Skocz do zawartości
Sid

Codzienność za kierownicą

Rekomendowane odpowiedzi

Ogólnie to [ciach!]licie Hipolicie... Kolega był na równi z tobą bo był trzymany przez podobnych tobie, ehhh te zawalidrogi :mur: No chyba, że na tym odcinku byłe światła co trzysta metrów :D I nie popieram tutaj pałowania, ale jeżdżenia przepisowo. Jak mamy 50 TO [ciach!]A JEDZIEMY 50, a nie trzydzieści czy dwadzieścia, bo muszę sobie podłubać w nosie :-| I tyczy się to każdego rodzaju drogi.

 

O to własnie chodzi, że jaki sens jest w zapieprzaniu po mieście, gdzie co 300 metrów są światła?

Jak mieszkasz w mieście, w którym tak nie jest to zazdroszczę. ;)

W trasie to pewnie by z 10 minut na mnie czekał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na odcinku Tarnowskie Góry -> Bytom buduje się autostrada ;) + robią asfalt na wysokości M1; A i trochę świateł jest;

I odcinek ma te 10-12km :)

 

Ja robię dziennie okolice Pyrzowic -> Tarnowskie Góry - pozdrawiam wiecznie spóźnionych;

 

Po drodze są dwa światła (jedno to przejście dla pieszych), jedno skrzyżowanie, dwa ronda;

Ludzi którzy jak po**** mnie wyprzedzają prawie na początku trasy (jadę lekko ponad przepisowo 80km/h) doganiam w okolicach świateł przed T. Górami; Czasem wcześniej;

 

Na takich odcinkach nic by mi nie dało wariowanie 120-140 w przelocie momentami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak mamy 50 TO <span style='color: red;'>[ciach!]</span>A JEDZIEMY 50, a nie trzydzieści czy dwadzieścia, bo muszę sobie podłubać w nosie :-|

 

Nie jesteś na czasie, od kilku lat dłubanie w nosie zostało zastąpione przez telefon komórkowy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szybka i dynamiczna jazda w mieście nie daje nic po za większym spalaniem...

 

Mi pomaga być skupionym za kierownica, bo jak mam w tempie żółwia jechać przez pół godziny to zaczynam robić milion innych zbędnych rzeczy zamiast skupic sie na drodze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O to własnie chodzi, że jaki sens jest w zapieprzaniu po mieście, gdzie co 300 metrów są światła?

Jak mieszkasz w mieście, w którym tak nie jest to zazdroszczę. ;)

W trasie to pewnie by z 10 minut na mnie czekał.

 

No wlasnie - zwlaszcza, ze kawalki zielonej fali w Warszawie tam gdzie jezdze zazwyczaj sa ustawione na ok 70 km/h bedziesz deptal mocniej to ktorys z kolei sygnalizator cie zatrzyma.

 

Swoja droga ciekawe ilu wielbicieli dynamicznej jazdy jezdzi sluzbowka wiec im zwisa czy maja 8l/100 czy 10 ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Straszni z was materialiści, zero przyjemności z jeżdżenia tylko oszczędzanie każdej złotówki ;) . Rower sobie kupcie :)

 

Dokładnie.

Średnia predkosc w ruchu miejskim w Anglii wzrosła przez ostatnie 100 lat o 5km/h....a prędkość aut wzrosła kilkunastokrotnie...:)

Ale wole nawet w korku stać w czyms lepszym, niz jakimś paździerzu...

O ile mogę płacic wiecej za paliwo z racji silnika (bo to swiadomy wybor i 12l PB mnie nie przeraża) , o tyle wkurza mnie gdy przebicie sie przez 10km w miescie powoduje o 10% wieksze spalanie tylko dlatego ze:

-jedni się tocza zamiast jechac (bo i tak czerwone)

-inni wychodzą z zalożenia że 40km/h to jest idealna prędkość na ich 15 letnie paździerze

-zamiast ruszac żwawo spod świateł sznurem, średnio każdy kolejny koleś ma 2sek laga...i jak jestem 15...to ruszam dopiero po 30sek... dzięki czemu w newralgicznych miejscach, zamiast stać 1-2 zmiany świateł, stoję 3-4...

