Skocz do zawartości
Sid

Codzienność za kierownicą

Rekomendowane odpowiedzi

Fajne wypracowanie, napisz tylko czemu zapomniałeś do czego służy skrzynia biegów? ;)

 

Wybierz sobie jedną z odpowiedzi ;) :

1. Podobno diesel taki elastyczny i jedzie z dołu, mówią że mniej biegami się wachluje i redukować nie trzeba, więc chciałem to sprawdzić ;)

2. Chciałem porównać silniki, nie cały układ przeniesienia napędu

3. Z automatem jest tak samo + dochodzą kolejne ułamki sekund po wciśnięciu gazu na kick-down i spięcie napędu.

4. Na co mam zredukować z jedynki :D ?

 

;)

Edytowane przez MaSell
  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie zupełnie jest tak samo, bo wtedy po wciśnięciu obroty zawsze wzrosną więc silnik nie będzie przytkany.

 

Podobne doświadczenia miałem jak jeździłem kilka dni C klasą 2.2d 170KM. Ogólnie silnik fajny i mocny - ale musiał byc powyżej 1500rpm bo inaczej jakby ktoś wyłączył dwa cylindry.

Z drugiej strony BMW 2.0d 150KM i o wiele lepiej się zbiera z tak niskich obrotów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybierz sobie jedną z odpowiedzi ;) :

1. Podobno diesel taki elastyczny i jedzie z dołu, mówią że mniej biegami się wachluje i redukować nie trzeba, więc chciałem to sprawdzić ;)

2. Chciałem porównać silniki, nie cały układ przeniesienia napędu

3. Z automatem jest tak samo + dochodzą kolejne ułamki sekund po wciśnięciu gazu na kick-down i spięcie napędu.

4. Na co mam zredukować z jedynki :D ?

 

;)

 

Baju baju... ;) Nie spotkałem się z dieslem, który by miał tak ogromną turbodziurę na pierwszym biegu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdzies mi migło info o tym,ze do ON ma być naliczana jakaś akcyza.

Po tym zabiegu ON ma być cenowo podobne do PB lub droższe.Co z tego wyjdzie nie wiadomo.Ogólnie opinia jest taka,ze klekota kupuje się bo ropa jest tańsza.Tańsza była kiedyś tam o ponad 1zł na litrze.

No i,ze mniej pali.

W robocie mam same klekoty.Ale faktycznie mniej palą jak jadą i to po 200-300km dziennie.Użytkowałem kiedyś Berlingo lub Partnera w mym mieście i zostałem zbesztany przez bossa za zbyt duże spalanie.Teraz mam auto na PB.

Kumpel ma Mazdę 2 na ON.Rewelacji tam nie ma bo kupił to auto do dojazdu do pracy 4km w jedną stronę.Miesięcznie moze robi z 300km a na parkingu w te mrozy za cholerę tego nie moze odpalić.

Przy cenach ON i BP to lepiej mieć dobry rower.Już nie chodzi o to co ile pali bo jak pali mało litrów to w pieniądzach już się robi coraz więcej.

Mi wychodzi kwota kilku tyś rocznie na paliwo.

Nie masz kłopotów kup sobie samochód.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i o takie posty mi chodzi ;)

 

BMW E46 323i - patrz: Wikipedia->BMW->E46->tabela z silnikami

 

Odnośnie cen, to przecież już dawno ON kosztuje podobnie do PB - te 20 gr różnicy można sobie wsadzić.

 

Odnośnie całej reszty, to każdy ma swoją rację, ale dobrze opisał to HeatheN. Diesle to dobre silniki, ale popsuła je pogoń za osiągami porównywalnymi z benzyną - co jest bez sensu, bo nie po to zostały stworzone. Wolnossący 1.9D (montowany między innymi w Golf3) czy też 1.9SDI (czyli prawie to samo) zawsze będzie wg mnie idealnym silnikiem do małych i średnich aut*.

* małe to segment C, średnie to segment D (w uproszeniu!)

