Skocz do zawartości

und3r

Stały użytkownik
  • Liczba zawartości

    5174
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Zawartość dodana przez und3r

  1. und3r

    Zarobki, praca

    Ależ oczywiście, że jak zaczynasz nowy zawód to 1500 jest ok, nawet 500 jest ok, jeśli pracujesz po to, żeby się kształcić i w perspektywie czasu zarabiać więcej. Myślisz, że mi się przez pierwszy rok pracy w Efect nie zdarzały miesiące z pensją 1500? Też musiałem się większości rzeczy od zera nauczyć. Chodzi o to, że nie trzeba czekać do końca studiów podyplomowych, żeby zdobywać doświadczenie i wiedzę praktyczną. Co do Twojego taty, to tak, doświadczenie z innych branż mogłoby mieć znaczenie. Nawet ważniejsze od tego jakie to branże, byłoby w takim przypadku to, co człowiek w nich osiągnął. Z perspektywy pracodawcy znaczenie ma sam fakt, że kandydat osiągał już w życiu zawodowym (i nie tylko) sukcesy, nawet jeśli były one zupełnie niezwiązane z branżą. Natomiast zbyt częste zmiany branży są z kolei widziane negatywnie, co jest chyba zrozumiałe.
  2. und3r

    Zarobki, praca

    Pisałem też, że miałem wtedy 18 lat - wykształconym bym siebie nie nazwał. Zresztą teraz też nie mam wyższego, bo na studiach mam zaliczone dwa lata na czysto i są one od 2 lat w stanie zawieszenia :P
  3. und3r

    Zarobki, praca

    Nie chcę znowu wchodzić do tej samej rzeki. Wielość czynników, o których piszesz, jest oczywista, różne warunki startowe również. Tyle tylko, że każdy człowiek, swoim działaniem przez całe życie, ma gigantyczny (i często niedostrzegany przez nas samych) wpływ na zmianę w/w. Jeśli ktoś narzeka, że zarabia za mało, że ledwo może wyżyć za 2k, i tak zarabia te 2k 30 lat u jednego pracodawcy, to nie czynniki zewnętrzne są tego przyczyną, tylko wewnętrzne. Wyłącznie od tego człowieka zależy, czy coś z tym faktem zrobi, czy nie. Większość osób nie robi nic, a narzekać potrafi każdy. Jeśli przez "wykształcenie wyższe" rozumiemy jakąkolwiek wiedzę na dany temat, a nie tylko prześlizgnięcie się przez studia, to osoba z takim wykształceniem nie powinna (i nie ma, jeśli ma chęć) mieć problemu z pracą powyżej 1500 w tym kraju. Mówię z doświadczenia, pamiętaj, że mój zawód polega na robieniu analiz finansowych, widziałem ich już setki - wiem ile realnie zarabiają ludzie w Polsce (nie pracuję tylko w Warszawie), ponieważ analizy uwzględniają również nieudokumentowane źródła dochodu. Nie znam osobiście nikogo, kto pracując w branży związanej ze swoim wykształceniem wyższym przez te kilka lat, zarabiałby 1500. Chyba, że mówimy o niepełnych wymiarach godzin. Moja narzeczona np. zarabia około 2k, ale pracuje jakieś 50 godzin miesięcznie Widzisz, to jest właśnie sedno sprawy. Dokładnie do tego zmierzałem. Jeśli ktoś jest zadowolony ze swojej pracy, niepotrzebne mu do szczęścia więcej niż za tę pracę otrzymuje, to taki człowiek jest na najlepszej drodze do szczęśliwego życia (pod warunkiem, że jego np. żona nie musi sobie odmawiać podstawowych przyjemności, bo mąż zarabia za mało, a jednocześnie nie życzy sobie, aby pracowała). Ja mam wielki szacunek do pań na kasach czy na poczcie, bo ich praca też jest bardzo potrzebna (chociaż ostatnio coraz mniej - automaty ;) ), ale kiedy widzę jak taka osoba manifestuje swoim zachowaniem swoje wielkie niezadowolenie i obrażenie na świat (w tym obsługiwanych klientów), zarobki, złego pracodawcę itp., to aż chce się jej czasem powiedzieć coś do słuchu. Zarabiasz mało - ok. Zarabiasz mało ale wku#$sz się, że tylko tyle, jednocześnie nic nie robiąc konkretnego, aby tę sytuację zmienić - zdecydowanie nie ok, coś z Tobą nie tak (problem siedzi w głowie, nie w czynnikach zewnętrznych).
  4. und3r

