Skocz do zawartości
Rikki

Let's Talk Tech

Rekomendowane odpowiedzi

1. No właśnie, po co? Masz wbudowane WiFi, prawdopodobnie modem 3G - sprawa sieci rozwiązana. Co chcesz podłączać do USB w urządzeniu w którym jest nacisk na mobilność? Flashdrive'y? No to jeden, dwa porty w zupełności wystarczą. Ja u siebie w lapku używam jedno złącze na raz i to nieczęsto (raz na jakiś czas podłączę pendrive'a znajomych, swój dysk zewnętrzny i to tyle). W tej chwili większość spraw załatwia się bezprzewodowo.

2. Brak wymienialnej baterii wg. Apple pozwala zrezygnować z mechanizmów jej wyciągania co pozwala na użycie większej sztuki - mówili o tym przy okazji reklamowania 7H pracy na 17" MacBooku. Jest to marketingowy bełkot ale coś jednak jest na rzeczy. Do tego pozwala poniekąd osiągnąć ładniejszy design. O ile zapewnią rozsądną długość życia na akumulatorze nie mam nic przeciwko takiej konstrukcji, choć możliwość wymiany aku jest zawsze mile widziana, szczególnie przez podróżujących.

1. Myszka, bez której nie wyobrażam sobie komfortowej pracy na laptopie (mam zarówno łech-touch-kę i touchpada, żadnym nie umiem się szybko i sprawnie posługiwać), pendrive, i kabel do telefonu oraz drukarkę chyba sobie w odbyt wsadzę. Jasne, w podróż nie biorę drukarki, z myszką w autobusie/samolocie też wiele nie powalczę, ale wachlowanie kablami i złączami, bo producent to sęp, jest zwyczajnie niewygodne. I skraca wytrzymałość mechaniczną takiego złącza. W nowo kupionym laptopie są tylko trzy USB i ponieważ głównie będzie stał w domu (drukarka, myszka, pendrive lub czasem dwa, kabel do telefonu, kabel do aparatu, w przyszłości chyba jeszcze skaner), już widzę, że trzeba zainwestować w huba do USB.

2. Dobrze, że jeszcze dostrzegasz w tych bredniach o designie marketing. Swoje mp3-playery z funkcją dzwonienia też tak usprawiedliwiali, a nawet głupi Chińczyk dostrzega potrzebę łatwego dostępu do ogniwa zasilającego. Ale tu też jest kwestia serwisu, który musi się z czegoś utrzymać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Myszka, bez której nie wyobrażam sobie komfortowej pracy na laptopie (mam zarówno łech-touch-kę i touchpada, żadnym nie umiem się szybko i sprawnie posługiwać), 2. pendrive, i 3. kabel do telefonu oraz 4. drukarkę chyba sobie w odbyt wsadzę. Jasne, w podróż nie biorę drukarki, z myszką w autobusie/samolocie też wiele nie powalczę, ale wachlowanie kablami i złączami, bo producent to sęp, jest zwyczajnie niewygodne. I skraca wytrzymałość mechaniczną takiego złącza. W nowo kupionym laptopie są tylko trzy USB i ponieważ głównie będzie stał w domu (drukarka, myszka, pendrive lub czasem dwa, kabel do telefonu, kabel do aparatu, w przyszłości chyba jeszcze skaner), już widzę, że trzeba zainwestować w huba do USB.

1. OK, niektóry potrzebują jej do komfortowego używania laptopa, ja pracuję tylko na touchpadzie bo jest dla mnie dużo wygodniejszy. Poza tym kwestia myszki w tablecie odpada.

2. Uzasadnione, ale nie jest przecież włożony przez cały czas, czyż nie? Poza tym to nie problem zrzucić sobie plik na pulpit.

3. Masz wpięty non stop? Ja podpinam tylko wtedy gdy mam coś do zsynchronizowania, 3 minutki i po sprawie. Podobnie z aparatem.

4. Drukarka i skaner? Ponownie: podpinasz kiedy potrzebujesz. Laptop to nie komputer stacjonarny, że wszystko jest ciągle podpięte. O drukarkach działających przez wifi nie wspomnę ;)

 

Obaj mamy rację, tutaj już wszystko zależy od preferencji użytkownika i jego wizji korzystania z urządzeń peryferyjnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. OK, niektóry potrzebują jej do komfortowego używania laptopa, ja pracuję tylko na touchpadzie bo jest dla mnie dużo wygodniejszy. Poza tym kwestia myszki w tablecie odpada.

Jak dla mnie i moich zastosowań odpada sam tablet, ale zgadza się - z myszką wyglądałoby toto przekomicznie.

2. Uzasadnione, ale nie jest przecież włożony przez cały czas, czyż nie? Poza tym to nie problem zrzucić sobie plik na pulpit.

No niby nie, ale po co sobie utrudniać ciągłym kopiowaniem?

