Skocz do zawartości
kilobajt

Topic śmiechu

Rekomendowane odpowiedzi

Elomłodzieżowa stronka 1613707[/snapback]

O ja pie****e ! Ubaw na cały tydzień ! Texty wymiatają, szczególnie opisy [ jakże szerokiego ] asortymentu sklepu i forum!! Lepszej strony, z której można się pośmiać to w życiu nie widziałem ! Dzięki Drunk_ZoZol ! :razz:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To sobie wejdź jeszcze na forum13;] www.magazyn13.pl w dział forum ;] Normalnie śmiać sie można ile wlezie ;] :D xD

 

Bartolomius: Wejdź sobie w ten odnośnik i klinkij odnośnik poniżej-to powinno być tam zamiast tego owczarka ;] (wiesz skąd wiem? Kliknołem tą "okładke" z owczarkiem i wyskoczyła mi ta strona ;]) http://www.imdb.com/title/tt0105185/posters

Edytowane przez Drunk_ZoZol

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie - czy tylko ja tu mam takie krzaczki przy polskich znakach?

Mianowicie pierwszy post w tym temacie jest wyświetlony w pełni poprawnie, natomiast następne to już cuda...

Przy kodowaniu ISO-8859-2 tak się dzieje, a przy Windows-1250 źle jest wyświetlany nawet pierwszy post, w związku z czym ISO jest poprawne, tylko... czemu w takim razie te posty są źle wyświetlane? ;-D

Ale nie wyłamię się z konwencji i też zamieszczę dowcip. :)

 

Odbywa się szkolenie. Kapral daje komendę:

- Maski założyć!

- Maski zdjąć!

- Maski założyć!

- Maski zdjąć!

- Kowalski, dlaczego nie zdjąłeś maski?

- Zdjąłem, obywatelu kapralu!

- Ale morda...

 

--

Powyższy tekst pochodzi z www.loocas.za.pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Międzynarodowy wyścig kolarski. Peleton wlasnie zbliza sie do ostatniego

odcinka wyscigu. Lecz nagle... Co to?! Ktos, nie wiadomo, dlaczego

rozlał na tor beczkę oleju, teraz na zakrecie czeka na kolarzy duza

śliska plama.

 

Ależ się będzie, dzialo!

 

Wpadają pierwsi zawodnicy.

 

Oto właśnie reprezentant Rosji z gromkim okrzykiem i gracja rzuconej

cegly pedzi na spotkanie Matuszki Ziemi.

 

Zaraz po nim Niemiec atakuje kierownice roweru, bierze szturmem,

przelatuje nad nią i po krótkiej powietrznej walce solidnie grzmoci o

ziemie.

 

Sekundy później Anglik ze stoickim spokojem, flegmatycznie zsuwa się z

roweru i zajmuje pozycje horyzontalna pod kolami swego bicykla.

 

Następnie Francuz, jak na prawdziwego kochanka przystalo, chwile

balansuje wyprostowany, po czym pada brzuchem na wyczekujaca go tesknie

ulice.

 

Włoch zdążył tylko krzyknąć "Mamma mia!" i juz lezy rozplaszczony na

asfalcie jak dobra pizza na patelni.

 

Amerykanin chwile walczył próbując utrzymać się na siodełku

wierzgającego roweru, jednak podobnie jak poprzednicy zostaje zmieciony

z rumaka niczym kowboj na rodeo.

 

Wszyscy dają pokaz prawdziwie sportowej determinacji, walki i fantazji,

tylko Polak, wjeżdżając zresztą jako jeden z ostatnich, wzial sie i

zwyczajnie wyp[ciach!]ł...

Edytowane przez S0n1c

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołączona grafika

Senny byl widac :>

 

PS: z serii autentyk:

 

autentyk 1:

> dziecko pod moim blokiem (3-4 lata dziewczynka):

> - mamaaaaaaa!!

> - maammmmmaa!!

> - coo?

> - a Michal mnie ciagnie za noge, moge mu przyjebac??

