Skocz do zawartości
Gość Pigmej

Polska Przestała Istnieć!

Rekomendowane odpowiedzi

Bogaty czasami jest tylko dlatego bogaty bo coś ukredł przy okazji coś niszcząc lub likwidując miejsca pracy.

A w polsce czesciej jest tak ze ten co ma na siebie, nie za duzo nie za malo, tak spieprzy sobie i innym zycie ze nie ma z tego nic aka zwiazki zawodowe.

I mam(y) swietne przyklady z zycia wziete.

 

Osobiscie nie znam bogatego co zle robi tym z dolu. I nie mam na mysli zadnych politykow bo to dla mnie inna grupa ludzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pozory. znasz biednego polityka?

 

1. Tak, wszyscy to mega-świetni ludzie. Nie znam dosłownie nikogo z dochodami >20, kto byłby nadętym bucem.

2. Nawet jeśli nie bezcelowa, to chyba wciąż jest to pomoc, czyż nie?

nie mówię o ludziach co zarabiają tysiące, tylko mówię o ludziach co zarabiają miliony a operują miliardami.

 

EDIT:

pozory...

Edytowane przez prznar1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakładam, po powyższym, iż jesteś konserwatystą.

Nie nie jestem.

Nie wiem czy wziąłeś moją odpowiedź jako przeciwną całemu traktatowi, mało ważne...

Ja tylko nie popieram wprowadzenia Euro...

Edytowane przez JROX

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

prznar1 - nie odbieraj tego jak ataku personalnego, ale najwyraźniej to ty nie znasz nikogo bogatego, a liczby i szacunki wyciągasz z kapelusza. Jak większość Polaków jesteś nieufny - to dobrze, ta cecha jeszcze nikogo nie zabiła. Jak większość Polaków jesteś też zawistny, co jest po prostu przykre. Nie myślę tu prostować ci światopoglądu, nie czuję się do tego upoważniony ani też nie raduje mnie zbytnio zabawa w nieudolnego pedagoga.

Po prostu to nie jest tak, że każdy kto coś zarobił, musiał to zrobić nieuczciwie, kosztem potu i krwi biednego ludu. Co więcej, im więcej w społeczeństwie jest tych bogatych, tym lepiej dla niego. I wtedy nawet socjalizm niestraszny, bo kraj i obywatele podołają finansowo - patrz Szwecja.

 

dwaIP - rozumiem, że kombinacja "bogaty przedsiębiorca" nie wchodzi w grę? :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pozory. znasz biednego polityka?

Postawiłeś sprzeczne pytanie. Nie ma biednych polityków, bo czy można być biednym zarabiając miesięcznie ok.10k zł ? Natomiast można znaleźć biednych byłych polityków, których kariera zakończyła się szybciej niż się rozpoczęła.

 

oho, kolejny temat gdzie grupa aktywnych graczy komputerowych zna sie lepiej na polityce od prezydenta ?

Wcale nie trzeba się znać na polityce żeby zostać posłem, senatorem czy nawet prezydentem. Trzeba mieć poparcie a potem paru doradców, czasem lepszym czasem gorszych.

 

1. Problem ryzyka mamy gdy rozliczenie transakcji występuje w terminie późniejszym niż wydanie towaru czyli:

- Dzisiaj sprzedaje za granicę coś wartego 1000 zł (czyli załóżmy 250 euro), ale kasa ma wpłynąć za tydzień. Przez ten tydzień kurs się zmienia i po tygodniu 250 euro da mi np. 900zł. Jestem w plecy 100zł.

- A tymczasem wystarczy odpowiednio skonstruować umowę. Umawiam się że za tydzień mają mi zapłacić nie 250 euro tylko np. w 10 walutach. Dzielę 1000zł na 10x100 i każde 100zł przeliczam na inną walutę (euro, złoty, dolar, złoto, jen, etc.) i te wartości zapisuje w umowie. W dniu wypłaty ponownie przeliczam wszystkie 10 walut na jedną i taką kwotę płaci mi kontrahent. Taka prosta operacja zabezpiecza prawie w 100%. Obniżka kursu jednej z tych 10 walut jest rekompensowana wzrostem innej z tych 10 walut. Sumarycznie nic się nie zmienia. Grunt by przeliczyć na 10 (można na więcej oczywiście) najważniejszych walut świata (czyli tych reprezentowanych przez największe gospodarki, plus złoto).

Kurs waluty to nic innego jak koszyk ważony wszystkich walut świata. Gdy jedna traci inna zyskuje automatycznie.

Same banki tak robią. Mają aktywa w wielu walutach naraz i dzięki temu nie są narażone na ryzyko wahania kursu walut.

Tak czy siak tracimy na prowizjach 10x. Druga strona medalu to nie każdy firma pójdzie na taki układ. Moim zdaniem dobra opcja walutowa (put lub call) i ryzyko trochę mniejsze. Oczywiście nie tak jak robiły to polskie firmy gdzie opcja call, w większości wypadków, opiewała na 2 razy większą pozycję niż opcja put

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

prznar1 - nie odbieraj tego jak ataku personalnego, ale najwyraźniej to ty nie znasz nikogo bogatego, a liczby i szacunki wyciągasz z kapelusza. Jak większość Polaków jesteś nieufny - to dobrze, ta cecha jeszcze nikogo nie zabiła. Jak większość Polaków jesteś też zawistny, co jest po prostu przykre. Nie myślę tu prostować ci światopoglądu, nie czuję się do tego upoważniony ani też nie raduje mnie zbytnio zabawa w nieudolnego pedagoga.

