Skocz do zawartości
Dijkstra

Z cyklu 'zamierzona awaryjność'

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

(co jest bez sensu, bo niby dlaczego nie dałoby sie zregenerować/wymienić jakiegoś zużytego łożyska )

Tak, jak da się wymienić samą zębatkę w VAG 2.0 TDI? Nie bój się, producenci wymyślą milion sposobów, żeby utrudnić/uniemożliwić serwisowanie takiego auta.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Looknąłem w szklaną kulę i w tym wypadku obstawiam horendalnie drogie baterie, psującą się elektronikę (pewnie nie notorycznie, ale będzie jej bardzo dużo, więc czasem coś się sypnie) i skomplikowany software ograniczający serwisowanie we własnym zakresie z pominięciem ASO, więc oprócz zdolności typowego mietka mechaniora, ktoś kto będzie je naprawiał, będzie musiał mieć w sobie coś z nerda. :)

 

Co do elektryków to w sumie nie mogę się doczekać. Będę tęsknił za dźwiękiem, ale ostatnio pojechałem z kumplami na gokarty i okazało się, że są na prąd. Po chwili lekkiej konsternacji i zastanawiania czy bez dźwięku i zapachu to nie będzie bez sensu, zapomnieliśmy o wszystkich obawach, bo śmigało się tym jeszcze lepiej niż spalinówkami.

Edytowane przez Sysak
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekaw jestem jak producenci bedą psuć swoje auta w czasach samochodów elektrycznych. Tu nie ma większości elementów ktore sie mogą zepsuć. Wchodzi tez do produkcji karbon ktory nie rdzewieje.

Za to jest mnóstwo nowych elementów, które są podatne na awarie.

Włókno węglowe nie rdzewieje, ale w miejscu styku z większością metali sprzyja powstawaniu korozji. Poza tym laminaty z CF są wrażliwe na warunki atmosferyczne, wilgoć, a w dodatku są mało odporne na uderzenia.

 

Oczywiscie obecnie akumulatory sa drogie, ale technika idzie do przodu za 5-10 lat pewnie bedą kosztować polowe tego co teraz, zreszta można je traktować jak element eksploatacyjny, jak paliwo - i tak wychodzi taniej.

Mówili tak już dziesięć lat temu. Przypomnij sobie więc te właśnie słowa za dziesięć lat, kiedy będziesz tankować benzynę do {czegoś}, bo ciągle przerażać cię będzie koszt akumulatorów do elektryka.

 

Natomiast silnik, układ przeniesienia napędu jest banalnie prosty i nawet jesli trzeba byłoby go wymienić na nowy (co jest bez sensu, bo niby dlaczego nie dałoby sie zregenerować/wymienić jakiegoś zużytego łożyska ), to koszt zamiennika będzie śmieszny w porównaniu z tym ile kosztuje silnik spalinowy. Skrzyni biegow, sprzęgła, dwumasy i masy innych podzespołów nie ma w ogóle. Nie ma sie co zepsuć, nie ma co naprawiać.

Zużyte łożysko...

- Hej, chłopaki, skończyliśmy testy tego prototypu nowego łożyskowania wału zamiast 6204. - Powiedział inżynier na porannej burzy mózgów - Wewnętrzna bieżnia jest zintegrowana z wałem, zewnętrzna z obudową. Trwałość odrobinę mniejsza, mieści się w normie, za to cena w produkcji dużo niższa.

- Interesujące. - Odezwał się drugi - Ale skoro trwałość mniejsza, to na późniejszym serwisie i częściach firma dodatkowo zarobi. Przecież teraz to my mamy na to patenty i tylko my będziemy mogli to produkować i sprzedawać.

- Dobra, zajmijcie się tym - Rzekł boss - ja obgadam to z wyższym szczeblem. Wydaje mi się, że dostaniemy niezłe premie.

