Skocz do zawartości

Vennor

Stały użytkownik
  • Postów

    1348
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Vennor

  1. Vennor

    Anime

    Roujin Z - stare anime poruszające problem, z którym Japonia boryka się do dziś (i nic nie wskazuje na to, żeby miała sobie z nim poradzić) - mianowicie starzejące się społeczeństwo. Dodajmy do tego bunt komputerów najnowszej generacji i otrzymamy ciekawe anime - pełne humoru i ładnych widoków. O tak. Kreska jest właśnie taka, jaką powinny mieć anime! Ładna stara kreska. Nie to co te dzisiejsze plastikowe maszkarony. Roujina machinalnie skojarzyłem z Memories. Słusznie, jak się okazuje, bo za obydwie produkcje odpowiada ten sam człowiek - Ootomo Katsuhiro (jego styl, jak widać, łatwo wyczuć). Całkiem przyjemny 80-minutowy film.
  2. Vennor

    Anime

    DOGS - mogłoby być lepsze. I dłuższe. I mieć fabułę. W takiej postaci to tylko ciekawe opowiastki, które nie wyzbyły się takich stereotypowych zagrywek jak kuloodporni bohaterowie i quasiangielskie wstawki rzędu "fuck you" czy "you will be destroyed" (!). Ależ ja tego nie znoszę.
  3. Vennor

    Machinarium

    Machinarium to cudowna gra, jakiej nie było od lat. Łączy pierwszorzędnej jakości rysunki i urokliwą muzykę z ciekawą przygodą małego robota. Niestety, kończy się nadspodziewanie szybko, ale rozgrywkę swobodnie można sobie przedłużać, podziwiając piękne otoczenie i wsłuciach!ąc się w znakomite kompozycje w tle. Nawet melodia wygrywana przez roboty na zardzewiałej rurze, starej beczce i leciwym saksofonie ma tu swój urok. Tak silny, że wracałem posłuchać, gdy tylko byłem w pobliżu. Świat Machinarium jest magiczny i wciągający, roztacza aurę nostalgii. Przypomina stare czasy, kiedy gry tego typu jeszcze królowały. Rysunki są przewspaniałe. Prosty panel gracza przypadł mi do gustu. Wysuwane menu z inwentarzem, drobnym hintem dla każdej z lokacji (z reguły okazywał się albo zbędny, albo mało pomocny) i ikonką walkthrough, do którego dostajemy się, przechodząc prostego sidescrollera (zabawne). Zagadki nie są specjalnie trudne, ale niekiedy trzeba się zatrzymać i zastanowić. Dla mnie jednym z cięższych zadań było opracowanie wygrywającej strategii do zmodyfikowanej wersji gry znanej nam pod nazwą "kółko i krzyżyk", tutaj - "śrubka i nakrętka". Walka ze skryptem jest drażniąca, nie wymagająca. Postójcie trochę bezczynnie w miejscu. Nasz robot lubi powspominać radosne chwile spędzone wspólnie ze swoją dziewczyną. Miło popatrzeć. Końcówka podpowiada, że możemy spodziewać się kontynuacji - a to fenomenalne wieści! Poniżej parę screenów.
  4. Zamiast robić to samo co twórcy Call of Duty, powinni skoczyć od razu w odległą przyszłość, pod ziemię, pod wodę czy chociaż w kosmos lub zanurzyć się w oceanie absurdu. Wymyślić, w miarę możliwości, coś nowego, żeby setting nie był tak stereotypowy. Odnoszę wrażenie, że to zadanie przerasta wielu twórców. Ale i tak zagramy.
  5. Moon - zaskakujący i, co najistotniejsze, niebanalny film. Jestem pod wrażeniem. Wciąga i zaprzecza wielu domysłom co do rozwoju fabuły. 9/10 Dystrykt 9 - atak obcych podany inaczej niż zwykle, przez co to całkiem nietuzinkowa fabularnie produkcja. Kapitalne efekty 3D (wreszcie się tak nie wyróżniają), van de Merve ma niezły akcent (fock!), fajnie kręcone (można się poczuć jak w centrum wydarzeń), mało (jak dla mnie) znani aktorzy (to jest plus). Więcej nie mówię, bo na pewno albo już widzieliście, albo dopiero chcecie obejrzeć. A warto. 9/10 Surogaci - płaskie i nijakie. Bruce Willis, jeszcze jakieś inne znane twarze, pościgi policyjne, wybuchy, ratowanie świata na sekundę przed końcem odliczania itd. Krótko mówiąc - hamerykańskie do bólu. 3/10 Piła VI - symbol wszystkiego co najgorsze i najobrzydliwsze. Od teraz mój wyznacznik kiczu. 1/10 Cloverfield - bum! Jakiś tam potwór atakuje ju es ej. Garstka przedszkolaków... Ach, nie... to poważnie upośledzeni emocjonalnie i umysłowo dorośli ludzie, racja. W każdym razie ruszają na pomoc przyjaciółce w opałach. Wyznaczony na poprzedzającym całe zajście przyjęciu (które summa summarum trwa chyba pół filmu) kamerzysta - wszędobylski i wstrętnie ciekawski facet - dzielnie wszystko filmuje (no, to akurat całkiem nieźle wyszło). Na ulicy ludzie stoją i pogadują (tu zabrakło tylko grilla), niektórzy korzystają z okazji i okradają sklepy, u innych myśl o ucieczce przegrała z chęcią utrwalenia imprezy na zdjęciach i filmach. "A kiedy to się zacznie? Będzie jakaś fabuła?" - zapytacie. Już się zaczęło. Wreszcie gdy niebezpieczeństwo stanęło im przed oczami, zaczął się rwetes. W trakcie ktoś tam kopnął w kalendarz, trochę później ktoś inny został ranny. Tutaj stwierdziłem, że ci ludzie niewątpliwie wagarowali na lekcjach PO i nie oglądali programów Beara Gryllsa, a ja przy nich mogę szczycić się tytułem mistrza sztuki przetrwania. Nie opatrują ran. Nie zmieniają ubrań (vivat ucieczka przed śmiercią w szpilkach!). Nie szukają potencjalnej broni. Ani wody. Ani nic. Potem ratują w końcu tę dziewczynę, ta ledwo się rusza... ale za 5 minut gna ulicą niczym chyża łania. Jeszcze parę wybuchów, trochę huku, no i to właściwie tyle. A ten potwór to tam jest, ale go nie ma. Nawet nie wiem, jak wygląda. 2/10 Groverfield
  6. Vennor