    Zarobki, praca

    Popraw mnie jeśli się mylę, ale czy przypadkiem numery licencji nie są nadawane kolejno? Bo jeśli tak, to niezły farmazon ktoś koledze powiedział :P . Poza tym, o ile nic się nie zmieniło, o licencję ZN można ubiegać się po studiach podyplomowych, czyli kolega ma pewnie z 26 lat... Bez doświadczenia, powiadasz... Ale tak totalnie żadnego? Bo wiesz, ja też kiedyś pracowałem za 1500. Tyle, że miałem wtedy lat 18. Obawiam się, że numer licencji może stanowić w tym przypadku problem trzeciorzędny :P Oczywiście, bo jeśli gość nie ma doświadczenia, a nie chce "walić staży" żeby je zdobyć (i przy okazji nauczyć się czegoś w praktyce), tylko od razu chciałby zarabiać 5k, to uwierz mi, że jego problemem nie jest "zmowa pracodawców" ani miejsce zamieszkania (które, swoją drogą, można zmienić, jak mu się nie podoba). Moja pozycja zawodowa i finansowa nie wzięła się z sufitu. Pisałem tutaj posty jeszcze w czasach, kiedy prowadziłem drobny handel na Allegro oraz później, kiedy za@$%em fizycznie na Wyspach pomiędzy maturą, a pierwszym rokiem studiów. Napisałem gdzieś, że ktoś jest głupszy? Szczęście też znikąd się nie bierze (nawet żeby w totka wygrać, trzeba najpierw zainwestować w los), a jak już się pojawi, to trzeba mu pomóc, żeby coś z tego było. Nie abstrakcja, tylko prosta ekonomia. Zarobki te wynikają z bardzo małej podaży usługi, na którą istnieje duży (i stale rosnący) popyt. Co do drugiego zdania to nie wiem o co Ci chodzi - jak osiągniesz (czego życzę, zakładając, że jeszcze Ci się nie udało) zbliżony poziom zarobków w swojej branży (informatyka?) to też nie będzie się to "liczyło", bo być może nie osiągnąłbyś go od zera w innej? Broni Ci się ktoś przebranżowić, skoro nie jesteś usatysfakcjonowany zarobkami w danym zawodzie? Kluczem do zrozumienia przytoczonych fragmentów (w ogóle to dzięki, że je przytoczyłeś - nie pamiętałem tego posta ze stycznia 2010, miło wiedzieć, że już wtedy miałem taką otwartą głowę ;) ) jest fraza "dochód pasywny". Zapewne bardzo fajnie byłoby zarabiać milion, ale zdecydowanie nie chcę na to harować całe życie. Dojrzałem już do tego (pisząc wcześniejszą wypowiedz chyba jeszcze tego nie rozumiałem), że lepiej jest pracować krócej (mieć czas dla siebie i rodziny) niż za coraz wyższe stawki. Co innego mieć dochód pasywny, który nie zależy od wkładu pracy - dlatego zamierzam w najbliższe lata większość zarobków inwestować w firmy i nieruchomości. Myślę też nad napisaniem książki.
  5. und3r