- A do skręcenia wszystkiego zastosujmy jeszcze te nowe śruby - Dodał ktoś inny - Klucze roześlemy do serwisów, a na rynek wypchniemy je po roku z 500% przebitką.

- GENIALNE! - Krzyknęli wszyscy razem - Dział finansowy będzie nas całować po stopach.

Obecny na zebraniu przedstawiciel tegoż działu udał oburzenie. Zaś w duchu cieszył się jak dziecko, bo wiedział, że właśnie zamienił box na gabinet.

- Chłopaki... - Odezwał się w końcu. - Niech jeszcze ktoś wyśle memo do tych troglodytów od elektroniki, żeby się pospieszyli z testami żywicy do zalewania płytek. Tracimy na domorosłych naprawiaczach pół miliona euro rocznie.

I w ten oto sposób powstał kolejny modułowy element z grupy "bez specjalisty nie tykaj".

 

Nie ma się co zepsuć dzisiaj, ale już się odpowiedni ludzie postarają, żeby się psuło, jak tylko wejdzie do masowej produkcji. A właściciele zakładów recyklingowych będą wniebowzięci - niob, tantal, kobalt, wolfram, iryd, osm, neodym, złoto, platyna, molibden, wanad, tytan, magnez, glin, miedź...

Edytowane przez m4r
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zużyte łożysko...

- Hej, chłopaki, skończyliśmy testy tego prototypu nowego łożyskowania wału zamiast 6204. - .

Myślę że jak by wały w silniku były podparte lozyskami kulowymi to motoryzacja stanęła by gdzieś 300 metrów za pierwszym skrzyżowaniem ;) wiec inżynier to jednak wpadł na dobry pomysł na tej burzy mózgów ;)

 

@xperia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Looknąłem w szklaną kulę i w tym wypadku obstawiam horendalnie drogie baterie, psującą się elektronikę (pewnie nie notorycznie, ale będzie jej bardzo dużo, więc czasem coś się sypnie) i skomplikowany software ograniczający serwisowanie we własnym zakresie z pominięciem ASO, więc oprócz zdolności typowego mietka mechaniora, ktoś kto będzie je naprawiał, będzie musiał mieć w sobie coś z nerda. :)

 

Co do elektryków to w sumie nie mogę się doczekać. Będę tęsknił za dźwiękiem, ale ostatnio pojechałem z kumplami na gokarty i okazało się, że są na prąd. Po chwili lekkiej konsternacji i zastanawiania czy bez dźwięku i zapachu to nie będzie bez sensu, zapomnieliśmy o wszystkich obawach, bo śmigało się tym jeszcze lepiej niż spalinówkami.

 

A czy przypadkiem do elektrykow nie opracowali/opracowuja moduly emitujace dzwiek silnika? Gdzies mi przelecial program w TV o tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że

I tutaj mamy najprawdopodobniej źródło problemu :blurp:

 

bez urazy

No, ale mniejsza o przytyki, bo przyjdzie jonas i obu nam zrobi się głupio.

 

Gwoli wyjaśnienia: nie pisałem o wale korbowym, rozrządu, ani innym takim, a o wyimaginowanym wałku podpartym na zwykłym łożysku... Bardzo małym wałku... 6204 ma bodaj 2cm wewnętrznej średnicy, jak dobrze pamiętam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy przypadkiem do elektrykow nie opracowali/opracowuja moduly emitujace dzwiek silnika? Gdzies mi przelecial program w TV o tym.

 

Opracowali. Głównie z powodu osób niewidomych i niedowidzących, które nie były świadome nadjeżdżającego elektryka.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że jak by wały w silniku były podparte lozyskami kulowymi to motoryzacja stanęła by gdzieś 300 metrów za pierwszym skrzyżowaniem ;) wiec inżynier to jednak wpadł na dobry pomysł na tej burzy mózgów ;)

@xperia

Nie dość ze w silniku elektrycznym nie ma wału korbowego, to jeszcze można go łatwo wymienić razem z cała elektryka i elektronika. Jesli producent auta będzie stroil fochy to klient kupi od chińczyka za grosze.

