Skocz do zawartości
Sid

Codzienność za kierownicą

Rekomendowane odpowiedzi

a czym się różni używana lampa czy zderzak czy tam maska, błotnik itd. od nowego z aso ?

co do konserwacji podwozia, to jak bym miał tam wpsikać 5 baranów to juz bym wolał kupić dobry podkład epoksydowy np. interplus 356 na to poliuretan i żadna sól tego nie ruszy, no ale u nas wszytko się papra barankiem i bitexem.

Edytowane przez slavOK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panie/Panowie wybieram się do Międzyzdrojów, dawno nad Morze Polskie nie jeździłem więc nie wiem jak tam z infrastrukturą aktualnie jest... google pokazuje 3 możliwości z czego 2 wydają się sensowne:

http://maps.google.pl/maps?saddr=Krak%C3%B3w&daddr=Mi%C4%99dzyzdroje&hl=pl&ie=UTF8&sll=52.025459,19.204102&sspn=10.62121,28.54248&geocode=FQrt-wIdFFYwASnRGE41wEQWRzG_ikd2tbZrtA%3BFXrhNgMdNH_cACkhg99BhYqqRzGa618FP7KlKQ&mra=ls&vpsrc=0&z=7

pierwsza to przez Niemcy praktycznie cały czas autostradami/drogami szybkiego ruchu a druga to w stronę Zielonej Góry...

jak jechać sensownie by nie stać w bezsensownych korkach za ciężarówkami i innymi zawalidrogami ?

Edytowane przez slavOK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jechaliśmy przez Legnicę, potem kierunek Gorzów itd. Całkiem fajnie się jechało. Na znaczniej części drogi od Legnicy jedzie się drogą S3, miejscami jedno, miejscami dwujezdniowa (np. odcinek ok 100km od Gorzowa pod Szczecin. W okolicy Lednicy trzeba uważać na ograniczenia i fotoradary, droga kusi aby pocisnąć a tam 50, 70. Jechaliśmy w niedzielę, ciężarówek mało. Aby był sens jechać przez Niecmy, trzeba by pociskać 160 i więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Realatywnie tanie- właśnie do tych 700, max 800zł za sztukę, ciche i z indeksem 240km/h+. Bo rodziciel powiedział, że irytują już go te opony które ma- trzy sezony przelatane, zrobione na nich może 20kkm, nie są zdarte, ale jak to wulkanizator powiedział "przehamowane"- czyli hamowanie ze zblokowaniem kół, do tego huczą. A że auto jest fabrycznie obniżone, utwardzone i posiada pseudokubełkowe fotele- więc do tego wszystkiego, drogi dają niemiłosiernie w kość.

 

Chyba, że wezmę i przekręcę moje stare 18tki, które mają podobny przelot i są w bardzo dobrym stanie... Pomyślimy...

Edytowane przez KWS89

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co to za samochód ? ABSu nie ma, że ktoś "przehamował" opony ? po torze jeździłem i nie udało mi się wytrzeć opon w jednym miejscu z ABSem.

 

Dzięki za sugestie polecę S3jką, świebodziński Jezus nie lada atrakcja jednak :lol:

Edytowane przez slavOK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asymmetric 1 czy 2? Bo ten nowy to powiem, że żadna rewelacja. Albo inaczej: nie wybija się niczym ponad Dunlopy SP Sport01, które miałem poprzednio. Trzeba jednak przyznać, że oponka ma niskie opory toczenia - jak się puści gaz to samochód toczy się i toczy.

 

A z innej beczki. Generalnie nie psiocze na drogówkę i jeśli faktycznie złamie ostro przepisy to nie dyskutuje. Ale można się wkur..ić, jak się jedzie całą trasę ani razu nie przekraczając prędkości, a łapią w momencie jak zacząłem zwalniać do skrętu, który niestety był już w terenie zabudowanym. Już nie chciałem im mówić, że czatują tylko w takich miejscach, bo inaczej mieliby ciężki chleb. I to 10km przed metą. Muszę się przejść do WRD i sprawdzić punkty, bo chyba robi się mało ciekawie.

