![](https://forum.purepc.pl/uploads/set_resources_1/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
KvM
Stały użytkownik-
Postów
1227 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez KvM
-
Dlatego napisałem, że każdy musi te bezpieczne obroty jakoś dla swojego silnika określić. Jednak chciałbym zwrócić uwagę, że współczesne silniki są przystosowane do jeżdżenia nawet znacznie poniżej 1500 rpm. Nie twierdzę, że wszystkie. W przypadku silnika 2,0 143KM BMW producent zaleca jazdę ekonomiczną w zakresie od biegu jałowego do ok 1900 obr/m (zależnie od biegu i obciążenia na wyższych biegach niż drugi od 1200-1400 rpm). To jest bezpośrednie zalecenie producenta pokazywane w czasie jazdy przez komputer na wyświetlaczu. Natomiast pośrednio można wnioskować, że tak jest także przy innych silnikach. Trudno byłoby jakoś logicznie wytłumaczyć dołożenie przez VW kompresora, którego zadaniem jest podbijanie mocy poniżej 2 tys obr/m. Gdyby producent chciał by nie jeździć poniżej 2 tys obr to raczej nie montowałby urządzenia, które zwiększa osiągi (a zatem i obciążenia) w tym właśnie zakresie. Oto niedawno FIAT zaprezentował silnik 1,6 mjtd 120 km, gdzie max momentu zaczyna się od 1500 obr/m i znowu rodzi się pytanie jeśli nie jeździć w tym zakresie to po co tam max moment? Żeby szybciej zniszczyć silnik?
-
To tylko przykład, a eco-driving można uprawiać każdym samochodem im ma mocniejszy silnik im lepsze zawieszenie tym lepsze efekty. Jak już pisałem powyżej wzrosła mi średnia prędkość przy eco-drivingu. Szczególnie w mieście osiągam znacznie wyższe średnie prędkości.
-
http://www.honda-satori.pl/s2000.htm max moment przy 7500 obr/m i "skromne" 208Nm.
-
Nie, im niższe obroty tym lepiej. Oczywiście należy brać pod uwagę możliwości silnika, bo zbyt niskie obroty mogą okazać się dla niego szkodliwe. Niektóre silniki mają maks momentu przy obrotach rzędu 7 tys i co należy zalecać w związku z tym jazdę w zakresie 5-7 tys obr/m dla oszczędnej jazdy? Absurd. Maks moment nie ma tu nic do rzeczy.
-
Więc porównuję to samo. Tj średnią prędkość. Zresztą z drugiego auta po 2 tys km jest co do 1 km taka sama (o ok 5 km wyższa). Czyli mamy porównanie w sumie z blisko 3 tys i odpowiednio 4 tys km.
-
Raczej Twoje teorie to bezsens, co więcej kompletnie nielogiczne. Ja sobie tych 80% nie wymyśliłem. A pisanie o związku sprawności z maksimum momentu obrotowego to jest coś tak wyssanego z palca, że po prostu nie sposób tego skomentować. To jak mocno się mylisz można stwierdzić w zakresie choćby porównania wyników. Mi 150KM Bravo, znacznie cięższy niż twój samochód przy podobnym stosunku trasa/miasto (60/40) spalił ostatecznie 5,5 litra. Diesel w tych samych warunkach zszedł do 4,6 litra (co jest wartością na poziomie tego co deklaruje producent, a więc mimo wszystko dość wysoką). A tak przy okazji. Po jeżdżeniu w ten sposób przez kilka, czy już nawet kilkanaście dni robię to teraz automatycznie, bez skupiania się na oszczędnej jeździe. Co ciekawe średnia prędkość wzrosła mi na dystansie 1000km o ok 5km/h (względem wcześniejszej średniej na dystansie 4 tys km).
-
Wszystko jest w pierwszym poście. Jechałem oczywiście poza miastem z niewielką prędkością na piatym biegu.
-
BMW 118D 143 KM kompakt ważący 1,4 tony. Średnie spalanie wg producenta 4,5 litra Te 2,8 litra raczej jest mało realne na dłuższą metę. Największy zasięg pokazywany przez kompa łącznie z przejechanymi kilometrami od tankowania wynosił ok 1360 km. Niestety nie mam zdjęcia na dowód.
