-
Postów
5542 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
49
Treść opublikowana przez m4r
-
Spróbuj wejść w dodanie komentarza. Opera, FF - na obu to, co wyżej.
-
-
Ciekawostka 2: Nasza armia zastanawia się nad zwiększeniem liczby Leopardów (~130 "nowych" używanych) i modernizacją aktualnie posiadanych maszyn. A Bumar planuje budowę od podstaw nowego czołgu podstawowego :blink:
-
Jest jakaś nagroda za ubicie go? Judas Priest, Crystal Method, a ostatnio soundtrack z Unreala naprzemiennie z Beastie Boys
-
Jeżeli jest cicho, to nie widzę przeszkód, żeby założyć tam nawet jakiegoś kolosa typu Ninja, hr-02, itp. Swoją drogą, na montaż na Atomie n230 (a raczej jego chipsecie) czeka u mnie kaze jyu slim. Nie zrobiłem jeszcze uchwytu, ale ma tak dużą powierzchnię, że ogarnia od razu cpu + chipset + sekcję zasilania. A powietrze, wylatując z kanapeczki, chłodzi jeszcze zasilacz i dysk :lol:
-
Tygrysem II zrackowałem IS-4. Co wygrałem? Btw, dzisiaj zbyt dobrze idzie, więc kończę chyba. Najpierw lew, potem takie kwiatki: Victory!Battle: El Halluf 3 marca 2013 15:03:42Vehicle: M5A1 StuartExperience received: 2 032 (x2 for the first victory each day)Credits received: 19 521Battle Achievements: Top Gun Victory!Battle: Malinovka 3 marca 2013 15:13:32Vehicle: PzKpfw IIExperience received: 1 638 (fine for causing damage to allies: 84; x2 for the first victory each day)Credits received: 9 634 (fine for causing damage to allies: 210)Battle Achievements: Spartan Victory!Battle: El Halluf 3 marca 2013 15:36:46Vehicle: M26 PershingExperience received: 2 452 (x2 for the first victory each day)Credits received: 31 284Battle Achievements: Sniper, Master Gunner, Sharpshooter Aha, NIE POLECAM dzisiaj T71. Wiem, że event, itp., ale jak macie w teamach 3-4 stockowe T71 na stronę, to szlag może trafić, bo na stocku to ani szybkie, ani zwinne, ani celne. Kto kupił - obowiązkowo wentylacja, stabilizacja i trzecie według uznania.
-
Najgorsza siódemka to T71. Sam nie zrobisz nic, bo nie masz pancerza, masz wielkie koła (które nader często są trafiane, co powoduje detracki i pożary). Masz ~800 dmg na magazynek, co nie zdejmie żadnego poważnego przeciwnika jedną serią. Masz w końcu szczęście do IX i X tierów, polujących na ciebie TD i artylerii, bo jesteś w końcu skautem. I dlatego tak go lubię. Na 3/4 czołgów, którymi robię asa, udaje mi się to w pierwszych paru bitwach. Na paru, którymi mi się do tej pory nie udało, jeżdżą jacyś kozacy - wymiatacze i jest cholernie ciężko. Do tej pory nie mam asa na T69 i 2801, a dopiero parę dni temu zrobiłem na Persie, bo miałem pecha do teamu i zawsze byli albo nieudacznicy, albo ogarnięci, zabierający kille + dmg. Btw, jak ktoś narzeka na Lwa, ku pokrzepieniu serc: Victory!Battle: Ruinberg 3 marca 2013 08:25:32Vehicle: LöweExperience received: 2 942 (x2 for the first victory each day)Credits received: 93 867
-
http://bombermine.com << Przebija wszystko. Przeglądarkowa. Wymiata. Straciłem przez to cholerstwo 6 godzin soboty :Q I nawte nie zbiłem wszystkich gwiazdek w World of Tanks :lol:
-
:twisted2:
-
Dlatego nie ślę jobów na prawo i lewo w grze, rozpoczynając flame war. Właśnie przez to, że mam odrobinę kultury, szczyptę zdrowego rozsądku i parę komórek istoty szarej, i nie wiem, czy piszę do sześciolatka, inwalidy, abdykującego papieża, czy skryptu. Ale jak ktoś mnie napieprza za jego własną nieudolność, to nie będę siedział cicho, tylko poślę go do Diabła, albo jeszcze dalej. Poza tym, czy robię błąd, pisząc osobie grającej jak pipa, że gra jak pipa? Jest szansa, że jak ktoś jej to napisze, to się w końcu za siebie weźmie.