 

> > autentyk 2:

> > Scenka rodzajowa w kosciele:

> > Juz prawie koniec mszy, maly babel tak na oko 3 latka wykazuje pewne

znudzenie i zniecierpliwienie.Kreci sie coraz bardziej i marudzi sobie podnosem.

W pewnym momencie rzuca:

> > - Mamo! Niech ksiadz juz powie "Idzcie ofiary do domu"

 

> > autentyk 3:

> > Synek znajomej (ok. 3-4 lat) czesto jezdzil z ojcem samochodem.

> > Pewnego dnia jechal z mama autobusem.

> > Gdy autobus ostro zahamowal maluch wyskoczyl z tekstem:

> > "Jak ch...u jezdzisz"

 

:D

Edytowane przez Buu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doktorant, doktor i profesor psychologii złapali złotą rybkę, która obiecała spełnić po jednym ich życzeniu w zamian za wolność. Doktorant:

- Chcę być na Bahama i jeździć superszybką łodzią z fantastyczną dziewczyną bez stanika.

Puff! Zniknął.

Doktor:

- Chcę być na Hawajach otoczony tancerkami hula.

Puff! Zniknął.

Profesor:

- Ci dwaj mają być w laboratorium po lunchu...

 

 

Nad Morskim Okiem siedzi stary baca. Przechodzący turyści pozdrawiają go i pytają:

- Co tu robicie?

- Łowię pstrągi.

- Przecież nie macie wędki!

- Pstrągi łowi się na lusterko.

- W jaki sposób?!

- To moja tajemnica. Ale jeśli dostanę flaszkę, to ją wam zdradzę.

Turyści wrócili do schroniska, kupili butelkę wódki i zanieśli ją bacy. On tłumaczy:

- Wkładam lusterko do wody, a kiedy pstrąg podpływa i zaczyna się przeglądać to ja go kamieniem i już jest mój...

- Ciekawe... A ile już tych pstrągów złowiliście?

- Jeszcze ani jednego, ale mam z pięć flaszek dziennie...

 

 

Wraca zmęczony grabarz do domu, ledwie żywy, pada z nóg.

Żona pyta:

- Co ci Stefciu, ile miałeś pogrzebów dzisiaj?!

A on:

- Jeden, ale chowaliśmy naczelnika urzędu skarbowego.

- No i co z tego?!

- No niby nic, ale jak go tylko zakopaliśmy, to zerwały się takie brawa, że musieliśmy 7 razy bisować...

 

 

Facet spędza popołudnie u kochanki. Nagle niespodziewanie do domu wraca mąż. Kochanka szybko bierze

worek ze śmieciami, daje stojącemu w drzwiach mężowi i mówi:

- Kochanie, proszę cię wynieś śmieci.

Facet w tym czasie wymknął się niepostrzeżenie i idąc w drodze do domu

myśli o swojej kochance w samych superlatywach:

- Ta moja kochanka jest inteligentna, sprytna, nieźle to wymyśliła.

Wchodzi do domu, a tu żona daje mu worek ze śmieciami i mówi:

- Kochanie, proszę wynieś te śmieci.

Facet nic nie mówiąc bierze worek, idzie w kierunku śmietnika i mruczy do siebie pod nosem:

- Cholera, cały dzień w domu siedzi i nawet nie może śmieci wynieść...

 

 

Trafia facet do piekła. Diabeł wzywa go do siebie i pyta:

- Witam drogiego kolegę, czy koledze zdażyło się kiedykolwiek pić?

- No, kilka razy...

- No, to kochany, w poniedziałek chlejemy od samego rana. do bólu... Whisky, wóda - co tylko chcesz!

Czy kiedykolwiek palileś?

- Ano, paliłem.

- Ślicznie, we wtorek palimy fajki, papierochy, cygara... co tylko chcesz! Ćmimy na maxa! A czy jakieś prochy... może?

- Ze dwa razy probowałem..

- To w środę dajemy sobie w żyłę... marychya, kompocik heroinka odlot,że ho ho! A z chłopcami

próbowałeś może... no wiesz...

- Co to to nie!

- Uuuuuuuuu, TO CZWARTEK MASZ PRZERYPANY!