Po prostu to nie jest tak, że każdy kto coś zarobił, musiał to zrobić nieuczciwie, kosztem potu i krwi biednego ludu. Co więcej, im więcej w społeczeństwie jest tych bogatych, tym lepiej dla niego. I wtedy nawet socjalizm niestraszny, bo kraj i obywatele podołają finansowo - patrz Szwecja.

 

dwaIP - rozumiem, że kombinacja "bogaty przedsiębiorca" nie wchodzi w grę? :>

nie jestem zawistny bo wiem że uogólnianie to jest cecha ślepych. lecz mierzi mną fakt że ludzie nie znają umiaru. przez co prowadzą się często do zagłady.

 

a i nie zakładaj z góry że coś jest nie możliwe bo miałem i nadal mam okazję rozmawiać z naprawdę bogatym człowiekiem to on sam pokazał mi na czym stoi ten świat, od pierwszego handlu/wymiany, do dziś. zaprawdę mądry to człowiek, ale nie jest pozbawiony wad. tak jak każdy z nas, wliczając w to zwłaszcza mnie. i też nie jestem nie ufny, i pewnie jeszcze nie raz, nie dwa poznam gorzki smak tego faktu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jestem zawistny bo wiem że uogólnianie to jest cecha ślepych. lecz mierzi mną fakt że ludzie nie znają umiaru. przez co prowadzą się często do zagłady. 

Zaprzeczasz sam sobie. Już w drugim zdaniu użyłeś uogólnienia :D Poza tym co ma zawiść do uogólniania? Edytowane przez thuGG

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bez obrazy, prznar1, ale to, co opwoiadasz, to jakis gleboki komunizm, polegajacy na rownaniu do dolu i up...laniu ludzi, ktorzy w zyciu do czegos doszli, bo nie moze im byc za dobrze...

 

Odnosze wrazenie, ze swoje pojecie o bogatych i biednych masz z filmow typu "Ziemia Obiecana" i ogolnie z opowiastek o czasach rewolucji przemyslowej (szczegolnie w Anglii), gdzie byli fabrykanci majacy ogromne majatki i robotnicy harujacy po 16 godzin i mieszkajacy w niemalze norach. Tyle, ze to jest spaczone zrodlo, bo to nie byl normalny system, tylko ostatnie podrygi systemu feudalnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...

dwaIP - rozumiem, że kombinacja "bogaty przedsiębiorca" nie wchodzi w grę? :>

Coraz więcej w Polsce jest bogatych przedsiębiorców ale 20 lat temu to były wyjątki.

Tak czy inaczej kryterium majątkowe jako główne to nie najlepszy pomysł bo bogaci przedsiębiorcy zazwyczaj polityką

zajmować się nie chcą. Jedyne co naprawdę warto aby wyborca wiedział o statusie majątkowym aby uniknąć błędnego wyboru

to czy przypadkiem stan zadłużenia polityka nie tworzy podatności na korupcję. Taka sytuacja ma przykladowo miejsce

gdy dochody posła są mniejsze niż zobowiązania kredytowe.

 

Wcale nie trzeba się znać na polityce żeby zostać posłem, senatorem czy nawet prezydentem. Trzeba mieć poparcie a potem paru doradców, czasem lepszym czasem gorszych.

Im mniej w polityce marionetek sterowanych przez doradców tym lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taka sytuacja ma przykladowo miejsce gdy dochody posła są mniejsze niż zobowiązania kredytowe.

Robaczku, to jest właśnie powód, dla którego poseł powinien mieć swój niezadłużony majątek zanim posłem zostanie. Bo inaczej państwo, czyli wszyscy, spłacają mu te długi dzięki jego pensji. I to już jest obłęd, który jednak ma i będzie miał się dobrze, dopóki demokracja nie zbankrutuje jako ustrój.

 

Też bym chciał, żeby mi ktoś spłacił hipotekę, jedyne 82000 zł z groszami. Są chętni? Głosujcie :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zapominajcie o ważnej rzeczy - koszt wprowadzenia Euro. Martwi mnie również:

 

Zdaniem Jakuba Bojanowskiego eksperta Deloitte, "wprowadzenie nowej waluty niesie za sobą ogromne wyzwanie dla sektora publicznego". Ekspert uważa, że największe problemy może mieć ZUS.

:lol:

 

A ja bym chcial zeby cenzus majatkowy wrocil do polityki.

 

Czyli biedota wara od polityki. Tylko ludzie z majatkiem.

To nie jest takie głupie, w końcu bogaty człowiek z założenia powinien być mądrzejszy/inteligentniejszy/sprytniejszy, bo potrafił sam się czegoś dorobić.

 

A że niesprawiedliwość społeczna - czy sprawiedliwie, gdy rządzi nami mieszkający ciągle z mamą onanista-furiat, prostak zwleczony z rolniczej barykady i przebrany w garnitur, stary komuch, któremu zawsze mało i który obstawia się kolesiami, bo nic innego już nie umie, koleś o mętnym uśmieszku zmieniający polityczne barwy szybciej niż kameleon w "Castoramie", dział "dekoracje i farby", w zależności od aktualnego dostępu do koryta? To niby ta sprawiedliwość? Nigga, please.

Padłem na ziemie :lol2:

 

bo czy można być biednym zarabiając miesięcznie ok.10k zł ?

