Skocz do zawartości
Hanu

Zarobki, praca

Rekomendowane odpowiedzi

Napewno nie przekraczać "setki", aby mogli wszystko dokładnie zobaczyć, ewentualnie aby zdjęcia które będą robić nie wyszły rozmazane :razz:

 

btw. ciekawa robótka, też bym tak pośmigał sobie. Z ciekawości: Ile będą płacić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie pytanie, apropo roboty dorywczej. Zdarzylo sie komus z was smigac melexem po miescie obwożąc turystów?

Nie w sensie bycia przewodnikiem i opisywania turystom zakątków jakze slicznego krakowa, ale jako zwykly kierowca, a cale info leci sobie z taśmy?

 

Jutro mam mini szkolenie jak i gdzie jeździc, a potem pewnie zaczne robote...

 

Jakies rady, uwagi?

Jeździj spokojnie, nie szarp ;) Zadbaj o komfort wycieczkowiczów ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogóle to orientuje się ktoś może, czy na takie "meleksowanie" potrzebne są jakieś zezwolenia od władz miasta? Bo patrząc na stawki za "wycieczki" w takim np. Krakowie, to nic tylko kupić meleksa, nauczyć się paru ciekawostek (coby robić jednocześnie za przewodnika i za kierowce) i trzepać pewnie z 10k albo i więcej :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogóle to orientuje się ktoś może, czy na takie "meleksowanie" potrzebne są jakieś zezwolenia od władz miasta? Bo patrząc na stawki za "wycieczki" w takim np. Krakowie, to nic tylko kupić meleksa, nauczyć się paru ciekawostek (coby robić jednocześnie za przewodnika i za kierowce) i trzepać pewnie z 10k albo i więcej :)

Meleksy tam stoją praktycznie na samym rynku, czyli strefa A. Tam jest całkowity zakaz ruchu pojazdów. Więc zapewne trzeba mieć pozwolenie na wjazd. Rządzi tym:

Biuro Strefy Parkowania: Kraków

ul. Retoryka 1

tel. 421 74 26, tel./fax 421 74 29

Na pewno tam uzyskasz konkretne informacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Praca w krk, stawka - 20% od wycieczki:) czyli wychodzi na to ze ile sie najezdzisz, tyle dostaniesz.

 

Z jednej strony tak sobie, bo lepiej byłoby mieć pewna kasę w garsci, z drugiej - przy 20% od przejazdu którego 1h kosztuje 200 zela, to i za jeden przejazd wychodzi 40... 2, 3 przejazdy dziennie i wynik znosny.

 

Napiszę wiecej, jak juz sam sie ogarne jak to wygląda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak cię nie męczy jeżdżenie to jak najbardziej ok - ja bym oszalał w takiej pracy ;) No i będziesz musiał słuchać tego samego dzień w dzień rozumiem? <_<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po kiego wała ludzie po liceum idą na inżynierskie studia. Bo informatyka czy coś tam jest trendy?

Wypraszam sobie, bo sam jestem po LO i skonczylem telekomunikacje na Polibudzie i to w dodatku bez powtarzania zadnego przedmiotu (choc czasami bylo wiecej szczescia niz rozumu) :P

 

No właśnie, a u mnie była odwrotna sytuacja, także uogólniać nie można w żadnym przypadku Czasami bywa tak, że ludzie po LO dają radę na pierwszym roku, bo głównie naciska się na matmę i fizę (studiowałem na uniwerku), a po pierwszym zaczynają się nowe rzeczy i schody dla "orłów z LO", nie mówię o tobie MacOSek, ale miej oczy otwarte pzdr

U mnie bylo odwrotnie - ludzie z LO generalnie mieli pod gorke caly czas (wszystko bylo nowe, wiec wszystkiego musieli sie uczyc prawie od zera), ale dawali rade, bo zasuwali. Goscie po technikum jechali na juz posiadanej wiedzy i w pewnym momencie byl zimny prysznic, bo wiedzy z technikum zabraklo i trzeba sie bylo wziac do roboty :P

 

A co do szukania pracy: polecam poszukac firm, w ktorych chcialoby sie pracowac, i wyslac do nich CV + ogolnikowy list motywacyjny, w stylu "jestem po takiej a takiej szkole, byl;bym zainteresowany praca w Panstwa firmie, umiem to i to itp.", bez zglaszania sie na konkretne stanowisko czy odpowiadania na wybrana oferte, tylko tak ogolnie sie "zaanonsowac", ze sie pracy szuka.