Edytowane przez maSTHa212

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie, z innej beczki trochę. Czeka mnie trasa z Raciborza (Śląsk) do Niemiec (okolice Duisburga). Zastanawiam się jak najlepiej sobie ja wyznaczyć. Google maps podaje jako najszybszą i najkrótszą: A4 na Zgorzelec, później 4, 14, 38, E331, 44, 40 (odpowiednio: Dresden, Leipzig, Gottingen, Kassel, Dortmung, Essen i na Duisburg). Dobra trasa? Czy lepiej jechać inaczej? Aaa jeszcze jedno. Pamiętam, że na którymś przejściu granicznym były straszne drogi, bodajże z płyt betonowych. Które to przejście?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki. Czyli na Zgorzelec bezpiecznie. Powiedzcie mi jeszcze jak się przygotować na dłuższą trasę? Oprócz wyspania się, lekkiego wysokobiałkowego śniadanka + kawa i częste przerwy w czasie jazdy?

Oleje, żarówki itp już mam sprawdzone i kupione na zapas ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na Olszynę można śmiało jechać w stronę do Niemiec, z powrotem nie radzę :)

 

Co do podróży to nie ma co przesadzać, jeśli autko sprawne, to żadne szczególne przygotowania nie są potrzebne, no chyba, że jesteś niedzielny kierowca i 100 km to dla Ciebie duża odległość.

 

Co do Kassel, to coś mi świta, że tam jakieś górki są, więc jeśli jedziesz jakiś słabym autkiem to może jednak jakoś inaczej zaplanować.

 

Jeśli nie śmigałeś nigdy po autostradzie, albo mało, to warto poczytać sobie jak się zachować na autostradzie niemieckiej :)

 

W Niemczech nie można mieć w gps włączonego powiadamiania o radarach.

 

Prędkość na autostradzie bez limitów, chyba, że są znaki.

Edytowane przez piotreek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie powiem, ale czasami lubie popatrzec co czyni nasza brac drogowa przy krzyzowkach z DDR.

Czasem zrobie pseudo wjazd na DDR przecinajace ulice, kiedy jedzie samochod w odleglosci spokojnie pozwalajacej sie spokojnie zatrzymac. Jednakze wiekszosc w ogole nawet nie zastanawia sie ze powinna ustapic pierwszenstwa, najlepsze sa kobiety jak sie je obserwuja jak przejezdzaja uciekajac na drugi pas bo nie wiadomo dlaczego ten kolarz znalazl sie w tym miejscu i dlaczego to ja musze znalezc pedal hamulca.

 

 

Z serii znajomosc przepisow kodeksu drogowego i wymuszanie pierwszenstwa rowerzystom.

Sorry ze troche dlugie, ale nigdy nie bylem dobry w opisywaniu sytuacji.

 

Picasa Web Albums - Sorcerer

 

Czerwone, DDR i moj kierunek jazdy.

 

Niebieski - jechal pierwszy, myslal ze ma pierwszenstwo na DDR. Rondo nowe, duze, szerokie, dobrze oznaczone poziomo i pionowo. Nic nie zaslania DDR czy przejsc.

Fioletowy - jechal za niebieskim na jego pasie

Zielony - jechal obok niebieskiego, troche wolniej

 

Teraz sytuacja ktora wydarzyla sie w dzien na tym rondzie dzisiejszego dnia.

Jade DDR zgodnie ze strzalka, przejechalem przez pierwsza czas skrzyzowania na szeroka na 20m wyspe razem z dziewczyna, niczym nie oslonieta wyspa, zadnych krzakow swietnie widac wszystko.