Można :) . Znam osobę zarabiającą tylko trochę mniej niż 10k netto, która pod koniec praktycznie kazdego miesiaca rzuca palenie do czasu wplyniecia nastepnej wypłaty... ;)

Też bym chciał, żeby mi ktoś spłacił hipotekę, jedyne 82000 zł z groszami. Są chętni? Głosujcie :>

A co będę z tego miał :lol: ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pozory. znasz biednego polityka?

Postawiłeś sprzeczne pytanie. Nie ma biednych polityków, bo czy można być biednym zarabiając miesięcznie ok.10k zł ?

A ja uwazam iz obydwa stwierdzenia sa faktem. Kazdy obecny polityk jest biedny finansowo, dzieki Ci panie za ustawe kominowa (chociaz przynajmniej weszla nowelizacja) to i tak jest to jeden z najgorszych przepisow ktore niszcza to panstwo i firmy.

 

Zastanowmy sie co to jest te 10k zł. To jest 4-5 krotnosc sredniej krajowej prawda? Niby duzo, ale jednak mało. Z punktu widzenia osob z kwalifikacjami i predyspozycjami, ta pensja to jest ŻENADA. Praktycznie nikt kompetentny, nie bedzie pracowal za psie pieniadze skoro na swoim badz cudzym dostaje kilka-kilkanascie razy WIECEJ. Nawet juz sie nie bede rozwodzil nad sensem takiej placy, kiedy prezes duzej spolki obracajacej milionami zlotych dostaje za swoja prace takie zalosne pieniadze. Tak sie nie da. Stad tez wynika kwestia braku kompetentnych ludzi, chociaz nalezy wrocic w szczegolnosci przy politykach do kwestii cenzusu majatkowego aby jednak wszystko tworzylo w miare spojna calosc.

 

Dajcie prezesom spolek przynajmniej 50-100k miesiecznie, politykom 20-50k miesiecznie z mniejsza liczba poslow, a od razu ludzie kompetentni zaczna myslec aby moze jednak wejsc w ta 'gre'.

Na razie to prawie wszyscy nieudacznicy leca po kominowce bo nigdzie indziej sie nie zalapali.

 

PS. Lekki oftop sie zrobil, proponuje wrocic do starego topicu w tych niuansach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pozory. znasz biednego polityka?

Od zawsze wyznaję pogląd, że politycy, jeśli mają przyzwoicie sprawować swoje funkcje, powinni mieć znacznie większe pensje niż średnia krajowa oraz już w momencie ubiegania się o stanowisko powinni dysponować pokaźnym majątkiem.

 

nie mówię o ludziach co zarabiają tysiące, tylko mówię o ludziach co zarabiają miliony a operują miliardami.

Cóż, jakkolwiek paru milionerów znam, to miliardera osobiście żadnego. Jednak naprawdę nie sądzę, aby Twoje tezy dot. tej grupy społecznej znajdowały szersze odbicie w rzeczywistości. Poza tym powtarzam raz jeszcze - nawet jeśli pomoc oferowana przez np. fundację Gatesa nie jest całkiem bezinteresowna, to cały czas pozostaje pomocą. Faktem jest też to, że sam Gates (tyczy się to również kilku innych miliarderów) przekazał już na cele charytatywne więcej pieniędzy, niż wynosi roczny budżet niewielkiego państwa. I nawet jeśli ci ludzie mieli z tego coś poza własną satysfakcją, to nie rozumiem w czym widzisz problem.

 

Wcale nie trzeba się znać na polityce żeby zostać posłem, senatorem czy nawet prezydentem. Trzeba mieć poparcie a potem paru doradców, czasem lepszym czasem gorszych.

Czasem wystarczy po prostu spisać nieco nazwisk z nagrobków i sfałszować podpisy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W kapitalizmie ludzie pomagają biednym bez pomocy państwa a jeśli tego nie robią to znaczy że NIE CHCĄ! I nic nam do tego. W socjalizmie pomagać musi każdy a to jest niesprawiedliwe.

... i niemoralne. Ponieważ żyjąc ze świadomością że to państwo za nas pomaga, sami tracimy ochote na pomaganie:

"Skoro już zapłaciłem w podatkach za pomaganie, to po co (i z czego) mam bulić jeszcze raz".

 

Tak czy siak tracimy na prowizjach 10x. Druga strona medalu to nie każdy firma pójdzie na taki układ. Moim zdaniem dobra opcja walutowa (put lub call) i ryzyko trochę mniejsze. Oczywiście nie tak jak robiły to polskie firmy gdzie opcja call, w większości wypadków, opiewała na 2 razy większą pozycję niż opcja put

Ryzyko jest dwojakie: koszt przewalutowania i różnica kursowa. Różnicy kursowej nie można dokładnie przewidzieć. Koszt przewalutowania jest w gruncie rzeczy stały (te kilka kilkanaście groszy od jednostki).

W klasycznym przypadku tracimy i na przewalutowaniu i na kursie.

W opisanym przeze mnie rozwiązaniu tylko na przewalutowaniu. Ale to jest pewien mały koszt (prowizja kilku-kilkunastu groszy), który jest stały i wystarczy go wliczyć w cenę towaru. Jest przewidywalny. Kurs waluty jest nieprzewidywalny i opisana operacja przed tym chroni.

A co do tego że nie każdy na to pójdzie. No właśnie o tym pisałem. Jest to darmowe, ale nie popularne bo tego się nie uczy w szkołach :wink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest takie głupie, w końcu bogaty człowiek z założenia powinien być mądrzejszy/inteligentniejszy/sprytniejszy, bo potrafił sam się czegoś dorobić.