-wieczne remonty, bezmyślnie planowane, w godzinach szczytu..a nocą..nic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się toczę i jestem 100% pewny że nikomu nie przeszkadzam. Na 50-tce w zabudowanym ostatnie 50m przed światłami przejeżdżam z v=30->20 kmh z celem takim żeby auto przede mną ruszyło minimalnie przed tym zanim do niego dojadę tak żebym nie musiał się zatrzymywać. Jak odjedzie trochę wcześniej, to doganiam. W dużym pełnym mieście jak już się to da wykonać to tylko na ostatnich metrach, ale w mojej pipidówie sprawdza się bardzo dobrze. Jak już stoję to zwracam uwagę, żeby ruszyć równo z poprzedzającym autem. Z łądnie mruczącymi 220 końmi pod maską zawalidrogą też bym nie był nawet jakbym się bardzo starał, bo to silniejsze ode mnie, więc nie wrzucajcie wszystkich toczących się do jednego wora z kapelusznikiem w skodzie albo gejem w priusie. ;)

 

Co do przyjemności z jazdy to wolę jej nie szukać w mieście bo może się skończyć tak jak mojemu znajomemu-debilowi na zdjęciu parę postów wyżej. :P Poza miastem na fajnej krętej drodze lubię depnąć.

Edytowane przez Sysak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miasto to miasto i w nim 50 to 50 i juz, w miescie nie ma miejsca na szalenstwa, bo moze skonczyc sie to zle o czym sam wiele razy sie przekonalem, ze pare kph wiecej na liczniku i kobieta wlazaca bez patrzenia, bez przejscia i zza krzaka zostalaby tracona przez pedzacego 40 fiata na ograniczeniu do 40 a tak przygoda skonczyla sie awaryjnym hamowaniem, odbiciem w lewo, bo pas byl wolny, podniesieniem cisnienia, strachem i opuszczeniem szyby pasazera, bo pani byla akurat na jej wysokosci, po czym wywiwiazal sie dialog:

- przepraszam nic pani nie jest?

- nie nic sie nie stalo

- to dobrze cieszy mnie to, ale %^& najstepnym razem patrz gdzie leziesz, bo mozesz nie miec szczescia

wiec miasto to miasto i nie ma miejsca na zabawy ;)

 

sam do swiatel tez sie dotaczam a jak tocze sie do lewoskretu a prosto ma zielone to daje o tym znac migaczem duzo wczesniej. a dynamiczna jazde w miescie mozna olac, bo jedyne co powoduje to wzrost spalania a kozysci sa mizerne, bo jak nie tu stane to tam a po olsztynie momentami sie tak jezdzi, ze autem odcinek robie w ok 25min, komunikacja miejska podobnie a dreptajac sobie zajmuje mi to 30 min, bez denerwowania sie i z koniecznoscia mniejszego uwazania na debili co prawko kupili.

Edytowane przez Niemiec

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami jak turlam się świnką po wsi, zza anusa wyskakują mi różne kopcące gulfy, zwieśniaczone rdzople i takie tam, a na twarzy woźnicy widać wtedy ogromnego banana: "zoba zoba, beemka jedzie 50 km/h, nuże więc - wyprzedzajmy, taka okazja nie trafią się często!!!1111". Mam nadzieję, że ten patafian, który wyprzedził mnie parę dni temu na pasach i skrzyżowaniu swoim parchatym gulfem, a którego kawałek dalej zatrzymały psy, dostał mandat wartości co najmniej połowy tego strucla. Enjoy dynamiczna jazda w mieście, nieszczęsny kretynie :>

 

