-
Postów
1348 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Vennor
-
Bubblegum Crisis - doskonały cyberpunk! Absolutnie obowiązkowy tytuł przede wszystkim dla fanów gatunku, ale nie tylko. Uderzająca katastroficzna atmosfera, mistrzowski soundtrack (góra dobrej japońskiej muzyki z lat '80 - to silna strona tego anime), piękna stara szczegółowa kreska! Bardzo mi się podobało. Bohaterki są krzepko usposobione i mają interesujące osobowości... wyłączywszy Linnę, która jest, ale równie dobrze mogłaby zniknąć i nic by to nie zmieniło. Choć pod względem fabularnym bywa dość losowe i niektóre sytuacje wydawać się mogą wymuszone, nie jest wystarczający powód, by złamać mój zachwyt, którego źródło opisałem chwilę wcześniej. Zachwycenie byłoby jeszcze większe, gdyby to 8-odcinkowe OVA trwało nieco dłużej, niż 40-50 minut na rozdział. Wciąż jednak pozostają kolejne części BGC i multum innych anime z tegoż uniwersum.
-
Chętnie bym obejrzał ciąg dalszy. To dobre anime. Ja czekam na qq, a dokładniej - ggrain. Jeśli ci się spieszy, wybierz AniYoshi - ich starszym przekładom wiele brakowało, ale obecnie to porządna grupa, co pokazali np. swoim wydaniem Ga-Rei -zero-. Porównanie na 3197343[/snapback] Tetsuwan Birdy Decode 2 - kto, kiedy i jak? Od tygodnia leżą rawy, żadna grupa nie podjęła się tłumaczenia na angielski (chyba). Da się w jakiś sposób pozyskać angielskie napisy, czy może ktoś już podjął się zadania i niedługo wypuści nam piękną mkvkę z dobrym angielskim tłumaczeniem? Jeżeli ktoś jest zainteresowany tematem, to bardzo by mnie ucieszyło kilka informacji na ten temat. Według Fansubwiki chęć tłumaczenia DECODE:02 wyraziły grupy AoShen i Moetaku. Pozostaje czekać.
-
Ja zwykłem oglądać do końca i bez przewijania nawet crapy, z czego jednak się nie cieszę... Jednakże skończone właśnie Bokura ga Ita nie wpada pod tę kategorię. Jest jak KareKano plus Hachimitsu to Clover podniesione do miłosnej potęgi, ale mające niższą wartość. Tak też, wydarzenia od samego zalążka love story toczą się morderczo powolnym biegiem. Sprawiło to, że nie potrafiłem... wczuć się w atmosferę. Czasami wręcz przynudzało. Choć cenię głębokie wywody, refleksje i rozmyślania, i introspekcje, i takie tam... to tu widocznie zawędrowano nieco za głęboko. Na pierwszy rzut oka widać, że to romans gatunku shoujo. Bohaterowie borykają się z problemami, które - zdawałoby się - mogli zwyczajnie ominąć, ale nie skorzystali z możliwości; co świadczy o ich niedojrzałości. Anime przeciągle wzruszające, ale niedoprowadzające do łez, bywające zabawne, jak i poważne. Pełne waśni i sporów, a zarazem pojednań i wybaczeń... i ładnie, rozczulająco zakończone. Sytuację osłodziło mistrzowskie polskie tłumaczenie autorstwa suzaku z Anime Garden.
-
Wreszcie ktoś podzielił moją opinię. Podobnie, za nic wyjątkowego FMP nie uważam. Pamiętam, że jest bardzo losowe i niespójne - ledwo ucieka spod etykiety "przeciętne" - a bohaterowie należą do tych niepokonanych i niezniszczalnych. Main Title Full Metal Panic! (a17)Rating 8.17 (8405), your vote: 7.00 [revoke]Czas na Bokura ga Ita z napisami suzaku. Ach... Haha, sesq zaszalał z oceną! Aż tak złe nie było, choć z każdym kolejnym dobrym anime traci na wartości. Moje jedyne 3.5 wystawiłem Wizardry.