Albo odziedziczyl po rodzicach ;) Nie az takie czeste, ale spokojnie wykonalne, i moze sie okazac, ze znow wrocimy do dziedziczenia wladzy (a przynajmniej dziedziczenia prawa do kandydowania) ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I znów przypomina mi się powiedzenie...

"Komunizm to wyzysk człowieka przez człowieka. A kapitalizm? Na odwrót!"

 

wybacz, źle Cię zrozumiałem. ale i tak wg mnie lepszym wyjściem od zabrania prawa do głosowania jest edukacja. samo przez się jest to lepsza opcja. bo ludzie nie zgłoszą bezsensownego sprzeciwu, będą lepiej pojmować rządzących i to czym się zajmują. co też nie doprowadzi do chorych sytuacji kiedy to po raz enty wybierane są te same twarze.

Edukacja? Kogo? Większość starszych ludzi nie pojmuje czym jest reklama w TV i np. moja babcia w swój sposób komentuje reklamę ze skaczącym po mieście Nissanem czy roznegliżowane dziewczyny w reklamie MaxiKing. Jak tacy ludzie mają pojąć, co jest dobre dla państwa?? Mówi się, że na naukę nigdy nie jest za późno. Jako osoba, która kiedyś miała być nauczycielem twierdzę, że niektórych rzeczy nie da się nauczyć wszystkich i czasami na naukę jest już za późno.

 

nie jestem zawistny bo wiem że uogólnianie to jest cecha ślepych. lecz mierzi mną fakt że ludzie nie znają umiaru. przez co prowadzą się często do zagłady.

Popieram. Dlaczego ktoś kto zarabia ponad 10 tysi chce ciągle więcej? Czy te 10 tysięcy nie wystarcza mu na wybudowanie dużego domu, nakarmienie żony, dzieci, psa i zalanie baku w jego Mercedesie oraz wakacje? Do grobu niczego nie weźmie i żadną sumą śmierci nie oszuka. Większość ludzi nie zna umiaru i nie odejmie sobie chleba, aby dać innym - nawet tym bardziej potrzebującym.

 

Tak czy inaczej kryterium majątkowe jako główne to nie najlepszy pomysł bo bogaci przedsiębiorcy zazwyczaj polityką

zajmować się nie chcą.

Aż rzuca się na usta "mądrzy ludzie nie pchają się do polityki".

 

Jedyne co naprawdę warto aby wyborca wiedział o statusie majątkowym aby uniknąć błędnego wyboru

to czy przypadkiem stan zadłużenia polityka nie tworzy podatności na korupcję.

Zgadza się. Z drugiej jednak strony, czy to nie zakłada, iż ktoś biedniejszy będzie zawsze chciał jak najwięcej dla siebie? Myślę, że znajdą się jednostki, które mimo wszystko będą walczyć o korzyści dla wszystkich, a nie tylko dla siebie.

 

To nie jest takie głupie, w końcu bogaty człowiek z założenia powinien być mądrzejszy/inteligentniejszy/sprytniejszy, bo potrafił sam się czegoś dorobić.

Problem w tym, że to teoria nie mająca odbicia w rzeczywistości. Na przykładzie firmy, w której pracuję, widzę iż na stanowiskach kierowniczych zasiadają ludzie nie mający pojęcia o działaniu zakładu. Dostali się na te stanowiska, bo byli sąsiadami, rodziną lub znajomymi właścicieli zakładu i tyle. Wyznaczają zasady działania zakładu nie mając zielonego pojęcia, jak to wygląda w rzeczywistości.

 

Wracając do wątku głównego...

1. Jakoś nie rozumiem sytuacji, która wydarzyła się na Słowacji. Dlaczego po prostym przeliczeniu ich papierków na Euro wzrosły ceny tak znacznie? Drukarnie otrzymały nowe matryce i robią to, co robiły dotychczas. Systemy informatyczne odpowiedzialne za liczenie kasy to raczej nie jest spory wydatek. Skąd taki skok cen? Ktoś gdzieś po drodze dał się nabić w butelkę i nie rozumiem tego.

 

2. Może krótko żyję, ale od wejścia do UE widzę wiele zmian na lepsze. Rozbudowano i wyremontowano szkoły, zakupiono pracownie komputerowe, naprawia się stare drogi, buduje nowe centra handlowe, przez co są nowe miejsca pracy oraz konkurencyjne ceny. Jak na razie nie widzę złych skutków tego kroku.

 

3. Jeśli staniemy się jednym "państwem" z zachodnimi sąsiadami, to może ktoś rozsądny zniesie kretyńskie opłaty za kupowanie aut od naszych sąsiadów i z naszych dróg znikną Zastawy, Maluchy, CC oraz inne relikty PRL i ich kopie. Wiele ludzi krzyczy, że do Polski trafią stare Golfy, Mercedesy i BMW. Osobiście wolę je jednak od tego co mamy obecnie. Może średnia wieku naszych samochodów nie zmieni się, ale będą one pokazywały, że gdzieś jednak doszliśmy przez te ostatnie 20 lat.