 

 

Dyrektor czyta opinię z poprzedniego przedsiębiorstwa wystawioną człowiekowi,

który ubiega się o posadę w jego przedsiębiorstwie:

"Pijak, rozrabiaka, homoseksualista". Przeczytał, uśmiechnął się i mówi:

- U nas pijaństwa nie ma, rozrabiaków nie tolerujemy..., no a teraz buźki i do pracy.

 

 

Rozprawa w sądzie o przyznanie alimentów:

- Baco, a znacie tę oto Marynę?

- Ano znam.

- A to dziecko, to wyście jej zmajstrowali?

- Ano ja.

- A co będzie z płaceniem za dziecko?

- Ja tam, panocku, za te robote nic nie chce.

 

 

O czym myślą kobiety leżąc w łóżku z mężczyzną?

Uczennica: - Dowie się mama, czy nie dowie?

Kochanka: - A może jeszcze raz by tak spróbować?

Żona: - Pomalować sufit, czy jeszcze poczekać?

 

 

Polak spotyka się ze Szkotem w Paryżu. Rozmawiają i nagle Szkot mówi:

- A Ty wiesz, że ja tu już od 4 dni jadam najlepsze potrawy w najdroższych restauracjach i nic nie płacę?

- Jak to?! - wykrzyknął Polak.

- Mam na to super sposób - mówi Szkot

- Wchodzę do ekskluzywnej restauracji. Zamawiam przystawki, najdroższą z możliwych zup, potem drugie

danie... Oczywiście najlepsze wino, a na koniec deser i kawę. Zjadam to wszystko, a potem po woli

piję kawę. Piję ją tak wolno, aż wszyscy kelnerzy już pójdą do domu, oprócz głównego kelnera. Gdy

ten podchodzi i prosi o zapłatę rachunku, to ja mu mówię, że już zapłaciłem innemu kelnerowi. Główny

kelner wtedy przeprasza, a ja idę do domu.

Polakowi bardzo spodobał się ten sposób i uprosił Szkota, żeby ten wybrał się z nim dziś wieczorem

na kolację. No więc Panowie spotkali się wieczorkiem w umówionej restauracji i kolejno zamawiali

najlepsze potrawy.

Kiedy rachunek urósł do kwoty 1.000 EURO, obaj zamówili kawę. Oczywiście, pili ją tak wolno, aż w

lokalu został tylko główny kelner. W końcu ten upomniał się o zapłatę rachunku.

- Ale my już zapłaciliśmy innemu kelnerowi... - zaczął tłumaczyć się Szkot.

- Właśnie, właśnie! - wtórował mu Polak - I do tej pory jeszcze nie dostaliśmy reszty!

 

 

Człowiek złowił złotą rybkę i zamierza ją wypuścić.

- Ależ ja jestem złotą rybką!

- Ale ja nic nie chcę od ciebie.

- Jak to! A nie chciałbyś np... takiego domu, jak tam widać w oddali?

- Ale to jest właśnie mój dom.

- A taki samochód,który tam stoi?

- To jest mój samochód.

- A co z seksem? Ile razy w tygodniu to robisz?

- 2 - 3 razy...

- No właśnie! A niechciałbyś codziennie?

- Nieeee... Księdzu nie wypada!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakby ktoś chciał ściągnąć te wypociny mandaryny to zapodaje link :wink:

1622698[/snapback]

ultra ostro !!! :-) trochę waży ale warto ;]

 

 

a tak w kanonie:

 

- Jak będziesz grzeczny to coś dostaniesz.

- Do kogo pan to mówi - pyta pacjent lekarza tuż przed operacją.

- Do tego kota, który siedzi pod stołem

 

 

Dwóch wariatów ucieka w nocy na motorze, z przeciwka jedzie ciężarówka na światłach. Jeden mówi do drugiego: - Wal między te dwa rowery!...

 

 

Ranek w akademiku. Student pierwszego roku mówi:

- Chodźmy na zajęcia, bo się spóźnimy!

Student drugiego roku na to:

- E, pośpijmy jeszcze...

Student trzeciego roku:

- Może skoczmy na piwo?