-
Shinreigari: Ghost Hound - nieprzeciętnie interesująca historia z życia obdarzonego paranormalnymi mocami gimnazjalisty i ludzi z jego otoczenia. Dobra i barwna fabuła, dobry rysunek, wyeksponowana duża rola dobrego dźwięku. Właśnie. Dobre, ale nic ponadto. Gekijouban Shakugan no Shana - szczęście, że krótkie... Historia poprowadzona gorzej niż w serialu. Shakugan no Shana Second - na początku pomyślałem, że wreszcie wiem, dlaczego tak długo zwlekałem z obejrzeniem drugiej części. Wstęp nie jest ani śmieszny, ani wciągający, ani grzeje, ani ziębi - jest zwyczajnie nudny; i głos Kugimiyi Rie nie ratuje sytuacji. Jednak z biegiem czasu te usypiające i zabójczo przydługie odcinki stają się czymś wartym uwagi i nawet - uwaga - emocjonującym. Shana zyskuje na rezolutności, pewności siebie i zrozumieniu, a Yuji nie jest już niezdecydowaną kluchą. Drugi Shakugan od półmetka rozpala, ale marny koniec serwuje kubeł zimnej wody na głowę. Mimo wszystko wolę Tsukaimę, a już na pewno Hayate no Gotoku! Niemniej, ocena wyższa niż w przypadku starszej części. Futari Ecchi - planowałem napisać coś dłuższego, ale pozostawię to bez gruntownego komentarza. Zaznaczę tylko, że wywołało u mnie mieszane uczucia. Ładnie rysowana i przedstawiona piękna miłosna historia skonfrontowana z przesadnym ecchi. Było śmieszne, ujmujące i odrażające zarazem... Jedno z tych anime, których na pewno nie obejrzę ponownie. Ani*Kuri15 - niektóre minifilmy są wzruszające, inne poważne, oszałamiające, nieciekawe, a większość przede wszystkim śmieszna. Interesujące przeciwstawienie twórczości różnych osobistości świata anime. Styl części z nich można momentalnie wyczuć. Najbardziej podobało mi się Good Morning Satoshi'ego Kona i Beyond the Tears Shoujirou Nishimi'ego. (Doremi wydało ładną wersję 1080p). Za dużo Tify i Kirche! PS AniYoshi wypuszcza Ga-Rei -zero- z DVD. Zainteresowanym polecam ściągnąć, bo w wersji telewizyjnej cenzura bywała zaskakująco niedyskretna. PS2 polski SRS wydaje Monstera. I to - rzekomo - z DVD! Rzadko mi się to przytrafia, ale przyznaję, że sub jest dobry. Po obejrzeniu kawałka przypomniało mi się, jak genialnie to anime. I ten opening... najlepszy.
-
Omoide Poroporo - wzruszająca, choć wcale radosna historia zwykłego życia zwykłych i zaskakująco naturalnych ludzi - i to jest najlepsze. Anime jedyne w swoim rodzaju. Wciąż odkrywam piękno ekranizacji Studia Ghibli. Dziwna była tylko rodzina Taeko - oziębła i ewidentnie źle wychowująca dzieci. Joshikousei - wiedziałem, czego mogę się spodziewać, ale to, co zobaczyłem, przerosło moje najśmielsze wyobrażenia, *nosebleed*. Przy niektórych scenach z Girl's High, SHUFFLE! to wieczorynka z TVP1, a nie ecchi. Pierwszy odcinek jest bardzo bogaty w sceny z wyeksponowanymi パンツ, ale później - stety niestety - jest ich coraz mniej. Jednak to też dobra, bogata raczej w absurdalne, niż inteligentne, żarty sytuacyjne komedia. Bohaterki, oczywiście, przesympatyczne. Kreska prosta, ale ładna. OP/ED niezłe, ale poza tym muzyki właściwie brak, a dobrej już na pewno. Szkoda, że nie ma żadnego solidnego zakończenia - ale to może być powód do oczekiwania na sequel. Micro, możesz spróbować. Dodam też fenomenalne Hachimitsu to Clover - koniecznie z subem GLS-u. Muri, muri... Ja oglądałem i wolałbym o tym zapomnieć. Zero no Tsukaima ~Princess no Rondo~ OVA - Seductive Beach - twórcy nieco się zagalopowali. Dla mnie urok ZnT to Louise, nie Tifa i Kirche - a tutaj właśnie im poświęcono najwięcej uwagi (kto oglądał, może przypuszczać z jakiego powodu) i to w sposób pozostawiający wiele do życzenia. To nie dla mnie.
