Skocz do zawartości

jonas

Stały użytkownik
  • Postów

    6561
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    447

Treść opublikowana przez jonas

  1. Ta, 60% od razu. Nikt tego nie wie, bo niby skąd? Można sobie wróżyć ze szklanego dilducha, że jak obecny wyż powojenny zacznie wymierać, to wyroi się tanimi nieruchomościami w dobrych lokalizacjach, albo że jak Ukraińcy wyjadą na saksy do Niemiec, to rynek wynajmu padnie i zdechnie, albo że wprowadzą podatek katastralny i wysiudają do przytułków te wszystkie babcinki, których nie będzie na niego stać. Może być też tak, że wjadą tu na czołgach Ruscy i wszystkich pogodzą albo że faszyści z Brukseli zabronią posiadania nieruchomości na własność jak ma to miejsce w Chinach i wsadzą do hoteli kapsułowych wszystkich nieprawomyślnych. Takie tam gdybanie i fanzolenie, a tymczasem gdzieś trzeba mieszkać.
  2. jonas

    Wiara Chrześcijańska

    Lajki to poważny biznes, jedziemy z tematem.
  3. Są tacy, którzy od 10 lat czekają na pęknięcie bańki i nadal się nie doczekali.
  4. jonas

    Wiara Chrześcijańska

    Złotych smoków nie ma.
  5. jonas

    Wiara Chrześcijańska

    Kościół jako organizacja ma ponad 2000 lat, na co liczysz po zaledwie 10?
  6. Moja sympatia do danej marki kończy się z chwilą, kiedy zaczynają oferować jakiś wątły szajs niewart splunięcia. Ale jakoś mocno się do znaczka nie przywiązuję, niech to oni się starają.
  7. Ale ty masz zajebiście silną psychikę.
  8. Bo dźwignię ręcami przecie. Twoje stwory złoszczą się. Trzy dni sztormowej pogody przytrzymały anglosaskich dzikusów oraz plastikowych Niemców na dziurze aż do dziś, kiedy po południu przyleciały dwa czopery w odstępie godziny, zabrały tych zezłoszczonych i przywiozły świeżą dostawę.
  9. No popatrz, a podobno na nieruchomościach można tylko zyskać. Pośrednicy z rynku nieruchomości to beton długo polewany szczynami. Ich istnienie sprowadza się do bycia słupem ogłoszeniowym, bo poza tym nie znalazłem ani jednego zastosowania. 1,5 do 2% prowizji od kwoty transakcji to zdecydowanie za duża kwota za tę usługę. Ale ponieważ z tego żyją, to starają się jak mogą, by nie wyślizgać ich bez łoju i na przykład życzą sobie podpisać kwit na wyłączność czy inne badziewie.
  10. Nie mam kamery w laptopie, nie trzymam na dysku kontaktów, numerów telefonów ani adresów, a pornosy oglądamy z laptopa żony, bo jest tam HDMI i lepiej widać ... nazwijmy to detale, kiedy się 55" widziaj podłączy. Szach mat, hakerku za dychę, oddawaj eurogąbki.
  11. Dziękuję za odpowiedzi. Obejrzałem sobie kilka modeli na żywo, między innymi proponowane tu Lenovo Legion i MSI, jak również Inspirona (nie serię G3, tylko zwykłego). Jakość ich wykonania jest żenująca, ponadto MSI to właśnie to, czego chcę uniknąć dopóki nie będę szukał laptopa dla syna na prezent komunijny. Przymierzyłem sobie matrycę 17" i to jest dokładnie to, czego potrzebują moje dioptrie. 15,6" zrobiło się teraz jakieś małe. W nowym roku kupię sobie tego Inspirona G3 3779 w konfiguracji, którą wrzuciłem powyżej. Może kapinkę potanieje, a jeśli jednak nie, to trudno. Ma nawet więcej niż potrzebuję na tę chwilę, ale to dobrze, nie będzie za dwa-trzy lata kolejnego wydatku.
  12. Wykorzystać pewnie nie wykorzystam teraz, ale wolę uniknąć wymiany laptopa za 2-3 lata, bo i5 się krztusi przy otwieraniu PDFa. Co to jest Max Q przy kartach graficznych? Jakieś kastraty? O, takie ładne znalazłem: https://www.x-kom.pl/p/430371-notebook-laptop-173-dell-inspiron-g3-i7-8750h-32gb-2562000-win10-gtx1060.html
