Skocz do zawartości

jonas

Stały użytkownik
  • Postów

    5289
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    448

Treść opublikowana przez jonas

  1. Dziękuję za odpowiedzi. Obejrzałem sobie kilka modeli na żywo, między innymi proponowane tu Lenovo Legion i MSI, jak również Inspirona (nie serię G3, tylko zwykłego). Jakość ich wykonania jest żenująca, ponadto MSI to właśnie to, czego chcę uniknąć dopóki nie będę szukał laptopa dla syna na prezent komunijny. Przymierzyłem sobie matrycę 17" i to jest dokładnie to, czego potrzebują moje dioptrie. 15,6" zrobiło się teraz jakieś małe. W nowym roku kupię sobie tego Inspirona G3 3779 w konfiguracji, którą wrzuciłem powyżej. Może kapinkę potanieje, a jeśli jednak nie, to trudno. Ma nawet więcej niż potrzebuję na tę chwilę, ale to dobrze, nie będzie za dwa-trzy lata kolejnego wydatku.
  2. Wykorzystać pewnie nie wykorzystam teraz, ale wolę uniknąć wymiany laptopa za 2-3 lata, bo i5 się krztusi przy otwieraniu PDFa. Co to jest Max Q przy kartach graficznych? Jakieś kastraty? O, takie ładne znalazłem: https://www.x-kom.pl/p/430371-notebook-laptop-173-dell-inspiron-g3-i7-8750h-32gb-2562000-win10-gtx1060.html
  3. [1] On, 21 cm w zwisie ... Aha, wiek. 35 lat, w styczniu kończę 36. [2] Z systemem, bo co prawda umiem zainstalować Windows i Avasta, ale nie chce mi się chlastać na wjazd z nowym sprzętem i pytaniem nerdów o sterowniki. [3] 15,6", opcjonalnie 17,3", raczej zwykłe proporcje ekranu niż panoramiczne. Waga bez znaczenia. [4] SSD, minimum 256 GB. Fajnie jakby miał możliwość dołożenia HDD 1+ TB na magazyn. DVD na sznurku USB, więc niepotrzebne. [5a] Do 6000 zł, w solidnie uzasadnionym przypadku 6500. Tylko nowe. Interesuje mnie sam laptop, myszkę, torbę i inne duperszmity już mam. [5b] Dopóki koła zawiasy nie odpadną, potem je przykręcę/wymienię i będę używał dalej. Obecny Dell D830, rocznik 2007, służy jako główny kiedy jestem w domu, ale nie wycisnę z niego już więcej. Lenovo X201 mam na wyjazdy, a Della E7440 używa żona i bardzo sobie chwali, zwłaszcza szybkość działania. Jeśli nowy laptop wytrzyma mi 10 lat, to będę bardzo zadowolony. Jeśli mniej niż 5, to odnajdę ludzi, którzy mi go doradzili, po czym ruszę ich śladem nauczać za pomocą cegieł na jądrach i elektrycznego pastucha , że zbłądzili. [5c] Jeśli to prawda z cenami elektroniki użytkowej pikującymi na mordę w styczniu/lutym, to wtedy. Nie spieszy się. [6] Trwałość przede wszystkim, zwłaszcza klawiatury, bo tłukę dość sporo bredni w Internecie i czasami MMO. No i obudowa też niech zachowa spoistość stojąc na stole przez najbliższe parę lat. Im więcej śrub i części wymiennych, a mniej zatrzasków i klejenia, tym lepiej. Otwierałem już niejednego laptopa, więc nie boję się samodzielnych napraw. [7] Sensowna w stosunku do przekątnej, matryca matowa, typ matrycy bez znaczenia, nie bawię się w grafikę. [8] Laptop domowy urzędujący na stole, żadnego podróżowania. Na stacjonarkę zwyczajnie nie mam miejsca. Czas pracy na baterii właściwie bez znaczenia, 30 minut i tak wytrzymają chyba wszystkie. [9] Obecnie uprawiam necrogaming, czyli martwe tytuły o ujemnych wymaganiach oraz MMO śmigające na tym, co mam teraz. Jak już zmieniać, to z przytupem, więc Wiedźmin 3 żeby na tym ruszył. Jednakowoż nie będę głęboko nieszczęśliwy, jeśli w tymże Wiedźminie nie zobaczę każdego włosa i liścia. [10] Firefox, Office, Skype Zasobożerca, Foxit Reader Ramojad. [11] HDMI, co najmniej jedno USB po prawej stronie. [12] Nie może to być laptop projektowany przez i dla dwunastolatków, czyli odpadają roboty, smoki i gołe baby na obudowie, jakieś mrugające przeszkadzajki czy tęczowa klawiatura, zwana obecnie gejmingową. [13] Dell Inspiron 15 5577 https://www.euro.com.pl/laptopy-i-netbooki/dell-inspiron-15-5577-15-6-intel-core-i7-7700hq-16gb-ram-512gb-dysk-gtx1050-grafika-win10.bhtml [14] Gdyby można było wymienić flaki w moim D830, to tak bym zrobił, bo trwałość ma ponadprzeciętną, gabaryty w sam raz, a klawiatura (już druga) też mi dobrze leży.