Dodatkowo takich rozmów sie nie prowadzi, bo części o określonej (teoretycznie) jakosci po prostu zamawia sie u poddostawców. To oni zwykle szukają oszczędności na produkcji łożyska, a nie producent auta.

 

Nie wiem jak bardzo zaślepionym trzeba byc by nie dostrzegać postępu jaki sie dokonał w zakresie ekumulatorow. Pamietam ze kilkanaście lat temu paluszki o pojemności 800 mAh były nowością i kosztowały spore pieniądze. Dzis dobijają do 3Ah i kosztują grosze. Postęp jest gigantyczny. Owszem nie było żadnej rewolucji, ale z roku na rok jest kruczek do przodu.

Nawet zwykle akumulatory samochodowe sa tańsze niż kiedyś , czesto maja nowsza konstrukcje (AGM).

Zreszta widać po rynku aut, ze świat sie zmienia. Mamy nie tylko wspomniane i3, sporo hybryd, i całkiem juz popularne i względnie niedrogie auta elektryczne sprzedane sumarycznie w setkach tysięcy sztuk.

Tesla która tez miała problem z akumulatorami użyła w pierwszych autach ogniw znanych z laptopów, teraz buduje własna fabrykę ogniw.

 

Co wiecej sa juz dostępne auta typu open source gdzie każdy moze za grosze sobie auto złożyć na komponentach jakie sobie wybierze.

Przykład http://www.osvehicle.com/buy/

Za ok 3 tysiaće euro mamy proste nowe auto, w sam raz dla majsterkowiczów.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co wiecej sa juz dostępne auta typu open source gdzie każdy moze za grosze sobie auto złożyć na komponentach jakie sobie wybierze.

Przykład http://www.osvehicle.com/buy/

Za ok 3 tysiaće euro mamy proste nowe auto, w sam raz dla majsterkowiczów.

Czym jeździsz na co dzień?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego, ze ma tylny napęd i rozkład masy zbliżony do 50:50. Co skutkuje niezłym trzymaniem sie drogi plus silnik 2.0 z niska akcyza z ktorego można miec po chipie ~270KM.

Automat załatwia temat p lniecia na czwórce.

Niestety żałuje wyboru tego silnika mimo świetnych osiagow o wiele wiecej radochy z jazdy dawał mi silnik benzynowy 2.0

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie dość ze w silniku elektrycznym nie ma wału korbowego, to jeszcze można go łatwo wymienić razem z cała elektryka i elektronika. Jesli producent auta będzie stroil fochy to klient kupi od chińczyka za grosze.

Dodatkowo takich rozmów sie nie prowadzi, bo części o określonej (teoretycznie) jakosci po prostu zamawia sie u poddostawców. To oni zwykle szukają oszczędności na produkcji łożyska, a nie producent auta.

Ty chyba nie sądzisz na serio, że elektryczne silniki trakcyjne to takie asynchroniczne klatkowe, do nabycia w każdej hurtowni elektrycznej w cenie 200~400 zł za kW? O "całej elektryce i elektronice" oraz jej cenie, która powyżej pewnych mocy zaczyna się robić niepokojąco duża, też wypowiadasz się w zastanawiająco beztroski sposób. Combo pt. falownik i silnik napędzający taśmociąg podający słoiki to cholernie daleko od układu trakcyjnego z odzyskiem energii przy hamowaniu i tak dalej. Łożyskami w silniku akurat martwiłbym się najmniej, ale jak ci od przegrzania albo naprężeń mechanicznych strzeli moduł mocy, to można popłynąć finansowo bardziej niż na okazji od dziadka-lekarza z Niemiec.