-
Pamiętam, widziałem jakiś czas temu tę sondę. Nawet głosowałem na efa. A timing akurat pasuje - wystarczy tylko wziąć poprawkę na brak reklam sponsorów między openingiem a właściwym show. Dziś pojawiło się też coś takiego, rzekomo - co mnie zdziwiło, bo czekałem na DVD - z BD, ale wygląda... nie najlepiej (jak na Blu-ray, rzecz jasna): [StrikeAiDSubs]_Kemeko_DX_01_[720p][5DAACF3F].mkv 284 MB Ga-Rei -zero- zniesmaczyło i przeraziło mnie pierwszym odcinkiem, który jest zwyczajnie fatalny... Z drugiej strony podobało mi się jego zakończenie i nagła zmiana-- Niemniej kosmiczny motocykl i taki sam wózek, i chaingun w nodze w znacznym stopniu obniżają moją ocenę. To samo dotyczy makabrycznego 3D - aż oczy bolą - na szczęście nie ma go za wiele. Reszta serialu pozytywnie mnie zaskoczyła. Jest, krótko mówiąc, solidny. Bardzo ładna kreska, nadspodziewanie dobry soundtrack - połączenie muzyki elektronicznej w dobrym guście i elementami tradycyjnymi, takimi jak dzwonki czy shamisen - większość walk jest przyjemnie przedstawiona i dynamiczna. Oferuje chwile wzruszenia i motyw zdrady (szkoda, że taki nagły). Ogółem rzecz ujmując - poza pewnymi uchybieniami to dobre anime, ale bez wątpienia za krótkie. Liczę na animowaną kontynuację, bo jak nie... to będę musiał czytać mangę. No i miło było usłyszeć Norio Wakamoto, peppu~ Dodatkowo, muzyka z openingu (Chihara Minori - Paradise Lost) bardzo mi się podobała - a karaoke w wykonaniu AniYoshi robi wrażenie. Dopiero teraz przeczytałem. Potwierdzam. Tyle że ode mnie 8.0.
-
Mam MKVtoolnix i wydania Menclave.
-
Obejrzałem wybitny film, który zachwyca pod względem fabularnym, muzycznym i zwłaszcza wizualnym. Zaparło mi dech w piersiach. Obecnie nie robi się już takich anime. A szkoda. Jin-Roh - zasłużona bardzo wysoka ocena. Piękne. Chciałbym więcej takich. Być może moje życzenie spełni się wraz z premierą kolejnego filmu Oshii'ego Mamoru, Miyamoto Musashi: Souken ni Haseru Yume. Na nyaa pojawił się ef - a tale of melodies. z BD. Na razie tyle: (Anime BD) ef - a tale of melodies. 01 -ever- (1920x1080 x264 AAC).mp4 394 MB(Anime BD) ef - a tale of melodies. 02 -read- (1920x1080 x264 AAC).mp4 440 MB(Anime BD) ef - a tale of melodies. vol.1 Non-credit ED (1920x1080 x264 AAC).mp4 55.3 MB(Anime BD) ef - a tale of melodies. vol.1 Non-credit OP -ebullient future-ver.1 (1920x1080 x264 AAC).mp4 73.9 MB
-
Mousou Dairinin, szerzej znany jako Paranoia Agent, to świetny serial spod ręki Satoshi'ego Kona. Znając jego twórczość, nie sposób przeoczyć podobieństw - nawet zbyt skrajnych - do innych prac tego autora. Typowy nastrój, tematyka, nawet rysunek. To opis ludzkich zmagań z problemami, które najczęściej kończą się bliskim spotkaniem z kijem bejsbolowym. Niekiedy miałem wrażenie, że oglądam mieszankę Perfect Blue (zapożyczony nastrój), Papriki (kobieta o podwójnej osobowości i detektyw) i niepowiązanego Ningen Kousaten. Znakomity humor i muzyka Hirasawy Sasumu - idealnie! No i dobre zakończenie. Początek Blood+ zapowiadał kapitalny długi serial o wampirach. Niestety, zachwyciły mnie jedynie odcinki otwierające tę 50-odcinkową serię. Walki są kiepskie, a kreska choć całkiem ładna, to nieszczegółowa. Krzyk Sayi, będący koniecznością przed każdym atakiem, po n-tym razie zaczynał drażnić, tak samo jak równie często powtarzany i niepasujący do postaci śpiew Divy. Fajnie, że było "1 year later"; mizernie, że tak powierzchownie