    Anime

    Niestety, taka jest prawda. Sam niewiele pozycji z tej listy widziałem. I raczej się to nie zmieni, bo: Taki właśnie trend panuje w Japonii. Pozostaje oglądać stare serie i/lub zająć się czymś innym w oczekiwaniu na poprawę poziomu tych nowych. Ale mimo wszystko robi się jeszcze dobre anime - Kimi ni Todoke na przykład.
  7. Vennor

    Book Squad

    Ostatnie życzenie, Miecz przeznaczenia i Saga o wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego - nie mam wiele do powiedzenia - i to wcale nie dlatego, że czytałem w sierpniu, a po prostu to bardzo dobre książki. Barwni bohaterowie (tylko Geralt czasem dziwnie się zachowuje), sporo dobrego humoru, wciągająca fabuła, walka, słowa miłe i obelżywe, zdrada, miłość, chwile triumfu i porażek. Super. Opowiadania podobały mi się bardziej niż saga. Wydanie kolekcjonerskie SuperNOWEJ - kiepskie. Nieciekawy projekt opakowania i okładek, błędy w druku (w numeracji rozdziałów, rozmazany tusz), cienki (prześwitujący) papier, czcionka natomiast dobra. Po odpakowaniu mocno czuć nieprzyjemny zapach tuszu drukarskiego, który jednak z czasem wietrzeje. Tyle dobrze, że okładki twarde. Cmętarz zwieżąt Stephena Kinga - to pierwszy horror, jaki czytałem, i muszę przyznać, że spodziewałem się czegoś innego. To, co przeczytałem, nie jest oczywiście gorsze od mojego wyobrażenia, po prostu inne. Teraz rozumiem, jak to wygląda. Co uderza? Przede wszystkim umiejętność Kinga do stworzenia świetnej wizji przeciętnej (jak sądzę) amerykańskiej rodziny, co zajmuje większość książki, by później rozbić ją strachem, zgrozą i horrorem. Bardzo mi się to podoba i na pewno sięgnę po inne książki tego słynnego autora (Bastion już czeka na półce). Fabuła wciągająca i bardzo dobra, robi wrażenie. Nieraz trzeba odetchnąć. Niestety, część właściwa szybko się skończyła. Wydanie Prószyńskiego i S-ki w przekładzie Pauliny Braiter - wszystko ładnie (tyle że folia łatwo schodzi z okładki, łee). Sługa Boży, Młot na czarownice, Miecz Aniołów i Łowcy dusz Jacka Piekary - saga o Mordimerze Madderdinie przyciągnęła mnie obrazoburczą wizją świata wiary, którego historia buduje się zgoła inaczej niż tego w innym, starszym zbiorze opowiadań - mianowicie Biblii. Syn Boży zstąpił z krzyża i wraz z Apostołami "wyrżnął w pień pół Jerozolimy" (z bliska zdarzenia te ma opisywać zapowiedziana przez Jacka Piekarę książka pt. Rzeźnik z Nazaretu). Tak prezentuje się fundament, na którym stoi ów świat. W samym środku, między prałatami-dziwkarzami, kardynałami lubującymi się w kąpielach z krwi niechrzczonych dzieci, księżami-pedofilami, poganami i heretykami palonymi na stosach, a także wielkimi panami i bogobojnymi mnichami, znajduje się "biedny inkwizytor Mordimer", o którym to opowiadania traktują. Główny bohater to człowiek kierujący się zasadami zarówno wiary, jak