 

Nie wiem jak bardzo zaślepionym trzeba byc by nie dostrzegać postępu jaki sie dokonał w zakresie ekumulatorow. Pamietam ze kilkanaście lat temu paluszki o pojemności 800 mAh były nowością i kosztowały spore pieniądze. Dzis dobijają do 3Ah i kosztują grosze. Postęp jest gigantyczny. Owszem nie było żadnej rewolucji, ale z roku na rok jest kruczek do przodu.

Nawet zwykle akumulatory samochodowe sa tańsze niż kiedyś , czesto maja nowsza konstrukcje (AGM).

Zreszta widać po rynku aut, ze świat sie zmienia. Mamy nie tylko wspomniane i3, sporo hybryd, i całkiem juz popularne i względnie niedrogie auta elektryczne sprzedane sumarycznie w setkach tysięcy sztuk.

Tesla która tez miała problem z akumulatorami użyła w pierwszych autach ogniw znanych z laptopów, teraz buduje własna fabrykę ogniw.

Samochody elektryczne powstawały już na przełomie XIX i XX wieku, a świat jak trzyma się kurczowo ciężkich ogniw chemicznych tak ani myśli puścić. Paluszki i laptopy to zdecydowanie nie ta półka pojemnościowo-mocowa co pojazdy, wbrew pozorom to nie takie proste. Jakby było proste, już dawno byśmy śmigali na baterie autami, których zasięg zawstydziłby nawet superoszczędne klekoty. Sam bym takim chętnie brykał, charakterystyka silnika elektrycznego kładzie na cyce wszystkie spalinowce, a do innych odgłosów można się przyzwyczaić.

 

Niestety żałuje wyboru tego silnika mimo świetnych osiagow o wiele wiecej radochy z jazdy dawał mi silnik benzynowy 2.0

Nie frasuj się, ja teraz wybrałbym 3.0 albo chociaż 2.5. Diesla nie brałem w ogóle pod uwagę, jego jedyna zaleta (niskie spalanie) na szczęście nie była i nie jest mi do niczego potrzebna. Edytowane przez jonas

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Analizowałem sobie różne opinie i podrzucone w nich tematy, grzebałem w internecie w dostępnych statystykach i generalnie stwierdziłem, że... samochody są mniej awaryjne. Po pierwsze, generalnie dużo więcej jeździmy. Samochody po 5 latach mają dużo większe przebiegi, niż po 5 latach miały samochody, które teraz mają 15. Po drugie, awarie chyba nie są częstsze - za to na pewno są bardziej spektakularne z powodu modularnej budowy wielu samochodów - nie wymienia się części, wymienia się podzespół. Tym samym bywają kosztowniejsze, a przez to więcej się o nich słyszy, mówi, narzeka. Nie wiem na ile jest to celowe, a na ile wynik ekonomiki przy produkcji - prawdopodobnie jedno i drugie. Jeden i drugi fakt sprawiają, że subiektywnie może się wydawać, że 15 letni samochód był mniej zawodny - bo przez pierwszych 5 lat swojego życia przejechał pewnie tyle, ile dzisiaj przejeżdża w 2. 

 

Poza tym, zasadniczo pewnie przemawia do mnie niechęć do dzisiejszych samochodów. Lubię stare auta, bo mają charakter. Od dawna nie powstał samochód, który zapisał się w zbiorowej świadomości tak, jak dajmy na to pierwsze Sirocco, M3, Golf czy Peugeot GTI. A teraz mamy czas, gdzie do ///M szperę dokupuje się w opcji (oczywiście elektroniczną), 328 ma R4 z turbinami a w M5 dźwięk silnika puszczają z głośniczków. Takie czasy - ekologia (źle i dobrze rozumiana) 

 

 

charakterystyka silnika elektrycznego kładzie na cyce wszystkie spalinowce

 

Po tym, jak mazda zakończyła życie wankla ;]

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po tym, jak mazda zakończyła życie wankla ;]

 

