nitro Opublikowano 22 Października 2005 Zgłoś Opublikowano 22 Października 2005 CMX, to będzie przykre, ale prawdziwe. Ta laska Cię NIE KOCHA i koniec. Faceci są tacy, że jak im się jakaś kobita spodoba, to nie patrzą, co się z nimi dzieje. po prostu coś ich ciągnie i zapominają o świecie. Ale kobitki - na odwrót: muszą się zastanowić, przeliczyć, czy z tego coś może wyjśc, czy jednak nie, itd. Musisz rzucić swoją romantyczną duszę i zrobić takie trzeźwe, babskie przeliczenie. Ja sobie nie wyobrażam, jak to jest możliwe, żeby moja kobieta szła na imprezę beze mnie. Jakaś kawa z koleżankami - rozumiem, spotkanie ze znajomymi też. Wyjście zaś na dyskotekę, jakąś imprezę w akademiku, rockotekę, czy coś takiego beze mnie kategorycznie odpada. Popatrz sam: po co ona ma tam iść? No po co? Jest jedna odpowiedź: Żeby znaleść sobie innego faceta, albo się puścić z pierwszym lepszym z parkietu. A dlaczego zależy jej na tym, żebyś się tam nie pojawił? Oj, mógłbyś podryw popsuć :( Jeśli nie mam czasu, możliwości lub po prostu nie chcę gdzieś wychodzić, to wiem, że moja kobieta to zrozumie, może przyjdzie do mnie, posiedzimy razem, pogadamy i tyle. Z kolei, jeśli ona nie chce wyjść, to ja to rozumiem i jeśli jest taka możliwość, staram się w tym czasie być z nią. Kończ ten związek stary i szukaj jakiejś panny, tyle ich chodzi po ulicach, smutnych, że nie mają do kogo się przytulić, nie mogą się podzielić swoimi problemami i sukcesami..... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Camis Opublikowano 22 Października 2005 Zgłoś Opublikowano 22 Października 2005 CMX, to będzie przykre, ale prawdziwe. Ta laska Cię NIE KOCHA i koniec. Tak samo mysle po tym jakie hasla mi wczoraj napisala... sad but true :sad: Faceci są tacy, że jak im się jakaś kobita spodoba, to nie patrzą, co się z nimi dzieje. po prostu coś ich ciągnie i zapominają o świecie. Dokladnie, nie raz juz zrywalem itp ale zawsze mnie 'ciagnie' zeby wrocic.. Ale teraz postaram sie zeby tak nie bylo. Ja sobie nie wyobrażam, jak to jest możliwe, żeby moja kobieta szła na imprezę beze mnie. Ok, tak samo sadze, wczoraj jej jeszcze powiedzialem ze ostatni raz idzie SAMA na impreze, to mi odp ze jestem chory itp... i ze nie ostatni. Podyktowane jest to tym ze raz juz z (tak jak mowila) kolega byla w pubie i sie lizali... :mad: A niby bylto tylko kolega. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Paszczu Opublikowano 22 Października 2005 Zgłoś Opublikowano 22 Października 2005 Słuchaj - nie wyobrażam sobie żeby w ten sposób dziewczyna odnosiła się do mnie, i nie wyobrażam sobie również siebie, sadzącego takie teksty do niej. Jestem od 5 lat w związku i nigdy mi nie przyszło do głowy odzywać się do dziewczyny 'chyba chora jesteś' inaczej niż w żartach. Kocha Cię czy nie kocha... tu nie o to chodzi, ona Cię po prostu nie szanuje. A jeżeli nie robi tego teraz, to możesz być pewny że nie zacznie i później. Rozumiem, że można się czasami nie zgadzać, że można się czasem pokłócić - ale tak nie można się traktować myśląc o sobie poważniej. Są pary, które się non stop o coś żrą a i tak się kochają ale jak widać u Ciebie tak nie jest. Nie zaufasz jej już nigdy i zawsze będziesz się zastanawiał 'co ona robi jak mnie tam nie ma'. A tu jeszcze piszesz o rewelacjach w pubie... daj spokój, tylko nerwy stracisz, ja bym jeszcze w mordę dał. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sysak Opublikowano 22 Października 2005 Zgłoś Opublikowano 22 Października 2005 ...ja bym jeszcze w mordę dał. 1713464[/snapback] Uderzyłbyś kobietę?! :blink: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
draak Opublikowano 22 Października 2005 Zgłoś Opublikowano 22 Października 2005 Liczba w nicku to twój wiek? W mordę by Paszczu dał, a jak (ja także) ale naturalnie nie jej, a temu "koledze". Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