 

Chętnie bym też przygarnął jakiegoś wolnossącego 3.0 Diesla w segmencie E - ostatecznie może być z turbiną, ale bez CR i reszty tego delikatnego badziewia. Niestety od czasów nieśmiertelnego MB W123 300D nikt na to nie wpadł...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety - chyba wszyscy wyciągnęli wnioski z przygody Mercedesa. Jednak teraz (poza wnioskami) ideał niezniszczalnego samochodu psuje:

- ekonomia (ilość się liczy, a nie jakość - zysk napędzają części, a nie samochody)

- postęp (bo nowe jest lepsze nawet jak jest 2x droższe i 4x bardziej skomplikowane i 8x bardziej awaryjne)

- ekologia (bo spaliny 5-letnich silników zatruwają, a z elektrowni wydobywa się tlen bardziej czysty niż z lasów równikowych)

 

Bo diesle, tak jak już wcześniej wspomniano, są do maszyn rolniczych i tego typu sprzętu. Nie do samochodów lol.

 

Nie wiem skąd ten dym, ale dla mnie ta wypowiedz to raczej ironia/żart/sarkazm niż poważna opinia.
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście mogę auto 1300Kg + taki brzęczyk pod maską i po prostu to auto jak się nie wkręci na obroty nie jedzie. Do spokojnego wożenia [gluteus maximus] po mieście w sam raz ewentualnie do jakiegoś Clio czy Polo ale nie do cięższego auta. Bez redukcji jeśli mam poniżej 3K nie myślę o wyprzedzaniu. To są oczywiście tylko moje odczucia z jazdy oboma autami co wyraźnie zaznaczyłem ale przynajmniej nie teoretyzuje i nie pisze o czymś czego nigdy nie miałem...

 

A myslalem ze chodzi o ruszanie od zera...^^ bo tego dotyczyły moje opinie. W benzynce wszystko ladnie ciagnie od dołu, pod warunkiem ze jest zapiety odpowiedni bieg;P

Faktycznie, na trasie (a strzelilem ta megane dieslem trase Zabrze-Szczecin) 5 bieg czy tez 6 i nie trza redukowac, gdzie benzynke mosialbym zredykowac bo od 2.000 na 5 biegu nie przyspieszy...i tu masz racje inaczej "nie jedzie".

Benzynka za to na odpowiednim biegu jedzie od dolu, a diesel tylko od pewnego momentu do pewnego momentu:P)

Edytowane przez HeatheN

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo diesle, tak jak już wcześniej wspomniano, są do maszyn rolniczych i tego typu sprzętu. Nie do samochodów lol.

 

Nie wiedziałem, że mój golfik to maszyna rolnicza, ale skoro nalegacie... Może sieczkarnie z tyłu doczepie? ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie prawda. Po prostu zastosowali w nim silnik z ciągnika :-P

 

Panowie, trochę zmieniając temat, bo próbowałem sam sprawdzić ale nie widzę chyba większych różnic. Co powinno być ekonomiczniejsze przy tych mrozach. Chodzi mi o dojazd do pracy. Trasa wynosi jakieś 6-7km i prowadzi przez bardzo nisko zatłoczone miasto, jedzie się jak po trasie stała prędkość w granicach 50-70km/h. Czas jazdy jakieś 5minut. Aż zal auto ruszać w tym celu, ale zimno, nie będę piechtobusem się tam dostarczał teraz.

 

Odpalać auto i czekać 5min aż się zagrzeje na jałowym słuchając Santany i patrząc jak szyba czołowa coraz bardziej paruje od mojego oddechu, czy dać mu minutkę na rozprowadzenie się oleju i jechać do roboty. Zaznaczam że w tym drugim wariancie silnik osiąga standard. temp. w momencie jak parkuję pod robotą ;-) Ponoć te Mitsu z 4g92 żrą jakieś 0,5l/h pracy na jałowym. Więc teoretycznie tyle co nic. Ale jak na taką pracę wpływa mróz? Bo przy obciążeniu na pewno żre paliwa jak pieron.

Edytowane przez Havoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Havoc, ten silnik w tej chwili ma pewnie coś koło 280-300tysi.

Nic mu już nie grozi więc możesz go sobie rozgrzewać na postoju ile chcesz.

Jakaś w ogóle teraz dziwna moda panuje na szybkie grzanie samochodu (odpalanie i od razu jazda). Za 10 lat się okaże, że trzeba przez 2,5 minuty turlać samochód bez odpalania silnika :)

Mnie to wali szczerze mówiąc i jak mam czas to opatulony w szalik, rękawiczki skrobię samochód, a on się grzeje i ruszam w ciepełku.

