-
Postów
1348 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Vennor
-
Okładka znajoma, kiedyś chyba o tym czytałem, ale nie zainteresowało mnie. Jeszcze odnośnie mechów - ostatnio Shinsen Subs wypuścił dwa odcinki Soukou Kihei Votoms: Pailsen Files. Dopiero po tym jak je ściągnąłem, przeczytałem: "(...) utilizing the latest in 3D CG animation". Ale skoro już to mam, to po co usuwać. Szczęście, że całe anime nie jest w 3D. Parę screenów: Inne wieści: pojawiły się pierwsze odcinki: Persona: Trinity Soul i H2O: Footprints in the Sand!
-
Czas na moją krótką wypowiedź na temat: Kareshi Kanojo no Jijou. » Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... « Początek nie jest nadzwyczajny. Mogę nawet powiedzieć, że pierwszy odcinek był przeciętny - niczego niepospolitego w nim nie zauważyłem. Wręcz odwrotnie. Wraz z kolejnymi odcinkami, począwszy od drugiego, było coraz lepiej. Oczywiście niektóre późniejsze odcinki były lepsze lub gorsze od kolejnych, czy poprzednich. Część była zrobiona w innym stylu, dziwnym stylu - przykładem epizod 19. Pierwsze wrażenie, które odczułem, to "myślałem, że to romans". Tak oczywiście nie było - Kareshi Kanojo no Jijou jest mieszanką kilku gatunków filmowych. Każdy z nich opiszę w dalszej części. Fabuła tej serii... Zaraz, jaka fabuła? Dziewczyna chcąca jak najlepiej wypaść przed otaczającymi ją ludźmi, chcąca być chwaloną, wywyższaną; ceciach!ąca się egoizmem i egocentryzmem poznaje pewnego chłopaka, który - równie jak jej alter ego - mógłby być wzorem dla pozostałych uczniów. Początkowo jedyne, co do niego czuje to nienawiść i chęć wyeliminowania go jako przeciwnika w boju o osiągnięcie statusu najlepszego ucznia w szkole. (Jej drugie "ja") postanawia się z nim zaprzyjaźnić, by ułatwić sobie drogę do zwycięstwa. Zbieg okoliczności sprawia, że Arima odkrywa tajemnicę Yukino, przy czym dzień wcześniej szepcze jej do ucha słowa "suki da yo" odkrywając przed wybranką swoje uczucia. Tym sposobem Kare Kano staje się romansem. Późniejsze wydarzenia sprawiają, że oglądający oraz Yukino dowiadują się, że również Souichirou Arima ma swoje drugie oblicze - gwałtowne i agresywne. Powodem, dla którego postanowił się zmienić było odrzucenie przez rodzinę, spowodowane zachowaniem, kradzieżą pieniędzy i ucieczką rodziców chłopca; przez co sądzono, że jest on zdolny do podobnych czynów. Poszkodowany za wszelką cenę chciał przeciwstawić się słowom członków rodziny, dlatego też starał się być idealnym, nie chciał by ktokolwiek inny żywił do niego negatywne uczucia, nie chciał być nienawidzonym. Parł do przodu by stać się ideałem i udowodnić, że jest wart więcej niż jego rodzice. Historia ta więc może zostać okrzyknięta mianem komedii, romansu oraz dramatu psychologicznego (w takiej kolejności). Właśnie, poruszyłem tu jedną z ważniejszych kwestii odnośnie tego anime. Psychika. O ile dobrze wiem, serią tą zajmowali się ludzie, którzy mają na swoim koncie między innymi Neon Genesis Evangelion, w którym - jak wiadomo - bardzo ważnym elementem wydarzeń były sceny rozgrywane w umysłach bohaterów. W Kareshi Kanojo no Jijou nie jest inaczej. Położony duży nacisk na przedstawienie wnętrz ważnych postaci. Na każdym kroku spotkać się można z ich przemyśleniami, rozważaniami i wywodami odnoście przyszłości, czy przeszłości. Pokazane są ich zmagania z problemami, z którymi muszą radzić sobie sami, ich wahania emocjonalne oraz prawdziwa osobowość. Obraz prezentuje przestarzałe już rysownictwo, choć jak na lata produkcji tej serii (1998-1999) wygląda ona nadzwyczaj nieładnie. Początkowo, zaraz po ściągnięciu całości, zacząłem się zastanawiać, czy to nie aby jakiś fake. Okazało się jednak, że właśnie tak ma to wyglądać! Aa! Kolory są wyprane, obraz się trzęsie (stwierdzenie na podstawie wiersji LIME), a kreska - o, kreska! Jest ładna, podoba mi się, nie mam zastrzeżeń. Otoczenie jest ubogie. Często pojawiają się szerokie krajobrazy, czy ładne rysunki dużych budowli, czy miast. Animacja jak na obecne standardy wypada raczej słabo, ale nie należy zapominać, że Kare Kano ma swoje lata. Nie uważam tego za dobre wytłumaczenie, ale zawsze lepiej jakieś mieć. Ruchy postaci są płynne i swobodne. Myślę, że tyle wystarczy. Chciałbym tu jednak poruszyć jeszcze jedną kwestię. Mianowicie - okropnie szybko zmieniające się sceny i scenerie. Bardzo dynamiczne przejścia pomiędzy każdą z sytuacji. Nie doświadczyłem łagodnego przewijania obrazu, tak bym mógł podziwiać otoczenie. Nie! Co chwilę dzieje się co innego (no, może poza niektórymi scenami przypominającymi o tym, że jest to również romans). O openingu nie będę wspominał, bo nie ma w nim czego szczególnego. Za to ending jest specjalny i zrobiony na rzadki sposób. Otóż większość z nich (bo co odcinek otrzymujemy inne nagranie) to zwykłe nagrania kamerą amatorską, przedstawiające między innymi japońską szkołę, studio nagrań, autostradę, okręt, a nawet drzemiącego kota! Dźwięk - warto o nim wspomnieć. Głosy postaci są wyraźne i miłe dla ucha. Szczególnie zapadł mi w pamięć bardzo miły głos Riki Sena. Odnośnie muzyki: motyw z openingu mi się nie podobał, za każdym razem go omijałem. Co innego utwór puszczany podczas endingu, którego bardzo przyjemnie się słuchało - Yume no Naka he. Jako BGM (background music) użyto endingu, granego na różnych instrumentach (a to na pianinie, na gitarze, na skrzypcach,...) oraz pary szybkich i specyficznych utworów, dzięki którym (w połączeniu z dynamicznymi zmianami scen) anime to kojarzyło mi się bardziej z amerykańskimi bajkami, niż z anime. Właściwie to sam nie wiem dlaczego odniosłem takie wrażenie. No i te cykady, których dźwięk (ten sam, zresztą, powtarzający się w wielu anime) zawsze kojarzył będzie mi się z Serial Experiments Lain i Neon Genesis Evangelion, a nawet odrobinę z Higurashi no Naku Koro ni (bo i tam udało mi się go usłyszeć). Podsumowanie - tak, część obowiązkowa. Kare Kano jako komedia. Rodzina Miyazawa to banda idiotów (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), na czele których stoi ojciec głównej bohaterki. Niesamowicie komiczna postać. Śmiałem się za każdym razem kiedy go zobaczyłem, bo wiedziałem, że zaraz stanie się coś naprawdę wartego takiego wyrazu radości. Koleżanki Yukino również nieraz powodowały pojawienie się "banana" na mojej twarzy. Na tej płaszczyźnie seria wypada dobrze, ale nie bardzo dobrze. Kare Kano jako romans. Tutaj jest ubogo. Górują odcinki (o ile dobrze zapamiętałem) 17. oraz 18. Podczas niektórych scen już niemal płakałem, ale zanim do tego doszło atmosferę psuła jakaś wstawka komediowa. Jeżeliby wydzielić część romantyczną to byłaby ona dobrym materiałem do rozwinięcia; chciałbym wreszcie zobaczyć dobry romans (bez trójkątów i haremu), a na taki zapowiadało się to anime na samym początku. Szkoda, że nie zostało to odpowiednio powiększone. Kare Kano jako dramat psychologiczny. Tu właściwie nie ma o czym pisać, bo o wszystkim wspomniałem już wcześniej. Najważniejsze są tu: zagłębianie się w umysły bohaterów i ukazanie nieszczęścia oraz traumatycznych przeżyć Arimy. Zakończenie mnie zdziwiło i odrobinę zdenerwowało. Nie zostały wytłumaczone dalsze losy dwójki bohaterów. Wraz z dwuznaczną podpowiedzią pozostawiono to domysłom widza: z jednej strony Arima puszcza dłoń Yukino, kiedy postanawia uratować siebie (z dzieciństwa; jakkolwiek to brzmi) w scenie rozgrywającej się wewnątrz jego umysłu (takie przynajmniej odniosłem wrażenie); dochodzą do tego jeszcze komentarze odnoszące się do tego, że "on nie może żyć bez niej, ona bez niego - owszem" i obawy Arimy przed całkowitym wyjawieniem swojej