Skocz do zawartości
lspider

Polityka i politycy

Rekomendowane odpowiedzi

Dla mnie jest to tylko i wylacznie marketing rzadu, lobby mafii, hipokryzja ludzi i glupota.

 

Dopalacze zrobily wiecej dobrego niz zlego, ale o tym to juz sie nie mysli jako calosc. Szkoda, bo nawet jesli robimy akcje z dopalaczami, to powinno sie wszystko ladnie cacy uregulowac i wreszcie takze rozwiazac sprawe maryski.

 

Nie nie probowalem nawet tego, a kolekcjonerow mam za sciana w firmie ;)

Edytowane przez Aurora001
  • Upvote 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość <account_deleted>

Nie czytamy jak chcemy niestety... A słyszałeś ile osób zmarło dużo wcześniej po spożyciu dopalaczy ? Czy zacząłeś się tym interesować/dowiadywać po tym jak zaczęłą się nagonka...

 

Nie jestem w stanie Ci udowodnić co wiedziałem i co słyszałem przed "nagonką" jak to określasz...

Niemniej jednak bezpodstawnie zakładasz że postępuję tak jak <Twoim zdaniem> większość krzykaczy.

Co do reszty - napisałem już co myślę na ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie to "nieznane działanie" mnie tak wpienia, bo naprawdę bym się nie czepiał, gdyby na opakowaniu było dokładne info o składzie oraz działaniu (pożądanym i niepożądanym), o maks. dawce itp. A z tego co wiem, oficjalnie są to produkty kolekcjonerskie i na opakowaniu widnieje "nie do spożycia". I nie obchodzi mnie w tym punkcie nawet to, że coś takiego jest zgodne z prawem, bo to oznacza, że prawo jest debilne.

 

A nie wpienia Cię fragment "zjeść całą paczkę". No sorry, ale nawet największy debil, który to kupuje, chyba jest świadomy, że nie są to cukierki i po zjedzeniu dużej ilości może go czekać coś więcej niż "zmulenie" (jak po zjedzeniu samemu dużej czekolady z nadzieniem).

 

Dla mnie wydźwięk powyższego fragmentu jest właśnie taki, że jest spoko, bo prawa nikt nie łamie.

 

IMHO czytasz, co chcesz przeczytać. Dla mnie wydźwięk jest trochę inny: Owszem, nie jest to chwalebne, ale prawa nie złamał, więc zamiast się czepiać, powinni najpierw zmienić prawo - inaczej działają ponad prawem i w tym wypadku to oni są tymi złymi. Cel nie uświęca środków - nie mam zamiaru żyć w państwie, gdzie najpierw się robi coś bezprawnie, a potem tworzy pod te działania nowe prawo.

 

Nawet gdyby się miało tak okazać, to sam fakt ich zamknięcia i zwrócenia powszechnej uwagi na problem to dobra rzecz.

 

Problem w tym, że chociaż intencje mieli dobre, to zrobili to od tyłka strony i za ich głupotę zapłaci społeczeństwo, gdy trzeba będzie wypłacić odszkodowania. Pewnie zamkną im interes, pewnie wycofają większość środków, ale z racji że prawo nie działa wstecz, to nic im nie zrobią (co akurat mnie ciesz - w końcu prawo jest równe dla wszystkich), a odszkodowania trzeba będzie wypłacić.

 

Ty tak na serio? Naprawdę na poważnie chcesz porównywać pośrednictwo w umowach finansowych do sprzedawania dopalaczy? Jeśli tak, to nie dam się w to wciągnąć, bo nie zwykłem klawiatury strzępić na takie farmazony.

 

O ile dobrze pamiętam, to Ty zasugerowałeś, że w przypadku takich zobowiązań trzeba się podpisać, pokazać dowód itp, a środki można kupić "tak sobie". Owszem, to nie jest to samo, ale weź nie rób z gościa kupującego dopalacze jakiejś nieświadomej swojej decyzji ofiary. Jak by nie chciał, to by nie kupił, nie wszedł do sklepu - ba! nawet nie pomyślał, żeby do niego wejść.

 

Ten interes jest legalny, bo te piguły są "nie do spożycia", i służą kolekcjonowaniu, jak znaczki. A to, że dzieciaki to "debile", to już nie problem właściciela. Rzeczywiście zarąbisty biznes, czekam aż Forbes da naszemu Królowi nagrodę dla przedsiębiorcy roku. Aż sam nabrałem ochoty na założenie sklepu dla kolekcjonerów...

 

Zapominasz o jednym istotnym fakcie - w składzie tych środków nie ma żadnych substancji zabronionych przez prawo (jak typowe narkotyki). Więc wskaż mi jeden powód, dla którego miało by to być niezgodne z prawem lub różnić się od sprzedawania denaturatu czy kleju. Na denaturacie też jest napis nie do spożycia, też sprzedaje się go w innym celu niż spożywanie, a mimo to ludzie piją to świństwo i trują się nim.

 

Zgadzam się z większością posta, ale co do pogrubionej części - która część tego zdania pasuje Twoim zdaniem do sprzedawania uzależniającego syfu i innej chemii jako produktów kolekcjonerskich? Państwo prawa?

 

Rozumiem, że w tym wypadku można sobie zrobić wyjątek i zwalczać ogień ogniem poprzez bezprawne zamykanie sklepów? Nawet na dzikim zachodzie zdarzało się łapanie przestępców, uczciwy proces i skazanie (jeśli okazał się winny). Tutaj natomiast można to porównać do strzelania do gościa, bo ktoś inny wskazał go palcem. I nie ważne co zrobił, czy było to zgodne z prawem i czy mamy podstawy prawne, aby go zastrzelić.

 

Nie. Tylko w mojej okolicy w ostatnim tygodniu zmarły 3 osoby od tego <span style='color: red;'>[ciach!]</span>a. Jak urzędy nic nie robią, to źle, jak znajdzie się ktoś z jajami do podjęcia decyzji - też źle - jak ma być dobrze w tym kraju?

 

I tutaj właśnie leży problem. To nie ma być ktoś z jajami, bo takich jest pełno w Polsce i tacy mogli by wypierniczyć ze swoich stanowisk prawie cały rząd w jeden dzień. Problem w tym, że nie mogą, bo nie ma przepisów które to umożliwiają. Ironicznie w przypadku dopalaczy brak przepisów nikogo nie powstrzymał.

 

"Podstawa prawna" jest oczywista i prosta: świadome omijanie prawa zakazującego handlu narkorykami/substancjami o takim działaniu oraz "nieumyślne" spowodowanie śmierci

O jakim działaniu? Jak dobrze pamiętam, to ustawa mówi coś o utracie sprawnego prowadzenia samochodu. Idąc tym tokiem myślenia, to nielegalny staje się alkohol, klej oraz denaturat. Nawet papierosy można pod to podciągnąć, bo dla kogoś kto nie pali, wypalenie z rana całej fajki też będzie niezłym kopem.