3. Masz wpięty non stop? Ja podpinam tylko wtedy gdy mam coś do zsynchronizowania, 3 minutki i po sprawie. Podobnie z aparatem.

Mam, kable są schowane za biurkiem i wystają tylko końcówki o długości potrzebnej do podłączenia czegoś.

Można odłączać i podłączać w razie potrzeby, ale to znów wyrabianie złączy, które wieczne nie są. Mam w ATG cztery USB, dwa z prawej, dwa z tyłu. Te z prawej, jako częściej używane (bo łatwiej dostępne) są już lekko luźnawe. Te z tyłu nadal dziewiczo ciasne.

4. Drukarka i skaner? Ponownie: podpinasz kiedy potrzebujesz. Laptop to nie komputer stacjonarny, że wszystko jest ciągle podpięte. O drukarkach działających przez wifi nie wspomnę ;)

Naaah, nurkuj gdzieś w poszukiwaniu kabla od drukarki. One wszystkie czarne, mam sobie poopisywać co jest co?

Drukarkę mam niezłą jak na domowe wymagania (HP 1018), więc zmieniać tylko dlatego, żeby kabelka nie było ... Jeszcze nie mam tyle zbędnej kasy :>

Obaj mamy rację, tutaj już wszystko zależy od preferencji użytkownika i jego wizji korzystania z urządzeń peryferyjnych.

Ależ naturalnie. Na szczęście rynek jest tak bogaty, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drukarkę mam niezłą jak na domowe wymagania (HP 1018), więc zmieniać tylko dlatego, żeby kabelka nie było ... Jeszcze nie mam tyle zbędnej kasy :>

Po co od razu zmiana. Wystarczy print serwer. Tego typu wynalazki chodzą juz od nieco ponad 100zł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

I wlasnie dlatego uwazam, ze ma to bardziej zwiazek z checia pokazania statusu majatkowego niz oszczednosciami

Odwoływaliście się do przykładów samochodowych. To teraz ja zapytam. Czy zamiast silnika V12 8.0L, który spala 40L/100km muszę wybrać 1.4L 75km bo mniej pali ? :) Czy V12 też kupię "pod znajomych" i chęci przyszpanowania ? ;)

 

ULLISSES to dobrze podsumował, są ludzie, którzy mają dużo kasy i mogą ją sobie wydawać. Araby kupują sokoły po 100tys $ , któryś tam Szejk ma ponad 500 samochodów, a jakiś klient nawet wybudował żonie Taj Mahal, a przecież to totalnie nieopłacalna konstrukcja, bo można było zrobić kwadratowy blok i byłoby taniej a miejsca pewnie więcej. ;)

 

Ja w pełni popieram takie systemy, może nie nazywajmy ich jeszcze "inteligentnymi" a "zautomatyzowanymi" , bo jednak nie chciałbym, aby mój dom miał sztuczną inteligencję, a jedynie wykonywał moje polecenia. Nie widzę przeciwieństw, czemu nie. Przykładowy ekran podręczny na WiFi (coś ala jakiś palmtop) z którego możesz zrobić prawie wszystko w domu ? Bajka. :) Po prostu z wygody - leżąc wieczorem w łóżku mamy pełną kontrolę nad domem, a któremu się chce wstawać, kiedy już się "ułoży" pod kołdrą, hę ? ;) 

 

Co do ruchu, wierzę, że zautomatyzowanie domu (podlewanie ogrodu, kwiatów, systemy okienne i nie-wiem-co-jeszcze) pozwolą nam zaoszczędzić kilkadziesiąt minut przez które np. popływamy w basenie. Ja należę do osób ruchliwych, lubię sport i dużo ruchu, ale to nie znaczy, że lubię latać po 2/3 piętrowym domu 300/400/albo i więcej m^2 i zasłaniać żaluzje, podlewać chwasty, zamykać-otwierać okna czy cokolwiek innego.  W tym czasie wolę się po-podciągać, przebiec się czy zrobić pompki, a to chyba daje "więcej" niż kręcenie roletami ? ;)

 

Myślę, że nawet takie głupoty jak wysłanie sms-a wannie aby się napełniła znalazły by zastosowanie. Tak, wiem, ktoś kto się spieszy weźmie prysznic zamiast kąpieli, ale skoro by mógł... to czemu nie ? 

 

Osobiście, też bym wybrał Nissana GTR'a zamiast Lambo czy Ferrari, bo nie widzę sensu płacenia więcej, za coś co jest (teoretycznie) gorsze, ale jakbym miał grube miliony (naprawdę grube ;) ) to kupiłbym i GTRa i Lambo i Ferrari - i nie po to, aby szpanować przed znajomymi czy pokazywać swój status majątkowy, a poprostu mieć je w "kolekcji" i śmigać na prywatnym torze w ogrodzie.  ;)

 

P.S. I nie wiem czy dobrze rozumuję, ale poprzez wdrażanie takich systemów do domów, wywołujemy konkurencję i przez to ... rozwój technologii ? Mylę się ? Czy nie jest to tak, że im większe zapotrzebowanie, tym więcej nowości (tak, wiem, są wyjątki, ale generalnie chyba moja zasada działa). Bo po co tworzyć coś, czego nikt nie kupi...