Student czwartego roku:

- Może od razu na wódkę?

Jako, że nie mogli się dogadać, udali się do studenta piątego roku, by ich rozsądził. Ten zarządził:

- Rzućmy monetą. Jak wypadnie orzeł, pijemy wódkę. Jak reszka - idziemy na piwo. Jak stanie na kancie - śpimy dalej. Jak zawiśnie w powietrzu - idziemy na zajęcia...

 

 

Przychodzi baba do dentysty i zaczyna sie rozbierać:

- Co pani robi.Ginekolog jest piętro wyżej!

- Ale pan zakładał sztucznom szczęke mojemu mężowi?

- Tak.

- To nich pan ją teraz zdajmie!

 

ZABIJ TELETUBISIA!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ruski mafioso wybral sie na ryby i jak to ruski mafioso miał, ze dwa zlote

lancuchy (po pol kilo kazdy) na szyi, na kazdym palcu zloty sygnet, a w

kieszeni gruby rulon dolarow czywiscie same setki. Wzial ze soba trzy

flaszki. Zimno bylo wiec obrocil je po kolei. Oczywiscie upil sie i usnal.

Budzi sie, a tu nie ma lancuchow, sygnetow, ani dolarow.Zadzwonil z komorki

po swoich ludzi i nie minelo pol godziny, a podjechaly cztery czarne

mercedesy w kazdym po pieciu ludzi, wszyscy z kalachami. Stwierdzili ze to

najprawdopodobniej ktos z okolicznej wsi obrobil szefa. Wpadaja do wsi i

pytaja o soltysa. Ktos z miejscowych wskazal dom po srodku wsi. Wpadaja do

soltysa a tam na ganek wychodzi facio w kufajce, na szyi ma dwa zlote

lancuchy na kazdym palcu sygnet, a z kieszeni kufajki wystaje mu rulon 100

dolarowek. Przeladowali bron i pytaja skad to wszystko ma. Soltys mowi:

- No nie uwerzycie chlopaki. Ide sobie przez las z psem na spacerze a tu

nad brzegiem jeziora lezy jakis facet w trupa pijany i ma to wszstko przy

sobie. No to go obrobilem, na koniec zerżnalem go i poszedlem do domu.

Chlopaki patrza pytajacym wzrokiem na szefa. Szef podchodzi do soltysa,

przyglada sie chwile blyskotkom i mowi:

- To nie moje!

 

 

Domokrążny handlarz namawia klienta:

- Musi pan kupić ten proszek na pchły, jest rewelacyjny! Bierzesz pan takie pchlisko, otwierasz mu mordkę i sypiesz ciut tego proszku a ona gwałtownie panu zdycha!

- Panie, jak ja już złapię to pchlisko i mam je w ręku to po prostu mogę zgnieść!

- No... tak też skutkuje...

 

 

 

Żona mówi do męża: kochanie Jaś już chodzi.

-To niech idzie do sklepu po papierosy.

 

 

Stado wielkich, dobrych ptaków zbierało się do odlotu. Do ciepłych krajów.

Gdy już wielkie, dobre ptaki miały wzlecieć podfrunęła maleńka ptaszyna.

- Wy sobie odlatujecie, a ja tu zemrę z chłodu.... - westchnął ptaszek.

- Leć więc z nami - zaproponowały wielkie, dobre ptaki.

- Ale wy macie duże skrzydła, a ja maleńkie...

- Gdy ustaniesz w locie, pomożemy ci - odpowiedziały wielkie, dobre ptaki, szykując się do wzlotu.

- Ale wy macie duże żołądki, a mnie zabraknie pokarmu i umrę z głodu...

- Gdy będzie potrzeba, damy ci jeść - odpowiedziały wielkie, dobre ptaki,

przestępując z nóżki na nóżkę, bo czas odlotu już był przekroczony.

- Ale wy macie...

- A idź k*rwa, w pi*du! - odpowiedziały wielkie, dobre ptaki.

I poleciały

 

 

Przychodzi sprzątaczka na policję i mówi że została zgwałcona

- Ale jak to? - pyta policjant,

- Myłam na kolanach podłogę w wieżowcu i podszedł ochroniarz i zaatakował mnie z tyłu.