A jak nie mam czasu to trudno, telepię się i jadę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpalać auto i czekać 5min aż się zagrzeje na jałowym słuchając Santany i patrząc jak szyba czołowa coraz bardziej paruje od mojego oddechu, czy dać mu minutkę na rozprowadzenie się oleju i jechać do roboty.

 

Wsiąść w autobus. Gdybym się nie musiał 3 razy przesiadać po drodze (albo czekać godzinę na bus jadący dokładnie tam gdzie chcę), to bym dawno strzelił auto w cholerę i żył w szczęściu i dostatku.

 

opatulony w szalik, rękawiczki skrobię samochód, a on się grzeje i ruszam w ciepełku.

Mam tak samo. Przynajmniej szyby nie zamarzną same z siebie, jak to ma czasem miejsce, kiedy tylko wsiądzie się w parę osób przy większych mrozach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Havoc, jeśli to miasto o którym piszesz to Skarżysko to ja bałbym się, że jak zaparkuje pod pracą to mi furę zwiną :D Kiedyś pod semaforem tak pożegnałem się z rowerem ;p

A wiem co mówię, bo z mojego rodzinnego Stąporkowa dojeżdzałem tam codziennie przez 3 lata :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wsiąść w autobus. Gdybym się nie musiał 3 razy przesiadać po drodze (albo czekać godzinę na bus jadący dokładnie tam gdzie chcę), to bym dawno strzelił auto w cholerę i żył w szczęściu i dostatku.

 

Nie wiem jak u ciebie, ale u mnie w GOP komunikacja to tragedia...wytrzymałem ROK w busie...i dziękuje, jazda 10km do pracy trwała jakies 30minut na dodatek zimą ciągłe spóźnienia, do tego tłok+smród itd itd...chociasz faktycznie jak porownam cene biletu i koszty utrzymania auta oraz paliwa to czasami mam zwątpienie..ale wystarczy jedna przymusowa przejazdza KZK (na imprezke na przykład:D) i odechciewa sie...[gluteus maximus] sie do luksusu szybko przyzwyczaja;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakaś w ogóle teraz dziwna moda panuje na szybkie grzanie samochodu (odpalanie i od razu jazda)

 

to nie jest moda tylko zwykła fizyka płynów, olej jest lepiej rozprowadzany przy wyższych obrotach czyli szybciej dociera do górnych partii silnika, ciepły olej lepiej smaruje, ciepły olej stawia mniejsze opory przez co spalanie jest mniejsze, no i samochód szybciej schodzi z automatycznego ssania, tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak u ciebie, ale u mnie w GOP komunikacja to tragedia...wytrzymałem ROK w busie...i dziękuje, jazda 10km do pracy trwała jakies 30minut na dodatek zimą ciągłe spóźnienia, do tego tłok+smród itd itd...chociasz faktycznie jak porownam cene biletu i koszty utrzymania auta oraz paliwa to czasami mam zwątpienie..ale wystarczy jedna przymusowa przejazdza KZK (na imprezke na przykład:D) i odechciewa sie...[gluteus maximus] sie do luksusu szybko przyzwyczaja;)

 

Komunikacja była fajna - przejeździłem całe studia prawie tę samą trasę, co teraz do pracy. Różnica tylko taka, że do pracy mam trochę dalej niż na uczelnię, a dodatkowo wykasowali parę lat temu co lepsze połączenia (to jest główny powód mojej przesiadki na auto, bo spacer mi nie przeszkadza). Jak dawniej miałem autobus praktycznie o dowolnej porze, tak teraz mam niebywały wybór - albo się parę razy przesiadać (kupując przy okazji 3 bilety u 3 różnych firm) i być w miarę na czas, albo raz (i być godzinę wcześniej albo później). Paranoja. Pomijam wrażenia z jazdy, bo parę razy jechałem autobusem tej zimy i nie było wielkiej tragedii (z wyjątkiem zmalowanych plastików słuchających muzyki z telefonu, jednak szybko spacyfikowanych przez wk... zdenerwowanych ludzi jadących do pracy i chcących wykorzystać tych kilkadziesiąt minut jazdy na drzemkę).