i swoimi własnymi (nie lubi na przykład bezmyślnej przemocy, hi). Trudno go opisać, na pewno jednak nie jest sympatyczny. Opowiadania długo nabierają pędu, by potem szast-prast skończyć się - słowem: są za krótkie. Mimo to całkiem dobre, ale nie rewelacyjne. Czasem trafi się jakiś dobry żart. Tu zresztą wszystko przychodzi i odchodzi bardzo szybko, wręcz nagle. Z czasem te książki zaczęły mi przypominać swego rodzaju dziennik (głównie z uwagi na pierwszoosobową narrację). A na końcówce czwartego tomu srodze się zawiodłem. Ogółem nie zapiera tchu, lecz czyta się bardzo dobrze. Wydanie III Fabryki Słów z miękkimi okładkami - bez zarzutu. Przyjemne dla oka rysunki (nie wszystkie), ładne okładki, czcionka w sam raz.
  8. Vennor

    Starcraft 2

    W aktualnym buildzie jest, bo widać go na rozgrywkach z koreańskiego G-star. Dziwię się, że jeszcze jej nie usunęli. Changeling jest niemal bezużyteczny, co pokazuje każdy gameplay, na którym się pojawia. Albo nie zdąży zmienić formy (!), albo momentalnie ginie wykryty przez bystre oko przeciwnika.
  9. Vennor

    Anime

    Szukasz Marmalade Boya. Bardzo dobre shoujo.
  10. Vennor

    Anime

    Shigurui. Łamanie palców, wypruwanie trzewi, przecinanie głowy wpół i inne atrakcje. Bardzo... szczegółowe, powiedziałbym.
  11. Vennor

    Anime

    Poszukaj Zeonic-Corps na Tokyo Toshokanie.
  12. Vennor

    Anime

    Jak najbardziej! Mnie się ta zagrywka podobała. Ale ten wózek inwalidzki nie jest sztampowy na pewno... Najgorszy element Ga-Rei. Tak jak z reguły nie lubię karaoke i preferuję strategię, którą stosuje np. gg, to tutaj mnie oczarowało. Miło popatrzeć. Muzyka też nie jest zła. Trigun - o chłopaku, który chce zmienić świat na lepsze, i jego przygodach. Vash, niczym zwolennik Tołstoja, przemierzając piaskowe pustkowia niesie ideologię niesprzeciwiania się złu złem. Niewielu jednak udaje mu się do niej przekonać. Mieszkańcom planety, na której rozgrywa się akcja, przyszło żyć w makabrycznych warunkach - mianowicie braku wody. Większość ludzi jest podejrzliwa i nieufna. Jałowy, niedostępny, okrzepły - to przymiotniki opisujące zarówno ziemię, jak i serca osadników. Lecz tak jak ziemia rodzi oazy, również serca rodzą ciepło. Celem Vasha jest kultywowanie obydwu. Anime z końca poprzedniego tysiąclecia - ma więc typową kreskę, którą dziś można już nazwać podstarzałą - a którą ja bardzo lubię. Animacja za to - co typowe - kuleje. Ma parę naprawdę ciekawych BGM-ów, ale jest ich garstka i rzadko można je usłyszeć. Nie uniknęło schematów, jak na przykład okrzyki po wypitym napoju (nigdy tego nie rozumiałem, ale może ma to korzenie gdzieś w japońskiej tradycji - jak siorbanie przy jedzeniu zup z makaronem), super skoki, wahania siły bohaterów, blablabla... Co jest z tym kotem? Wolfwood ma fajny akcent; kansai-ben? 8/10
  13. Vennor