nitro Opublikowano 22 Października 2005 Zgłoś Opublikowano 22 Października 2005 CMX, po tym, co napisałeś dzisiaj stwierdzę jedno: Skojarz w końcu fakty i zapomnij o niej!!! Ona robi co chce, nie liczy się w ogóle z twoim zdaniem. Wy chyba już dawno nie byliście "razem", tylko tobie się tak wydawało. Jeśli to zakończysz definitywnie - będziesz miał przy okazji test, zobaczysz, jak zareaguje. Z pewnością nie będziesz żałował decyzji. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Camis Opublikowano 23 Października 2005 Zgłoś Opublikowano 23 Października 2005 Skojarz w końcu fakty i zapomnij o niej!!! Skojarzylem :) Dzieki wszystkim za komentarze :wink: Ide spac, bo o 11 jestem umowniony :razz: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Drunk_ZoZol Opublikowano 23 Października 2005 Zgłoś Opublikowano 23 Października 2005 Panowie, mam problem z pewną dziewczyną... :( Jest b. fajna, mi sie podoba itp. ale jest mały problem... otóż ona jest troszke wstydliwa... ja też, ale nie aż tak [; potrafie porozmawiać itp. na gg b. dużo rozmawiamy na różne tematy, fajnie sie z nią tak rozmawia, bo wtedy sie nie wstydzi tak bardzo jak na żywo... i jest problem, dzisiaj sie z moim kolegą, dwoma koleżankami i ową dziewczyną spotkałem, poszliśmy do kfc, potem na lody, było ciekawie... ale gdy chciałem z nią porozmawiać tak bardziej sam na sam to ona sie odwoływała do koleżanki w danym temacie i już jakoś tak głupio było bo chciałem z nią o tym pogadać... Chciałbym sie z nią spotkać, umówić gdzieś by było romantyczniej niż w takim centrum jak promenada no i żeby sie zająć ciekawą rozmową, chciałem ją dzisiaj poprosić o chodzenie, ale koleżanka jej sie ciągle wcinała :( Na jaki temat można by pogadać z taką nieśmiałą? Może jakieś gry? np. szczerość itp.[; no po prostu jak ją zachęcić do rozmowy sam na sam i żeby sie tak nie wstydziła? :( jestem narazie w kropce, może Wy mi pomożecie? [; pozdro Drunk_ZoZol (ps. to moja pierwsza dziewczyna z którą mam owy problem ;]) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RadeX Opublikowano 23 Października 2005 Zgłoś Opublikowano 23 Października 2005 (edytowane) hmmm "poprosic o chodzenie", smiem twierdzic ze kazdy kto uzywa takiego zwrotu nie mysli powaznie o zwiazku imho wszystko powinno przyjsc samo a nie "ej mala chodz tu, bedziesz moja laska" nie mozesz sie z nia umowic na gg ze przyjdziesz po nia i sobie pochodzicie i pogadacie? napewno gadka sie rozkreci mozesz takze zafundowac niespodzianke w postaci jakiegos wypadu do restauracji gdzie bedziecie sobie mogli spokojnie porozmawiac ;] poza tym, jeden, drugi, trzeci spacer i na pewno dziewczyna sie otworzy ;] (bez podtekstow prosze :lol: ) Edytowane 23 Października 2005 przez Radek_BVB Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Drunk_ZoZol Opublikowano 23 Października 2005 Zgłoś Opublikowano 23 Października 2005 tzn. ;] i taki mam właśnie plan, jutro po szkole sie z nią jakoś umówie... ;] Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
BiAłY Opublikowano 24 Października 2005 Zgłoś Opublikowano 24 Października 2005 A ja mam pytanie kręce sobie z pewną dziewczynką już ponad miesiąc, ale nie oto nie oto :P..Powiedzcie mi prosze jak długo kręcicie z dziewczyną zanim zaczniecie byc razem? Dawno nie miałem dziewuchy i już zpaomniałem jak to jest :P. //Z miesiąc temu kręciłem z inną (2miesiące) i nic z tego nie wyszło właśnie dlatego, że za długo kręciliśmy. A pytam was bo po prostu chce wiedziec. Do wszystkich, którzy lubią odnosic się do wieku pokończyłem już prawie wszystkie szkoły - żeby mi tu żaden z gimnazjalistą nie wyjechał :P. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Szela Opublikowano 24 Października 2005 Zgłoś Opublikowano 24 Października 2005 A ja mam pytanie kręce sobie z pewną dziewczynką już ponad miesiąc, ale nie oto nie oto :P..Powiedzcie mi prosze jak długo kręcicie z dziewczyną zanim zaczniecie byc razem? Dawno nie miałem dziewuchy i już zpaomniałem jak to jest :P. //Z miesiąc temu kręciłem z inną (2miesiące) i nic z tego nie wyszło właśnie dlatego, że za długo kręciliśmy. A pytam was bo po prostu chce wiedziec. Do wszystkich, którzy lubią odnosic się do wieku pokończyłem już prawie wszystkie szkoły - żeby mi tu żaden z gimnazjalistą nie wyjechał :P. 1716557[/snapback] Ja krece doputy, dopuki sie wajcha nie urwie :lol2: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Frankes Opublikowano 24 Października 2005 Zgłoś Opublikowano 24 Października 2005 Jak post wyżej, tylko jeszcze próbuję przykelić na miejsce tą wajchę :P Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Souler Opublikowano 24 Października 2005 Zgłoś Opublikowano 24 Października 2005 Biały, a krec ile wlezie. jak dziewczynie bedzie zalezec to Ci da znac,ze chce byc z Toba.jesli Tobie tez bedzie zalezec to bedziecie razem,a jak nie to nie i juz. jak to mowia: bedzie co bedzie piwo, znajde wszedzie :ploom: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dszywala Opublikowano 5 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 5 Listopada 2005 Cmx w Waszej sytuacji widze, ze wiek jest tutaj problemem. Sadze, ze jestescie w wieku wczesnolicealnym. To jest norma i przywyknij. Oczywistym jest, ze laska Ciebie nie kocha chocby gadala Tobie, ze jest inaczej. "Chodzenie ze soba" znam z lat mlodosci i wiem, ze nie nalezy tego powaznie traktowac jesli sie wyczuwa, ze z drugiej strony jest niepewnosc zwiazku. W 1712500[/snapback] Ja kilka lat temu jak byłem jeszcze w gimnazjum chyba 3 klasa, poznałem panne ,,maturzystke", kilkatygodni sielanki i potem wyszło szydło z worka. . . :/ Zaczeły się texty w stylu ,,Jak będziesz w liceum to zobaczysz" strasznie mnie to zaczeło wkur....ć i znajmomośc się skończyła.... ;) Cmx, jak jeszcze nie zerwałeś z tą dziewczyną, albo nie pogadałeś przynajmniej w cztery oczy konkretnie i na temat to no comment. Taka szczera rozmowa może zdziałać cuda, albo wszystko się wyjaśni i albo dziewcze zacznie cie ludźko traktować albo THE END. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
olgierd Opublikowano 6 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 6 Listopada 2005 Przeczytałem chyba cały temat... Panowie, prawda (genetyka) jest taka, że dziewczyny mogą z nami zrobic co chcą, czasem jest odwrotnie. Radzę słuchać kolegów i przyjaciół, bo oni na wasze poczynania patrzą chłodnym okiem i często są w stanie pomóc już wcześniej w podobnych sytuacjach (mówię tu o tych historiach z rozstaniami). Ja naszczęście umiałem dość delikatnie się rozstawać, może dlatego że takie dziewczyny znałem. A ostatnio byłem w gronie osób, które usilnie odradzały jednemu naszemu kumplowi związek, ale niestety byliśmy zbyt mało skuteczni i dziś jest... nieszczęśliwy. Ani nasze prośby ani groźby nie pomogły, niestety miłość jest ślepa jak cholera :) Jak macie takie krzywe akcje to nie zastanawiajcie się: trzeba się rozstać i to Wy powinniście zrobić ten pierwszy krok. Najpierw boli jak diabli, a po jakimś czasie jest duma, że postąpiłem po męsku. Za kobietą jeszcze nikt nie trafił :lol:, te panie które od czasu do czasu piszą, że są niewinne, kłamią. Nam się wydaje, że zdobywamy, a tak naprawdę to my jesteśmy zdobywani. Ktoś napisał (przepraszam, że nie zacytuję dokładnie, bo nie znajdę teraz, że:'to kobieta decyduje kiedy związek się zaczyna i to ona decyduje kiedy sie kończy'. No cóż, z drugą częścią tego cytatu się nie zgodzę. Pamiętajcie:Mężczyźni rządzą światem, a mężczyznami rządzą kobiety.... i niestety z tym [ciach!]em nic nie zrobimy :angry:, chyba że medycyna nam pomoże Pozdro dla kręcących wajchą Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tukamon