Skocz do zawartości
Szymoon

Giełda, finanse

Rekomendowane odpowiedzi

Odkopię nieco temat.

Może ktoś z Szanownych Państwa korzystał z lokat firmy Amber Gold?

Jak internet długi i szeroki można znaleźć skrajnie różne opinie.

W sumie jestem dość daleki od powierzenia im pieniędzy, ale chciałbym się rozeznać w tej kwestii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostrzeżenia publiczne - Komisja Nadzoru Finansowego

 

Zapoznaj się z tym i pozycją nr 5.

Aktualnie inwestycja w złoto wg. mnie wydaje się niezbyt ciekawym rozwiązaniem. Kto już miał zarobić na złocie to zarobił. W obecnej chwili są ciekawsze aktywa do inwestycji (ze względu na ich ostatnią dużą przecenę).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aktualnie inwestycja w złoto wg. mnie wydaje się niezbyt ciekawym rozwiązaniem. Kto już miał zarobić na złocie to zarobił. W obecnej chwili są ciekawsze aktywa do inwestycji (ze względu na ich ostatnią dużą przecenę).

 

Tak z czysto psychologicznego punktu widzenia. Przy 1900$ była fama, że ten kruszec ma jeszcze spory potencjał i ogólnie najlepszy instrument do inwestowania and sky is the limit. Po korekcie o 400$ pojawiły się głosy, że era złota już minęła... :wink: Tak porównując wzrost od 11.2008 do 11.2011 o 1000$ (około 150%) to nie nazwałbym korekty o 400$ (20%) dużą przeceną. Tym bardziej, że psychologiczna bariera 2-ki z przodu nie była testowana...

 

BTW. Nie inwestowałem, nie inwestuje i nie będę inwestował w złoto, tak jakby ktoś pomyślał, że naganiam B-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak troche rozkrecajac ten temat, z wlasnego podworka ;D

 

Kolezanka w 1 miejscu pracy dostala propozycje przenosin do innego miejsca w TEJ SAMEJ FIRMIE, na to samo stanowisko. (Dziewczyna 24lata bez zobowiazan)

- Zmienic miala sie jej zakres czasu pracy (4h w niedziele extra i troche wiecej godzin tygodniowo) [z 135h do jakichs 160h miesiecznie! - wiec ponizej 40h/tygodniowo i tak]

- Pensja podwojona/potrojona (2-5k netto) w zaleznosci od miesiaca w stosunku do obecnej

- Odleglosc mieszkanie-praca z 30m zwiekszyla by sie do ~2km

 

I co? ODMOWILA :mur: :mur: :lol: :lol: :mur: :mur:

Dlaczego?

- Bo za daleko /FACEPALM

- Bo ekstra 8 czy tam 10 godzin tygodniowo to za duzo /FACEPALM

Na to miejsce oczywiscie poszedl ktos inny

 

I teraz najlepsze :D To sie nadaje do topicu smiechu.

 

- Od maja powolutku wchodzi mala restruORT: kturyzacja :D

- Na starym miejscu bedzie miala tyle samo godzin albo i wiecej co mialaby w nowym :lol:

- Pensja po staremu albo DUZO GORZEJ (ponizej minimalnej krajowej) w zaleznosci od miesiaca - system czysto prowizyjny :lol: :lol: :lol: (Ze wzgledu na to iz punkt jest po prostu slaby w porownaniu do proponowanego)

- W dodatku, z wynagrodzeniem moze byc tak zle po restruORT: ORT: ORT: kturyzacji na starym punkcie ze lepiej bedzie sie zwolnic samemu :lol2:

 

Debili nie brakuje :lol:

/Facepalm. :lol2:

Edytowane przez Aurora001

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak troche rozkrecajac ten temat, z wlasnego podworka ;D

 

(...)

 

W spoilerze, bo długo.

