Skocz do zawartości
kucyk

Filmy - co warto obejrzeć?

Rekomendowane odpowiedzi

Awake - niezbyt nasycona żywą akcją opowiastka o ludzkich wadach. Zacne, zaskakujące, sprawnie (choć na początku nudnawo) opowiedziane. Jessica Alba pokazuje przez mokry podkoszulek sutka, jeśli to znacząca informacja. Nie można napisać zbyt wiele, żeby nie zdradzić fikuśnie pomyślanej fabuły. 7/10

 

Windtalkers - zastosowanie mowy Indian Navajo w konflikcie zbrojnym na przykładzie wojny na Pacyfiku. Nicolas Cage nie popisał się - po bardzo dobrej roli czubka w "No face" znów jest sobą, czyli robi trzy miny na cały film, w dodatku dwie są podobne do siebie. Ponieważ gdzieś w wolnych chwilach wciągam "Band of brothers", oczekiwania co do realizmu wybuchów i skutków ostrzału ogniem zaporowym mam chyba zbyt wygórowane - w tym filmie byle granat eksploduje jak wiadro napalmu, artyleria jest wyposażona w mini-bomby atomowe (po ilości ognia sądząc), a strzelać do Japończyków należy wg starej Szkoły Rambo - skierować lufę mniej więcej w ich stronę i nacisnąć spust. Amerykanie są trudniejsi do ubicia - nie dość, że trzeba trafić w miejsce witalne, to muszą to być minimum dwa pociski. Umierają też dłużej i głośniej, co Nicolas Cage komentuje nierobieniem min (czyli de facto miną nr 3). Takie tam słabsze widowisko do kotleta. 5/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Awake - niezbyt nasycona żywą akcją opowiastka o ludzkich wadach. Zacne, zaskakujące, sprawnie (choć na początku nudnawo) opowiedziane. Jessica Alba pokazuje przez mokry podkoszulek sutka, jeśli to znacząca informacja. Nie można napisać zbyt wiele, żeby nie zdradzić fikuśnie pomyślanej fabuły. 7/10

Dokładnie to samo mogę napisać. Jeśli komuś się podobał film "The Invisible" to jest to w pewnym stopniu podobne. Również 7/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamma Mia - wrociłem wlasnie z kina, kobieta juz drugi raz to ogladala. Bardzo pozytywny, roztańczony i głośny film z dobrymi aktorami. Polecam, po filmie każdy do wyjścia prawie że tańczył ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

The Incredible Hulk - Nie jestem jakims wielkim fanem "salaty", ale juz poprzednia czesc (majaca bardzo kiepskie oceny) mi sie podobala. Do "sequelu" podchodzilem troche nieufnie, wedle zasady "wszystko wydaje sie byc na swoim miejscu, wiec pewnie cos spiernicza". Ale na szczescie spotkalo mnie mile zaskoczenie. Edward Norton - jeden z moich ulubionych aktorow - pasuje idealnie do roli szczurkowatego i zastraszonego Bannera. Liv Tyler, jak zawsze piekna, wedlug mnie nie ustepowala w niczym Jennifer Connelly. A fabula i akcja sa tutaj na najwyzszym poziomie (oczywiscie dla adaptacji komiksu) - mnostwo adrenaliny, efektow specjalnych i odpowiednio ukazana walka wewnetrzna Bruce'a/Hulk'a. Lepiej wyjsc nie moglo - 9/10

 

Iron Man - Tak jak Hulkiem, tak samo Iron Man byl mi zawsze obojetny (o wiele bardziej lubilem w dziecinstwie komiksy o X-Menach), jednak (po raz kolejny) - mile zaskocznie. Robert Downey Jr. zostal praktycznie stworzony do tej roli. Rhodes (przyszly War Machine) tez byl swietnie zagrany przez Howarda. I znowu - odpowiednia dawka humoru, FXów i tym razem nastawione na przewaly korporacyjne. Po raz kolejny - 9/10

 

Jedyne co moge zarzucić powyzszym filmom, to ze czarne charaktery sa tak do siebie podobne w obu produkcjach (po prostu wieksze wersje glownych bahaterow).

 

Te pare (parenascie) lat temu bylem raczej fanem komiksow Marvela niz DC i dlatego po obejrzeniu powyzszych filmow nie moge doczekac sie tego do czego to wszystko dąży, czyli The Avengers (do adaptacji Captain America znowu podchodze z rezerwa). Niemniej nie moge nie docenic kolejnej adaptacji, ktora obejrzalem w tym tygodniu, czyli...

