Skocz do zawartości

jonas

Stały użytkownik
  • Postów

    6561
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    447

Treść opublikowana przez jonas

  1. Jak dla ciebie 3,5 roku to "niedawno" to jarasz naprawdę zacnej mocy szpinak, milordzie.
  2. Prawym tylko kobiety i pedały. Prawy to lawa. Za 30 kilometrów będę wyprzedzał, to po co mam na prawy zjeżdżać. Trzyliterowa rejestracja z obszarów o naukowo dowiedzionym niedojebaniu mózgowym (typu GWE, PZL, CSW, CTR), rybka na tylnej klapie, wideorejestrator za 75 zł z Aliexpress. Wybierz sobie.
  3. jonas

    Filmy - co warto obejrzeć?

    Ale z polityką to waćpan wypierdalaj stąd.
  4. jonas

    Filmy - co warto obejrzeć?

    Kobiety mafii - to jest film Vegi, jakby ktoś nie wiedział. Vega zaś nie wiedział, co właściwie chce nakręcić - gangsterskie kino akcji, softcore porno, obyczajówkę o psach, seans prawdy objawionej o przekrętach na wielką skalę. Nie ma tu tego odczucia, że ogląda się powycinany kolaż z serialu, raczej zlepek dość losowo zebranych scen, postaci i historyjek. Tarantino potrafi coś takiego znakomicie, ale on robi to ekstremalnie dobrze: rewelacyjne dialogi, bohaterowie nie są tekturowi i mają osobowość, muzyka gra dużą rolę i świetnie tworzy nastrój. Vega zrobił to tutaj ekstremalnie źle: dialogi wątłe i mdłe, motywy działania bohaterów idiotyczne albo zgoła żadne, muzyka to jakaś łupanka z radia dla podludzi typu Vox FM albo RMF MAXXX. Sam lubię rzucić murwą albo wujem, bo to podnosi soczystość przekazu, ale na bogów Chaosu, nie zamiast. Są biusty, bobry, nawet pindol gdzieś majtnął. Jest Niania Frania jako niania, Marcinek jako fan orala (dla tych, którzy wolno kojarzą, Vega przygotował trzy tego typu sceny), Majami jako Zły, Olga Bołądź jako Lara Croft, nawet Olaf Lubaszenko w charakterze statysty się przypałętał. Ale bzdura, ciężko powiedzieć o czym to było. 2/10
  5. Drewniana podłoga nie będzie ani trwała, ani nietrudna w utrzymaniu, a już na pewno nie jeśli posiada się potomstwo albo zwierzynę. Dyskutuję z botem spamerskim, o bogowie moi, trucizny!
  6. jonas

    Filmy - co warto obejrzeć?