 

To, co opisujesz, nie jest (niestety) niczym dziwnym (w Polsce) czy niespotykanym. Zarobki w Polsce są takie jakie są (niskie), ponieważ (znowu: niestety) polscy pracownicy (młodzi, nie mówię o pokoleniu naszych rodziców, chociaż ono ma inne problemy) to w większości śmiech i żałość (nie twierdzę, że to jedyny powód, ale długofalowo na pewno jeden z głównych, gdyż cała gospodarka na tym cierpi). Kult narzekania przy jednoczesnym przyzwoleniu na "dymanie" pracodawcy i braku ambicji (w czym, o zgrozo, ciężko się doszukiwać czegoś złego, skoro ambicja jest w tym kraju postrzegana często negatywnie (!!!) - no bo 1) po co się przemęczać 2) narzekanie jest tak powszechnym, że niemalże intergralnym elementem mentalności młodego Polaka, a skoro tak, to po co być ambitnym, lepiej narzekać, że zarabia się mało 3) ambicja w długim okresie może prowadzić do wysokich zarobków, a wtedy będą się ludzie krzywo patrzeć, "no bo jak to możliwe, że kogoś na nowy samochód stać, pewnie nie dorobił się go uczciwie", a po co komu takie problemy, lepiej się nie wychylać) prowadzi do braku chęci do bycia lepszym w tym co się robi zawodowo, a to z punktu widzenia pracodawcy powoduje brak chęci do tworzenia sensownego systemu premiowego i podwyżek ogólnie. W większości Polacy nie kumają, że dobrze płatna praca nie należy im się "bo tak". Ba, nie należy im się nawet za sam fakt posiadania wyższego wykształcenia, choć wielu zdaje się tak sądzić. Dobrze płatna praca zawsze (pomijająć ekstremalnie rzadkie historie typu tata miliarder) skorelowana jest z umiejętnością wykonywania czegoś lepiej niż inni, w ten sposób pracodawcy bardziej opłaca się trzymać takiego pracownika (nawet dużym kosztem) niż zastępować go nowym, z kolei sam pracownik, przez swoje wysokie kwalifikacje może przebierać w ofertach. A wysokie kwalifikacje nie biorą się z sufitu, biorą się przede wszystkim z chęci samodoskonalenia i dążenia do bycia lepszym, a tego osobiście w większości osób po prostu w Polsce nie widzę. Przykładowo, w USA normalnym jest, jak przy "niedzielnym obiadku" z rodziną czy też w grupie znajomych rozmawia się o awansie, o tym ile się zarabia, ogólnie o sukcesie finansowym - w Polsce z jakichś przyczyn (których dopatrywać się nalezy chyba w mentalności rodem z poprzedniego ustroju, a jak nie w tym to nie mam pomysłu) poruszanie takich kwestii to nietakt, no chyba, że w konteście narzekania na swój los - w takiej sytuacji sukces finansowy (np. dawnego kolegi) stanowi tylko punkt odniesienia. Zresztą, aby nie szukać daleko i nie odwoływać się do ogólników - ja jestem w stanie od zera nauczyć swojego zawodu niemal każdego inteligentnego człowieka, co przełoży się na co najmniej dwie średnie krajowe w ciągu około 2 lat. Problem jednak polega na tym, że młodzi ludzie (bo takich szukam, sam będąc młodym) bardzo szybko stwierdzają, że nie chcą się dalej szkolić, rozwijać, zarabiać więcej. Te 2 klocki netto na imprezy starczy, a rodzice z domu nie wyrzucają. Zjawisko to obserwuje (czasem pośrednio, czasem bezposrednio) praktycznie w każdej branży, rozmawiając z przedsiębiorcami dowiedziałem się np. tego, że masa z nich bardzo by chciała zapłacić dobre pieniądze za stosunkowo prostą pracę (po to, aby samemu mieć czas na inne, ważniejsze rzeczy), ale od lat nie jest w stanie (!) znaleźć pracownika, która będzie chciał się uczyć, zainwestować czas (parę miesięcy najczęściej) w poznanie procesów funkcjonujących w firmie, itp. Jak rok temu mój Klient dał ogłoszenie do prasy, że szuka asystentki, to po 3 dniach dostał ponad 200 (!) maili. Do dzisiaj nikogo nie "zatrudnił" na dłużej niż miesiąc i zapewniam, bo znam człowieka, że płaci znacznie lepiej niż średnia warszawska na podobnym stanowisku. Ale jak się potencjalna kandydatka przekonuje po tygodniu, że ma jakieś obowiązki, że trzeba terminarz ogarniać, wisieć na tel. prawie non-stop, a nie tylko kawę pić w biurze, to nagle się okazuje, że aż tak to jej nie zależy. I tak samo jest praktycznie wszędzie, chwalebne wyjątki (mam szczęście znać wiele takich osób) potwierdzają smutną regułę. Możecie sami zaobserwować w czym rzecz w sklepach i obsłudze klienta ogólnie - wchodzi się do takiej Vistuli... i nic. Myślicie, ok, obsługa nie chce być nachalna, ja w takiej sytuacji zazwyczaj po prostu pytam konkretnie o to co mnie interesuje, zazwyczaj odpowiedź jest grzeczna (tutaj faktycznie widzę dużą poprawę ostatnimi laty) ale zdawkowa, rzadko da się odczuć realną chęć pomocy (aby np. sprawdzili dostępność towaru w innych salonach trzeba prosić, a przecież sami powinni to zaproponować), a przecież od tych ludzi powinna emanować wręcz sympatia i otwartość, wszak pracują częściowo na prowizji, a jednak z jakichś przyczyn im nie zależy. Ktoś powie (dużo osób, właściwie), że jak taka osoba ma być miła i uśmiechnieta, skoro zarabia 1800 złotych - tak tworzy się błędne koło. Gdyby Pani X miała lepsze niż inne panie wyniki sprzedaży, to by została przeniesiona do lepszego, a potem najlepszego salonu w mieście, gdzie zarabiałaby 2x tyle robiąc dokładnie to samo. A potem mogłaby zanieść CV do HugoBossa, a potem do Ermenegildo np. (gdzie już na nieprofesjonalną obsługę sobie nie pozwalają, więc lepiej płacą) - wszystko rozbija się o chęci.