Nie ma co gadać ... Elektryk ma liniowe przyspieszenie i maksymalny moment obrotowy dostępny od ... 0 rpm , więc jakby nie było, są kozackie. Fajnie to bylo widać w Top Gear, gdzie porównywali Merca SLS Black i pół tony cięższego SLS Elektryka ... benzynka bez szans. ; ] 

 

http://youtu.be/5gFGX43vubM?t=4m2s

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko prawda, ale naszej planety nie pokrywają drogi z trakcją trolejbusową, a obecne samochody elektryczne to głównie demo i nasionko alternatywnych, przyszłych, acz jeszcze nie wiadomo jakich technologii zasiewane w zbiorowej świadomości. Samochody elektryczne w takiej postaci, jak teraz, nie mają szans na dłuższą metę.

 

Takie zestawienie kiedyś czytałem - od momentu wynalezienia procesory, pamięci, nośniki danych etc. zwiększyły swoje parametry o <tutaj jakaś astronomiczna liczba, której nie pamiętam> razy. Baterie - 3.5 raza. Teraz jest fajne i modne pochwalić się autem elektrycznym, ale gdyby wszystkie jeżdżące pojazdy miałyby zostać konwertowane na takie elektryczne, jakie mamy teraz, to zdaje się byłby logistyczny  problem z dostawą wszystkich niezbędnych komponentów do produkcji aku (srebro?)

 

Dalej - ile kosztuje teraz na stacji LPG? Bo z wyliczeń, które gdzieś czytałem powinno kosztować poniżej 1zł. Generalnie jego wydobycie jest produktem ubocznym wydobycia ropy naftowej, a przechowanie LPG jest wielokrotnie droższe, niż ropy i generalnie miejscami nie ma go gdzie przechowywać, więc jest spalane. To, że kosztuje tyle, to wynik wyskalowania ceny LPG do benzyny. LPG jest bardziej ekologiczne, ma większą liczbę oktanową, a jednak w sporej ilości krajów nie jest w ogóle wykorzystywane jako paliwo alternatywne. A powstają kolejne samochody elektryczne, do których nie ma (i nie będzie) infrastruktury. Dzisiejszy rynek motoryzacyjny jest pełen paradoksów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ceny paliw na stacjach to głównie wynik polityki podatkowej danego kraju. LPG czy olej napędowy kosztują mniej bo są obłożone niższymi opłatami na rzecz skarbu państwa.

 

Prawda jest taka, że bez rewolucji w zakresie akumulatorów jeszcze długo samochody elektryczne nie będą w stanie dotrzymać tempa spalinowym?

Elektryk przyspiesza lepiej? Możliwe.

Szkoda, że Tesla tylko raz udostępniła swoje auto do bezpośredniego porównania na torze z Porsche - z drugiej strony się im nie dziwię bo po kilku minutach jazdy zaczęły się pierwsze problemy i czar prysł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do wspomnianego łożyska w elektryku. Nie ma najmniejszego problemu, by był to bardzo drogi element.

Renault (za czasów Meganki II) zintegrowało łożysko z tarczą, dzięki temu wymiana czy to ze względu na zużycie jednego czy drugiego jest dość droga jak na auto tego segmentu.

Elektryk będzie miał osobny silnik na każde koło, zintegrowany z piastą, tarczą hamulcową itd. Łożysko silnika będzie jednocześnie łożyskiem koła. Nie trzeba się specjalnie trudzić, by to było trudno regenerowalne i strasznie drogie.

  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BMW

I nie dlatego, ze sie nie psuje

Uuuu, a czemu nie kupiłeś elektrycznego kitcara za 3000 euro?

 

Samochody elektryczne powstawały już na przełomie XIX i XX wieku

Ba, czołgi elektryczne powstawały. Patrz: Ferdinand/Elefant. Już wtedy księgowi dochodzili do głosu, bo nie przepuścili prototypu tygrysa (p) przez skomplikowaną konstrukcję, drogie części z równie drogich składników i awaryjność.