 

to nie jest moda tylko zwykła fizyka płynów, olej jest lepiej rozprowadzany przy wyższych obrotach czyli szybciej dociera do górnych partii silnika, ciepły olej lepiej smaruje, ciepły olej stawia mniejsze opory przez co spalanie jest mniejsze, no i samochód szybciej schodzi z automatycznego ssania, tyle.

 

Zimne powietrze wlatujące przez grill działa na chłodnicę, skutecznie odbierając ciepło od rozgrzewającego się silnika. W rezultacie nie zauważyłem, żeby auto grzało się zauważalnie szybciej w czasie jazdy. Ba, wszystkie samochody jakimi do tej pory jeździłem miały problem z nabraniem optymalnej temperatury do pracy w czasie jazdy na trasie. Pomagał dopiero korek/światła/traktor na drodze, albo trzymanie auta na trochę wyższych obrotach (tu masz rację- wyższe obroty pomagają, ale z kolei wypomniał mi to wunat*). W związku z tym mam gdzieś co ktoś mi napisze, będę ruszał i jechał w takim momencie, kiedy będzie to dla mnie najwygodniejsze i najbezpieczniejsze dla otoczenia.

Pod "najbezpieczniejsze..." rozumiem to, co napisałem wcześniej - jeżeli wsiadam do lekko nagrzanego, odśnieżonego auta, w którym lód nie siada mi na szybach, to stwarzam mniejsze zagrożenie, niż cymbał starający się zrobić sobie mały otworek żeby cokolwiek widzieć, albo jadący z głową wystawioną jak pies. Jeżeli ponadto mam spożytkować czas na wyskrobanie szyb i świateł, oraz zgarnięcie śniegu z całego auta, to dlaczego mam go nie zostawić zapalonego przez tę chwilę. W informatyce się to nazywa wielowątkowość, w prawdziwym świecie określa się to przysłowiem "piec dwie pieczenie na jednym ogniu".

Btw, śmieszonstka: miałem tak parę razy tej zimy- bez nawiewu szyba zamarzała z zewnątrz tuż po oskrobaniu (szaleństwo). Użycie odmrażacza / spryskiwaczy pomagało na 5-10 sekund, po którym to czasie miałem znowu kwiatki na zewnątrz i w czasie jazdy trzeba by się zatrzymać i skrobać de novo. Dalej mam nie grzać auta na postoju?

 

* - Wypomniał mi to wunat paręnaście stron wcześniej, więc się do tego teraz odniosę - nie pałuję silnika, jak można by błędnie wywnioskować. Trochę przekoloryzowałem, przepraszam. Trzymam go tylko bieg wyżej kiedy widzę że spada mi temperatura. Ot- mogę jechać 70 na piątce, ale mogę na czwórce. Wolałbym na trójce, ale to zostawiam na wyprzedzanie.

Edytowane przez m4r

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Havoc, ten silnik w tej chwili ma pewnie coś koło 280-300tysi.

Nic mu już nie grozi więc możesz go sobie rozgrzewać na postoju ile chcesz.(...)

 

Co miało znaczyć "nic mu już nie grozi?" :P 300kafli to nie dużo dla zadbanego Japońca. Ale przypominam że auto wymieniłem (na identycznego Colta) bo w tym Twoim zabiłem engine nieudaną wymianą uszczelki (rozrząd się przestawił przy rozbiórce :/ ) Ale i tak blisko, mam 315k i jestem dumny, bo silnik po płukance, zadbany, pali od razu i zapindala jak trzeba ;)

 

Wsiąść w autobus(...)

Ahh...pewnie fajnie mieszkać w mieście, ale u mnie w "mieście" mam jedno połaczenie do pracy i to o godzinie 8.50. A w pracy powinienem być o 8.30 :-P

 

Havoc, jeśli to miasto o którym piszesz to Skarżysko to ja bałbym się, że jak zaparkuje pod pracą to mi furę zwiną :D Kiedyś pod semaforem tak pożegnałem się z rowerem ;p

A wiem co mówię, bo z mojego rodzinnego Stąporkowa dojeżdzałem tam codziennie przez 3 lata :D

 

