Skocz do zawartości
djsilence

Emigracja Do Londynu / Uk / Ue

Rekomendowane odpowiedzi

Dlaczegóż to Dołączona grafika

Jako że mam tam konto to zdecydowałem się również zrealizować czek.

Poszedłem do okienka z Obsługą kont zagranicznych. Pani wzięła czek, coś poklikała chwilę w komputerze, następnie poprosiła o dowód osobisty po czym oznajmiła mi że prowizja wynosi 40zł. Zgodziłem się bez zbędnych pytań.

Cała operacja realizacji czeku trwała ok 5 min. i po tym czasie już miałem pieniądze na koncie po niezłym kursie funta.

Nie wiem skąd biorą się te opowieści ale może wynika to z niewiedzy pracowników banków w każdym bądź razie ja jestem w 100% zadowolony.

Być może zrealizowanie takiego czeku inaczej wygląda jeżeli nie jesteśmy klientami banku ale tego to już nie wiem.

 

Być może. Moje doświadczenie było całkowicie inne. Już nie pamiętam dokładnie, gdzieś to opisałem na forum swego czasu ale pamiętam, że Pani w PeKaO SA rozbawiła mnie bardziej niż w PKO BP :) Może trafiłem na jakiś słaby oddział...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś mi może powiedzieć jak wygląda sprawa z emeryturą w Irlandii - słyszałem, że jest znacznie wyższa niż w Polsce. Widziałem nawet firmy, które zarabiają na tym, że fikcyjnie oferują pracę w UK - pracownicy z polski płacą co miesiąc ubezpieczenie i mają zapewnioną emeryturę minimalną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Usunięcie zęba to jakaś dycha z dofinansowaniem NHS. Opatrunek koło piątki. Plombowanie koło dychy z użyciem amalgamatu (tak tak jeszcze tego używają). Plomba światłoutwardzalna od trzech do pięciu dych. Leczenie kanałowe koło pięciu-sześciu dych. Wszystkie te zabiegi z dofinansowaniem NHS. Leczenie kanałowe z użyciem mikroskopu u specjalisty, prywatnie około 600 :) pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak myślicie, czy warto pchać się do UK (tak wiem, wybieram się tam jak sójka za morze, co nie może ;-D ) o określonej porze roku, czy w zasadzie można na strzała wylecieć pod koniec marca i załapać się w jakiejś burgerowni?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Burgerownie generalnie zawsze szukają ludzi. Troszkę więcej jest miejsc pracy pod koniec roku szkolnego, gdy studenci kończą i wracają do swych państw/domów, a mniej gdy nowa fala przyjedzie po wakacjach. Dobrze jest sobie załatwić referencje u kumpla w Polsce który prowadzi restauracje, który może po angielsku potwierdzić Twoje "doświadczenie" u niego.

Przyjechać można, i wtedy łazić po całym mieście pytając w kawiarenkach ile sił starczy. Być dobrze ubranym, ale też gotowym zacząć od razu. Nie mówić "I'm looking for a job" tylko lepiej "do you need help in the kitchen" etc :-) taki mały smaczek, a wyróżnia. Dorzucić I am ready do start right now and have documents with me to show my experience.

 

Good luck.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To z hqv widziałem, spróbować nie zaszkodzi. Aczkolwiek z płynnością języka w mowie to słabo. Raz miałem Anglika, bo w sezonie letnim odwiedza sklep to się dogadałem. Co do tego systemu kariery to podejrzewam że ciężko się przebić.

Odnośnie sieci hqv nie wiem jak to wygląda w UK czy innym państwie. W Polsce jest sieć dealerstwa i wiadomo potrzebny jest sprzedawca, mechanik, etc. Nie wiem dokładnie jak to działa np w UK etc. Muszę doczytać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy istnieją jakies "solidne" agencje pracy oferujace prace za granica? Czy raczej jest tego pełno i jedna warta drugiej?

 

Jezeli macie jakis pozytywne doswiadczenia to prosze o linki, aczkolwiek najlepiej aby nie związane z UK.

 

Chodzi o wszystkie oferty pracy.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

flex - nie masz stałego miejsca pracy, agencja rzuca cię codziennie (czasem częściej, czasem rzadziej) gdzie im się klient nawinie z jakąś fuchą, może być to 3 całe dniówki, a możesz też jechać na 3 godziny na 2 koniec kraju... często też w tym trybie z jednej roboty idziesz do 2... bez odpoczynku, potem 3h snu i 3 dni tak robisz, a potem możesz tydzień siedzieć na [gluteus maximus]...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siema

 

Wiem, ze to temat o UK i UE, ale moze ktos z waszych znajomych uderzyl dalej, mianowicie Australia, Nowa Zelandia, Kanada ? Jestem magistrem inzynierem budownictwa, mam 26 lat, a w PL zdobylem 1,5 roku doswiadczenia jako majster budowy robot drogowych w STRABAGu, w tym rok na fajnym bardzo duzym kontrakcie. Doslownie w piatek zaczalem wysylac CV, List i referencje do Australii i Nowe Zelandii, ale wiekszosc ofert, a i jeden rekruter byl tak mily ze na moje pytanie o moje szanse, odpisal, ze generalnie glownym problemem jest to, ze nie jestem na miejscu, bo oni sie boja zatrudniac kogos z kim nie moga pogadac twarza w twarz i miejscowi pracodawcy wola wziac nawet kogos z gorszym wykszalceniem, ale miec go na miejscu i ten rekruter sam doradzil mi, zeby rozwazyl przyjazd na np. Working Holiday Viza i znalazl na miejscu pracodawce i wtedy uderzyl z nim o Long Term Viza. Mowi, ze wtedy mam duzo wieksze szanse.