Edytowane przez MaciekCi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odwoływaliście się do przykładów samochodowych. To teraz ja zapytam. Czy zamiast silnika V12 8.0L, który spala 40L/100km muszę wybrać 1.4L 75km bo mniej pali ? :) Czy V12 też kupię "pod znajomych" i chęci przyszpanowania ? ;)

Po pierwsze dom inteligentny vs dom madry inaczej to nie taka roznica jak V12 8.0L i 1.4 75KM.

Po drugie: mowa byla o tym, ze wdrozenie takiego systemu ma przyniesc oszczednosci i redukcje kosztow i do tego odnosila sie moja uwaga. Dla mnie taki system to oplata za brak myslenia - troche wysoka trzeba przyznac. Poza tym mnie bardzo interesuje kiedy te wydatki zwrocilyby sie jako roznica w rachunkach w stosunku do domu, ktory nie bylby w taki system zaopatrzony.

Po trzecie: przyklad z GTR-em jest tutaj trafiony. Jakbym mogl sobie pozwolic to Ferrari, Lambo i GTR-a to tak samo wybralbym ta "najtansza" opcje mimo, ze wszystkie pozostale bylyby w zasiegu. A dlaczego? A dlatego, ze skoro taki GTR leje pozostale, a kosztuje 1/3 to czemu mam za to doplacac? Za czarnego konia lub byczka na masce?

pozwolą nam zaoszczędzić kilkadziesiąt minut

I takie myslenie dominuje: wydam -set k PLN i nagle z du.py przybedzie mi 2godziny ekstra w ciagu doby. Jak ta godzinke urwiesz w ciagu miesiaca na tych "czynnosciach" to bedzie dobrze. 2 minuty dziennie za taki klops? Ja rozumiem, ze czas kosztuje, ale chyba nie tyle.

Araby kupują sokoły po 100tys $ , któryś tam Szejk ma ponad 500 samochodów

A przy zblizajacym sie koncu roku wszyscy wydaja budzety na byle gow.na, byle tylko wydac caly dostepny hajs - idiotyzm tej samej kategorii co to wyzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Po drugie: mowa byla o tym, ze wdrozenie takiego systemu ma przyniesc oszczednosci i redukcje kosztow

Tutaj się zgadzam, nie ma mowy o jakichkolwiek oszczędnościach, nawet jeśli zaoszczędzimy 5pln na prądzie miesięcznie i 5pln na wodzie to te 500k pln, które podał poca, zabija jakiekolwiek marzenia o oszczędnościach... + wydatki na zużywające się części. Dodatkowo, takie systemy są raczej dla ludzi, którym nie robi różnica 100 zł miesięcznie w rachunkach... 

 

Dla mnie taki system to oplata za brak myslenia - troche wysoka trzeba przyznac.

Dlaczego od razu brak myślenia ? Automatyczna instalacja sterowników w Vista/7 też jest opłatą za brak myślenia ? Bo przecież, w Win95 trzeba było robić to ręcznie. ;) Widzę i wiem, że jesteś typem człowieka, który robi racjonalne zakupy - no i bardzo dobrze, ale jestem ciekaw, czy nie wydałbyś pieniędzy na jakieś głupoty, jeśli byś miał, powiedzmy ... 11 cyfrową sumę w Euro. ;) Uważam, że lepiej wydać kasę na zautomatyzowany dom niż na np. zegarek Patek-Philipe za podobną sumę...

 

Poza tym mnie bardzo interesuje kiedy te wydatki zwrocilyby sie jako roznica w rachunkach w stosunku do domu, ktory nie bylby w taki system zaopatrzony.

 

Jak już wspominałem - nigdy. ;) Nawet jeśli licząc, że oszczędzamy te grosze miesięcznie, to przez okres ~ 100lat i tak coś się zacznie sypać, gdzie dochodzą nowe wydatki. Taka opcja nie jest dla ludzi oszczędnych. 

 

Po trzecie: przyklad z GTR-em jest tutaj trafiony. Jakbym mogl sobie pozwolic to Ferrari, Lambo i GTR-a to tak samo wybralbym ta "najtansza" opcje mimo, ze wszystkie pozostale bylyby w zasiegu. A dlaczego? A dlatego, ze skoro taki GTR leje pozostale, a kosztuje 1/3 to czemu mam za to doplacac? Za czarnego konia lub byczka na masce?