Opublikowano 6 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 6 Listopada 2005 Uderzyłbyś kobietę?! :blink:a co, rownouprawnienie obowiazuje ;] Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Derii Opublikowano 6 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 6 Listopada 2005 eee Olgierd jaka duma ?? bedziesz cierpial ona bedzie cieepirć zebys ty poczuł dume ?? owszem jak cos sie psuje to trzeba próbowac to naprawic, starac sie rozwiazać problem bo NIC nie dzieje sie bez przyczyny !! a nie uwazam zeby najlepsze rozwiązanie z tudnej sytacji było odejscie, cieprienie i poczucie dumy . postapisz jak trzórz a nie po mesku !! tutaj sie z Toba nie zgodze !! jak komputer Ci sie psuje to tez go wywalasz i kupujesz nowy ??? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piotrek_r1 Opublikowano 6 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 6 Listopada 2005 jak komputer Ci sie psuje to tez go wywalasz i kupujesz nowy ??? jak mi sie komputer psuje to staram sie go naprawic pozatym 2 inne kompy w zapasie :-P Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
olgierd Opublikowano 6 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 6 Listopada 2005 Owszem Derii masz rację, że trzeba próbować wszystko naprawiać, zgadzam się. Trochę mnie z tym źle zrozumiałeś, chodziło mi o ekstremalne przypadki, w których Ty próbujesz coś zrobić, a Ona ma to gdzieś. Poprostu po jakimś czasie takich prób, nie ma to większego sensu. Na siłę i tak nic nie da się zrobić. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Serchio Opublikowano 6 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 6 Listopada 2005 (edytowane) Tak, czasami sprawy miłosne są bardzo ciężkie. Tym bardziej kiedy ją kochasz a ona kocha innego i wszyscy dookoła nie rozumieją CIę szeptając tylko: "Zapomnij o niej, kiedyś Ci przejdzie". Ja i owszem nie mogę doprowadzić do spotkania z nią, ale kiedy już uda mi się z nią porozmawiać może się okazać że rzeczywistość jest inna. Obecnie Ona jest jedynym sensem mego życia i moge określić to w paru słowach: "Bo urodziłem się by cierpieć... by kochać...i oddać życie za miłość..." Edytowane 6 Listopada 2005 przez Nuklear Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
psychodeliczny Opublikowano 6 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 6 Listopada 2005 Ehhh panowie widzę, że dużo osób ma takie problemy, bo na forum coś się sporo topiców pojawiło, mnie dziewczyna, w której byłem zakochany kompletnie olała, niby jej nic nie powiedzialem, ale jeszcze w wakacje widać było, że reflektuje na coś w rodzaju związku, a teraz to się wszystko rozwaliło i prawdopodobnie znalazła sobie już kogoś (kumpel nawiasem mówiąc) :| i co mam robić? Smutno tak samemu :( Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Derii Opublikowano 6 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 6 Listopada 2005 ja wiem jedno ze gdyby mój facet mnie olewał to początkowo dałabym mu czas, moze go potrzebuje ;) a potem zaczełabym walczyc o jego miłosc :)) i owszem nic na siłe ;) ale spróbować zawsze warto :) ale... to zalezy od stażu związku :) bo co innego jak ktos kogoś olewa po miesiacu a co innego po kilku latach związku :) sprawy sercowe sa skoplikowane i trudno tak jednoznacznie komus doradzic co ma zrobic bo tak naprawde nikt procz nas samych nie podejmie wlasciwej decyzji :) ja moge wysłuchać rad kolezanek ale to wszytsko ;) bo one tez nie wiedza zapewne wszytskiego :D wkoncu to "sprawy osobiste " hehe ja z moim chlopkiem tez czasami mamy ciężkie chwile ;) ale zawsze wymiekam :)) poprostu nie umiem sie na niego gniewac :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kamilou Opublikowano 7 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 7 Listopada 2005 Cześć! Jako, że najłatwiej jest wyżalić się swojemu internetowemu "przyjacielowi" postanowiłem opisać to co czuje, opisać emocje, które targają moją dusze (od dłuższego czasu notabene) Sprawa jest niesamowicie skomplikowana, a ja znalazlem sie w punkcie, z ktorego nie ma dobrego wyjscia. Przynajmniej ja tak to widze, ale byc moze jestem zbyt zwiazany z cala sprawa, nie potrafie trzezwo spojrzec na to co mnie otacza. Jestem z nia od poltora roku, poznalismy sie na szkolnym obozie "naukowym". Ona jest wspaniala, inteligentna, calkiem ladna dziewczyna. A ja takim samym chlopakiem. Pasujemy do siebie (i to nie jest tylko moja opinia). Chodzimy do tego samego LO, nie mamy wspolnych znajomych, nie mamy wspolnych zainteresowan (moze poza muzyka, choc i tak nie w caloksztalcie). Ona jest ambitna, wie czego chce, ja nie wiem co chce robic w zyciu, ciagle poszukuje. Ona jest spokojnym domatorem, ja dusza towarzystwa, prowodyrem i organizatorem imprez. Ja jestem wiceprzewodniczacym szkoly, ona szara myszka. Zupelne przeciwienkstwa, ktore przez poltoraroku sie przyciagaly... Jednak teraz cos sie psuje, cos co nie daje mi spokoju. Od pewnego czasu nie potrafimy rozmawiac (czy kiedykolwiek potrafilismy?), prawie kazda rozmowa konczy sie smetna i niczego nie oznaczajaca cisza, ktora mimo, iz czasami wyraza wiecej niz tysiac slow, w naszym przypadku oznacza katastrofe. Bo to wlasnie na rozmowie opiera sie zwiazek (przynajmniej w moim przekonaniu). Ja chcialbym zdac mature i byc moze wyjechac... Slub, rodzina i ustatkowanie sie stawiam na drugim planie (tak, tak... jestem nowoczesnym czlowiekiem w pelnym tego slowa znaczeniu, czy to zle czy dobrze? nie wiem. Rodzina i milosc jest dla mnie najwieksza wartoscia, ale nie chce zawiazywac sobie zycia, tak jak ona. Ona ma wielkie plany, plany dotyczace nas, slubu, konkretnych dat, okolicznosci). I do niedawna mi to nie przeszkadzalo, razem to planowalismy, wspolnie sie z tego smialismy... Ale mnie przytlacza wizja Kamila, ktory ma zaplanowane zycie, gdzie wszystko jest przewidywalne, nudne. Kolejnym, ogromnym problemem sa jej rodzice, przez poltoraroku mimo moich usilnych staran i zabiegow nie przekonali sie do mnie, ostatnio jej ojciec powiedzial - "Zabraniam ci sie z nim spotykac", mimo, ze w szkole powodzi mi sie dobrze, nie pale, nie pije, jestem romantykiem, przynosze kwiaty i czekoladki, zabiegam o nia i o ich wzgledy. Oni nie potrafia pogodzic sie z mysla, ze moge im ja odebrac. Jestem dla nich intruzem, ktory ingeruje w ich prywatnosc. Ona mieszka 10km odemnie, dojezdza... co jest ogromnym problemem, widujemy sie praktycznie tylko w szkole, po szkole czekajac na jej autobus, przesiadujac w parku (kiedy jest cieplo). W maju mielismy zaplanowany cudowny dzien, chcielismy urzadzic przyjecie urodzinowe polaczone z obchodami naszego "roczku", jednak jej despotyczny ojciec zamkna ja w pokoju i nie pozwolil wyjsc. Takich sytuacji bylo od groma, ona cierpi, w domu z mojego powodu przezywa katusze. Nieustanne klotnie z ojcem, o choc troche swobody, prywatnosci. Pytam jej - "Warto? Warto to przezywac wciaz na nowo, dla mnie?", ona odpowiada - "Tak, bo tylko ty mnie kochasz, i jestes dla mnie wszystkim, tylko ciebie mam, tylko tobie ufam". I takie brzemie na mnie ciazy... Ciezko jest je uniesc, ciezko godzic sie z tym wszystkim. Bo te wszystkie jej problemy z rodzicami dotykaja rowniez mnie. Oboje cierpimy. Kiedys plonal we mnie zar, ktorego nie moglo zgasic nic, dzis jest tylko iskierka. Chcialbym ja rozpalic, bo to moja pierwsza prawdziwa milosc, milosc, ktorej sie nie zapomina. Jednoczesnie boje sie, boje sie, ze ja strace, boje sie, ze zrobie cos zlego, ze zniszcze jej zycie, bo jestem swiadom tego, iz jej zycie bez opoki, ktora niewatpliwie jestem bedzie niezmiernie trudne. Ona czuje to, ze jest miedzy nami inaczej, ze nie caluje jej tak czesto jak kiedys, ze kontakt fizyczny przestal juz wzbudzac wielkie emocje. Kazda czesc naszego zwiazku blaknie niczym po uzyciu taniego wybielacza... Czesto nachodza mnie mysli - "kurcze, czy ja ja naprawde, jeszcze kocham? ale nawet jesli nie, to przeciez nie moge jej skrzywdzic, nie moge jej zostawic, ona nie poradzi sobie bezemnie, zniszcze jej zycie, ma tylko mnie". Zatracony w odchlani mysli zasypiam kazdego dnia z mysla, co przyniesie jutro, co bedzie jezeli pekne? Boje sie... i co teraz? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Rocca Opublikowano 7 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 7 Listopada 2005 Trwaj w tym! I zycze Ci wszystkiego dobrego! Widze, ze bardzo mocno ja kochasz... Te konkretne daty, o ktorych pisales, ze juz je wyznaczyla swiadcza tylko o tym, jak bardzo jej na Tobie zalezy, jak bardzo cie kocha... Prawdziwa milosc przetrwa wszystko i wierze ze Ci sie uda...! Przeciwienstwa sie przyciagaja... sciagnij sobie kawalek 'krok obok' ze stronki http://stylistyk.klamstwo.org i przemysl wszystko... Mi pomoglo w chwilach zwatpienia... 5tka! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Derii Opublikowano 7 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 7 Listopada 2005 pewnie masz chwilowy kryzys emocjonalny ;) moze sytuacja Cie przerasta, brak spotkan, jej rodzina, stres w szkole... poczekaj nie podejmuj pochopnie decyzji ... ja wierze ze bedzie dobrze :) MUSI ! staraj sie dostrzec w niej to co widziałeś kiedys :) nie mysl jak jest teraz, nie dopuszczaj do siebie negatywnych mysli, jesli jak twierdzisz odkochaleś sie w niej to spróbuj sie zakochac ponownie ;) ] mój facet tez mi kiedys powiedział, tez po ok 1,5 roku, ze nie chce ze mna byc ze nie czuje juz do mnie tego co kiedys, ze nie jest gotowy na zwiazek.... ale jak widac przeszlo mu ;)) poprostu pewne sprawy sie skumulowały ... ale przyznam ze to strasznie bolało .. do tej pory zyje w strachu czy znowu mi któregoś pięknego dnia nie bedzie dejavu :( ale wierze ze nie Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Serchio Opublikowano 7 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 7 Listopada 2005 Wszyscy piszą żę musi być dobrze, jak można tak pisać jak tak nie jest :( Zakończę tą wypowiedzią swoją obecność w tematach o miłości. Wszystkim którzy kochają życzę aby kochali i byli kochani, a Tym których miłość oszukała życzę znalezienia nowej. Ja już postanowiłem swoje... Żegnam i dziękuje wszystkim którzy mnie rozumieją Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Derii Opublikowano 7 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 7 Listopada 2005 Powodzenia Nuklear :) i nie pij !! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kamilou Opublikowano 7 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 7 Listopada 2005 CH3RRY-JU!C3 i Derii wielkie dzięki za słowa otuchy... Nie zdajecie sobie sprawy jak wiele może znaczyć wypowiedź zupełnie nieznanej osoby ile sił może dodać... "5tka!" :wink: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
IGI Opublikowano 7 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 7 Listopada 2005 (edytowane) ehh chetnie bym cie pocieszyl ale nie moge mydlic oczu - z rodzicami nie wygrasz - moga jej tak truc caly czas ze mimo iz ciebie kocha w koncu im ulegnie ... Nie wiem co bym zrobil na twoim miejscu - moze sprobowal porozmawiac z jej rodzicami ? Ale to zalezy od tego czy czujesz sie na silach bo taka rozmowa moze duzo wiecej popsuc niz naprawic. Co do tego ze sie wypalilo - w kazdym zwiazku sa przelomowe kryzysy - i albo sie je przezwycieza i jest razem ze soba albo sie im ulega i rozstaje... Pierwszy najczesciej tak po okolo roku kiedy mija to pierwsze najsilniejsze zauroczenie a nastepny juz duzo pozniej po 4, 5 roku zwiazku Edytowane 7 Listopada 2005 przez IGI Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...