 

Stad chodzi mi po glowie "Plan B", zeby uderzyc do Australii na wize studencka (troche lipa, bo mozna pracowac 20h/tydzien), albo na Working Holiday Viza, tutaj z tego co sie na szybko zorientowalem mozna robic 6 miesiecy na full time. Opcja jest dosyc rozsadna, po pierwsze podszkole angielski, po drugie pracodawca ma czas, zeby mnie sprawdzic, a jak sie spodobam, to uderzamy po Long Term Viza, co trwa ze 2-3 miechy, ale w miedzyczasie mam mozliwosc caly czas pracowac.

 

No i tutaj pojawia sie pytanie. Ta opcja brzmi rozsadnie, mam odlozona kase na przelot i pierwsze miechy skromnego zycia, ale jest to rowniez ryzykowne, bo nic nie gwarantuje. Macie jakiś znajomych, ktorzy zdecydowali sie na taki krok ? Generalnie na Civil Engineering ofert pracy w Australii i Nowej Zelandii jest JAK NASRAŁ, od zerowego doswiadczenia do senior, ale wiekszosc wlasnie dla kogos kto jest na miejscu... Sam poszukujac informacji natknalem sie na ten link - http://www.naszanowazelandia.pl/artykuly/158/jak_uciec_na_koniec_swiata_poradnik_emigracji_do_nowej_zelandii/ gosc naprawde fajnie i przyjemnie to opisal, ale on wybral wersje hardcore, czyli wiza turystyczna, a na niej nie mozna nawet dorobić, czy podejrzewam, ze nawet zaczac kursu jezykowego oficjalnie, wiec dla mnie odpada, bo kase mam odlozona na jedna próbę wyjazdu i to musi byc ten "złoty strzał" Dołączona grafika

Edytowane przez DziubekR1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pojedz najpierw np do UK czy Irlandii na kilka miesięcy, zweryfikuj swój angielski, zobacz czy życie na emigracji Ci odpowiada, zdobądź jakieś doświadczenie zawodowe w cywilizowanym kraju, zeby było co wpisać w CV i wtedy myśl o dalekich wyjazdach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak bylem na studiach, to po zakonczeniu mialem zamiar wyjechac do Irlandii, bo tam brali do Civil Engineering doslownie kazdego. Moj kumpel pojechal bez zadnego doswiadczenia i z jezykiem znacznie gorszym niz moj obecnie i robote dostal z miejsca. Niestety w miedzyczasie wielki kryzys wszysko zepsul i dzisiaj w Irlandii CIvil Engineering praktycznie nie istnieje. Wiekszosc ofert pracy na Irlandzkich stronach, to oferty z Kanady lub dla projektantow z wieloletnim stażem. Podobno Kanada ostro teraz szuka inzynierow budownictwa w Irlandii, bo wiedza ze tam sie posralo, a ludzie ktorzy tam pracowali maja juz wyszkolony dobry jezyk. Ilosc ofert pracy zdaje sie to potwierdziac.

 

UK jest rozsadną opcja i powaznie o niej mysle.. Narazie po prostu wysylam do AU i NZ "na wyczajenie" tematu, ale UK jest dobre, bo raz ze blisko, dwa podszkole angielski, trzy doswiadczenie z UK jest w AU i NZ bardzo mile widziane. Problemem moze byc duza konkurencja z naszego kraju, bo podobnie jak ja pomysli kilka tysiecy innych inzynierow, ktorzy z roznych wzgledow nie moga sobie pozwolic na wyjazd do Kanady czy Australii, kiedy ja to moge zrobic praktycznie w dniu otrzymania wizy. Powaznie mysle tez o Norwegii, ale tam tez widze wiekszosc ofert z zagranicy (konkrakty do Kazachstanu itp. itd. co tez jest bardzo dobrą opcja).