    Zarobki, praca

    Dawno nie zaglądałem na forum (ostatnio chyba w listopadzie) - przygotowania do ślubu i oczywiście "Zarobki, praca" zajmowały mi więcej czasu niż zwykle . W najbliższe miesiące również nie będę wpadał często, zwłaszcza, że zaangażowałem się też w tworzenie portalu społ., dlatego na PW nie odpowiadam (po prostu brak czasu - przepraszam przede wszystkim osoby, którym miałem odpisać "jak znajdę czas", a tego nie zrobiłem). Piszę o tym w tym temacie, bo praktycznie wszystkie pytania/prośby jakie otrzymywałem przez PW, dotyczyły tego wątku. Jako, że moja praca ma z finansami (więc też zarobkami i pracą ludzi) wiele wspólnego, pozwolę sobie poinformować, że parę tygodni temu moja firma zmieniła wygląd www, znajduję się tam teraz znacznie więcej informacji, przydatnych każdemu, kto funkcjonuje na rynku finansowym. Działa zarówno domena doradztwofinansowe.pl, jak i nowy adres EfectSA.pl. W prawym górnym rogu jest odnośnik do efect-online.pl, gdzie znajdują się odpowiedzi na 90% pytań dot. narzędzi finansowych, jakie tutaj otrzymywałem. Strona jest oczywiście w ciągłej rozbudowie, więc jeśli brakuje tam info, którym jesteście zainteresowani, dajcie znać, poprawimy to. Kilka osób pisało też wcześniej w topicu, że nasz pionierski film na kanale YT wymaga dopracowania, głównie narzekaliście na echo głosu lektora. Myślę, że ogarnęliśmy ten problem w kolejnych filmach, np: http-~~-//www.youtube.com/watch?v=tgalhftJl14 czy http-~~-//www.youtube.com/watch?v=NV7su0DMnh8&feature=related Co do obrazka wyżej, to osobiście uważam, że jak inteligentny człowiek z wykształceniem wyższym nie jest w stanie zarabiać więcej niż 1500 złotych, to z nim jest coś nie tak, nie z tym krajem (chociaż warunki w kraju też idealne nie są, ale gdzie są?). Ostatnio dużo pracuję z programistami w różnych firmach oraz na własnej działalności (a często i to i to) i żeby taki gość zarabiał mniej niż 4k netto to się praktycznie nie zdarza (chyba, że jest na jakimś stażu). Jak wiem, że idę do programisty lat 25+ z kilkuletnim doświadczeniem, to z góry zakładam, że zarabia ponad 6k netto i rzadko się mylę. Tyle tylko, że programista to gość, który potrafi programować, a nie gość, który skończył informatykę, może tu leży problem. To samo w innych sektorach. O dziwo, ostatnio wszedłem w środowisko ludzi od PR i okazuje się, że nawet po "zarządzaniu i marketingu" można trzepać dobrą kasę, pracując w zawodzie (reklama, PR, iCommerce). Jak młodzi ludzie w tym kraju nie rozumieją, że sam fakt zaliczenia iluś-tam lat studiów żadnego pracodawcy nie obchodzi, to niech się nie dziwią, jak jest im proponowane 1500/m. Każdy (tak, każdy) może albo dostosować swój poziom życia do zarobków jakie ktoś mu proponuje i potem narzekać, jak mu źle i że nie stać go na dobry samochód czy fajne wakacje, albo dostosować swoje zarobki do poziomu życia, jaki chce mieć. Ja w grudniu pobiłem swój rekord zarobkowy (po dokładnie trzech latach w zawodzie) i wykręciłem dla siebie 40 tyś, chciałbym podwoić te zarobki w najbliższe 2 lata i wiem, że wyłącznie ode mnie zależy, czy mi się to uda czy nie. I nie jestem jakimś kozakiem, bo wielu kumpli z firmy weszło na te poziomy szybciej, ale też pracowali ciężej. Ja już jako nastolatek powiedziałem sobie, że chciałbym zarabiać 50k, teraz wiem, że na 100k wyluzuję i będę tylko zwiększał dochód pasywny. Dlaczego 100k? Bo zarabiając 100k można mieć kilka ładnych domków rozsianych po fajnych zakątkach świata i poruszać się między nimi własnym samolotem. Niczego więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Wielki skórzany fotel otoczony regałami z książkami, salka kinowa, stół do snookera, duży ogród w ciepłym klimacie, piwniczka z winami i brak stresu czy mi do pierwszego starczy albo czy dzieci będą miałby za co się kształcić - taki jest plan. Każdemu polecam taki plan dla siebie stworzyć, żeby wiedział ile powinien docelowo zarabiać, aby jego marzenia mogły się kiedykolwiek urzeczywistnić.
  6. Jutro odbieram Aira 11,6 (ostatecznie na takiego się zdecydowałem, jak oba sobie pomacałem - i tak do zastosowań bardziej "stacjonarnych", typu biuro, mam HP pro 17'') - stosunek cena/jakość imo zarąbisty, zupełnie jak nie Apple (za wersję z 4 gb ramu daję 4200 brutto), waży to 1 kg, po całym dniu w iSpot (non stop był podłączony i ludzie się nim bawili) nie nagrzał się nawet odrobinę. Do tego jak będę lada dzień przedłużał taryfę firmową to wezmę abonament z iPhonem 4 i wykupię usługę synchronizacji danych, co mnie bardzo jara (nie wiedziałem, że Apple ma takie cuda ;) ). Co do tego tabletu HP, to naklejki po pierwsze na to nie pasują (zobaczcie na wymiary i mocowanie klapy), a po drugie wzorki nie są tylko z wierzchu. Dlaczego nie podobają mi się wzorki? Bo nie wygląda to profesjonalnie (u klienta wyciągam Aira, nie narażając się na posądzenie, że pożyczyłem komputer od dziewczyny ;) ). HP po prostu źle stargetował ten komputer, imho.
  7. Dzięki wielkie za link. Ten HP jest imo podręcznikowym przykładem marketingowego faila - po przeczytaniu specyfikacji i obejrzeniu kilku video-recenzji na YT stwierdzam, że lap byłby już w drodze do mnie, gdyby nie te pedalskie wzorki na obudowie. Gdyby można go było mieć w normalnej czerni (ewentualnie srebrze), wyłożyłbym kasę bez mrugnięcia. Ale nie, musieli całego zawijasami ozdobić, targetując w ten sposób sprzęt nie do biznesmenów, tylko chyba do studentek (no, może też do biznesmenek z branży designu, ale wątpię, czy takie osoby mają w ogóle okazje dowiedzieć się o istnieniu takiego modelu) i dzieci (moc wystarczająca do gier, ale kto będzie grał na takim ekraniku?). No nic, cóż poradzić. Chrzanię i biorę (jestem na 90% zdecydowany) Macbooka Air 13'. Potem sobie do tego dokupię HP Slate 500, jak już będzie w polskiej dystrybucji, bo ze względów gwarancyjnych (wygoda przy potencjalnej realizacji gwary) nie chcę tego sprowadzać.
  8. und3r