  13. [1] On, 21 cm w zwisie ... Aha, wiek. 35 lat, w styczniu kończę 36. [2] Z systemem, bo co prawda umiem zainstalować Windows i Avasta, ale nie chce mi się chlastać na wjazd z nowym sprzętem i pytaniem nerdów o sterowniki. [3] 15,6", opcjonalnie 17,3", raczej zwykłe proporcje ekranu niż panoramiczne. Waga bez znaczenia. [4] SSD, minimum 256 GB. Fajnie jakby miał możliwość dołożenia HDD 1+ TB na magazyn. DVD na sznurku USB, więc niepotrzebne. [5a] Do 6000 zł, w solidnie uzasadnionym przypadku 6500. Tylko nowe. Interesuje mnie sam laptop, myszkę, torbę i inne duperszmity już mam. [5b] Dopóki koła zawiasy nie odpadną, potem je przykręcę/wymienię i będę używał dalej. Obecny Dell D830, rocznik 2007, służy jako główny kiedy jestem w domu, ale nie wycisnę z niego już więcej. Lenovo X201 mam na wyjazdy, a Della E7440 używa żona i bardzo sobie chwali, zwłaszcza szybkość działania. Jeśli nowy laptop wytrzyma mi 10 lat, to będę bardzo zadowolony. Jeśli mniej niż 5, to odnajdę ludzi, którzy mi go doradzili, po czym ruszę ich śladem nauczać za pomocą cegieł na jądrach i elektrycznego pastucha , że zbłądzili. [5c] Jeśli to prawda z cenami elektroniki użytkowej pikującymi na mordę w styczniu/lutym, to wtedy. Nie spieszy się. [6] Trwałość przede wszystkim, zwłaszcza klawiatury, bo tłukę dość sporo bredni w Internecie i czasami MMO. No i obudowa też niech zachowa spoistość stojąc na stole przez najbliższe parę lat. Im więcej śrub i części wymiennych, a mniej zatrzasków i klejenia, tym lepiej. Otwierałem już niejednego laptopa, więc nie boję się samodzielnych napraw. [7] Sensowna w stosunku do przekątnej, matryca matowa, typ matrycy bez znaczenia, nie bawię się w grafikę. [8] Laptop domowy urzędujący na stole, żadnego podróżowania. Na stacjonarkę zwyczajnie nie mam miejsca. Czas pracy na baterii właściwie bez znaczenia, 30 minut i tak wytrzymają chyba wszystkie. [9] Obecnie uprawiam necrogaming, czyli martwe tytuły o ujemnych wymaganiach oraz MMO śmigające na tym, co mam teraz. Jak już zmieniać, to z przytupem, więc Wiedźmin 3 żeby na tym ruszył. Jednakowoż nie będę głęboko nieszczęśliwy, jeśli w tymże Wiedźminie nie zobaczę każdego włosa i liścia. [10] Firefox, Office, Skype Zasobożerca, Foxit Reader Ramojad. [11] HDMI, co najmniej jedno USB po prawej stronie. [12] Nie może to być laptop projektowany przez i dla dwunastolatków, czyli odpadają roboty, smoki i gołe baby na obudowie, jakieś mrugające przeszkadzajki czy tęczowa klawiatura, zwana obecnie gejmingową. [13] Dell Inspiron 15 5577 https://www.euro.com.pl/laptopy-i-netbooki/dell-inspiron-15-5577-15-6-intel-core-i7-7700hq-16gb-ram-512gb-dysk-gtx1050-grafika-win10.bhtml [14] Gdyby można było wymienić flaki w moim D830, to tak bym zrobił, bo trwałość ma ponadprzeciętną, gabaryty w sam raz, a klawiatura (już druga) też mi dobrze leży.
  14. Platynowego nekrofila raczej.
  15. Kurde, jaki ja byłem piękny i mądry kiedyś.
  16. To nie te, widziałem dzisiaj takie pakowane po 2 sztuki, w składzie 98% mięsa wołowego, sól, przyprawy i chyba tyle. Cena coś około 6 zł zdaje się, ale wielkość raczej taka McPłodowa niż dla samca alfa.
  17. Sprytny, mógłby potem twierdzić, że jest ekspertę od Alf, bo miał więcej niż jedną i się psuły. Miałby coś od VAGa to nie byłoby tematu, tam wymiana silnika to sprawa eksploatacyjna.
  18. W Lidlu są, ceny nie pamiętam, po dwie sztuki na tacce.
  19. To chyba można spawać. Felgi magnezowe spawają jakoby. E, mam jeszcze jednego Dellinku D830 na części, dostałem za puszkę Coli. Chcesz to ci wyślę klapę, wyrzeźbisz sobie z tego klamkę.
  20. Redukcja masy, to jasne. W jaszczombie co prawda nie było magnezowych klamek, ale nie było też wygłuszeń, ruchomych szyb z tyłu albo napinaczy tylnych pasów. Mając 55 KM każdy kilogram mniej był na wagę złota.
  21. Nie wiem jak wy tymi Skodami jeździcie, że przepał niczym w Scanii. Mój dinozaur pali książkowo 10 w trasie, 12 w mieście. Cisnąć za bardzo nie ma czym, więc nie mam tu ciekawych wyliczeń. Konsekwentnie choć niezbyt żwawo nabiera prędkości właściwie do końca skali obrotomierza, im wyżej tym żwawiej, ale żeby jakieś kopy w plecy albo obijanie potylicy zagłówkiem to nie. Żonie po mieście pali 14, wiem jednak jak ona tym jeździ. Podejrzewam, że przesiadka na Abartha 500 albo coś podobnego niezbyt zmieni tę liczbę, a jeżeli nawet, to tylko w górę.
