wychodzi gościu z dyplomem z renomowanej uczelni po kilku latach siedzenia w blibliotece i co?? I kupa, bo jest trochę oderwany od rzeczywistości... Ja jako pracodawca (szczególnie w branży IT) mając do wyboru kandydata po 5 latach studiów lub drugiego bez, ale z 5 letnim stażem - nawet bym się nie zastanawiał. Czyli odwrotnie jak jeszcze parę lat temu. Jak w dżungli - trzeba się dostosowac :wink:

 

Teraz do tych co mówią że ~1-2k zł może wystarczyc na życie - TAK, może ale pod warunkiem że już masz coś po rodzicach/dziadkach itp. Że żyjesz "na swoim" i musisz się tylko utrzymac "żywieniowo" :wink: . Ja wynajmuję mieszkanie w Wawie (chyba nie muszę pisac cen...) a chciałbym docelowo kupic własne. I co?? I to ze na razie nie mam zdolności kredytowej żeby wziąc 300-400k kredyt na mieszkanie w Wawie. Bo jestem sam, nie mam żony, nie mam samochodu, mam kartę kredytową i kredyt.... :mur: Nieważne że byłoby mnie stac na to, i tak nie dostanę. A znajomy 1,6k , jego żona też tyle i kredycik bez problemu...

 

Podsumowując - każdy ma inny punkt widzenia. Gdybym już miał podstawowe rzeczy potrzebne do życia to też wystarczyłoby mi 2k, ale ja muszę to wszystko sam zbudowac od początku, a na to potrzeba w Polsce ogromnej kasy.

 

Jeszcze jedno podsumowanie - Polska to chory kraj i pomimo że się staram to chyba jednak wyląduję w Irlandii a wtedy własne mieszkanie i wychowanie rodziny nie będzie moim MARZENIEM tylko RZECZYWISTOŚCIĄ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno podsumowanie - Polska to chory kraj i pomimo że się staram to chyba jednak wyląduję w Irlandii a wtedy własne mieszkanie i wychowanie rodziny nie będzie moim MARZENIEM tylko RZECZYWISTOŚCIĄ....

smutne acz prawdziwe <_<

to co dla nas jest marzeniem, dla młodych ludzi w bogatych krajach europejskich czy też w USA jest normą...

ktoś to jednak musi powoli zmieniać - padło na nas :wink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moj Ojciec cale zycie darzyl do tego zeby miec jak najwiecej pieniedzy, a to przynosilo tylko odwrotne skutki - ustrata zdrowia.

Ja zauwazam ta sama ceche u mnie, robie wszystko zeby zarobic jak najwiecej, i tylko po to, aby moja rodzina nie martwila sie o dobra materialne, ale cos kosztem czegos. Zona bedzie siedziec samam z dziecmi, a ja bede wracal po nocach z pracy, tylko po to zeby sie wyspac. Takie czasy - pogon szczurow, ale co zrobic, jesli w Polsce chce sie tak zyc, to trzeba tk pracowac, inaczej bedzie zycie skromne, a moze nawet bardzo skromne, a ze nikt nie chce zyc w biedzie i sie wyrwac, to albo wyjezdza za granice, albo pracuje za trzech. Trudne zyce, tragiczny swiat, ale tak ma byc, wiec nic, gonmy dalej za pieniadzem, nie =zwracajajc uwagi na otaczajacy nas swiat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moj Ojciec cale zycie darzyl do tego zeby miec jak najwiecej pieniedzy, a to przynosilo tylko odwrotne skutki - ustrata zdrowia.

Ja zauwazam ta sama ceche u mnie, robie wszystko zeby zarobic jak najwiecej, i tylko po to, aby moja rodzina nie martwila sie o dobra materialne, ale cos kosztem czegos. Zona bedzie siedziec samam z dziecmi, a ja bede wracal po nocach z pracy, tylko po to zeby sie wyspac. Takie czasy - pogon szczurow, ale co zrobic, jesli w Polsce chce sie tak zyc, to trzeba tk pracowac, inaczej bedzie zycie skromne, a moze nawet bardzo skromne, a ze nikt nie chce zyc w biedzie i sie wyrwac, to albo wyjezdza za granice, albo pracuje za trzech. Trudne zyce, tragiczny swiat, ale tak ma byc, wiec nic, gonmy dalej za pieniadzem, nie =zwracajajc uwagi na otaczajacy nas swiat...

Może i masz rację, ale chodzi o to że trzeba znaleźć normalną pracę w normalnych godzinach i dobrze płatną. W Polsce jest to ekstremalnie trudne, ale niektórym się udaje. Wtedy nie ma mowy o harowaniu za trzech po godzinach... Niemniej jednak trzeba się nieźle nagimnastykować żeby "ustawić" się w życiu.

Jeszcze raz powtórzę - Polska to chory kraj. Taki został niestety zbudowany m.in. przez naszych dziadków/rodziców, bo przez 17lat można było się oderwać od dna. Niestety polska mentalność jest jaka jest - średniowiecze, zazdrość, zawiść, udawany katolicyzm i dorabianie się kosztem wszystkich dookoła. Uczciwe firmy, które traktują pracowników prawie tak jak na zachodzie nie mają łatwo, bo polskie "rekiny byznesu" psują rynek i polską gospodarkę na maksa. A działają zgodnie z tym, czego się przez lata nauczyli żyjąc w tym szambie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...