 

Czy emigracja mi odpowiada ? Dołączona grafika Z takim nastawieniem to ja bym w ogole sie nie ruszal z domu. W tej robocie pracowalem po calym kraju, a roczny kontrakt, o ktorym wspominalem, to byl po dokladnie drugiej stronie Polski na Mazurach i jechalem tam 6,5h w jedna strone (do Kanady leci sie samolotem 6h), tak wiec obylem sie z zyciem w delegacji i byciu poza domem. Ja po prostu wyjezdzam z tego kraju definitywnie i nie interesuja mnie łzy, przeszkody itp. itd. bo jestem na to gotowy. Po prostu mam swoje powody i powody finansowe sa jedynie jednym z nich. Albo zrobie to teraz (póki nie mam zony, dzieci i kredytu), albo nie zrobie juz tego nigdy i bede sobie pluł w brode jak moj ojciec, ktory co prawda zlej sytuacji tutaj nie ma, ale tez i zap... na to cale zycie po 12h dziennie, a wizja otrzymania emerytury 1500zl w wieku 67 lat (zakladajac ze dożyje), jakos go optymistycznie nie nastraja. A i mnie jako mlodego czlowieka, ktory wszedl niedawno na Polski rynek pracy i zobaczyl co jest grane (kolesiostwo, korupcja, nepotyzm, oszustwa to na duzych kontraktach normalka) jakos to nie zacheca do podejmowania dalszych dzialan w budowanie tego kraju.

Edytowane przez DziubekR1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolega MaSell dobrze ci radzi. Jeszcze nie powąchałeś emigracji i nie masz kompletnie pojęcia co się za tym słowem kryje.

 

Gdybyś chociaż przez okres studiów wyjeżdżał za granicę do pracy jakiejkolwiek co najmniej 2-3 razy, obtrzaskał się z językiem i obyczajami, szukaniem pracy, urzędami etc. to bym ci dawał szansę jak 1 do 3, że twoje plany wypalą.

 

A tak pojedziesz, będzie lipa z mieszkaniem, z życiem, z pracą. Do tego dojdzie samotność i wyobcowanie, wpadniesz w wódę i GAME OVER.

 

Tap tap tap - SGS 2

Edytowane przez radiergummi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja też dopisze że chłopaki dobrze mówią. W Twoim wieku i statusie masz czas na to by wypróbować życia na wyspach i zdążyć jeszcze uderzyć za którąś wielką wodę zrealizować swój plan życia.

Widziałem już różnie kończące się historie więc rozsądek i podejście z głową na pierwszym miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

GORZKIE ŻALE

 

Panowie. Najpierw powiem co mysle, a pozniej wrocimy do tematu Dołączona grafika Po pierwsze dzieki za te porady, wszystko co mi moze pomóc, ewentualnie czyjes historie sa dla mnie na wage złota. Generalnie opcja, ze mi sie nie spodoba, po prostu nie wchodzi w gre, chocby sie waliło i paliło. Ten kraj juz dla mnie nie istnieje i nie ma co sie rozwodzic nad moimi powodami, bo to temat rzeka. Jak sie zapewne domyslacie, to nie jest decyzja z ostatniej chwili, tylko cos co we mnie siedzi juz od dluzszego czasu. Ponad 2mln ludzi stad wyjechalo tylko w ostatnich latach, czesto bez jezyka i bez wyksztalcenia i sobie zycie poukladali (w tym kilku moich znajomych). Juz nie wspomne o milionach, ktorzy stad wyjechali przed przystapieniem tego kraju do UE. Ja w niczym nie jestem gorszy.

 

Siedzialem bity rok czasu po drugiej stronie kraju, na przerypanej budowie (a na weekendy jezdzilem na studia 450km do Wrocka), gdzie pojechalem zupełnie sam i W OGOLE mi to nie przeszkadzalo. Po prostu poznalo sie nowych ludzi o co na kontrakcie nie trudno i zaczelo sie toczyc. To wlasnie wtedy naszla mnie mysl, ze co za roznica, czy to Mazury 6,5h autem, czy Kanada 6h samolotem (Australia to juz nieco wiecej Dołączona grafika ), kiedy tam mam szanse ułożyć sobie zycie póki jestem mlody i KOMPLETNIE NIC mnie tu nie trzyma. Zreszta, to juz nie to co kiedys, dzisiaj chocby nie wiem co sie nie dzialo, to przeciez wsiadam w samolot i jestem w domu, to nie jest żaden problem, ale z takim nastawieniem to ja nie mam zamiaru jechac, bo to w ogole nie mialoby sensu. Zaczne robote, zapisze sie na kurs jezykowy, poznam nowych ludzi, jakas dziewczyne, jestem pewien, ze sie ułoży, zawsze sobie w zyciu rade dawalem. Nie mam absolutnie nic do stracenia, oprócz paru tysi, ktore ewentualnie poleci na bilet. A robote ktora tu mialem ? 16h dziennie po calym kraju za 500E wyplaty ? Błagam...