Widze ze samochod niebieski ~60km/h, byl mniej wiecej na wysokosci takiej jak zaznaczylem na wiec wjezdzam probujac przejechac przez rondo zgodnie z przepisami, gdzie mam bezwzledne pierwszenstwo. Facet byl na tyle daleko, ze spokojnie powinien sie zatrzymac, bo nie zamierzalem pchac sie pod kola wiec powoli wyjechalem.

 

Facet myslal chyba ze nie wjade w ogole, wiec nawet nie przyhamowal do ostatnich metrow. Jak ja bylem juz w polowie pierwszego pasa stanalem, bo ewidetnie facet chcial mnie zgarnac i nie wyrobilby sie. Nie mam zwyczaju pchac sie pod kola wiec caly czas obserwowalem co zrobi.

Wtedy zaczal hamowac, ale wiedzial ze sie nie wyrobi wiec zjechal ile mogl na druga polowe aby mnie nie dotknac. Wyhamowal na przejsciu tak ze moje kolo bylo na wysokosci wlewu paliwa, a on 1/4 na drugim pasie (szeroka nowa arteria).

 

Koles mial otwarte okno, koles okolo 45lat. Mowie do niego czy wie pan co to DDR i pokazuje mu :D On mowi to prosze jechac (stoi dalej na calym przejsciu wiec nie bede sie pchal za niego).

I teraz najlepsze, samochod za nim zorientowal sie za pozno o co kaman, wyhamowal ile mogl i walnal mu w tylek, zjezdzajac na wyspe. Niebieskiego obrocilo w poprzek pasow i zielony samochod zgarnal go cala szerokoscia.

 

Nie ma to jak nieznajomosc przepisow i wymuszanie pierwszenstwa.

Jesli mi ktos zarzuci ze wyjechalem mu przed kola to przepraszam, rocznie robie 7-8k km rowerem w tym scigam sie i wiem co moge albo nie i gdzie lezy granica miedzy wyjechaniem przed kolo. Tutaj ewidetnie glupota ludzi poruszajacych sie po drogach i nieznajomosc przepisow.

 

PS. Tak zarzucono mnie wymuszenie pierwszenstwa, bylem na tyle mily aby poczekac na policje az zrzedna panom kierowcom miny.

 

EDIT: Szkoda ze nie mam zdjec, akurat nie mialem telefonu ;)

Edytowane przez Aurora001
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lekkiego wysokobiałkowego śniadanka + kawa i częste przerwy w czasie jazdy?

 

yyy wysokobiałkowy posiłek to się przed snem najlepiej bierze:D

W trase to raczje wysoko energetyczne, poprawiające koncentrację

Czyli dużo węgli i cukru aby mózg miał papu+ wspomagacze (kofeina, tauryna etc)

Białka to możesz sobie podarować^^

 

ps. jest pewien mit aby przed egzaminem na prawko zjeść snickersa....^^ z czego się to bierze, sam sobie odpowiedz

Edytowane przez HeatheN

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie najbardziej na długich trasach pomagają poprostu krótkie przerwy. Wyjść z samochodu, rozprostować nogi i zaczerpnąć świeżego powietrza.

Wszelkie redbulle dają natychmiastowy zastrzyk energii ale po ok. 30 minutach jesteś jeszcze bardziej śpiący niż przed spożyciem. Dlatego to stosuje jako ostateczność :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aurora001 rozumiem, że przepis art. 3.1 p. o r. d. (obowiązek unikania zagrożeń) jest Ci znany, do tego art. 4

. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.

Sytuacja w Twoim odbiorze wskazywała na możliwość odmiennego ich zachowania.

Wniosek? Przyczyniłeś się do kolizji / wypadku. To że policja nie uznała Twojej winy, nie oczyszcza jeszcze Twojego sumienia.

 

Fajnie jak któryś z uczestników przyjmie mandat, jest winny sprawa zamknięta.

