-
Postów
5289 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
448
Treść opublikowana przez jonas
-
Dwa najdroższe miasta w Wielkiej Brytanii to Londyn i Aberdeen właśnie, tak mówią dzikusy. Przy czym w Aberdeen jest dużo mniej czarnuchów i arabów, nie wiem czemu. Bezrobocie bardzo niskie, ale przy takim zapotrzebowaniu na siłę roboczą wszystkich gnieżdżących się tam firm nic dziwnego. Kosztów życia ani pogody zbytnio nie znam, pojawiam się tam na jeden-dwa dni w drodze do i z pracy, z rzadka na jakieś kilkudniowe szkolenie. Taksówki na pewno są drogie w porównaniu z innymi miastami (22 funty za przejazd z lotniska do hotelu w centrum, no heloł) i tyle wiem. Samo miasto szare wszystkimi odcieniami szarości, granitowa stolica i takie tam bzdury, ponuro jak na pogrzebie niemieckiego księgowego w listopadzie. Firmy Oil & Gas mają się tam świetnie, bo blisko do wody, jest port i lotnisko, Stavanger i reszta Norwegii niedaleko, na miejscu ośrodki szkoleniowe, od groma hoteli i miejsca pod biurowce. Ropa się "kończy" od ponad 40 lat, więc dłubią i drążą coraz dalej i głębiej i na jakiś czas jest spokój. A potem znów się kończy i znów trzeba dłubać, złoty interes. Paliwa paliwami, można od biedy cisnąć żelazem na etanolu albo metanie z guana, ale z czego innego wyprodukować plastiki i inne takie to nikt jeszcze nie wymyślił. No, taki Dubaj tylko zimniejszy i jeżdżą po złej stronie ulicy. Fury niczego sobie, tak często Ferrari nigdzie jeszcze nie widziałem.
-
Wydajni ci kaczyści jak azjatycka fabryka trampek i koszulek, przez dwa lata narobili więcej złego, niż PO w osiem lat. Jakby to robiło jakąś różnicę, PiS czy PO. Jeden męski narząd moczowo-płciowy.
-
Mam, użyłem tylko raz na zakupach. Co i tak jest bez większego znaczenia, anonimowość wszak nie istnieje.
-
Nigdy nie miałem i nie mam karty kredytowej. Jestem tylko prostym pracownikiem fizycznym, nie wiem o co chodzi w kartach kredytowych.
-
E no, to było za łatwe. Mogłem nie podpowiadać, że nie chodzi o VAGa, byłoby śmiesznie z tymi wszystkimi Skodami. Teraz to już po ptokach, drugi raz na Teneryfę nieprędko się wybiorę, bo po co jak już byłem. Skandynawia i jej zorze polarne wciąż czekają, jest też parę innych miejsc w kolejce.
-
Wypożyczalnia Cicar nie dysponowała z jakichś tajemniczych powodów zamówionym wcześniej przeze mnie Fiaciorem 500 i zamiast tego podstawili nowoczesne turbopedalskie rzekomo dobre niemieckie auto - sześć biegów, nawigacja, ledwo dotarty (4900 km przebiegu) rocznik 2014, no generalnie fulopcjaskury jak piszą na Allegro. Już drugiego dnia mówiłem na ten samochód "abominacja" lub pieszczotliwie "zgaga". W 12 dni zrobiliśmy tym pojazdem około 1500 km po niemal całej Teneryfie, autostrada/miasto/góry w proporcjach mniej więcej 40/10/50. Zupa na wyspie rozczulająco tania (1,05~1,10 eurasa za litr wachy, gnojówką ze zrozumiałych powodów nie interesowałem się), co ciekawe germańska motoryzacyjna zaraza potrzebowała zaledwie 115 litrów na ten dystans. Pojemność 1.4 i turbo, no fajowo, europejsko i ekozielono, ale przy ogromnej wadze tej nazistowskiej maciory (około 1600 kg) pod niektóre wzniesienia cisnąłem na jedynce, bo na dwójce się krztusiła i przestawała wspinać. Co ciekawe ten czterokołowy stolec jest określany mianem miejskiego kompakta. No heloł, promień skrętu gorszy niż pięciodrzwiowa Grand Vitara, długość po odliczeniu z GV koła zapasowego też większa, nawet szerokość ci ludobójczy debile uzyskali jakimś cudem większą o 4 mm. Do tego mikroskopijne lusterka, tylne bulaje nędznych rozmiarów przez które nic nie widać, a słupki tak szerokie, że miałem wrażenie prowadzenia kartonowej makiety transportera opancerzonego. Albo manewrowania dziesięcioosobowym pontonem. Skrzynia biegów zestopniowana przedziwnie - jedynka jako bieg uniwersalny (maksymalnie do około 50 km/h, trochę jednak to wycie denerwowało), potem długo nic sensownego, potem czwórka do rozpędzania na autostradzie (test elastyczności pt. 40 km/h, czwórka i dzida został haniebnie oblany, abominacja zwalniała wtedy nawet na płaskim), szóstka jako niby bieg he he autostradowy ale jak oważ autostrada zaczynała się podnosić to wracamy do piątki bo tracimy prędkość kapitanie Kirk. Producent stworzył benzyniaka, który brzmi i jeździ jak diesel, ale wcale nie pali pińć jak wszystkie diesle. Tym samym nie posiada absolutnie żadnych zalet, kompletnie nie kumam dlaczego ktoś to kupuje. Ergonomia deski rozdzielczej jak to w niemieckich kaszalotach zerowa, przyciski bezsensownie porozmieszczane, wybełtane razem sterowanie radiem, nawigacją, włączanie pikadełka do parkowania i obok kontrola trakcji, do tego kręcioł od świateł schowany gdzieś obok lewego kolana. Logiczne jak prowadzenie wojny z Rosją w zimie. Zagadka - co to za marka i model? Dla ułatwienia dodam, że nie jest to VAG.