Niepodważalna zaleta po przesiadce z jaszczomba na świnkę - znacznie zmalała ilość przedwczesnych z małymi pindolami, wyskakujących mi przed maskę z podporządkowanej.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do dynamiki po mieście to ja dodam tylko tyle, iż na moment obecny mocarne 1.2 spiło coś tam więcej z baku z racji trochę bardziej agresywnego stylu jazdy, silnik się bardziej ochoczo zaczął się rozkręcać i przybyło wyzwisk z mych ust w kierunku do innych uskuteczniających inne "racjonalne" metody jazdy. Nie jestem typem pierwszy na każdym skrzyżowaniu, ale nie lubię być parówą jak znaczna część rodaków, którzy zastanawiają się czy na zielonym jest ta pora żeby wrzucić pierwszy bieg i spuścić ręczny.

 

Na dynamikę w Olsztynie nie ma miejsca, a nawet jeśli jest to życzliwi zrobią swoje i stwierdzi się, że nie ma. Także tępmy PSJ i bezmyślność, ale z rozwagą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak wszyscy to ja i też ponarzekam B-) niezmiernie wkur..a mnie jak przy zwężeniu 2pasmówki do jednego pasa np. przy robotach drogowych motłoch pcha się do samego końca i wciska na siłę blokując ruch, na zachód jest tak, że w takich przypadkach ludzie stosują metodę "na zamek" i dział to w miarę płynnie a tu Czesiek jeden z drugim zapierdala do samego końca i blokuje całą kolejkę bo ktoś go wpuścić musi...

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za daleko mam do pracy żeby rowerem jeździć a do dziewczyny spocony jak świnia też bym nie chciał przyjechać.

Spojrz na to z innej strony. Przyjedziesz spocony na rowerze, będzie okazja na wspólny prysznic (zaoszczędzisz nie tylko paliwo, ale i wodę, o innych atrakcjach nie wspominając ;) ), a dziewczyna będzie zadowolona że dbasz o siebie i środowisko naturalne ;)

 

miasto to miasto i w nim 50 to 50 i juz, w miescie nie ma miejsca na szalenstwa

Szaleństwa szaleństwami, ale wrzucanie trójki przy 25km/h, ruszanie ze swiatel z dwu sekundowym lagiem i podobne zachowania w stylu "bo zaoszczedze 10zl miesięcznie na paliwie" powoduja ze na światłach przejezdza 15 a nie 25 samochodów. Przekłada sie to na korki, co powoduje bezsensowne spalanie paliwa na postoju i przede wszystkim stracony czas.

 

Pozdrowienia dla kierowcy TIRa na poznanskich blachach, ktory na jednopasmówce w wiosce z ograniczeniem do 40km/h wyprzedzil mnie, zeby po kilkudziesieciu metrach wpieprzyć się na radar majac jakieś 80-100km/h na blacie :D . Mam nadzieje, ze zdjęcie się udało ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoria z prysznicem miała by rację bytu na co dzień gdyby nie obecność przyszłych teściów i szwagra w domu. :P No ale to już inna historia.

 

Niestety odnoszę wrażenie, że trochę za bardzo idziecie w skrajność z tym 'dojeżdżaniem'. Ja wole dojechać hamując silnikiem do kogoś przede mną i pojechać dalej za nim w miarę płynnie niż robić tak jak np jeden z moich znajomych, który widząc korek czy czerwone światło dalej trzyma gaz i montuje heble na ostatnich metrach. Czy to waszym zdaniem upłynnia ruch? Chyba tylko daje więcej czasu do pogrzebania w nosie na światłach.

Jak jestem 100 metrów od świateł i widzę, że czerwone to hamuje sobie powoli silnikiem o ile jest taka możliwość i nie blokuje np innego skrzyżowania za sobą ale czasami znajdzie się jakiś szybki przedstawiciel handlowy albo amator golfa który jeszcze przede mnie wjedzie bo to zawsze 4.5 metra do przodu.