Luz, a jakbyś już miał tą 11 cyfrową sumę na koncie, to gdyby żona Cię prosiła, albo syn : "Mężu/Tato, kup mi Reventona bo jest ślicznyyyy". Powiedziałbyś : "Nie ma mowy, dostaniesz GTRa" ? Tutaj trochę wybiegamy poza główny temat, bo "uroda" nie może tyczyć się takiego domu, ale... mówię tu o wydawaniu pieniędzy niekoniecznie racjonalnie. 

 

I takie myslenie dominuje: wydam -set k PLN i nagle z du.py przybedzie mi 2godziny ekstra w ciagu doby. Jak ta godzinke urwiesz w ciagu miesiaca na tych "czynnosciach" to bedzie dobrze. 2 minuty dziennie za taki klops? Ja rozumiem, ze czas kosztuje, ale chyba nie tyle.

2h na dobę - nie ma szans. Mówimy raczej o 15 minutach, które jakby się realnie zastanowić, da się zaoszczędzić przez ten system. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chociaż jestem jak najbardziej za inteligentnymi domami, to sexy osiemnastka, o której ktoś wspominał faktycznie wydaje się bardzo ciekawą alternatywą (nawet jakby IQ takiej dziewczyny było niższe niż 'inteligentnej' chaty). Szczególnie że za 500 000 zł to można przez całe życie mieć takie osiemnastki, które na serio zrobią WSZYSTKO, a nie tylko będą ogarniały dom :)

Edytowane przez skinny500

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze dom inteligentny vs dom madry inaczej to nie taka roznica jak V12 8.0L i 1.4 75KM.

Dla mnie to jest raczej podobne do kwestii włożenia sobie drogiego sprzętu audio/video do samochodu. Owszem, można - tylko po co? Jak jedziemy, to tylko z audio skorzystamy, a żeby słyszeć różnicę w jakości dźwięku trzeba mieć dobrze wyciszony samochód segmentu przynajmniej E lub mieć wyłączony silnik.

 

Po drugie: mowa byla o tym, ze wdrozenie takiego systemu ma przyniesc oszczednosci i redukcje kosztow i do tego odnosila sie moja uwaga. Dla mnie taki system to oplata za brak myslenia - troche wysoka trzeba przyznac. Poza tym mnie bardzo interesuje kiedy te wydatki zwrocilyby sie jako roznica w rachunkach w stosunku do domu, ktory nie bylby w taki system zaopatrzony.

Takie systemy nigdy w życiu się nie zwrócą. Ani woda, ani ogrzewanie, ani prąd nie są tak drogie. Zaoszczędzimy jedynie na czasie, ale także niewiele. Osobiście wolałbym zamknąć okna, zasłonić żaluzje, podlać kwiatki sam, a potem wsiąść do M3 kupionego za zaoszczędzone pieniądze i pognać przed siebie z dziewczyną i/lub kumplami.

 

Po trzecie: przyklad z GTR-em jest tutaj trafiony. Jakbym mogl sobie pozwolic to Ferrari, Lambo i GTR-a to tak samo wybralbym ta "najtansza" opcje mimo, ze wszystkie pozostale bylyby w zasiegu. A dlaczego? A dlatego, ze skoro taki GTR leje pozostale, a kosztuje 1/3 to czemu mam za to doplacac? Za czarnego konia lub byczka na masce?

Zależy jakie ktoś ma upodobania. Za Lambo czy Ferrari bym nie dopłacił do GTR'a, ale za BMW dopłacił bym bez namysłu. Samochody mimo wszystko kupuje się oczami. Jeśli komuś nie leży skośnooki wynalazek, to będzie w stanie dopłacić każdą sumę za stylistykę Reventona, XJ220 czy co mu się tam podoba.

 

A przy zblizajacym sie koncu roku wszyscy wydaja budzety na byle gow.na, byle tylko wydac caly dostepny hajs - idiotyzm tej samej kategorii co to wyzej.

Jak się ma, to się wydaje. Jak się nie ma, to się nie wydaje.

 

Do postu ponad moim:

Od technologicznych nowinek do prostytucji w jednym zdaniu - to się nazywa elastyczność tematu. ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego od razu brak myślenia ? Automatyczna instalacja sterowników w Vista/7 też jest opłatą za brak myślenia ? Bo przecież, w Win95 trzeba było robić to ręcznie. ;) Widzę i wiem, że jesteś typem człowieka, który robi racjonalne zakupy - no i bardzo dobrze, ale jestem ciekaw, czy nie wydałbyś pieniędzy na jakieś głupoty

No wlasnie o to chodzi, ze nie wydalbym z prostego wzgledu: jestem chory na punkcie marnotrawienia zasobow i to pod kazda postacia: pieniadze, czas, energia etc. I to nie ze wzgledu, ze mnie nie stac czy cos, po prostu nie lubie tego i tyle. Ale milo, ze nazwales rzeczy po imieniu ;)

 

Co do Reventona dla corki/syna/whatever: na wlasnym przykladzie wiem, ze wartosci pieniadza nie czuje sie do momentu az samemu zarobi sie pierwsza zlotowke i ta zlotowke wyda i dlatego wlasnie nie kupilbym takiego samochodu nawet gdybym mogl. Poza tym przy tej okazji wyszlaby moja druga choroba: do bolu praktyczne spojrzenie na zycie ;)

 

Jak się ma, to się wydaje. Jak się nie ma, to się nie wydaje.