-
NIE MA MOŻLIWOŚCI we trzech wykosić ogarniętego teamu, który, co gorsza, zauważy, że tylko wy ogarniacie. Przechodziłem przez to. Nawet wczoraj. Pojechałem tygrysem jedną flanką przed lemming trainem, myślałem że ich pociągnę (9 czołgów, wszystkie ósemki). Jechałem jako pierwszy, bo miałem najbliżej, a Tygrys sprinterem nie jest. Ofc zostałem spotnięty - jak mi zostało 170hp (czyli po jednej salwie, całych 2 sekundach), zawróciłem, bo cały lemming train stał 200m dalej i patrzył jak obrywam (ofc nic nie spotnąłem), dusząc "<m4r (Tiger)> pull back". [ciach!]lcie się. Napisałem, że właśnie przegrali flankę, po czym pojechałem spokojnie na drugą stronę, wiedząc już, że bitwa wtopiona. Tam z tymi 170hp zrobiłem 1300dmg, zanim ktoś mnie w końcu ubił. Wystarczyło, żeby zostać top teamu. Kiedy jedna z siódemek (razem były trzy, z czego dwa medy), których supportowałem, zaczęła się burzyć na kampiące lemingi, dostała zjebę. Zostaliśmy przez jednego pr0 (41% WR, 700 eff) zwyzywani od martwych noobów, którzy nie mają już prawa się odezwać. Pr0 zdechł ostatni (bo kampił najdalej ). Nie zrobił w bitwie zupełnie nic - strzelił cztery razy, trafił raz - bez dmg. Więc powiedz mi, jak mam się nie wkurzać? Piszesz, prosisz, nawet błagasz. W zamian dostajesz wyzwiska, a czasem strzał w dupę (bo byłeś na trasie wybitnie snajperskiego pocisku z ruskiej haubicy). Uknułem diabelski plan. Trzeba zrobić konto mające gdzieś w nazwie _WG_, po czym będzie się te bezmózgie ameby prosić na czacie o podanie loginu i hasła w celu, nie wiem, zasilenia konta 2000 golda za wybitną postawę w trakcie gry. Jeżeli są takimi debilami, na jakich wskazuje ich granie, to w tydzień powinno mi się udać wyeliminowanie całej czarnej listy :twisted:
-
Wyszukaj sobie w eff kalkulatorze tego pacjenta. Miałem go wczoraj w teamie (i szansa na wygraną 13% | per vehicle 5%). Pociągnąłem ich na początku i zyskaliśmy taką przewagę, że wygraliśmy, chociaż trochę nie wierzyłem pod koniec, że dadzą radę (jeden czołg zmiótł ich czterech, zanim go rozwalili).
-
LO-SO-WOŚĆ. Pisałem już o tym. Parę dni temu nie udało mi się zbić gwiazdek na 3002db. Po kilkunastu bitwach (skończyłem liczyć przy 16) brakło mi dnia. W przerwach na DB robiłem inne czołgi i wpadało całe mnóstwo expa, kasy i odznaczeń. Wina czołgu? Nie, wina przypadku, bo jak inaczej nazwać team, który gra jak 15 indywiduów i przegrywa bitwę z 80% szans? Wyrzucić XVM... To znaczy, że nie umiecie z niego korzystać.
-
Wybacz, zapomniałem. Za to wieczorem, jak kończyłem farmić gwiazdki na Cromwellu, przyszedł mi do głowy genialny w swej prostocie pomysł na przemianowanie tej gry.