 

  • Upvote 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależy* jak będą stały w 2014 akcje czerwonego projektu, które kupiłem w zeszłym roku. Zamierzam jeszcze dokupić kilka tysięcy w tym roku i trzymać 2-3 lata.

 

 

 

*Tak naprawdę, nie zależy to od w/w prawie w żadnym stopniu, ale off-topa zakończyć powinno (oby).

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkopię nieco temat.

Może ktoś z Szanownych Państwa korzystał z lokat firmy Amber Gold?

Jak internet długi i szeroki można znaleźć skrajnie różne opinie.

W sumie jestem dość daleki od powierzenia im pieniędzy, ale chciałbym się rozeznać w tej kwestii.

 

Czyżby się zaczęło... http://biznes.trojmiasto.pl/Zloty-interes-Amber-Gold-Spolka-sie-tlumaczy-ale-bez-konkretow-n60267.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś tutaj zajmuje się kupnem euro za PLN? Czy są jakieś korzystniejsze oferty w wymianie dużych sum PLN na Euro od ugadanego kursu w kantorze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najpierw bym musiał jechać do banku, wpłacić pieniądze na konto, puścić przelew, dostać przelew zwrotny z kantoru. Wypłacić i jechać do banku w którym muszę wpłacić. Nie wystarczyłoby mi na to czasu. Euro do banku muszę wpłacić do 17 tego samego dnia, a PLN zawsze dostaje po 15. I jak z bezpieczeństwem transakcji w takich kantorach? Nie chodzi tu o sumy kilkuset euro...

Edytowane przez Ludovic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to w jakim celu zadajesz pytanie skoro nie masz czasu? jak nie masz czasu to pozostaje Ci bank i jego ujowy kurs albo kantor stacjonarny, wymieniam w kantorach internetowych różne sumy i nigdy nie mam z tym problemu, wymaga to jednak posiadania konta walutowego na rozsądnych warunkach, wymiana od a do z realizowana jest zazwyczaj w kilka godzin, problemem jest tutaj czas księgowania przelewów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...że zapytam bo słaby ruch w temacie. Jak oszczędzacie, inwestujecie w nawróconej epoce belki ? Mam trochę wolnych środków i rozważam kilka opcji depozytów o niskim poziomie ryzyka.Okres inwestycji to ok. 5 lat ( wtedy kończy mi się dofinansowanie kredytu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możesz:

- skakać po lokatach

- po kontach oszczędnościowych (aktualnie najlepiej Deutshe Bank, 8.1%)

- rozważyć jakąś polisę inwestycyjną, której wykup jest na poziomie 5 lat. Z tego co się orientuję, chyba takie są - najczęściej jest to 10 lat. Wrzucasz wszystko, ew. co miesiąc dopłacasz coś, ustawiasz wyłącznie na fundusze zakotwiczone w obligacjach skarbu Państwa i jest dobrze ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czemu śmieciowe? ;)

Będą lepsze niż lokaty, a nie trzeba się tym zajmować i martwić. Tak samo fundusze rynku pieniężnego - to nawet lepsze. W każdym razie, kolega podał 5 lat inwestycji. Nie widzę raczej lepszej, zaznaczam, bezpiecznej opcji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja z czymś krótkoterminowym . Jako że przechowywanie pieniędzy w skarpecie bezpieczne poniekąd to jednak nie przynosi zysku. Za 13m-cy zaczynam z powrotem spłacać ratę kredytu, a obecnie leży 10 tysięcy przeznaczone na ten cel. Jako że wpłacenie tego teraz mija się z celem chciałbym wrzucić je gdzieś gdzie mogą procentować. Podaję kwotę celowo. Nie jest duża, wiem że nie będzie z tego milionów. Ale każda złotówka lepsza niż jej brak.

Na co warto to wrzucić? Zaznaczam że jestem też gotów podjąć ryzyko. Nie wiem tylko jak to konkretnie działa. Czy inwestycje mają wyznaczone normy ryzyka, dla przykładu "możesz stracić 10%" czy też jak się pechowo trafi to poleci cały wkład? Takie 10% ew.mnie nie zaboli za bardzo, tak więc do przyjęcia jeżeli możliwość zysku będzie tego warta.

Edytowane przez Havoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy inwestycje mają wyznaczone normy ryzyka, dla przykładu "możesz stracić 10%" czy też jak się pechowo trafi to poleci cały wkład?

 

Osobiście nie znam inwestycji tego typu, jest tak, że albo idzie na plus albo na minus - nie ma ograniczeń ani w jedną, ani drugą stronę.

Na tak krótki okres jak chcesz poczuć adrenalinę to giełda - możesz ustrzelić mocno na plus, w razie gdybyś tracił powiedzmy 5-6% i dalej niżej, mógłbyś się wycofać - i postanowić, że to jednak nie ma sensu. Albo trzymać twardo tą kwotę rok czasu na jakiejś spółce i średnia może wyjść całkiem przyzwoita. Ale to loteria, niestety, albo się to zna i śledzi i pilnuje, albo loteria i albo się uda albo nie.

 

Nie namawiam na giełdę - co innego stracić tam oszczędności a co innego kwotę, która będzie potrzebna na kredyt.

 

Moja sugestia

- załóż konto oszczędnościowe w deutshe banku, póki co jest 8.1% do 10tys i może będziesz miał szczęście i cały rok tyle jeszcze będzie

- wpłać tam kwotę powiedzmy 9 800zł (żeby nie przekroczyć 10tys) i pilnuj, żeby odsetki nie przebiły 10tys - tam kapitalizacja jest dzienna, więc łatwo widać jak się zbliża do tego progu - w pewnym momencie zdejmij kilka dyszek i niech pracuje dalej

 

Powinieneś mieć z tego ok. 50zł miesięcznie już bez podatku.

Mogą być też lokaty, ale będą na pewno niższe (6-7%). Gdyby promocja (bo tak na to patrzę) w DB się skończyła i oprocentowanie zmaleje to wówczas lokaty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałem też o giełdzie. Nie jestem jednak pewien co będzie za dwa m-ce, to taki krytyczny czas akurat w moim życiu. Nie wiem czy będę miał czas aby temu poświęcić. Ale załóżmy że tak. Co nieco ogarniam przez obczytanie się w temacie Forexa. Chociaż to inny grunt co prawda.

Masz może jakieś artykuły czy strony godne polecenia w zakładkach do szybkiego podania na początek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Forex (waluty) i giełda(firmy) to 2 różne rzeczy:

jeśli giełda to ostra jazda motocyklem - to forex jest to jazda tym samym motocyklem ale po oblodzonej austriackiej serpentynie.