 

Kase na wyjazd odkladalem od dluzszego czasu, wiec i na utrzymanie na poczatek starczy. Generalnie jedynym tematem, ktorego sie obawiam, jest jezyk. Teoretycznie to angielski przewala sie w szkole od wielu lat, ale mimo wszystko, to zeby to nie byl dla mnie az taki ogromny szok, to od 4 miechow latam na prywatne lekcje. Ale oprocz tego postaralem sie uczyc jak najwiecej we wlasnym zakresie, zeby po prostu otoczyc sie angielskim na tyle, na ile sie da we wlasnym kraju i oswoić troche z jezykiem. Czyli audiobooki, ksiazki angielskie, konto na Interpals, jak szukam testow elektroniki, to czytam po angielsku itp. itd. Tak wiem, ze porownac to do wyjazdu za granice, to lekko absurdalna sprawa, ale napewno czuje sie o niebo lepiej z angielskim niz te 4 miechy temu i napewno mi to ulatwi start. Przynajmniej jak kumpel przyjechal z Niemiec w odwiedziny, to gadalismy caly wieczor po angielsku, zeby mnie sprawdzic i poszlo bez problemow Dołączona grafika Mowi, ze jak wyjechal, to gadal gorzej niz ja, co nie zmienia faktu, ze pierwsze 2-3 miechy beda z cala pewnoscia trudne, a z pewnoscia jak dojdzie na budowie jezyk techniczny...

 

WRACAJĄC DO TEMATU Dołączona grafika

 

Wlasnie dlatego, zeby rozegrac to z glowa, postanowilem rowniez zapytac tutaj ludzi, ktorzy juz maja z wyjazdami doswiadczenie. Generalnie wysylam sobie teraz do AU i NZ jak juz mowilem "na wyczajenie tematu". Przed chwila niestety poszla mi sie pier... jedna z fajniejszych opcji jaka sobie przewidzialem na Plan B, czyli Working Holiday Visa. Okazalo sie, ze Polska nie ma podpisanej umowy z Australia i [gluteus maximus], zostaje tylko viza studencka, ktora ni ch... mi nie pasuje, bo daje mozliwosc pracy tylko 20h/tydzien (chociaz na forach pisza, ze kazdy umawia sie na 2x stawka oficjalna za te 20h i pracuje 40h).

 

Ireland czy UK na poczatek byloby super, ale jest jeden problem. Jak juz pisalem w Ireland Civil Engineering dzisiaj praktycznie juz nie istnieje, 80% ofert w tym kraju, to oferty z Kanady, Australii, South Arabia i Africa. W UK powiem szczerze jeszcze nie patrzylem, ale biorac pod uwage ilu tam siedzi polakow, to jakos mi sie nie chce wierzyć, zebym tam znalazl w swoim zawodzie robote. Takich jak ja jest tam tysiace. I dlatego powaznie mysle o skoku na gleboką wode, zawsze takie rozwiazanie bylo dla mnie najlepsze. W Australii, czy Kanadzie ofert jest jak nasrał, konkurencja znacznie mniejsza, a wyjazd mnie nie przeraża z zadnej strony. Problem tylko jak to rozegrac, zeby to mialo ręce i nogi, bo ze znajde robote przez neta z drugiego konca swiata, to szanse są nikłe. Oni boja sie zatrudniac kogos kto siedzi po drugiej stronie swiata, a jechac zupelnie w ciemno, to tez mi sie nie usmiecha...

 

Z jednym rekruterem z NZ wymienilem pare maili, bo sympatyczny sie wydawal i generalnie potwierdza wszystko to, co do tej pory znalazlem na necie. Oni boja sie zatrudniac kogos z kim nie moga sie spotkac twarza w twarz i wola wziac miejscowego z nawet gorszym wyksztalceniem i doswiadczeniem. Poradzil mi rowniez przyjazd na wize, bo mowi ze wiekszosc zagranicznych tak to rozgrywa, przyjezdzaja na wize, szukaja roboty na miejscu i jak ma sie dobry zawod (a moj jest na ich liscie brakujacych zawodow), to szanse sa spore. Powiedzial mi nawet, zebym zapisal sobie jego maila i dal znac jak sie sytuacja rozwija, bo jak zdecyduje sie przyjechac na wize, to on postara mi sie nagrac pare rozmow, bo oferty w tym temacie pojawiaja sie co chwile. Tak wiec jakis odzew po paru dniach jest. Zobaczymy jak sie te oferty rozwina, planuje teraz napisac jakas dobra bajerke i powysylac bezposrednio do firm budowlanych (to mi znowu poradzila inna rekruterka tez z NZ). Opisze jak sie sprawa ma i czy byliby ewentualnie zainteresowani, może na nóż widelec coś się urodzi.

Edytowane przez DziubekR1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może i ja dorzucę swoje trzy grosze. Czytając Twoje posty nachodzi mnie jedno pytanie. Dlaczego nie postarasz się o wyjazd na kontrakt zagraniczny będąc zatrudnionym w Polskiej firmie? W Twoim konkretnym przypadku takie rozwiązanie wydaje się mieć same plusy:

+ mieszkałbyś zagranicą

+ zarobki wyższe niż w Polsce

+ podszkoliłbyś język

+ zdobyłbyś międzynarodowe doświadczenie (pomocne przy szukaniu pracy zagranicą)

 

Mówisz, że pracujesz/pracowałeś dla Strabag'u. Oni przecież mają kontrakty na całym świecie.