-
Poziomy graczy artylerii: Level noob: Stoi całą bitwę w jednym miejscu. Można go wyczaić patrząc w standardowy spot i czekając od strzału, do strzału. Strzela tylko do nieruchomych celów. To on wyzywa od cziterów najczęściej. Level intermediate: Czasem się ruszy, ale bez szału. Czeka, aż pocisk spadnie na ziemię, żeby zobaczyć efekt, co daje czas na counter. Często strzela bez czekania na skupienie celownika. Dużo strzałów to czyste fuksy. Czasem wyzywa od cziterów. Level pro: Robi countery, zmienia miejsca parkingowe. Strzela z dużym powodzeniem do ruchomych celów, w tym do skautów. Często marnuje czas i ammo na bezowocne countery Bata, Lorki, Hummela i GWP (ogólnie- wszystkich szybkich spg). Czasem wyzywany od cziterów. Level master: Nie czeka na countery. Strzela do łamiących się drzew, znikających płotów, skrzynek i budynków. Strzela w "typowe" miejsca. Robi nie tylko countery SPG, ale też potrafi wybrać "najgrubszy" tracer i to jego w pierwszej kolejności wyeliminować. Robi ponadto countery niewidocznych TD i czołgów. Skauty pędzące zygzakami łyka na strzał, max. dwa. W razie potrzeby jest doskonałym TD. Wyzywany od cziterów najczęściej.
-
Poradnik pt. Jak rozpieprzyć komuś miły poranek w niecałe cztery minuty? 1. Bierzesz vk2801 2. Wpadasz w bitwę, gdzie wielu szans na wygraną nie masz. 3. Lecisz spotować, ktoś z teamu okazuje się być na tyle sprytny, że jedzie z tobą. 4. Skautujesz medy, przy okazji trollując: T71 obrywa za 700, 3001h za 400, ELC za 400. 5. Widzisz artylerię - schodzi od jednej bomby HE 6. Obrywasz trzy nieskuteczne strzały (jeden za HP, reszta się rozpływa) od Typa 59 7. Po dwóch minutach przeciwnik ma nalot na bazę, stan 13:5 8. Po 3 minutach część naszych szuka ostatniego, chowającego się gdzieś na mapie, ale przejęcie bazy jest szybsze. BTW. Kolejny achievement osiągnięty: W tym momencie z niemieckiego drzewa brakuje mi tylko GWE. ==--=-==--edit==--=-==- "Edytuj", qrwa. "Edytuj". Nie "odpowiedz".
-
Jest mróz, Policja siedzi w dobrze wygłuszonym aucie na poboczu i ma gdzieś hałas, a nawet światła. Dla nich liczy się tylko prędkość > 30 od dozwolonej. Jeżdżę z takim profesjonalnie przerdzewiałym wydechem (ba, dodatkowo jeden hak się tłucze jak popieprzony) od grudnia i czekam na wymianę do końca śniegów, żeby solą sobie od razu po założeniu wydechu nie załatwić.
-
Działają.
-
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony dobrze, że durne warzywko zdechło. Z drugiej strony, kolejny topic, w którym jadą po Polakach. Powiedzcie mi, czy są na forum WoTa podobne jazdy po "zdravim", "pozdrav", "moin", "a.s", "s.a" i całej reszcie tych pr0 lamerów w czołgach za pieniądze tatusia? Swoją drogą... http://www.urbandictionary.com/define.php?term=siema
-
Przesadzasz z tymi plutonami. Gram od może dwóch miesięcy trochę częściej w plutonach i nie zauważyłem, żeby mi się statystyki podnosiły. Wręcz przeciwnie, bym nawet powiedział - robię mniej dmg, bo w jeden cel strzelamy we dwóch/trzech na raz. Exp się rozkłada na trzech przez to - często mamy po 800-1000 każdy. A win ratio jakie było, takie jest, bo na stada czerwonych kampów, jak i na jednorazówki od artylerii, nie ma lekarstwa. ---==--=--=-=----- Gdyby ktoś się zastanawiał, czym się dobrze zarabia, to podtrzymuję opinię o Jagdpanterze II. Jest do tego idealna. WG chyba jeszcze się nie orientuje, co za monstrum stworzyło :lol: 10 strzałów w kosmos (nie lubię snajperstwa, ale tak jakoś wyszło), do tego zużyte dwie pestki premium, bo mi się nie chciało bawić w dingi z frontem MLE'48.