Czesto firmy albo nie oglaszaja naboru na wszystkie wolne stanowiska, albo same nie wiedza, ze maja wakat i biora na zasadzie "o, taki to by nam sie tu i tu przydal".

 

Ja w ten sposob juz drugi rok pracuje w TVP ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę?^^ Prawda jest taka, że to co się dzieje w Polsce to istna paranoja i ewenement na skalę światową. Wykształcenie wyższe powinno mieć parę procent społeczeństwa, a nie kilkadziesiąt.

Mylisz się. Mamy jeden z najniższych współczynników osób z wyższym wykształcenie w Europie. Niżej jest chyba Rumunia;) Mówił nam to Prof. na wykładzie z ekonomii, a niejeden kraj już w życiu zwiedził i wiedzę też ma niebanalną. Poza tym Europa i tak stoi nisko :wink: http://europa.eu/rapid/pressReleasesAction...;guiLanguage=en

 

Nie ma więc powodów do paniki :wink:

Problemem jest to że ludzie nie mają odpowiednich KWALIFIKACJI do pracy. I stąd jest bezrobocie.

 

W XXI wieku zmieniła się filozofia nauczania. Studia mają PRZYGOTOWAĆ ludzi do pracy w danym zawodzie, np. inżyniera do pracy w przemyśle.

Kiedyś kilka procent społeczeństwa "elita" umiało czytać :-P Czy analogicznie po wprowadzeniu powszechnego szkolnictwa ktoś płakał że teraz "będzie fabryka ludzi potrafiących czytać i liczyć"?

To właśnie EDUKACJA pcha naszą cywilizację do przodu i powinniśmy się z tego cieszyć :wink: A chwilowe problemy ze znalezieniem pracy nie powinny zabijać wiary w siebie i własne możliwości :wink:

Edytowane przez Pawelek69

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mylisz się. Mamy jeden z najniższych współczynników osób z wyższym wykształcenie w Europie.

No nie wiem. Co prawda z tymi kilkudziesięcioma procentami to było celowe przejaskrawienie, ale na pewno jest to dużo w porównaniu z innymi krajami (nie tylko europejskimi). Chętnie zobaczyłbym jakieś tabele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chętnie zobaczyłbym jakieś tabele.

Dokładnie, jakieś tabele, teksty a nie tylko "profesor co z niejednego pieca jadł chleb tak powiedział" bo dla mnie to żadne potwierdzenie <_<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem. Co prawda z tymi kilkudziesięcioma procentami to było celowe przejaskrawienie, ale na pewno jest to dużo w porównaniu z innymi krajami (nie tylko europejskimi). Chętnie zobaczyłbym jakieś tabele.

Proszę bardzo:

http://www.poland.gov.pl/System,edukacji,6212.html

co do innych biedniejszych krajów Europy to nie chce mi się teraz szukać tabel, z resztą bardzo wiarygodny był by jakiś artykuł naukowy z takimi tabelami. Do 36% Japonii jeszcze nam daleko :lol2:

 

Obecnie świat zmienia się bardzo szybko. Popychają go nowe technologie innowacyjność. Żeby za nim nadążyć, a zarazem nadążyć za rynkiem pracy, musimy się ciągle dokształcać. Jak będziemy stać w miejscu i biadolić daleko nie zajedziemy :sad: Dlatego warto moim zdaniem inwestować po studiach chociaż by w podyplomówki, wszelkiego rodzaju szkolenia itp.

 

Praca w XXI wieku skłania się ku edukacji w wąskich specjalizacjach. Dzieje się tak dlatego, że nauka i wiedza poszerzyły się w porównaniu z dawnymi czasami. Mamy sterowane numerycznie wtryskarki, obrabiarki, urządzenia o dużym stopniu złożoności, dużych możliwościach i skomplikowanej obsłudze. Nie jest możliwe ogarnięcie wszystkiego. Dlatego w każdej dzidzinie potrzebni są specjaliści, osoby wykwalifikowane. Ich wiedza musi być utylitarna, muszą mieć podstawy teoretyczne (np. wyższe wykształcenie) pozwalające na przekwalifikowanie na podobne lub inne gałęzie.

 

Pamiętacie serial Dr. Quin?