-
To nie jest dowód. Przy wyłączonym silniku mogą być większe opory. Nowoczesne silniki nie mogą podawać paliwa bo niespalone paliwo zniszczyłoby katalizator. Aby samochód się nie zatrzymał poninieżej określonych obrotów (zwykle 1500) zaczyna być podawane paliwo. Bardzo łatwo to zaobserwować.
-
Moim zdaniem Twoje rady są złe. No chyba że Twój silnik działa inaczej niż wszystkie inne (w co wątpię). Właśnie mocne wciśnięcie gazu (na 80-90%) daje maksymalnie dużą sprawność silnika. Oczywiście aby jechać oszczędnie należy to robić przy niskich obrotach (nie należy oczywiście przesadzać, bo za niskie obroty z kolei nie są korzystne dla trwałości silnika). Twoje spostrzeżenia są prawdopodobnie wynikiem błędu. Albo było pod górkę albo przyspieszałeś jadąc na wyższym biegu na niskich obrotach. Sprawdź to jeszcze raz.
-
Imho eco driving dla mnie przede wszystkim w mieście. Eco driving w mieście oznacza że spod świateł wyrywamy jako pierwsi. Żeby spalić jak najmniej trzeba wciskać gaz przy przyspieszaniu na 80%, a to oznacza całkiem ładne przyspieszenie nawet jeśli szybko zmieniamy biegi (by nie wejść na wysokie obroty). Eco driving oznacza w mieście bardzo dynamiczną jazdę (nie mylić z przyspieszaniem 100m przed skrzyżowaniem gdy pali się czerwone). Z czasem jeśli ekonomiczna jazda wejdzie w krew można spokojnie przestać patrzeć na zegary i komputer, robi się to automatycznie. W mieście w zasadzie nikt mnie nie wyprzedza (chyba że pędzący setką wariaci, ale to się b. rzadko zdarza). Natomiast ja jadę zdecydowanie szybciej niż inni (średnio). Optymalna, najbardziej ekonomiczna prędkość to 60 km/h i jeśli tylko to możliwe to z taką prędkością jadę. Najczęściej wyprzedzam inne auta na rondach. Przy mniejszym ruchu i dobrej widoczności większość rond przejeżdżam bez zwalniania poniżej 40-50 km/h
-
Chyba nie do końca zrozumiałeś. Ty podałeś moc maksymalną przy danych obrotach. Ja piszę o czymś innym. Konkretnie na twoim przykładzie (upraszczając) 1200 obr 80% otwarcia przepustnicy = około 10,4 KM 5400 obr 14% otwarcia przepustnicy = około 10,5 KM Moc ta sama zużycie paliwa mniejsze przy mniejszych obrotach.