 

The Dark Knight - Nie ma juz zbyt wiele do dodania, bo wszedzie mozna przeczytac wszystkie och'y i ach'y. Jedynie moze to, ze wedlug mnie sukces tego filmu to w 80% praca jednego czlowieka - Christophera Nolana. 10/10 - czekam na kolejne tak klimatyczne przygody człowieka nietoperza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1612 - "Ogniem i mieczem" po rosyjsku. Nie kumam zarzutów o antypolskość filmu - to tak, jakby "Czterem pancernym" zarzucić antyniemieckość. To zrozumiałe, że skoro naród A kręci film o tym, jak to naród B najechał przodków narodu A, ów B będzie przedstawiany niekorzystnie. "Potop" to niby proskandynawski był? :> Do rzeczy - główną wadą tego filmu jest przeogromna, ciągnąca się jak śmierć wbitego na pal - nuda. Za dużo łażenia i gadania, jakieś jednorożce się pętają po planie, jest jakiś Gandalf/Panoramix na patyku, sporo leśnych plenerów, Michał "Wieśmin" Żebrowski sobie raźno pokrzykuje. Są też zacne jak na Rosjan FXy, są biusty i bobry, kilka scen batalistycznych, mnóstwo krwi, obciętych kończyn i ćwiartowanych ludzi. Śmieszne sceny - kiedy Polacy (?) zaskoczeni przez fireballa w składzie prochu mówią "szajse!" oraz finalny pojedynek przyszłego cara Romanowa z Wieśminem - ten pierwszy nosi zgrzebną, bieluchną koszulinę, ten drugi to rasowy zły Jedi, odziany w mroczną czerń. Ale widać też, że przed bratnim narodem łagrów i NKWD jeszcze długa droga do naprawdę dobrego g...na. 3/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

The Man from Earth

 

akcja 0/10

muzyka 0/10

sex 0/10

przemoc 0,1/10

fabuła 10/10

 

ogolna ocena 9/10 (byla studentka, a nie bylo seksu, troche sie zawiodlem) ^_^

 

film o grupie znajomych rozmawiajacych na kanapie przed kominkiem, POLECAM!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

The Man from Earth

 

akcja 0/10

muzyka 0/10

sex 0/10

przemoc 0,1/10

fabuła 10/10

 

ogolna ocena 9/10 (byla studentka, a nie bylo seksu, troche sie zawiodlem) ^_^

 

film o grupie znajomych rozmawiajacych na kanapie przed kominkiem, POLECAM!

muzyka była.... był taki fajny nastrojowy kawałek....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mummy - Tomb of the Dragon Emperor - nie istnieje żaden, absolutnie żaden powód, uzasadniający istnienie tego filmu. Określenia takie jak Himalaje nawozu, ocean odchodów, planetoida stolca - nie oddają w pełni istoty obejrzanego ... czegoś. Tu nawet nie chodzi o to, że fabuła jest rzadka rzadkością biegunki, że bohaterowie wzięci z odmętów sedesu, że aktorstwo nie istnieje. Główny heros z debilną zaczeską wyrażał się w manierze wczesnych lat 50., główna heroina wyglądała jak jego matka po detoksie, główny zły miał wyraz twarzy pt. "Dżizus K...a Ja Pie...lę, Co Ja Tu Robię?!" i nawet było mi żal faceta. Kilka miliardów dolarów wydanych na komputerowe armie glinianych pacynek i dmuchanych szkieletów nie są w stanie kupić już nawet nie podziwu, ale choćby krzty zrozumienia sprawcom gargantuicznego g...na, jakie było mi dane zobaczyć. Mimo milionów wystrzelonych pocisków wszelkiej maści nie ma prawie wcale krwi, mimo palenia ludzi żywcem, urywania głów, miażdżenia i tak dalej - nadal nie ma krwi. Nawet dwunastolatek z połową mózgu, ADHD i "dyslekcją" poczuje się obrażony, że oni to tak na serio. Po seansie poczułem się jakby brudny i pokryty wymiocinami diabła. Chyba jeszcze w żadnej swojej pseudorecenzji nie zamieściłem tyle fekalnego słownictwa. -273 Celsjuszy/10, zero absolutne, ladies and gentleman. Niżej nie ma już nic, nawet piekło trzyma się z daleka.

 

White Chicks - czarna komedia, w sensie czarnuchów, nie czarnego humoru. Dwóch agentów FBI ochrania dwie białe panny w stylu sióstr Hilton, za przyczyną niekorzystnego zbiegu okoliczności muszą się za nie przebrać na kilka dni, a dalej to już samograj. Typowe dla gatunku "your momma's so fat...", "nigga' com'ere", sporo wyszydzania popkultury. Oczywiście fizjologii nie zabrakło. Raczej dla koneserów gatunku, acz dużo wyżej niż wszelkie "Scary Movie 10". Warto mieć do tego dobre napisy, bo nawijają zbyt szybko jak dla białego Europejczyka. Hasła powiązane - "Agent XXL". Kawałek dobrego g...na, psie :> 8/10

Edytowane przez jonas

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A oglądał ktoś z was ten nowy film z Al Pacino i De Niro ? Nie pamiętam nazwy dokładnie ,ale wersja polska to chyba sprawiedliwy morderca....