    Codzienność za kierownicą

    Zupełnie się z tym nie zgadzam. Nie znam strategii VW, ale Phaeton nie ma chyba konkurować z np. A8. Właściwie to Phaeton jest bardzo specyficznym autem, ciężko mi go porównywać z S-class czy BMW. To właśnie A8 ma konkurować z tymi modelami, Phaeton zawsze trzymał się z boku stawki i paradoksalnie to jest właśnie jedna z przyczyn jego atrakcyjności. Mało kto w ogóle wie o istnieniu takiego cuda. Dlatego kupując go nie epatujesz kasą (dla sąsiada kupiłeś VW), mimo że praktycznie rzecz biorąc nabyłeś Bentleya Continentala (ale sąsiad o tym nie wie, a dla niektórych to jest najważniejsze ;) ).
  9. und3r

    Metal, rock, gotyk i pochodne

    ??? Niby gdzie była ta druga? :lol: Zresztą pamiętam jak wybierałem bilety w systemie i na 100% nie była zaznaczona żadna druga scena na widoku z lotu ptaka.
  10. und3r

    Codzienność za kierownicą

    Phaeton jest maszyną kompletną, imo limuzyna perfekcyjna dla kogoś ceniącego dyskrecje. Większość osób pomyśli że to jakiś passat w lepszej wersji, a nie behemot za prawie pół bańki, jeśli mówimy o wyższych wersjach silnikowych (W 12). Co do sprzedaży to właśnie bardzo dobrze, że nie jest wysoka, bo przez to Phaeton jest jeszcze bardziej wyjątkowy i spotyka się go na drogach jakieś 10 razy rzadziej niż S-class czy A8.
  11. und3r

    Metal, rock, gotyk i pochodne

    No ja pewnie się pojawię, ale poczekam jeszcze na więcej info odnośnie zespołów. Widzę, że tym razem będą dwie sceny... Interesujące.
  12. und3r