-
Wedle życzenia :-)
-
Tytułem wyjaśnienia Eco driving to sposób jazdy który najmniej obciąża środowisko. Przy okazji także nasz portfel. Wcale nie oznacza to wleczenia się i bycia wyprzedzanym przez TIRy. Owszem ekonomiczna jazda w trasie oznacza jazdę co najwyżej z przepisową prędkością, ale przyspieszać należy dynamicznie. Auto najmniej spala przy 80% otwarcia przepustnicy. Generalnie unikamy wysokich obrotów. Tę samą moc uzyskujemy lekko wciskając gaz przy wysokich obrotach co mocno wciskając na niskich, jednak zużycie paliwa na niższych obrotach będzie niższe. Na osiągnięcia w eco drivingu wpływ ma kilka czynników. Najważniejsze przykazanie to płynna jazda, staramy się w miarę możliwości jechać ciągle z tą samą ekonomiczną prędkością. Oznacza to obserwowanie sytuacji na drodze i podejmowanie działań z wyprzedzeniem. Jeśli z daleka widzimy czerwone światło to jedziemy na luzie lub hamujemy powoli silnikiem. Czasem warto trochę przyspieszyć by zdążyć na zielonym. Pewną sztuką jest pokonywanie łuków. Generalnie należy to robić bez hamowania. Czasem oznacza to jazdę na granicy przyczepności, co daje niezłego kopa adrenaliny. Większość kierowców boi się zakrętów i mocno zwalnia, generalnie jedzie bardzo nierówno i często hamuje. Dlatego warto zachować odstęp tak by nie musieć hamować tak jak poprzedzające auto. Wszelkie urządzenia elektryczne oznaczają dodatkowe zapotrzebowanie na benzynę. Wszelkie niepotrzebnie przewożone bagaże daję ten sam efekt szybszego opróżniania zbiornika. Ważne jest by auto było w nienagannym stanie technicznym i miało właściwe (w górnej zalecanej granicy) ciśnienie powietrza w kołach. Być może warto przy okazji kupowania opon kupić takie o obniżonych oporach toczenia. Zdecydowanie nie warto jeździć na krótkie dystanse. Jeśli mamy coś do załatwienia w mieście we w miarę nieodległych miejscach warto zostawić auto pośrodku tego rejonu i w miarę możliwości przejść się spacerkiem. Korzyść będzie zarówno dla kieszeni jak i dla zdrowia, a jeśli jest pora szczytu zaoszczędzimy czas, bo czasem szybciej dojdziemy piechotą niż przejedziemy samochodem i znajdziemy miejsce do parkowania. Przy jeździe w trasie warto dowiedzieć się jakie czekają nas utrudnienia, gdzie tworzą się korki. W Polsce bardzo często jazda bocznymi drogami pozwala na znacznie wygodniejsze i szybsze oraz oszczędniejsze pokonanie zaplanowanego odcinka. Ważna jest też pora. Jazda w nocy lub lepiej wczesnym rankiem oznacza tańszy i szybszy przejazd. Co więcej mimo że wstaniemy wcześniej dojedziemy o wiele bardziej wypoczęci. Polecam. Te parę praktycznych rad przyszło mi do głowy - jeśli macie inne zachęcam. A to moje osiągnięcia Fiat Bravo rocznik 2007 przebieg bliski 30 tys km Przed wjazdem do miasta miałem 4,1 l/100 km ale nie miałem aparatu. Generalnie uważam że spokojnie dałoby radę zejść poniżej 4l/100 km ( przynajmniej w zakresie tego co pokazuje komputer ). Startowałem od średniej 5,1 która mi systematycznie spadała do tych 4,1 litra, potem w mieście wzrosła do tych 4,3 które udało mi się sfotografować. Wbrew pozorom nie jest to żaden mistrzowski wynik, ale wydaje mi się całkiem dobry na początek. Teraz jeżdżę w trybie mieszanym i spalanie wzrosło mi do 5,2 litra. Wcale nie jestem najwolniejszy. Zdecydowanie więcej samochodów ja wyprzedzam niż wyprzedza mnie. Wcale nie zawsze jeżdżę zgodnie z wymogami dotyczącymi ograniczeń prędkości (ale nie przekraczam ich o więcej niż 20 km/h). Raczej nie miałbym cierpliwości by przejechać cały dzień w trasie nie przekraczając 80 km/h, ale na co dzień dojeżdżając do pracy mogę sobie pozwolić na te 3-5 minut dłuższy dojazd bez agresywnej jazdy. Zapraszam do dyskusji
-
To chyba nie do Ciebie było :-) t-jety nie palą dużo, no chyba, że w wyobrażeniach Kaeresa na podstawie wybiórczego czytania jakiegoś tam forum. Każdy silnik pali dużo (sprawność w okolicach 30-40%), a im mocniejszy tym generalnie łatwiej uzyskać większe spalanie. Kontynuuję ten eco driving w celu sprawdzenia czy da radę przejechać 1000 km na baku w stylu mieszanym. Średnia mi systematycznie rośnie. Póki co komp pokazuje 5,2, ale zasięg po przejechaniu prawie 400 km od tankowania jeszcze 800 km więc widzę niejakie szanse na te 1000 km. Bardziej się boję czy mi cierpliwości starczy mimo, że jeżdżę w sumie średnio tak jak wszyscy i wyprzedzam w sumie więcej aut niż mnie wyprzedza.