  4. Platynowego nekrofila raczej.
  5. Kurde, jaki ja byłem piękny i mądry kiedyś.
  6. To nie te, widziałem dzisiaj takie pakowane po 2 sztuki, w składzie 98% mięsa wołowego, sól, przyprawy i chyba tyle. Cena coś około 6 zł zdaje się, ale wielkość raczej taka McPłodowa niż dla samca alfa.
  7. Sprytny, mógłby potem twierdzić, że jest ekspertę od Alf, bo miał więcej niż jedną i się psuły. Miałby coś od VAGa to nie byłoby tematu, tam wymiana silnika to sprawa eksploatacyjna.
  8. W Lidlu są, ceny nie pamiętam, po dwie sztuki na tacce.
  9. To chyba można spawać. Felgi magnezowe spawają jakoby. E, mam jeszcze jednego Dellinku D830 na części, dostałem za puszkę Coli. Chcesz to ci wyślę klapę, wyrzeźbisz sobie z tego klamkę.
  10. Redukcja masy, to jasne. W jaszczombie co prawda nie było magnezowych klamek, ale nie było też wygłuszeń, ruchomych szyb z tyłu albo napinaczy tylnych pasów. Mając 55 KM każdy kilogram mniej był na wagę złota.
  11. Nie wiem jak wy tymi Skodami jeździcie, że przepał niczym w Scanii. Mój dinozaur pali książkowo 10 w trasie, 12 w mieście. Cisnąć za bardzo nie ma czym, więc nie mam tu ciekawych wyliczeń. Konsekwentnie choć niezbyt żwawo nabiera prędkości właściwie do końca skali obrotomierza, im wyżej tym żwawiej, ale żeby jakieś kopy w plecy albo obijanie potylicy zagłówkiem to nie. Żonie po mieście pali 14, wiem jednak jak ona tym jeździ. Podejrzewam, że przesiadka na Abartha 500 albo coś podobnego niezbyt zmieni tę liczbę, a jeżeli nawet, to tylko w górę.
  12. Trzeba jednak tabelki do końca miesiąca podomykać, c'nie?
  13. To nie tyle sportowe wózki są do rzyci, tylko flota dla korposzczurów coraz lepsza.
  14. Ale wystarczy pierdnąć, że VAG to właściwie to samo i różni się znaczkiem oraz detalami w kabinie, to zaraz wrzask i kałszkwał, bo wcależebonie i w ogóle umyj nogi wsiurze-biedaku, hejtujesz bo cię nie stać.
  15. Nie jestem ekspertem od smoleńskiej brzozy, żebym na podstawie jednego nagrania obiektywnie wyrokował o tym, co w której sekundzie się wydarzyło. Obraz z jednego rejestratora to za mało, nawet nie znam tego odcinka. Cojogodom, nawet na Słowacji nie byłem. Różnica między mną i zamyślonym kolesiem w Passacie a tym tercetem tragicznych błaznów jest taka, że ja i koleś w Passacie nie umawialiśmy się na wyścigi po publicznej drodze, nawet się nie znamy, jeden drugiego nie namawiał do ciśnięcia jak szalona pokrzywa, bo jakoś to będzie. Gdybym był papugą tego ziutka, który jechał jako pierwszy, taką właśnie bym przyjął linię obrony - no owszem, klient zapierdalał, zapłaci według taryfikatora, ale poza tym nie znał tych panów, nie wie czemu go gonili, w ogóle nie kojarzy żadnego zmawiania się na nielegalne ściganie, he a good boi, he ain't do nuffin. Nie wiem czy facet się przyznał, że jednak tych dwóch pozostałych zna, bo jeśli tak, to trochę papudze utrudni robotę. Ależ właśnie o to chodzi, żeby było na pokaz. Patrzajcie, bracia Polacy, jak myślicie, że będziecie sobie tu przyjeżdżać na Carmageddon, to taki chuj jak Batorego komin. Zresztą wyżej już wyjaśniłem, to tylko przypadek i może jakieś wcześniejsze przetasowania w kolumnie konsolowych ścigantów sprawiły, że pierwszy był X, a nie Y. Pojechali wszyscy razem w wiadomym celu, jak stado baranów jeden za drugim, choć warunki nie sprzyjały. Może skończy się mandatem za podwójną ciągłą i prędkość, kto wie, może prokurator się zagapi albo uzna, że