 

. Sk.wiela pewnie stać na dobre papugi, więc wszystko zależy od tego czy sędziowie "niezawisłych" sądów też pokażą że mają jaja. Jak nie pokażą, to wszyscy jesteśmy w czarnej d.pie.

Zapisane prawo trzeba interpretować, czyli rozumieć intencje ustawodawcy - nie da się opisać wszystkich aspektów życia w postaci regułek, więc zatrudnia się sędziów - mam nadzieję że choć tym razem nasz system zadziała.

 

No właśnie o tą interpretację chodzi. Ty uważasz, że narkotyki są złe i dopalacze są złe. Są jednak ludzie, którzy mają odmienne zdanie. O dziwo są nawet kraje i rządy, które mają odmienne zdanie. Ironia polega na tym, że te kraje to nie jakieś biedne i zacofane, lecz całkiem dobrze rozwinięte - nawet lepiej od nas.

Druga sprawa, to już kwestia zdrowego rozsądku, o czym pisałem wcześniej. Oczywiste jest to, że te towary mają wzięcie i trafią do obrotu. Pytanie tylko, czy rząd pójdzie po rozum do głowy i zacznie to kontrolować jak papierosy i alkohol (czerpiąc przy okazji zysk), czy wyśle do szarej strefy, jak narkotyki.

Poza tym co jest dla Ciebie gorsze: sprzedawanie czegoś o nie do końca znanym działaniu, czy sprzedawanie czegoś pomimo świadomości działania?

 

W przeciwieństwie do "dopalaczy" leki są dokładnie i wszechstronnie testowane - nie porównuj tego, bo to zupełnie inna bajka.

 

To dokładnie ta sama bajka. Każdy z tych środków leczy. Jedne leczą z bólu i zakażeń, inne leczą naszą psychikę (chociażby antydepresanty!). Przedawkowanie jednych i drugich może się skończyć śmiercią. Różnica polega na tym, że leki istnieją od wielu lat i rządy zajmują się ich sprawdzaniem, bo są użyteczne ludziom. Natomiast dopalacze to relatywnie nowe środki i rząd zdecydował posłać się je do szarej strefy - tam gdzie narkotyki. Wszystko było by fajnie, ale jako trzeźwo myślący człowiek zupełnie nie rozumiem, dlaczego w to samo miejsce nie został posłany alkohol lub papierosy. Wyjaśnij mi proszę różnicę między alkoholem i dopalaczami, bo widocznie jestem za cienki w uszach, aby to ogarnąć.

 

Jednak kiedy wreszcie ktoś podejmuje jakieś konkretne (dobre!) działania (nie oglądając się przesadnie na kruczki prawne) w celu rozwiązania (nawet jeśli miałoby to być rozwiązanie tymczasowe) problemu, to od razu podnosicie raban... "Że jak to?! Toż prawo tego nie zabrania! Dobry biznes!" Doprawdy, ciężko jest niektórym dogodzić.

 

Fajne stwierdzenie i może miało by rację bytu, ale jest błędne. Zakłada bowiem, że wszystkie dopalacze są równie szkodliwe i złe - w przeciwieństwie do wspaniałego i dozwolonego przez prawo alkoholu.

Zakłada również, że człowiek może zalać się w trupa, potem wsiąść do samochodu i zabić kogoś - zabrania wsiadania, ale nie zabrania picia.

Ironicznie to właśnie człowiek powinien mieć wybór, co jest dla niego dobre, a co złe. Codziennie mogę ryzykować przebiegając przez ruchliwą ulice - tego prawo mi zabrania. Dlaczego więc nie zabrania mi picia alkoholu, po którym mogę zrobić krzywdę nie tylko sobie, ale innym? Dlaczego nie zabrania mi kupowania papierosów i palenia ich pomimo naukowego potwierdzenia, że to zatruwa mój organizm, niszczy płuca i prowadzi do śmiertelnych chorób?

Docelowo: dlaczego mogę legalnie truć się papierosami, truć się alkoholem, denaturatem, klejem, a nie mogę sobie zjeść cukierka, który ma działanie podobne do antydepresantów?

 

Tyle że to paranoia - nic nie robią -> źle, cokolwiek zrobią -> walka o głosy przed wyborami? Tak się nigdy nic nie uda zrobić. Tak właśnie funkcjonują brukowce -> wszystko jest źle i za wszystkim kryje się manipulacja lub nowa afera...

Uważam że likwidacja tego cyrku wyjść może tylko na dobre, niezależnie od powodów z jakich kroki zostały podjęte.

 

Ja natomiast uważam, że jak już ma się coś robić, to raz i porządnie (zgodnie z prawem). Tutaj zrobiono to od [gluteus maximus] strony i pociągnie nas po kieszeniach brawura jakiegoś urzędasa. Może i chciał dobrze, ale wyszło tak jak zwykle - zamiast rozwiązać problem dopalaczy, to wysłano je do szarej strefy i jeszcze trzeba będzie wypłacić odszkodowania z naszej kasy na tą właśnie szarą strefę.

To tak, jak ratowanie staruszki przed potrąceniem przez autobus: Szarpnąłem i wyrwałem rękę, a staruszka została tam gdzie stała i autobus ją rozjechał.

  • Upvote 4

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W państwie prawa najpierw powstaje odpowiednia ustawa, a później jest ona egzekwowana przez sądy/policje. Tu tak jak ktoś wspomniał, zaczęto od [gluteus maximus] strony. Zamknięcie legalnie działającej sieci sklepów jest nie do przyjęcia.

 

W kraju, w którym przyszło Państwu żyć, takie wartości jak wolność gospodarcza czy swoboda handlu przestały istnieć, co mieliśmy okazję zauważyć w ciągu ostatnich dni. Jesteśmy przekonani, że to dopiero czubek wielkiej góry lodowej. Sytuacji, w której na podstawie pomówień i braku jakichkolwiek dowodów, legalnie działająca firma musi ogłosić zamknięcie. Mamy nadzieję, że cała ta farsa będzie dla wszystkich Państwa przestrogą, że Rząd RP jest zdolny do wszystkiego w imię podwyższenia swojego poparcia wśród społeczeństwa, odwracając jednocześnie uwagę od prawdziwych problemów.

Działania rządu to kpiny z prawa, kpiny z przedsiębiorców. Kolejny raz "liberalny" rząd się zbłaźnił, już naprawdę nie mogę patrzeć na pierwszego kłamce III RP, który stoi na jego czele.