-
TRochę na pewno przekłamuje, ale bez przesady. Silnik to 1,4 t-jet 150KM
-
Benzyniakiem też da się pojechać oszczędnie. (Nie pytajcie jak to zrobiłem - sytuacja mnie poniekąd zmusiła ;-) )
-
No popatrz jakie to wszystko subiektywne. 118d mimo ciut mniejszej mocy wedle danych katalogowych jest jeszcze bardziej dynamiczny od tej toyotki. Tymczasem subiektywnie w porównaniu ze 150KM benzyniakiem w Bravo to jest muł.
-
No zdaje się jest to już rok modelowy 2008. W sumie fakt, że nie jest to do końca na 100% ustalone, ale z moich różnych teoretycznych ustaleń wynika że 2litry 143KM były już na EDC 17. A kto robi jeszcze EDC17 przez złącze diagnostyczne?
-
Nie wiem. Nie interesowało mnie to. Nie miałem zamiaru chipować fiata, bo jego osiągi są dla mnie wystarczające. Owszem wiem co siedzi w Beemce. Prawdopodobnie EDC17, który w Polsce robi póki co chyba tylko Masters. Te 380NM i 170KM, to nie moje wróżby tylko właśnie Masters'a który jeszcze tego silnika nie robił (przynajmniej do zeszłego tygodnia).
-
Tak, masz rację to już dziecko widzi, że ja piszę o BMW, Ty mi wpierasz, że piszę o Fiacie. Ja piszę o rozmowie z przedstawicielem dilera, Ty mi wpierasz, że "producenci samochodów". Ja piszę że uważam za najlepszy w swojej klasie 1,4 TSi Volkswagena, a Ty mi wpierasz, że Fiatowski. Itd. Itp. Oczywiście widzi to dziecko takie które ukończyło podstawówkę nie dzięki temu, że rodzice posmarowali, ale dzięki temu że się czegoś nauczyło. Co do jednego masz rację. Tak jak mi szkoda czasu na korzystanie z garażu, tym bardziej szkoda czasu na dyskusje na takim poziomie.
-
Oczywiście, że może, ale Co wyście się tak tego czepili? W linku który jest wyżej masz chipa w cenie łącznie z ubezpieczeniem silnika. Oczywiste jest, że jak ktoś spali sprzęgło, to będzie miał kłopoty z wyegzekwowaniem gwarancji bez względu na chipa. Podobnie gdy się zniszczy inne elementy przeniesienia napędu niewłaściwym użytkowaniem. Całkiem niedawno sprzedawca mi opowiedział, że mają spory kłopot, bo kobieta która wzięła auto zastępcze na czas na prawdy totalnie zniszczyła prawie wszystkie elementy przeniesienia napędu po 80 km (przesiadła się na manuala z automatu). Nie wiem jak się to skończyło ostatecznie (kto poniósł koszty).
-
Wiesz, chłopie, Ty masz na prawdę wielki problem. Jest do rozwiązania w szkole podstawowej i nazywa się nauka czytania ze zrozumieniem. To jest moja ostateczna odpowiedź na Twoje wszystkie wątpliwości. Edit No może masz problem ze wzrokiem. Zacytuję więc siebie z pogrubieniem kluczowych słów "Rozmawiałem o tym w BMW i nie mieli oporów z taką interpretacją warunków" Może tak będzie łatwiej? Choć nadzieje mam płonne bo takie problemy masz przy prawie każdym poście.
-
No nie jest to tak do końca. Tracę gwarancję jeśli usterka wynikła bezpośrednio z zastosowania wirusa. Natomiast jeśli o przeglądy idzie, to przy moich przebiegach w przypadku BMW w zasadzie mógłbym nie robić ani jednego w ASO (komp pokazuje mi do przeglądu 27 tys km, a więc raczej prędzej się gwarancja skończy. Natomiast tak czy inaczej raczej to auto zostanie ze mną trochę dłużej.