nie da rady przyklepać wszystkim trzem nieumyślnego spowodowania śmierci albo katastrofy w ruchu lądowym. Nie jestem biegłym internetowym jurystą ani studentem prawa, bym domagał się całopalenia, konfiskaty mienia do drugiego stopnia pokrewieństwa włącznie i tak dalej. Poza tym na katastrofę chyba za mało ofiar. Co ciekawe od dnia tego wypadku z Polsce zginęło kilkadziesiąt, być może nawet ponad sto osób, jak to wynika ze statystyki (około 3000 rocznie, co daje jakieś 10 dziennie). O nich nie słychać, bo to niemal codzienność. Tak, stwarzam zagrożenie swoim dinozaurem o przyspieszeniu lodowca i aerodynamice kiosku, którym częściej jeździ żona niż ja, i dlatego kłapię na biedulka w Mercu, żeby się do mnie psy nie dojebały. To się nazywa odciąganie uwagi. Też przecież jestem good boi, I ain't do nuffin. Przestań Dominik, bo pęknę ze śmiechu. Ostatni raz, kiedy wpadło mi do głowy dołączać do nielegalnie organizowanych wyścigów w miejscu publicznym, skończył się zanim się zaczął - paru kolegów usilnie chciało się przekonać, co potrafi seryjny jaszczomb w zestawieniu z seryjnymi pierdopędami o podobnym stosunku moc/masa. Zanim się do nich doturlałem, wjechali na pas startowy aeroklubu we wsi, aeroklub wezwał W11 dla 00, dwóch najwolniejszych, którzy nie znali skrótów i objazdów, dostało po 1000 zł za zagrożenie dla ruchu lotniczego i tyle było wyścigów. Jako domorosły znawca ludzkich dusz zapewne już wiesz, jakim piętnem się to odcisnęło na mej dziewiczej wtedy psychice i z pewnością wysnujesz bezbłędne wnioski o frustracji spowodowanej tak brutalnie przerwaną obiecującą karierą rajdowca.
  16. Typ leci na czołówkę, spychając plebs na pobocze, dwaj upośledzeni umysłowo kumple lecą beztrosko za nim, a tobie wydaje się w porządku dać po mandacie, pstryczku w nos i ewentualnie temu, który zabił, dwa lata w zawiasach na trzy, bo przecież nie chciał? Dorosły człowiek zasuwający dwutonowym żelastwem po nie swoim pasie ruchu przy braku widoczności to co niby chciał? Tych trzech durniów od typowego Sebastiana z zapyziałej wsi w Kongresówce, któremu Playstation popieprzyło się z prawdziwym życiem i rozsmarowuje na drzewie siebie i dwóch kumpli oraz swoją Skodę aczfureczkę aszusteczkę w tedeiku i kombiku różni tylko to, czym jechali. Ten sam brak wyobraźni, ta sama pogarda dla norm społecznych, to samo złudne przekonanie o tym, że czuwa nade mną Anioł Stróż i magicznie usunie wszystkie przeszkody, bym mógł zapierdalać dalej. Też lubię zapierdalać, wszystkie mandaty jakie w życiu dostałem były za przekroczenie prędkości. Ale kiedy niedawno radośnie cisnąłem sobie w deszczu po ekspresówce, a na łuku budą lekko zatrzęsło na boki i zamrugała kontrolka ESP, to prawie popuściłem w kaleson. Nie jechałem sam, wiozłem żonę i synka, a na tej samej drodze były też inne pojazdy. Teraz już jestem jakby mniej chętny to radosnego ciśnięcia w deszczu. I chyba czas najwyższy wymienić letnie opony, te mają już 4 sezon za sobą i pewnie dlatego to mruganie i trzęsienie.
  17. He a good boi, he ain't do nuffin! Serio stary? Trzech pojebusów o umysłach pierwotniaków w gęstym ruchu bawi się w Need for Speed, a tobie jeszcze chce się im adwokatować i roztrząsać, czy aby na pewno zawinili, bo w ogóle może to ten w Skodzie chciał popełnić widowiskowe samobójstwo i wciągnąć w kłopoty dzielnych potomków husarii? Ja to bym chyba nawet nie zdążył powiedzieć "o kur...".