    Codzienność za kierownicą

    Niby dlaczego z pupy wyjęte? Pamiętam doskonale dyskusje na tym forum (i innych) jak wchodził przepis o światłach przez cały rok. Ile się osób oburzało, że co to za absurd, światła w dzień. Że to nic nie daje, a ile kasy na żarówki pójdzie itp. Porównanie jest jak najbardziej ok, po prostu jeśli ktoś nie zmieni żarówek to nie może jeździć po zmroku, podobnie jeśli nie zmieni opon to nie może podjechać pod niektóre wzniesienia. A że znaleźliby się tacy, co by próbowali, to już inna kwestia. W ogóle mam przeczucie, że osoby podważające swego czasu sens świateł w dzień i osoby nie widzące sensu zmiany opon to w wielu przypadkach te same osoby :P Wszystko true, ale zmieniłbym trochę nomenklaturę. Kierowca, który wpadnie przy 150 kmph w poślizg na plamie oleju i nie kończy na barierce, to nie jest "dobry kierowca", tylko "za@#$sty kierowca", czyli albo ktoś z wrodzonym talentem popartym doskonalonymi przez lata prowadzenia umiejętnościami technicznymi, albo kierowca sportowy z doświadczeniem. Problem polega na tym (i o to mi przede wszystkim chodziło w poprzednim poście), że zastraszająco duża cześć kierowców właśnie za takich "za@#$@stych" się uważa i w związku z tym jeździ często zdecydowanie zbyt ryzykownie, stwarzając potencjalne zagrożenie, bo przecież "jakoś sobie poradzą". No bo spójrzmy prawdzie w oczy - ile razy w życiu można wjechać, dajmy na to, w plamę oleju na zakręcie? Ilu zawodowych kierowców w takiej sytuacji i tak skończyłoby za barierce? Porównałbym to do napastnika piłkarskiego: są przecież gracze tak świetni, że strzelają bramki z, wydawałoby się, niemożliwych pozycji. Strzelają piętą z pierwszej piłki, strzelają z przewrotki bez przyjęcia, albo mijają trzech obrońców i bramkarza. Są tacy? Są. Tyle tylko, że w najlepszych klubach na świecie gra takich raptem kilku. Co jednak można powiedzieć o napastniku, który idzie z piłką na trzech obrońców i w 5 sytuacjach na 5 w meczu ją traci? Albo próbuje strzelać z trudnych pozycji i w 9 przypadkach na 10 nie trafia w światło bramki? Nie ma w tym oczywiście nic złego, jeśli dzieje się to na treningu, ale w meczu "o coś" byłoby to niedopuszczalne, nawet gdyby raz na 3 spotkania taki napastnik strzelił w ten sposób gola. Analogicznie, dobry kierowca mierzy siły na zamiary. Jeśli chce się nauczyć jeździć szybko, używa do tego wyznaczonego toru, nie dróg publicznych. Dobry kierowca unika zagrożeń, co nie oznacza, że nigdy w sytuacji zagrożenia się nie znajdzie. A dobry napastnik będzie starał się rozegrać piłkę, zawiązać akcję kilkoma podaniami i wypracować sobie dogodną pozycję do strzału na bramkę, co nie oznacza, że czasem nie znajdzie się w sytuacji, gdzie będzie zmuszony do spróbowania dryblingu 1 vs 3. A to, czy sobie z tymi trzeba obrońcami w takiej sytuacji poradzi odróżnia napastnika dobrego od za@#$%stego i to samo tyczy się kierowcy na plamie oleju. W kwestii tego nieszczęsnego audi, co kolega slavOKa sobie sprowadził... Znowu dyskusja na stronę, której sensu ni w ząb nie rozumiem. Ktoś sprowadza sobie auto zza granicy, nie wiadomo w jaki sposób użytkowane i narzeka, że mu farba gdzieś z guziczka zejdzie albo jakąś część trzeba wymienić? Ar ju fokin kidin mi? Nie chce mi się teraz wracać do konkretnych cytatów, więc zapytam w próżnie, może nożyce się odezwą - czy ktoś tu sugeruje, że tzw. samochody "segmentu premium" są "gorsze" od "nie premium"?? Bo droższe a też potrafią się zepsuć? Przyznam się może bez bicia, że sam jeżdżę A3, tylko nowszym niż to z postu slavOKa. Kupiłem je, bo po pierwsze jest to jeden z najładniejszych kompaktów jakie można kupić (mówię oczywiście o wersji 3-drzwiowej): Jest to bardzo klasyczny, nieostentacyjny typ urody, jednak za każdym razem kiedy do niego idę (nawet kiedy stoi gdzieś zaparkowany obok droższych i "bardziej premium" samochodów) odzywa się moje poczucie estetyki i automatycznie poprawia mi się nastrój :) . Po drugie, jako młoda, bezdzietna osoba, nie potrzebuję limuzyny, ale typowy dla limuzyn komfort jazdy (poziom