opisano, co się wtedy działo. Ze znacznym wyprzedzeniem można przewidzieć, jak potoczy się akcja - nie znoszę tego - a do finiszu historii przyczyniło się zbyt wiele zbiegów okoliczności. Saya bardzo przypomina mi Suzukę (z anime o takim właśnie tytule) - nie dość że uprawiają ten sam sport, bliźniaczo wyglądają, to są w krytycznym stopniu niezdecydowane, chwiejne i godne pożałowania. Jest gorsza niż niejeden męski bohater bublowatych komedii romantycznych. Pierwsze długie anime, które nieszczególnie mi się podobało. Najlepszą częścią był głos Keiji'ego Fujiwary (mnie najbardziej kojarzący się z Kimurą z Hajime no Ippo, tutaj grający rolę Nathana).
-
Saishuuheiki Kanojo - Another Love Song - rabu songu, hę? Nic bardziej mylnego. Historia Saikano z drobnymi zmianami opowiedziana od wojennej kuchni. Niezły sobie wymyślili powód, dla którego Bronią Ostateczną została akurat ta, a nie inna dziewczyna... Krótko uwypuklając różnice: więcej 3DCG, usilne eksponowanie nagich piersi, niemal zupełny brak części miłosnej, lepsza realizacja techniczna (w końcu OVA jest nieco nowsza), kreska podobna i wciąż bardzo uboga. Jeszcze krócej: schrzaniona robota. Jest jak Blue Gender: The Warrior - nie umywa się do całości... Nie, dobra, nie tak drastycznie, The Warrior to kompletne dno... Skoro już przy nim jestem, to zastanawia mnie, po co to w ogóle powstało. Polski sub Kami-Squadu to też niezła fuszerka. W odróżnieniu od wydania Byousoku, nie popisali się.
-
» Naciśnij aby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler « - Amerykanie to pewniak, bo niedobitek z samolotu, który nie spodobał się Chise, mówił po angielsku (a przynajmniej próbował). Ale później pojawia się wzmianka o zniweczeniu całej drugiej połowy globu! Jest też słowo o tym, że ta uprzednio zniweczona część nosi się z zamiarem upodobnienia do siebie jeszcze trzymającej się połowy. Nieźle. Rzeczywiście najlepszym wyjściem będzie uznanie, że walka prowadzona była z "wrogiem".
-
Niestety, też tak uważam. Ale chyba każdy z nas zaczynał - choć w jego własnym mniemaniu - oglądając jakiś hicior, nie? Raz czytam, że remake, raz znów, że sequel. Sądzę jednak, że bardziej prawdopodobna jest druga opcja, bo manga - jeśli mnie pamięć nie myli - na wydarzeniach z pierwszego serialu się nie kończy. I dobrze. Sam obejrzyj, zdecyduj. Ja nie zwykłem kierować się cudzymi opiniami i radami - jak już czytam jakieś recenzje, to dopiero po zapoznaniu się z opisywanym materiałem. Ładnie ujęte, nawet mi miło. Saishuuheiki Kanojo - Kurde, dobrze, że obejrzałem. Przypomniało mi, że anime nadal może mnie zaskoczyć i zagrać na emocjach. Choć jest dziwne i mocno, wręcz tandetnie ambiwalentne, podobało mi się... jest smutne. Przez cały czas czułem ten smutek i chandrę, które dotykają główne postaci, a te zresztą poważnie obnażają swoje wnętrza; ale mimo to trudno mi było uronić choć jedną łzę. O przeciwnościach napomknięcie rozwijając, nie polubiłem wątku wojennego, miłosny jak najbardziej. Ogólnie widzę to tak: łyżka Iriyi, nieco Gunslingera i szczypta Chobits, wymieszane, z posypką z kreski Kare Kano. Finisz nieco przegięty, nawet trochę evangelionowaty, ale ciepły, czuły i słoneczny - ostatnią scenę oglądałem trzy razy. A z kim oni właściwie walczyli?... PS Dostałem dziś powiadomienie, że pojawił się nowy (dziewiąty) odcinek Aira z BD. Co najciekawsze, od anime_fin - grupy, zdaje się, już nieistniejącej.