- Ale co, pani się nie broniła?

- Ależ się broniłam, ale on był silny i przeleciał mnie od tyłu...

- To nie mogła Pani uciec do przodu jak Panią zaatakował od tyłu? - pyta,

- Jak mogłam, kiedy z przodu już miałam pomyte!?

 

 

Wpada facet do gabinetu dyrektora cyrku i mówi:

- Panie, mam taki numer, że ludzie oszaleją! Będzie pan milionerem!

Dyrektor na to:

- Spadaj mie pan! Mam dobry program i nie potrzebuję żadnych nowych numerów.

- Niech pan posłucha przez 30 sekund, na pewno pana przekonam!

- No dobrze, mów pan, ale szybko.

- Niech pan sobie wyobrazi cały sufit cyrku obwieszony balonami. Balonami z g.ó.w.n.e.m. A na arenę wjeżdżają konie. Na każdym koniu amazonka. Z łukiem. I amazonki zaczynają galopować w koło. Unoszą łuki. Zaczynają strzelać do balonów. Przebijają je po kolei a całe g.ó.w.n.o. spada na dół. Przebijają wszystkie. Na dole wszystko jest nim pokryte. Widzowie w g.ó.w.n.i.e., arena w g.ó.w.n.i.e., orkiestra w g.ó.w.n.i.e., konie w g.ó.w.n.i.e., amazonki w g.ó.w.n.i.e... I wtedy wchodzę ja... Cały na biało...

 

 

Jakie słowa potrafią zepsuć kobiecie najlepszy seks?

- Kochanie! Wróciłem!

 

 

Poszedł ksiądz na targ kupić coś do jedzenia, bo miał mieć w

parafii wizytację biskupa i biskup miał zostać na kolację.

Podszedł do gościa z rybami i mówi:

- O jaka piękna, duża ryba!

Sprzedawca na to:

- Pięknego s.k.u.r.w.i.e.l.a. złapałem - co?

Ksiądz się obruszył:

- Panie, ja wszystko rozumiem. Piękna duża ryba, ale żeby zaraz

przy księdzu takie epitety. Wstyd!

Sprzedawca wyjaśnia:

- Ale proszę księdza - s.k.u.r.w.i.e.l. to jest nazwa tej ryby, tak samo

jak płotka, okoń czy pstrąg.

- Aaaa, no to w porządku. Poproszę tego s.k.u.r.w.i.e.l.a. Przygotuję go

na kolację z biskupem.

Przychodzi ksiądz na parafię, pokazuje rybę siostrze zakonnej.

Zakonnica:

- O jaka piękna, duża ryba.

A ksiądz na to:

- Ładnego s.k.u.r.w.i.e.l.a. kupiłem, co?

Zakonnica:

- Ale co ksiądz - takie słownictwo?

A ksiądz wyjaśnia, że ta ryba nazywa się s.k.u.r.w.i.e.l. - tak jak inne

węgorz czy szczupak.

- Aaaa, to rozumiem.

Ksiądz polecił zakonnicy żeby ta przygotowała s.k.u.r.w.i.e.l.a. na

kolację z biskupem. Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybę a tu

wchodzi kucharka.

- O jaka piękna, duża ryba - mówi kucharka.

Siostra na to:

- Piękny s.k.u.r.w.i.e.l. - prawda?

- Ależ co siostra? Nie poznaję! - oburza się kucharka.

- A siostra to nie wie, że ta ryba nazywa się s.k.u.r.w.i.e.l. - tak jak

inne nazywają się karp czy lin.

Siostra kazała przygotować s.k.u.r.w.i.e.l.a. na kolację z biskupem.

Wieczorem przyjeżdża Biskup - siada przy stole z księdzem i

zakonnicą.

Kucharka wnosi główne danie - rybę.

Ksiądz biskup:

- Jaka piękna, duża ryba!

Na to proboszcz:

- To ja s.k.u.r.w.i.e.l.a. znalazłem i kupiłem.