 

A wciskanie się na kończącym się pasie to w tym kraju niestety normalka. U mnie w okolicy teraz ostro ponastawiali słupków i pozamykali niektóre pasy (pozdrowienia z zapadającego się Bytomia Dołączona grafika) i niestety jest to codzienność.

Stojąc w kolejce na dobrym pasie i widząc takich typów tylko trzymam kciuki żeby któryś trafił na mnie przy końcu, nawet specjalnie lekko zwalniam żeby ich przytrzymać i żeby ci za mną mogli dojechać co by przypadkiem się nie wcisnął burak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nioh nioh nioh nioh...

Dzisiaj przede mną kolesiowi w land roverze (nie pozdrawiam) wyłączył tryb idioty kierowca ciężarówki (pozdrawiam).

Okazało się, że znowu jeżdżę jakimś ultra sportowym autem, bo jak tylko wbiłem na lewy żeby wyprzedzić tegoż land rovera, to chyba stwierdził, że jakaś mała popierdułka nie będzie go wyprzedzać, bo to jakaś obraza. No i zaczęły się jego wariactwa - czarny dym, przyspieszanie, hamowanie - byle tylko mnie nie puścić. A rób sobie co chcesz, debilu - i tak jadę swoje i nie mam zamiaru się z tobą ścigać. No i... prawie się wtrąbił - jak już sobie poszalał (90-150, etc , ja spokojnie 100-120), chciał się zabrać za ciężarowe. Nie wiem, czy ślepy był, czy coś, bo chyba zakazu wyprzedzania nie zauważył i ograniczenia do 50... nie wytrzymał i ogień... a w tym momencie ciężarowe zaczyna świecić stopem i dość mocno zwalniać z tych 50km/h (gość przed nim skręcał i pewnie kierunek + stop w ostatniej chwili - norma <_< )... uchh... w życiu tyle dymu z opon na publicznej drodze nie widziałem :lol:

Słitaśny land rover skończył poza podwójną ciągłą, miał szczęście, że nic nie jechało z naprzeciwka. Ofc pomogła ta sytuacja tylko na jakieś 30 sekund, bo już za chwilę była powtórka - wyprzedzanie po wyłączonym z ruchu kawałku drogi, wbijanie się innym przed maskę - patrzyłem jeszcze na niego chwilę, zanim skręciłem w drogę do pracy. Skąd się tacy biorą? {retoryczne}

 

Btw, co do skrzyżowań - też się dotaczam jak widzę czerwone- szkoda katować hamulców i silnika, a zresztą - w Rzeszowie to i tak najlepszy sposób na skrzyżowania. Od kiedy zrobili system sterowania ruchem, zwykle jest tak, że jadąc spokojnie 40-60 dajesz radę przejechać pół miasta na zielonym. Czasem gdzieś się trafi czerwone, ale to głównie przez tych właśnie ludzi, o których piszecie- pierwszy na światłach i się zastanawia co zrobić, bo nagle zielona lampeczka świeci... damn, jak stoję równolegle, to jestem już 20 metrów od niego.

A tak - toczę się spokojnie od świateł do świateł i mam pewność, że jak na jednym skrzyżowaniu mam zielone, to na drugim, o ile uda się utrzymać ~50km/h, też przejadę... i na trzecim.. i na czwartym. No i ludzie chyba zaczęli to w końcu chwytać, bo coraz mniej szybkich i wściekłych widzę (pomijając wieczory i noc).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak wszyscy to ja i też ponarzekam B-) niezmiernie wkur..a mnie jak przy zwężeniu 2pasmówki do jednego pasa np. przy robotach drogowych motłoch pcha się do samego końca i wciska na siłę blokując ruch, na zachód jest tak, że w takich przypadkach ludzie stosują metodę "na zamek" i dział to w miarę płynnie a tu Czesiek jeden z drugim zapierdala do samego końca i blokuje całą kolejkę bo ktoś go wpuścić musi...