prawdziwej osobowości. Ze strony drugiej: Miyzawa wciąż powtarza, że kocha Souichirou - który w jej obecności zapomina o wszystkim innym - i nigdy go nie opuści. Zastanawiające jest też to, że w ostatnich sekundach 26. odcinka, który ma być ostatnim, ukazuje się obraz z napisem "look forward to the next time". Czy to aby na pewno jest zakończenie? Jestem zawiedziony. Zostało jeszcze tyle niedokończonych wątków. Co z ojcem Tsubasy? Co z jej przyrodnim bratem? Co z sytuacją w rodzinie Arima? Jak wyglądają stosunki rodzin Miyazawa i Arima? Co ostatecznie zaistnieje pomiędzy Sakurą i jej przyjacielem z gimnazjum? No i najważniejsze, wspomniane już - jak wyglądał będzie związek Yukino i Souichirou? Na te i inne pytania chciałbym poznać odpowiedzi. Wydaje się to jednak niemożliwe. Nie potrafię wystawić oceny za całokształt. Mój zakres rozmyślań to: 7.5, 8.0, 8.5 oraz 9.0. Przypuszczam, że coś umknęło mojej uwadze, w takiej sytuacji jeżeli coś mi się przypomni, będę edytował post. Dobrnął ktoś do końca? :)
-
Minami-ke zauważyłem już dawno temu. Kiedy tylko zobaczyłem parę początkowych minut pierwszego odcinka, wiedziałem, że muszę to obejrzeć w całości. Nie wpłynie to na moją opinię, ale dziękuję za link. Chętnie przeczytam całość. Jednak nadal nie mogę nawet wmówić sobie, że było to coś wyjątkowego - dla mnie Haibane Renmei stoi w szeregu wielu innych tytułów, z których tylko część zrobiła krok na przód... A szkoda, bo jak już wspomniałem: początek tego anime niezwykle mnie zachwycił. Być może rzeczywiście swój udział ma tutaj wiara (lub jej brak) widza (a więc jego obeznanie w temacie oraz zasób informacji z danej dziedziny). Mi nawet na myśl nie przyszło to, o czym wspominał wcześniej costi i akurat wcale mnie nie obchodzi co będzie po śmierci (odnośnie cytatu z recenzji). Szkoda, szkoda...
-
Obecnie niewątpliwie mógłbym wystawić 9, lub nawet 9.5. Boję się oglądać kolejne odcinki. Dwa ostatnie, które dotychczas widziałem (17. i 18.) były najlepszymi z jakimi się spotkałem w tej serii.
-
Ukończenie wszystkich wyzwań wszystkich karabinów szturmowych odblokowuje złote AK47, podobnie z jedną ze strzelb, Dragunovem i Mini UZI. Co daje ukończenie całości - nie wiem.
-
Nieważne który, i tak wyglądają jak pączki :lol2:. W każdym razie wersja z 2006 roku, to jedyna jaką posiadam.
-
Nie myliłeś się :). Trochę mnie odrzucają postaci z tego anime. Wyglądają jak pączki. Kiedyś jednak trzeba obejrzeć.
-
Wydaje mi się, że sesq miał to samo na myśli...
-
Kto wie... Interesujące. Nie pomyślałem o tym. Dlaczego? Odnosząc się do ostatniego zdania - ateista ma odmienne spojrzenie na tę historię. Jednak w takim wypadku pojawia się kolejne pytanie. » Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... « Skoro to czyściec, to dlaczego trafiają tam głównie dzieci (osoby młode). Gdyby padła odpowiedź "bo tak jest wygodniej" - dlaczego więc każdy z nowo przybyłych jest w innym wieku? Właściwie na to również można szybko znaleźć odpowiedź - "wiek stanowi odzwierciedlenie poniesionej winy"...
-
Mamy nieco inne poglądy, jednak podoba mi się to, co napisałeś na końcu. Obawiam się, że to może być fakt, choć zapewne zależne byłoby to od wymagań stawianych przez widza :). Ha, no tak, też zaglądałeś to tego tematu na ANSI :). Póki co ściągnąłem sobie filmy z gry i... Łee, to w przecież najzwyklejsze, ohydne h-game! Jednak katalog "endings" mnie zadziwia. Z grą poczekam na tłumaczenie, ale właściwie nie wiem, czy chcę to w grać. Zastanawiam się nad School Days ONA, ale wygląda mi to na posklejane fragmenty filmów z gry. Póki co pojawił się jeden odcinek z angielskim hardem - już od dawna siedzi na dysku. Rozumiem, rozumiem. Być może kiedyś, kiedy będę miał już spory staż w oglądaniu anime, obejrzę to raz jeszcze i wyciągnę nieco odmienne wnioski.