Odzywa się zakonnica:

- A ja tego s.k.u.r.w.i.e.l.a. skrobałam.

Na to włącza się kucharka:

- A ja s.k.u.r.w.i.e.l.a. usmażyłam i przyrządziłam.

Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i mówi:

- K.u.r.w.a., widzę, że tu sami swoi!

 

 

 

Tata królik uczy syna jak się bzyka:

- Widzisz synku, jesteśmy małe zwierzątka, wszyscy nas chcą zjeść, dlatego musimy wszystko robić szybko. Oto cztery królicze dziewczynki. To się robi

tak, przyglądaj się: Razdwatrzycztery! Zrozumiałeś? To powtórz!

- Raz, dwa, trzy, cztery!

- Nie! Razdwatrzycztery! Powtórz.

- Raz dwa trzy cztery.

- NIE! Patrz uważnie: razdwatrzycztery. Powtórz!

- Razdwatrzyczterypięć. Oj, przepraszam tato!

 

 

 

Wiesz kim jest idealny mąż a kim idealny kochanek?

Idealny mąż to taki, który zastając żonę baraszkującą w łóżku z kochankiem

powie:

- Wy dokończcie, a ja idę zaparzyć kawę.

Idealny kochanek to taki, który w tej sytuacji potrafi dokończyć.

 

 

Żona wchodzi do łazienki w chwili kiedy mąż onanizuje się pod prysznicem...

- Co ty robisz!?... pyta z oburzeniem

Mąż nie zmieszanym głosem:

- To jest moje ciało i będę je mył tak szybko jak mi się podoba.

 

 

 

Rok 2005.Wracaja Amerykanie z wyprawy kosmicznej, ale kapsuła się

uszkodziła i wylądowali w Polsce. Odkręcają luk, wychodzą, patrzą:

Jakiś brudny, zarośnięty rolnik, ubrany w sukmanę, orze pole w konie,

dookoła błoto, rozpadające się chałupy.

Podchodzi jeden z astronautów do rolnika i pyta:

"Excuse me, do you speak English?"

A facet odpowiada:

"Yes I do ...i c.h.u.j mi, k.u.r.w.a., z tego!

 

 

 

Pani w szkole:

- Z czego robi się kiełbasę?

Dzieci milczą.

- Jasiu, ty powinieneś wiedzieć - twój tata jest masarzem?

- Ja wiem, ale tatuś powiedział, ze jak komuś powiem, to mnie zabije.

 

 

 

Mężczyzna na plaży zachodzi do stanowiska ratowników.

- Panowie ratownicy, nie macie przypadkiem zapałek?

- Proszę oto zapałki. Daj Pan papierosa, zapalimy.

- Proszę bardzo - mężczyzna częstuje ratowników papierosami.

Zapalają, przez chwilę delektują się aromatem tytoniu.

- Jak leci, panowie? Jakie nastroje? - pyta.

- No, tak sobie. Pracujemy pomalutku...

- Lato w tym roku okropnie gorące, oddychać nie ma czym...

- Strasznie. Spaliliśmy się przy tej robocie od tego cholernego

słońca, upały, upały... Koszmar!

- A płacą chociaż dobrze?

- Żartujesz Pan? Ledwo można związać koniec z końcem...

- Taa i te ceny złodziejskie...

 

...

 

...

 

...

 

- Taa. Ciężko. Ale chłopaki, przyszedłem do Was w konkretnej

sprawie. Przykro mi, że i ja wam głowę zawracam, ale tam, gdzie

ta zielona boja, teściowa mi się topi...

 

 

 

W domu wariatów żył od dłuższego czasu leciwy staruszek. Pewnego słonecznego dnia podchodzi strasznie zasmucony do pielęgniarki i mówi:

- Dziś zmarł mój penis...

Pielęgniarka przyzwyczajona do różnych wybryków pacjentów rzecze:

- Przyjmij moje najszczersze kondolencje...

Następnego dnia widzi tegoż dziadka z penisem wywalonym na wierzch. Podbiega do niego i krzyczy:

- Panie, oszalał pan????

- Przecież mówiłem, że wczoraj zmarł, dziś wystawienie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...