W przypadku budzetow to wyglada troche inaczej: jak sie ma to trzeba wydac, bo inaczej nie dostaniemy znowu tyle samo (lub wiecej). A to nam nie potrzebne? Who gives a fuck? Smutne, ale prawdziwe :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wchodzę.

Mysle sobie ciekawy temat, przejżałem ostanie 2 strony a tu co?

Większość ocenia coś przez pryzmat swojego portfela.

Panowie fakt że mnie na coś nie stać, nie oznacza zaraz ze ktos, kogo na to stac jest rozrzutny....

Zawiść to zła rzecz, a tu próbujecie dorabiac na sile filozofie ("zwalnia z myslenia") dla systemów drogich, które ułatwiaja życie....

 

Na koniec powiem

"Pieniądze szczęścia nie dają, ale pozwalaja wygodnie być nieszczęśliwym"

I to co dla przeciętnego kowalskiego, ktory mysli o rachunkach, o odlozeniu czegos, o tym by miec na chleb, czy tez ze nie kupi sobie teraz proca tylko poczeka az stanieja :wink: wydaje się absurdem, dla ludzi z forsą jest normalne, bo oni podstawy maja zapewnione wiec moga pozwolic sobie na coś extra, cos niepotrzebnego, acz podnoszącego ich komfort zycia (jak i samopoczucie, wszak chyba kazdy znas kupil kiedys cos nie do konca przydatnego... bo czuł taka potrzebe)

 

Skoro to mowa o nowinkach technologicznych, gadżetach etc. to przeca logiczne że takie rzeczy są extra $$$, i gdybanie na temat $$$ raczej nie ma większego sensu.

ps. jest na Discovery seria NAJBOGATSI LUDZIE SWIATA, jakos nigdy nie zauwazylem aby byli to ludzie ktorzy nie licza sie z pieniedzmi, ba smiem stwierdzic ze to oni wlasnie bardziej szanuja wartosc pieniadza, bo wiedza jak ciezko tyle zarobic. Wiem ze to absurd ale nie problem zarobic 30tys rocznie.... a milion rocznie to jzu sztuka:)

Edytowane przez HeatheN

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to jest raczej podobne do kwestii włożenia sobie drogiego sprzętu audio/video do samochodu. Owszem, można - tylko po co? Jak jedziemy, to tylko z audio skorzystamy, a żeby słyszeć różnicę w jakości dźwięku trzeba mieć dobrze wyciszony samochód segmentu przynajmniej E lub mieć wyłączony silnik.

Sensu instalacji video nie rozumiem, ale nie mam dzieci, wiec nie potzrebuje miec w aucie mozliwosci puszczenia bajki, zeby spacyfikowac pociechy na godzine z okladem :P

 

Natomiast co do audio to sie nie zgodze do konca - mamy w 12-letnim Oplu Astrze instalacje audio moze nie super-hiper-wypas, ale taka z gornej strefy stanow srednich. 4-kanalowy wzmacniacz dobrej klasy, oddzielne przyzwoitej klasy glosniki srednioniskotonowe i wysokotonowe na kazdym kanale, dobre radio. Powiem szczerze, ze nawet w takim aucie slychac na co poszly pieniadze. Dzwiek jest czysty, mily dla ucha, dzieki odpowiednio dobranym glosnikom basik jest przyjemny mimo braku suba, nic nie charczy, bez wzgledu na to, jak bardzo sie to rozkreci. Kazdy, kto wsiada do auta i ma okazje tego posluchac jest pozytywnie zaskoczony.

 

Co do tabletu - moim zdaniem Apple nie uda sie tego wylansowac, tak jak i nie udawalo sie to dotychczas innym producentom (tablety to w koncu nie jest nowy wynalazek).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może nie zaczynajmy tematu pieniędzy w temacie technicznym, co? Każdy ma inny gust, potrzeby, przychody i wydatki.

 

Jedni kupią wypasionego SE i będą zadowoleni. Inny będą skorzy dopłacić 10-20% więcej za te same możliwości tylko dlatego, by zamiast pstrokatego menu SE, mieć klasyczne menu NOKII.

 

@up:

Widać, że każdy ma inne gusta i potrzeby. Dla mnie taka Astra2 (nie wspominając o 1) ma zbyt słabe wyciszenie, by mieć przyjemność użycia takiego zestawu. Zresztą nigdy nie byłem aż takim fanatykiem, by ładować w audio. Mi starczy firmowe radyjko z mp3 oraz 4 głośniki z przyzwoitym brzmieniem. A że fabrycznie mam ich 8, to już nie będę wybrzydzał. ;]

 

Wracając do tematu, to słyszał ktoś może o jakiejś konkurencji dla SSD? Ewentualnie o rozwiązaniu problemu szkodliwości zapisu danych na takich dyskach? Marzy mi się chichy komp, lecz SSD w obecnej postaci mnie nie przekonuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Technologia kosztuje, nie da się uciec od tego tematu.