 

W jednym ze zdań odwołujesz sie do innych ludzi, znajomych, którzy wyjechali i "jakoś" im się udało. Musisz pamiętać o jednym. Ich historie znasz tylko z ICH opowieści. Czasem jest ta druga strona medalu, którą część ludzi ukrywa, a część zapomina. Ileż to jest ludzi, którzy za odwiedziny do Polski zabierają nowe ubrania, buty, gadżety, żeby tylko pokazać jak to im się dobrze powodzi zagranicą. Później wracają do rzeczywistości i płaczą nad wysokim rachunkiem za ogrzewanie w zimie.

 

Jeśli kontrakt zagraniczny nie wchodzi w grę, jesteś pewny, że sobie poradzisz niezależnie co się stanie to poświęć następne miesiące na gruntowne przygotowania.

Pierwsza rzecz - rozeznaj aspekty prawne wyjazdu do poszczególnych krajów tj. Kanada, NZ, Australia. Ostatnią rzeczą, którą chcesz zrobić jest łamanie prawo kraju do którego dopiero co przyjechałeś. Ostatni zapis: 11:01:35 PM

Druga rada - pomyśl o nietypowych miejscach pobytu w wyżej wymienionych krajach. Tzn. jeśli myślisz o Kanadzie, nie myśl koniecznie o Toronto itd. Rozeznaj gdzie i co się dzieje. Gdzie łatwiej o pracę w Twoim zawodzie, gdzie mniejsza konkurencja itd.

 

Z własnego doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że pracę przez neta znaleźć Ci będzie ciężko. Zawsze jest szansa, żę się uda ale ja osobiście o takim przypadku nie słyszałem (mowa tu o sytuacji - Ty w Polsce, firma w Kanadzie etc).

Sam przed wylotem do Stanów aplikowałem o stanowiska w USA. Wysłałem setki CV - zero odzewu. Po przyjeździe do USA, podobna taktyka - pare telefonów itd. Zero szału. I tutaj przechodzimy do sedna sprawy. Wiesz jak w Polsce narzekamy często na "znajomości"? Otóż zagranicą pracę najłatwiej dostać w podobny sposób. Odbywa to się jednak w sposób bardziej cywilizowany. Poczytaj o networkingu. Wracając do moich doświadczeń.

Zaraz po przylocie kontynuowałem moje nieustanne bombardowanie firm moim CV. Jako, że efekty były mizerne, postanowiłem zasięgnąć rady eksperta. Byłem na to finansowo przygotowany, więc skontaktowałem się z career coachem. Pojechałem na spotkanie, powiedziałem o co mi biega, że szukam pracy, niemal zerowy odzew na moje maile, nie znam tu nikogo itd. Kobieta zaśpiewała mi dość słoną kwotę za swoje usługi ale ostatecznie opłacało się.

Od career coacha dowiedziałem się, że pierwszym krokiem jest napisanie od nowa CV pod tutejsze standardy. Ja osobiście kupiłem Grupon za $30 i zrobiono to za mnie w 90%. Moje resume było git.

Drugi krok - coach powiedział mi wprost - jak będziesz szukał pracy tak jak szukasz teraz - to albo nie znajdziesz jej wcale albo zajmie Ci rok zanim ktoś Cię zatrudni. Musisz poznać ludzi w okolicy, ludzi z Twojej branży, okolicy, szeryfa, "sołtysa" i kogo tam jeszcze.

Coach korzystając ze swoich kontaktów przedstawiał mnie różnym ludziom (wkońcu słono za to płaciłem). Moim zadaniem było 'follow-up' i umówienie sie na spotkanie: lunch, kawa etc. Na tych spotkaniach nie mówisz: dajcie mi pracę, ale szukasz informacji na temat tego co się dzieje w okolicy, gdzie, kto kogo zna, zatrudnia, kogo warto znać, co warto robić, gdzie warto się zaangażować itd. Możnaby tydzień o tym pisać. Jednym zdaniem: Po nitce do kłębka. Doszedłem do pierwszego "job interview" (twarzą w twarz) w branży motoryzacyjnej. Job interview miałem o 13. Uznałem, że nie ma się co jarać jednym zaproszeniem, więc postanowiłem kontynuować moje networkingowe wysiłki. Coach dał mi namiary na Dyrektora w Hondzie. Spotkaliśmy się o 8 rano w Starbucksie. W trakcie rozmowy okazało się, że mój rozmówca pracował wcześniej na b.podobnym stanowisku, o które ja się ubiegam. Wypytałem o to co tak naprawde taka osoba musi mieć, jakie cechy są pożądane itd. 5h później odbyła się moja rozmowa kwalifkacyjna. Jednym z pytań było moje postrzeganie pozycji o którą się ubiegam tj. jak ja sobie wyobrażam to co czym ten pracownik (ja) powinienem się zajmowac. Generalnie powtórzyłem to co usłyszałem o 8 rano, patrząc jednocześnie na wrażenie jakie moja odpowiedź wywarła na szefowej HR. Jeszcze tego samego dnia dostałem tą pozycję, którą zajmuję do dzisiaj.