  18. Nie wiem jak tam gust słowackiej multirecydywy, ale ten prosiakowaty pod celą będzie chyba wart karton szlugów za wypożyczenie na noc.
  19. To nie ja, to pan Grzędowicz ma taki talent.
  20. Weź mi przypomnij, bo chyba przeoczyłem - ta twoja Jetta to jakiś rodzaj wyrafinowanej kary? Dali ci wybór - wpierdol i bukkake, obcięcie jąder tępą żyletką albo jeżdżenie tym Golfem z bagażnikiem? Związałeś się umową leasingu i teraz trzeba przecierpieć, bo nie możesz tego pomalować wałkiem na zielono i wykiprować do rzeki? Tyle pytań bez odpowiedzi. Wsteczny wrzucany jak 1, tylko bardziej, miałem też w BMW. Odrobina wyczucia w otyłej dłoni i nigdy nie wrzuciłem jednego zamiast drugiego. Żeby to jeszcze jakoś sensownie się odpychało, to można by wybaczyć dyskusyjną urodę. Szybki samochód może sobie być brzydki, bo odjedzie pędem zanim ktoś to zauważy. Ciekawe z tą Mazdą, przy oględzinach CX-5 też miałem silne wrażenie papierowości tego pojazdu. Ale ale, jakoby wiosną pojawi się HR-V z 1.5 turbo o mocy 182 KM. Jaram się jak kobieta napisem "promocja". No i wtem, jak to w komiksie, wypatrzyłem kajś Volvo XC40 z 2.0 turbo i w wersji 247 KM szybkie jak demon, 6,4 do setki. Od dziecka marzę o granatowym Volvo z jasnym wnętrzem, taki mały pierdolec*. Nie widziałem tego jeszcze na żywo, nie wiem zatem, czy mocno przypomina żniwiarkę z Red Alerta jak Lexus UX. Hu hu, do 100k będzie coraz trudniej na skutek rozpędzającej się inflacji i spadku siły nabywczej złotówki. Chyba nawet Dacię Duster można skonfigurować tak, żeby zbliżyć się albo i przebić tę kwotę. Cojogodom, dopakowane Suzuki Ignis, wyglądające jak larwa pełnowymiarowego samochodu (jeździłbym jak szalony na zmianę z nowym Jimny), oscyluje wokół 90k. Insignia oprócz istotnej wady bycia Oplem ma jeszcze jedną dużą wadę, czyli żałosną ilość miejsca wewnątrz po uwzględnieniu całej kubatury zewnętrznej. No ale wygląda się w tym jak pan prezes albo menago, więc świnie kwiczą z zachwytu. * - wierszyk mi się przypomniał: Marysia mała pierdolca miała, pierdolca jasnego jak śnieg. Gdziekolwiek biegła Marysia mała, pierdolec rozsadzał jej łeb.
  21. Toyota produkuje taki dziwny samochód o jeszcze dziwniejszej nazwie CH-R. Nie wiem co to oznacza, ale ponieważ miałem już jedną dziwną Toyotę i było fajnie, a żona koniecznie chciała sobie przymierzyć ten dziwny model, to cyk umówiłem jazdę próbną. No i naprawdę dziwne jest, że na tym pojeździe widnieje znaczek Toyoty. Niemal wszystko jest źle, zupełnie jakby nie wyprodukowała tego Toyota, znana wszak z wysokiego współczynnika "jaktrzeba" w swoich samochodach. Ciasne i mroczne wnętrze, napakowane gęsto plastikiem po sufit, bezsensownie szeroki tunel i konsola (w swoim dinozaurze mam połowę tej kubatury, a jest tam przecież 4x4 i reduktor), tylna ławeczka to jakiś bunkier, przez tylne okienka nawet taki tęgi schab jak ja nic nie widzi bez wychylania się do przodu, bagażnik co prawda głęboki, ale wąski i krótki. I do tego ten silnik, w budzie wielkości Grand Vitary jakiś śmieszek wyknuł 1.2 turbo o zabójczej jak na aerodynamikę kiosku mocy 116 KM. Hybryda występuje tylko z automatem CVT, ale znów jakiś śmieszek, może nawet ten sam, z pojemności 1.8 wspomaganej silnikiem czy tam silnikami elektrycznymi uzyskał 122 KM. No szał, w Celice z wolnossącego 1.8 wyciągnęli 143 KM (albo 192 w wersji TS). Do Aygo takie 1.2T byłoby niegłupie, tutaj nie wiem co robi oprócz strasznego męczenia się. Test czwórki przy 40 km/h co prawda z ledwością ale zdany, nie zgasł ani nie szarpał jak to diesle mają w zwyczaju podczas tegoż testu. Jak mawia anglosaska dzicz - excuse me, but what the fuck?