Haha, no takie to miasto cudne. Leszek K i reszta świty ;-) Ale co poradzisz. Po tym jak sąsiad zapieprz*ł nam z całej ulicy 20pare aut, rejestracje i wypuścili go po 2dniach, nic mnie już nie zdziwi. Dlatego nawet mi się nie myśli o zmianie auta na lepsze/droższe. Choć za miśkiem też bym nieźle płakał. Z drugiej strony 2 telefony i wiadomo gdzie auto jest i za ile dostane je z powrotem ;]

 

to nie jest moda tylko zwykła fizyka płynów, olej jest lepiej rozprowadzany przy wyższych obrotach czyli szybciej dociera do górnych partii silnika, ciepły olej lepiej smaruje, ciepły olej stawia mniejsze opory przez co spalanie jest mniejsze, no i samochód szybciej schodzi z automatycznego ssania, tyle.

 

Właśnie...byłem pewien że w tą stronę dyskusja poleci a tu troszkę inaczej wyszło :D Może w technicznym trzeba zapytać. Na zimnym silniku wolałbym nie jeździć. Nie rozkręcę go wtedy do 3k RPM bo to zatrze silnik na gestym zimnym oleju. A jazda do 2k RPM powoduje duże spalanie. Dlatego nie wiem już co lepsze i gorsze ;] Czy grzać na postoju czy ruszać i toczyć się spokojnie do pracy. Dobrze że zima się kończy powoli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rób jak uważasz nikt nikogo za jaja nie powiesi za to że sobie będzie grzał na postoju samochód :P moim zdaniem zdrowiej dla silnika jest by ruszyć i jechać czy zdrowiej dla samego siebie to inna sprawa, piszemy tu o temperaturze oleju a nie temp. płynu w chłodnicy.

@m4r zasłoń sobie połowę chłodnicy kartonikiem to sie będzie szybciej nagrzewało hehe, ja też jak mam skrobać samochód to go pierwsze odpalam, chodziło mi raczej o to, że przy niskich temp olej szybciej dociera do górnych partii silnika kiedy ruszymy i jedziemy a nie grzejemy sobie samochodu na biegu jałowym przez 10 min przy -20* weź sobie kiedyś nalej oleju silnikowego do szklanki i na noc na ostry mróz wystaw, zrozumiesz o co mi chodzi z tym smarowaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Benzynka za to na odpowiednim biegu jedzie od dolu, a diesel tylko od pewnego momentu do pewnego momentu:P)

 

Co wcale mu nie przeszkadza w tym aby do 100 rozpędził się szybciej niż ta benzyna :D Po remapie klekota to już zupełnie odechce mi nią jeździć (oczywiście cały czas mowa o wolnossącej 1.6)

 

 

Co do grzania auta jako, że rzadko muszę skrobać szyby to wsiadam i jadę nie chciało by mi się czekać i marznąc jak mogę jechać i marznąć ;) Niestety przy takich mrozach jak np. dzisiaj -19*C, żeby silnik zagrzał się do normalnej temp pracy czyli 85-90*C trzeba już kawałek drogi zrobić. Chętnie wrzucił bym jakiś karton na chłodnice ale konstrukcja zderzaka mi to skutecznie uniemożliwia, a nie chce mi się go odkręcać...

Edytowane przez KAX_

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@m4r zasłoń sobie połowę chłodnicy kartonikiem to sie będzie szybciej nagrzewało hehe, ja też jak mam skrobać samochód to go pierwsze odpalam, chodziło mi raczej o to, że przy niskich temp olej szybciej dociera do górnych partii silnika kiedy ruszymy i jedziemy a nie grzejemy sobie samochodu na biegu jałowym przez 10 min przy -20* weź sobie kiedyś nalej oleju silnikowego do szklanki i na noc na ostry mróz wystaw, zrozumiesz o co mi chodzi z tym smarowaniem.

 

Wiem o co chodzi, nie spałem na fizyce ;]

Piłem raczej do takiego bezmyślnego postępowania 3/4 publiki z grupy "siadam i jadę". Potem widzę takich szpeców jak się zatrzymują na przystankach i skrobią szyby, albo dzwonią zębami opatuleni w grube szaliki, czapuzy i rękawice z jednym palcem. Po prostu jak ninja - widać tylko oczy. A z zewnątrz słychać zgrzytanie skrzyni, bo biegu nie daje rady wbić przez tych 5 par rękawic.