 

4. No i na koniec może ktoś w końcu weźmie się za wynagrodzenia w naszym kraju, bo nasz własny rząd jakoś słabo się stara. Średnia jest dość duża, ale ze średnią jest tak jak w tej anegdocie, gdzie ja i mój pies mamy średnio 3 nogi. Wystarczy policzyć trochę "inną średnią" i już nie jest tak różowo:

3383549[/snapback]

Albo odziedziczyl po rodzicach ;) Nie az takie czeste, ale spokojnie wykonalne, i moze sie okazac, ze znow wrocimy do dziedziczenia wladzy (a przynajmniej dziedziczenia prawa do kandydowania) ;)

Może mam chore spojrzenie, ale to wcale nie jest zły pomysł. Monarchia to ustrój, w którym nie potrzeba nam 460+100 osób, z których zdecydowana większość to świnie, które dorwały się koryta i chcą z niego jak najwięcej. Zdarzają się w rządzie mądrzy ludzie, ale przy tej liczebności pozostałych nie mają szans przebicia. Przykład prosty: dostaje się do rządu ktoś rozgarnięty i bez nastawienia na zysk. Proponuje obcięcie diet i zmniejszenie kosztów utrzymania rządu. Kto go poprze? Gdyby w rządzie siedzieli ludzie bogaci, którzy mają własne dobrze prosperujące firmy i pracę w rządzie uznają jako funkcję w społeczeństwie, to chętnie by się na to zgodzili. Jeśli jednak zasiadają tam ludzie biedni, to jak mają się zgodzić na odebranie sobie jedynego źródła dochodu...?

 

I jeszcze o granicach. Ludzie walczyli o niepodległość, o własny język, walutę i flagę. Jak Ci ludzie mają pojąć, że pozbycie się tego jest dobre? Jak ich przekonać, że język międzynarodowy jest dobry? Dawniej nie było granic, handel zagraniczny może nie był tak rozwinięty, ale nie był też tak upierdliwy. Czy ktoś czytał w jakiejkolwiek starej książce o czymś takim jak paszport czy odprawa celna? Szedł taki pasterz w świat, kupował tam owce za to co miał i gdy wracał do siebie, to król nie krzyczał na niego, że kupił owce taniej i nie żądał od niego podatku.

Część społeczeństwa nie zrozumie, że język, granice i różne waluty to bezsensowne ograniczenia stworzone przez ludzi, które tak naprawdę nie mają sensu. Popatrzmy na te upragnione przez wielu Stany Zjednoczone. Powierzchnia jest ogromna, ale mimo wszystko jakoś to się kręci. Każdy stan może sobie ustanawiać własne lokalne prawa w granicach rozsądku i konstytucji. Jeśli komuś nie podoba się w jednym stanie, to jedzie do innego i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popieram. Dlaczego ktoś kto zarabia ponad 10 tysi chce ciągle więcej? Czy te 10 tysięcy nie wystarcza mu na wybudowanie dużego domu, nakarmienie żony, dzieci, psa i zalanie baku w jego Mercedesie oraz wakacje? Do grobu niczego nie weźmie i żadną sumą śmierci nie oszuka. Większość ludzi nie zna umiaru i nie odejmie sobie chleba, aby dać innym - nawet tym bardziej potrzebującym.

A dlaczego nie? To, ze dla ciebie wystarczajace bedzie mieszkanie 60m2 + Skoda Octavia nie oznacza automatycznie, ze kazdemu pasuje cos takiego. Ja np wole miec dom 150m2 + Nissana 370Z. To jest moje marzenie, dlaczego mam go nie realizowac i wychodzic z zalozenia, ze 10k mi starczy, bo przeciez inni jakos za tyle zyja i maja sie w miare dobrze? Mam sie wstydzic ambicji i nie stawiac sobei celow w zyciu? Takim rozumowaniem to bysmy dzis w jaskiniach zyli, zarcie bylo, schronienie bylo i git, po co chciec wiecej? Oczywiscie, ze do grobu niczego nie wezme...ale takie myslenie jest troche egoistyczne nie sadzisz? Moze ktos chce zapewnic przyszlosc swoim dzieciom albo najnormalniej w swiecie, sprawia mu przyjemnosc zarabianie pieniedzy. Czuje, ze sie spelnia zawodowo i zyciowo. Co w tym zlego? Taka zawisc do niczego nie prowadzi i myslenie, ze skoro ja zarabiam 10k to kazdy kto ma wiecej jest jakis dziwny i fajnie zeby mial mniej to jest typowo polskie zachowanie. Cieszyc sie z tego co sie ma, a ze ktos ma wiecej/mniej - nie moja brocha, mam swoje podworko i to mnie powinno interesowac. Sokół z WWO w jednym kawałku ma fajny wers "Brak mi słów na takie podejście, zabij zazdrość zamiast starać się mieć więcej" - idealne podsumowanie tej kwestii.

 

edit.

A co do tego, ze dobrze zarabiajacy nie daja kasy na potrzebujacych. Pomijajac to, ze MOGA a nie MUSZA, to wystarczy popatrzec na chociazby WOŚP czy inne fundacje tego typu. Ile to tysięcy czy wręcz milionów idzie na licytowanie kawałka złoconej blachy z wybitym numerkiem. Kaman, to są takie pieniądze, że firmy czy osoby które biorą w tym udział spokojnie nie robią tego tylko z powodów marketingowych, bo gdyby tak było to gwarantuje, że taki hajs woleliby wydać na konkretnie zaplanowaną akcje promocyjną, a nie na zakup "serduszka". Więc chyba jednak jest troche ludzi myślących o tych bardziej potrzebujacych od nich.

Edytowane przez maSTHa212

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z mojej strony dodam tylko: premier i prezydent powinni zostać postawieni przed trybunał i publicznie zgładzeni...