  22. Trzeba jednak tabelki do końca miesiąca podomykać, c'nie?
  23. To nie tyle sportowe wózki są do rzyci, tylko flota dla korposzczurów coraz lepsza.
  24. Ale wystarczy pierdnąć, że VAG to właściwie to samo i różni się znaczkiem oraz detalami w kabinie, to zaraz wrzask i kałszkwał, bo wcależebonie i w ogóle umyj nogi wsiurze-biedaku, hejtujesz bo cię nie stać.
  25. Nie jestem ekspertem od smoleńskiej brzozy, żebym na podstawie jednego nagrania obiektywnie wyrokował o tym, co w której sekundzie się wydarzyło. Obraz z jednego rejestratora to za mało, nawet nie znam tego odcinka. Cojogodom, nawet na Słowacji nie byłem. Różnica między mną i zamyślonym kolesiem w Passacie a tym tercetem tragicznych błaznów jest taka, że ja i koleś w Passacie nie umawialiśmy się na wyścigi po publicznej drodze, nawet się nie znamy, jeden drugiego nie namawiał do ciśnięcia jak szalona pokrzywa, bo jakoś to będzie. Gdybym był papugą tego ziutka, który jechał jako pierwszy, taką właśnie bym przyjął linię obrony - no owszem, klient zapierdalał, zapłaci według taryfikatora, ale poza tym nie znał tych panów, nie wie czemu go gonili, w ogóle nie kojarzy żadnego zmawiania się na nielegalne ściganie, he a good boi, he ain't do nuffin. Nie wiem czy facet się przyznał, że jednak tych dwóch pozostałych zna, bo jeśli tak, to trochę papudze utrudni robotę. Ależ właśnie o to chodzi, żeby było na pokaz. Patrzajcie, bracia Polacy, jak myślicie, że będziecie sobie tu przyjeżdżać na Carmageddon, to taki chuj jak Batorego komin. Zresztą wyżej już wyjaśniłem, to tylko przypadek i może jakieś wcześniejsze przetasowania w kolumnie konsolowych ścigantów sprawiły, że pierwszy był X, a nie Y. Pojechali wszyscy razem w wiadomym celu, jak stado baranów jeden za drugim, choć warunki nie sprzyjały. Może skończy się mandatem za podwójną ciągłą i prędkość, kto wie, może prokurator się zagapi albo uzna, że nie da rady przyklepać wszystkim trzem nieumyślnego spowodowania śmierci albo katastrofy w ruchu lądowym. Nie jestem biegłym internetowym jurystą ani studentem prawa, bym domagał się całopalenia, konfiskaty mienia do drugiego stopnia pokrewieństwa włącznie i tak dalej. Poza tym na katastrofę chyba za mało ofiar. Co ciekawe od dnia tego wypadku z Polsce zginęło kilkadziesiąt, być może nawet ponad sto osób, jak to wynika ze statystyki (około 3000 rocznie, co daje jakieś 10 dziennie). O nich nie słychać, bo to niemal codzienność. Tak, stwarzam zagrożenie swoim dinozaurem o przyspieszeniu lodowca i aerodynamice kiosku, którym częściej jeździ żona niż ja, i dlatego kłapię na biedulka w Mercu, żeby się do mnie psy nie dojebały. To się nazywa odciąganie uwagi. Też przecież jestem good boi, I ain't do nuffin. Przestań Dominik, bo pęknę ze śmiechu. Ostatni raz, kiedy wpadło mi do głowy dołączać do nielegalnie organizowanych wyścigów w miejscu publicznym, skończył się zanim się zaczął - paru kolegów usilnie chciało się przekonać, co potrafi seryjny jaszczomb w zestawieniu z seryjnymi pierdopędami o podobnym stosunku moc/masa. Zanim się do nich doturlałem, wjechali na pas startowy aeroklubu we wsi, aeroklub wezwał W11 dla 00, dwóch najwolniejszych, którzy nie znali skrótów i objazdów, dostało po 1000 zł za zagrożenie dla ruchu lotniczego i tyle było wyścigów. Jako domorosły znawca ludzkich dusz zapewne już wiesz, jakim piętnem się to odcisnęło na mej dziewiczej wtedy psychice i z pewnością wysnujesz bezbłędne wnioski o frustracji spowodowanej tak brutalnie przerwaną obiecującą karierą rajdowca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...