Jaki z tego morał. Jak już wyemigrujesz, spędzaj jeden, góra dwa dni w tygodniu na szykaniu pracy w necie. Reszte kalendarza wypełnij spotkaniami networkingowymi, lunchami itd. Ja się zaangażowałem w pomoc miejscowej Izbie Gospodarczej (miałem doświadczenie w tej 'branży' przywiezione z PL). Na początku wszystko robisz za free dlatego musisz się finansowo przygotować na taką sytuację.

Przy odrobinie szczęścia - uda się.

To tak w wielkim skrócie. W rzeczywistości nie zawsze było łatwo i przyjemnie. Chodziłem na wiele spotkań. Z różnymi grupami networkingowymi miałem do czynienia. Jedne były lepsze, drugie gorsze. Jak masz pytania odnośnie networkingu to wal śmiało.

Moja historia odzwierciedla proces szukania pracy w USA. Mam jednak znajomego w Kanadzie (rodowity Kanadyjczyk) i wiem, że tam wygląda to dokładnie tak samo. Co do Australii i NZ nie wypowiadam się ale z pewnością jest podobnie.

Jeszcze jedno. Ja wyjeżdżając miałem 25 lat i około 3 lata doświadczenia w pracy zawodowej (zacząłem pracę na etacie jeszcze na studiach). Jeśli ktoś ma rozpasłe CV i 20 lat w branży, to wiadomo że proces szukania pracy może wyglądać trochę inaczej.

Uff. Długawy post wyszedł. Następnym razem postaram się nieco bardziej streścić Dołączona grafika

Edytowane przez EXO3
  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam tez noszę się z zamiarem wyjazdu do Anglii. Jestem serwisant klimatyzacji i chłodnictwa ktoś się może orientuje w tych specjalizacjach, ew elektryk choć tu robię i prosta hydraulika, jak z praca w tych specjalizacjach, trochę strach w ciemno jechać doświadczenie zawodowe spore ale... 40 prawie na karku tyle ze tu za wiele nie zdziałał w Polsce...

 

Wysyłane z mojego GT-I9000 za pomocą Tapatalk 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam absolutnie nic do stracenia, oprócz paru tysi, ktore ewentualnie poleci na bilet. A robote ktora tu mialem ? 16h dziennie po calym kraju za 500E wyplaty ? Błagam...

Ja zaryzykowalem polroczne oszczednosci i sporo wysilku, ale grajcarki zwrocily sie z pierwsza wyplata. Wielu nie chcialo wierzyc, ze w firmie bylo nie bylo z branzy wiertniczej mozna zarabiac 500 funtow miesiecznie. Alez mozna, o ile firma ta jest firma bolandyjska.

 

Generalnie jedynym tematem, ktorego sie obawiam, jest jezyk. Teoretycznie to angielski przewala sie w szkole od wielu lat, ale mimo wszystko, to zeby to nie byl dla mnie az taki ogromny szok, to od 4 miechow latam na prywatne lekcje. Ale oprocz tego postaralem sie uczyc jak najwiecej we wlasnym zakresie, zeby po prostu otoczyc sie angielskim na tyle, na ile sie da we wlasnym kraju i oswoić troche z jezykiem. Czyli audiobooki, ksiazki angielskie, konto na Interpals, jak szukam testow elektroniki, to czytam po angielsku itp. itd. Tak wiem, ze porownac to do wyjazdu za granice, to lekko absurdalna sprawa, ale napewno czuje sie o niebo lepiej z angielskim niz te 4 miechy temu i napewno mi to ulatwi start. Przynajmniej jak kumpel przyjechal z Niemiec w odwiedziny, to gadalismy caly wieczor po angielsku, zeby mnie sprawdzic i poszlo bez problemow Dołączona grafika Mowi, ze jak wyjechal, to gadal gorzej niz ja, co nie zmienia faktu, ze pierwsze 2-3 miechy beda z cala pewnoscia trudne, a z pewnoscia jak dojdzie na budowie jezyk techniczny...

Przygotuj swoje zwieracze na ciezki szok, kiedy odezwie sie do ciebie Szkot albo inny belkotliwiec. Tez sie uczylem angielskiego od lat, a pierwszy tydzien w otoczeniu natywnych Brytyjczykow sprowadzil mnie na ziemie dosc szybko. Ale nadal tu jestem i rozumiem ich coraz lepiej, czyli chyba nie jestem taki calkiem glupi.

 

Zobaczymy jak sie te oferty rozwina, planuje teraz napisac jakas dobra bajerke i powysylac bezposrednio do firm budowlanych (to mi znowu poradzila inna rekruterka tez z NZ). Opisze jak sie sprawa ma i czy byliby ewentualnie zainteresowani, może na nóż widelec coś się urodzi.