Gorzej jak sprawa trafi do sądu (wypadek), potencjalny sprawca będzie miał dobrego adwokata, sprytnych biegłych. Może się okazać, że sprawstwo, współsprawstwo zostanie przypisane zupełni komu innemu.

 

Był swego czasu nagłośniony przypadek, za przekroczenie prędkości można zostać skazanym na pozbawienie wolności.

 

Lepiej więc unikać zagrożeń (art. 3.1 p. o r. d.) niż ryć się wszędzie na chama bo "mam pierwszeństwo".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Min. ten przepis, ale jako calosc normy jest tego wiecej oczywiscie co ma wplyw na taki wynik rozpatrzenia calej sprawy.

 

Doskonale znam przepisy, szczegolnie poprawiony kodeks (nowelizacja bym tego nie nazwal gdyz obecne przepisy zostaly wpisane po 14 latach obowiazywania konwencji wiedenskiej, ktora polska ratyfikowala)

 

Gdybym wyjechal dalej, koles albo zahaczyl by mnie, albo ucieklby w kierunku wyspy gdzie jakis metr na moim kole byla moja laska.

Aczkolwiek to nie samochod ktory byl pierwszy byl najlepszy w calej sytuacji, tylko samochod jadacy za nim. Bo akurat ten drugi samochod nie jechal mu na ogonie, ale gapiostwo kosztuje.

Nie jestem pewien bo niestety spieszylo mi sie zaraz do pracy jak przyjechala policja, ale jestem pewien ze samochod #1, dostal swoje za wymuszenie pierwszenstwa. Bo niby co robil na srodku pasow? :>

 

Nie od dzis wyznaje zasade, umiesz liczyc licz na siebie. Juz kiedys toczylismy tutaj dyskusje dlaczego uwazam iz potracenie pieszego jest w 99% wina pieszego nawet jak przechodzi na zielonym swietle ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest to może związane bezpośrednio z nazwą tematu, ale nie wiedziałem gdzie to wrzucić więc napiszę tutaj.

 

Pojechałem dzisiaj z mamą odebrać jej nowy samochód - Alfę Mito. Potem parę słów o samym aucie, ale na początek (i o tym właśnie chciałem napisać) wrażenia po wizycie w salonie i obsłudze klienta. Mówiąc wprost: byłem w ciężkim szoku jak dobrze można być obsłużonym w salonie samochodowym. Sam już 2 razy kupowałem auto u dealera, a kilka razy byłem w salonach na dłuższych rozmowach w momencie szukania samochodu i różnica między poziomem jaki prezentują w Suzuki, Oplu czy VW nawet nie zbliża się do tego jak dzisiaj było w salonie Alfy. Pełna profeska i to do tego stopnia, że człowiek autentycznie czuje się jak ktoś zupełnie wyjątkowy. Ja wiem, że Alfa to trochę wyższa półka niż wymienione wcześniej marki, ale nie sądzę, żeby to miało aż taki wpływ jak sprzedawca nas potraktuje.

 