-
Perfect Blue przypomniało mi, że powininem odwiedzić stronę THORY. Co znalazłem? Bubblegum Crisis z Blu-ray! To trzeba mieć. PS Jest też Freedom w 1080p.
-
Kwestia gustu i pojęcia estetyki, myślę. Mnie kole w oczy płynność poruszania się takich obiektów i ich odmienność w stosunku do otoczenia - czy raczej: prawdziwego rysunku. Jestem zwolennikiem ilustracji wychodzących spod pióra. Odnoszę wrażenie, że uciekanie się do CG to zwyczajne nieróbstwo i ułatwianie sobie pracy, bo pochłania mniej czasu (tak mi się przynajmniej wydaje). Ale! jeśli ma to być solidnie wykonane CG, takie jak w późniejszych pracach Makoto Shinkaia (bo Hoshi no Koe jest pod tym względem makabryczne), nie mam nic przeciwko. Rzeczywiście. Komiczne, haha. Zapamiętam, żeby sprawdzić (nie)zgodność, jak będę oglądał. PS DATS, zdaje się, porzuciło tłumaczenie oryginału Gegege no Kitarou, wielka szkoda. Tłumaczenie całości nigdy nie było zamierzone. Z okazji Halloween wydano jeden odcinek.
-
Powinienem to zrobić w takiej kolejności? Widziałem częściowe tłumaczenie TakaJuna na mirror moon, ale nie przyszło mi jeszcze do głowy, żeby je przeczytać. Freedom może i bym pooglądał, bo tematyka mi odpowiada, a rysunek rzeczywiście przypomina Akirę. Ale to koniec mojego pozytywnego spojrzenia na to... anime. Opening w wykonaniu Utady Hikaru (jej muzyka cuchnie komerchą i MTV-popem na kilometr) i Cel-shading łagodnie usuwają ten siedmioodcinkowiec z kolejki do obejrzenia.
-
22 odcinki standardowe, 1 specjalny telewizyjny (What Happened During Summer Holidays) i 1 specjalny z DVD (Tomoyo Chapter). Trinity Blood - Przygody udawanego niechluja o podwójnej osobowości, robocopa, wirtualnej dziewczyny, papieża, hrabiów i hrabin, wampirów i zwyczajnej kobiety - sama ferajna już dobrze nie wróży. Nadzwyczajnie rozwinięte lotnictwo, jetpacki, cyborgi... strzelające z rewolwerów i podróżujące pociągami o napędzie parowym. Był tu jeszcze prom kosmiczny - the Lost Technology. To się kupy nie trzyma. Zadziwia mnie głupota tego anime - to absurd w czystej formie i przykład, jak spartaczyć niezły - choć oklepany - pomysł. Krew fajnie tryska i jest czego posłuchać w openingu (w końcu to BUCK-TICK) i na tym się kończy. Najgorsza jest ta nędzna cisza - wszędzie: na tarasie, na ulicy, w lesie - cisza! Choć może nie powinienem - w porównaniu do np. Byousoku (gdzie ciągle coś świszczy, strzela, szumi, kracze, skwierczy) wypada do bólu marnie. Zakończenie takie jak anime ogółem.
-
Odtwarzasz pewnie Subeditem - albo jakimś innym niepoprawnym softwarem - ten program nie lubi obrazu anamorficznego:
-
Haha, ja aż 11 - podobnie jak w zeszłym roku. Ode mnie - bez chwili zastanowienia - punkt za najlepszy OP i ED dostanie RD. Kaiby nie oglądałem. Za OST - Kaiji.