  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiemy się. Nie chce się rozpisywać, bo moja pierwotna wypowiedź na ten temat została tutaj wklejona, a sprawa dopalaczy nie zasługuje moim zdaniem nawet na 10 min. mojego czasu. Dlatego przedstawię swoje stanowisko w kilku jasnych punktach, a to czy ktoś się z nimi zgadza czy też nie, nie jest dla mnie istotne.

 

1) Nie kwestionuje legalności tego interesu.

2) Uważam jednocześnie, że perfidne wykorzystanie prawnej luki do sprzedawania (legalnego!) bardzo niebezpiecznych substancji, często nieletnim i nieświadomym ich działań niepożądanych osobom, nie jest czymś, co należy chwalić i podniecać się, jak to dobry przedsiębiorca robi w konia zły rząd.

3) Porównywanie dopalaczy do alkoholu jest czystym idiotyzmem, ponieważ na butelce wódki mam podany jej skład i nawet gimnazjalista wie, jakie picie alkoholu może mieć skutki przy przedawkowaniu. Dopalacze natomiast "nie służą spożyciu", więc problem składu w magiczny sposób zostaje rozwiązany.

4) Porównywanie sprzedaży dopalaczy do sprzedaży kleju też jest bzdurne, bo klej jest sprzedawany jako klej (służy do klejenia), a dopalacze jako... dopalacze (czyli coś, co zapewni nam odlot na imprezie). Argumentowanie, że prawnie jest to to samo, jest zaprzeczeniem zdrowego rozsądku. Mogę zjeść monetę i się nią udławić, jak jestem debilem (albo dzieckiem). Mogę zjeść baterię AAA. Mogę zjeść książkę nawet, też nie wyjdę na tym najlepiej. Wszystkie te produktu nie są do spożycia, ale żaden nie jest sprzedawany jako coś do spożycia. Nie wiem jak można tego nie kumać.

5) Rozumiem doskonale, że rząd robi wszystko co robi pod publiczkę. Czy tego chcecie czy nie, tak to już jest w polityce. Tyle tylko, że rząd, biorąc się za ten problem (nieważne z jakich pobudek), robi dobrą rzecz.

6) Skoro tak się komuś biznes dopalaczy podoba, to droga wolna, niech otwiera sklep i trzepie kasę, w końcu prawa nie łamie, a jak ktoś się zatruje od przesadnego kolekcjonowania to przecież jego wina, bo był debilem.

7) Jestem zwolennikiem wolności gospodarczej, a także wolności wyboru jednostki. Jednak nie jestem naiwny. Dziecko po szkole bywa po prostu za głupie, żeby jego wybór był świadomy. A sklepy z dopalaczami raczej na ID zbytniej uwagi nie zwracają.

8) Jeśli rząd, zamykając wybrane sklepy, złamał jakieś prawo, to być może to prawo jest złe, nie na czasie. Zawsze wydawało mi się, że prawo powinno się zmieniać i dostosowywać do ewoluujących warunków zewnętrznych.

9) Nie miałbym nic przeciwko sklepom z dopalaczami, gdyby nie robienie z prawa cyrku i sprzedawanie ich jako produkty kolekcjonerskie. Niech sobie je sprzedają, jak jest popyt, ale jako to, czym rzeczywiście one są. Niech podają skład (skoro żadna z użytych substancji jest zabroniona, to w czym problem?), skutki zażycia, możliwe działania niepożądane.

10) Nie nadużywajmy pojęcia wolności gospodarczej. Bo z tego co pisze tutaj część osób można wywnioskować, że jakbym sprzedawał na bazarku bomby (domowej roboty, każda substancja to ich wytworzenia legalna i czysta jak diament), ale na opakowaniu widniałoby, że to nie bomba, tylko "kolekcjonerski przycisk do papieru", to też rząd ani policja nie miałaby prawa się czepiać, a jak ktoś coś wysadzi to jego problem, że jest debilem.

  • Upvote 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ad. 2. Nikt nie pochwala jego działania. Problem leży w tym, że ułomne prawo (wspierane przez ciemne moherowe społeczeństwo) nie przewiduje wprowadzenia do obrotu i kontroli zawartości tych produktów, jak to ma miejsce ze (powiedzmy sobie szczerze) szkodliwym alkoholem i papierosami.

Ad. 3. Gimnazjalista zna skład i skutki, bo alkohol istnieje od dawna i rząd zrozumiał, że lepiej jest go dopuścić do sprzedaży i kontrolować, niż zostawić w szarej strefie, gdzie nie ma z niego zysku i nie ma nad nim kontroli. Dlaczego więc z dopalaczami czy niektórymi narkotykami ma być inaczej? A tak - słowo narkotyk budzi postrach, bo mało kto ma pojęcie, czym to właściwie jest, natomiast alkohol i papierosy znają wszyscy, więc są ok.

Ad. 4. Tak samo jak można nie kumać faktu, że jak na coś jest popyt, to i tak będzie się sprzedawać, więc blokowanie tego bzdurnymi ustawami jest wyrzucaniem kasy w błoto.

Ad. 5. A jak robimy dobrą rzecz (pomijam już fakt, że nie widzę w tym nic dobrego), to oczywiście cel uświęca środki i możemy omijać prawo, tak?

Ad. 6. Jak się komuś tak biznes tytoniowy podoba, to niech otworzy sklep z tytoniem. A że setki ludzi umrze na raka lub zawał to ich problem.

Ad. 7. Może więc zamiast je zamykać, powinno się wprowadzić regulacje prawne - komu wolno, co wolno i w jakich ilościach kupować? Ale nie, prościej jest zamknąć.

Ad. 8. Owszem, ale mi także zawsze wydawało się, że prawo nie działa wstecz i najpierw opracowuje się przepis, a potem się go stosuje - a nie na odwrót.

Ad. 9. W tym wypadku to ułomność prawa spowodowała taką drogę/sposób sprzedaży. Nie istnieją instytucje oraz regulacje prawne, które umożliwiły by np badanie i dopuszczanie (lub nie) danego środka do obrotu. Jest natomiast głupi przepis, który zakazuje sprzedaży środków (w bardzo ogólnej definicji) o takim działaniu, a jednocześnie (w jakiś niewyjaśniony sposób) nie dotyczy alkoholu.