 

Widziałem patenty z kartonem i jakimiś matami. Nawet Staruszek w polonezie ma taką nakładkę na grill - ładne to jak sztuka współczesna, odpada przy myciu, ale działa w miarę dobrze.

U siebie raczej nic nie założę, bo po przejechaniu 30km trasy mam jeszcze parę km miasta. I w tym momencie prawdopodobnie wentylator na chłodnicy by wył jak oszalały, a nie chcę przechodniów straszyć :E

 

Ahh...pewnie fajnie mieszkać w mieście, ale u mnie w "mieście" mam jedno połaczenie do pracy i to o godzinie 8.50. A w pracy powinienem być o 8.30

Starałem się pisać w miarę uniwersalnie- PKS na trasie, MPK w mieście. Myślałem że u Ciebie się da jakoś bezboleśnie, bo w mojej wiosce mimo problemów w jedną stronę, w drugą stronę jest praktycznie idealnie. A jednak się okazuje, że człowiek może mieszkać przy stacji metra, a ma wszędzie daleko. Ot, prawa Murphy'ego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zimne powietrze wlatujące przez grill działa na chłodnicę, skutecznie odbierając ciepło od rozgrzewającego się silnika.

 

Zapomniałeś o tym że zanim silnik się nagrzeje do około 65C (zależnie od samochodu)chłodziwo porusza się w małym obiegu, omijając chłodnicę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fakt, zapomniałem. Ale na pewno zapomniały o tym też samochody, którymi do tej pory jeździłem (a wątpię, żeby każdy był w jakiś sposób popsuty), bo żaden nie potrafił mi się dobrze nagrzać zimą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flejm. Robię to ekstremalnie dobrze. Nie zawiedliście mnie, znów nabierając się na te prostackie sztuczki :>

 

Naczytałeś/nasłuchałeś się jakiś bzdetów odnośnie turbin wtrysków i uj wie czego jeszcze po czym te bzdury bezsensownie powielasz jak by tymi mankamentami było obarczone 90% samochodów z silnikami na ropę

Ponieważ, jak słusznie zauważył KAX_, klekota nie miałem i nie planuję mieć, wszystkie te "bzdury" usłyszałem od posiadaczy ropniaków, starszych i nowszych. Ale co oni tam wiedzą.

ale pier. za przeproszeniem, chyba zacznę używać opcji ignoruj, bo czasami sie tych bzdur za przeproszeniem nie da czytać...

 

Obiecanki-cacanki, słyszę to za każdym razem kiedy zaczynam swoje niedorzeczności o klekotach.

Poza tym - why so serious? :>

 

Niestety dla kogoś kto kupuje rozrząd za stówke i komplet filtrów z olejem za drugą stówkę takie ceny są kosmiczne, szkoda tylko, że po zmianie auta może dostać szoku kiedy przyjdzie mu zapłacić za rozrząd dla benzyny 400zł. Nie pozostaje nic jak bujać się do końca życia tym co mamy bo nowy nabytek nie daj boże się zepsuje...

 

Jak zwykle czytasz wybiórczo i tylko to, co pasuje do przyjętej z góry tezy, zatem przegapiłeś:

Sprawa jest poważna - zakochałem się.

(...)

Budżet na przesiadkę z jaszczomba na diabła - 25k, plus jakieś ciaćki na filtry i płyny. Rozrząd na łańcuchu, dobrze wyczytałem?

 

Mylisz gwiazdy z ich odbiciem nocą na powierzchni stawu, przyjacielu. I operujesz stereotypami jeszcze bardziej niż ja.

Co wcale mu nie przeszkadza w tym aby do 100 rozpędził się szybciej niż ta benzyna :D Po remapie klekota to już zupełnie odechce mi nią jeździć (oczywiście cały czas mowa o wolnossącej 1.6)

Drobiażdżek - dodaj do 1.6 turbo i zremapuj, albo wydłub turbo z klekota. I wtedy porównuj.