Zawsze jadę do samego końca zwężki, bo to jest właśnie jazda na zamek - na jednym i drugim pasie do końca i zazębiamy a nie kilometr przed zwężką stoi jakaś ofiara i przez to korek jest jeszcze na poprzedzającym skrzyżowaniu. Z definicji:

Metoda zamka błyskawicznego - metoda dojazdu do zwężenia jezdni, polegającym na kontynuowaniu ruchu na obu pasach do samego momentu zwężenia, a następnie przepuszczania przez każdy pojazd, jednego pojazdu z pasa który się kończy.

U nas niestety poprawna jazda tą metodą jest uznawana z jakiegoś powodu za chamstwo i często spotyka się ciężarówki, które 500 metrów przed zwężką jadą obok siebie, żeby blokować ruch. Edytowane przez Puma
  • Upvote 4

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ano właśnie, badania dowodzą (kij wie na czym badali, ale wiadomo że to uśrednienie), że po 30sek. stania w korku tracimy więcej paliwa niż na ponowny rozruch silnika. Znakiem tego że dojeżdżając do świateł to najlepiej w ogóle zgasić engine (o ile hamulce nam działają okey bez wspomagania) i się dotoczyć ;] Zostaje tylko jeden problem...współczuję jechać wtedy przed HeatheN, bo wyjdzie z klamką i pacnie w łeb :D

 

I mnie wkurze brak jakiegokolwiek myślenia ludzi. Osobiście dojeżdżając do krzyżówki mam zaplanowane wszystko aż do czasu zjazdu z niej. Wiem kiedy wyłączyć lub nie silnik. Wiem jak szybko się do niej dotoczyć żeby nie tamować ruchu, oraz wiem kiedy zacząć ruszać "bez laga". Dziwi mnie że ja, dosyć młody kierowca, potrafię więcej niż stare pryki które pewnie jeżdżą od zarania dziejów. Ale to pewnie kwestia przyzwyczajeń z czasów kiedy po krajowej 7mce jeździło 5 maluchów na godzinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak wszyscy to ja i też ponarzekam B-) niezmiernie wkur..a mnie jak przy zwężeniu 2pasmówki do jednego pasa np. przy robotach drogowych motłoch pcha się do samego końca i wciska na siłę blokując ruch, na zachód jest tak, że w takich przypadkach ludzie stosują metodę "na zamek" i dział to w miarę płynnie a tu Czesiek jeden z drugim zapierdala do samego końca i blokuje całą kolejkę bo ktoś go wpuścić musi...

 

A wciskanie się na kończącym się pasie to w tym kraju niestety normalka. U mnie w okolicy teraz ostro ponastawiali słupków i pozamykali niektóre pasy (pozdrowienia z zapadającego się Bytomia Dołączona grafika) i niestety jest to codzienność.

Stojąc w kolejce na dobrym pasie i widząc takich typów tylko trzymam kciuki żeby któryś trafił na mnie przy końcu, nawet specjalnie lekko zwalniam żeby ich przytrzymać i żeby ci za mną mogli dojechać co by przypadkiem się nie wcisnął burak.

 

Dobre, i wy mówicie o buractwie? Chyba nie do końca właśnie znacie zasadę jazdy na suwak..

 

Jak tak czytam niektórych co szkoda im klocków, silnika, paliwa, czy czego tam jeszcze to może weźcie pchajcie ten samochód, mniej zużyjecie :D A nie.. opony się zużyją..

 

 

Szaleństwa szaleństwami, ale wrzucanie trójki przy 25km/h, ruszanie ze swiatel z dwu sekundowym lagiem i podobne zachowania w stylu "bo zaoszczedze 10zl miesięcznie na paliwie" powoduja ze na światłach przejezdza 15 a nie 25 samochodów. Przekłada sie to na korki, co powoduje bezsensowne spalanie paliwa na postoju i przede wszystkim stracony czas.