 

Po tym, jak mazda zakończyła życie wankla ;]

http://vcar7.com/2012/07/mazda-develop-new-rotary-engine-skyactiv-r.html

http://www.autoblog.com/2013/08/16/mazda-16x-rotary-engine-two-years-away-all-new-model/

Edytowane przez m4r

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ceny paliw na stacjach to głównie wynik polityki podatkowej danego kraju. LPG czy olej napędowy kosztują mniej bo są obłożone niższymi opłatami na rzecz skarbu państwa.

Prawda jest taka, że bez rewolucji w zakresie akumulatorów jeszcze długo samochody elektryczne nie będą w stanie dotrzymać tempa spalinowym?

Elektryk przyspiesza lepiej? Możliwe.

Szkoda, że Tesla tylko raz udostępniła swoje auto do bezpośredniego porównania na torze z Porsche - z drugiej strony się im nie dziwię bo po kilku minutach jazdy zaczęły się pierwsze problemy i czar prysł.

Nie trzeba rewolucji wystarczy ewolucja. Utrzymanie tempa rozwoju jakie mamy obecnie. Na początku rozwoju motoryzacji auta elektryczne nie odstawały parametrami od spalinowych, ale tylko dlatego, ze auta spalinowe miały z dzisiejszego punktu widzenia parametry żenujące.

Od niedawna można juz kupić masowo produkowane elektryki kilku firm, ktore maja parametry wystarczające do codziennych miejskich podróży. To jest efekt postępu jaki sie dokonał.

 

Jak juz pisałem litr paliwa, w szczególności ON zawiera ogromne ilości energii i oczywiscie daleko jeszcze do osiągnięcia tego poziomu akumulatorom.

Ale tak naprawde nie jest to potrzebne by auta elektryczne zyskiwały na popularności.

Co prawda Tesla ma w ofercie auto o zasięgu dochodzącym do 500 km ale jest to osiągnięte poprzez zwiększanie ilości akumulatorów.

Auta elektryczne można optymalizować w kierunku w jakim robi to BMW. Małe, lekkie, wydajne.

My jako kierowcy marnujemy energię dodatkowo. Gdyby auta poruszały sie optymalnie mogłyby byc użyteczne juz przy dzisiejszej technice akumulatorowej. Wystarczy zamiast człowieka jako kierowcy wsadzić komputer. Jesli auta masowo będą sie poruszały autonomicznie zapotrzebowanie na energię moze spaść nawet dwu-trzykrotnie.

 

Aut elektrycznych zdolnych jeździć po torze bez problemow pewnie tez sie doczekamy. Sporo aut spalinowych tez sobie z tym nie radzi.

@jonas

 

W przypadku BMW było tak, ze diesel był o wiele tańszy w zakupie od odpowiadającego mu mocowo benzyniaka w modelu ktory mi odpowiadał. Uwzgledniam moc po chipie.

Natomiast okazało, sie ze benzyna 2.0 choć wiele słabsza jest na starcie tez o wiele lżejsza i mimo gorszych osiagow daje dużo wiecej radochy z jazdy. Do tego byłaby na starcie o wiele tańsza i poprzez odchudzenie auta oraz chip mógłbym sie zbliżyć do dynamiki diesla. Owszem dynamiki Diesla bez chipa, ale w zupełności mnie satysfakcjonującej.

 

@m4r

Nie kupiłem elektrycznego kitcara, bo ich nie było cztery lata temu, ale mam zamiar to zrobic, mam nadzieje w perspektywie roku.

Nie było w kazdym razie za 3 tysiące euro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko prawda, ale naszej planety nie pokrywają drogi z trakcją trolejbusową, a obecne samochody elektryczne to głównie demo i nasionko alternatywnych, przyszłych, acz jeszcze nie wiadomo jakich technologii zasiewane w zbiorowej świadomości. Samochody elektryczne w takiej postaci, jak teraz, nie mają szans na dłuższą metę.