W XIX w. dr. Quin leczyła wszystko. W XXI wieku musiała by się przekwalifikować bo nie zrobi operacji na otwartym sercu ani nie wyleczy kanałowo zęba. Dlatego potrzebujemy kilkanaście razy więcej takich dr. Quin do wszystkich specjalizacji :wink: Tak właśnie jest z wykształceniem.

Edytowane przez Pawelek69

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dane o Polsce z których wynika, że wykształcenie wyższe w 2009r. może mieć ~17% ludności (przyjąłem dosyć szybki wzrost). Naprawdę myślisz, że to taki ewenement? Co nie zmienia faktu, że to jest za dużo.

 

Ludzie kształcą się, bo 'tak pasuje', bez myślenia o przyszłości (oczywiście nie wszyscy). Przykład? Rzeszów, prywatna uczelnia WSIiZ. Nie otworzyli kierunku Informatyka i Ekonometria (kumpel się wybierał w tamtym roku), bo brakowało ludzi. Oni wolą być magistrami Turystyki i Rekreacji. Nie dość, że kierunek niezbyt przyszłościowy, to jeszcze płacą 400zł miesięcznie za dziennie. Chyba by mnie zdarło, żeby płacić za takie coś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przykład? Rzeszów, prywatna uczelnia WSIiZ. Nie otworzyli kierunku Informatyka i Ekonometria (kumpel się wybierał w tamtym roku), bo brakowało ludzi. Oni wolą być magistrami Turystyki i Rekreacji. Nie dość, że kierunek niezbyt przyszłościowy, to jeszcze płacą 400zł miesięcznie za dziennie. Chyba by mnie zdarło, żeby płacić za takie coś.

Informatyka i Ekonometria tyle ma wspólnego z informatyką co tramwaj z samolotem więc nie dziwię się że i w kręgach zainteresowanych informatyką ten pseudo informatyczny kierunek nie cieszył się zainteresowaniem.

Ale Turystyka i Rekreacja to już w ogóle, uczelnia prywatna czy państwowa, to kierunek komiczny. To nie są studia tylko najwyżej jakieś studium, ciągle jakieś wycieczki po lasach, górach, nauka na poziomie gimnazjum. Mimo to ten kierunek daje formalne podstawy do pracy w branży turystycznej więc aż tak źle nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty chyba nie wiesz co to Turystyka i Rekreacja ;). Wiele zalezy od czlowieka (tak samo z zarzadaniem i marketingiem, bycie dobrym menagerem to sztuka )..... Ekonometrii i Informatyki tez nie potepiaj. Wazne aby byc dobrym w swoim zawodzie .........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Informatyka i Ekonometria tyle ma wspólnego z informatyką co tramwaj z samolotem więc nie dziwię się że i w kręgach zainteresowanych informatyką ten pseudo informatyczny kierunek nie cieszył się zainteresowaniem.

Ale Turystyka i Rekreacja to już w ogóle, uczelnia prywatna czy państwowa, to kierunek komiczny. To nie są studia tylko najwyżej jakieś studium, ciągle jakieś wycieczki po lasach, górach, nauka na poziomie gimnazjum. Mimo to ten kierunek daje formalne podstawy do pracy w branży turystycznej więc aż tak źle nie jest.

Widzę, że na PurePC jest pełno osób wychwalających pod niebiosa uczelnie techniczne, a każdy kierunek który jest z polibudą niezwiązany, lub jeśli jest na obu typach uczelni, to na polibudzie jest zawsze lepszy. Podobnie jest zresztą z technikami, na które w rzeczywistości idą osoby poprostu mniej zdolne(choć nie mówię że nie ma tam osób z pasą do nauk technicznych - niemniej jednak nie spotkałem osoby w technikum z oceną z testu gimnazjalnego >80%, gdzie w lepszych liceach trzeba tyle mieć żeby się ledwo dostać)

 

Tak tylko zapytam panów mgr inż. - czemu ta "lepszość" nie ma odzwierciedlenia w waszych zarobkach względem osób z mgr?