    Pitbull: Ostatni pies - nie jest to film Vegi, gdyby ktoś jeszcze nie wiedział. Ale i tak się kapnie, bo brak tych samych aktorów co zwykle, dialogi można zrozumieć bez napisów (!!!), żarty nie wymagają lobotomii ani alkoholu wysokoprocentowego, żeby śmieszyły, wulgaryzmów jest akurat tyle ile trzeba. Nie wiem natomiast czy trzeba było umieszczać tam Dodę, ona chyba też tego nie wiedziała bo to jednak widać. Jak by to ująć - Monica Belucci ma dużo lepsze warunki do grania żony mafioza i nie mam na myśli, nazwijmy to, gabarytów. Reszta sobie radzi, wiadomo po co tam są. Całość nie przypomina pociętego w kawałki serialu o siedmiu tematach naraz. Ale żeby jakieś wybitne to było, to też nie. 6/10
  7. Przecież nie kupiłeś Folcwagena, więc o co chodzi? Ależ bym bączył w te mięciuchne welury.
  8. Wytnij DPFa, mówili. Będzie fajnie, mówili.
  9. Za dużą bańkę kupiłbym WRX STi z betonowym zawieszeniem, a resztę przeznaczył na mandaty i łapówki dla gliniarzy.
  10. Bo one "we" Fordzie się sprawdzają najlepiej, czyli warto. Ubrałbyś swetr i zjadł chleba ze serem, zamiast gwiazdorzyć.
  11. Domy z lat 70. czy jakichkolwiek innych mają ogromną przewagę nad nowymi w Psimfrędzlowie, czyli szczerym polu pod dużym miastem. Tą przewagą jest doskonała lokalizacja.
  12. Też się nieraz zastanawiałem, po jaką cholerę jest tam ten pośrednik. Do banku i tak trzeba się pofatygować osobiście, czy to kredyt czy grubszy przelew (w moim powyżej 50k PLN trzeba okazać paszczę i dwa dowody tożsamości z paszczą), numer księgi wieczystej i zapisy w niej też trzeba sprawdzić samemu, wizji lokalnej o różnych porach też nikt za nas nie wykona (a to dość istotne, czy o 7 rano da się wyjechać z prestiżowego osiedla Zielona Fawela w czasie krótszym niż eon albo czy wieczorami nie wałęsają się po okolicy jacyś krzykliwi humanoidzi w kolorowych szalikach). Jak coś będzie nababolone w papierach, jacyś lokatorzy z rzyci, obciążenia hipoteczne czy spadkobiercy, to i tak pośrednik nic tu nie pomoże. No to może jakiś akademik? Tam z reguły bywają srogie transfery w tę i nazad.
  13. Od początku 2015 do końca 2016 szukaliśmy domu lub mieszkania najsampierw we wsi i okolicy, potem w Poznaniu i okolicy, a potem w Trójmieście ze wskazaniem na Gdynię, bo w Sopocie to tylko kobiety i pedały, a Gdańsk za duży, za głośny i za drogi. W międzyczasie zmieniały się wytyczne, priorytety i kwestie finansowe, stąd takie rozbieżności geograficzne. Kilka lat wcześniej, w 2007, czyli Roku Biegunki Frankowej, też szukaliśmy kwadrata na miarę możliwości (skromniejszych oczywiście), za kredyt złotówkowy oczywiście. Jestę ekspertę. Nie zamierzam lecieć po nazwiskach i nazwach firm, choć w niektórych przypadkach mam wielką ochotę. No ale do rzeczy. Lokalizacja, najważniejszy wyznacznik przy zakupie kwadrata, 80 do 95% wpływu na decyzję. Na plecy nie weźmiesz jak za płotem jest spalarnia śmieci albo więzienie, więc trzeba się solidnie zastanowić. Nikt w Wielkopolsce tego nie podaje jak należy, żodyn. Standardem jest "dom w Poznaniu" czy też "15 minut do centrum Poznania", a obiekt z ogłoszenia znajduje się w Murowanej Goślinie, Puszczykowie, Komornikach albo jeszcze gdzieś dalej. Ficzer Google Maps umieszczany kajś w ogłoszeniu nic tutaj nie znaczy, podobnie jak "bezwypadkowy" na Otomoto. Z reguły wskazuje losowe miejsce w Poznaniu, dworzec kolejowy albo Auchana dajmy na to. Informacji o położeniu nieruchomości przez telefon nie udziela się. Bo nie. Przyjedzie pan to się zachwyci i kupi, kołcz mi podpowiedział parę myków z dziedziny technik agresywnej sprzedaży i zamierzam je zademonstrować. Trójmiejscy pośrednicy łgają w