Ad. 10. Ironicznie dokładnie tak jest. O ile mi wiadomo, to nie ma prawa, które mogło by Ci zabronić sprzedaży koktajli Mołotowa w postaci kompletu: butelki z benzyną + kawałka szmatki. Mógłbyś nawet napisać na opakowaniu, że butelka służy do awaryjnego napełnienia baku samochodu, gdy skończy się benzyna, a ściereczka do przetarcia auta, gdy trochę rozlejesz. ;]

I takich luk prawnych można znaleźć zapewne znacznie więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość <account_deleted>

Ja natomiast uważam, że jak już ma się coś robić, to raz i porządnie (zgodnie z prawem). Tutaj zrobiono to od [gluteus maximus] strony i pociągnie nas po kieszeniach brawura jakiegoś urzędasa. Może i chciał dobrze, ale wyszło tak jak zwykle - zamiast rozwiązać problem dopalaczy, to wysłano je do szarej strefy i jeszcze trzeba będzie wypłacić odszkodowania z naszej kasy (...)

Nie ma tak na prawdę luk prawnych - to tylko kwestia interpretacji. Jak powiedział ktośtam: lepiej mieć głupie prawo i mądrych urzędników, bo mądry urzędnik nawet najgłupszy zapis zinterpretuje rozsądnie, natomiast głupi urzędnik nawet najlepsze zapisy żle/nieadekwatnie zastosuje...

 

Opcje:

1. (a'la moherowe berety) Sąd uzna, że nastąpiło złamanie prawa, ponieważ pod przykrywką "kolekcjonerskich tabletek" sprzedawano zabronione skądinąd substancje, których zażywanie spowodowało śmierć wielu osób. Ponadto cfaniaczek doskonale wiedział że substancje te są szkodliwe, celowo ukrywał ten fakt i dlatego powinien wypłacić odszkodowania rodzinom zmarłych tak jak to miało miejsce np. w procesach firm tytoniowych, które teraz muszą umieszczać informacje o szkodliwości palenia.

 

2. (a'la Państwo Wolności Gospodarczej) Sąd uzna, że cfaniaczek miał prawo skorzystać z nieświadomości pani w okienku wypełniającej druczki do rejestracji działalności gospodarczej i nikt nie ma prawa zabronić mu sprzedaży szkodliwego guana, bo ważniejszy pierwszy druczek wypełniony w urzędzie. Ba należy mu się odszkodowanie, pochodzące m. in. z podatków zapłaconych przez rodziny tych debili którzy zatruli się zjadając obiekty kolekcjonerskie.

 

Sądy, o ile mi wiadomo są utrzymywane z naszych pieniędzy a ich nadrzędnym celem jest ochrona interesu społecznego. Werdykt w tej sprawie pokaże jak się sprawy mają...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie pierwszego akapitu, to podpisuję się rękami i nogami.

 

Odnośnie zaś opcji, to:

 

Opcja druga powinna się spełnić, bo (co już wiele razy podkreślałem):

1. Decyzję podjęto na podstawie paru(nastku) wypadków przedawkowania - gdzie tak naprawdę nie wiadomo, jakie środki zostały wzięte, w jakich ilościach i z jakimi innym legalnymi środkami - np tabletki na koncentrację, antydepresanty czy alkohol. Jak by 1 czy 2 tabletki mogły zaszkodzić same z siebie, to wypadków było by dziesiątki tysięcy. Nie róbmy więc z tego trucizny na miarę arszeniku. Idąc bowiem tą drogą, to przedawkowanie większości leków i/lub zmieszanie ich z innymi lekami/alkoholem również powoduje problemy zdrowotne lub śmierć.

2. Zamknięto wszystkie sklepy w całej Polsce, chociaż zatrucie mógł spowodować tylko jeden czy 2 środki w dużych ilościach/zmieszane ze sobą. Gdy jakiś produkt spożywczy okazuje się szkodliwy, to wstrzymuje się jego produkcję i sprzedaż, a nie zamyka wszystkie sklepy spożywcze "na wszelki wypadek".

 

Opcja pierwsza:

Jedyna ustawa mająca na dzień dzisiejszy moc urzędową to ta:

"Pojęcie środka odurzającego w rozumieniu art.178a k.k. obejmuje nie tylko środki odurzające wskazane w ustawie z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii (Dz. U. Nr 179, poz.1485), lecz również inne substancje pochodzenia naturalnego lub syntetycznego, działające na ośrodkowy układ nerwowy, których użycie powoduje obniżenie sprawności w zakresie kierowania pojazdem."

Co z automatu zabrania sprzedaży i spożywania alkoholu, a także (w niektórych przypadkach) papierosów - dla osoby, która nie pali, jeden mocny papieros wypalony dość szybko daje całkiem niezłego kopa. Ba - wystarczy przez tydzień lub dwa nie palić, aby mieć ten efekt.

Idąc dalej, to podobnie można podpiąć denaturat lub rozpuszczalniki do farb - malował ktoś samochód w słabo wentylowanym pomieszczeniu bez maski? Wychodzimy jak po paru głębszych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dalej się nie rozumiemy.

 

Problem leży w tym, że ułomne prawo (wspierane przez ciemne moherowe społeczeństwo) nie przewiduje wprowadzenia do obrotu i kontroli zawartości tych produktów, jak to ma miejsce ze (powiedzmy sobie szczerze) szkodliwym alkoholem i papierosami.

 

A kto powiedział (bo może o czymś nie wiem, nie śledzę tematu), że nie przewiduje się kontroli zawartości etc? Sklepy zostały zamknięte, bo teraz nie sposób kontrolować składu tabletek - potrzebne są stosowne uregulowania prawne, nad którymi na pewno pracuje teraz niemało ludzi. Powtarzam trzeci raz, że nie miałbym nic do takich sklepów, gdyby jasno określały co sprzedają.

 

Gimnazjalista zna skład i skutki, bo alkohol istnieje od dawna i rząd zrozumiał, że lepiej jest go dopuścić do sprzedaży i kontrolować, niż zostawić w szarej strefie, gdzie nie ma z niego zysku i nie ma nad nim kontroli. Dlaczego więc z dopalaczami czy niektórymi narkotykami ma być inaczej?

 

Pokaż mi gdzie niby stwierdziłem lub choćby zasugerowałem, że ma być inaczej. Właśnie byłoby ok, gdyby było dokładnie tak samo.

 

Ad. 4. Tak samo jak można nie kumać faktu, że jak na coś jest popyt, to i tak będzie się sprzedawać, więc blokowanie tego bzdurnymi ustawami jest wyrzucaniem kasy w błoto.

 

Nie chodzi o blokowanie, tylko o wprowadzenie kontroli. Alkohol jest sprzedawany jako alkohol, nie jako "ozdobne buteleczki do kolekcjonowania". Teraz nie ma kontroli i nie ma nawet prawnych podstaw żeby ją wprowadzić, więc zamykanie sklepów jest moralnie jak najbardziej słuszne. Jeśli prawnie nie jest (czego nie wiem, nie jestem prawnikiem), to problemem jest słabe prawo.

