jonathan Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 johna, nie spodziewałem się po Tobie takiego podejścia. Ja akurat miałem styczność z branżą i wiem, że można mieć naprawdę różne zarobki w miesiącu. Jeśli więc trafił na bogatsze rodziny i przez nie polecany kolejnym, to żaden problem wyciągnąć 15K i otworzyć biuro. Przepraszam jakiego podejcia?? Tego ze jakos nie moze mnie zauroczyc slodkie sranie? Ze kojarze kolesia z forum jak co chcwila prowadzil debaty, a raptem wyskakuje o Hardcorze 16 godzin dziennie? Mi po "hardcorze" w robocie nawet kompa nie chce sie odpalac, a co tu mowic o prawadzeniu jakis debat... PODSUMOWANIE: Pewnie za powyższego posta dostanę dużo minusów - to nic, Wasz problem. Macie zbyt małą wiedzę, wyobraźnię, ambicje. A tu zes dojebal jak nasz Pan Zycia. Blagam Powiedz mi musialem zaczynac zycie zarobkowe na poczatku szkoly sredniej? Ja kuzwa musialem, bo nie moglem patrzec jak matka sobie wyprowa zyly. Mimo iz zarabiala niezle z jednej pensji trudno utrzymac 4 osoby w tym jedna lezaca w szpitalu w ciezkim stanie. Wiec wykaz sie swoja wielka wiedza i wskaz mi teraz miejsce zatrudnienia gdzie taki mlody lepek jak ja wtedy zaczalbym swoja zajebista kariere zawodowa. Powiem Wam ze czytam ten temat i czasami mnie skreca. Bo najwieksze pojecie o zyciu maja zazwyczaj Ci ktorzy przez cale zycie mieli podane pod nos 5 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Twój Pan Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Krzyczy ten, co ma w sigu równowartość mojego samochodu. Zdecyduję się zwrócić Ci honor, gdy powiesz że używasz tego sprzętu do głownie do pracy. Innymi słowy odnoszę wrażenie, że twoje "+1" jest tylko po to, aby podtrzymać kontrę, a o biedzie słyszałeś od znajomych, dalszej rodziny. Nie traktuj tego jako wycieczki osobistej. Chciałbym jednak zauważyć 2 rzeczy - dość przeciwstawne: 1. Jak ktoś jest naprawdę biedny, to niektórych rzeczy po prostu nie kupuje - np mocnego kompa. 2. Jak ktoś jest biedy, to najczęściej na własne życzenie. Co ma zawartość sygnatury do sytuacji ekonomicznej danej osoby :blink: . Ja mam w sigu procka za 5000PLN czy ram za 2000PLN (ceny nówek). Czy to od razu oznacza, że moi rodzice mają nazwisko Rockefeller, obrabowałem skarbiec Sknerusa McKwacza, a o ciężkiej pracy czy ciułaniu każdej złotówki słyszałem tylko z opowiadań? Co do podpunktów: 1. Ile jest osób zarabiających 1xxx PLN i majacych zbędny (pełnoletni) samochód, superwypasioną komórkę, ubrania znanych marek oraz debet na koncie? W Polsce jest normą życie ponad stan i chęć ogólnego pokazania się. 2. Ciężko się nie zgodzić :) Gdy jednak ktoś najpierw myśli o przyszłości, a nie o du..eniu panienek, to może dobrze wystartować.Po czasie panienki same przyjda, jak tylko poczuja zapach szmalu :lol2: :lol2: 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
und3r Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 (edytowane) jak sam pisałeś tylko mały odsetek będzie na tyle "silny", że dorwie się do "koryta" i zarobi spora kasę... Co jest niefajne, bo? Przepraszam, a w innych firmach każdy zostaje kierownikiem, czy też niewielki odsetek? I czy oznacza to, że zostanie kierownikiem jest niemożliwe? Czasem też idziesz do lekarza ze zwykłym przeziębieniem, przepisuje Ci receptę, a z apteki wychodzisz z kartonem niepotrzebnych piguł... O widzisz, now u're talking. Czyli zgadzamy się, że są dobrzy lekarze, ale też źli lekarze? Dlaczego w takim razie, nie atakujesz całej branży medycyny (bo pracują w niej niekompetentni lekarze), ale branże finansową już tak? Przeważnie oferuje to na czym najwięcej zarobi... Przykro mi to stwierdzić, ale nie myślisz logicznie. Czy gdybyś Ty był na moim miejscu, wolałbyś wcisnąć klientowi produkt z najwyższą prowizją i potem pocić się kiedy ten klient dzwoni, czy raczej polecić najlepsze rozwiązanie (ewentualnie nic nie sprzedawać, jeśli nie ma takiej potrzeby) i być przez tego klienta polecany dalej, z czego masz 5 mniejszych prowizji, zamiast jednej większej? Podejście o jakim piszesz nie ma szansy działać, kiedy trafiasz od osoby do osoby przez polecenie. To Ty się wykaż i wskaż, w którym konkretnie miejscu napisałem, że to Ty osobiście kogoś dymasz w dupę? No właśnie nigdzie bo Cię nie znam ale jak w każdym zawodzie i w tym zdarzają się osoby, które na niewiedzy klienta chcą jak najwięcej zarobić i choć nie wiem jak byś zachwalał Efect nie uwieże, ze wszyscy wasi doradcy są nieskaziteli i priorytetem dla nich jest dobro klienta... Sorry, ale jeśli piszesz, że "firmy doradztwa finansowego dymają ludzi w d.", to piszesz też o mnie. Dlaczego, kiedy podałeś przykład złego lekarza, zacząłeś zdanie od "czasem", a kiedy pisałeś o branży finansowej, to owego czasem zabrakło i leciałeś pełnym ogólnikiem? Gdybyś napisał, że "czasem zdarza się, że nieuczciwi pracownicy firm doradztwa finansowego dymają klienta w d.", to bym przyklasnął. Nawet powiem Ci, skąd bierze się taka różnica w podejściu - zawód lekarza funkcjonuje od setek lat, zawód doradcy finansowego w Polsce, od kilku. Ludzie mają wgrany szacunek do lekarzy, do doradców jeszcze nie. Na zachodzie wygląda to inaczej, bo tam praktycznie każda rodzina ma swojego doradcę, tak jak każda ma swojego lekarza rodzinnego. Doradcy są tam stawiani wysoko w drabinie społecznej i to mimo faktu, że prowizje jakie biorą są znacznie wyższe, niż w Polsce. Gdybym prowadził biuro z takim obrotem jaki mam w PL w Niemczech, zarabiałbym z 3 razy tyle. Wynika to z faktu, że Niemcy już oswoili się (mieli na to kilkadziesiąt lat) z tym zawodem u pojęli, że jest im on potrzebny (bo nikt nie będzie sam analizował tysięcy ofert, będąc np. weterynarzem - kiedyś powiedział mi to Klient, weterynarz). Tymczasem w Polsce póki co każdy uważa, że zjadł wszystkie rozumy i sprawy finansowe najlepiej ogarnie sam. No i potem mamy narzekanie. Z mojej strony eot poczekam aż znowu zejdzie z tematu "firmy na E..." A jednak mam nadzieję, że dasz radę coś sensownego jeszcze napisać, bo dyskutujesz ze mną w podejrzanie kulturalny sposób, pomijając incydent z dymaniem ;) Wiesz und3r co moze byc najdziwniejsze? Umieram z ciekawości. Siedzisz tu tyle lat na forum, zawsze byles uzytkownikiem ktorego "doskonale widac" Jak widać pamięć człowieka jest bardzo wybiórcza i jakoś mnie ten powszechnie znany fakt mocno nie zdziwił. Przez jakis czas w temacie o zarobkach twoim idolem byl ojciec pracujacy z tego co pamietam w Idei czy juz Orange... Ty sie uczyles itd po czym BAAAAAAAAAAH jestes wielkim wlascicielem firmy wszystko ladnie pieknie. Dalej się uczę (studiuję), mój tata dalej pracuje w Orange, coś jeszcze ma mnie zdziwić? Mam sześcioosobową rodzinę, więc pozycja managerska mojego taty nie generuje takich dochodów, aby mógł mi pomóc. Nawet o to nie prosiłem, bo wiem jak wygląda sytuacja w domu. Tylko pojawia sie historia z cieazkim zapierdzielaniem w robocie po 16h, wyjazdem do UK, kiedy Ty w tym czasie znalazles miejsce na forum, bo jakos mniej Cie widac nie bylo, a musze przyznac ze jako twoj "idol" mam na Ciebie oko. Już Ci wyjaśniam - jestem tak obrzydliwie bogaty, że stać mnie na komputer z dostępem do szybkiego internetu w biurze, skąd piszę od czasu do czasu. Ale to czasem. Sprawdź teraz z łaski swojej, o której były pisane poprzednie moje posty. Zdecydowana większość moich postów na forum PurePC pisana jest po północy, bo wtedy wracam zazwyczaj od Klienta. Kiedy byłem w UK napisałem może jednego posta na Pure i było to w topicu o pracy w Londynie. Sugerujesz, że skoro pracuję ciężko to nie powinienem mieć czasu na rozrywki (a tak traktuję to forum)? To wiedz, że w moim zawodzie potrzebny jest dobry time management. Tu sie wszystko wali. Bo odwalasz piekna bajeczke o tym jak to wszyscy maja rowny start itd, a wcale bym sie nie zdziwil jak twoj rowny start zapewnil Ci ojciec, ktorego bylo na to stac... I nie widze w tym nic zlego, to normalny obowiazek rodzica, zapewnc dobry start potomkowi. AHAHAHAHAHA. Ależ pięknie wpisałeś się w ostatni post Jonasa. Made my day. Ale mam jedna prosbe. Nie <span style='color: red;'>[ciach!]</span>l ze wiesz jak to jest w rodzinach gdzie czasami jedna osoba musi zarabiac na cztery, a pieniedzy musi starczyc ze sredniej krajowej. To ze masz wiedze ze takowe rodziny istnieja, nie ma sie ni jak do tego, jak to jest zyc w takiej rodzinie. Wiem jak to jest żyć w takiej rodzinie, bo zanim mój tata dostał pracę w Orange (Centertel wtedy), był nauczycielem, podobnie jak moja mama (która już nie uczy). Nie mieliśmy średniej krajowej, a mam dużą rodzinę. Obecnie jest rzeczywiście lepiej, ale rodziny z dochodami na minus/zero spotykam w pracy cały czas i rozmawiam z nimi. Ale oczywiście Ty wiesz lepiej, że naciągam te rodziny na nowe kredyty, żeby mieć większą prowizję :P Ale ale, zapędziłem sie bo nie o tym chciałem pisać. Jak już mówiłem, produkty są ok, ale metody ich sprzedaży już nie do końca. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich, ale część, ba, powiedziałbym że większość takich osób, to zwykli akwizytorzy i ludzie conajmniej niekompetentni. Metody sprzedaży dostosowane są do rynku, to proste jak 2+2. Te metody zmienią się za parę lat, kiedy ludzie uświadomią sobie np. sytuację emerytalną tego kraju. Mi po "hardcorze" w robocie nawet kompa nie chce sie odpalac, a co tu mowic o prawadzeniu jakis debat... Widzisz, może mnie po prostu "prowadzenie debat" nie męczy. Ogólnie wysiłek umysłowy łatwo mi przychodzi. Bo najwieksze pojecie o zyciu maja zazwyczaj Ci ktorzy przez cale zycie mieli podane pod nos Cóż za głęboka złota myśl. Myślałeś kiedyś o wydaniu tomiku aforyzmów? Jak coś, to sponsorowałem kiedyś podobną inicjatywę, pisz na PW. Edytowane 21 Sierpnia 2010 przez und3r 4 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ULLISSES Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Co do równego startu to niektórzy muszą zrozumieć, że nie każdy startuję od zera! Czasami startuję się z dużym debetem (niekoniecznie finansowym) i niekoniecznie dlatego, że tak się zachciało, więc panowie więcej zrozumienia :) pzdr Z tym równym startem to nie do końca się rozumiemy. Dla przykładu taka praca w OVB czy innym "Efekcie" jest dla każdego i każdy może się w niej wybić. Oczywiście, że nie każdy może sobie od razu pozwolić na taki start i oderwanie się od ziemi, ale nie jest to niemożliwe. Początki zawsze są trudne i czasami zaczynamy od siedzenia w punkcie ksero i picia kawy, a czasami od 8 godzin ciągnięcia 300-kilogramowych palet zatrudnieni przez pośrednika za 650PLN miesięcznie. Do takiej akwizycji także nie każdy się nadaje - większość pewnie zakłada tak z góry, nawet tego nie sprawdzając. Jeśli jednak marzymy o szybkiej kasie, to trzeba zamknąć nasze "dobre serduszko" w pudełku, zapomnieć o uprzedzeniach i robić wszystko, aby zarobić jak najwięcej. Nie ma nic za darmo - jeśli chcesz mieć kasę, to musisz zdobyć się na wyrzeczenia. Czasami wiatr napiernicza prosto w facjatę zaraz po wyjściu ze szkoły. No niestety, ale bywa często że jest to bardzo pomocne. Taki wiatr piekielnie motywuje i gdy ja bawiłem się w studiowanie by uniknąć wojska i ucieszyć rodzinę (sam też myślałem, że tego chcę), to moi rówieśnicy zapracowali na samochody i zaciągnęli już kredyty na dom/mieszkanie. Pomijając zupełne patologie i beznadziejne przypadki, to zazwyczaj osoby z biedniejszych domów szybciej się wybijają - mają silną motywację i robią wszystko by pomóc rodzicom lub przynajmniej nie biedować jak oni. Przepraszam jakiego podejcia?? Tego ze jakos nie moze mnie zauroczyc slodkie sranie? Ze kojarze kolesia z forum jak co chcwila prowadzil debaty, a raptem wyskakuje o Hardcorze 16 godzin dziennie? Mi po "hardcorze" w robocie nawet kompa nie chce sie odpalac, a co tu mowic o prawadzeniu jakis debat... Nie znasz go, ale z góry zakładasz pomoc rodziców. Mam znajomą, która pracowała w OVB i w bardzo krótkim czasie uzbierała na auto za 20K, więc wiem że można i nie trzeba wcale pieniążków "od taty". Wiec wykaz sie swoja wielka wiedza i wskaz mi teraz miejsce zatrudnienia gdzie taki mlody lepek jak ja wtedy zaczalbym swoja zajebista kariere zawodowa. Na umowę to ciężko by pewnie było, ale bez papierka to wszędzie. Ja pracowałem tak w sklepie pół roku. Trafiłem tam przez kuzyna, który mieszkał niedaleko sklepu i był jego częstym klientem. Powiem Wam ze czytam ten temat i czasami mnie skreca. Bo najwieksze pojecie o zyciu maja zazwyczaj Ci ktorzy przez cale zycie mieli podane pod nos A najgłośniej o nierównym starcie krzyczą Ci, który mimo wszystko jakoś się udało wystartować. Chcieć to móc. A że czasami trzeba zakasać rękawy to niczyja wina - nie każdy może być synem Billa G. Co ma zawartość sygnatury do sytuacji ekonomicznej danej osoby :blink: . Jeśli naprawdę jesteś biedny, to nie kupujesz rzeczy, które nie są Ci potrzebne - które używasz rzadko lub nigdy. Już podawałem przykłady, że Ci co najbardziej krzyczeli na niskie zarobki popijali sobie piwo przy każdej okazji i palili 1.5 -2 paczki dziennie. Kuchnia! Jak nie mam, to nie palę! Ja z tego powodu rzuciłem. 1. Ile jest osób zarabiających 1xxx PLN i majacych zbędny (pełnoletni) samochód, superwypasioną komórkę, ubrania znanych marek oraz debet na koncie? W Polsce jest normą życie ponad stan i chęć ogólnego pokazania się. I właśnie tacy ludzie najwięcej krzyczą, jaka to bieda jest. Pieniądze nie biorą się z nieba, tylko z oszczędności, a czasami wprost ze sknerstwa! Znajoma mojej mamy sprzedawała mieszkanie. Wolała co tydzień wystawiać ogłoszenie od nowa i płacić 2 PLN niż zapłacić bodajże 10 PLN za miesiąc z góry. Podobnie kolega z pracy, który krzyczał o biedzie, nowe Polo stało pod domem, a on do pracy jeździł autobusem bo tak taniej. W sklepie codziennie kupował tylko 1 chleb i 2 bułki, bo 2 chlebów się nie opłacało! 3 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Twój Pan Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 1. Wolała co tydzień wystawiać ogłoszenie od nowa i płacić 2 PLN niż zapłacić bodajże 10 PLN za miesiąc z góry. 2. W sklepie codziennie kupował tylko 1 chleb i 2 bułki, bo 2 chlebów się nie opłacało! 1. Ja bym z czystego lenistwa i zaoszczedzenia kilku minut wolal wystawić ogłoszenie na miesiąc - nie rozumiem sensu powtarzania czynności kilkukrotnie bez wymiernych korzysci. Tak samo nie mogę pojąć sensu tankowania samochodu co trzy dni po 20PLN, skoro można raz w miesiącu zalać za 200PLN. 2. To akurat jest logiczne, nie widzę nic w złego w kupowaniu dokładnie tego co się potrzebuje. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slavok Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 @ und3r doradco jak już tak słodko czarujesz, załóżmy, że mam wolne 100 tyś na koncie, potrafił byś mi stworzyć taki portfel by te pieniądze zarabiały od zaraz (a nie za 20 lat) lepiej niż np na 5% lokacie ? Jeżeli tak to jaki % ryzyka jest w to wkalkulowany i ile z moich oszczędności jesteś w stanie wyciągnąć więcej aniżeli przykładowa lokata, pytam czysto teoretycznie. 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KAX_ Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Co jest niefajne, bo? Przepraszam, a w innych firmach każdy zostaje kierownikiem, czy też niewielki odsetek? I czy oznacza to, że zostanie kierownikiem jest niemożliwe?Czy ja gdzieś napisałem, że niefajnie? Po prostu mnie takie opowieści nie ruszają znam swoje możliwości i mam też swoje plany na przyszłość i nikt w garniaku Bossa mi nie zaimponuje opowiadając swoją historię na takich szkoleniach... O widzisz, now u're talking. Czyli zgadzamy się, że są dobrzy lekarze, ale też źli lekarze? Dlaczego w takim razie, nie atakujesz całej branży medycyny (bo pracują w niej niekompetentni lekarze), ale branże finansową już tak?Przecież napisałem, że nie rozumiem osób które robią nagonkę na firmy zajmujące się doradztwem bo tak samo mogą nam kit wciskać w każdej innej dziedzinie... Przykro mi to stwierdzić, ale nie myślisz logicznie. Czy gdybyś Ty był na moim miejscu, wolałbyś wcisnąć klientowi produkt z najwyższą prowizją i potem pocić się kiedy ten klient dzwoni, czy raczej polecić najlepsze rozwiązanie (ewentualnie nic nie sprzedawać, jeśli nie ma takiej potrzeby) i być przez tego klienta polecany dalej, z czego masz 5 mniejszych prowizji, zamiast jednej większej? Podejście o jakim piszesz nie ma szansy działać, kiedy trafiasz od osoby do osoby przez polecenie.Gdybym był na Twoim miejscu wciskał bym to na czym dużo zarobie ale jednocześnie w ten sposób aby klient myślał, że mu jest to naprawdę potrzebne i był z tego zadowolony :lol: Sorry, ale jeśli piszesz, że "firmy doradztwa finansowego dymają ludzi w d.", to piszesz też o mnie. Dlaczego, kiedy podałeś przykład złego lekarza, zacząłeś zdanie od "czasem", a kiedy pisałeś o branży finansowej, to owego czasem zabrakło i leciałeś pełnym ogólnikiem? Gdybyś napisał, że "czasem zdarza się, że nieuczciwi pracownicy firm doradztwa finansowego dymają klienta w d.", to bym przyklasnął. Nawet powiem Ci, skąd bierze się taka różnica w podejściu - zawód lekarza funkcjonuje od setek lat, zawód doradcy finansowego w Polsce, od kilku. Ludzie mają wgrany szacunek do lekarzy, do doradców jeszcze nie. Na zachodzie wygląda to inaczej, bo tam praktycznie każda rodzina ma swojego doradcę, tak jak każda ma swojego lekarza rodzinnego. Doradcy są tam stawiani wysoko w drabinie społecznej i to mimo faktu, że prowizje jakie biorą są znacznie wyższe, niż w Polsce. Gdybym prowadził biuro z takim obrotem jaki mam w PL w Niemczech, zarabiałbym z 3 razy tyle. Wynika to z faktu, że Niemcy już oswoili się (mieli na to kilkadziesiąt lat) z tym zawodem u pojęli, że jest im on potrzebny (bo nikt nie będzie sam analizował tysięcy ofert, będąc np. weterynarzem - kiedyś powiedział mi to Klient, weterynarz). Tymczasem w Polsce póki co każdy uważa, że zjadł wszystkie rozumy i sprawy finansowe najlepiej ogarnie sam. No i potem mamy narzekanie.A mi przykro stwierdzić, ze nie bardzo czytasz ze zrozumieniem bo nigdzie nie napisałem, że "firmy doradztwa finansowego dymają ludzi w d." więc nie wiem po co ten cytat skoro nikogo nie cytujesz, a już na pewno nie mnie? Odnosiłem się do każdej dziedziny nie tylko sektora finansowego i zarówno człowiek nie posiadający odpowiedniej wiedzy może być wydymany na kredycie jak również na zakupie komputerze w markecie... Takie czasy kiedyś monopol na dymanie szarego człowieka miała władza teraz oprócz władzy może to robić każdy kto chce, co oczywiście nie znaczy, że wszyscy wszystkich dymają bo zdarzają się jeszcze ludzie szczerzy i uczciwi... A jednak mam nadzieję, że dasz radę coś sensownego jeszcze napisać, bo dyskutujesz ze mną w podejrzanie kulturalny sposób, pomijając incydent z dymaniem ;)Wyczuwam ironie... :] 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Twój Pan Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Gdybym był na Twoim miejscu wciskał bym to na czym dużo zarobie ale jednocześnie w ten sposób aby klient myślał, że mu jest to naprawdę potrzebne i był z tego zadowolony :lol:To jest działania na bardzo krótką metę, błąd powielany przez wielu domorosłych biznesmanów. W biznesie nie chodzi o wygenerowanie jak najwiekszych przychodów jak najniższym kosztem ;) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Havoc Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 (edytowane) (..)Tak samo nie mogę pojąć sensu tankowania samochodu co trzy dni po 20PLN, skoro można raz w miesiącu zalać za 200PLN. A ja widzę, czasami może się okazać że te 180zł dwa dni później będzie Ci potrzebne na co innego a wtedy co? Odlejesz z baku i oddasz? Edytowane 21 Sierpnia 2010 przez Havoc 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Twój Pan Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 (edytowane) A ja widzę, czasami może się okazać że te 180zł dwa dni później będzie Ci potrzebne na co innego a wtedy co? Odlejesz z baku i oddasz? Czyli chcesz mi powiedzieć, że: 1. Jak ktoś ma samochód to nie znajdzie wolnych 180PLN. 2. Unieruchomiłbyś samochód do następnej wypłaty, czyli według sytuacji z mojego postu który cytujesz - na 27dni ;) ? Doskonale sobie zdaje sprawę, że raz może być lepiej, raz gorzej, ale jak dla człowieka posiadającego własne auto problemem są dwie stówki, to poważnie bym się zastanowił nad sensem posiadania owego pojazdu - wcale nie mówie tego złośliwie. Edytowane 21 Sierpnia 2010 przez MaSell Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
costi Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Czyli chcesz mi powiedzieć, że: 1. Jak ktoś ma samochód to nie znajdzie wolnych 180PLN. 2. Unieruchomiłbyś samochód do następnej wypłaty, czyli według sytuacji z mojego postu który cytujesz - na 27dni ;) ? Niektorym placa tygodniowki i moga sie zdarzyc tygodnie bez pracy -wtedy zalewanie na biezaco ma jak najbardziej sens. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Havoc Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 (edytowane) Masell, problem jak zwykle leży w punkcie siedzenia. Wolę rozporządzać swoją kasą na bieżąco. Nie chodzi o to czy stać czy nie stać na to paliwo. Ale czasami wypadnie jakiś inny wydatek i wolę mieć w portfelu na paliwo LUB na coś, niż nie mieć na nic innego bo paliwo już wlane ;-) (post skrócony z oryginalnego zamysłu, ponieważ nie wyłączyłem auto-refresh w operze i pisałem go 3 razy zanim się zorientowałem, irytacja sięgła już zenitu :D efekt 12h w pracy btw.. :/ ) Costi też dobrze prawi, tym bardziej że rozmawiamy tu też o pracy akwizytorów i innych których zarobki nie są stałe. Edytowane 21 Sierpnia 2010 przez Havoc Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Michaelius Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Sorry, ale jeśli piszesz, że "firmy doradztwa finansowego dymają ludzi w d.", to piszesz też o mnie. Dlaczego, kiedy podałeś przykład złego lekarza, zacząłeś zdanie od "czasem", a kiedy pisałeś o branży finansowej, to owego czasem zabrakło i leciałeś pełnym ogólnikiem? Gdybyś napisał, że "czasem zdarza się, że nieuczciwi pracownicy firm doradztwa finansowego dymają klienta w d.", to bym przyklasnął. Nawet powiem Ci, skąd bierze się taka różnica w podejściu - zawód lekarza funkcjonuje od setek lat, zawód doradcy finansowego w Polsce, od kilku. Ludzie mają wgrany szacunek do lekarzy, do doradców jeszcze nie. Chyba raczej z tego , ze zly lekarz czasem sie zdarza, zly doradca to norma od ktorej istnieja wyjatki. Spotkalem 6 przedstawicieli tego zawodu i z sensem byl jeden (ale jego produkty mialy nieakceptowalne dla mnie prowizje i wplaty minimalne) reszta chciala mi upchnac cokolwiek, a wizyte jednego z nich daloby sie skwitowac tylko parafrazujac stare porzekadlo "excel jest cierpliwy , wszystko przyjmie" ;) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
goldenSo Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 W kontekście możliwości zarobkowych i tego że czasem się więcej nie da. Jasne na zadupiu zarobki są niższe, ale można się przenieść do większego ośrodka gdzie będzie lepiej z pracą. Natomiast jak ktoś pisze że daleko, nie chce zostawiać rodziny itd. to mamy typowy przykład braku czytania ze zrozumieniem. Można, ale się nie chce, niewygodnie i inne argumenty na nie. Natomiast w żadnym wypadku nie można mówić że się nie da. 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość ZlyUser Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 (edytowane) A ja widzę, czasami może się okazać że te 180zł dwa dni później będzie Ci potrzebne na co innego a wtedy co? Odlejesz z baku i oddasz? Z takich własnie powodów tankuje tylko na stacji carrefour. Mało tego ze banzyna najtansza to jeszcze z ich kartą kredytową jest rabat, a jak nie mam na koncie odpowiedniej ilosci kasy zeby od razu spłacic kredyt(tak zwykle robie chociaz mam na to 54 dni) to karta umozliwia rozbicie płatnosci na nieoprocentowane raty dzieki czemu i tak tankuje do pełna zamiast bawic się w to samo co 3 dni. Na paru innych stacjach pewnie tez są opcje tego typu. Edytowane 21 Sierpnia 2010 przez ZlyUser Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Havoc Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 21 Sierpnia 2010 (edytowane) Wolę mieć w baku mniej (stację mam akurat po drodze do pracy więc drogi nigdy nie nadkładam w celu zatankowania) i liczyć się z tym że jest mało i trzeba oszczędnie. Niż zalać do pełna i mieć świadomość "mam paliwo, mogę jeździć". Nie mówiąc o takich aspektach jak większa waga auta=wyższe spalanie ;) (tak wiem, przesadzam- "wyciągnij w takim razie fotele, odetnij dach" ;D tak pół żartem pół serio o tym piszę. Ale dachu nie wytnę a pełen bak jest mi zbędny, jeżeli zaoszczędzę 0,2 litra na 100km to dla mnie WIN, End OT) Edytowane 21 Sierpnia 2010 przez Havoc 2 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ULLISSES Opublikowano 22 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 22 Sierpnia 2010 Czyli chcesz mi powiedzieć, że: 1. Jak ktoś ma samochód to nie znajdzie wolnych 180PLN. Doskonale sobie zdaje sprawę, że raz może być lepiej, raz gorzej, ale jak dla człowieka posiadającego własne auto problemem są dwie stówki, to poważnie bym się zastanowił nad sensem posiadania owego pojazdu - wcale nie mówie tego złośliwie. Mało wiesz chyba o życiu, skoro tak piszesz. Różnie bywa i każdy miesiąc jest inny. Jestem jedna strone w plecy, nie chce mi sie czytac, ale napisze tylko to co napial juz ktos kiedys... jest und3r jest impreza Jak Ci się nie chce czytać i masz pie... pisać głupoty, to lepiej nie pisz nic. Post skasowany. Podobnie jak nic nie wnoszący post innego pana, za który już dostał "-6" reputacji. 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Twój Pan Opublikowano 22 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 22 Sierpnia 2010 (edytowane) Mało wiesz chyba o życiu, skoro tak piszesz.Jakie to polskie :) . Skąd się wzieło przekonanie, że jak ktoś ma ciężej, to ma większe pojęcie o danej sprawie? Osoba, która potrafi pokierować swoją karierą zawodową i gospodarowaniem pieniędzmi tak, żeby mieć 200PLN na koncie wie mniej o życiu od tego, który sobie z tym nie poradził? (prosze, nie wracajcie do tematu o nierównym starcie) Piłkarz, który gra w czwartej lidze ma wie więcej o graniu w piłke nożną od tego zdobywającego mistrzostwo kraju? Fizyk, który został nauczycielem w pobliskim LO zna się lepiej na rzeczy od tego pracującego w instytucie badań? Bonus: Lekarz, który przeżył trzy ciężkie choroby ma większe pojęcie o medycynie od tego zdrowego? ;) jeżeli zaoszczędzę 0,2 litra na 100km to dla mnie WIN, End OT) 1x200PLN = 1x5min = 5min 10x20PLN = 10x5min = 50min Jezdzenie z mala iloscia benzyny jest nienajlepszym pomyslem (łatwo załatwić pompe paliwa czy zanieczyscic uklad paliwowy), a zaoszczedzone 45min to dla mnie WIN ;) ;) EOT :) Edytowane 22 Sierpnia 2010 przez MaSell 2 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Aurora001 Opublikowano 22 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 22 Sierpnia 2010 (edytowane) a zaoszczedzone 45min to dla mnie WIN ;) ;) EOT :) Nie mowiac o tym ze te 45min mozna obrocic w przynajmniej 2 litry paliwa... Time is money. Daleko mi do und3r'a, ale mysle ze moze kiedys uda mi sie dojsc kroczkami do pewnych rzeczy ktore powoli sobie stawiam za cel, mimo ze dalej nie skonczylem studiow z prawie 25lat na karku. Stfu, powinno byc jeszcze nie zaczalem na dobra sprawe. I pelna geba mowie, und3r nie gada glupot, mimo iz jak zaznaczylem wyzej jest mi daleko do takiej sytuacji, aczkolwiek wiem jak to wyglada od kuchni (zaznaczam iz jest to wypowiedz na + dla und3r'a! Nie chce aby mnie zle zrozumiano). Tyle ze jak sie zmarnowalo 6-7 lat na bzdury to dopiero jak czlowiek zarabia na siebie to sobie pluje :mur: :mad: Edytowane 22 Sierpnia 2010 przez Aurora001 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Havoc Opublikowano 22 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 22 Sierpnia 2010 Jezdzenie z mala iloscia benzyny jest nienajlepszym pomyslem (łatwo załatwić pompe paliwa czy zanieczyscic uklad paliwowy), a zaoszczedzone 45min to dla mnie WIN ;) ;) EOT :) A kto mówi o jeździe na rezerwie czy do 0l ? Z tym zaoszczędzonym czasem bym się jeszcze zgodził. Ale 5minut? No proszę Cię, 2max. Trzeba brać przykład z kolegów w F1 a nie się guzdrać na stacji :D Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
chemiczny_ali Opublikowano 22 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 22 Sierpnia 2010 Jak zjeżdżasz do pit stopu tylko na wymianę laczków to pewnie 2min., ale MaSell jeździ jeszcze w zeszłym sezonie to schodzi 5min :D To tak na rozluźnienie atmosfery :wink: Osobiście też wolę raz a dobrze :) pzdr 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Maniakalny Opublikowano 22 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 22 Sierpnia 2010 pitolicie ;) do GT3 najlepiej zalewac pomiedzy 1/2 a 3/4 baku bo wtedy jest ponoć najlepiej wyważony 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jonas Opublikowano 22 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 22 Sierpnia 2010 (edytowane) Za 20 zł to tankowali kumple w średniej szkole, jak każda złotówka była cenniejsza niż metal, z którego ją wykonano. Wtedy to i za piątaka ten i ów zalewał :> Jak zamruga mi pomarańczowa lampka, podjeżdżam na Łukoila, wtykam pistolet do dziurki i trzymam do trzeciego odbicia, bo po pierwszym nie zawsze jest naprawdę pełno. Nie miałem jeszcze do zapłaty więcej niż 150 zł, co jak na koszty utrzymania auta (nawet tak taniego parcha jak Fiat) nie jest wygórowaną sumą. Nowy rekord - 580 km zrobione na 28 litrach, co daje 4,82l/100km, trasa kwadrat-Mierzeja Wiślana-kwadrat. I po co mi klekot, o LPG nie mówiąc? :> Nie mogę przestać dziwić się temu, co tu widzę. Wprawdzie und3r przesadza ze swoim "hardkorowaniem", podobnie jak z równym startem dla każdego, to oczywista bzdura. Ale już dlaczego jednostka wybitna nie może zarabiać wybitnych pieniędzy? Umie, wie co robi, ogarnia temat - a więc ma z tego wymierne korzyści. To niepokojące, jak silna jest w społeczeństwie chęć równania wszystkich w dół, o jakie brzydkie rzeczy podejrzewa się ludzi wykonujących swoją pracę, jak ciągle żywy jest wieczny Lenin, głoszący różne ciekawe z punktu widzenia nieudaczników pomysły. Panowie, skąd się wam to bierze? Edytowane 22 Sierpnia 2010 przez jonas 4 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
und3r Opublikowano 23 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 23 Sierpnia 2010 (edytowane) Nie mogę przestać dziwić się temu, co tu widzę. Wprawdzie und3r przesadza ze swoim "hardkorowaniem" Nie przesadzam, jonasie, nie przesadzam. Celowo pominąłem przecież najbardziej soczyste historie, gdyż wiem doskonale, że co bym nie napisał tutaj, to albo ściemniam, albo "to nic w porównaniu z historią mojego szwagra, który utrzymuje szóstkę dzieci za 800 zł, a pracuje po 21 godzin na dobę". Ktoś napisał, że moja praca to lajcik przy robocie jego kumpla, który obciął sobie palce na jakiejś tam maszynie (tokarce?) - no sorry, jak ktoś pracuje w warsztacie i na dodatek nie przestrzega zasad BHP, to jego problem. Ciężko, żebym ja wliczał ryzyko utraty kończyn w zawód, jakby nie patrzeć, umysłowy. podobnie jak z równym startem dla każdego, to oczywista bzdura. Widzisz, nigdzie czegoś takiego nie napisałem (EDIT: czy może inaczej - pisałem, ale nie w kontekście materialnym, jak to większość odebrała - potem precyzowałem to jeszcze w kilku postach). To moi szanowni oponenci wkładają mi takie słowa w klawiaturę, celowo nie odnosząc się do bezpośrednich cytatów, a odpisując ogólnikami, które niby to odnoszą się do moich postów. W technikach manipulacji takie zachowanie (odpowiadanie i nie zgadzanie się z nigdy nie postawionymi tezami, w celu zaatakowania dyskutanta, a nie jego argumentów) określane jest jako uogólnienie lub rozszerzenie. Nie bez powodu prawie nikt tutaj, atakując mnie, nie cytuje tego, co napisałem, a próbuje zdyskredytować mnie poprzez ewidentną zmianę wydźwięku i kontekstu moich wypowiedzi - zabieg taki, powtarzany dostatecznie długo, powoduje, iż nawet Tobie wydaje się, że moim zdaniem wszyscy na świecie mają równy start, chociaż nigdy czegoś takiego nie napisałem, a wręcz kilkukrotnie zaprzeczałem temu twierdzeniu. Chlubnym wyjątkiem jest KAX, który chyba się ze mną nie zgadza (chociaż jego ostatni post sprawił, że nie jestem tego pewien - mam zaraz nadzieję kilka kwestii sprecyzować), ale argumentuje sensownie i odnosi się do konkretów. Zresztą, wątek ten jest nielichym kąskiem dla ludzi zainteresowanych erystyką, bo tyle metod nieuczciwego prowadzenia dyskusji w jednym miejscu ciężko byłoby zebrać ;) . Z pamięci mogę wymienić: Argumentum ad hominem ("I ty śmiesz mówić, że każdy może dociągnąć do 3500 miesięcznie?!", "Chyba biedy to ty na oczy nie widziałeś", a niektórych chyba aż korci, żeby napisać "co z ciebie za Polak, ze takie farmazony pie*rzysz" ;) ), Mutatio controversiae (non-stop w tym wątku: oponent wiedząc, że argumenty dyskutanta są zbyt silne, ignoruje je i szybko zmienia temat, atakując dyskutanta w inny sposób i licząc, że ten nie podąży za wcześniej stosowaną argumentacją, a będzie bronił się przed nowym atakiem; przykład "wiesz co jest najdziwniejsze? że kiedyś pisałeś na forum, ze twoj ojciec pracuje w orange i to on pewnie ci ten start zapewnił"), no i oczywiście broń ostateczna, używana już tutaj wielokrotnie, ad personam, czyli porzucenie sporu opartego o jakiekolwiek argumenty na rzecz napisania czegoś w stylu "zresztą nie oszukujmy się, to jest wciskanie ludziom kitu, ja nie mógłbym wykonywać twojej pracy, bo dla mnie ważniejsze jest czyste sumienie" (jeden z łagodniejszych przykładów z wątku). A ten "równy start" wziął się stąd, że napisałem, cytuję: "dla każdego doba ma 24 godziny, start ludzie mają równy" (kontekst czasu! jasne, że jeden zacznie w 8-osobowej rodzinie, w biedzie, a inny jako dziecko milionera - w żaden sposób nie definiuje to jednak tego, co ten człowiek w swoim życiu osiągnie!). Z tym już ciężko się nie zgodzić, prawda? Lepiej atakować stwierdzenie "wszyscy mają równy start", nie przeczę. Ja natomiast nigdzie nie twierdziłem, że każdy w życiu ma tak samo łatwo bądź ciężko - twierdziłem (i dalej twierdzę), że każdy ma możliwość zmieniania swojego życia na lepsze i przy zależnej od sytuacji dawce samozaparcia, ambicji, konsekwencji w działaniu, skłonności do podjęcia ryzyka i przede wszystkim ciężkiej pracy (głównie nad samym sobą), każdy może osiągnąć sukces. To, że dla każdego sukces jest czymś innym to osobna kwestia. Dla jednych to swoboda majątkowa, dla innych popularność czy jeszcze coś innego. Ale jak ktoś twierdzi, że ktokolwiek jest skazany na pracę za 1200 przez całe życie, a średnia krajowa to nieosiągalny dla wielu pułap, to ma po prostu nieźle sprany łeb (że pozwolę sobie raz użyć sformułowania, które padało pod moim adresem wielokrotnie), najprawdopodobniej przez swoje najbliższe otoczenie (z rodziną włącznie). Poza tym, nawet start pod względem materialnym nie ma tutaj wiele do rzeczy (ok, teraz zacznę sobie trochę przeczyć, ale na sprawę można patrzeć pod różnymi kątami), bo bardzo wiele jest na świecie osób, które właśnie niezwykle ciężkim warunkom początkowym zawdzięczają swój sukces. Działa to też w drugą stronę - niech każdy się zastanowi, ile zna ludzi w swoim otoczeniu, co np. mają zapewnione mieszkanie przez rodziców (ja nie mam, dlatego tak mi zależy na kasie, bo pod most z rodziną nie pójdę) i pracują już x lat za 2000, bo więcej im do szczęścia nie potrzeba. Często właśnie dobre warunki startowe niszczą w człowieku motywację. Panowie, skąd się wam to bierze? Naprawdę nie wiesz? @ und3r doradco jak już tak słodko czarujesz, załóżmy, że mam wolne 100 tyś na koncie, potrafił byś mi stworzyć taki portfel by te pieniądze zarabiały od zaraz (a nie za 20 lat) lepiej niż np na 5% lokacie ? Jeżeli tak to jaki % ryzyka jest w to wkalkulowany i ile z moich oszczędności jesteś w stanie wyciągnąć więcej aniżeli przykładowa lokata, pytam czysto teoretycznie. W takim razie ja czysto teoretycznie odpowiem, że już sam sposób sformułowania pytania świadczy o Twoim dość nikłym pojęciu o ekonomii. Mógłbym co prawda to pojęcie postarać się zwiększyć (jestem cierpliwy), ale skoro nic z tego nie mam, bo piszesz czysto teoretycznie, daruję sobie. Czy ja gdzieś napisałem, że niefajnie? Po prostu mnie takie opowieści nie ruszają znam swoje możliwości i mam też swoje plany na przyszłość i nikt w garniaku Bossa mi nie zaimponuje opowiadając swoją historię na takich szkoleniach... No ok, kumam. Skoro więc nie jest to niefajne, to o co Tobie właściwie chodzi z tymi szkoleniami, bo się zaczynam gubić. Co masz na myśli pisząc, że "takie opowieści Ciebie nie ruszają"? W jakim sensie "ruszają"? Czy na szkoleniach mówi się prawdę? Zgodziliśmy się już (?), że tak. Zgodziliśmy się też, że tylko część osób da radę osiągnąć szczebel kierowniczy, ale to jest, naszym wspólnym zdaniem (?) fajne. Co w takim razie jest niefajne? To, że ktoś kto prowadzi szkolenie ma garniak Bossa? A w czym ma je prowadzić, w piżamie? Gdybym był na Twoim miejscu wciskał bym to na czym dużo zarobie ale jednocześnie w ten sposób aby klient myślał, że mu jest to naprawdę potrzebne i był z tego zadowolony :lol: Mam szczerą nadzieję, że emot na końcu obraca całe to zdanie w żart, bo jeśli rzeczywiście Ty sam tak byś do sprawy podchodził, to automatycznie nie dziwi mnie, że masz takie podejście do innych wykonujących ten zawód. Widzisz, ja podchodzę do Klienta znacznie bardziej długofalowo. Maksymalizacja zarobku teraz przełożyłaby się na mniejszy zarobek w przyszłości, a na tym mi nie zależy. A mi przykro stwierdzić, ze nie bardzo czytasz ze zrozumieniem bo nigdzie nie napisałem, że "firmy doradztwa finansowego dymają ludzi w d." To prawda, odnosiłeś do gospodarki w ogóle, ale przez to do mojej firmy (i pośrednio mnie samego) też. I ja nawet z takim dekadenckim podejściem się zgadzam, tak jak Ty, z tego co zrozumiałem, zdajesz sobie sprawę z istnienia sprzedawców (nieważne czy to produkt finansowy czy komputer) uczciwych, prawda? Podobnie jak większość ludzi, nieważne czy kupując komputer czy polisę, zdaje sobie sprawę z tego, że ten konkretny sprzedawca może być potencjalnie nieuczciwy. Dlatego kiepski doradca nie będzie polecany, a kiepski sprzedawca w Komputroniku prędzej czy później zostanie zwolniony. M. in. na tym polega wolny rynek. Odnosiłem się do każdej dziedziny nie tylko sektora finansowego i zarówno człowiek nie posiadający odpowiedniej wiedzy może być wydymany na kredycie jak również na zakupie komputerze w markecie... Takie czasy kiedyś monopol na dymanie szarego człowieka miała władza teraz oprócz władzy może to robić każdy kto chce, co oczywiście nie znaczy, że wszyscy wszystkich dymają bo zdarzają się jeszcze ludzie szczerzy i uczciwi... No więc właśnie - na szkoleniach dokładnie na to jest położony nacisk - że ludzie szczerzy i uczciwi mogą zajść bardzo wysoko, bez uszczerbku na swoim sumieniu. Inna sprawa, że mało kto to rozumie, dlatego długofalowi pracownicy to może 10% sali. Chyba raczej z tego , ze zly lekarz czasem sie zdarza, zly doradca to norma od ktorej istnieja wyjatki. Spotkalem 6 przedstawicieli tego zawodu i z sensem byl jeden (ale jego produkty mialy nieakceptowalne dla mnie prowizje i wplaty minimalne) reszta chciala mi upchnac cokolwiek, a wizyte jednego z nich daloby sie skwitowac tylko parafrazujac stare porzekadlo "excel jest cierpliwy , wszystko przyjmie" ;) Tak, ale to wynika właśnie z tego, co pisałem wyżej - zawód doradcy finansowego w Polsce nie ma żadnej tradycji, a samo pojęcie jest bardzo nadużywane. Stąd taki bajzel na rynku. Poczekaj 10-20 lat, poczekaj na certyfikaty państwowe, i będzie ok. W Niemczech czy USA, zawód doradcy/brokera cieszy się podobnym uznaniem społeczeństwa co zawód prawnika czy lekarza, chociaż i tam oczywiście zdarzają się nadużycia i ludzie nieuczciwi. Edytowane 23 Sierpnia 2010 przez und3r 4 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Carson Opublikowano 23 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 23 Sierpnia 2010 (edytowane) A ja skwituje to tak, sadzac po dlugosci Twoich postow masz "gadane". Pewnie w niemalym stopniu przesadzilo to o Twoim sukcesie zawodowym. Udalo Ci sie juz kiedys zagadac kogos na smierc? To byl moj ostani wpis w tym smiechowym i jednoczesnie wprowadzajacym momentami w zalazki depresji watku. Pzdr Edytowane 23 Sierpnia 2010 przez Carson 3 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
grzechuk Opublikowano 23 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 23 Sierpnia 2010 under - zgrabnie uniknąłeś odpowiedzi na bardzo proste pytanie slavOKa... dodatkowo zarzuciłeś mu niewiedzę i z góry narzuciłeś swoje założenia i definicje (jak chociażby bezzasadność rozmawiania o inwestycjach teoretycznie)... oczywiście, że można tylko trzeba się wykazać wiedzą - uniknięcie odpowiedzi, nakreśla spory znak zapytania... tak się zachowują ludzie bez znajomości tematu, jak katarynki klepiące wykute formułki, przy szczegółach wymiękający i kwitujący "zlecimy to naszym specjalistom!", być może jednak masz niezbędny warsztat merytoryczny, a tak odnosząc się do zadającego pytanie wykazujesz cechy najzwyklejszego gbura... cokolwiek by to nie było - zatrudnij sobie lepiej pijarowca, albo poczytaj jakieś ebooki, bo grzęźniesz bystrością - mogłeś wymyślić jakieś 2-3 sensowne założenia początkowe i wywnioskować z nich jakieś następstwa, a robiąc to umiejętnie wyszłoby na twoje... tak tylko sprawiasz wrażenie kogoś o ograniczonej zdolności abstrakcyjnego myślenia chęcią - odnoszę wrażenie, że zamiast wdawać się w polemikę o hardcorach, powinieneś skupić się na rzeczach istotnych... wydajesz się być zbyt mało pewny siebie (przynajmniej w tej dyskusji) i wygląda na to, że tak naprawdę nie chcesz rozmawiać, a za wszelką cenę postawić na swoim... więc może jednak przekonam cię, byś odpowiedział na to pytanie 2 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slavok Opublikowano 23 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 23 Sierpnia 2010 (edytowane) W takim razie ja czysto teoretycznie odpowiem, że już sam sposób sformułowania pytania świadczy o Twoim dość nikłym pojęciu o ekonomii. Mógłbym co prawda to pojęcie postarać się zwiększyć (jestem cierpliwy), ale skoro nic z tego nie mam, bo piszesz czysto teoretycznie, daruję sobie. moje pojęcie o ekonomii jest na tyle duże na ile jest mi to potrzebne, widzisz sam się określasz jako doradca (to ja mam mieć w takim razie wysokie pojęcie o ekonomii?), a pytam wprost i nie potrafisz odpowiedzieć, nie chcę mi się szukać ale kilka stron wcześniej pisałeś, że porad udzielasz non-profit a tutaj piszesz z kolei, że nic z tego nie masz. btw. rozumiem, jestem płotką w wielkim świecie i moja marna teoretyczna setka to sumka którą nie warto sobie zawracać doopy. źle zakładasz, że nic z tego nie masz, może jak byś sensownie nakreślił, to może wykonał bym telefon do efect sp. z o.o. i zaprosił na rozmowę jednego z doradców, kto wie, chociaż ja wolę obracać żywą gotówką inwestując/obracają kwotą 50 tyś i wyciągnąć z tego w miesiąc np 7k, zamrażanie pieniędzy na 20 lat mnie raczej nie rajcuje. Edytowane 23 Sierpnia 2010 przez slavOK 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Havoc Opublikowano 23 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 23 Sierpnia 2010 "dla każdego doba ma 24 godziny, start ludzie mają równy" (kontekst czasu! (...) Żartujesz prawda :D Załamałeś się tu równo, każdy zrozumiał tą wypowiedź tak jak miała być zrozumiana, spotkałeś się z mocną krytyką i teraz nagle chcesz wcisnąć że była dosłowna? Obaj dobrze wiemy że nie, że "doba" ma tu szersze znaczenie. Jak Carson napisał masz gadane, poza tym 99% Twojego posta było napisane z użyciem zagrywek psycho-marketingowych. Więc nie mów mi że akurat przy stwierdzeniu, które wręcz poruszyło ziemię użyłeś tak prostego zwrotu nie mając nic głębszego na myśli. BTW, ja naprawdę nic do Ciebie nie mam, pracujesz sobie w ciekawym zawodzie, robisz co musisz by mieć na chleb, komuś to nie pasuje to jego problem. Ale proszę, nie rób z nas idiotów :) 4 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Twój Pan Opublikowano 24 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 24 Sierpnia 2010 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ULLISSES Opublikowano 25 Sierpnia 2010 Zgłoś Opublikowano 25 Sierpnia 2010 Jakie to polskie :) . Skąd się wzieło przekonanie, że jak ktoś ma ciężej, to ma większe pojęcie o danej sprawie? Osoba, która potrafi pokierować swoją karierą zawodową i gospodarowaniem pieniędzmi tak, żeby mieć 200PLN na koncie wie mniej o życiu od tego, który sobie z tym nie poradził? (prosze, nie wracajcie do tematu o nierównym starcie) Źle zrozumiałeś komentarz. Stwierdziłeś, że skoro kogoś w danym miesiącu nie stać na wyskoczenie z 200 PLN, to powinien się zastanowić nad sensem posiadania samochodu. To właśnie o ten fragment mi chodziło, a nie o całokształt. Jak ktoś dojeżdża do pracy codziennie samochodem, to raczej nie ma się nad czym zastanawiać. I nie wyskakuj mi proszę z autobusami itp. MPK po wioskach nie jeździ. Druga sprawa, że nikt nie powiedział o tankowaniu cały czas za 20 PLN. Chodzi o to, że tankuje się za tyle, ile może się w danej chwili wydać. Najlepiej tankować do pełna, ale zdarzają się końcówki miesiąca, gdy już nie ma zielonych na pełny bak i wtedy tankujemy za tyle, ile możemy wydać, by dożyć do wypłaty. Zdarzają się przecież niespodziewane wydatki. Natomiast wykład o pompie paliwa wydaje mi się nie na miejscu - przynajmniej w moim kierunku. ;] Idąc dalej - do kolejnych komentarzy i postów... 1. Nie wydaje mi się, aby temat ten był w jakimkolwiek stopniu "śmiechowy". Od czytania niektórych tekstów i wyskoków (bo trudno je nazwać rzeczową argumentacją) nóż w kieszeni się otwiera. 2.WAŻNE Nie wydaje mi się, aby bezsensowne i bezpodstawne punktowanie kogoś na minus w temacie na Oślej łączce, mogło przynieść komuś korzyści na dłuższą metę. System punktacji tyczy się głownie wiedzy w temacie IT i chciałbym, aby głownie do tego celu był wykorzystywany. Dlatego też (na razie grzecznie) proszę osoby, które z góry punktują każdą wypowiedź und3ra, o zaprzestanie tego durnego procederu. W przeciwnym wypadku rachunki zostaną wyrównane - und3r odzyska stracone w ten sposób punkty, a osoba punktująca go na minus w temacie na Oślej utraci swoje punkty plusowe. 2 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...