-
Zebrało się trochę: RD Sennou Chousashitsu - dobre, podobało mi się... z pewnymi wyjątkami. Należą do nich głównie kiepskie żarty i żałosne zachowanie głównej bohaterki, która według mnie nie powinna się była w ogóle pojawić w tym serialu - należało ją zastąpić kimś sensowniejszym. Tu potrzeba GitS-owego humoru, a nie dennej i niezręcznej gimnazjalistki! Sposób rysowania postaci kobiecych też jest co najmniej... niesztampowy. Zostawiwszy wady w tyle, przejdę do mocnych punktów. Przede wszystkim niebanalna fabuła i interesujące przedstawienie niedalekiej przyszłości. Wybitne sceny walk - jedne z najlepszych, jakie widziałem. Genialny (przez wielkie "G") soundtrack - zarówno BGM-y, jak i kompozycje do openingu (9mm Parabellum Bullet) i endingu (LAST ALLIANCE). Ginga Eiyuu Densetsu - Ougon no Tsubasa - miłe przypomnienie kapitalnej historii... równie kapitalne. Koniec. Manabi Straight! - spotkanie z grupą 16-latek - które bardziej przypominają 12-latki - o charakterze czysto komediowym. Wstępnie znakomite, śmieszne, cukierkowe itd. Warto obejrzeć dla słodziutkich postaci, ale z biegiem czasu dostrzega się wiele podobieństw do wcześniejszych produkcji. To wszystko już było, i to w lepszej odsłonie: Azumanga, Lucky Star, PaniPoni i inne. Nieciekawe i w potwornym stopniu przeciągnięte zakończenie. Przeciętnie. Z ważniejszych informacji: Saizen kontynuuje Slam Dunk z DVD!! Sequelowy Ippo zbliża się wielkimi krokami. W piątek zaczyna się nowe anime CoMix Wave, o którym dowiedziałem się zaledwie wczoraj - 3171769[/snapback] nie rozumiem, jak vennor może czekać, aż wyjdą wszystkie 7 części?! przecież to trzeba obejrzeć jak najszybciej! a jak wyjdzie część siódma, powtórzyć poprzednie 6 :D Sam nie rozumiem, ale jakoś wytrzymam.
-
Mononoke, zgodnie z oczekiwaniami, było wyjątkowe i... diaboliczne! Gdyby nie zachęcił mnie ostatni akt Ayakashi, nigdy bym nie sięgnął po ten rysowany niewątpliwie niecodzienną kreską krótki zbiór opowiadań - całkiem ciekawych opowiadań do tego. Najbardziej zaskakujące było dla mnie odwołanie do Solarisa autorstwa Lema. Z uwagi na trudność w odbiorze i zrozumieniu drobnych - często chwilowo goszczących w kadrze - nawiązań głównie do kultury i wierzeń (staro)japońskich, Mononoke jest swoistym wyzwaniem. Na szczęście (trudno dostępne) wydanie Black Sheep ships with a plentiful pack of rich translation notes. Kolejna pozycja od Black Sheep, w jaką się uzbroiłem, to Juuousei. Definitywnie za krótka i marnie wykonana robota [anime, nie sub]. Interesująca i przywodząca na myśl Blue Gender historia ma swój potencjał, który został zwyczajnie zmarnowany. Do połowy było jeszcze całkiem dobrze, ale dalej miejsce miały coraz bardziej absurdalne i głupie sytuacje: ludzie ginęli bez konkretnego powodu, inni łapali freezy po komendach "shoot her" i jakby czekali, aż jeszcze ktoś inny - po przydługim momencie zastanowienia - wykopie im karabin z ręki, potężne komputery psuły się po zniszczeniu konsoli... Widać, że "trzeba to szybko doprowadzić do końca". Ach, i ten no-one-could-be-more-beautiful-than-you-not-to-mention-any-woman-would-love-you Thor - wszechpotężny jedenastolatek o platinum blond włosach! Słabo.