> prywatny samochód osobowy

> sieć trakcyjna jak w trolejbusie

 

Wybierz jedno.

 

Ceny paliw na stacjach to głównie wynik polityki podatkowej danego kraju. LPG czy olej napędowy kosztują mniej bo są obłożone niższymi opłatami na rzecz skarbu państwa.

Bo ja wiem z tym ON, często widzę że na litrze wychodzi drożej, niż normalne paliwo do osobówek. Oczywiście marża na stacji robi swoje, ale "tańszym paliwem" nijak ON nazwać nie można. Nie te czasy.

 

Prawda jest taka, że bez rewolucji w zakresie akumulatorów jeszcze długo samochody elektryczne nie będą w stanie dotrzymać tempa spalinowym?

Elektryk przyspiesza lepiej? Możliwe.

Szkoda, że Tesla tylko raz udostępniła swoje auto do bezpośredniego porównania na torze z Porsche - z drugiej strony się im nie dziwię bo po kilku minutach jazdy zaczęły się pierwsze problemy i czar prysł.

To nie "możliwe" ani "czary", tylko fakty. Elektryczny napęd jest pod każdym względem lepszy niż spalinowy, a jego jedyną wadą (jak na razie) jest trudne do uzyskania przenośne źródło zasilania o możliwie wysokiej wydajności i niskiej masie. Jak ludzkość nauczy się opanowywać na przykład kontrolowaną reakcję termojądrową w słoiku albo coś równie wydajnego energetycznie, co da się zamienić na elektryczność i co da się przenieść w plecaku, to wygraliśmy, a napęd spalinowy stanie w muzeum obok parowozów.

 

Nie trzeba rewolucji wystarczy ewolucja. Utrzymanie tempa rozwoju jakie mamy obecnie. Na początku rozwoju motoryzacji auta elektryczne nie odstawały parametrami od spalinowych, ale tylko dlatego, ze auta spalinowe miały z dzisiejszego punktu widzenia parametry żenujące.

Od niedawna można juz kupić masowo produkowane elektryki kilku firm, ktore maja parametry wystarczające do codziennych miejskich podróży. To jest efekt postępu jaki sie dokonał.

Sory ziąs, ale to bzdury. Elektryczny samochód jak miał 150-200 km zasięgu, tak nadal ma, czy to BMW i3, czy Seicento Elettra (było coś takiego jakieś 20 lat temu, włoska policja używała do patrolowania centrów miast, bo ciche i nie smrodziło), czy inne tam Nissany Leafy i Mitsubishi MieVy (czy jak się to cholerstwo pisze). Baterie jak ważyły setki kilogramów tak nadal ważą. Silniki i sterowanie mocą - no, tu rzeczywiście widać postęp, ale głównie za sprawą przemysłu i robotyki, gdzie zasilanie mobilne nie jest konieczne, a duża bezawaryjność, odzysk energii, hamowanie silnikiem, wysoki moment na wale od niskich obrotów i inne dobrodziejstwa napędu elektrycznego - owszem.

 

Jak juz pisałem litr paliwa, w szczególności ON zawiera ogromne ilości energii i oczywiscie daleko jeszcze do osiągnięcia tego poziomu akumulatorom.

Ale tak naprawde nie jest to potrzebne by auta elektryczne zyskiwały na popularności.

Co prawda Tesla ma w ofercie auto o zasięgu dochodzącym do 500 km ale jest to osiągnięte poprzez zwiększanie ilości akumulatorów.

Auta elektryczne można optymalizować w kierunku w jakim robi to BMW. Małe, lekkie, wydajne.

My jako kierowcy marnujemy energię dodatkowo. Gdyby auta poruszały sie optymalnie mogłyby byc użyteczne juz przy dzisiejszej technice akumulatorowej. Wystarczy zamiast człowieka jako kierowcy wsadzić komputer. Jesli auta masowo będą sie poruszały autonomicznie zapotrzebowanie na energię moze spaść nawet dwu-trzykrotnie.