Jedną różnicę widzę w bezrobociu - po politechnice faktycznie jest mniejsze - a to dlatego, że to studia trudniejsze i taka osoba jest gwarancją tego że coś umie - żeby po uniwerku być przygotowanym do pracy w zawodzie trzeba najzwyczajniej chcieć się czasem pouczyć(a raczej nauczyć jak się szybko uczyć - bo taki jest cel tych studiów), bo jechanie na samych "3" bez żadnego nakładu pracy nie stanowi żadnego problemu(ze 100 osób z mojego kierunku jakieś 60 tak właśnie robi)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Informatyka i Ekonometria tyle ma wspólnego z informatyką co tramwaj z samolotem więc nie dziwię się że i w kręgach zainteresowanych informatyką ten pseudo informatyczny kierunek nie cieszył się zainteresowaniem.

Ale Turystyka i Rekreacja to już w ogóle, uczelnia prywatna czy państwowa, to kierunek komiczny. To nie są studia tylko najwyżej jakieś studium, ciągle jakieś wycieczki po lasach, górach, nauka na poziomie gimnazjum. Mimo to ten kierunek daje formalne podstawy do pracy w branży turystycznej więc aż tak źle nie jest.

To mnie rozbawiłeś, tak się składa, że studiowałem TiR i to co opisujesz to właśnie dowód na to, że ludzie nie mają pojęcia o czym piszą...

 

Na pierwszym roku licencjata miałem takie przedmioty jak medycyna w tur. , filozofia, socjologia, pedagogika czasu wolnego, później fizjologia człowieka, psychologia, ekonomia, statystyka, zarządzanie, nie mówiąc już o przedmiotach kierunkowych tj tur. kwalifikowana itp.

Sądzę, że po takim kierunku mam większą wiedzę ogólną niż ktoś po informatyce, zarządzaniu itp. , co do wycieczek, to może z raz byliśmy w terenie, poza tym dwa obowiązkowe obozy z zaliczaniem teorii i praktyki, ale nie na zasadzie zabawy, tylko całkiem poważnie.

Na magistrze już są przeważnie przedmioty kierunkowe, ale logika i inne perełki też się trafiały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To mnie rozbawiłeś, tak się składa, że studiowałem TiR i to co opisujesz to właśnie dowód na to, że ludzie nie mają pojęcia o czym piszą...

 

Na pierwszym roku licencjata miałem takie przedmioty jak medycyna w tur. , filozofia, socjologia, pedagogika czasu wolnego, później fizjologia człowieka, psychologia, ekonomia, statystyka, zarządzanie, nie mówiąc już o przedmiotach kierunkowych tj tur. kwalifikowana itp.

Sądzę, że po takim kierunku mam większą wiedzę ogólną niż ktoś po informatyce, zarządzaniu itp. , co do wycieczek, to może z raz byliśmy w terenie, poza tym dwa obowiązkowe obozy z zaliczaniem teorii i praktyki, ale nie na zasadzie zabawy, tylko całkiem poważnie.

Na magistrze już są przeważnie przedmioty kierunkowe, ale logika i inne perełki też się trafiały.

Jasne że każdy swojego broni :rolleyes: Ale jak dobrze określiłeś, po takim kierunku mamy wiedzę tzw "ogólną" . To jak porównywanie technikum z ogólniakiem, cóż prace łatwiej znaleźć tym pierwszym którzy mają wyuczony konkretny zawód.

Jakieś spojrzenie na sytuacje mam, w końcu u mnie na uczelni też jest TiR, 150 przyjętych i prawie tyle samo osób przechodzi na rok kolejny a ci którzy odpadają z innych kierunków najczęstszej decydują się właśnie na TiR. Nie ma też znaczenia jakie są przedmioty na kierunku gdy ich poziom jest niski.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne że każdy swojego broni :rolleyes: Ale jak dobrze określiłeś, po takim kierunku mamy wiedzę tzw "ogólną" . To jak porównywanie technikum z ogólniakiem, cóż prace łatwiej znaleźć tym pierwszym którzy mają wyuczony konkretny zawód.

tyle, że bycie po ogólniaku w obecnym stanie rzeczy, kiedy wszyscy pchają się na studia, jest wybitnie nieszczególnym pomysłem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne że każdy swojego broni :rolleyes: Ale jak dobrze określiłeś, po takim kierunku mamy wiedzę tzw "ogólną" . To jak porównywanie technikum z ogólniakiem, cóż prace łatwiej znaleźć tym pierwszym którzy mają wyuczony konkretny zawód.

Jakieś spojrzenie na sytuacje mam, w końcu u mnie na uczelni też jest TiR, 150 przyjętych i prawie tyle samo osób przechodzi na rok kolejny a ci którzy odpadają z innych kierunków najczęstszej decydują się właśnie na TiR. Nie ma też znaczenia jakie są przedmioty na kierunku gdy ich poziom jest niski.