 

I to jest właśnie sedno sprawy, nie jesteśmy na drodze sami i jazda na zblazowanego królewicza właśnie powoduje to co MaSell napisał.

Edytowane przez Yog-Sothoth
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ano właśnie, badania dowodzą (kij wie na czym badali, ale wiadomo że to uśrednienie), że po 30sek. stania w korku tracimy więcej paliwa niż na ponowny rozruch silnika. Znakiem tego że dojeżdżając do świateł to najlepiej w ogóle zgasić engine (o ile hamulce nam działają okey bez wspomagania) i się dotoczyć ;] Zostaje tylko jeden problem...współczuję jechać wtedy przed HeatheN, bo wyjdzie z klamką i pacnie w łeb :D

 

Kiedys bawiłem się w eco driving, co by zobaczyć co mi to da.

Faktycznie 1l...

Czasowo 2-3 minuty później

Mam konkretną trasę codziennie o tej samej porze, dane po 5dniach (i dobry komputer pokładowy:P)

Gra warta świeczki?

W moim odczuciu nie, teraz chociaż wiem że nie jeżdżę jak cipka, która jak zatankuje więcej niż 30zł paliwka to juz drży przy dystrybutorze.

Co nie oznacza że zaraz mrugam, cisnę jak głupi, ruszam z piskami, wyprzedzam na pasach itd itd. Jeśli mam to określić to nie jeżdżę agresywnie, raczej dynamicznie osiągam zamierzoną prędkość i ją stale utrzymuję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i słusznie, żebyś czasem nie pomyślał że Cię atakowałem czy coś ;) Osobiście wolę matematykę wspomaganą moto-stats. Spokojna jazda po mieście, z utrzymywaniem 3000-4500RPM pozwoliła mi zaoszczędzić 1-2l /100km. Mój rekord to 7.6 po mieście, a na trasie 5.8. Benzyna 1.6 i trochę ponad 100 kucy. Da się? Da. I to bez tamowania ruchu, często wręcz wyprzedzając zawalidrogi, ale wykorzystując do tego moment przyśpieszania do tych 50-60km/h. A potem utrzymanie prędkości do następnych świateł. Można dynamicznie i oszczędnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedys bawiłem się w eco driving, co by zobaczyć co mi to da.

Faktycznie 1l...

 

Eco driving nie ma nic wspólnego z pizdowatą jazdą, tylko z używaniem mózgu na drodze. No ale nie każdy jest w stanie to ogarnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eco driving nie ma nic wspólnego z pizdowatą jazdą, tylko z używaniem mózgu na drodze. No ale nie każdy jest w stanie to ogarnąć.

 

Zaplanowałem trasę, odpowiedni stan techniczny auta jest (cisnienie, zbieżnosć itd), wywaliłem zbędne rzeczy i zmiany biegów przy 2500-3000 obrotow, dynamiczne osiągniecie i utrzymywanie stałej prędkosci, częste hamowanie silnikiem... wielka mi filozofja która jedynie wybrańcy są w stanie pojąć....i sorry ale w moim 130 konnym benzynowym parchu takie obroty=pizdowata jazda...bez względu na to co uważasz. Edytowane przez HeatheN

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No bo błednie do tego podszedłeś. Jeszcze mi powiedz że na luz wrzucasz bo "nie spala wtedy" to już mnie rozłożysz całkiem ;)

 

Tak niskie obroty=większe zużycie paliwa. Bo po zmianie biegów przy 2,5k RPM to na ile Ci zbijało? 1500RPM przy następnym biegu? Przecież ile koni by nie było to trzeba pedał do podłogi wciskać żeby to się jakoś toczyło. Zrób to samo ale zmieniaj biegi przy 3500-4k RPM i zobacz jak spalanie Ci wyjdzie.