 

Na giełdzie można zazwyczaj oprzeć się na rentowności firmy, na forexie zostaje tylko analiza techniczna (czyli analiza wykresów) - której szczerze mówiąc nienawidzę.

 

do tutoriali o Forexie możesz zajrzeć na:

-http://www.babypips.com/

-http://www.forextv.com/

 

Ja osobiście grałem na darmowym kliencie na: http://www.xtb.pl/ jako zadanie domowe z Uczelni (3 razy z 10 tysięcy zrobiłem 15 tysięcy w 2 tygodnie a potem zbankrutowałem; dopiero za 4 razem osiągnąłem 25 tysięcy po miesiącu i... też zbankrutowałem Dołączona grafika).

Edytowane przez Thomas

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co sam zauwazylem rachunek demo rozni sie od prawdziwego. Na demo zrobilem w jeden dzien 100% zysk a na realnym zle kliknalem i stracilem caly kapital (na szczescie nie duzo ;) ). Roztargnienie niestety. Ale nauczke czlowiek dostal. Lepiej stracic 50 czy 100zl niz wielokrotnosc tego.

No a co z gielda? Przekopalem chomika w poszukiwaniu PDFow. Serwisy na ktore trafily glownie reklamowaly "jedyny sluszny" sposob gry oraz "jedyny najlepszy" dom maklerski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolega Thomas słusznie zauważył różnice między giełdą a forexem ;) i na jego przykładzie widać, że tam się zarabia, a potem traci. Nawet się mówi, że ileś tam procent (zdecydowana większość) graczy na forexie to dawcy kapitału ;) nie mówię, że nie da się tam zarabiać - ale to cięższy kawałek chleba i sam piszesz, że możesz nie mieć na to czasu.

 

Co do giełdy - jest sporo fajnych książek ale i sporo czytania. Osobiście na totalny początek bardzo polecam ciekawy poradnik napisany przez ludzi z portalu stockwatch.pl - http://www.gielda-poradnik-inwestora.pl/

Niestety widzę w internecie już nie ma, ale ja swój egzemplarz kupiłem w empiku. Tam jest wszystko - serio. Analiza fundamentalna, techniczna, na czym polegają dywidendy, wrogie przejęcia itd itp. Wszystko dosłownie wszystko, począwszy od tego jakie konto maklerskie założyć. Jak znajdziesz to polecam, wiele idzie zrozumieć no i wszystko jest oparte na ciekawych przykładach.

 

Oprócz tego polecam po internecie poszukać małych poradników - aby zacząć orientować się w temacie. Potem niewiedzę będziesz uzupełniał pojedynczymi artykułami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, przydatne porady. A swojego egzemplarza nie chcesz odsprzedać? Ew. odpłatnie wykonać kopię?

Mam też głupie pytanie trochę. Analizowałem po swojemu rynek i możliwości zarobkowe na forexie w czasie kiedy bawiłem się tam swoim mikro kapitałem dla testów. Jednak wciąż nachodzi mnie myśl odnośnie tego co chyba każdego nurtuje. Ile trzeba mieć żeby móc się utrzymać z Forexa. Nie mówię o jeżdżeniu Lambo. Raczej o wyrobieniu m-cznie minimum krajowego netto. Głupiego tysiaka. Przy kapitale 10k oznaczałoby to jakiś 10% zysk m-cznie. Myślicie że jest to do zrobienia inwestując ostrożnie, nie podejmując szalonego ryzyka napalając się na 200% zysk? Nie orientuje się dobrze w podatkach oraz prowizjach które trzeba odliczyć od tego wszystkiego.

 

Hipotetycznie: kurs EUR/PLN spada do 4.15, dochodzi oczywiście jakiś tam spread więc kupuję EUR za 4.12 (?). Następnie kurs do góry. Przebija średnią liniową powyżej ceny 4.25 lub pojawia się jakaś charakterystyczna świeca, nie czekając na to co się stanie sprzedaję za jakieś 4.22.