 

powody są dwa... pierwszy - podpisując traktat, olewają obywateli... to my Polacy daliśmy im mandaty, i tylko my możemy je przenieść do Brukseli... innymi słowy złamali konstytucję nie organizując referendum...

drugi powód jest może i zabawny, ale mi nie jest do śmiechu - podpisali traktat, nie czytając go (jak znajdę, to dam link, z przyznaniem się premiera)... jak można podejmować decyzje w imieniu całego narodu w ciemno? jak można podpisać umowę bez jej przeczytania?! to jest rażące naruszenie dobra państwa! to jest zdrada i za nią powinna być śmierć!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Popieram. Dlaczego ktoś kto zarabia ponad 10 tysi chce ciągle więcej? Czy te 10 tysięcy nie wystarcza mu na wybudowanie dużego domu, nakarmienie żony, dzieci, psa i zalanie baku w jego Mercedesie oraz wakacje? Do grobu niczego nie weźmie i żadną sumą śmierci nie oszuka. Większość ludzi nie zna umiaru i nie odejmie sobie chleba, aby dać innym - nawet tym bardziej potrzebującym.

2. Aż rzuca się na usta "mądrzy ludzie nie pchają się do polityki".

3. Problem w tym, że to teoria nie mająca odbicia w rzeczywistości. Na przykładzie firmy, w której pracuję, widzę iż na stanowiskach kierowniczych zasiadają ludzie nie mający pojęcia o działaniu zakładu. Dostali się na te stanowiska, bo byli sąsiadami, rodziną lub znajomymi właścicieli zakładu i tyle. Wyznaczają zasady działania zakładu nie mając zielonego pojęcia, jak to wygląda w rzeczywistości.

4. Może krótko żyję, ale od wejścia do UE widzę wiele zmian na lepsze. Rozbudowano i wyremontowano szkoły, zakupiono pracownie komputerowe, naprawia się stare drogi, buduje nowe centra handlowe, przez co są nowe miejsca pracy oraz konkurencyjne ceny. Jak na razie nie widzę złych skutków tego kroku.

5. Jeśli staniemy się jednym "państwem" z zachodnimi sąsiadami, to może ktoś rozsądny zniesie kretyńskie opłaty za kupowanie aut od naszych sąsiadów i z naszych dróg znikną Zastawy, Maluchy, CC oraz inne relikty PRL i ich kopie. Wiele ludzi krzyczy, że do Polski trafią stare Golfy, Mercedesy i BMW. Osobiście wolę je jednak od tego co mamy obecnie. Może średnia wieku naszych samochodów nie zmieni się, ale będą one pokazywały, że gdzieś jednak doszliśmy przez te ostatnie 20 lat.

6. No i na koniec może ktoś w końcu weźmie się za wynagrodzenia w naszym kraju, bo nasz własny rząd jakoś słabo się stara. Średnia jest dość duża, ale ze średnią jest tak jak w tej anegdocie, gdzie ja i mój pies mamy średnio 3 nogi. Wystarczy policzyć trochę "inną średnią" i już nie jest tak różowo:

7. Część społeczeństwa nie zrozumie, że język, granice i różne waluty to bezsensowne ograniczenia stworzone przez ludzi, które tak naprawdę nie mają sensu.

1. Bo ma takie aspiracje i nic Ci do tego że takie ma. Ty masz swoje, on ma swoje. I trzeba to uszanować. Puki zarabia uczciwie to niech się bogaci.

2. Mądrzy ludzie tworzą politykę. Tylko nie to co my teraz nazywamy polityką. W demokracji nie ma polityki. Jest zaspokajanie zachcianek tłumu, w zamian za głosy.

3. W firmie w której pracujesz panuje typowy w naszym ustroju system. Rąsia rąsie myje i załatwia stanowiska. W kapitalizmie tak nie ma. A jeśli nawet jest, to odbywa się to na koszt właściciela firmy, a nie społeczeństwa.

4. Do przeprowadzenia wszystkich tych zmian nie potrzeba nam Unii. Zabrali, część rozkradli i resztę wielkodusznie nam oddali. Świetny biznes.

5. Gdyby panował normalny ustrój i gospodarka mogła się spokojnie rozwijać to prawie każdy miał by nowe auto bez łaski polityków.

6. Za wynagrodzenia nie musi się nikt brać. Wystarczy uwolnić rynek i oddać ludziom kasę którą nam kradną na każdym kroku.

7. Języki wynaleziono już bardzo dawno temu i dobrze. Różnorodność musi być. Granice też są ważne. Wyznaczają dokąd jest czyjaś własność. Co innego granice celne- te trzeba znieść.

A jesli chodzi o waluty. Istnienie wielu walut jest bardzo korzystne (już pisałem) i istniały one od zawsze (począwszy od starożytności). Różne waluty to podstawa.

 

z mojej strony dodam [...]

Kara śmierci za zdradę. Prezydent ma bronić niepodległości i suwerenności Polski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zapominajcie o ważnej rzeczy - koszt wprowadzenia Euro.

...

Poza kosztami jednorazowymi i łatwymi do oszacowania są koszty stałe, przykladowoi zwiększenie ilości fałszywych banknotów

wchodzących do obiegu.

Utrata elastyczności relacji kosztów pracy do cen unijnych jest najpoważniejszym ekonomicznym argumentem przeciwko

przyjęciu EURO. Gdyby nie własna waluta mieli byśmy obecnie recesję większą niż Słowacja. Słowacja i tak miala szczęście

że EURO wprowadziła dopiero na początku 2009 r.