 

A jak robimy dobrą rzecz (pomijam już fakt, że nie widzę w tym nic dobrego), to oczywiście cel uświęca środki i możemy omijać prawo, tak?

 

W pewnych sytuacjach oczywiście, że tak. Jak widzę, że człowiek umiera za witryną zamkniętego już sklepu, to chrzanię prawo i tłukę witrynę, żeby mu pomóc. Jak moje dziecko miało wypadek i krwawi, to chrzanię ograniczenie do 50 w mieście i jadę jak najszybciej do szpitala. W ogóle co się dzieje, wystarczyło sklepy z dopalaczami zamknąć i nagle wszyscy się tacy praworządni zrobili :lol: Jak fiskus niszczył piekarnię, bo piekarz chleb bezdomnym rozdawał, też staliście twardo po stronie prawa, czy myśleliście samodzielnie? Zresztą, skąd ta pewność, że zamknięcie sklepów było bezprawne?

 

Jak się komuś tak biznes tytoniowy podoba, to niech otworzy sklep z tytoniem. A że setki ludzi umrze na raka lub zawał to ich problem.

 

ZROZUM, że papierosy nie są sprzedawane jako kolekcjonerskie bierki! Na każdej paczce masz wielki napis, że palenie może spowodować śmierć Twoją lub ludzi w Twoim otoczeniu, a jak to Cię nie rusza, to na innej paczce przeczytasz o impotencji.

 

Może więc zamiast je zamykać, powinno się wprowadzić regulacje prawne - komu wolno, co wolno i w jakich ilościach kupować? Ale nie, prościej jest zamknąć.

 

Oczywiście, że potrzebne są regulacje prawne. Ale póki ich nie ma należy ukrócać ten proceder.

 

Owszem, ale mi także zawsze wydawało się, że prawo nie działa wstecz i najpierw opracowuje się przepis, a potem się go stosuje - a nie na odwrót.

 

Po pierwsze nie wiem czy sklepy zostały zamknięte bezprawnie. Coś mi się wydaje, że znalazłaby się na nie masa paragrafów. Po drugie, niektóre regulacje działają wstecz.

 

W tym wypadku to ułomność prawa spowodowała taką drogę/sposób sprzedaży.

 

Czyli z jednej strony zgadzasz się, że prawo jest ułomne, ale z drugiej domagasz się jego bezwzględnego przestrzegania? Sam też żyjesz wg tej zasady?

 

I takich luk prawnych można znaleźć zapewne znacznie więcej.

 

Dlatego właśnie prawo należy modyfikować.
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego, co mi wiadomo, to Glowny Inspektor Sanitarny jest w stanie nakazac zamkniecie sklepu wprowadzajacego do obrotu srodek niedozwolony... i wlasnei z tego prawa korzystal.

 

A imc Bratko sam ukrecil na siebie bicz gdy zerwal plomby i otworzyl sklep.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego, co mi wiadomo, to Glowny Inspektor Sanitarny jest w stanie nakazac zamkniecie sklepu wprowadzajacego do obrotu srodek niedozwolony... i wlasnei z tego prawa korzystal.

 

Tylko, ze aby można było stwierdzić, ze środek jest niedozwolony trzeba najpierw przeprowadzić badania, a tutaj pobrano próbki i od razu zamknięto sklepy bez jakichkolwiek poprzedzających to zamknięcie badań. Mi się wydaje, ze skorzystali z prawa, które zostało uchwalone wczoraj mówiące o tym, ze sklep będzie można zamknąć na czas przeprowadzenia takich badań niestety Lex retro non agit :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sklepy zostały zamknięte, bo teraz nie sposób kontrolować składu tabletek - potrzebne są stosowne uregulowania prawne, nad którymi na pewno pracuje teraz niemało ludzi.

 

I zapewne to podali jako powód zamknięcia - szkoda, bo nie ma to mocy prawnej i pójdę odszkodowania z naszej kasy.

 

Teraz nie ma kontroli i nie ma nawet prawnych podstaw żeby ją wprowadzić, więc zamykanie sklepów jest moralnie jak najbardziej słuszne. Jeśli prawnie nie jest (czego nie wiem, nie jestem prawnikiem), to problemem jest słabe prawo.

 

Jeśli problemem jest prawo, to czemu najpierw się zamyka, a potem klepie przepis na kolanie?

 

Jak fiskus niszczył piekarnię, bo piekarz chleb bezdomnym rozdawał, też staliście twardo po stronie prawa, czy myśleliście samodzielnie?

 

Myślę, że fiskus był odosobniony w swoim przekonaniu. Jednak porównywanie tych 2 przypadków jest błędne. Piekarz pomagał ludziom. Natomiast dopalaczami truje się kto chce - podobnie jak wszelkim innym świństwem, które jest sprzedawane legalnie lub nielegalnie. Państwo miało by rację w przypadku dopalaczy, gdyby to był normalny środek spożywczy, z którego korzystają wszyscy - np swego czasu była głośna sprawa bodajże przypraw Winiary.

 

Zresztą, skąd ta pewność, że zamknięcie sklepów było bezprawne?

 

A z jakiego przepisu skorzystali? Jeśli z tego cytowanego wyżej, to nie widzę powodu, dla którego nadal sprzedaje się alkohol.

 

ZROZUM, że papierosy nie są sprzedawane jako kolekcjonerskie bierki! Na każdej paczce masz wielki napis, że palenie może spowodować śmierć Twoją lub ludzi w Twoim otoczeniu, a jak to Cię nie rusza, to na innej paczce przeczytasz o impotencji.

 

ZROZUM, że na dopalaczach jest napis "nie do spożycia" a sama nazwa wskazuje, że nie jest to taki sam produkt jak cukierki czy czekoladki.

 

Oczywiście, że potrzebne są regulacje prawne. Ale póki ich nie ma należy ukrócać ten proceder.

 

Powołując się na przepis, którego jeszcze nie napisano? ;]

 

Po pierwsze nie wiem czy sklepy zostały zamknięte bezprawnie. Coś mi się wydaje, że znalazłaby się na nie masa paragrafów. Po drugie, niektóre regulacje działają wstecz.

 

I rozumiem, że przez 2 lata nikt nie widział szkodliwości dopalaczy, ale gdy zbliżają się wybory, to nagle odkryto szkodliwość ich przedawkowania...

 

Czyli z jednej strony zgadzasz się, że prawo jest ułomne, ale z drugiej domagasz się jego bezwzględnego przestrzegania? Sam też żyjesz wg tej zasady?

 

Dokładnie tak. W przypadku piekarza karmiącego głodnych powinien powstać przepis, że działał on w dobrej wierze i to co robił jest dobre, a wcześniejsze "przewinienia" w tej materii są mu wybaczone z tego samego powodu.