-
Dzięki za te parę słów, teraz się nie boję. U mnie GoS czeka na dysku - może nawet przeczytam, zanim zacznę RE-TAKE. Parę dni temu pojawiła się polska wersja Byousoku 5 Centimeter z BD od Kami Squadu. I choć sceptycznie podszedłem do tego wydania, uznałem tę sytuację za doskonałą okazję do ponownego obejrzenia tego dzieła sztuki... I istotnie jest to pozadyskusyjne arcydzieło. Czuję, że zabrakłoby mi przymiotników i stopni najwyższych, gdybym chciał wiernie oddać to, co oferują te trzy interwały z życia Toono. 5 cm jest niepokonane i znajduje się na szczycie pod każdym względem. Dopiero teraz prawdziwie doceniłem ten wcielony Koh-i-noor świata anime. "Go Senchi" to łagodna fala uczuć, która niespodziewanie uderza w widza; i choć to tylko chwila, krople smutku, refleksji i duchowego bólu, absorbując ciepło ciała, pozostaną. Absolutna koronowana głowa kinematografii. Jak dobrze, że mamy Makoto. ... Ach, zapomniałbym, sub - choć niepozbawiony błędów - jest bardzo dobry.
-
Ale co, Mró-chan? Tłumaczenia takich grup omijam szerokim łukiem, bo - przepraszam - ale są zupełnie bez polotu, a na dokładkę przełożone masą błędów rodzaju wielakiego. Hayate no Gotoku! - niewątpliwa i obficie humorystyczna gratka dla fanów Tsukaimy, będąca jej wierną kopią, jeśli pomyśleć o schemacie - relacjach między głównymi postaciami. Obowiązkowo, jest tu i królowa tsundere, Kugimiya Rie i jej niebiański głos; jest też "urusai! urusai! urusai!" "baka inu!" zabrakło (na uboczu: "très bien" było). Niestety, widać, że na to wstępnie kosmicznie śmieszne anime przeznaczono za dużo czasu antenowego. Niekiedy wydarzenia w krytycznym stopniu odbiegały od głównego wątku, nie należy jednak zapominać, że to komedia tego typu, gdzie bohaterowie mają w zwyczaju rozmawiać z narratorem i ponaglać współtowarzyszy, bo "the opening song's about to start". Muzyka w większości marna. Niemniej! to koniec wad. Hayate bawi i rozśmiesza, tworzy więź widza z postaciami (trudno mi się z nimi rozstawać). Punktują: świetne przerywniki zwiastujące i wieńczące reklamę, przedni humor, ładne rysunki, wzorowe i popisowe postaci, znani aktorzy: balsamiczna Kugimiya Rie (Louise, Shana, Taiga), równie cukierkowa Mikako Takahashi (Ayumi Yamada, Montmorency), takaż Rie Tanaka i właściciel głosu nieprawdopodobnie podniosłego - Norio Wakamoto; pojawia się też parodiowany Zero - z autentycznym głosem (Jun Fukuyama)! To dopiero było śmieszne. Przelatujące tu i ówdzie ptaki zwykły krakać: ahou! Porównując do ZnT: wątek miłosny nie jest tak szeroko rozwinięty, a całość jest znacznie bardziej absurdalna i śmieszna. Pod względem komediowym przypomina PaniPoni Dash! - głównie ze względu na parodiowanie innych anime, mang, gier, filmów i seriali, licznych odwołań do japońskich programów komediowych, konwentów, kultury i sztuki... Trudno to wszystko wyłapać, a SS-Eclipse, niestety, nie pokusili się o adekwatne przypisy. Na koniec: wiele wątków bez finiszu i podsumowania, ale w zamian zapowiedź drugiego sezonu. 52 odcinki porządnego anime! PS Ściągam wysławiany doujinowy sequel Evangeliona - RE-TAKE - i choć nie wiem, czy przetrwam czytanie (z konkretnego *cough* powodu, tkwiącego w treści tej mangi), kusi mnie możliwość poznania dalszych losów Shinji`ego i Asuki. sesq, czytałeś? A może ktoś inny?
-
Jimaku Hikaku. Ja wybrałem AonE-Gekkostate-Menclave, nie pali się.
-
Jakże to, takie anime trzeba obejrzeć. Nie spieszy się jednak, więc można sobie pozwolić na wyczekanie, by nie oglądać marnego streamu emitowanego we Flashu. PS Jak to jest, że animowane Higurashi Rei określane jest sequelem Kai, skoro w serii gier miejsce tego sequela zajmuje Umineko no Naku Koro ni (które - jeśli mnie pamięć ANN nie myli - też będzie miało wersję animowaną), a Rei to side story?