 

Heh, piszesz: to car audio jest do [gluteus maximus] a tak w ogóle to mnie nie obchodzi, więc to, co mam, jest ok. Jakoś mam wrażenie, że nie siedziałeś w Astrze ze zrobionym dobrze audio? Ja też, ale skąd mam wiedzieć, tak samo jak ty, że nie sprawiłoby mi przyjemności posiadanie takiego zestawu?

 

W tej chwili możesz mieć nawet 5 lat gwarancji i bezproblemowej pracy, to za mało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie podchodzi mi cena z GB - to jednak jest to przełknięcia, bo wyrosłem z trzymania 300 filmów i gier na dysku. Bardziej martwi mnie świadomość, że każdy zapis na dysku skraca jego żywotność. Buszując po Sieci, pisząc strony WWW czy sprzątając w systemie generuję wiele zapisów na dysku. W tym kontekście obawiam się, że taki dysk po 2 latach zacznie stwarzać problemy.

 

Technologia kosztuje, nie da się uciec od tego tematu.

Aby tylko nie zapominać, że głownie o technologii mamy rozmawiać.

 

Heh, piszesz: to car audio jest do [gluteus maximus] a tak w ogóle to mnie nie obchodzi, więc to, co mam, jest ok. Jakoś mam wrażenie, że nie siedziałeś w Astrze ze zrobionym dobrze audio? Ja też, ale skąd mam wiedzieć, tak samo jak ty, że nie sprawiłoby mi przyjemności posiadanie takiego zestawu?

Nie pisałem, że mi się nie podoba. Napisałem, że wpakowanie takiego systemu do tak słabo wyciszonego samochodu mija się z celem. Owszem, da się to zrobić z sensem, ale wymaga wpakowania dodatkowo paru ładnych kilogramów wyciszenia do samochodu. Jeśli więc nie zostało to zrobione w ten sposób, to znaczy że nie było warto tego robić.

 

W tej chwili możesz mieć nawet 5 lat gwarancji i bezproblemowej pracy, to za mało?

5 lat gwarancji na SSD? Kto tyle daje? Ewentualnie za jaką cenę? 150% średniej ceny na rynku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie pisałem, że mi się nie podoba. Napisałem, że wpakowanie takiego systemu do tak słabo wyciszonego samochodu mija się z celem. Owszem, da się to zrobić z sensem, ale wymaga wpakowania dodatkowo paru ładnych kilogramów wyciszenia do samochodu. Jeśli więc nie zostało to zrobione w ten sposób, to znaczy że nie było warto tego robić.

Napisz proszę, że słyszałeś taki system, że słyszałeś system zrobiony profesjonalnie, że słyszałeś różnicę. Że podczas jazdy bez wystarczającego wygłuszenia śmiałeś się właścicielowi prosto w oczy, że wyrzucił kasę w błoto. Inaczej to tylko teoria. Teoretycznie nie ma to znaczenia, praktycznie ma :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

choć największą i sporą wadą jest brak WiFi

IMO brak Wifi w tego typie komorce to po 1 wada dyskwalifikujaca, a po 2 bardzo duze niedopatrzenie producenta. Szkoda wlasnie, ze wiekszosc producentow kieruje sie w strone touch only, a fajnych QWERTY jest jak na lekarstwo :( Edytowane przez maSTHa212

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie pisałem, że mi się nie podoba. Napisałem, że wpakowanie takiego systemu do tak słabo wyciszonego samochodu mija się z celem. Owszem, da się to zrobić z sensem, ale wymaga wpakowania dodatkowo paru ładnych kilogramów wyciszenia do samochodu. Jeśli więc nie zostało to zrobione w ten sposób, to znaczy że nie było warto tego robić.

Dramatyzujesz... troche izolacji w drzwiach i gwozdz programu: maty wygluszajace na wewnetrznej stronie klapy silnika. Waza nie wiecej niz kilogram, kosztuja kilkadziesiat zlotych, a cisza we wnetrzu bardzo na tym zyskuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, ale chyba mowimy o robieniu instalacji audio w samochodzie, a izolacja i wygluszenie sa przeciez nieodlacznym elementem takiej zabawy?

 

BTW. przyklejenie mat pod maska zajmuje godzine wraz z docinaniem, a jak ktos kupi gotowca (do wielu samochodow sa, do Astry jakos nie widzialem), to w porywach 10 minut. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak narazie na konferencji nVidii jest mowa o Tegrze2. O tym, że będzie to rok tabletów.