W przypadku dopalaczy powinna wejść ustawa, że każdy produkt spożywczy (w tym także dopalacze i narkotyki) powinien zostać przebadany pod kątem szkodliwości, a na czas badania można wstrzymać jego sprzedaż. Tak się jednak nie stało - najpierw wstrzymano sprzedaż, a potem zabrano się za pisanie przepisu.

Nie wspomnę już, że jakiś czas temu były nagonki na dopalacze. Wtedy (z jakiegoś dziwnego powodu) nie wykryto żadnych nieprawidłowości czy szkodliwości. Dlaczego więc teraz nagle są problemy? Gdyby wtedy nie spierniczyli roboty, to nie było by dzisiaj tego tematu, bo szkodliwe środki już dawno zostały by wycofane.

 

Dalej się nie rozumiemy.

 

Po tym poście coraz bliżej nam do porozumienia ;]

 

Tylko, ze aby można było stwierdzić, ze środek jest niedozwolony trzeba najpierw przeprowadzić badania, a tutaj pobrano próbki i od razu zamknięto sklepy bez jakichkolwiek poprzedzających to zamknięcie badań. Mi się wydaje, ze skorzystali z prawa, które zostało uchwalone wczoraj mówiące o tym, ze sklep będzie można zamknąć na czas przeprowadzenia takich badań niestety Lex retro non agit :]

 

Dokładnie. Poza tym wydaje mi się, że przepis może co najwyżej zakazać sprzedaży danego środka (ściągnięcia go z półki), a nie z góry blokować resztę artykułów w sklepie - czyli cały sklep. Nie przypominam sobie natomiast, aby dzień przed zamknięciem panowie z GIS odwiedzili wszystkie sklepy w całej Polsce i pobrali próbki wszystkich produktów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwólcie, że przedstawię moje spostrzeżenia (okiem politycznego analfabety), opierając się na kilku wypowiedziach i publikacjach.

 

Zamykając sklepy z dopalaczami, nasz kochany rząd udowodnił, że wprowadza w Polsce totalitaryzm. Nazwijmy to po imieniu - od kiedy to władza wykonawcza decyduje, co działa zgodnie z prawem, a co nie? Od tego są sądy i, jak @up napisał - najpierw pisze się paragraf, dopiero potem się na niego łapie - NIGDY odwrotnie. Swoim mądrym projektem ustawy

 

zakazu wytwarzania i wprowadzania do obrotu jakichkolwiek substancji lub produktów (niezależnie od ich stanu fizycznego, źródła pochodzenia, w tym roślin, grzybów i ich części), które mogą być używane, jako środki odurzające lub substancje psychotropowe.

rząd de facto zabrania sprzedawania substancji psychoaktywnych - a do nich należą także: kofeina, teina, teobromina (czekolada), nikotyna, szałwia, rumianek, melisa oraz nawet głupi cukier - bo przecież słodycze poprawiają nastrój. Słowem - jest to strzał w stopę. I to strzał grubego kalibru. Ba, lista nie kończy się na tym - przecież znaną substancją psychoaktywną może być gałka muszkatołowa (mirystycyna), benzyna oraz butapren. Czy w takim razie interes szewców splajtuje? I czy będziemy usieli jeździć na oleju arachidowym, a buty łatać zszywaczami?

 

Polacy muszą o czymś ciach!lić - jak nie krzyż, to dopalacze. Jak nie dopalacze, to Taniec z Gwiazdami. Tym sposobem odwraca się naszą uwagę od znacznie istotniejszych spraw.

 

NIKT nie zmuszał ciach!iarzy do brania tych świństw - jak byk na nich pisze, że nie są one do spożycia. Czy w takim razie, kiedy wjadę w tłum ludzi samochodem, można winić producenta tego samochodu, bo umożliwił mi taki czyn?

 

W tym czasie opozycyjne Prawo i Sprawiedliwość (również PiS) w ramach krytyki posunięć rządu zgłosiło własny projekt ustawy, przewidujący za pracę w punkcie sprzedaży dopalaczy karę 8 lat więzienia (więcej, niż się w Polsce średnio siedzi za zabójstwo, nie mówiąc o handlu prawdziwymi narkotykami). Pytanie tylko, czy tak, jak w przypadku Tajfunu (za który, wedle wzorców kojarzących się z Kafką i Orwellem, premier zamykał sklepy, zanim jeszcze zakazujące go rozporządzenie zostało oficjalnie ogłoszone), prawo zostanie rozciągnięte wstecz? A jeśli tak, to za pracę od którego roku będą wsadzać?

 

Najlepsze, że to nie koniec hardkoru, PiS ma bowiem prezesa, jak plotka niesie, aktualnie na detoksie. Detoks musi być bardzo ostry: Jarosław Kaczyński superserio ogłosił właśnie że według niego 8 lat za kratkami to za mało: za handel dopalaczami powinno być minimum 15 lat. Znając życie, to nie koniec: jutro lub pojutrze premier brutalnie go przelicytuje, ogłaszając, że sankcją ostateczną będzie dożywocie… lub kastracja.

ed. literówka

Edytowane przez zzizzy
  • Upvote 4

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 lat za sprzedaż czegoś, czym truje się debil na własne życzenie? No kutwa!

A za gwałt są zawiasy, bo gość ma żonę i dziecko. No super kraj - nie ma co.

 

Dokładnie. Chory kraj.

 

 

A Bratko wyszedł (bez jakichkolwiek środków zapobiegawczych, ciekawe czy ucieknie z kraju), sąd nie podzielił opini prokuratury, jednocześnie argumentując, że jedn z zarzutów (o wprowdzeniu do obrotu środków nielegalnych) jest bezzasadny, bo ustawa jeszcze nie weszła.

 

No a Bratko ma już sposób na pozbycie się dopalaczy - marsz poparcia dla dopalaczy z rozdawnictwem tytułowego bohatera marszu. A to wszystko jeszcze przed wejściem ustawy. No to wygląda na to że jak mu się powiedze to Donkowi utrze nosa. Może mu się taki kubeł zimnej wody przyda. Bo ostatnio coś mu się chyba troszeczkę podziało dziwnego i z liberała stał się szeryfem bardziej przypominającym ZZ, JK którcyh miał być przeciwieństwem według tego co mówił.

  • Upvote 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już się lobby/mafie innych środków odurzających odezwało, by zwalczyć "konkurencję"... Jako libertarianin uważam, że sprzedaż tego powinna być legalna na zasadzie takiej, jak papierosy tzn. odpowiednich ostrzeżeń. Delegalizacja nie zlikwiduje problemu, jeśli ktoś bardzo chce, to i tak to dostanie. Zresztą "zakazany owoc" smakuje lepiej... Uważam też, że popularność dopalaczy pośrednio powodowana jest przez brak legalizacji innych, "bezpieczniejszych" środków. Mam tu na myśli marihuanę: w przypadku jej legalizacji nawet przy jednoczesnej legalizacji dopalaczy to rynek wyeliminowałby te drugie przynajmniej w pewnej części.