 

Synu swojego ojca, nie bajerke, bo jak cie przylapia na klamstwie to tylko sie osmieszysz. CV ma byc prawdziwe i rzeczowe, przygotuj sie tez ze moga zazadac kontaktu do ktoregos z poprzednich pracodawcow, aby wypytac co tam robiles, ile nakradles pustakow z budowy i tak dalej.

 

Witam tez noszę się z zamiarem wyjazdu do Anglii. Jestem serwisant klimatyzacji i chłodnictwa ktoś się może orientuje w tych specjalizacjach, ew elektryk choć tu robię i prosta hydraulika, jak z praca w tych specjalizacjach, trochę strach w ciemno jechać doświadczenie zawodowe spore ale... 40 prawie na karku tyle ze tu za wiele nie zdziałał w Polsce...

To, co zapewne umiesz, nazywa sie w zargonie HVAC i pod tym haslem szukaj ofert pracy. No i jezyk, wiadomo. W ciemno to mozna sie umawiac na randki przez Internet, nie szukac pracy w obcym kraju, chyba ze noz na gardle i nie ma wyjscia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może i ja dorzucę swoje trzy grosze. Czytając Twoje posty nachodzi mnie jedno pytanie. Dlaczego nie postarasz się o wyjazd na kontrakt zagraniczny będąc zatrudnionym w Polskiej firmie? W Twoim konkretnym przypadku takie rozwiązanie wydaje się mieć same plusy:

+ mieszkałbyś zagranicą

+ zarobki wyższe niż w Polsce

+ podszkoliłbyś język

+ zdobyłbyś międzynarodowe doświadczenie (pomocne przy szukaniu pracy zagranicą)

 

(...)

 

Uff. Długawy post wyszedł. Następnym razem postaram się nieco bardziej streścić Dołączona grafika

 

 

No pojechales ! Dołączona grafika Dzieki za ta odpowiedz.

 

W kwestii kontraktu z PL, to ja oczywiscie sie rozeznalem w tym temacie, to wlasciwie byla pierwsza rzecz ktora zrobilem. Wiec tak, moja firma konkretnie (ona jest w koncernie STRABAG), mimo ze ma zagraniczne kontrakty, to nie byli zainteresowani z prostego powodu, na takie kontrakty wysylaja Niemców i to Niemcom wolą dać zarobić. Nie bede opowiadal o wszystkich szczegolach płacowych tej firmy czy tez koncernu STRABAG, czy ogolnie w kraju, bo kazdy wie jak to wyglada. Generalnie włos sie na glowie jeży i ja nie mam zamiaru byc chińczykiem, kiedy przy biurku obok mnie siedzi Niemiec, ktory pracuje 2x mniej za 5x wieksze pieniadze (niestety nie przesadzam). Tak wiec, moja firma odpadla, wiec zorientowalem sie co tam bezposrednio w STRABAGu. No wiec szukali ludzi na kontrakt do Rosji. Oddzial w POlszy proponowal 50% wieksze zarobki jak miales obecnie. Śmiech na sali. Tak wiec podsumowując, WSZYSTKO mam zamiar zalatwiac tylko i wylacznie przez zagraniczne firmy, albo przez ich zagraniczne biura.

 

Generalnie po wylaniu kubła zimnej wody na glowe, raczej chwilowo odpuszcze Australie i NZ, co tam wyslalem, to wyslalem, moze ktos odpisze, ale jakos w to nie wierze. Popatrzylem na UK i tam ofert w Civil nie brakuje, wiec od srody zacząłem wysyłać tam i zobaczymy jak ten temat sie rozwinie. To by byla idealna opcja, jezyk podszkole, doswiadczenia zlapie, kase odloze, a wtedy to juz bym nawet w ciemno na turystycznej moze sprobowal do Australii. Jak mi nikt nie odpisze w tydzien, dwa, to moze walne sie tam w ciemno, to juz nie jest az tak zabójczy koszt jak Australia, a kase na taka ewentualnosc odkladalem przez caly okres mojej pracy, wiec troche na szczescie mam.

 

W kwestii Australii zostala mi jeszcze jedna opcja, ktora wyglada naprawde konkretnie i jesli by to wypalilo, to powiem szczerze, pojechalbym nawet teraz w ciemno, bo na takiej wizie szanse znalezienia roboty w moim zawodzie, tam na miejscu, sa juz bardzo duże. Wazna 18 miesiecy bez praktycznie zadnych ograniczen (bez prawa glosowania oczywiscie). Chodzi o wize Subclass 476, ktora wyczailem dopiero pare dni temu - http://www.immi.gov....-migration/476/ . Z ta wiza jest tylko dla mnie jeden niepewny temat, na liscie akceptowanych uniwersytetow jest tylko Politechnika Wrocławska, a chodzi o to, ze ja na PWr robilem tylko magisterke (Masters studies) i do tego zaocznie, inżynierskie robilem dzienne, ale juz na innym uniwerku. Pod tym linkiem - http://www.immi.gov....alification.htm - jesli to dobrze interpretuje, wyglada ze jest OK. Ale znowu nie wiem jak mam rozumiec np. to - http://www.immi.gov....nstitutions.htm - "You must have completed your Engineering degree at a recognised institution in the last two years.".