-
Przecież to Skoda, one się nie psują, o czym wy w ogóle ...
-
A tych 2.5 TDI nie było dwóch rodzajów, R5 i V6? I zdaje się tylko ten drugi to była megaporażka nawet jak na żałosne standardy VAGa?
-
Jaszczomb miał wedle kapliczki nakulane 168k km i spożywał tylko wachę. No ale jaszczomba nie zaprojektowali Niemcy.
-
To VAG, one podobno taką normę mają fabrycznie.
-
Dlaczego "najgorsze"? Niech sobie wierzą, nie ma przepisu zabraniającego być głupim.
-
Jeździsz do rzeźników i kowali a nie diagnostów, a potem się dąsasz.
-
Jak ten co kupił będzie sprzedawał za rok, to pewnie tak :>
-
Ta, wzór z E39.
-
Chodzi o inne samochody, żeby były ładne. To nieprawda, samochód musi przede wszystkim mało palić. Jak pali dużo to przegrałeś życie.
-
Wiadomo, że najpotrzebniejszą jest dobre radio. I ładne.
-
Ale ja jestem w 1/16 Czechem, może dlatego. Zresztą Forester obiektywnie jest pewnie brzydki, ale to jeszcze nie znaczy, że nie mogą mi się podobać brzydkie rzeczy.
-
Czyta się to co chce, a nie to co napisane, a potem zdziwienie.
-
Ja to ja, ale mi statystycznie przez pół roku nie jest potrzebny żaden samochód, więc mógłby sobie być i popsuty. Tyle że niewiele będę mógł zrobić jak świeżo nabyta Skoda z ABCDEFSI wywali check engine i uziemi żonę na jakimś rondzie, c'nie? Ty to masz łeb. I z odsprzedażą żadnego kłopotu, byle jakieś radio w Biedronce dokupić. Chyba że w hajlajnie jest już radio? Na diesla nie mogę sobie pozwolić tak czy owak.
-
E, to to wyłączyłem, taka śmieszna kontrolka się pojawiła wtedy. Nie bardzo wiedziałem co dalej więc włączyłem z powrotem, żeby nie jeździć z choinką na desce jak jakiś biedak.
-
Nie umiałem.
-
To już wiem, o co chodzi w tym lataniu bokiem i BMW. Paliwo bokiem wylatuje.
-
Może faktycznie trzeba było zainteresować się tym Ducato, coś konkretnego o technikaliach bym się dowiedział :>
-
No bo sam piszesz, że głównie chodzi o radio. Zdecyduj się, babo w ciąży :> A wygląd deski - brakuje mi tam analogowego wskaźnika temperatury cieczy chłodzącej, jest na tym środkowym telewizorku na jednym z ekranów do wyboru wskaźnik temperatury oleju, ale to nie to samo. E tam szczęśliwy, po prostu mi nie przeszkadza jak jest trochę gołej blachy, a plastik okazuje się niemiły w myzianiu. Bardziej zastanawiam się na przykład nad tą bezstopniową skrzynią CVT albo żywotnością zastosowanej tam sprężarki typu twinscroll, bo jak mi to gdzieś wywali "notlauf" albo "contact service" wzorem legendarnej niemieckiej niezawodności z prestiżem w standardzie, to zaiste dużo mi przyjdzie z dobrych materiałów na desce i fajnego radyjka. Tyle że nic właściwie się nie można o tej skrzyni dowiedzieć poza tym, że działa. Nawet ziąs na jeździe testowej coś tam próbował o radyjku smęcić. Miałbym ujemne wyniki sprzedaży jakbym musiał opowiadać tym wszystkim januszom jakie tu fajne radio, nawigacja z dostępem do fejsbuka, kabelek do srajfona i tak dalej.
-
O, tu też miłośnik motoryzacji.