    Anime

    Pewnie, że kojarzy. To Sayonara Zetsubou Sensei.
  14. Vennor

    Anime

    Nie ma co zwlekać z oglądaniem Monstera. To zarazem wspaniałe, jak i przykre, ale drugiego takiego anime nie uświadczycie.
  15. Vennor

    Anime

    Ja tak zrobiłem. I nie pamiętam, czy żałowałem. Nie pamiętam też treści anime. Twórcy niewątpliwie mieli jakiś cel w takim, a nie innym podaniu odcinków do telewizyjnego pokazu, ale skoro nikt go nie zna... Jeżeli będę oglądał drugi raz, to z pewnością wybiorę układ chronologiczny.
  16. Vennor

    Anime

    Rozen Maiden - zaskakująco przyjemna mieszanka dobrej komedii i pojedynku... może nie tyle dobra ze złem co dwóch wizji szczęścia. Choć nie przepadam za takimi mieszankami, nie mogę powiedzieć, że ta jest zła. Ma całkiem ciekawą w swojej prostocie fabułę (nie spodziewałem się, że anime o lalkach może reprezentować taki poziom) podzieloną na dwie - jak już wspomniałem - części. Poważniejsza traktuje o moralności, przeciwstawia szczęście jednostki szczęściu grupy. Jedna z postaci przechodzi metamorfozę, zauważa piękno kontaktu z innymi, chce mieć ich wokół siebie. Kolejna natomiast odwrotnie. Standard. Partia komediowa wiele zawdzięcza fantastycznemu super deformed. Gagi są niczego sobie (Suiseiseki ciągle wciska Hinie jakieś bzdury). Bardzo podobała mi się ta część, w której wszyscy żyją szczęśliwie w domu Juna i Nori. Bohaterowie (główny to początkowo straszny palant) i bohaterki są bardzo swobodni - nie czułem, że to tylko rysunki i głosy. Kapitalnie dobrani seiyuu! 8/10 Rozen Maiden - Träumend - dobra kontynuacja dobrej części pierwszej. 8/10 Rozen Maiden - Ouverture - wyjaśnienie zażyłości Shinku i Suigintou. Należy oglądać gdzieś w połowie drugiego sezonu. 8/10 Nie wydaje mi się jednak, by były to show wystarczająco dobre, żeby zdobyć status "rewatchable".
  17. Vennor

    Anime

    Do niczego. Darker than Black jest - jak dotychczas - niepowtarzalne, co jednak nie przeszkadza mu w spożytkowaniu nieco zmodyfikowanego schematu guardian of justice vs. vile characters. Z chęcią obejrzę ponownie, jak pojawią się BDripy.
  18. Vennor

    Anime

    Nie oglądałem jeszcze, bo - jak w wielu przypadkach - liczę na BD, ale wiem, że Suzumiya 2009 nie jest wersją przyciętą, a rozszerzoną.
  19. Vennor