  22. jonas

    Filmy - co warto obejrzeć?

    Co wy, oślepliście czy nikt nic nie ogląda? Kler - moja żona nie znosi komedii romantycznych, Karolaka, Szyca, niestety SF i fantasy też, a to mocno zawęża wybór wspólnych seansów. Poszliśmy więc na rzecz o katabasach, o której słyszeli nawet głuchoniemi, bo tak to wszędzie wałkują, reklamując Smarzowskiego za darmo. Trzy słowa do ojca prowadzącego - dużo hałasu o nic. Nie było tam niczego, o czym bym nie wiedział, nie słyszał lub osobiście nie doświadczył ze strony klechów. Może dla kogoś, kto wielbi proboszcza i całuje go w mankiet albo inne miejsca ten film będzie świętokradczy lub odkrywczy, nie wiem. Z czcicielami złotego cielca niezbyt mi po drodze, niemniej swojego kajtka ochrzciłem, poślę do komunii i tak dalej, bo dlaczego nie? Nie chodzę do kościoła dla księdza, tylko dla Stwórcy i siebie. Aha, nie ma wzmianki o Janie Pawlaczu adwokacie pedofilów ani brutalnych scen w stylu "Srpskiego filmu". 5/10 Blade Runner 2049 - bum bum, hyc hyc, ała ała, pierdut łubudu, łi gada gerary hier. Nie, to nie jest ten typ filmu. Musiałem go obejrzeć dwa razy, a i tak nie jestem pewien, czy wszystko właściwie zrozumiałem. Uczta dla oczu, gimnastyka dla umysłu, zabrakło mi tylko kawałka "Almost human" w tle. Są gadżety, jest metropolia nocą w deszczu, stary Harrison Ford, jest też ładna pani, znaczy ładny android, znaczy holoprojekcja. Ależ to popieprzone. 9/10 Red Sparrow - 2 godziny 20 minut zleciało nie wiedzieć kiedy. Jest Jennifer Lawrence, są szpiedzy, KGB, GRU, Europa Wschodnia i Zachodnia, Jankesi, biusty, intryga w intrydze, krew i trupy. Amerykańscy aktorzy grający Sowietów umiejętnie udają rosyjski akcent, chociaż słychać, że to jednak udawane, bladź. O jakie to było dobre, ojacie. 8/10
  23. Nie znam się na komputerach, ale jeśli chodzi o samoloty - nie wiem jaką klasą waszmość podróżujesz, ja głównie ekonomiczną jak plebs i doprawdy nie widzę zmieszczenia 15" na tej rozkładanej tacce tak, by dało się tam w cokolwiek poprztykać. Do tych celów używam 13" Lenovo z podpisu i jest na styk. Chyba, że chodzi tylko o kwestię upchania laptopa w bagaż podręczny. Tutaj również raczej 15" niż 17", głównie ze względu na wagę. Mam jeszcze 15,6", którego kiedyś taszczyłem wszędzie i swoje sukinsyn waży, o czym kręgosłup raczy dobrze pamiętać.
  24. I dlatego obie 1020 leżą w szufladzie, a ja sobie kupiłem Wujwieja P10 w takim heterycznie wątpliwym niebieskim kolorze. Zgniły kompromis między jakością fotek pindola i działającymi apkami do pierdzenia. Co ciekawe ten Wujwiej działał od razu po wyjęciu z pudełka, nie trzeba było korzeniować klienta rumuńskiego ani nic. Cóż, postęp.
  25. No, jak nawet producent się wypiął na swój własny szajs i jego produkty wyświetlają komunikat "twoja stara jest za stara i przestała działać, żryj gruz", to nie będę się do tego dokładał swoimi grajcarkami. Też myślałem o 950 dla siebie i 950XL dla żony, i cieszę się, że nie kupiłem, ile by nie kosztowały. Nie wymagam od telefonu obsługi Cthulhu wie ilu apek do pierdzenia, ale jakieś niezbędne minimum powinien mieć. Chociażby obsługę mailonów w trybie push, działającą przeglądarkę bez komunikatu o gruzie albo to takie zielone do wysyłania ludziom fotek pindola. To chcesz te dwie 1020 czy nie? Bo nie wiem, czy się fatygować w czyszczenie w nich pamięci.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...