W USA już jest w kinach ,a w Polsce ma być w listopadzie.

Pytam się ,bo jestem wielkim fanem Pacino i zastanawiam się czy poczekać ,aż "wejdzie" do Polski:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jonas, widzę, że masz jednakie odczucia po zmarnowaniu czasu na tym czymś.

Jednocześnie odradzam również pseudo futurystyczną wizję zakładu psychiatrycznego produkcji francuskiej mianowanej tytułem Dante 01.

Film... znaczy to "coś" w którym koleś zjada wyimaginowane postacie rodem z Aliena jakoś do mnie nie przemawia. Pełno śluzu niewiadomego pochodzenia. Tak samo jak broń wśród pensjonariuszy zamkniętych w stalowej komorze na orbicie jakiejś planety. Możliwe, że jest tam jakiś ukryty przekaz, którego zwyczajnie nie potrafię ogarnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A oglądał ktoś z was ten nowy film z Al Pacino i De Niro ? Nie pamiętam nazwy dokładnie ,ale wersja polska to chyba sprawiedliwy morderca....

W USA już jest w kinach ,a w Polsce ma być w listopadzie.

Pytam się ,bo jestem wielkim fanem Pacino i zastanawiam się czy poczekać ,aż "wejdzie" do Polski:)

Righteous Kill

Też czekam aż wejdzie do polskich kin - połączenie tych dwóch aktorów wystarcza mi za rekomendacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie kumam zarzutów o antypolskość filmu - to tak, jakby "Czterem pancernym" zarzucić antyniemieckość.

Moze chodzi o to, ze film jest oerwany granatem od rzeczywistosci? ;) Choc od jedynie slusznych obroncow polskosci nie spodziewam sie az takiej znajomosci historii...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Death Race - fabuła zerżnięta z Undisputed albo i nawet starszych filmów. Trochę akcji, krwi oraz szybkich samochodów.

W skrócie - nic nowego, tylko odgrzane a podane w innym sosie.

A te wszystkie dziwy dzieją się w 2012... bez żadnych aluzji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saving Private Ryan - zaraz po lądowaniu na plaży w Normandii Tom Hanks wiedzie grupkę chwackich sołdatów w głąb Francji celem odnalezienia niejakiego Jamesa Francisa Ryana. Tyle o fabule. Świetnie zrobione wybuchy, ogień karabinowy, flaki, jucha i trupy. Bujanie kamerą na ramieniu, co w większości przypadków wychodzi bardzo źle, tutaj jest świetnie wmontowane w całość, dobrze pasuje i ani trochę nie przeszkadza. Do tego nieco psychologii, rozważań nad istotą Bytu i Odbytu tylko szczypta, przez co nie można się wynudzić. Tylko skąd oni wzięli tyle ruin? 9/10

 

Teeth - wodnista panienka o dziwnej mimice ślubuje czystość przedmałżeńską, po czym, przy próbie defloracji, odkrywa w swej waginie niebanalny ficzer - ząbki. Robi z nich użytek na deflorancie, ginekologu, jakimś kolesiu i przyrodnim bracie. Na samym końcu nawija się pod ... eee ficzer jeszcze jakiś sprośny staruszek, ale wtedy następują napisy i nic więcej nie wiadomo. Niewiarygodne, że nakręcili coś takiego. 1/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jonas- Saving Private Ryan film dość wiekowy i Polacy ochrzcili go jako szeregowiec rayan i potwierdzam 9/10 jak dla mnie jeden z lepszych filmów z tematem wojny

Teeth obejrzałem po łebkach i stwierdzam że Twoja ocena jest za wysoka 0/10 :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamma Mia! - jednym zdaniem: dwugodzinny teledysk Abby. Osobiście nie widziałem tam nic śmiesznego, a sala kinowa momentami wrzała. Albo mam specyficzne poczucie humoru albo ten film to crap. Żeby nie było, bardzo lubię dobry musical (np. Tańcząc w ciemnościach)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Efekt motyla - 10/10 bez gadania

 

Death race - fabuła : dno i metr mułu. Ale zabawa przednia; na ekrany trafił mój ukochany twisted metal. Jak dla mnie za krótki, muszą wyjść jeszcze z 2 części 8/10

 

Hulk - ten z 2003 roku. Trochę przegadany i nudnawy. Świetne ujęcia i muzyka. Finałowa "walka" wręcz żenująca. 6/10

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...