  • Upvote 6

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość <account_deleted>

rząd de facto zabrania sprzedawania substancji psychoaktywnych - a do nich należą także: kofeina, teina, teobromina (czekolada), nikotyna, szałwia, rumianek, melisa oraz nawet głupi cukier - bo przecież słodycze poprawiają nastrój. Słowem - jest to strzał w stopę. I to strzał grubego kalibru. Ba, lista nie kończy się na tym - przecież znaną substancją psychoaktywną może być gałka muszkatołowa (mirystycyna), benzyna oraz butapren. Czy w takim razie interes szewców splajtuje? I czy będziemy usieli jeździć na oleju arachidowym, a buty łatać zszywaczami?

Ilu ludzi umiera od spożywania czekolady, gałki muszkatołowej, od picia benzyny ... itd?

Kto (i jaki procent) umiera od picia wódki, piwa itd?

 

Dopalacze to nie kawa (a tak zaczęły być traktowane) - od tego można umrzeć i niektórzy już się o tym przekonali - kto tego nie jast w stanie zajarzyć nie puknie się w łeb i przejrzy klepsydry.

 

Może powiem to jeszcze raz, bo chyba niewielu to rozumie: nigdy w historii ani też nigdy w przyszłości nie powstanie prawo które absolutnie szczegółowo opisze co jest dozwolone (dobre) a co złe -> bo to jest poprostu niemożliwe

Prawo należy i trzeba interpretować - inaczej się nie da. Zamknięto biznes kolesia, bo od jego stuffu zaczęli umierać ludzie -> co tu k. nie jest jasne?

 

Parada na cześć dopalaczy? brawo! zróbcie paradę na cześć amfy -> dużo lepiej działa.

A jak wasze 10-cio letnie dziaciaki zaczną łykać stuff kupiony w sklepiku szkolnym, to nie obwiniajcie Państwa, tylko swoją głupotę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od wypicia domestosa można umrzeć. Od nadmiaru alkoholu również. Tak, wiem, że jeśli chodzi o to drugie, to trzeba bardzo dużych ilości. Nie jestem zwolennikiem brania dopalaczy, należy się też zastanowić dlaczego to akurat dopalacze, a nie marihuana pełni tą "funkcję". W przypadku dostępności i jednego i drugiego to dopalacze zbankrutują, a Ci palący marihuanę będą o wiele zdrowsi, niż Ci drudzy.

 

Ćpun jeśli nie sięgnie po "dopalacz" i tak znajdzie co innego dla zaspokojenia swojej potrzeby.

Edytowane przez Miguel707
  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ilu ludzi umiera od spożywania czekolady, gałki muszkatołowej, od picia benzyny ... itd?

Kto (i jaki procent) umiera od picia wódki, piwa itd?

 

Ile osób jest bitych lub dręczonych przez pijanych ludzi?

Ile osób zginęło lub straciło zdrowie z ręki pijanego kierowcy/człowieka?

Ile ludzi zmarło na raka czy zawał w skutek palenia papierosów?

Ile osób zmarło od przedawkowania czegokolwiek (np leku lub narkotyku, który przecież jest zabroniony)?

O ponad 500 facetach, którzy zmarli po zażyciu legalnej i (wg prawa) nieszkodliwej Viagry, nawet nie wspomnę...

 

I żeby dosadnie rozróżnić, to ciach!iarz świadomie bierze dopalacz i się nim truje.

Natomiast nie wydaje mi się, aby ktoś świadomie dał się rozjechać pijanemu kierowcy.

  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomazzi ile osob ginie w Polsce od wodki/piwa? Moze raczej ile umiera od wodki/denaturatu/alpag i innych specyfikow. Pojecia "marskosc watroby", "ostre zapalenie trzustki", "rak krtani", "niewydolnosc pluc" nie sa tak chwytliwe jak "krol dopalaczy". Kazdy debil czy to palcy nalogowo papierosy, czy chlajacy co dzien, czy tez lykajacy, palacy, wciagajacy co sie da jest przeciez swiadom swojego postepowania. Taniej i szybciej w wielu przypadkach wyszloby kupienie gnata i walniecie sobie w leb. Koniec czesto mialby podobny skutek, lecz kulka moglaby okazac sie duzo mniej bolesna... Jak to mowia, wszystko jest dla ludzi

 

Ciesze sie ze ten proceder sie zakonczyl, ale wiem tez ze jest to czyste zagranie polityczne. Pokazac sie ciemnemu ludowi ile dobrego dla niego robimy, wtedy znowu zaglosuja.

  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś chce, to narkotyk czy inny syf zdobędzie za wszelką cenę, czy to będzie kosztowało 50, 100 czy 200 zł za gram. Legalizacja marihuany (nie posuwajmy się za daleko z legalizacją "cięższych") = akcyza. Akcyza = pieniądze. Pieniądze = łatanie dziury budżetowej (o ile nasi "liberałowie" nie przetrwonią ich na premie kierownicze i latanie po kraju).

 

Od czekolady i herbaty jeszcze nikt chyba nie umarł, chyba że na cukrzycę, to fakt, bo substancje psychoaktywne w nich zawarte są w śladowych ilościach, ale należy pamiętać, że . Z potrzebną aparaturą i umiejętnościami można je wydestylować/wytrącić/chgw i wtedy je stosować, a wtedy szkodzą tak samo jak inne chemikalia. Przykładu nie trzeba szukać daleko - jeśli papieros ci nie wystarcza, zrób sobie z niego herbatę i wypij - ilość nikotyny, jaka dostanie się do twojego organizmu sprawi, że się udusisz. Sama nikotyna jest przecież bardziej uzależniająca od heroiny, bo reguluje ilość dopaminy w mózgu.

 

Z dopalaczami sytuacja jest na tyle bardziej skomplikowana, że każdy z nich to mieszanka o bliżej nieustalonych skutkach. Jeden specyfik może powodować "haj", ale może być tak, że w połączeniu z innymi przyczynią się do arytmii, duszności czy w końcu do zatrzymania akcji serca. Ale zadam jeszcze raz to pytanie - czy ktoś tych synków zmuszał ich do brania? Ja myślę, że nie. Była to ich własna, nieprzymuszona wina - nikt chyba nie przykładał im skręta do ust i groził nożem, żeby zapalił. Jedyną stratę jaką mogli byli ponieść, byłaby utrata kolegów, "bo nie mieli dość jaj, żeby zapalić". Wybaczcie, ale ja wysiadam. Wolę żyć niż zadawać się z degeneratami.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość <account_deleted>

ULLISSES: Oczywiście masz rację. Świat nie jest doskonały i nigdy nie będzie.