Jak ktoś jest zainteresowany to zapraszam na 3435197[/snapback]

A moim zdaniem to bedzie fail. Tablety sa od dawna i jakos nikt sie nimi nie ekscytuje. Za duze jako zastepstwo smartphone'a, za male i zbyt ulomne jako zastepstwo laptopa. Do tego, znajac Apple, wepchna do tego ekran pojemnosciowy, a wtedy to juz bedzie kompletna porazka. Tak, naleze do osob, ktore uwazaja ekrany pojemnosciowe za zly pomysl. Moze i sa czulsze od rezystancyjnych (choc IMHO jest to troche pzresadzone, do tego w rezystancyjnych nie powiedziano jeszcze ostatniego slowa), ale koniecznosc uzywania tylko i wylacznie palcow jest IMHO porazkowa. Moze i sprawdza sie to w komorce (nie wiem, mam z rezystancyjnym, ktory dziala wystarczajaco dobrze nawet palcami), ale w wiekszym urzadzeniu brak mozliwosci interakcji z panelem jakims pisakiem czy rysikiem jest IMHO powaznym ograniczeniem. Przy takiej wielkosci ekranu moim zdaniem niezbedna jest mozliwosc np. robienia odrecznych notatek na projekcie prezentacji.

 

Co do trendow na 2010, to widze przede wszystkim rozwoj i ekspansje e-papieru i czytnikow e-bookow.

Wygląda na to, że to był fail bo nie było odpowiednich technologii. Na tegorocznym CES'ie pojawia się dużo info o różnych slate'ach i tabletach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, wmowic ludziom iphone'a da sie bez problemu, zreszta komorki z ekranem dotykowym sa IMHO sensownym kierunkiem rozwoju. Ale juz w recenzjach HTC HD2, ktory ma ekran 4.3", mozna przeczytac, ze jednak jest on przyduzy i obsluga jedna reka jest niewygodna jak ktos ma mniejsze dlonie. A co dopiero mowic o tablecie z duzo wiekszym ekranem...

 

Po prostu nie widze sensu dla takich urzadzen - sa zbyt ograniczone, by byc zastepstwem dla laptopow i zbyt duze i nieporeczne by zastapic komorki. Taki ni pies, ni wydra, ktory nie za bardzo wiadomo jak ugryzc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i dziś tak a propos Tech Talk ;) Na CES ogromne wrażenie zrobiła na mnie francuska produkcja - gra w wirtualnej rzeczywistości -> lata samolot/śmigłowiec z kamerkami, a my z poziomy iphona sterujemy nim i dodatkowo na ekranie widzimy rzeczy których w realu nie ma (potwory, przeciwnicy). Całkiem fajne.

http://www.telegraph.co.uk/lifestyle/lifes...tid=60563138001

 

A co do dyskusji o tablecie apple - Lenovo U1

Połączenie tabletu ze zwykłym net/notebookiem. Przyjemne, bo umówmy się ale praca na tablecie w pewnych momentach może męczyć, (czasami wyrzuciłbym iphona przez okno ;)) a tak cyk, wpinamy i normalna klawiatura. No ale z teog co mówili to 2010/2011 i cena koło $1k nie wiem czy to będzie aż tak duża konkurencja dla jabłka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisz proszę, że słyszałeś taki system, że słyszałeś system zrobiony profesjonalnie, że słyszałeś różnicę. Że podczas jazdy bez wystarczającego wygłuszenia śmiałeś się właścicielowi prosto w oczy, że wyrzucił kasę w błoto. Inaczej to tylko teoria. Teoretycznie nie ma to znaczenia, praktycznie ma :)

Jako ze w DIYaudio troszke siedze, i znajomy bawil sie w (ford mk2) w car audio. Dobral przetworniki, dokupił pierscienie MDF, wytlumil matami.....powiem tak, mata, czy jakies tam powycinanie czegos w drzwiach, i troszke wytlumienia na nic sie nie zdadza...no chyba ze ktos nie slucha glosno...przy zbyt glosnej muzie, wszystko lata, trzeszczy i skacze....kazda niedokręcona śrubka....koles byl na tyle zdesperowany ze użył pianki montazowej:D (pomijam kwestie ze nie dal folii w drzwiach i po pol roku od wilgoci mu glosnik siadl)

 

W profesjonalnym CA, w wiekszosci przypadkow pozbywaja sie starej tapicerki, na drzwiach robiac od nowa (przy użyciu mdf i włókna szklanego) odpowiednio wzmocniony i wyprofilowany stelaż, ktory poza tym ze jest wytlumiony nie powoduje ze cale drzwi próbują odpaść...

W swoim aucie mam BOSE oryginalne 4.1 i przyznam szczerze brzmi to milion razy lepiej niz nie jedno domorosłe CA które słyszałem (nie głośniej a lepiej!)

 

Powrzucane gwizdki na przednie belki, w drzwiach midbasy, ciecie na zwrotnicy z tyłka przez co dzwiek zarąbiaszczo odseparowany.