Właśnie o to chodzi, że zdobywasz wiedzę ogólną, później robisz jakieś kursy np. instruktorskie czy co kto lubi i pracujesz.

Fakt faktem, ze TiR jest jednym z łatwiejszych kierunków, mowa oczywiście o prywatnych uczelniach, bo na awf nawet w tej kwestii nie ma wybacz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tylko zapytam panów mgr inż. - czemu ta "lepszość" nie ma odzwierciedlenia w waszych zarobkach względem osób z mgr?

Jako prawie mgr (jesienią, jak bogowie pozwolą, będę "completed" mgr), ośmielę się wtrącić - owszem, ma i to duże, przynajmniej u mnie we wsi. Dokładnych stawek nie podam, nowa umowa z nowym pracodawcą mi na to nie pozwala, ale z rozmów ze znajomymi "mgr" wynika, że współczynnik "odzwierciedlenia lepszości" wynosi 1,5x do 2x na moją korzyść. Zatem bez generalizowania proszę - zbyt wiele czynników wpływa na zarobki.

 

To trochę tak, jakby powiedzieć, że politechniki to siedliska wyłącznie faszyzujących, a uniwersytety wyłącznie lewackich wykładowców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako prawie mgr (jesienią, jak bogowie pozwolą, będę "completed" mgr), ośmielę się wtrącić - owszem, ma i to duże, przynajmniej u mnie we wsi. Dokładnych stawek nie podam, nowa umowa z nowym pracodawcą mi na to nie pozwala, ale z rozmów ze znajomymi "mgr" wynika, że współczynnik "odzwierciedlenia lepszości" wynosi 1,5x do 2x na moją korzyść. Zatem bez generalizowania proszę - zbyt wiele czynników wpływa na zarobki.

 

To trochę tak, jakby powiedzieć, że politechniki to siedliska wyłącznie faszyzujących, a uniwersytety wyłącznie lewackich wykładowców.

Wiesz to nie jest tak, że wykształcenie ma wpływ na zarobki. Jeden ma mgr i pracuje w markecie, inny inż na straganie. To zależy od człowieka i jego umiejętności, zaangażowania. Generalnie na etacie przeciętna osoba nie da rady zarobić sensownej kasy. Ja uważam, że należy mieć przynajmniej 3 źródła dochodów. Wtedy ma się pewność iż np. teraz podczas kryzysu zawsze będzie jakiś dochód zapewniający przeżycie. Naprawdę wystarczy jakiś pomysł i można dorabiać sobie sensowne kwoty i też często robić to co do tej pory robiliśmy za darmo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tylko zapytam panów mgr inż. - czemu ta "lepszość" nie ma odzwierciedlenia w waszych zarobkach względem osób z mgr?

Wiesz robienie mgr dla samego mgr sensu wiekszego nie ma (na uczelni technicznej)...dla mnie lepiej zrobic mgr inż. (o ile bedzie potrzeba)

Samo mgr> inz nie jest wcale takie oczywiste.

Zreszta co roznica czy mgr czy inz czy mgr inz. czy po dziennych czy zaocznych... ja postawilem na inż. po dziennych tylko po to aby w momencie w ktorym qmpel pobawil sie dodatkowe 2 lata na mgr, ja juz zdobylem doswiadczenie, no i odpowiednie kursy i szkolenia....i on teraz wcale tak wesolo nie ma...a roznice wśród znajomych sie pozacieraly

Istotniejsze jest to co ma sie w glowie i co sie reprezentuje. Co nie zmienia faktu ze w statystykach mgr zarabia 15%-30% wiecej (na pewno nie 1,5x do 2x!!!)

 

Owszem na panstwowym wikcie ma to ogromne znacznie bo stawki i przynaleznosc do danego progu/grupy uzaleznione sa od wyksztalcenia... i NIKT z technikiem np nie dostanie takich stawek jak ktos z inż , ani inz nie dostanie tyle co mgr, przy analogicznym stanowisku i "stażu"

Tak jest w:

Urzędzie Miejskim

Straży Miejskiej

Zarząd Budynków Komunalnych

Ale prywaciarz będzie wolal zatrudnic inż z doswiadczeniem niz mgr

Zreszta temat rzeka:)

Edytowane przez HeatheN

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...