Edytowane przez Havoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No bo błednie do tego podszedłeś. Jeszcze mi powiedz że na luz wrzucasz bo "nie spala wtedy" to już mnie rozłożysz całkiem ;)

 

Tak niskie obroty=większe zużycie paliwa. Bo po zmianie biegów przy 2,5k RPM to na ile Ci zbijało? 1500RPM przy następnym biegu? Przecież ile koni by nie było to trzeba pedał do podłogi wciskać żeby to się jakoś toczyło. Zrób to samo ale zmieniaj biegi przy 3500-4k RPM i zobacz jak spalanie Ci wyjdzie.

 

Oj chyba pomieszałeś

Bo mi przy dynamicznej jeździe teraz pali wiecej niz przy takim mulowatym, ze zmiana biegow przy 2500

 

Niskie obroty=wieksze obciazenie silnika=brak przyspieszenia = i tak naprawde wieksze zło dla silnika (zerwanie filmu olejowego itd) ale spalanie miałem mniejsze

Wyższe obroty=silnik oddycha=auto leci=wieksze spalanie

 

ZlyUser

Kurde musiałbyś się ze mna przejechac i sam zobaczysz, nie ze nagle moje 10,5 sek do setki urwie ci głowe...ale chodzi o podejscie

-jadę, 300m ode mnie koleś włącza się do ruchu, ale zamiast ruszyc dynamicznie to robi to tak ze ja po paru sekundach jestem juz 4m za nim i musiałem wychamowywac do 30km/h z 80km/h bo kolesiowi ciezko bylo troszke depnąć= dla mnie jeździ jak pipka

-skrzyżowanie pomarańczowe-zielone-2-3sekundy koleś rusza i zaczyna sie toczyc zamiast ruszyć żwawo=jezdzi jak pipka

-fajna prosta, na koncu z górki odcinek 200m...najlepiej sie rozbujać i hamować silnikiem do samego końca...ale co? przede mną koleś jedzie 50km/h (okres jesienny widać chmurę z wydechu wiec widać ze koles nie hamuje silnikiem )=jeździ jak pipka

-koles widzi czerwone wiec sie toczy, spowalniając ruch na pasie na który chce skrecic/nie moge opuścić skrzyżowania i ci za mną i zaczyna się kakofonia klaksonów..= szkoda słów...na te toczydła..dobrze ze jeszcze nie spycha auta..

Nie zyskiwałem zbyt wiele jeżdżąc podobnie, a teraz chociaż mimo iż pali 1l wiecej, nikt na mnie nie trąbi, nie mruga i nie wyzywa od emerytów.

Spokój ducha i sumienia w moim wypadku jest wart każdego litra więcej.

 

I panowie na koniec mała dygresja, bo już widzę spinanie pośladów u co niektórych.

Nie powiedziałem pizdowata jazda=eco driving, ten drugi, szczególnie w odcinkach poza miejskich przynosi wymierne rezultaty. Niestety w jeździe po mieście 90% spalania w moim wypadku zależy operowania przepustnicą... a tutaj (sic moje auto jest jakies dziwne c'nie Havoc :wink: ) jak depne* to pali więcej^^

 

*-nie chwytać mnie za słówka i nie wyjeżdżać z tekstami PO CO DEPTAĆ w mieście...bo tu chodzi o skrót myslowy

Edytowane przez HeatheN
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie! Zmień auto bo to jakiś mutant :D

 

A tak serio. Różne są silniki i różnie pracują. Mam na myśli to że mój japoniec żre naprawdę mniej (mierzone wielokrotnie) przy jeździe na wyższych obrotach, ale dżapańce to wiertarki wysoko-rpmowe. One tak lubią.

 

Mimo wszystko uważam że bład może być w technice, bo jednak wyższe obroty i duże prędkości zeżrą paliwo. Ale ja np. jadąc do pracy dopiero na długiej prostej mam gdzie wrzucić trójkę (powyżej 40km/h) a tak młucę go na 2jeczce i 3000rpm, ledwie muskając pedał gazu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...