Zarabiam na tej jednej transakcji 242zł. Mówię dobrze czy jest tu jakiś błąd logiczny który należy naprostować zanim wrócę do Forexa lub co straszniejsze giełdy i stracę wszystko co mam? Dołączona grafika

Edytowane przez Havoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, przydatne porady. A swojego egzemplarza nie chcesz odsprzedać? Ew. odpłatnie wykonać kopię?

 

Odsprzedać nie zamierzam gdyż wracam do tej książki raz na jakiś czas ;) to taka mała encyklopedia A do Z i jak czegoś nie wiem/nie pamiętam, to sięgam.

Z kopią nie widzę problemu, mogę z tym podejść gdzieś do punktu ksero, zapakować i Ci wysłać a Ty pokryjesz tylko te koszta ;) bo jak patrze na 140 stron to średnio widzę stać przy skanerze ;P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Forex (waluty) i giełda(firmy) to 2 różne rzeczy:

jeśli giełda to ostra jazda motocyklem - to forex jest to jazda tym samym motocyklem ale po oblodzonej austriackiej serpentynie.

 

Polemizowałbym z tym stwierdzeniem. Z moich obserwacji jest dokładnie odwrotnie, czyli giełda ( w szczególności GPW ) to "ostra jazda motocyklem po oblodzonej...".

Mała płynność, traktowanie prywatnych inwestorów jako ludzi drugiej kategorii, spółki groszowe (największa ściema i uwalanie drobnicy), spółki które wolą płacić kary pieniężne niż przedstawić sprawozdanie finansowe, spółki które 10 lat szukają gdzieś ropy i tylko emitują nowe akcje na nowe odwierty (?!), brak krótkiej sprzedaży (istnieje ale tylko na papierze), po zamknięciu sesji w razie jakiś złych danych w USA można się tylko modlić żeby cena nie przeskoczyła stop lossa itd.

 

Nie chcę tutaj przedstawić rynku forex jako krainę miodem i mlekiem płynącą ale fakt, że rynek działa 24h, duża płynność (manipulacja kurem jest praktycznie niemożliwa), możliwość korzystania z dźwigni finansowej, profesjonalna platforma do analizy sprawia, że szybciej (przynajmniej w moim odczuciu) zbudujemy profitową strategię inwestycyjną.

 

 

Ja osobiście grałem na darmowym kliencie na: http://www.xtb.pl/ jako zadanie domowe z Uczelni (3 razy z 10 tysięcy zrobiłem 15 tysięcy w 2 tygodnie a potem zbankrutowałem; dopiero za 4 razem osiągnąłem 25 tysięcy po miesiącu i... też zbankrutowałem Dołączona grafika).

 

Faktycznie "grałeś", bo z inwestycją/spekulacją to miało mało wspólnego. Dołączona grafika

 

Pytanie dlaczego takie wielu traci na FX gdy na giełdzie odsetek kont które zarabiają oscyluje w granicach 40 % ?

Warto spojrzeć na reklamy brokerów. Coś w stylu: "znalazłem trend na EUR/USD, w tydzień zarobiłem 2000$".

Robi wrażenie... Dołączona grafika

 

 

Hipotetycznie: kurs EUR/PLN spada do 4.15, dochodzi oczywiście jakiś tam spread więc kupuję EUR za 4.12 (?). Następnie kurs do góry. Przebija średnią liniową powyżej ceny 4.25 lub pojawia się jakaś charakterystyczna świeca, nie czekając na to co się stanie sprzedaję za jakieś 4.22.

Zarabiam na tej jednej transakcji 242zł.

To zależy od wielkości pozycji, a ta z kolei zależy od wielkości depozytu oraz zastosowanej dźwigni.

Hipotetycznie przyjmując, że kupujesz eur/pln za 4.12 sprzedajesz za 4.22 to w zależności od pozycji:

0.01 lota = 100 zł

0.1 = 1000 zł

itp.

 

Jednak na początku nie polecam skupiać się na tylko zysku. Grunt to ograniczać ryzyko a zysk się pojawi.

Prosty kalkulator pozycji: http://www.admiralma...lkulator-forex/

Polecam zaznajomić się z typowymi podstawami rynku, odpalić rachunek demo żeby zobaczyć jak to wszystko działa od strony technicznej. Lepiej tak niż tracić niepotrzebnie kasę.

Edytowane przez Darks

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...