hałasu, wykonanie wnętrza) jest dla mnie bardzo istotny. Po trzecie, mam zamontowane fabrycznie nagłośnienie od Audi składające się z bodajże 11 czy tam 13 głośników i dodatkowe wyciszenie wnętrza, więc kiedy słucham sobie Mozarta to czuję się prawie jak w filharmonii, a jak odpalę Behemotha (pakiet nagłośnieniowy zawierał też zmieniarkę na 6 płyt) to tuba odwzorowuje każde szarpnięcie struny basu. Jak wybierałem samochód to jednym z głównych kryteriów było to jakie dany model oferuje mi wrażenia ze słuchania muzyki i gwarantuję Wam, że jest różnica pomiędzy segmentem "premium" (o ile dobrze rozumiem ten termin), a "nie premium". Oczywiście, można powiedzieć, że różnicę w cenie między Audi a np. Fiatem mogłem przeznaczyć na zrobienie sobie car audio, ale co, jeśli nie mam czasu ani ochoty na bawienie się w jakieś tuningi? Co do jakości materiałów we wnętrzu to naprawdę nie ma na co narzekać. Jeśli rzeczywiście farbka z panelu climatronic zejdzie za parę lat (póki co się na to nie zanosi), to sobie ten panel wymienię, trudno. Być może są tańsze samochody w tym segmencie, w których farbka by nie zeszła, ale szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to zupełnie, bo z audi jestem po prostu zadowolony i jestem niemal pewny, że następny samochód jaki kupię to też będzie Audi (3-drzwiowe a5, o ile nie pojawi się w najbliższe 2 lata nic fajniejszego).
  13. Panowie, podzielcie się opinią... Od kilku h siedzę na google i szukam dla siebie komputera, ale idzie mi jak krew z nosa. Posiadam obecnie lapka 17'' i do pracy w biurze nadaje się on wyśmienicie, ale od jakiegoś czasu odczuwam rosnącą potrzebę kupienia sobie czegoś mniejszego do nieprzerwanego noszenia w teczce, razem z dokumentami. Rozważałem bardzo poważnie nowego McBooka Air, a potem Ipada (głównie dlatego, że co druga osoba u mnie w pracy z tym biega i wszyscy się rozpływają w zachwytach), jednak marketing firmy Apple przegrał w moim przypadku ze zdrowym rozsądkiem. Czego potrzebuję: - koniecznie wbudowany modem gsm (co, o dziwo, nie jest jeszcze standardem, z tego co czytam) - wi-fi - USB, najlepiej ze dwa porty - i teraz coś co bardzo chciałbym mieć, ale zdaję sobie sprawę, że może być ciężko - obracany dotykowy ekran, żeby komputer mógł pełnić rolę tabletu (przy czym chciałbym mieć w obudowie rysik i soft do rozpoznawania pisma odręcznego) - solidne wykonanie, nie znoszę skrzypiących obudów (w niczym) - przede wszystkim dlatego rozważałem Apple. Znalazłem Asusa T91 - potraktujmy go jako wzór wyjściowy do tego czego szukam. Samego Asusa nie chce bo po pierwsze ma zainstalowany normalny Windows xp Home (nie wersję Tablet o_0), a po drugie przy przekątnej ekranu poniżej 9 cali kosztuje prawie 3 klocki, co dla mnie jest jakąś kpiną. Wolę już w takim układzie wydać 4-5k i kupić coś co nie jest netbookiem (12-13 cali) i może nawet ma napęd optyczny. I tutaj pojawia się kolejne moje pytanie - są obecnie na rynku jakieś ciekawe lapki 12-13 cali z funkcją tabletu? Fujitsu? Hp? Dell? Zaznaczam, że jakkolwiek ekran dotykowy jest dla mnie ważny, jestem w stanie z niego zrezygnować, jeśli jakiś model zaoferuje mi wbudowany modem i perfekcyjną jakość wykonania (obudowa aluminium itp.) Temat zamieszczam w dziale o netbookach, ale podkreślam, że jeśli rynek nie oferuje nic ciekawego w tym segmencie to spokojnie możecie polecić coś większego, do 13 cali max. W ogóle mam wrażenie, że producenci za bardzo dają się wodzić Apple za nos, bo od premiery Ipada co chwila ktoś robi coś podobnego (tablet bez klawiatury), przez co segment komputerów wyposażonych jednocześnie w ekran dotykowy i klawiaturę jest niestety "niedoreprezentowany". Tymczasem ja chce mieć możliwość wygodnego pisania (maile, praca z dokumentami, arkusze kalkulacyjne) i okazjonalnego korzystania z dobrodziejstw touchscreena. Znajdzie się coś ciekawego dla kogoś takiego jak ja? Za wszelkie rady i sugestie bardzo dziękuję. EDIT: Co możecie powiedzieć o tym modelu? http://www.dellpromocje.pl/?51,pl_tablet-dell-latitude-xt-u7700-ekran-dotykowy!!!
  14. und3r