tej kwestii dużo mniej, przede wszystkim potrafią podać ulicę i numer budynku bez większych nalegań. Oczywiście brednie o 15 minutach do centrum są wszędzie, niestety nie udało mi się dowiedzieć dla jakiego środka transportu podaje się ten czas - helikoptera, motocykla wyścigowego o 4 nad ranem, teleportu ze Star Treka, latającego dywanu, ani też o centrum czego chodzi. Dom w Gdańsku za 199000 zł! No, tak naprawdę to w Baninie, gdzie przed szlabanem z napisem "koniec świata" stoi leśniczy i tyczką zawraca ptaki, ale to prawie jak Gdańsk, c'nie? Wizja lokalna to często kabaret abstrakcyjno-purenonsensowy, godzien ekipy Monty Pythona. Do tej pory nie wiem, dlaczego pewna pani uparła się oprowadzić nas po domu w ściśle określonym porządku, wykrzykując odczytywane z kartki informacje na bieżąco. DESKA POWTARZAM BARLINECKA W CAŁYM POMIESZCZENIU! BARLINECKA! Może to jakaś forma autyzmu, nie znam się na tym. Jeśli w okolicy jest lotnisko, to tak naprawdę jest lądowisko i właściwie nikt z niego nie korzysta, jeśli linia kolejowa, to nieczynna, a jeśli autostrada, to mało kto tamtędy jeździ. A w ogóle jak są jakieś hałasy, to można wstawić szczelniejsze okna i już nie hałasuje, c'nie? No ba, jak z silnika samochodu dobiega jakieś gromkie rzępolenie torturowanego metalu, to dolewam Motodoktora i już nie rzępoli, c'nie? Za to do szkoły, przedszkola, sklepu czy przychodni zawsze jest 5 minut spacerem. No dobra, 10 minut jak pada deszcz. Jechaliście państwo 20 minut na to wygnajewo od ostatnich oznak cywilizacji białego człowieka i nie minęliście żadnej placówki edukacyjnej, a pod jedynym sklepem w wiosce siedziała gromadka żuli w ostatnim stadium skloszardowania? Ależ doprawdy, na pewno była, pewnie przeoczyliście, a ci żule to wcale nie żule, tylko hipsterzy i lokalna bohema racząca się bezglutenowymi wegańskimi pierożkami. Tja. Wystrój domów czy mieszkań z rynku wtórnego właściwie nas nie interesował, tylko w jednym z kilkudziesięciu odwiedzonych miejsc nie miałem ochoty wziąć młota udarowego i rozwalać wszystkiego jak leci. Szkoda zaiste, że miejsce owo, urokliwe nad podziw, było położone w Wypiździerzynie niedaleko Chujmierzyc Mniejszych, nie dojeżdżało tam nic, wliczając pługi śnieżne i zaopatrzenie sklepiku (jakiego sklepiku?). Cała reszta tego, co ludzie mają w domach, kwalifikowała się prosto do kontenera z napisem "odpady zmieszane". Ale z tym się liczyliśmy od początku, więc bez twardych uczuć, jak mawia anglosaska dzicz. Rynek pierwotny też ma swoje nieprzeciętne walory. Po czym poznać, że miejsce jest beznadziejne i nikt go nie chce? Na wjazd opuszczają 50k złotówek zanim się w ogóle miauknęło o cenie. Szczeliny dylatacyjne to brak całego rzędu suporeksów. Powykrzywiane okna wystarczy nasmarować i się wyprostują. A w ogóle to się państwo ciut późno obudziliście, rok temu poszła nam większość mieszkań w tej inwestycji. Realizacji. Inwestycji. Destynacji. Ni cholery nie pamiętam, generalnie jakiś bezsens semantyczny. Tak, mieszkania poszły na etapie dziury w ziemi, kiedy ni cholery nie było można sprawdzić, co będzie widać z okien każdego poranka i z której strony będzie słońce rano, a z której po południu. Przyszli jacyś, kuknęli na szkic ścianek działowych, pomarudzili o wysokiej cenie za metr i bum, sprzedane. O, z okien widać tylko ścianę kolejnego bloku w tej inwestycji-realizacji-menstruacji? Cóż, bardzo mi z tego powodu wszystko jedno. Swoją drogą kupno domu pod kątem prędkości łącza internetowego jest chyba nawet zabawniejsze niż zakup samochodu pod kątem obecnego na pokładzie radyjka. Basik cyka gites to biere, pisz pan umowę bo nie mam czasu. Naści lajka, bo szczerze prychłę.