-
» Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... « Oczywiście, to też ważne pytania, na które chciałbym znać odpowiedzi. Może gdyby seria byłaby dłuższa i wyjaśniała choć część z tych zagadnień, byłoby lepiej. Akurat ja nie przepadam za takimi posunięciami, jak pozostawienie widzowi otwartych drzwi i pozwolenie mu na oddanie się domysłom. Chciałbym zostać zaskoczonym, chciałbym żeby twórcy wykazali się czymś, co mnie zdziwi, zaskoczy i dzięki czemu będę mógł czerpać więcej przyjemności z ich produktu. Na razie obejrzałem jedynie sześć odcinków. Moja opinia dopiero się buduje... Inna sprawa: podniosłem ocenę School Days, obecnie: 9.5. Zastanawiam się nad dziesiątką, ale to wymagałoby ode mnie głębszego zastanowienia i wypisania sobie wszystkich wad i zalet.
-
Dla mnie najważniejsze było, to... » Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... « ...Co kryje się za murem.Od samego początku chciałem się tego dowiedzieć.
-
Powiedziałem, że napiszę coś więcej o Haibane Renmei. Jestem jednak zdania, że nie ma tu czego opisywać. Ot, miła bajka o życiu w pewnym mieście, kryjącym parę tajemnic. Pomimo tego, że lubię tego typu spokojne anime, wcale mnie nie zachwyciło. Początek był bardzo dobry, później jednak stawało się to coraz mniej interesujące. Nie odkryto największej z tajemnic w serialu, a szkoda, bo chciałem poznać prawdę. Dlatego też do Przymierza Szaropiórych wędruje jedynie ósemka. Zacząłem Kareshi Kanojo no Jijou - specyficzne i niespotykane. Bardzo dużo tekstu i szybki przebieg wydarzeń. Nie spotkałem się jeszcze z niczym podobnym.
-
Ach, ten nocny download. Tak to można ściągać... Ale wracam do Haibane Renmei. Jestem w połowie. Bardzo intrygujące anime, choć o wartkiej akcji nie ma tu mowy, ale nie to jest przecież najważniejsze. Atmosfera tu panująca przypomina mi Juuni Kokuki. Kiedy już skończę oglądać, napiszę więcej. Łaa, wymiękłem po dziesięciu odcinkach, niespecjalnie mnie to "porwało". Idę spać... Nadzwyczaj usypiający serial.
-
No i dwutysięczny ósmy...
-
I znów hałas za oknem.
-
Ciągle chodzi mi po głowie Ninomiya-kun. Siódemka - za wysoka ocena!, jednak 6.5 - nieco za niska. Muszę się jeszcze zastanowić. Tymczasem biorę się za Haibane Renmei. Później może Sin in the Rain i parę odcinków Kareshi Kanojo no Jijou. Może.
-
Tegoroczny - nieco niestereotypowy - plan: oglądanie anime do samego rana. Dosyć przyjęć i imprez!
-
Oczywiście, że jest! Może nie tyle ma to znaczenie dla społeczności forum, co dla samego piszącego. Od zawsze lubiłem dużo pisać, a takie mini-recenzje, jakie zamieszczam na forum są dla mnie dobrym treningiem i sposobem na ulepszenie swojej polszczyzny! Ja również, nie lubię pozostawiać czegoś w "połowie". Jakby nie było, muszę dokończyć. Tak więc: dokończyłem Ninomiyę-kun! To przykre - denny i wręcz kaleki serial. Nie było tu nic interesującego. Parę razy się uśmiechnąłem, ale raczej nic poza tym. To miała być komedia?, czy co? Muzyka - mierna, mógłbym nawet powiedzieć, że drugorzędna. Opening (który swoją drogą kojarzy mi się z muzyką z gry z popularnym niebieskim jeżem w roli głównej) nadaje się do... Tak właściwie, to nie wiem do czego. Może do podrzędnego baru, czy knajpy. Wokal aż taki zły nie jest, czego jednak nie można powiedzieć o podkładzie muzycznym. Wystawiam 7.0, i to po długim namyśle oraz głównie za sprawą cudownego i niepowtarzalnego głosu Reiki. Miyuki Sawashiro - "głos" wyżej wymienionej postaci - nadała tej Reice wyjątkowego wdzięku, elegancji,... To zresztą autorka wspomnianego przeze mnie wcześniej utworu La Petit Jardin oraz seyiuu (między wieloma innymi) Puchiko z Winter Garden. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że jest to mój ulubiony głos (jakkolwiek to brzmi).