-
A premium masz? W dossier graczy był (nie wiem, czy po 8.x dalej jest) zapisywany exp włączający premium 50% bonus (ale już nie daily double). Dlatego na KT bodaj mam wypisane ponad 2000 expa sprzed ponad roku, podczas gdy rekord expa zrobiłem całkiem niedawno i wynosił coś ponad 1800 (czysty, nieskażony premium exp). Podobnie mam na paru innych czołgach (T32, IS-3 chyba, etc.). ==--==-=-=----==--=-=-==--- Wspomniana, wczorajsza perełka: http-~~-//www.youtube.com/watch?v=TFvROb6MYgg - Doskonały strzał, milordzie. - No ciach!a!
-
Testnę sobie dzisiaj z ciekawości stężenie noobów. Wczoraj oglądałem amerykańskie bajki i mi się nie bardzo chciało. Za to fajną perełkę miałem, spróbuję nagrać. Btw, czym nagrywacie filmy na jutuba?
-
Mnie bardziej irytuje zerwanie lewej strzałem w prawą. Często celuję w TD z premedytacją, żeby go zatrzymać od razu ustawionego bokiem. A tu qrwa nieeee. Bo pocisk se trafia w jedną, zrywa drugą i obraca kolesia tak, że celuje idealnie we mnie. No i ja muszę walić w weakspoty, a on się cieszy i wygarnia za 700. Najgorsze cholerstwo.
-
Nie masz effa 500, to się męczysz, sorry. Cieszę się, że się tekst spodobał, może będzie coś podobnego... kiedyś. Jeżeli ktoś wziął sobie niektóre elementy na poważnie, to dobrze. Trzeba tylko ogarnąć, które. Prawda jest taka, że często cholera mnie bierze, jak spotykam maszyny z grupy KW. Głównie przez to, że mają nieobliczalny pancerz, który raz robi ding, a raz jest z papieru. I to w tym samym miejscu trafienia, z takiego samego dystansu i pod tym samym kątem. Magia i tyle. Czołgów z grupy IS nie zaliczam do tego grona, bo wchodzi w nie wszystko, o ile strzela się w element będący do ciebie pod odpowiednim kątem. Aczkolwiek, widzę często-gęsto, jak na ruskich czołgach są przez mechanikę gry wynagradzane głupie zagrania, typu "wyjazd sam na trzech, strzał i powrót za górkę", czy szarża na maszynę 2 tiery wyżej. Jadąc tak dowolną inną nacją, miałbym od razu 1000hp mniej po połowie sekundy i całą resztę HP zjechaną parę sekund później. To się daje zrobić tylko Rosją. Poza tym artyleria jakoś bardzo nie lubi ruskich czołgów. Ile razy zdjęliście na strzał IS/KW/IS-3/KW-3/KW-5/IS-8? No właśnie. Zdjąć t28 na szota z GW, to nie problem. Za to KW-3 rozwaliłem jednym strzałem tylko raz w całej karierze artyleryjskiej... i dostałem gratulacje od obu teamów. KW-1S? Ku chwale pie@#^&nięcia! Lubię go spotykać w Cromwellu i E8. Szybko ginie.