Ja widzę sprawę tak: Nikt by się nie doczepił do pana cfaniaczka, bo umiejętnie wykorzystał "lukę" w prawie -> niestety dla niego stuff spowodował masę zgonów z tendencją drastycznie rosnącą -> IMO reakcja była prawidłowa -> zamknąć sklepy do wyjaśnienia. Gość jednak nie był dość cwany, bo zerwał plomby, a tego już nie ominie żadnym "kruczkiem" prawnym.

 

A tak poza tym: wypadki z udziałem pijanych to nikły procent wypadków na drogach -> tylko media robią z tego aferę... Oczywiście nie pochwalam jazdy po pijaku, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę z faktu że zmęczeni kierowcy tirów, rowerzyści, młode (najarane) łby za kierownicą lub totalne blondynki powodują o wiele więcej wypadków niż pijani kierowcy.

 

edit:

Zizzy: IMO w ten sposób potwierdzasz/przyznajesz, że "kolekcjonerski" stuff to zwykłe dragi, które przemycono do sklepów wykorzystując lukę w prawie...

Edytowane przez tomazzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kawa takze moze doprowadzic do smierci... Czeste picie, najczesciej na suchy zoladek moze spowodowac piekne wrzody. Inna dolegliwoscia sa zaburzenia snu, duze obciazenie serca itd itp... Wiadomo ze na to wszystko maja wplyw tez inne rzeczy, ale mimo wszystko zajebista kawusia moze nas niezle zalatwic ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, tomazzi - nie pochlebiam brania dopalaczy i narkotyków (nie wiem, czy klasyfikować je razem, czy osobno). Uważam, że każdy, kto chce, niech je bierze - ale niech nie powoduje, żeby cierpieli z tego powodu inni ludzie i niech nie wciąga innych w szpony nałogu. Wiem, że to podejście utopijne (aż do przesady), ale nie zamierzam ubolewać nad kimś tylko dlatego, że sam się do tego stanu doprowadził - wiedział, że to szkodzi, to niech cierpi. Najpierw było fajnie, ale teraz trzeba się zderzyć z życiem codziennym, i to przy dużej prędkości. Sam nie palę, piję okazyjnie i naprawdę przeszkadza mi to, gdy od kogoś capi - czy to dymem, czy alkoholem.

 

Silna jednostka dąży do przeżycia. Ten, kto umiera bądź ginie z własnej głupoty, jest jednostką słabą.

Edytowane przez zzizzy
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZROZUM, że na dopalaczach jest napis "nie do spożycia" a sama nazwa wskazuje, że nie jest to taki sam produkt jak cukierki czy czekoladki.

 

AAAAA! Cholera, czy ja piszę posty nie po polsku? Naprawdę tak trudno rozumieć, co się czyta? GDZIE napisałem coś, z czego dałeś radę wywnioskować, iż nie rozumiem "że na dopalaczach jest napis nie do spożycia"? Przecież cały czas właśnie o tym piszę. To właśnie jest problemem. Nie fakt, że dopalacze są sprzedawane (czemu miałyby nie być, skoro jest popyt), ale właśnie to, że są sprzedawane jako "produkty kolekcjonerskie", przez co nie trzeba umieszczać na opakowaniach stosownych informacji.

 

I rozumiem, że przez 2 lata nikt nie widział szkodliwości dopalaczy, ale gdy zbliżają się wybory, to nagle odkryto szkodliwość ich przedawkowania...

 

AAAAAA! Co to w ogóle jest za rozumowanie?! Czy gdyby rząd na tydzień przed wyborami obniżył podatki o połowę, to też byłbyś przeciw, bo byłoby to zagranie marketingowe?

 

Gdyby wtedy nie spierniczyli roboty, to nie było by dzisiaj tego tematu, bo szkodliwe środki już dawno zostały by wycofane.

 

Myślałem, że nie chodzi o to, żeby je wycofywać... Dopiero co pisałeś, że papierosy też są szkodliwe, a chyba nie chcesz ich wycofywać, nie?

 

Po tym poście coraz bliżej nam do porozumienia ;]

 

No tak jakby. Edytowane przez und3r
  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AAAAAA! Co to w ogóle jest za rozumowanie?! Czy gdyby rząd na tydzień przed wyborami obniżył podatki o połowę, to też byłbyś przeciw, bo byłoby to zagranie marketingowe?

Z początku wszyscy by się cieszyli. Ja też się cieszyłem, że te trucizny znikają z rynku - ale po chwili zastanowienia i po przeczytaniu paru przemyśleń spojrzałem na to z innej strony (nie myśląc jak reszta łasych na kiełbasę wyborczą).

Edytowane przez zzizzy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyprowadźcie mnie z błędu, jeśli się mylę, ale początkowo dopalacze aż tak szkodliwe nie były, lecz po zakazywaniu kolejnych substancji każdy kolejny zamiennik był jeszcze gorszy. Ba, używano także szałwii wieszcza... Lepiej by było przy legalności tych produktów wykorzystanie substancji mniej szkodliwych, niż każda kolejna chemiczna pochodna.

 

Co nie zmienia faktu, że przed dopalaczami konieczna jest legalizacja marihuany, by była ona możliwie jak najczystsza, a nie dopalana czymś przez bandziorów.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sory miquel, ale nie mogę wyprowadzić Cię z błędu bo niestety masz rację.

 

atak państwa na dopalacze jest jedynie odłamkiem który uderzył króla dopalaczy za poparcie finansowe ruchu na rzecz legalizacji marihuany. Zrobił to wbrew swemu interesowi z czystej sympatii dla wolnych konopi. Dla mnie za to ma plusa, choć te dragi które sprzedaje jako mat kolekcjonerskie nie są niczym lepszym od heroiny (niektóre).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyprowadźcie mnie z błędu, jeśli się mylę, ale początkowo dopalacze aż tak szkodliwe nie były, lecz po zakazywaniu kolejnych substancji każdy kolejny zamiennik był jeszcze gorszy. Ba, używano także szałwii wieszcza...

 

Akurat Salvia Divinorum z tego co pamiętam była sprzedawana na samym początku istnienia wszystkich ala dopalaczowych sklepów i nie jako dodatek do innych produktów tylko normalnie, osobno i z poprawną nazwą. Poza tym jej szkodliwość fizyczna jest dosyć mała i wymaga poprawnego sposobu palenia tak więc przykład całkowicie chybiony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...