-
Ja tak mam niemal za każdym razem. Wystarczy zajrzeć do spojlerów, którymi ciągle ukrywam swoje "batalie z klawiaturą". :) Tak, tak. Oczywiście. Zawsze najtrudniej jest mi zacząć jakieś anime, a już zwłaszcza po obejrzeniu wcześniej czegoś naprawdę porządnego. Teraz oglądam Ninomiyę-kun i wydaje mi się, że takiego problemu miał nie będę :lol2:.
-
pam4 (esl): - AK47; - tłumik; - Desert Eagle; - bandolier; - stopping power; - deep impact. Zresztą na serwerach publicznych tak samo. Wcześniej grałem z M4, ale raz spróbowałem AK47 i już się z nim nie rozstaję.
-
Zostawiam na ferie. Niespecjalnie chce mi się to oglądać, ale kiedyś trzeba. Tu chyba nie o mnie chodziło. Pierwsze anime, które obejrzałem w tym roku. Właściwie mogę powiedzieć, że od niego wszystko się zaczęło, choć tak właściwie pierwszym moim anime było Serial Experiments Lain, obejrzane w wakacje 2006 roku. Zaraz później obejrzałem Neon Genesis Evangelion. Nie zainteresowałem się tematem, aż do tegorocznych wakacji, kiedy to dostałem w swoje ręce Elfen Lied i Death Note. Ach... Chyba nawet ja zacząłem tę dyskusję, śmiejąc się z pewnej sceny z mangi. Zacząłem ją czytać, ale odechciało mi się po 3 częściach. Właściwa część postu: skończyłem oglądać Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora. Lekki i rozkoszny romans-dramat. Bardzo spokojny; zdarzały się komiczne wstawki, przy których trochę się uśmiałem, ale jednak przez cały czas panował smutny nastrój, spowodowany faktem, stającym się oczywistym po obejrzeniu pierwszego odcinka. Przedstawione wydarzenia wydają się być wielce prawdopodobne (może poza jednym, ale i tak pod tym względem jest znacznie lepiej niż w przypadku School Days). Pierwsze skojarzenie - Air! Parę spraw, które postanowiłem oznaczyć spojlerem: » Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... « Postać Akiko Tanizaki, pielęgniarki o dużym poczuciu humoru, nieco ustatkowała atmosferę - plusik. Muszę przyznać, że już po piątym odcinku wiedziałem, że dobrze się skończy. Powody są dwa, wielce oczywiste: gdyby autorzy chcieli uśmiercić Rikę, zrobiliby to podczas operacji; dwa - zostało jeszcze całe 25 minut. Jednak ostatnia scena przywiała złe myśli. Mój ulubiony dialog: - "doktorze, proszę tutaj nie palić"; - "to tylko czekoladki w kształcie papierosów!" - "jakoś mi to tak nie wygląda!" - "cóż, wydawało mi się, że to czekoladka..." :lol2: Mam problem z oceną (jak to zresztą nierzadko bywa). Przypuszczalnie będzie to osiem, bądź osiem i pół.
-
To ja podziękuję. Przy okazji: wie ktoś może kiedy odbędą się głosowania do nagród AR 2007? Na ichnim forum nie wypada pytać, a w żadnym FAQ nie ma o tym ani słowa. Chętnie bym już oddał głos. Inna sprawa - nareszcie mam!, "Le Petit Jardin", czyli utwór wykonywany przez seiyuu Puchiko, na potrzebny jednej ze scen Winter Garden. Idę oglądać Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora...
-
O ile dobrze pamiętam, ten TUROK zapowiadany był jedynie na konsole. Ale skoro ma wyjść również na PC, to nie pozostaje nic, jak tylko mieć nadzieję, że zbliżony będzie bardziej do pierwszej, niż do drugiej części gry. No i oczywiście liczyć na to, że wymaganiami nie będzie dorównywał Crysisowi. Aj, pamiętam moje pierwsze Voodoo; pamiętam pierwszego TUROKa.
-
Dopiero co napisałem parę słów na temat moich przekonań - stronę wcześniej. Jak tylko skończysz oglądać, możesz przeczytać i ewentualnie napisać, jakie były twoje wrażenia. Według mojej opinii to bardzo dobre anime, którego zdecydowanie nie należy oceniać po początkowych odcinkach.