    Codzienność za kierownicą

    Z niemałym zafascynowaniem czytam sobie od kilkunastu stron ten topic i momentami mam wrażenie, że niektórym coś się w głowie pomieszało. Praktycznie cały czas ktoś pisze o "umiejętnościach" czy "skillu" prowadzenia auta w kontekście jazdy bez systemów wspomagania, na letnich gumach w zimę, szybkiej jazdy po śniegu, czy wreszcie wyprowadzania samochodu z poślizgu. Super, cieszy mnie, że nawet na forum, de facto, komputerowym, mamy w większości kierowców rajdowych, co to mogą jeździć na letnich po śniegu i lodzie, a jak im samochód zarzuci to szybka kontra i wyprowadzą, nie przestając nawet muzyczki z radia pod nosem nucić. Od razu czuję się bezpieczniej. Ludzie, bycie dobrym kierowcą nie polega na wyprzedzaniu na zaśnieżonej drodze na letnich oponach ("bo się da") i wyprowadzaniu samochodu z poślizgu (bo też się da), tylko na analizie sytuacji na drodze oraz w jej otoczeniu i zapobieganiu potencjalnym zagrożeniom, jak np. wpadnięciu kół w niekontrolowany poślizg. Oprócz tego, dobry kierowca dba o stan techniczny pojazdu, którym się porusza, w celu uniknięcia sytuacji niebezpiecznych dla zdrowia i życia jego, ale przede wszystkim innych osób. Dobry kierowca nie piszczy oponami wchodząc w zakręty po mieście (bo to bez sensu, w jeździe miejskiej nie oszczędzi się w ten sposób czasu, a od sportowej jazdy są inne tereny), tylko pokonując zakręt wykorzystuje całą dozwoloną przepisami szerokość jezdni, aby pokonać go płynnie i przy jak najmniejszym zużyciu części (nie tylko opon). Dobry kierowca obserwuje również innych uczestników ruchu i przewiduje zagrożenia jakie mogą oni spowodować (zasada ograniczonego zaufania), będąc gotowym na poprawną reakcję w razie zajścia sytuacji niebezpiecznej. Przykładowo, nawet kiedy macie zielone światło, ale widzicie zbliżający się do skrzyżowania z dużą prędkością pojazd, zwalniacie, przygotowując się na ewentualne awaryjne zatrzymanie lub ominięcie przeszkody w postaci drugiego samochodu. Analogicznie, obserwujecie warunki atmosferyczne i dostosowujecie zarówno wyposażenie pojazdu jak i styl jazdy do panującej aury. Jazda na złych (nieważne czy letnich w -20 i śniegu czy po prostu starych i zużytych) oponach niewiele różni się od jazdy ze zjechanymi piórami wycieraczek (znaczne ograniczenie widoczności, ale jeździć się da) albo bez świateł (też da się jeździć). Nie przekonuje mnie, że kogoś nie stać na opony, bo zaraz dojdziemy do wniosku, że na żarówki do świateł też kogoś nie stać, więc jak się przepalą to trudno, bo on jest dobrym kierowcą i skoro daje radę bez ABS, to da też bez świateł. Opony zimowe są wydatkiem rzędu tysiąca-kilkuset złotych raz na parę lat, czyli jakieś zeta z groszami dziennie. Jakieś 10 razy mniej niż część osób tutaj wydaje na fajki, więc nie chrzańcie, że Was nie stać. Zresztą jak chcecie oszczędzać na własnym zdrowiu to droga wolna, ale czemu upieracie się, żeby oszczędzać na zdrowiu i życiu Bogu ducha winnych pieszych czy innych uczestników ruchu? Jak nie wyhamujecie przed pasami albo zarzuci Wam furę z górki i walniecie w matkę z dzieckiem to też będziecie się tłumaczyć, że były ważniejsze wydatki niż opony? I jeszcze raz - ja wiem, że da się wyprowadzić samochód z poślizgu. Jednak w byciu dobrym kierowcą nie chodzi o to, żeby wyprowadzać samochód z poślizgu na drodze publicznej, tylko o to, żeby nie dopuścić nigdy do utraty kontroli na pojazdem. I nieważne, czy ma się ABS, ASR, czy GTA, bo nawet Kubica w BMW M5 nafaszerowanym elektroniką jak Wielki Zderzacz Hadronów, skończyłby w rowie, gdyby jechał po nieodśnieżonej drodze publicznej 160 na godzinę. A to, że jeszcze nie skończył, nie wynika IMHO z tego, że umie wyprowadzać samochód z poślizgu lewym uchem, tylko z tego, że jako dobry kierowca nie stwarzałby potencjalnego zagrożenia przez niedostosowanie prędkości do panujących na drodze warunków.
  15. und3r

    Topic śmiechu

    Nie wiem czy topic się nadaje, ale byłem ostatnio świadkiem, jak w Carrefourze (nie wiem czy dobrze napisałem ale kij z tym), na dziale z alkoholami, kobieta zwróciła gościowi pieniądze za flaszkę, po tym jak ten zaczął się wykłócać, że po jej wypiciu (przyszedł z pustą flaszką i z paragonem) wyrosły mu włosy między palcami :lol:
  16. und3r

    Codzienność za kierownicą

    Łooooo! KITT normalnie :lol:
  17. und3r

    Codzienność za kierownicą

    Mogę się mylić, ale prawdopodobnie ta kontrolka to po prostu komputer pokładowy. Mi np. komputer pokazuje niski poziom wszystkiego, płynu do spryskiwaczy, chłodnicy, oleju; jak się nie świeci jakieś światło to też mam info, ze wskazaniem konkretnej żarówki. Czasem dostaję też takie powiadomienie wtedy, kiedy wskazane światło ma się doskonale ;) . W samochodach bez komputera nie spotkałem się z dedykowanymi kontrolkami na takie rzeczy, chociaż pewnie znalazłyby się jakieś przykłady. Ps. Wczoraj jadącego z naprzeciwka Galaxy elegancko obróciło, jakieś 40 metrów przede mną, przy całkiem sporym ruchu. Fartem nikt w nikogo nie przywalił, ale było gorąco.
  18. und3r