    Anime

    A miałeś nie mówić, że jestem zapalonym fanem ecchi! :C Poprzysiągłem sobie, że żadnego nie dropnę. Oglądanie anime to moje hobby... Tak przynajmniej sobie to tłumaczę. Ostatnio jednak stosunek oglądanych anime dobrych do złych zaczyna się odwracać i coraz częściej trafiam na takie Shikabane Hime. Poziom drastycznie spada. Pozostaje zacząć czytać opinie przed rozpoczęciem oglądania i przerzedzić listę potencjalnych watchy. Pominąwszy Ookami to Koushinryou: 3378417[/snapback] Aha i czy nie bedzie problem z subami do wersji rmvb ? Jestem przekonany, że większość tutejszych bywalców ogląda anime w avi/mp4/mkv i z angielskimi subami, więc może będziesz zmuszony chwilę poczekać na odpowiedź.
  20. Vennor

    Anime

    Nareszcie skończyłem oglądać... Shikabane Hime: Aka - w rolach głównych wskrzeszone licealistki i ich certain body parts. W pozostałych rolach potwory i wszelkiej maści broń. Próba dokonania niemożliwego - połączenia ton nagości z horrorem. Nie wiedziałem, co będę oglądał, i bynajmniej nie zostałem przyjemnie zaskoczony. Na początku wydawało się intrygujące, z czasem stało się żenujące. 3/10 Shikabane Hime: Kuro - twórcy zatracili się w swoim wątpliwym dziele i postradali dobry smak. Więcej licealistek, większe certain body parts, więcej krwi i potworów, więcej tandetnych scen walki, które w połowie bywają przegadane. Kompletne dziadostwo. Omijać z daleka. 1/10
  21. Vennor

    Anime

    To Erin, prawda? Ładne, lepsze, znacznie lepsze. Tło jest celowo przedstawione w prosty sposób - nie jest to wynik spartaczonej roboty. A takie właśnie wrażenie odniosłem, oglądając Samuraja. To zresztą widać gołym okiem. Wystarczy się przyjrzeć podanym przeze mnie screenom. Dla mnie piękno oszczędnego rysunku przedstawia się tak: 3375279[/snapback] Zaproponuje ktoś coś krwawego o mrocznym klimacie? Po "bliźniakach" mam ochotę obejrzeć jakąś jatkę ;F Jeśli jeszcze nie widziałeś, to przede wszystkim Shigurui. Nie przypuszczałem, że będę kiedykolwiek polecał te anime, ale może jeszcze: Genocyber i Makai Toshi Shinjuku.
  22. Vennor

    Anime

    Pozostaję przy swoim. To rysunkowa fuszerka. Postaci są koślawe, a tła ubogie.
  23. Vennor

    Anime

    Bynajmniej nie jest on miodowy. Liczę, że podniebienie spłatało ci, Orgiusz, figla i Canaan smakuje lepiej od shi... Speedgraphera. Nie dowiem się tego jednak, póki nie zostanie on podany na Blu-rayu.
  24. Vennor

    Anime

    Ależ ja również. I to ostrzone na dwuletniej już przygodzie z japońską kinematografią animowaną. A Monster... Monster to jest w tej dziedzinie osobliwość, wobec której estyma rośnie z każdym obejrzanym tworem z niższej półki czasem.
  25. Vennor

    Anime

    Zaledwie?! Monster to już za sam opening ma dychę murowaną. Samurai Champloo - przyzwoite serialicho o XVII-wiecznych samurajach... hip-hopie, beatboksie i malowaniu po murach, i innych niepasujących do ery absurdach, które nadają mu swoistego wyrazu. Opowiada o podróżującej trójce, co poznała się w wyjątkowych okolicznościach i przemierza nietypową Japonię w poszukiwaniu pewnego mężczyzny. Prosta fabuła z dodatkami i trochę humoru nieszczególnie wysokich lotów. Przedstawiono to kiepską kreską. Jest parę dobrych scen, ale ogólnie - mimo że pod koniec poziom się podnosi - anime zawiodło moje oczekiwania, a finisz nie poprawił tego wrażenia. 7/10 Majo no Takkyuubin (aka Kiki's Delivery Service) - wspaniałe! Studia Ghibli nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Historia Kiki jest w mojej opinii jednym z najlepszych spośród ich fantastycznych dzieł! Fenomenalne rysunki, znakomita muzyka, rewelacyjna fabuła, kapitalne dialogi - wszystko na najwyższym poziomie. Rzecz świetna zarówno dla widza młodszego, jak i starszego. Ale przecież każdy, kto Ghibli zna, wie to doskonale. 9/10
×
×
  • Dodaj nową pozycję...