-
Będzie subiektywnie, miejscami powieje nudą, a całość sprowadza się do TL;DR, więc znudzonym i przerażonym poniższym tekstem, przygotowałem obrazkowe streszczenie tego, co napisałem. Najlepsze, że nie wiem po co ten tekst powstał. Może ktoś udostępni na fejsiku i będę sławny (że bogaty, śmiem wątpić)? Dawno, dawno temu, pacholęciem jeszcze będąc, zobaczyłem w starym czasopiśmie o nieznanym mi już tytule, rysunki Pantery i Tygrysa. Niewtajemniczonym tłumaczę - nie kotów, tylko czołgów takich. Zafascynowany przede wszystkim zachodzącymi na siebie kołami, zacząłem ją szkicować, a że talent jakowyś miałem, bo rodzicielka po szkole plastycznej była, to nawet mi to wychodziło. Gdzieś w tym okresie dane mi było pojechać do wielkiej aglomeracji (jaką, zaiste, była Dębica) i obejrzeć w parku czołg. Czołg, jakich było w tym okresie mnóstwo w każdym większym mieście. Czołg stojący na postumencie, mający wychwalać i upamiętniać siłę, która kilkadziesiąt lat temu przezwyciężyła germańskie zło, po raz kolejny zalewające świat. Po raz kolejny, bo przecież byli wcześniej Germanie, był Ulrich von Jungingen, była I wojna światowa. Ech, gdyby Ruscy wiedzieli, że po wojnie Szkopy przeforsują 1.9 tdi, Unię Europejską, i Benedykta XVI, to by pewnie teraz w miejscu Niemiec była głęboka dziura wypełniona wodą, a cała Europa pisałaby cyrylicą. No, ale mniejsza o to - nie wyszło, w sumie dobrze. Ale powróćmy do tego czołgu, a tak bardziej prawidłowo - kawału żelastwa, które robiło za atrakcję dla okolicznej dzieciarni, urządzającej wyścigi we wspinaczce na wieżę, huśtającej się na lufie, tudzież ozdabiającej go ( starsza i po zmroku, rzecz jasna) pstrokatymi malunkami. Był to T-34-85 i w tych czasach, mimo innego numeru bocznego, każdy mówił na niego Rudy. Boże, ależ to było paskudztwo. Tu obły, tu kanciasty, tu lany, tu spawany, tu z przeszlifowanymi nadlewkami, żeby sobie przypadkiem rąk nie pokaleczyć. No widać było po prostu, że to jakieś stado nieuczonych pastuchów musiało rzeźbić, bo wyglądał jak jakieś (nie obrażając, bynajmniej, artystów prawdziwych) rękodzieło ludowe, kozikiem w klocku drewnianym łupane. No i takie wrażenie na temat ruskiej techniki mi pozostało. Utwierdziłem się w nim jeszcze bardziej, wsiadając za czas jakiś do Władimirca, MTZ, Łady, Kraza i Wołgi. A fascynacja niemieckim sprzętem wojennym pozostała. I trochę amerykańskim, głównie ze względu na ich kinematografię, ale o tym kiedy indziej. Przeskoczę teraz trochę, dobijając od razu do owego dnia, kiedy zastanawiałem się, od czego by tu zacząć przygodę z World of Tanks. Pewnie się domyślacie, że uderzyłem od razu w niemieckie czołgi- żeby zobaczyć, jak to było z tymi siejącymi postrach wśród Aliantów maszynami. Świecie podły, czemuś mi nie powiedział, że tu nie ma ani krztyny historii, a jest tylko strzelanie do różnych dziwadeł prototypowych, przedwojennych i powojennych? Bardzo szybko nauczyłem się tych wszystkich magicznych skrótów, pokroju AP, HE, RoF, DMG, a przede wszystkim OP. Na przykład Ferdynand na swoim tierze był OP i cholernie się go bałem. Żadnej innej maszyny nie omijałem tak szerokim łukiem, jak Ferda właśnie. Gdyby się dało, to bym go objeżdżał poza mapą. Cały czas byłem, jednakowoż, wierny Niemcom, z małym wyjątkiem na Shermana E8, którego używałem do zarabiania (bo pz4 trafiał wtedy na KW, ale o tym za chwilę). Pewnego dnia wyczytałem, że WG chce walnąć za free czołg premium. O cholera, ale czad! Zabrałem