    Codzienność za kierownicą

    Moją uwagę zwróciły zaś dwa BMW sprzed '98: jedno miało 10 cm pokrywę śnieżną na tylnej szybie (zero widoczności), a drugie jechało 25 km prawym pasem, a i tak je zarzucało. Więc chyba wszystko w normie ;)
  19. und3r

    Codzienność za kierownicą

    Komiczno-tragiczna sytuacja z wczoraj... Od wczesnego rana (szósta?) nieprzerwana śnieżyca w wawie (jak wróciłem do domu o 22 to dalej padało). Trasa z centrum (Złote Tarasy) do mnie (około 7 km) - 2 godziny z hakiem, a i tak mocno nadrabiałem dynamiczną zmianą pasów jazdy, bo jak zwykle w taką pogodę ludzie zdają się bać zmiany pasa i na wielu światłach można zupełnie na legalu minąć sobie spokojnie kilkadziesiąt aut, tam gdzie np. pojawia się trzeci pas oznaczony jako do skrętu oraz prosto. No ale nie wszędzie pasów jest kilka, więc kiedy kilkadziesiąt metrów przed sobą (jeden pas w każdą stronę, ja każdym korek) zobaczyłem gościa wyjeżdżającego z miejsca parkingowego, kulturalnie się zatrzymałem i dałem sygnał długimi, żeby wyjeżdżał. Taksiarz (proste "Taxi" na dachu, bez żadnych oznaczeń korporacji) wytoczył się z miejsca parkingowego na wstecznym , no i stoi. Ja nic, czekam - gość w taksie dalej stoi w poprzek drogi. Po kilkudziesięciu sekundach ktoś z tyłu zaczął trąbić, więc wysiadłem i podchodzę do typa - po kilku krokach zobaczyłem, że typowi koła buksują (nie widziałem tego z samochodu, bo szczerze mówiąc w ogóle mało co było widać przez szybę - pióra wycieraczek były całe oblodzone i ledwo zbierały). Myślę sobie - no bez jaj, przecież jezdnia wyjeżdżona, wszyscy jakoś jadą bez problemu. Gość w taksie zauważył, że wysiadłem i otworzył szybę, więc pierwsze o co pytam to "co to za opony?", a typ do mnie z uśmiechem na ustach (zupełnie jakby mi opowiadał sympatyczną anegdotkę), "Letnie, zjechane już trochę", i UWAGA: "no zaskoczyło mnie!". A k@$% minusowe temperatury już od co najmniej tygodnia 0_o . Normalnie miałem przez chwilę przemożną chęć wrócenia do fury i staranowania mu tej taksówki, ale po chwili namysłu stwierdziłem, że nikt by na tym nie zyskał :lol: , więc ogarnąłem też gościa za mną i wspólnymi siłami wypchnęliśmy gościa z powrotem na miejsce parkingowe. Obyło się bez rękoczynów. Dzisiaj natomiast 1/3 wozów z parkingu na moim osiedlu się nie ruszyła, więc ludzie wybrali komunikację. Bardzo popieram, bo żaden to wstyd. Ps. Jak ktoś wczoraj stał na wysokości Okopowej dłużej niż by na to wskazywała logika około 21. to już wie dlaczego ;)
  20. und3r

    Filmy - co warto obejrzeć?

    Niestety film nie znalazł jak dotąd producenta i wszystko wskazuje na to, że jednak nie powstanie.
  21. und3r

    Polityka i politycy

    Wrócę na chwilę do tematu dopalaczy, bo słyszałem wczoraj w radiu (tok fm chyba), że z zakończonych parę dni temu badań pobranych próbek z zamkniętych sklepów wyszło, iż "niemal każda" (to jest cytat) z badanych próbek zawierała substancje niedozwolone. Część sprzedawanych środków zawierała twarde narkotyki, głównie amfetaminę i kokainę. To ciekawa informacja dla tych wszystkich, którzy podnosili larum, że państwo się uwzięło i zamyka legalny biznes handlujący legalnymi środkami.
  22. und3r

    Zarobki, praca

    Mi strona zawsze działała bez zarzutu i teraz też wszystko hula tip-top, więc problem musi być u Ciebie.
  23. und3r

    Zarobki, praca

    O, to jest właśnie krytyka, o którą mi chodzi. Thx.
  24. und3r

    Zarobki, praca

    Znając życie to nagranie powstało w pokoju 2x2m, stąd echo ;)
  25. und3r

    Zarobki, praca

    To prawda, audio wymaga dopracowania. Trzeba chyba zainwestować w studio nagraniowe ;) . Kolejne powinny być już lepsze pod tym względem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...