W bagazniku potwor, istna pompka powietrza....chyba tylko do masowania plecow..... wytlumienie takie ze glowa boli, zero kicka z kick basów, a na dodatek wszystko drży i próbuje odpaść.....no ale słychać za to na całej dzielni!

Edytowane przez HeatheN

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W porządku, czyli zabawa w car audio bez 'milionów' to tylko zabawa? Nie warto czegoś zmienić i cieszyć się lepszym dźwiękiem, czy się po prostu tak nie da? I mam na myśli ew. instalacje pod kierowce, a nie osiedle :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W porządku, czyli zabawa w car audio bez 'milionów' to tylko zabawa? Nie warto czegoś zmienić i cieszyć się lepszym dźwiękiem, czy się po prostu tak nie da? I mam na myśli ew. instalacje pod kierowce, a nie osiedle :)

Da sie, IMHO HeatheN troche dramatyzuje. Tzn. jak ktos chce, zeby samochod podskakiwal od basu, to rzeczywiscie trzeba drzwi wymieniac. U mnie subwoofera nie ma, bas robia przede wszystkim glosniki w tylnej polce. Fakt, jak podbije go mocno, to polka zaczyna chodzic i brzeczec, ale nie przeszkadza mi to, bo nie lubie jak bas zaglusza wszystko inne i jest tylko lekko podkreslony. Przy uzywanym przeze mnie ustawieniu (nie slucham porazajaco glosno, ale tez nie musze wysilac sluchu; rzeklbym ze umiarkowanie glosno) bas jest wyraznie slyszalny, ale bez charczenia czy niepozadanych efektow.

 

Nie jestem w stanie powiedziec, ile kosztowala uzywana przez nas instalacja ani jakie dokladnie materialy zostaly uzyte, bo nie bylo mnie przy tym, auto bylo robione w firmie zajmujacej sie car audio. Dosc powiedziec, ze jedyne roznice wewnatrz to kopulki wysokotonowe w przednich wspornikach (troche ponad lusterkami) i podwieszone na styku dachu i tylnej szyby oraz zmienione maskownice glosnikow w tylnej polce. No i wzmacniacz + zwrotnice na suficie bagaznika ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Pigmej

A może małe tablety na kształt Microsoft Surface? Obsługa intuicyjna :wink: Klawę zawsze można podpiąć na USB.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Microsoft Surface? Od Microsoftu wolał bym Couriera. Rozmiar notatnika A4, dwustronny ale składany. Obejrzyjcie sobie filmik na Gizmodo. Dobra cena i mnóstwo studentów, reporterów, biznesmenów i asystentów namiotuje przed sklepami Microsoftu i partnerów. Jeżeli Microsoft wprowadzi to urządzenie to będzie to swojego rodzaju przełom - to na prawdę będzie mogło zastąpić duet, jak dotąd, nie do pobicia: notatnik i długopis.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z innej beczki.

E-booki na dobre zadomowiły się w naszych kompa. Format PDF jest obecnie rozpoznawany nawet przez telefony komórkowe. Jednak czytanie PDF z laptopa czy komórki podczas podróży jest mało wygodne. W zakupiony dzisiaj PCW znalazłem recenzję jednego z urządzeń do czytania elektronicznych książek. Urządzenie firmy eClicto kosztuje 899 PLN. Konkurencję w PL ma bardzo słabą i prawdę mówiąc (w oparciu o Ceneo) jest najtańszym tego typu urządzeniem. Mimo wszystko uważam, że nie jest wart swojej ceny...

 

Urządzenie nie jest niczym innym jak mikrokomputerem z czytnikiem kart pamięci, portem USB i ekranem opartym o e-paper. Motorola wydała telefon F3 z takim wyświetlaczem, który kosztował 99PLN. Netbooki z ekranami LCD, dyskami SSD i znacznie większą mocą obliczeniową także kosztują w granicach 1000 PLN. Poza tym urządzenie obsługiwane jest przez program pod "jedyny słuszny system", który może być zainstalowany tylko na jednym komputerze. Nie można zainstalować programu na innym komputerze, o zwykłym wrzucaniu książek przez USB (jak na zwykły nośnik pamięci) również można zapomnieć. Za co więc płacimy? Szczerze mówiąc, poza mniejszą od netbooka obudową, to chyba za nic, czyli za "nowość". Od strony technicznej (wykorzystane elementy elektroniczne), tak wysoka cena nie ma dla mnie uzasadnienia. Za taką cenę można mieć telefon z dość dużym ekranem (2.6-2.8 cala) lub Netbooka z matrycą 8-10 cali. Obydwa urządzenia przy tym spełniają wiele więcej funkcji, niż ebook reader.

Podsumowując: niezłe urządzenie dla maniaków, ale zupełnie nieopłacalne dla przeciętnego Kowalskiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...