BMW model i3 to taki miś. Tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie, mówimy, to jest nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo. 7 sekund do setki to wynik imponujący i dobry argument przeciwko twardogłowym zwolennikom napędu spalinowego, dla których samochód elektryczny = Melex snujący się 30 km/h, ale zasięg nadal mocno miejski, a czas ładowania nadal liczony w godzinach. Zatrzymywać się co 100 km i szukać gniazdka, żeby kopnąć nieco bateryjkę szybkim ładowaniem i móc jechać dalej? Bez sensu, teraz zalejesz pod korek byle TDI i obrócisz 1000 km na jednym tankowaniu, z przerwami determinowanymi indywidualną wytrzymałością zamka w pęcherzu. Dlatego też poza miastami, gdzie o gniazdka nietrudno, dystanse krótkie, za to zerowa emisja gazów wielce pożądana, póki co szans na urwanie ryja tym i3 nie widzę. No i cena, nowości zawsze muszą kosztować sporo.

 

Czasy, w których to komputer będzie mi prowadził samochód, będą czasami, gdy jazda tym samochodem przestanie sprawiać jakąkolwiek radość.

Auto masowo poruszają się autonomicznie już teraz, może chodziło ci o "automatycznie"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie widziałem do tej pory aut które mogą sie poruszać bez kierowcy, autonomicznie.

Nie czytasz albo specjalnie pomijasz fakty. I3 to nowość, owszem zamówienia przekraczają zdolności produkcyjne ale to nie pierwsze auto elektryczne. Nawet nie pierwsze które przy swoich osiągach kosztuje tyle co inne tej marki. Tesla kosztuje tyle co BMW 5 z równie dynamicznym silnikiem i ma zasięg do blisko 500km. Nissan leaf to zwykle auto które ma zasięg do 200 km i kosztuje trochę tylko wiecej niz auta tej klasy. Sprzeje sie niezłe.

Tesla jest w Norwegii w czołówce sprzedaży.

Jakieś 2 lata temu ostatni raz zrobiłem swoim autem wiecej niz 100 km jednego dnia. Mógłbym mieć i3 zamiast obecnego auta bez większych wyrzeczeń. Przy znacznie niższych kosztach eksploatacji.

Litr ON zawiera blisko 25% wiecej energii niz litr benzyny. Powinien być o tyle droższy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Benzyna to 42,9 - 46,5 MJ/kg, a olej napędowy 41,8 - 42,75 MJ/kg. Ciekawe rzeczy piszesz.

Ty tez. Ja o litrach, ty o kilogramach. Ale w koło jest wesoło.

 

W dwóch stanach można je najzwyczajniej w Świecie kupić i jeździć.

Nie o to w mojej wypowiedzi chodziło. To był spór nomenklaturowy a nie techniczny. Ale doskonale zdaje sobie sprawę ze takie auta istnieją i są kwestia nieodległej przyszłości. W połączeniu z elektryka i zmiana sposobu poruszania na oparty na schemacie roju, a nie indywidualnym mogą przynieść kilkukrotny spadek zapotrzebowania na energię niezbędna do przemieszczania sie auta.

Benzyna ma od 27,3 MJ/ litr

ON do 37,18 MJ/litr.

W skrajnym wypadku wychodzi nawet wiecej niz 25 procent. Dane wg Wikipedii.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W połączeniu z elektryka i zmiana sposobu poruszania na oparty na schemacie roju, a nie indywidualnym mogą przynieść kilkukrotny spadek zapotrzebowania na energię niezbędna do przemieszczania sie auta.

Wymagałoby to skasowania wszystkich pojazdów, których konstrukcja uniemożliwia włączenie ich do roju. Technicznie wykonalne, ale przekonaj do tego społeczeństwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...