 

 

Rozgrzewanie - nie wiem, może jestem staroświecki, może za bardzo olewam zalecenia "ekodrajwingu", ale jak jest ziąb, staram się po zapaleniu odczekać minutę, albo chociaż nie ruszać, dopóki obroty jałowe nie spadną (nie mam obrotomierza, więc na słuch). Wtykanie czegoś przed chłodnicę - nie, aż tak staroświecki nie jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zwykle czytasz wybiórczo i tylko to, co pasuje do przyjętej z góry tezy, zatem przegapiłeś:

Czytam to co piszesz, a ze piszesz bzdury to już nie moja wina. Nie, nie przegapiłem tego, ze napaliłeś się na BMW ale skoro piszesz, że części do klekota drogie to nie wiem czy sprawdzałeś części do tego bmw...

 

Drobiażdżek - dodaj do 1.6 turbo i zremapuj, albo wydłub turbo z klekota. I wtedy porównuj.

Remap diesla 1kzł i w moim przypadku dostaje w bonusie jakieś 35KM i 50NM samym tylko programem. Dołożenie turbo do wolnossącej benzyny, żeby to miało ręce i nogi pewnie z 6-7 razy tyle o spalaniu po uturbieni nie wspomnę. Co do porównania to już pisałem porównuje to co mam w domu, a nie opieram się na opinii znajomych znajomych i jeszcze ich znajomych i taka jest między nami różnica :] Edytowane przez KAX_
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obiecanki-cacanki, słyszę to za każdym razem kiedy zaczynam swoje niedorzeczności o klekotach.

to akurat nie było do Ciebie, jednak czasami coś z sensem co się milo czyta napiszesz, więc tam nie trafisz ale np. kolega Modd tam już się znajduje ;)

 

Ponieważ, jak słusznie zauważył KAX_, klekota nie miałem i nie planuję mieć, wszystkie te "bzdury" usłyszałem od posiadaczy ropniaków, starszych i nowszych.

widać mieli pecha, albo i są flejami co leją opał do CR a olej zmieniają co 30 tyś by było taniej, who knows... Ci którym w benzyniakach pękają głowice czy wypalają się gniazda zaworowe też mają pecha, to tylko mechanika, jak się ma dziwne przyzwyczajenia z czasów gdzie 1.9TD robił 500tyś km bez remontu a 500zł to to wydatek ponad miarę możliwości, no cóż - nie kupuje się nowych samochodów tylko liczy na to, że 1.9 td zrobi bez awaryjnie na opale kolejne 400tyś km. bo te czasy już dawno przeminęły, zresztą zmienisz swoje wierne wozidło na coś cywilizowanego to może zrozumiesz, bo mimo tego że BMW i że benzyna też się psuć lubi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę benzyną, jeździłem dieslem, jeżdżę dieslem sporadycznie... Czytam, czytam, i myślę jak by tu odpisać, ale nic konkretnego na temat tego flejma nie potrafię powiedzieć...

 

Każdy z tych silników ma swoje zalety i wady. Kiedyś paliwo do diesla było cenowo porównywalne z puszką browara lub paczką chipsów. A teraz cena on i pb95 jest tak zbliżona, że różnicy znacznej nie ma- jadąc z głową, nie przekraczając 130km/h- na trasie benzynowy 1.5 109KM zjada mi 5.2-6.5litra. Poprzednie diesle- 1.9 101 @ 136- 4.9-6.5, 1.9 130 @ ~140- 5.1-6.2. A obecne silniki na CR- 2.0TDi w dwóch wariantach- spalają coś koło 5.5l... Więc- cena turlania się jest bardzo podobna.

 

Inna sprawa wygląda w sprawie aut, które są użytkowane intensywnie w cyklu- nazwijmy to- mieszanym- z przelotami dziennymi rzędu 150-300km- tu już różnica jest bardziej wyraźna.

Poza tym- diesla o średniej pojemności ciężej zmusić do pożarcia np. 15l/100 niż o podobnej pojemności benzynę/t.benzynę, abstraciach!ąc od tego, że owy diesel ma turbinę, a jak się go wykastruje z niej zamieni się w toi-toia na kołach, a benzyna atmosferyczna i tak będzie jeździć, a t.benz powinno mieć w wyposażeniu seryjnym kratkę w fotelu na kał wydalany mimowolnie podczas przyspieszania.

 

Silniki mają inną charakterystykę, a elastyczność to coś innego, niż za przeproszeniem- dawanie w pi.zdę na pierwszym przełożeniu i narzekanie, że w dieslu turbodziura, głośno i nie sra tęczą. Jedynka służy do ruszenia- wrzucasz dwójkę, czekasz chwilę i jedzie.