  14. Stare przyzwyczajenia trudno wykorzenić.
  15. Zlot miłośników letniego ogumienia, blachy GWE, wystraszone babiny w Yarisach z nieoskrobanymi szybami, półślepe dziady z refleksem lodowca, podludzie w ciężarówkach stosujący własne reguły ruchu drogowego wymyślone pięć minut temu i przepis na stłuczkę na obwodnicy gotowy.
  16. Myślałem, że to ma trochę więcej mocy.
  17. Spalanie widoczne na telewizorku można sobie wsadzić na jakieś forum dla klekociarzy i się tam onanizować, oni tylko o spalaniu potrafią, bo cała reszta cech deaselków to wady. Mi pokazuje 10,3 czy coś około, pod dystrybutorem (od kilku baków tym samym, stacja samoobsługowa koło Lidla bo mam blisko) wychodzi jak w pysk strzelił 12 lub jeśli jeździ moja żona 14, bo przeważnie turlamy się po wsi, czasem tylko o obwodnicę zahaczając. I gdzie twoja telewizorka teraz? Jeśli te tajle rzeczywiście są dostępne w tych cenach co wyżej, to upalałbym (z opcjonalnym podtlenkiem wedle gustu i przebiegów rocznych) aż odpadną koła, gruza precz pognawszy. Kiedy jak nie teraz? Za 5, 10, 15 lat, jak buda przerdzewieje i fotel wypadnie dołem? Jak roczna stawka OC po kolejnych podwyżkach wyniesie połowę albo i 3/4 wartości całego pojazdu? Jak się obabisz, otatusiejesz i zapomnisz, po co ci ten samochód był?
  18. Potem jak już było mnie stać to i tak nie cisnąłem, bo sprzedałem po roku kocykowania. Kompletnie bez sensu, obecnym dinozaurem jeżdżę gdzie się da i nie da, bo jak stoi to się nudzi i zarasta kurzem. Jedyny problem jaki widzę przy upalaniu powyższego przedmiotu dyskusji na co dzień to gabaryty szesnastoosobowego pontonu. Zależy oczywiście po jakiej wsi się porusza, gdzie próbuje parkować i którędy przecisnąć. Nie chce mi się teraz sprawdzać, ale ponieważ wszystkie nowsze modele rosną w stosunku do starszych, nie zdziwiłbym się gdyby stara siódemka była wielkości obecnej piątki albo i mniejsza. No i jeszcze kwestie eksploatacyjne typu klocki, płyny i takie tam, zapewne droższe niż do Fiata czy Opla, co nie dziwi. Drogi w utrzymaniu pojazd jest tak samo drogi kiedy ma 3 lata, 13 i 23, dlatego te wszystkie premiumy klasy prestiż można po paru latach kupić za czapkę śliwek. LPG przy czymś, co nie jest modelem unikatowym, rzadką wersją jedyną taką dla konesera zobacz ani lokatą kapitału, właściwie nie powinno być przedmiotem rozważań. Pierdzenie o klasykach i profanacji jest w tym przypadku równie zabawne jak ejakulaty kanapowych januszów himalaizmu, które w ostatnim tygodniu można obserwować właściwie wszędzie w Internetach.
  19. Sprawdziłem tę metodę z trzymaniem bumy zimą na kocyku i nie polecam. Ciśnij aż odpadną koła albo zniewieściałe lewactwo całkowicie zabroni takich spalinowych zabójców foczek i delfinów. Gruza sprzedaj cyganom, niech jedzo.
  20. A latali dookoła z miernikiem lakieru? Za 5 tysięcy PLN szukałbym czegoś, co przejdzie przegląd bez wydawania kolejnych 5 tysięcy, ma porządek w papierach i z grubsza trzyma się w jednym kawałku. No ale ja ze wsi jestem. A propos wsi - większa wieś oznacza wincyj wszystkiego:
  21. Bo jesteś tępym dresem i burakiem z BMW, proste. Też byłem, ale BMW sprzedałem i nadal jestem.
  22. Das Schwindel - przewaga dzięki oszustwu. No ale do szybkiej odsprzedaży za trzy lata będzie idealny, polecam, Piotr Fronczewski.
  23. No to nie wiem, może jakiś profesor albo inna niedojda życiowa?
  24. Za niski to ma facet iloraz inteligencji, skoro obsługa tak banalnego przyrządu go przerasta. Nosiłbyż on rurki i pielęgnował brodę u modnego alternatywnego barbera?
  25. Fake, nie ma takich.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...