się żwawiej za USA. No i grałem praktycznie tak samo jak Niemcami. Tu strzelasz, tu cię trafiają, tu wybuchasz... po prostu tak samo, no. A innego dnia wyczytałem, że IS-4 ma wlecieć na X tier, że ma się dostać miejsca w garażu za KW i takie tam... No i się zaczęło. Zainwestowałem w Sowietów. Każdy kolejny czołg, aż do słynnego KW, był dla mnie przyczyną rytmicznego uderzania głową w ścianę i powtarzania sobie mantry "co to, [ciach!]a, ma być?!". Z drobnym wyjątkiem na T-34, który mimo pokracznego wyglądu jakoś dawał radę. A potem nadszedł KW. Pamiętacie 107mm? No właśnie. Mam to szczęście, że jeszcze jeździłem z tym działem na 5 tierze. Przeciwnik schodzący od dwóch strzałów? Nie ma problemu. Siódmy tier od przodu? Nie ma problemu. A oni mi mogą... skoczyć. Ustawię się pod kątem i będą bić do usranej śmierci. No i tak było. A ze 152 zdejmował na szota każdy czołg z 5 i większość z 6 tieru. Też bosko. Przez to znielubiłem PzIV- jedziesz, jedziesz, jeb! nie jedziesz. Po nim był KW-3. Potem IS. Spokojnie, mili państwo, brak celności wliczony w pancerz. Zero, zero, zero, HE za 20, zero. Steel wall, top gun, dziękuję, dobranoc. Potem IS-3 - magia dingów. A potem w końcu czołg - legenda, czyli IS-4. Miałem już wtedy KT i bałem się go tak samo, jak odrobinę wcześniej Ferdynanda. Jedyne, co mogłem mu zrobić, to zdjąć kierowcę, a w porywach parę HP. A on mnie perfidnie ubijał. I nim też grałem, jak był na IX tierze. E-75 to jego marna imitacja. E-75 robi dingi przodem. IS-4 robił dingi z każdej strony. Jak wyjeżdżałeś na IS-4, mającego 20hp, to nigdy nie byłeś pewien, który z was zginie. Teraz mam go na X tierze. Coś w nim podłubali, zmienili kadłub i kierowca ostatni raz zginął mi w nim... jak czołg był na IX tierze. Dalej tyle samo odbija, chociaż ma teraz lepszych przeciwników (Baty, AMXy, T110 i stado TD). A Niemcy? Są. A Amerykanie? Są. I to wystarcza. Gram jednymi, drugimi, trzecimi. Gram Brytyjczykami, Chińczykami i Francuzami. I cholera mnie bierze, ilekroć spotykam jakiś szatański pomiot spod Moskwy. Masz jeden strzał, to zastanów się dwa razy, czy strata 400hp jest warta twojego hitu za zero. Przez kilkanaście miesięcy grania różnymi nacjami, wymyśliłem sobie taki pseudo poradnik. Prosty, jak konstrukcja ruskiego czołgu: - Nie idą Ci niemieckie? Weź Francuza. - Francuz papierowy? Weź Brytyjczyka. - Nie dajesz rady Brytyjczykiem? Weź Chińczyka. - Chińczyka nie trawisz? Weź USA. - USA kiepski? Weź Niemca. - A jak po pewnym czasie zobaczysz, że w każdym wtapiasz tak samo, wywal wszystkie w cholerę i weź Ruska. Bardzo szybko zacznie ci się dobrze grać, ale będzie to znaczyło nie to, że poprawiły ci się umiejętności. Będzie to jedynie znaczyło że jesteś lamerem i w końcu odnalazłeś się w łańcuchu pokarmowym. Bo niżej upaść już nie można. Można, z jakichś sobie tylko znanych powodów, lubić tę radosną twórczość, cud inżynierii, gdzie w temacie przewodnim był kiedyś czołg. Ale jeżeli gracie nimi, bo liczycie na dingi i tzw. [ciach!]lnięcie, to jesteście straceni dla świata. Ruskie maszyny to wynalazki dla największych nieudaczników w tej grze. Do kroćset, w ruskim czołgu poradziłby sobie nawet mój kot, gdyby był zainteresowany tą grą bardziej, niż grzaniem tyłka na routerze. Będę kończył, bo po porannej kawie najwyższy czas zabrać się za robotę. Jeszcze tylko wspomniane streszczenie powyższego. Czyli ilustracja tego, jak wygląda proces przesiadki graczy między czołgami: