Skocz do zawartości
Sid

Codzienność za kierownicą

Rekomendowane odpowiedzi

tomazzi, pisałem raptem kilka postów wcześniej, że sam cieszę się na zimę w aucie awd, w którym bez robienia "obejść" 2 kliknięciami w komputrze pokładowym deaktywuję większość elektronicznych aniołów stróży, bo taka jazda tym autem (ale i tak na zimówkach) sprawia mi frajdę, więc twoja "riposta" zupełnie nieudana. Pisałem również o kilku generacjach ESP- ale jak już ktoś zauważył, czytać ze zrozumieniem to ty nie potrafisz.

 

I znów ta wycieczka osobista- jeśli mam nowe, bezpieczne auto na dobrych oponach to już nie potrafię jeździć zimą? :lol: Gratuluję samopoczucia! Szerokości życzę i obyś jeździł mistrzu kierownicy nie po tych drogach, z których ja najczęściej korzystam (a jako, że jeżdżę sporo, to najlepiej siedź w domu).

  • Upvote 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

goldenSo:

 

Oczywiście że systemy ABS/TCS/ESP zawodzą - w wielu sytacjach.

Są różne generacje tych systemów a każdy producent nieco inaczej inaczej je implementuje - jedne działają lepiej drugie gorzej. Właśnie pi..dolenie że zestaw literek gwarantuje bezpieczeństwo powoduje że lamy rozwalająją siebie i innych. Bo przecież pseudo TCS i ABS w Maździnie 323 niczym się nie różni od tego w F1 :lol:, a najnowsze generacje 3 literek w każdej sytuacji pozwalają deptać hampel i gaz ile wlezie. Oczywiście systemy te nigdy się nie psują... :ploom:

 

Podsumowując systemy TC/ABS :

- powodują fałszywe poczucie bezpieczeństwa u niedoświadczonych kierowców, co czasem daje efekt kompletnie odwrotny do zamierzonego.

- pomagają kierowcą, którzy znają ich (i swoje) ograniczenia.

 

Natomiast podsumowując ostatnie parę stron dyskusji: wielu nie jest w stanie uwierzyć, że można bezpiecznie jeździć zimą i to znacznie szybciej szybciej niż 20km/h bez elektronicznego wspomagania, dedykowanych opon - to właśnie pokazuje jaki jest procentowy udział kierowców i ludzi posiadających tylko prawo jazdy. W oczach lamy faktycznie mistrzostwem świata jest przejechanie paru kilometrow bez naciśnięcia hamulca, czy wyhamowanie prawie do zera silnikiem, bez potrzeby odstawiania delirki na pedale hamulca - coż, to nie jest niestety śmieszne.

 

jonas: no właśnie: nie wszystko czarne co się świeci xD

 

Wszystko się psuje. Zwłaszcza w polskiej mentalności 'jeździć do póki odpala' a później mamy choinkę na desce rozdzielczej i się dziwimy że esp pomyliły się strony lewa z prawą. Od debilizmu taki system nie zwalnia, jednak pamiętaj że kierowców możesz podzielić na przeciętnych, debili oraz dobrych. Tym pierwszym to faktycznie pomaga i to sporo, drugim pomoże tylko patelnią w głowę, trzecim nie potrzeba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego, choć wszyscy generalnie piszą o tym samym, to 'mój' post musi być ostatni, bo 'moja racja jest mojsza'?

 

Przynajmniej nie dochodzi do rękoczynów jak na polskich drogach jest teraz w zwyczaju? :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety to "niemal" uwypukla się gdy po całonocnych opadach drogowcy znów są zaskoczeni, a mu musimy rano jechać do pracy.

 

W takich wypadkach zimówki nic nie dadzą, jeśli śnieg jest wyżej podwozia - chyba, że ktoś lubi robić za pług.

Poza tym ja cały czas mówię o używaniu letnich, gdy mamy w miarę dobre warunki, a nie 40cm śniegu - zrozum to w końcu.

 

Po za tym miasto, miastu nie równe w małych miastach śnieg często leży na drogach znacznie dłużej bo po pierwsze nie wszędzie tak obficie sypią solą po drugie ruch jest mniejszy...

 

A niech sobie leży nawet tona śniegu. Do póki nie jest wyższa od mojej opony, to nie stanowi dla mnie problemu.

 

Sam swoim autem robię niewielkie przebiegi i większość to miasto ale stać mnie było na auto to stać mnie również było aby wyłożyć kilka stów i kupić te zimówki choćby nawet w małym stopniu poprawiały moje bezpieczeństwo...

 

Jak zwykle znana zwrotka - "stać cię na auto, to stać cię na to czy tamto". Nie, bo auto kupiłem 2 lata temu i wtedy miałem inną sytuację finansową. I nie wyskakuj z MPK, bo już o tym mówiłem 2 strony wcześniej.

 

Osobiście jak bym miał jeździć 5-10km na godzinę po mieście to bym pewnie auto w garażu zostawiał, po za tym znów błędnie zakładasz, ze wszyscy mieszkają w wielkich aglomeracjach i ciągle stoją w korkach...

 

A ty zakładasz, że wszyscy mieszkają w wielkich aglomeracjach i jadąc przez miasto poruszają się dwupasmówką ponad 60km/h.

Poza tym to 5-10km/h to była wartość obrazująca ogólnie małą prędkość, a nie konkretna wartość. Ja nie mam problemu jechać przez jedną z ulic miasta 60km/h po śniegu na letnich. I nie - nie jestem głupi i szalony. Po prostu znam drogę, znam możliwości samochodu i patrzę przed siebie, zamiast czekać do ostatniej chwili licząc na magiczne ABS i inne 3-literowe cuda techniki.

 

Takie podejście jest równie idiotyczne jak przecenienie swoich umiejętność w autach bez jakichkolwiek systemów w dodatku letnich oponach...

 

Ale obydwa typy kierowców się zdarzają, przy czym tych pierwszych jest znacznie więcej i to głównie oni powodują wypadki.

 

Zimą opony zimowe to podstawa - inny kształt bieżnika ułatwiający odprowadzenie syfu oraz miękka mieszanka sprawiają że w temperaturach poniżej 2-3C na suchej nawierzchni auto zatrzyma się szybciej koniec kropka.

 

Jak kierowca będzie miał odrobinę oleju w głowie, to nie będzie się musiał awaryjnie zatrzymywać, a na światłach masz 2 wyjścia: albo jest za późno i lecisz na pomarańcz, albo wiesz że nie zdążysz i zamiast cisnąć, zrzucasz biegi. A tak, zapomniałem - dla większości "cfaniaków" jazda w mieście sprowadza się do "1, 2, 3 do odcięcia i po hamplach na czerwonym". Przykro mi, ze nie podążam za tym stadem baranów.

 

ESP, TCS i inne systemy monitorujące poślizg kółek czy to w czasie ruszania, czy jazdy są lepsze od przeciętnego kierowcy i pomagają uniknąć zakręcenia dupą czy wymyciu przednionapędówki na zewnątrz zakrętu.

 

Jednocześnie dają złudne poczucie bezpieczeństwa, na którym niejeden się już przejechał. Wiem, że te systemy najczęściej są bardzo pomocne. Niestety niektórzy są na tyle durni, że pasuje im to na jakiś czas odłączyć, aby nauczyli się jeździć z wyobraźnią.

 

I nie opowiadajcie mi bajek że takie systemy nie gwarantują bezpieczeństwa bo właśnie po to powstały. Dla typowego użytkownika drogi pomagają uniknąć głupich strat przyczepności i niechcianego stresu bo żółta lampeczka tcs czy esp na desce rozdzielczej stresuje mniej niż uczucie uciekającej [gluteus maximus] i pozwala podejmować racjonalne decyzje na drodze.

 

Przez to, że mniej stresuje, to mniej wpływa na debila za kółkiem i w mniejszym stopniu sugeruje mu, aby k*** łaskawie zwolnił, bo jednak ślisko jest i nawet jeśli w tym zakręcie skończyło się na żółtej lampce, to w następnej lampka może nie pomóc.

 

Oczywiście każdy z was jest mistrzem kierownicy który uważa że na oponach letnich da się jeździć bezpiecznie, a 3 cyfrowe akronimy są dla leszczy i tak naprawdę utrudniają jazdę, a nie ją ułatwiają.

 

[ugryzienie w język]

Czy możesz chociaż spróbować przeczytać ten tekst jeszcze raz, ale ze zrozumieniem i wyciągnięciem bardziej sensownych wniosków?

 

Pogratulować, z pewnością każdy z was zimą pomyka bokiem swoim Lancerem Evo czy Subaru STI na każdym zakręcie - obowiązkowo z odłączonymi systemami kontroli trakcji.

Czy tak ciężko zrozumieć, że nie każdy ma 19 lat i nie każdy ma manię wciskania gazu w podłogę? Ja w lecie rzadko przekraczam 80km/h, bo nigdzie mi się nie spieszy, i nie mam zamiaru kupować klocków co 2 miesiące (półtorej tony wyhamować to jest wyzwanie), więc po jaką cholerę mam pruć w zimie na oślep i bez opamiętania?

 

Pogratulować, fińscy kierowcy rajdowi chodzą do was na lekcje. Tylko zapominacie o jednym - te systemy są dla przeciętnego użytkownika samochodu i o ile nie zwalniają z myślenia to całkiem skutecznie starają się niwelować jego braki.

 

I właśnie o tej pogrubionej części cały czas jest mowa, ale widocznie ciężko Ci wyciągnąć ten wniosek z naszych zdań.

Przeczytaj proszę jeszcze raz pogrubioną część i nie kłuć się o coś, co nigdy nie zostało powiedziane.

 

Proszę was, nie piszcie tutaj o wadach opon zimowych

Znajdź jedną linijkę w całych 5 ostatnich stronach, w której ktokolwiek coś takiego twierdzi - wyzywam Cię. Zamiast wynajdywać koło od nowa, zacznij czytać dokładnie i ze zrozumieniem.

 

Bo znajdzie się jakiś idiota który w to uwierzy nie posiadając żadnych umiejętności, poodpina sobie wszystkie bezpieczniki i przygrzmoci w przydrożne drzewo.

 

Jednego kretyna mniej, bo nawet czytać ze zrozumieniem nie potrafi.

 

Pozostanie tylko pytanie - czyja to będzie wina? Matoła który wjechał w drzewo?

 

A masz jakieś wątpliwości? A może pod każdym postem na forum powinno się od teraz dopisywać "dzieci nie próbujcie tego w domu"?

 

Czy pr0 drivera który uważa że jeździ najlepiej na świecie i nie potrzebne mu żadne asysty, ze wspomaganiem kierownicy na czele, jednocześnie propagując niestworzone teorie o skillu na drodze.

 

Wow, teraz to Cię poniosło. Pokaż miejsce, gdzie ktoś mówi, że wspomaganie jest zbędne - no pokaż.

 

Podsumowując:

Nie czytasz tematu ze zrozumieniem, wyciągasz błędne wnioski i prawisz morały ludziom, którzy (w przeciwieństwie do Ciebie) zrobili trochę kilometrów na zimówkach.

 

Powtórzę jeszcze raz w skrócie:

Zimówki to świetna rzecz i każdy powinien ją mieć, ale nie wszyscy mogą sobie kupić zanim spadnie śnieg, bo różnie w życiu bywa - dorosłym ludziom nie trzeba chyba tego tłumaczyć.

ABS, ESP, itp to też fajne zabawki, ale poza ABS, to nie każdy może to w aucie mieć. Poza tym zdarzają się sytuacje, w których nie mamy gdzie uciec i wtedy fajnie by było zrezygnować z możliwości skręcania na rzecz lepszego hamowania. Niestety o ile inne systemy można odłączyć, o tyle ABS nie ma wyłącznika na desce.

Może w FWD z 1.4 pod maską wszelkie kontrole trakcji i stabilizacji jazdy działają super, ale jeśli auto ma RWD i ponad 200KM pod maską, to nie zawsze te systemy bywają pomocne w każdych warunkach - na forum BMW można wyczytać, że czasami aby móc przejechać konkretny odcinek, trzeba jakiś system wyłączyć.

Nie wnikam jednak, czy to konieczność, czy tylko brak umiejętności kierowcy lub źle dobrane opony - np zbyt szerokie zimówki.

 

Idąc dalej, to są ludzie którzy zrobili trochę kilometrów, nie jeżdżą na zasadzie "1, 2, 3, stop" i są w stanie w większości warunków poradzić sobie bez opon zimowych, tak jak większość z nas radzi sobie bez kontroli trakcji. Nie mówię, że tacy są lepsi - mówię tylko, że są na tyle dobrzy, aby sobie radzić w takich warunkach.

Z drugiej strony są niedzielni kierowcy, którzy są święcie przekonani, że ich naszpikowane elektroniką autko z oponami zimowymi kupionymi (koniecznie) w ASO zatrzyma się ze "stówki" na 40 metrach jak w lecie. To tacy ludzie stwarzają większe zagrożenie, bo oni jeżdżą szybciej.

Gdyby więc miał we mnie wpaść samochód, to wolę gościa na letnich, niż gościa na zimówkach z elektroniką - zazwyczaj ten pierwszy będzie jechał wolniej.

  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jaki w tym sens i jaka dużo to oszczędność? Letnie opony się w zimę nie zużywają?

 

A możesz mi pokazać, gdzie jest napisane coś o sensie lub oszczędności? Od początku wydawało mi się oczywiste, że ludzie nie mają letnich z 3 powodów:

- albo w danym miesiącu wypadł im inny wydatek

- albo są masochistami

- naprawdę mało jeżdżą (gdybym mieszkał w mieście, do pracy jeździł autobusem i miał FWD, to raczej olałbym sprawę zimówek)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takich wypadkach zimówki nic nie dadzą, jeśli śnieg jest wyżej podwozia - chyba, że ktoś lubi robić za pług.

Poza tym ja cały czas mówię o używaniu letnich, gdy mamy w miarę dobre warunki, a nie 40cm śniegu - zrozum to w końcu.

Właśnie zauważyłem... cały czas gdzieś pojawia się "jeśli"... jeśli to. jeśli tamto, jeśli sramto to mogą być letnie, a ja za przeproszeniem mam to "jeśli" w [gluteus maximus] i nie muszę się martwić czy to "jesli" zostanie jutro spełnione i moje letnie opony dadzą radę...

 

A niech sobie leży nawet tona śniegu. Do póki nie jest wyższa od mojej opony, to nie stanowi dla mnie problemu.

Nie pozostaje nic jak pogratulować umiejętności i przyczepności opon letnich...

 

Jak zwykle znana zwrotka - "stać cię na auto, to stać cię na to czy tamto". Nie, bo auto kupiłem 2 lata temu i wtedy miałem inną sytuację finansową. I nie wyskakuj z MPK, bo już o tym mówiłem 2 strony wcześniej.

Pisałem w pierwszej osobie czyli odnosiłem się do siebie ja wychodzę z takiego, a nie innego założenia....

 

A ty zakładasz, że wszyscy mieszkają w wielkich aglomeracjach i jadąc przez miasto poruszają się dwupasmówką ponad 60km/h.

Poza tym to 5-10km/h to była wartość obrazująca ogólnie małą prędkość, a nie konkretna wartość. Ja nie mam problemu jechać przez jedną z ulic miasta 60km/h po śniegu na letnich. I nie - nie jestem głupi i szalony. Po prostu znam drogę, znam możliwości samochodu i patrzę przed siebie, zamiast czekać do ostatniej chwili licząc na magiczne ABS i inne 3-literowe cuda techniki.

Nie, ja zakładam, ze są osoby, które mieszkają w mieście gdzie jakikolwiek większy korek to rzadkość i spokojnie można się poruszać nie 10km/h, a 50km/h...

 

Ale obydwa typy kierowców się zdarzają, przy czym tych pierwszych jest znacznie więcej i to głównie oni powodują wypadki.

Polemizował bym... imo takie samo jak nie większe zagrożenie powodują młodzi gniewni mistrzowie kierownicy w starych parchach, których jeszcze żaden dzwon nie nauczył pokory...

 

 

Jak kierowca będzie miał odrobinę oleju w głowie, to nie będzie się musiał awaryjnie zatrzymywać,

... i zapomniałeś jeszcze dodać, że jak oprócz tego oleju będzie miał na desce zamontowane oko saurona :] Edytowane przez KAX_
  • Upvote 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zwykle znana zwrotka - "stać cię na auto, to stać cię na to czy tamto". Nie, bo auto kupiłem 2 lata temu i wtedy miałem inną sytuację finansową.

Ja dwa lata temu też miałem inną sytuację finansową (lepszą), ale nie mogę się zgodzić - auto to wprawdzie nie towar luksusowy, jak chcieliby starzy komuniści, ale rzecz wymagająca nakładów finansowych: paliwo, przeglądy, naprawy (tak, niemieckie auta też) i tak dalej. Kupując 100" plazmę do kina domowego trzeba się liczyć z większymi rachunkami za prąd. Jeżdżąc autem trzeba się liczyć z wydatkami na paliwo i tak dalej.

Czy tak ciężko zrozumieć, że nie każdy ma 19 lat i nie każdy ma manię wciskania gazu w podłogę? Ja w lecie rzadko przekraczam 80km/h, bo nigdzie mi się nie spieszy, i nie mam zamiaru kupować klocków co 2 miesiące (półtorej tony wyhamować to jest wyzwanie), więc po jaką cholerę mam pruć w zimie na oślep i bez opamiętania?

Ja jeżdżę te 80-90 km/h jak tylko mogę, bo wygodnie mi się tak jeździ, przy czym w ciepłe dni jestem zawalidrogą, a w zimne tym czubkiem, co wyprzedza. Nie dogodzisz, choćbyś na głowie stawał :>

Jednego kretyna mniej, bo nawet czytać ze zrozumieniem nie potrafi.

Ba, królowo, gdyby jeszcze ów kretyn zabierał do Błękitnego Tunelu tylko swą nędzną, robaczywą duszyczkę.

Wow, teraz to Cię poniosło. Pokaż miejsce, gdzie ktoś mówi, że wspomaganie jest zbędne - no pokaż.

To chyba ja gdzieś kiedyś pisałem, bo rzeczywiście przy 753 kg nieokiełznanego motoryzacyjnego dzikiego seksu wspomaganie nie jest niezbędne.

ABS, ESP, itp to też fajne zabawki, ale poza ABS, to nie każdy może to w aucie mieć. Poza tym zdarzają się sytuacje, w których nie mamy gdzie uciec i wtedy fajnie by było zrezygnować z możliwości skręcania na rzecz lepszego hamowania. Niestety o ile inne systemy można odłączyć, o tyle ABS nie ma wyłącznika na desce.

Może w FWD z 1.4 pod maską wszelkie kontrole trakcji i stabilizacji jazdy działają super, ale jeśli auto ma RWD i ponad 200KM pod maską, to nie zawsze te systemy bywają pomocne w każdych warunkach - na forum BMW można wyczytać, że czasami aby móc przejechać konkretny odcinek, trzeba jakiś system wyłączyć.

Nie rozumiem - to w końcu ABS skraca drogę hamowania na śliskim czy nie? Zawsze wydawało mi się, że tak, ale jako się rzekło nie jeździłem samochodem z tym systemem zbyt długo.

 

Ilu Kowalskich ma pod maską coś więcej niż 2.0? Ile jest sytuacji, w których trzyliterowe skróty uratowały kogoś od szpitala i/lub blacharza, a takich w których wszystko popsuły? Ile masz samochodów RWD o mocy 200+ KM, którą to moc trudno opanować na suchej, czystej nawierzchni, o zimie nie mówiąc? Takie kukanie przez pryzmat jednego przykładu, w dodatku wyjątku raczej, niż reguły.

Idąc dalej, to są ludzie którzy zrobili trochę kilometrów, nie jeżdżą na zasadzie "1, 2, 3, stop" i są w stanie w większości warunków poradzić sobie bez opon zimowych, tak jak większość z nas radzi sobie bez kontroli trakcji. Nie mówię, że tacy są lepsi - mówię tylko, że są na tyle dobrzy, aby sobie radzić w takich warunkach.

Kiedyś ludzie radzili sobie nawet bez samochodów, prądu czy lekarstw, a zimy były podobno sroższe.

Po co na siłę sobie utrudniać, jeżdżąc w zimie na nieodpowiednich oponach? Skill wzrośnie u kilku ludzi na sto, reszta po prostu zanieczyści zbroje i skończy podróż w rowach lub na słupach, jak dobrze pójdzie. Drogi publiczne nie są poligonem doświadczalnym ani Szkołą Jazdy Skoda Auto.

Z drugiej strony są niedzielni kierowcy, którzy są święcie przekonani, że ich naszpikowane elektroniką autko z oponami zimowymi kupionymi (koniecznie) w ASO zatrzyma się ze "stówki" na 40 metrach jak w lecie. To tacy ludzie stwarzają większe zagrożenie, bo oni jeżdżą szybciej.

Gdyby więc miał we mnie wpaść samochód, to wolę gościa na letnich, niż gościa na zimówkach z elektroniką - zazwyczaj ten pierwszy będzie jechał wolniej.

 

Przekonanie o własnej zajebistości jest jednakowo zabójcze, czy jedziesz dwuletnim Q7 ze wszystkim, co fabryka dała, w tym i limitowaną serią uber-zimowych skandynawskich opon Collin McRae Winter Pr0, czy śmiało halsujesz od pobocza do pobocza szpachlowanym Gulfem na łysych letnich gumach, z których każda jest z innego szrotu i w którym najbardziej zaawansowaną elektronikę skrywa kupione na bazarku kradzione radio. Statystyka, elektronika i fizyka podpowiadają, że palant w Q7 zginie później, niż palant w Gulfie, ale jak dodamy do kombinacji Przypadek, to może się okazać, że Q7 już następnej zimy pójdzie na żyletki, zaś właściciel do drewnianej skrzynki, a Gulf, łatany i cerowany czym się da, posłuży jeszcze jednemu pokoleniu knight-riderów spod remizy. Albo odwrotnie, konkluzja jest w każdym razie prosta - po cholerę kusić los?
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozwaliło mnie dzisiaj jak koleś w kombi Volvo nie mógł z miejsca ruszyć na lekkim podjeździe.. Ja rozumiem, że Volvo, Skandynawia itp., ale bez przesady..

 

Wielce możliwe, ze koleś ma tak jak ja. Kupił nowe autko i jeszcze się "nie oswoił z nim" ;)

 

Co do mnie to prawko od 2006 roku, ale kierowca ze mnie jak z "koziej [gluteus maximus] trąba" (Jonas możesz śmiało odnotować nową kategorię kierowców :rolleyes: ). Przyznaje się bez bicia - jestem kolejną "ofiarą prawa jazdy" w naszym pięknym kraju. Niemniej trzeba zacząć kiedyś jeździć. Padło mi na taki trudny okres.

Pomimo, że mam nowe auto i wszystkie te "piepszoty" to za każdym razem kupa w portach i nogi z waty. ABS itp. systemy dają mi na pewno komfort psychiczny podczas jazdy.

Co by nie było to najważniejsze jest używanie mózgownicy, szczególnie podczas trudnych warunków pogodowych.

Jak tak sobie jeżdżę wieczorami (22-23) po moim mieście (mały ruch i mogę bardziej skupić się na aucie) to wciąż mam wątpliwości czy inni użytkownicy (starzy wyjadacze) mają jakiś olej we łbie. Ot dojeżdżam sobie wczoraj do skrzyżowania. Czerwone i stoi sobie jeden samochodzik. Zatrzymałem się więc z odstępem tak z 2/3 auta na długość i czekam, Aż tu nagle podjeżdża autobus (w środku może z 1 pasażer) prawie do mojego zderzaka, a kierowca zaczyna machać ręką bym podjechał. Jakby mógł to by mi "w tyłek" wjechał. Później miałem jeszcze ze 2 takie sytuacje z autami osobowymi.

Lato, zima - dla niektórych to chyba nie ma znaczenia. Nie wspomnę już o tym co wyrabia się przed moim blokiem gdzie jest ambulatorium. Parking obok (pusty) wszyscy jednak (nie mówię tu o mieszkańcach) przyjezdni wpakowują się gdzie popadnie, że drzwi nawet nie dadzą otworzyć. A ja się pytam co by było gdyby taka karetka zajechała? Musieli by chyba przez dachy samochodów pacjenta przenosić?

To tyle mojej dygresji.

 

Ps. Mam nadzieję, że jak ktoś jest z Lublina i spotka mnie na drodze okaże wyrozumiałość dla nowicjusza na drodze :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielce możliwe, ze koleś ma tak jak ja. Kupił nowe autko i jeszcze się "nie oswoił z nim" ;)

 

Model nie był najnowszy, taki z deka kanciaty jeszcze, ale kierowca raczej stary nie był, więc coś może być na rzeczy.

 

Mi sporo dał wyjazd do Grudziądza w styczniu tego roku. Szczecin -> Grudziądz -> Szczecin - jakieś 700km jednego dnia Cieniasem, a pogoda była nie lepsza niż teraz. Za pilota miałem doświadczonego kierowcę, który udzielił mi paru wskazówek. Przy okazji zaliczyłem odcinek specjalny rajdu Finlandii, kiedy nawigacja wyprowadziła nas w pole, kiedy chcieliśmy ominąć Bydgoszcz ;) W sumie było ciekawie, a doświadczenie bezcenne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A btw skilla, padały stwierdzenia o nie zagapianiu się jako pierwszy LVL, o skupieniu itd....dla mnie jedną z najważniejszych składowych jest ustawienie poprawne fotela...tak jakoś dziś mnie naszło by popatrzeć jak to kierowcy maja poustawiany fotel... MASAKRA..najlepsi są ci co chcą czuć się jak w F1, ledwo go widać, (pozdrawiam pana z czerwonej Civiczki) ledwo kierownicę łapie i pewnie ledwo do pedałów sięga heheh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inna kategoria to panie (w zdecydowanej większości) leżące na kierownicy w stylu rajdów WRC.

 

A odnośnie zimówek to w swoim prywatnym nie zakładam zimówek bo przez 90% czasu stoi nieruszany, jako że poruszam się służbowym - i to też jest powód braku takowych opon. Dla jazdy po mieście do sklepu 3 razy w miesiącu nie mam zamiaru zmieniać opon, wystarczy tylko jeździć z głową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest podejście typu - nigdy nie jeżdzę po pijaku, ale jak mi się zdarzy 2-3 razy w miesiącu i będę uważał to nic się nie stanie.

Przecież nie tylko z własnej winy możesz spowodować wypadek, ktoś nagle wyjedzie a Ty zamiast zahamować to popłyniesz do przodu.

Na prawdę wku..rza mnie taki tok myślenia.

Powinni robić kontrole i wlepiać solidne mandaty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przykład bardzo chybiony już na wstępie - jazda po pijaku jest przestępstwem, natomiast jazda na letnich w zimie nie jest jak narazie nawet wykroczeniem. Stać się może równie dobrze na zimówkach, a przy tej pogodzie to bardzo możliwe - wracałem w pon do Warszawy Puławską i taki lód tam leżał że ludzie z ledwością ruszali, ja także mimo posiadanych zimówek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest chybionym, bo przy jednej i drugiej czynności kierowca nie myśli. Stać się może, ale mając zimówki zmniejszasz to ryzyko.

U naszych sąsiadów z zachodu zimówki są obowiązkowe, pewnie wprowadzili to, żeby małe warsztaciki miały okazję do zarobku na biednych ludziach.

Przecież na letnich też się da jechać, tylko trzeba bardziej uważać. Tak Yog to nie jest u nas karalne, ale dla mnie kompletny brak wyobraźni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najlepsi są ci co chcą czuć się jak w F1, ledwo go widać, (pozdrawiam pana z czerwonej Civiczki) ledwo kierownicę łapie i pewnie ledwo do pedałów sięga heheh

 

Ja też mam mocno opuszczone siedzenie (w porównaniu z ojcem/bratem), ale po prostu na tyle dużo jeżdżę, że taka pozycja jest najwygodniejsza - ręce mi się nie męczą i plecy nie bolą w przeciwieństwie do "pionowego" siedzenia - a do pedałów bez problemów sięgam.

 

Inna kategoria to panie (w zdecydowanej większości) leżące na kierownicy w stylu rajdów WRC.

 

Gdyby chociaż to leżenie coś dawało ;-) Wczoraj babka chciała wyjechać z jednokierunkowej, no i jedzie dajmy te 20km/h, zbliża się do skrzyżowania to po hamulcach, a tu zdziwko, bo koła się zablokowały i na środek głównej - dobrze, że akurat nic nie jechało, choć to ruchliwa droga jest. Może ABS w tej sytuacji by zaszkodził? ;-)

 

Przykład bardzo chybiony już na wstępie - jazda po pijaku jest przestępstwem, natomiast jazda na letnich w zimie nie jest jak narazie nawet wykroczeniem.

 

Teoretycznie policja może wlepić mandat za stwarzanie niebezpieczeństwa i to za letnie i za zjechany bieżnik, ale jeszcze nie spotkałem się z takim czymś.

 

Przecież na letnich też się da jechać, tylko trzeba bardziej uważać.

 

Tylko ja nie rozumiem po co utrudniać sobie życie (patrze na ludzi z mojej okolicy). Przecież wystarczy wracać w nocy gdy jest mgła (widoczność góra 20m) i co zrobić jak nagle coś Ci się wyłoni przed maską? Mało rowerzystów samobójców jest? Albo jakiś dzik? Letniak trzaśnie w dzika, i ten za letniakiem w letniaka.

 

W mojej miejscowości oczywiście jest wielu debili, którzy myślą, że zjedli wszystkie rozumy. Po prostu takich ludzi powinno się zamykać, bo olać ich życie, ale jak trzaśnie w kogoś innego? Albo godziny korek albo gorzej, bo odpowiedzialna osoba może wylądować w szpitalu.

 

Ja mam prawko ze 2 lata, ale ja swój samochód w miarę znam, może i ABSów nie mam i innych "skrótowców" i nigdy nie miałem wypadku/stłuczki/etc. Teraz jeżdżę ciut lepszym samochodem (z ABSem), ale jakoś nie odbiło mi, że silnik jest 3 razy mocniejszy i ma elektronike normalną. Ale na drodze trzeba myśleć, a w mojej okolicy w moim wieku jest wiecej debili niż myslacych ludzi.

 

Na koniec: bez mózgu to i w czołgu można się zabić.

Edytowane przez konkurs

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest chybionym' date=' bo przy jednej i drugiej czynności kierowca nie myśli.[/quote']

 

Ja mam zgoła odmienne zdanie, imo większość kierowców po zalożeniu zimówek przestaje myśleć, bo zakładają że opony całkowicie załatwiają sprawę jazdy w zimie. Dopóki u nas nie wejdą przepisy zmuszające kierowców do jazdy na oponach zimowych w tym okresie, nie zamierzam kupować opon do samochodu który robi miesięcznie 50km po mieście.

Edytowane przez Yog-Sothoth

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poddaję się. Do niektórych nic nie dociera i wydaje im się, że zjedli wszystkie rozumy - dalsza rozmowa jest bezcelowa.

Jak pukniecie jedno czy dwa auta (w lecie na letnich, w zimie na zimówkach), to nauczycie się jeździć i przestaniecie pieprzyć o tym, że robiąc 50km miesięcznie ktoś potrzebuje zimówek - szczególnie w FWD. Co innego w moim RWD - nie powiem, przydało by się (przynajmniej na tył). ;]

 

Zgodnie z zasadą pierwszy śnieg stopniał i obecnie pada nowy. Ten już pewnie zostanie i trzeba się zacząć przyzwyczajać do wolnej jazdy, rozglądania wokoło i zmiatania śniegu z samochodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam mocno opuszczone siedzenie (w porównaniu z ojcem/bratem), ale po prostu na tyle dużo jeżdżę, że taka pozycja jest najwygodniejsza - ręce mi się nie męczą i plecy nie bolą w przeciwieństwie do "pionowego" siedzenia - a do pedałów bez problemów sięgam...

 

Szybkość operowania kierownicą jest znacznie wyższa przy prawidłowej postawie. I nie pionowej a zbliżonej tylko do pionowej. Jak masz nie wygodnie to znaczy że auto ma ch..owe fotele.

Poza tym wzrasta ryzyko wyślizgnięcia się spod pasów w razie wypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szybkość operowania kierownicą jest znacznie wyższa przy prawidłowej postawie. I nie pionowej a zbliżonej tylko do pionowej. Jak masz nie wygodnie to znaczy że auto ma ch..owe fotele.

Poza tym wzrasta ryzyko wyślizgnięcia się spod pasów w razie wypadku.

 

Nie no, aż tak bardzo to nie opuszczam ;-) Po prostu robię tak siedzenie aby mieć prawie wyprostowane ręce. Pewnie wzrost też robi swoje.

 

Nie ma to jak profesjonalne podejście do tematu - najpierw 2 minuty szukali gaśnicy. A potem...

 

Lepiej tak, niż tak jak jedna babka zrobiła: otworzyła machę (bo się dymiło) i buch, ogień się pokazał, a dopiero potem do gaśnice.

Edytowane przez konkurs

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i właśnie to odróżnia ludzi myślących od niemyślących. Jak by sobie dobrze odśnieżył i nie próbował pałować na pierwszym biegu, to by ruszył bez problemu. Niestety nawet nie zadał sobie trudu przeczytania tego, o czym piszą chyba w każdej książce do samochodu czy nauki jazdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam zgoła odmienne zdanie, imo większość kierowców po zalożeniu zimówek przestaje myśleć, bo zakładają że opony całkowicie załatwiają sprawę jazdy w zimie. Dopóki u nas nie wejdą przepisy zmuszające kierowców do jazdy na oponach zimowych w tym okresie, nie zamierzam kupować opon do samochodu który robi miesięcznie 50km po mieście.

 

 

Poddaję się. Do niektórych nic nie dociera i wydaje im się, że zjedli wszystkie rozumy - dalsza rozmowa jest bezcelowa.

Jak pukniecie jedno czy dwa auta (w lecie na letnich, w zimie na zimówkach), to nauczycie się jeździć i przestaniecie pieprzyć o tym, że robiąc 50km miesięcznie ktoś potrzebuje zimówek - szczególnie w FWD. Co innego w moim RWD - nie powiem, przydało by się (przynajmniej na tył). ;]

 

Zgodnie z zasadą pierwszy śnieg stopniał i obecnie pada nowy. Ten już pewnie zostanie i trzeba się zacząć przyzwyczajać do wolnej jazdy, rozglądania wokoło i zmiatania śniegu z samochodu.

 

Przecież nikt nie mówi, że mając zimowe opony odwalą za Ciebie całą pracę i nie musisz uważać. Chodzi o to, że obecnie panują ciężkie warunki na drodze i warto sobie ułatwić jazdę. Wtedy nie trzeba jechać 20-30km/h i każdy start spod świateł nie kończy się boksowaniem. Warto to zrobić już nie dla siebie tylko dla innych. Nie wiem dlaczego w tym kraju jest taki chore podejście, szkoda Wam kasy, czy co ? Ja nawet, gdyby auto miało w ogóle nie wyjechać w zimę i tak bym zmienił na zimówki, to taki naturalne - jest zima, zmieniam opony.

Jak było kiedyś ze światłami, kiedy nie były jeszcze wymagane cały rok ? Niektórzy jeździli cały czas na włączonych, robili to po to, żeby było bezpieczniej. Inne kraje już dawno temu miały wprowadzone takie wymogi, ale nasz kraj jest zawsze 100 lat za murzynami w kwestii przepisów i mentalności.

 

ps. pewnie to całkowity przypadek, ale najczęściej na letnich w zimę jeżdżą posiadacze parchów, bo wśród znajomych z nowymi autami nie zauważyłem takiej patologii, trochę wstyd nawet by się było przyznać, ale jak pisałem kwestia podejścia

 

Eot, szkoda gadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bratu też tak Golf 3 1.9D zrobił, przy czym nie zacięła się przepustnica jak tym panom tutaj. Przekręcasz kluczyć, a silnik nadal chodzi - fajny szok.

Najprościej wypiąć bezpiecznik/przekaźnik pompy - jeśli takowy jest.

Winny jest elektrozawór.

 

Tym panom tam nie zacieła sie przepustnica

Blogsilnika: Choroba "szalonych diesli".

W skrócie silnik spalał olej silnikowy bo puszczała go turbina;)

i tak az do zatarcia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...