Zacznijmy od początku. Ledwo otworzyliśmy drzwi i od samego wejścia powitał nas kierownik salonu. Moją mamę widział po raz kolejny, ale ze mną przywitał się jakbym to również ja przyjechał po odbiór auta. Tutaj od razu rzuciła mi się również inna rzecz: nie było automatycznego przejścia na "Pani Małgosiu". Mnie osobiście strasznie wkurza taki spoufalanie się z klientem i przechodzenie na "koleżeński" poziom dyskusji. Kolejna sprawa to bardzo konkretna i rzeczowa informacja na temat gwarancji, przeglądów itd. Cały komplet dokumentów, instrukcji itd zapakowany w skórzany segregator, a oprócz tego dodatkowo dostaliśmy butelkę czerwonego wina z wytłoczonym charakterystycznym kształtem grilla Alfy oraz logiem producenta - ot taki gift na "opicie" nowego zakupu. Już ten gest bardzo mi się spodobał, ale to jeszcze nie był gwóźdź programu. Po załatwieniu wszystkich formalności poszliśmy w końcu odebrać samochód. Ja myślałem, że po prostu na parkingu zostaną nam wręczone kluczyki, pokazane gdzie się włącza światła i do widzenia. A tutaj nie. Zostaliśmy poproszeni o przejście do sąsiedniego pomieszczenia (kilka aut pokazowych znajdowało się w głównej hali), gdzie stał już tylko jeden samochód....przykryty czerwoną płachtą z wielkim logiem Alfy na środku. I tak jak przy odsłanianiu premier samochodowych na międzynarodowych wystawach tak i tutaj kierownik odsłonił przed nami nowiuśkie MiTo. Wrażenie jakie robi taki zabieg jest świetne - niby nic, ale człowiek cieszy się jak dziecko i niesamowicie potęguje do wrażenie, gdy wyłania się auto, które widziało się już przecież nie raz. Po tym wstępie facet przez bitą godzinę pokazywał wszystko co i jak się robi w tym samochodzie. Oczywiście, można do tego wszystkiego dojść samemu czytając instrukcję, ale o ile przyjemniej jest posłuchać jak krok po kroku robi to fachowiec. Czekając aż skończy pomyślałem sobie, że odbierając Golfa usłyszałem tylko: "Gumowe dywaniki wrzuciłem Panu do bagażnika, światła ustawia się tutaj pokrętłem po lewej, a teraz tylko zamocujemy blachy i może Pan jechać" ;)

 

Nie wiem czy jest to standard w Alfie, wiem że nie jest to standard w salonach innych marek. Najlepsze jest jednak, że to wszystko są nic nie kosztujące drobiazgi, a tylko sposób podejścia, który już w momencie zakupu może człowieka (z)wiązać z marką. Naprawdę jestem pełen podziwu na to jak dobrze można być potraktowanym jako klient. A sam samochód? O ile nigdy nie byłem wielkim fanem Alfy to MiTo podobało mi się od momentu premiery i po bliższym kontakcie jestem tym autkiem zauroczony. Środek bardzo dobrze wykończony, wstawki "carbonowe" zdecydowanie dodają sportowego charakteru, którego wnętrzu absolutnie nie brakuje. Fotele stylizowane na sportowe kubły, zegary, skóra. No i czaderskie bezsłupkowe drzwi - wyglądają super, szczególnie gdy się je otwiera. Do tego alusy 16" w standardzie (przynajmniej tej wersji wyposażenia), spoilerek z tyłu, a i same zderzaki wyglądają jakby miały dodatkowe listwy mimo, że ich nie ma. Bagażnik nie za duży jak na segment B, bywają mniejsze jak i większe. Silnik MultiAir 1.4 105km - parametry du.py nie urywają, ale 10,5s do 100 w mieście zupełnie wystarcza, a i brak turbiny powinno korzystnie wpłynąć na spalanie. Natomiast zdecydowanie na plus można zaliczyć brzmienie jednostki - pojemność mała, ale mruczy to bardzo przyjemnie. Pozycja za kierownicą - super, człowiek czuje się jak w typowo sportowym samochodzie (chociaż to pewnie przypadłość wszystkich modeli tej marki). Na razie nie miałem jeszcze okazji pobawić się furą więc nie powiem nic o właściwościach jezdnych ani osiągach, ale jeśli będą tak dobre jak wygląd to nie mam się o co martwić. Swoją drogą biorąc pod uwagę markę oraz wyposażenie (wraz z dodatkami) to cena jaką trzeba zapłacić (fakt, że po rabacie, ale jednak) jest IMO bardzo atrakcyjna.

 

Kończąc wywód: auto nie jest stricte moje, ale gdyby ktoś miał jakieś pytania to postaram się odpowiedzieć w miare możliwości.

Edytowane przez maSTHa212
  • Upvote 5

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...