Sytuacja kryzysowa nie jest jedyną w której sztywna relacja płac w Polsce i cen europejskich jest szkodliwa.

Dzięki własnej walucie i wzmacnianiu złotówki realne płace mogą rosnąć szybciej po kryzysie (tak jak było to do połowy 2008 r.)

i w szybszym tempie zbliżać poziom konsumpcji do czołówki europejskiej.

 

Wprowadzenie wspólnej waluty w Polsce to pozbycie się jednej z cech suwerennego państwa i na takiej operacji bardzo zależy

politykom przywiązanym do idei Europy jako jednego państwa. Na dzień dzisiejszy istnieją elementy dyskryminacji ekonomicznej

przedsiębiorców i obywateli z Polski. Przykładow mozna podać wiele: nmniejsze dopłaty dla rolników z kasy U.E.

zamkniete rynki pracy, blokowanie swobody dzialalności w niktorych dziedzinach usług (transport).

Polskie stanowisko w sprawie wprowadzenia wspólnej waluty powinno wyglądać tak:

Wcześniej zniesienie wszystkich elementów dyskryminujących i barier ekonomicznych a potem możemy zrobić referendum

czy chcemy wspólnej waluty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polskie stanowisko w sprawie wprowadzenia wspólnej waluty powinno wyglądać tak:

Wcześniej zniesienie wszystkich elementów dyskryminujących i barier ekonomicznych a potem możemy zrobić referendum

czy chcemy wspólnej waluty.

Zlikwidują dyskryminację, wprowadzimy euro i dyskryminacja wróci. I co wtedy? Bez sensu. Jedyne słuszne rozwiązanie to niewprowadzanie euro nigdy.

Zagrożeniem ogromnym jest dodruk euro. Polska nie będzie mieć nad tym żadnej kontroli.

Edytowane przez Pigmej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zlikwidują dyskryminację, wprowadzimy euro i dyskryminacja wróci. I co wtedy? Bez sensu. Jedyne słuszne rozwiązanie to niewprowadzanie euro nigdy.

...

Na dzisiaj to wygląda tak że Polska zobowiązała się do wprowadzenia wspólnej waluty bezwarunkowo.

(mam w tym momencie skojarzenie że pióro może być mądrzejsze od polityka :) )

Dzęki temu że to zobowiązanie nie zawiera jawnego zakazu przeprowadzania referendum w sprawie EURO możemy odrzucić

wspólną walutę w referendum.

Dopiero po takim odrzuceniu stanowisko jakie sformułowałem będzie możliwe i lepszej możliwości już nie ma.

Drugie referendum może mieć wynik podobny jak pierwsze otwierające pole do negocjacji.

Edytowane przez dwaIP

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popieram. Dlaczego ktoś kto zarabia ponad 10 tysi chce ciągle więcej? Czy te 10 tysięcy nie wystarcza mu na wybudowanie dużego domu, nakarmienie żony, dzieci, psa i zalanie baku w jego Mercedesie oraz wakacje? Do grobu niczego nie weźmie i żadną sumą śmierci nie oszuka. Większość ludzi nie zna umiaru i nie odejmie sobie chleba, aby dać innym - nawet tym bardziej potrzebującym.

No tak, kazdemu, kto chce i moze sie czegos dorobic, trzeba przyciach!lic kotwice, zeby go sciagnac blizej dolu... :mur:

 

Do przeprowadzenia wszystkich tych zmian nie potrzeba nam Unii. Zabrali, część rozkradli i resztę wielkodusznie nam oddali. Świetny biznes.

Swietny, bo poki co bilans mamy dodatni, czyli wiecej z unijnej kasy ciagniemy, niz do niej wkladamy.

 

7. Języki wynaleziono już bardzo dawno temu i dobrze. Różnorodność musi być. Granice też są ważne. Wyznaczają dokąd jest czyjaś własność. Co innego granice celne- te trzeba znieść.

A jesli chodzi o waluty. Istnienie wielu walut jest bardzo korzystne (już pisałem) i istniały one od zawsze (począwszy od starożytności). Różne waluty to podstawa.

Rozne jezyki sa potrzebne, ale zawsze potrzena jest jakas wspolna platforma komunikacji. W dawnych czasach byla to lacina, obecnie jezykiem dyplomacji jest francuski, jezykiem nauki (i wielu innych rzeczy) angielski. Co do pieniedzy - przez bardzo, bardzo dlugi czas waluta byla jedna: zloto. Oraz srebro i miedz jako jego uzupelnienie, jako drobniaki. Monety poszczegolnych wladcow byly tylko oficjalnie ustalonymi miarkami tego zlota. Dopiero w okolicach XV-XVIw. zaczely sie numery ze zwiekszaniem w monetach udzialu innych niz zloto metali, przy niezmienionej wartosci samych monet. Stad tez kopernikanskie "gorszy pieniadz wypiera lepszy".

IMHO waluta jest akurat najslabszym elementem "polskosci" i nie ejstem do niej specjalnie przywiazany, choc nie jestem zwolennikiem wprowadzania Euro za wszelka cene.

 

powody są dwa... pierwszy - podpisując traktat, olewają obywateli... to my Polacy daliśmy im mandaty, i tylko my możemy je przenieść do Brukseli... innymi słowy złamali konstytucję nie organizując referendum...