 

No i zonk, bo nikt mi nie potrafi jasno odpowiedziac na to, czy moja po pierwsze zaoczna, a po drugie magisterka sie kwalifikuje. Ambasada Australii w Wawie zaczela mi czytac to co jest na stronie, a na moja informacje, ze ja juz ta strone przewalilem na wszystkie sposoby, po wielkich konsultacjach z przelozonymi, uznali, ze skoro nie jest napisane, ze nie moze, to znaczy ze może. Ale gwarancji nie mogą mi dać. Pozniej napisalem na jakims duzym forum australijskim, gdzie jakis agent migracyjny z AU zaczal kminic caly wieczor i wykminil to samo, ze raczej OK, ale tez gwarancji nie moze dac. Wszystko fajnie pieknie, zawsze mozna po prostu sprobowac, ale... samo wystapienie o tą wize to 315$, do tego trzeba zdac test IELTS angielskiego za ponad 600zl, pozniej tlumaczenia przysiegle wszystkich dokumentow, a w przypadku odmowy, nikt nie zwraca nawet 1$, a wszystkimi tymi papierami moge sobie podetrzeć du..., wiec cholernie fajnie by bylo wiedziec, czy jest w ogole sens rozkręcać tę machinę...

 

EDIT:

 

Chyba mnie olśniło w tym temacie. Oni piszac Engineering degree maja chyba po prostu na mysli "kierunek inżynieryjny", a nie sam tytuł inżyniera. To by bylo logiczne, bo np. na takiej PWr mozna rowniez studiowac Zarządzanie i Marketing i na innych uniwerkach z listy pewnie tez, to oni prawdopodobnie sie zabezpieczyli, ze moze byc jakikolwiek tytul, ale byleby byl inżynieryjny. Obym sie nie mylił, bo czekam na ksiazke z testami IELTS i jak mi to pojdzie znosnie, to startuje na tą wizę.

 

Przygotuj swoje zwieracze na ciezki szok, kiedy odezwie sie do ciebie Szkot albo inny belkotliwiec. Tez sie uczylem angielskiego od lat, a pierwszy tydzien w otoczeniu natywnych Brytyjczykow sprowadzil mnie na ziemie dosc szybko. Ale nadal tu jestem i rozumiem ich coraz lepiej, czyli chyba nie jestem taki calkiem glupi.

 

Szkocki mialem okazje uslyszec tylko raz w zyciu i to na jutubie. Powiem krotko, tam sie nie wybieram Dołączona grafika Z Brytyjskim no to tez zalezy kto mowi, jedni elegancko, inni jak zabełkocą to brak słów. Generalnie zdaje sobie sprawe, ze na poczatku bedzie ciezko, ale sprawa jest prosta, nie ma innego wyjscia, wiec nie ma co płakać, że bedzie ciezko. Ciezko bedzie pierwszy rok, dwa, a pozniej powinno byc juz tylko lepiej, wiec mimo wszystko uwazam, ze warto sprobowac.

 

Synu swojego ojca, nie bajerke, bo jak cie przylapia na klamstwie to tylko sie osmieszysz. CV ma byc prawdziwe i rzeczowe, przygotuj sie tez ze moga zazadac kontaktu do ktoregos z poprzednich pracodawcow, aby wypytac co tam robiles, ile nakradles pustakow z budowy i tak dalej.

 

A tego to sie nie boje. Referencje zarowno z mojej firmy, jak i kierownika kontraktu od STRABAGa dostalem takie, ze jak je czytalem, to sam sie chcialem zatrudnić. Jak mam maila w ofercie, to wysylam odrazu CV, Cover i reference (tlumaczone przysiegle oczywiscie), jak nie ma maila, to daje info, ze moge podeslac na prosbe. A w CV i liscie to jasna sprawa, ze pisalem prawde, to pierwsza rada ktora sie przewala w kazdym poradniku. Mowiac bajerka, mialem na mysli po prostu cos konkretnego, cos co sprawi, ze gosc w ogole bedzie chcial otworzyć załącznik, w przypadku jak bym zaczal wysylac bezposrednio do fim budowlanych, a nie przez rekruterów i ich oferty.

Edytowane przez DziubekR1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Synu swojego ojca, nie bajerke, bo jak cie przylapia na klamstwie to tylko sie osmieszysz. CV ma byc prawdziwe i rzeczowe,

 

To zależy.

Bo mój znajomy miał w CV wpisane maturę z matematyki, fizyki i chemii.

I pracował w restauracji jako kelner (na coven garden market).

 

Akurat też szukałem pracy i robiłem swoje CV

a jego CV wziąłem za wzór.

 

I nikt w ogóle się nie zorientował

że j.polski jest przedmiotem obowiązkowym.

 

:)

 

 

 

 

 

Pytanie.

 

Kto robi za 10+ funtów na rękę za godzinę?

Jakie stawki teraz tam średnio oferują?

Edytowane przez szpachla2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...