 

Diesel zły? Benzyna gorsza? Widzę świetną alternatywę:

Dołączona grafika

 

Koniec.

 

A jeżeli ktoś chce bezpośredniego porównania przyspieszenia t.diesla i t.benzyny, to znalazłm porównanie- bmw 335d i 335i:

http-~~-//www.youtube.com/watch?v=3bsn1pn1QBI

 

Ok, a tak btw- jakie firmy polecilibyście do uturbienia japończyka?

Edytowane przez KWS89
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakaś w ogóle teraz dziwna moda panuje na szybkie grzanie samochodu (odpalanie i od razu jazda). Za 10 lat się okaże, że trzeba przez 2,5 minuty turlać samochód bez odpalania silnika :)

 

Ta moda nazywana jest prawidłowym użytkowaniem i jest opisana w pierwszym rozdziale instrukcji każdego samochodu od dobrych 20-25 lat. Brzmi to mniej więcej tak: "Przy niskich temperaturach nie powinno się rozgrzewać samochodu na postoju. Zaleca się natychmiast rozpocząć jazdę i początkowo unikać przekraczania 3000rpm."

 

Btw, śmieszonstka: miałem tak parę razy tej zimy- bez nawiewu szyba zamarzała z zewnątrz tuż po oskrobaniu (szaleństwo). Użycie odmrażacza / spryskiwaczy pomagało na 5-10 sekund, po którym to czasie miałem znowu kwiatki na zewnątrz i w czasie jazdy trzeba by się zatrzymać i skrobać de novo. Dalej mam nie grzać auta na postoju?

 

Jak polejesz/popryskasz, to nic dziwnego że zamarznie - w końcu nawet odmrażacz zamarznie, bo to płyn.

Jak byś użył samej skrobaczki, to nie powinno od razu rysować kwiatków - chyba że jest -20 i mniej.

 

* - Wypomniał mi to wunat paręnaście stron wcześniej, więc się do tego teraz odniosę - nie pałuję silnika, jak można by błędnie wywnioskować. Trochę przekoloryzowałem, przepraszam. Trzymam go tylko bieg wyżej kiedy widzę że spada mi temperatura.

 

Może czas wymienić termostat? Jeśli silnik osiągnie temperaturę pracy (a jest to zazwyczaj między 3-10km przy tej pogodzie), to temperatura ta nie powinna już spadać.

 

Fakt, zapomniałem. Ale na pewno zapomniały o tym też samochody, którymi do tej pory jeździłem (a wątpię, żeby każdy był w jakiś sposób popsuty), bo żaden nie potrafił mi się dobrze nagrzać zimą.

 

Jak to były Fiaty czy inne zabawki z silnikami od kosiarek, to norma. Jak to było coś grubszego, to widocznie walnięte. Po 10 km normalnej jazdy (bez deptania) powinno być ciepło w większości samochodów. Po takim dystansie Uno 1.0 z walniętym termostatem dmucha ciepłem.

 

Remap diesla 1kzł i w moim przypadku dostaje w bonusie jakieś 35KM i 50NM samym tylko programem. Dołożenie turbo do wolnossącej benzyny, żeby to miało ręce i nogi pewnie z 6-7 razy tyle

 

Przy odpowiednio nowym samochodzie te 6-7 razy tyle masz różnicy na cenie PB i TD.

 

o spalaniu po uturbieni nie wspomnę.

 

A jakże to ono się zmieni? Czyżby aż tak drastycznie? Pytam, bo znajomy ma 2.0 turbo i spalanie takie, jak wolnossące 1.6 brata. Spalanie to w 97% kwestia kierowcy, w 2% masy auta i w 1% pojemności silnika (licząc oczywiście w granicach rozsądku).

 

bo mimo tego że BMW i że benzyna też się psuć lubi.

 

Z ciekawości: Co może się zepsuć w M52? Pytam o typowe zepsucie, a nie zużycie mechaniczne z racji tego, że auto zrobiło 2x tyle, co na blacie napisano.
  • Upvote 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ULLISSES to mechanika wszytko się może zepsuć, im więcej jej jest i im bardziej jest zaawansowana to więcej rzeczy się może zesrać, chyba nie napiszesz, że nigdy Ci nic w BMW nie omówiło posłuszeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...