Dokladnie - dalismy im mandaty, czyli upowaznilismy do podejmowania decyzji w naszym imieniu. Dlaczego chcesz ich teraz metaforycznie rozstrzelac za skorzystanie z praw i obowiazkow, ktore sami na nich nalozylismy, wybierajac ich na naszych przedstawicieli?

Drugiej czesci nie skomentuje, bo nie slyszalem tej wypowiedzi.

 

Jakoś nie rozumiem sytuacji, która wydarzyła się na Słowacji. Dlaczego po prostym przeliczeniu ich papierków na Euro wzrosły ceny tak znacznie? Drukarnie otrzymały nowe matryce i robią to, co robiły dotychczas. Systemy informatyczne odpowiedzialne za liczenie kasy to raczej nie jest spory wydatek. Skąd taki skok cen? Ktoś gdzieś po drodze dał się nabić w butelkę i nie rozumiem tego.

W Niemczech bylo to samo, moze na mniejsza skale. Powolali nawet specjalny urzad do karania cwaniakow, ktorzy w nieuzasadniony sposob podnosili ceny przy okazji zmiany waluty.

Jak widac nie tylko Polacy potrafia kombinowac ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na dzisiaj to wygląda tak że Polska zobowiązała się do wprowadzenia wspólnej waluty bezwarunkowo.

Przy równoczesnym nie podaniu daty wprowadzenia. O tym decyzja pozostaje w naszej gestii. Dlatego opowiadam się za rokiem 8888.

 

1. Swietny, bo poki co bilans mamy dodatni, czyli wiecej z unijnej kasy ciagniemy, niz do niej wkladamy.

2. Rozne jezyki sa potrzebne, ale zawsze potrzena jest jakas wspolna platforma komunikacji. W dawnych czasach byla to lacina, obecnie jezykiem dyplomacji jest francuski, jezykiem nauki (i wielu innych rzeczy) angielski.

3. Co do pieniedzy - przez bardzo, bardzo dlugi czas waluta byla jedna: zloto. Oraz srebro i miedz jako jego uzupelnienie, jako drobniaki. Monety poszczegolnych wladcow byly tylko oficjalnie ustalonymi miarkami tego zlota. Dopiero w okolicach XV-XVIw. zaczely sie numery ze zwiekszaniem w monetach udzialu innych niz zloto metali, przy niezmienionej wartosci samych monet. Stad tez kopernikanskie "gorszy pieniadz wypiera lepszy".

IMHO waluta jest akurat najslabszym elementem "polskosci" i nie ejstem do niej specjalnie przywiazany, choc nie jestem zwolennikiem wprowadzania Euro za wszelka cene.

1. A ile tgz. "prawo unijne" nas kosztuje to oczywiście przemilczamy...

2. A czy ja neguję istnienie języka międzynarodowego, języka nauki, medycyny etc? Bynajmniej. Ja neguje wprowadzanie jednego języka jako jedynego słusznego. A taki głos padł w dyskusji.

3. Nie. Walut było dużo, a fizyczną reprezentacją tych walut (kruszcem z którego bito monety) było złoto. To dwie różne rzeczy. Potem wprowadzono system, gdzie złoto deponowano i obracano w obiegu "pokwitowaniem jego zdeponowania". Ale bankierzy znaleźli w tym interes i zaczęli wystawiać więcej pokwitowań niż mieli depozytów. I tu zaczął się syf.

W papierowej forsie nie ma zagrożenia do czasu, gdy jest ona reprezentacją depozytów w 100%. Gdy zaczyna się dodruk- zaczyna się syf.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przy równoczesnym nie podaniu daty wprowadzenia. O tym decyzja pozostaje w naszej gestii. Dlatego opowiadam się za rokiem 8888.

...

Brak daty nie oznacza że nie pojawi się nacisk ze strony U.E. gdy warunki ekonomiczne przestaną być uzasadnieniem

brau decyzji o dacie. Oddalić silny nacisk, roszczenia i problemy z tym związane może tylko referendum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brak daty nie oznacza że nie pojawi się nacisk ze strony U.E. gdy warunki ekonomiczne przestaną być uzasadnieniem

brau decyzji o dacie. Oddalić silny nacisk, roszczenia i problemy z tym związane może tylko referendum.

Moja propozycja pytania referendalnego:

Czy jesteś za wprowadzeniem euro w 8888 roku?

- TAK- jestem za.

- NIE mam nic przeciwko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym kosztem euro to az tak zle NIE jest. To ze drobne rzeczy moga kosztowac ulamek % wiecej nie zmienia faktu, ze dobra drozsze beda % tansze, a wielkim eksporterem nie jestesmy. (ale oczywiscie wymiana PLN/EURO musi byc dobra dla obydwu grup, czyli eks/imp)

Z kolei koszt wprowadzenia euro nie jest taki zly. Koszt jak koszt, napedza gospodarke.

 

Przypomina mi sie piekne zdanie z wykladow ekonomii.

 

"Najbardziej szkodliwym efektem dla gospodarki jest oszczedzanie" - Oszczedzasz = Nie obracasz pieniedzmi, czyli gospodarka nie ma z tego zadnych korzysci.

Wkoncu pieniadze wydany wraca do Ciebie i to wprost.

Edytowane przez Aurora001

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Najbardziej szkodliwym efektem dla gospodarki jest oszczedzanie" - Oszczedzasz = Nie obracasz pieniedzmi, czyli gospodarka nie ma z tego zadnych korzysci.

Wkoncu pieniadze wydany wraca do Ciebie i to wprost.

W kapitalizmie mawia się, że "bogactwo pochodzi z oszczędności"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...